Czerwiec jest w połowie roku.
Czary dzieją się co kroku.
Jest Dzień Dziecka
i Dzień Ojca.
Od dziś więcej będzie słońca.
Pojawiają się kijanki.
Dzieci puszczać będą wianki.
Chrząszcze,osy i szerszenie.
Wkrótce letnie przesilenie.
Są borówki,żurawina,chmiel
truskawki i jeżyna.
Babcia nuci stare pieśni.
Szpaki skaczą po czereśni.
Mak,nagietek i niecierpek.
Babcia ścina zioła sierpem.
Bo w sobótkę w środku nocy
całkiem sami bez pomocy,
Pełni czystej w nas dobroci
Odnajdziemy Kwiat Paproci..
Witajcie w Czerwcowej Kawiarence Rozgośćcie się, poczęstujcie ciastem z truskawkami i kawą. Uraczcie codziennymi wpisami i zdjęciami
Witam niedzielowo i czerwcowo
Goplano, jakie urocze, pełne klimatu i refleksji otwarcie Kawiarenki. Suuuuuper! Ten wiersz przypomniał, że czerwiec ma w sobie tyle "dobroci". Na dodatek fotki oddają jego urok, bo ciasto z truskawkami i moje ukochane maki. Zawsze ich wszędzie wypatruję i za każdym razem zachwycam się tak samo mocno. Nawet jak jest jeden przy drodze, to też potrafi mnie rozmiękczyć
Ten początek letniego miesiąca niesie nadzieję, że wreszcie zrobi się cieplej. Dodatkowo pozwala biec myślami do urlopowego okresu i dodaje mi energii
Obudziłam się, popatrzyłam w okno i widzę słońce na konarach drzew. Jest spory wiatr, ale już radośniej na zewnątrz. U nas dziś ma być jakaś burza, ale to się jeszcze okaże . Szkoda by było, bo jest sporo imprez dla dzieci na świeżym powietrzu. A skoro mowa o dzieciach ... Wszyscy nimi jesteśmy Tak więc miłego i radosnego świętowania!
Zmykam zaparzyć kawę.
Ja też kocham maki i chabry. Teraz pełno ich rośnie pośród zbóż i łąk. Oczy same się radują
Jakie fajne otwarcie!
Witam się z Wami w czerwcu.
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich dzieci, małych, dużych, wewnętrznych.
Spędźmy miło ten dzień.
Córka przeprowadzona, już na nowym swoim.
Pies oczywiście oznaczył jej mieszkanie, pierwsze co, to się zsikal. Znaczy moje.
Dobrze, że ma twarde podłogi. Przynajmniej na tą chwilę. Niestety pies podrapie.
Dzisiaj chłodny poranek, ledwie 12 stopni.
Brrrr.
Miałam gotować gulasz z jagnięciny, ale się rozmyśliłam. Bo musiałby się dusić całkiem bez nadzoru. I zapomniałam kupić pieczarek.
Za to będą sery i wędliny, mamy jeden, który trzeba już zjeść.
Tak sobie myślę, czy jadłam kiedyś jagnięcinę i mi się przypomniało-jadłam raz, bodajże w zakopiańskiej knajpce. W każdym razie w górach. U nas na targu co prawda przyjeżdżają górale ,oferują zakup jagnięcinę,ale czy faktycznie nią jest ,to nie wiem. Tak czy inaczej tania nie jest,a nie chciałabym sknocić tak szlachetnego mięsiwa.
Dziękuję za życzenia. W końcu każdy z nas jest dzieckiem, czy to rodziców ,czy w samym środku duszy.
Witam, pozdrawiam czerwcowo i dziękuję za super i piękny maj chodź zimny, my już wracamy z ZOO byliśmy w Łodzi polecam,pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, pięknego dnia
Ja też dziękuję za wspaniałą majówkę u Ciebie. Zawsze nas raczyłaś swoimi smakołykami,normalnie aż się chciało zjeść. Szkoda,że przez komputer się nie da Pozdrawiam w Dniu Dziecka. U nas dzisiaj piękna pogoda. Wczoraj też była,ale po południu zaczęło lać,że wszędzie pełno kałuży. Dzisiaj przepięknie. Dzieci mają ubaw
Ja kupuję udziec bez kości na gulasz. Jest na stałe w sprzedaży
Cena zbliżona do wołowiny.
Za bardziej szlachetne miesiwo - coś a la żeberka płaci się sporo. Za tą cenę, jakbym miała jeść, to w restauracji, gdy przygotują jak trzeba.
W ofercie jest jeszcze coś a la schab jagnięcy.
Niby jako dostępne w sklepie. Ale nigdy nie widziałam jeszcze na żywo.
Czasami korci mnie, aby zamówić do odbioru i zobaczyć co będzie.
Ale z drugiej, skoro widziałam tylko obrazek, to nie mam pojęcia co zacz. Jak się okaże zylaste?
Czasami kupuję mieloną jagnięcine, zeby zrobić kofty bez patyka, w formie kotletów mielonych. Bardzo dobre są.
Witam poniedziałkowo
Nie pada! A to ci nowość! Tak ma być do wtorku, bo od środy wieczór znowu deszcze. Ech! Lniane spodnie czekają, letnie spódnice też.
Dzień zaczął się intensywnie, nawet nie mam czasu na śniadanie, jem z doskoku. Po pracy jadę do rodziców wiec powrót wieczorem. dzień zleci ekspresowo.
Dobrego startu w nowy tydzień
Oj ciężko się dziś oczy otwierało, spać się chciało.
Ale człek dał radę.
Teraz tylko odliczanie dni do przylotu siostry i siostrzeńca.
I radość z jego radości, że tyle zobaczy. On się cieszy na wszystko.
Większość czerwca będę słomiana wdowa, mąż ma wyjazdy służbowe.
Gdzieś w Stanach, o już wiem Detroit. I potem Norwegia.
Będzie wracał z Bostonu tym samym samolotem co siostra.
Nawet z Amsterdamu będą lecieć tą samą trasą, tylko siostra kilka godzin wcześniej.
Fajnie, że choć kawałek trasy im się sparował.
Mniej czekania na lotnisku docelowym i bez konieczności ekstra wyjazdu, za jednym zamachem.
Brzoskwinie ledwie się zaczęły, a ja już mam dosyć. Ile można jeść. Dzielić się nie będę, bo robaczywe, głupio.
Na weekend zrobię sernik gotowany z galaretką brzoskwiniowa, powinno być dobre.
Witam poniedziałkowo
Dopiero teraz mam chwilunię by coś napisać,bo tak praktycznie cały czas jestem w rozjazdach. Dziś między innymi byłam u neurologa z synkiem. Rano chłodno,a w południe 25 stopni. Lato idzie do nas wielkimi krokami. Deszcz też jest,a owszem. Wczoraj znów jak nie lunęło ,to tak padało od 21-2 w nocy
Z racji tego,że nie było mnie dziś niemal cały dzień,to na obiad właściwie to co wczoraj. Tylko surówka inna ,a był rosół ,ziemniaki młode z wody i bitki wołowe w sosie własnym. Wczoraj była surówka z kalarepki ,dziś buraczki ze słoika.
To na razie tyle. Wyjątkowo musze napić się kawy o tej porze,bo senność nie daje mi normalnie funkcjonować. Położyłabym się już teraz ,a szkoda pięknego dnia Pozdrawiam
Witam wtorkowo
i deszczowo ,ale ciepło Właśnie popijam kawkę, dołączycie? Może być też herbata
Na obiad dziś gotuję botwinkę a na drugie makaron z truskawkami.
Proste a pyszne jedzonko, zwłaszcza o tej porze roku. A u Was co tam dobrego?
Hej hej wtorkowo.
Pogoda chłodniejsza. Kto by kiedyś pomyślał, że 26 stopni to będzie chłodne ciepło.
Ale rano było 12.
Obiad mam gotowy. Dostałam od koleżanki słój gumbo, za dużo jej się nagotowalo.
Ode mnie dostała wędzonki oraz brzoskwinie.
Zabrałam też do pracy. I wędliny i brzoskwinie.
Dużo masz pracy widzę. Wędzenie, przetwory, bo chyba z nadmiaru brzoskwiń zrobisz jakiś dżem lub marmoladę, albo po prostu w syropie.
Gumbo kojarzę z Twoich przepisów,abo wpisów,już teraz dokładnie nie pamiętam. W każdym razie widziałam na WuŻet. Nie miałam jeszcze okazji zrobić,a mężowski byłby z pewnością zadowolony.
Gumbo to w moich przepisach.
W Polsce trudne do zrobienia z powodu braku okry i kiełbasy andouille (choć amerykańska i tak odbiega od francuskiego oryginału, wspólne z nim ma jedynie zachowana nazwę i pisownię, no ale to amerykańskie, nie francuskie danie).
Ja zaraz na początku pobytu oglądałam w telewizji, w programie kulinarnym. I od początku wiedziałam, że będę lubiła, z ekranu telewizora.
Moja wersja odbiega od oryginału. Nie robię bazowej zasmażki, która jest niejako sercem zupy, daję więcej warzyw, które potem miksuje.
Zdecydowaliśmy z mężem wczoraj, że zdecydowanie wolimy moją wersję.
Ale darowane, nie wymagało stania przy kuchni, ciepłe, dobre.
Brzoskwinie na razie zjadamy luzem. Generalnie już mam dosyć.
W weekend zrobię sernik z brzoskwiniowa galaretką (gotowane, na agar, agar, bo szybciej i prościej) oraz lody brzoskwiniowe.
Dżem mam ciągle z zeszłego roku, choć bardzo mało wyszło, z powodu robaków, większość odpadła. W tym roku brzoskwinie zdrowsze są. Większe. I chyba lepsze w smaku.
Witam w pięknie zapowiadający się czwartek, u mnie jest 3:25 ptaszki pięknie śpiewają,w nocy padał deszcz i była burza, ja z rana idę na zakupy do biedry bo jest promocja na masło 2+2 gratis, na kapustę młodą i na arbuza, dzisiaj będę gotowała na obiad pulpeciki gotowane w młodej kapuście do tego kartofle, ostatnio piekłam chleb bananowy z przepisu malinamarzenamalina1@wp.pl, polecam bardzo dobry,pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego,słonecznego dnia
Witam czwartkowo
Jakaś przerwa mi się zrobiła od Kawiarenki. Wszystko przez zamieszanie, które mam w pracy - sporo się dzieje, jakieś zakusy na restrukturyzację więc rozmów nie brakuje i stresów oczywiście też.
Wczoraj przyjechał Połówek więc we wtorek miałam akcję zapełniania lodówki i garnka - "męskie jedzenie" wkroczyło do domu
W środę zawitało słońce a w zasadzie już we wtorek, ale dziś szłam pod parasolem. Rzuciłam okiem na prognozę długoterminową więc w moim rejonie wypogodzi się dopiero za tydzień a póki co przelotne deszcze i duuuużo chmur. No to się nacieszyłam słońcem
No nic - praca na biurku czeka więc zmykam.
Dobrego dnia
Witam czwartkowo
Pogoda dziś jakaś niepewna, duszno ,zupełnie jakby zbierało się na burzę. Wczoraj było u nas 30 stopni, także przeskoki temperatury wysokie. Dziś mamy 23 st. Zaraz zabieram się za koszenie,póki nie pada. Wiaterek się fajny zrobił,więc będzie się fajnie kosiło. Poza tym zastanawiam się co zrobić na obiad. Hmm ,dziś chyba będzie spaghetti. Tymczasem zapraszam na kawę
Ehhh. Ciężki dzień.
Najpierw zaspałam, godzinę dobrze, że szłam później, to wyrobiłam się do pracy.
Nie wiem jak nie słyszałam albo jak wyłączyłam budzik, zamiast go uśpić. Bo wszystko mam ustawione, nic nie wyciszone. Dzisiaj będę spać ze strachem.
Do tego problemy z synem. Generalnie podejrzewałam, ale pewności nie miałam, tylko matczyne przeczucie.
Dzisiaj rozmawiał z mężem (pisemnie, on nie uznaje normalnej rozmowy), zwolnił się albo go zwolnili.
Praca zabiera mu za dużo życia.
Tylko z czego będzie żył. Dno okazało się za płytkie, że znowu wraca.
A ja mogę pracować po 14 i więcej godzin. Żeby on miał dopłatę do mieszkania. Wiem, że to niczego nie naprawia, ale poprawia samopoczucie matki, bo bym sobie nie wybaczyła, gdyby z powodu bezdomności coś sobie zrobił.
Teraz czekają mnie kolejne dni, tygodnie, miesiące w strachu - gdy nie odbije się od dna, a bagno go pochłonie całkowicie.
Jemu dobrze w stanie trutnia społecznego, a ja się zamartwiam.
Ale z zakletego kręgu depresji, może się wyrwać tylko on.
Wiem, że nie szukasz rad i też takich nie mam. Ty już to wszystko przerabiałaś, przeżyłaś i masz niestety duże doświadczenie. Wielki podziw za tę siłę i mądrą (w moim odczuciu) postawę. Oby tym razem coś Cię miło zaskoczyło... Trzymaj się "dzielna Mamo".
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Jestem niewyspana i czuje jeszcze trochę to przeziębienie. Niby nic, ale jednak trochę mnie zmęczyło.
Wczoraj pogoda nie zawiodła - padało, jak zapowiadali
Dziś od rana bardzo chłodno. Nawet nie miałam ochoty na spacer, bo szłam jakaś skulona. Założyłam kurtkę jeansową a na dobrą sprawę powinnam wskoczyć w taką dużo cieplejszą.
Cieszę się, że już weekend na wyciągnięcie ręki. Oby udało się odpocząć i oderwać głowę od zamieszania pracowniczego.
Miłego dnia
A u nas pogoda super. Wczoraj po południu popadało,a dziś od rana słoneczko z leciusieńkim wiaterkiem. To naprawdę świetnie ,bo w szkole synka organizowany jest Dzień Rodziny na wolnym powietrzu. Atrakcji ma być sporo,między innymi alpaki. Byłoby naprawdę szkoda zwłaszcza dla dzieciaków jakby się rozpadało.
Poza tym się już zbieram ,bo imprezka zaczyna się punkt 10:00 a więc zaraz
Pozdrawiam i zapraszam na kawę i ciasto
U mnie wczoraj znowu długi dzień.
A miał być krótki. I przed wyjściem emergency.
Taki urok pracy u chirurgow.
Ale za to dzisiaj wolne.
Malutka wczoraj marudna bardzo. Pogoda plus 4 ząb. Nie chce jeść za bardzo.
Choć na dorosłe jedzenie otwiera pyska i drze się, gdy nie chcesz dać albo próbujesz oszukać czymś innym.
Ale też może kamień milowy rozwoju? Ona nie lubi się poruszać, choć wiele potrafi. Przemieszcza się po pokoju, choć jeszcze nie zarejestrowałam jak. Zazwyczaj w pozycji niekomfortowej nie wraca do poprzedniej, tylko się drze, że nie lubi. Ale wczoraj sama usiadła z leżącego. To widziałam. I zaczęła się wspinać do wstawania, całkiem wysoko uniosła tyłek.
A jak przychodzi pora na rozwój dzieci w tym momencie mniej jedzą.
Skoro mam wolne, to rozprawię się z brzoskwiniami. Będą lody brzoskwiniowe, będzie sernik albo jakiś galaretkowiec. A na obiad wczorajsza sałatka (z planów, nie robiłam obiadu, bo było za późno na jedzenie, mąż coś sobie sam zjadł, ja też w biegu coś).
I może skończę temat brzoskwin.
Najtrudniejsze w uprawianiu jest to, że wszystko jest w jednym czasie, nie możesz zjeść dwóch sztuk, tylko 50 dajmy na to.
Witam sobotnio
i pogodnie. Czerwiec słoneczny i deszczowy zarazem,ale przynajmniej wszystko rośnie jak powinno Wszystko tanieje ,mam na myśli owoce. czoraj kupiłam truskawki już po 10 zł,a czereśnie po 18 zł. Oczywiście ceny różne,były także po 26 zł,gdy 2 dni wcześniej cena ''szpaczych'' przysmaków to 44 za kg
Moja czereśnie nawet dobrze nie dojrzały a szpaczyska się już z nimi rozprawiły. Wpadły jak szarańcza i po wszystkiemu
A co dobrego gotujecie? U mnie letniego ciąg dalszy. Dziś zupa truskawkowa z makaronem,albo znowu botwinka. Zależy czego zażyczą sobie domownicy
To na razie tyle ,czas na dobrą kawę, dołączycie?
Wczoraj zerwałam brzoskwinie, nie wszystkie jeszcze, pewnie dzisiaj dokończę.
Zrobiłam lody, zrobiłam przekombinowanego jogurtowca z brzoskwiniami, muszę zrobić na górę galaretkę ze zmiksowanych owoców jeszcze, zrobiłam sałatkę na obiad, ledwie zużyłam owoce zerwane wcześniej.
Dzisiaj ugotuję jeszcze chutney brzoskwiniowy, już sprawdzałam przepisy. Zrobię go w wersji ostrej, bo inaczej dla mnie będzie za słodkie.
Może pozbędę się brzoskwiniowego problemu, a przynajmniej go ogarnę. Bo już jeżyny dojrzewają.
Poza tym jak sobota - pranie, zakupy. Idziemy też do kina, na mission impossible, długie siedzenie.
Przynoszę Wam lody - kwaskowate, mało słodkie, z dodatkiem mięty do brzoskwin. Częstujcie
Witam sobotnio
Za oknem burza i oczywiście deszcz. Zdążyliśmy wrócić z cmentarza i luuu!
Na obiad będzie sałatka grecka i kotlety z boczniaków. Jest też boczek do upieczenia, ale zdecydowaliśmy, że będzie na jutro. Dziś zastąpią go boczniaki.
Owoce faktycznie tanieją. My niestety wczoraj kupowaliśmy truskawki jeszcze po 19,90 za kilogram. Póki co czereśnie bardzo drogie, bo chyba importowane a te polskie były niedojrzałe.
Za lody dziękuję, bo mam postanowienie, że nie jem ich do urlopu, ale dobrej kawy z przyjemnością się napiję.
W planach wieczór we dwoje przy dobrym winie i zjemy trochę opóźniony obiad.
Dobrego popołudnia jeszcze
Witam niedzielnie
Śpiąca jak mało kiedy. Pewnie to przez pogodę. Słonko od 6:00 zaglądało mi w okno, a teraz raptem wyszły chmury i wygląda na to, że zaraz będzie padać.
Zaraz będę nastawiać na rosół. Na drugie będą schabowe, fasolka szparagowa i ziemniaki z wody lekko okraszone masłem i posypane koperkiem. Do tego kompot truskawkowo czereśniowy. Na podwieczorek placek ucierany z truskawkami. Wpadajcie ,zwłaszcza na ciasto i pogaduszki
Witam niedzielowo
Padało i pewnie padać będzie. Można się lenić , ale mi się nie chce. Wolałabym wykorzystać ten czas robiąc jakiś wypad w naturę, wykorzystując to, że w domu jest Połówek. Póki co siedzimy w "chałupie" ,próbujemy coś zaplanować, ale łatwo nie jest. Nie da się wyjechać gdzieś dalej, bo wszędzie aura taka sama. Ech! Słoneczko, gdzie ty, gdzie...?
Na obiad będzie ten zamarynowany dwa dni temu boczek. Czas najwyższy upiec go ładnie w piekarniku, w rękawie. Do tego młode ziemniaki z koperkiem i ogórki małosolne.
U mnie nie będzie pieczenia miasta. Mam kawałek strucli serowej z ulubionej piekarni a Połówek ma lody więc starczy tych dobroci.
Czas na kawę
Dobrego dnia
Smakosiu trzymam kciuki za wytrwanie w postanowieniu. Choć oczywiście wierzę, że na pewno się uda.
Moje ciasto przekombinowane, za bardzo chciałam zużyć brzoskwinie. No i przez to myślenie o nich, zamiast rozpuścić żelatynę w gorącej wodzie, wsypałam proszek do miksera, na zimno, bo przecież się rozpuści. A jednak nie.
Dziwne wyszło, choć zjeść się da. Nic to, ile zjem, tyle zjem, bo mąż we wtorek wyjeżdża służbowo, reszta zasili kompost.
Dzisiaj gulasz z jagnięciny. Z brzoskwiniami oczywiście.
Wymyśliłam sobie sos brzoskwiniowy do gotowania - z mięta, ostrymi paprykami. Wszystko z wolnowara.
Już czuję smak.
Poza tym chutney brzoskwiniowy (z przepisu na niego wymyśliłam sos) oraz kolejna porcja lodów, tym razem z regularnym cukrem, dla siostry i siostrzeńca.
Witam poniedziałkowo, pogoda była piękna, ale dzisiaj zimno i wieje, wczoraj była córka z chłopakiem na obiedzie i zrobiłam na życzenie córki Fish and chips,a że jej chłopak lubi racuchy to zrobiłam oczywiście z przepisu Żoną Zosia, polecam pyszne,ja wstaję bo syn wstaję do szkoły 6:30 i poprosił mnie czy zrobię mu na śniadanie kluski z serem, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Oj racuchy! Uwielbiam Też robię z tego przepisu.
Kluski z serem na śniadanie...zaskakujące, ale ja też bym zjadła
Pychota. Chętnie bym takie zjadła, tylko niestety nie chce mi się zrobić
Takie dawali na szkolnej stołówce ,posypane zwykłym cukrem. Przepyszne.
Witam poniedziałkowo
No i po weekendzie. Zleciało migiem. Wczoraj cały dzień padało więc zero wychodzenia z domu. Dziś natomiast zimny i wilgotny poranek. Po pracy skoczymy z Połówkiem do rodziców a na jutro chcę sobie wziąć dzień urlopu.
Zrobiłam gorącą herbatę. Może ktoś reflektuje?
Dobrego dnia
To co dobre szybko się kończy. Nam weekend zleciał raczej deszczowo,ale nie nawałnicowo jak pokazują w wiadomościach. Wczoraj raz zagrzmiało i raz zabłysło,ale obeszło bokiem. Dziś od rana padało,dopiero z godzinę temu wyszło słońce Jak się udał boczek?
Boczek jak zawsze smaczny, ale z nim, to chyba zazwyczaj tak jest. Wdzięczne mięso
No tak Pieczony jest o wiele pyszniejszy na kanapkę niż szynka.
Weekend jak zawsze minął za szybko.
Nie wiadomo kiedy.
U nas słonecznie, gorąco i wilgotno, szczególnie po deszczach.
Wczoraj ugotowałam brzoskwiniowo miętowy gulasz z jagnięciny, na ostro. Jakie to dobre było.
Reszta w słoikach na zaś.
A dzisiaj obiad serowo- kabanosowy. Bo mamy pleśniaka do zjedzenia.
Następne dni to nie wiem co, na samotne obiady.
Mąż wraca na weekend i w środę potem znowu leci, do Norwegii.
I znowu samotne obiady.
Ale zrobię sobie skrzydełka, on nie lubi.
To tak samo jak mój ,nie zje skrzydełek,nawet się nie chwyci. Mówi,że co tam na nich jest,nic i nie przekonasz go ,że jednak trochę mięska uświadczysz.
A jak smakował gulasz,wszak brzoskwiniowo-miętowa jagnięcina to dość odważne połączenie. Bynajmniej nie miałam okazji jeść,ale nie ukrywam,że gdyby mi zaserwowano,z pewnością bym spróbowała.
Super połączenie. Przyszło mi do głowy, gdy czytałam przepisy na chutney.
Ale koniecznie musi być na ostro, przełamane kwasna nutą. Nawet nie dawałam kwasnego, samo wyszło. Mam przyprawę meksykańską tajin,lekko ostro kwaśna. Zbiła się razem, jak puknełam, to poleciało więcej niż planowałam. Ale wyszło super.
Mój mąż je skrzydełka bez kości. Nie przekonasz go, że tyle mięsa na skrzydelku to nie ma, że to kawałki piersi.
Skoro nazywa się skrzydełko, to nim jest.
Takie oszukaństwo dla dorosłych przeciwników kości.
Ja sama nigdy nie jadłam żeberek, ja nie pies, żeby obgryzac kości. Próbowałam kilka razy w restauracji, ale nigdy nie były takie jak widziałam wyjście przed, w innym miejscu, które zachęciło mnie do zamówienia.
Dopiero w Stanach nauczyłam się jeść i bardzo lubię. Zdarza mi się wybrać zamiast steków.
No to świetnie,często przez przypadek tworzą się nowe smaki. Może kiedyś zjem,jak będę miała choć kawałek jagnięciny. A skoro Ty mówisz,że pyszne,to tak z pewnością jest. Robiłam trochę Twoich przepisów i korzystałam ze wskazówek,zawsze było w 10
Co do żeberek,to lubię kapuśniak ,ale tylko na wędzonych,no i żeberka w kapuście. Luks,ale tylko wtedy gdy chłodno,najczęściej jesienią lub zimą.
Ja nie lubię gotowanych. Pieczone, wędzone do miękkości. Najlepiej natarte na sucho, ale z sosem po wierzchu, wypieczonym też zjem.
Udało mi się wysuszyć żeberka ostatnio, choć myślałam, że to praktycznie niemożliwe.
Były już dobre, ale było za wcześnie, to niech sobie siedzą.
Ale i tak były super, mąż objadl kości do zera, choć u niego to rzadkość.
Witam wtorkowo
i pogodnie Wygląda na to,że dzień zapowiada się słonecznie,choć kto wie?
Kto nie śpi zapraszam na poranną herbatkę albo kawkę
Miłego dnia dla Wszystkich
Witam wtorków
U mnie dziś spokojny poranek, bo mam wolny dzień. Co prawda pobudka była po 5-ej, bo zapomniałam wieczorem wyłączyć budzik.
Kawa już wypita, teraz druga herbata i powoli można zacząć myśleć o śniadaniu. Pewnie tradycyjnie jajka. Jak mam wolny dzień, to jest okazja sięgnąć po nie.
Połówek jeszcze jest. Wyjeżdża jutro. Oznajmił mi z rana, że mam nie myśleć o gotowaniu i trochę się wyluzować. Zarządził, że zjemy coś w mieście. OK, czemu nie. W zasadzie, to chętnie bym poszła na jakąś dobrą pizzę np. tuńczykową albo warzywną czyli z bakłażanem i cukinią .
Pogoda lipna , na dziś zapowiadają deszcze i nie ma co liczyć na to, że się pomylili
Dobrego dnia
Mąż pojechał, już leci.
Wraca w piątek.
Na obiad zrobię sobie sałatkę z brzoskwiniami i serem pleśniowym.
Poza tym muszę pozbierać jeżyny i maliny po pracy.
Gorąco na zewnątrz. I ciśnienie skacze. Od tego roku (lub w poprzednim) zatoki mi zaczęły to odczuwać. Głowa boli, że niemalże odpadnie, po czym ból znika jak ręką odjął. Ból typowo zatokowy, z uciskiem przy nosie.
Jak jest stałe ciśnienie, nic się nie dzieje.
Dziwne to. A nigdy nie wierzyłam mężowi, gdy mówił, że mu zatoki szaleją wraz z ciśnieniem. Aż mnie dopadło.
Hej ,hej ,ja tak na chwilkę. Dostałam zaproszenie do kuzynki na parapetówkę. Życie tak jej się ułożyło,że zaczyna wszystko od nowa. No nie ważne. Pytanie jest takie ,co kupić,bo przecież z pustą ręką nie pójdę. Może coś doradzicie? Kwiatki odpadają ,mówi,że zraziła się na dobre do wszelkich doniczkowych
Jeżeli pijąca to dobry alkohol pod jej gusta.
W formie koszyka z dodatkowymi serami, kabanosami i czekoladą na deser.
Ewentualnie jakiś domowy bibelet. Albo coś z gratów kuchennych, po uzgodnieniu.
W Stanach super prezentem są karty podarunkowe do konkretnego sklepu. Zbierasz więcej kasy, możesz coś kupić większego.
My tak mamy huśtawkę ogrodową.
Hm...to jest zawsze kłopotliwe. Może jakiś ozdobny lampion? Są ładne ratanowe albo szklane z metalowymi łączeniami. Można stawiać w domu albo na balkonie czy tarasie. Ja ostatnio też miałam takie zakupy. Prezent znalazłam w TKMaxx. Mają bardzo duży dział z różnymi rzeczami do domu. Piękną ceramikę, lampki, świeczniki itp. Zakres cenowy spory więc chyba na każdą kieszeń.
Super pomysł ten lampion i świece. Myślę, że każdemu by się spodobał. W styczniu córka na zabawie karnawałowej, podczas loterii fantowej wylosowała właśnie taki lampion. Bardzo mi się spodobał, że też o tym nie pomyślałam. Kuzynce też na pewno przypadnie do gustu Dziękuję Smakosiu
Oooo jak fajnie, że mogłam się przydać Cieszę się
Witam w środku tygodnia
Pogoda znów płata figle i mamy deszczyk, ale co tam i tak jest fajnie. Przynajmniej warzywa rosną jak trzeba, owoce też. Wszystko potrzebuje wody.
Właśnie zaparzyłam kawę, dołączycie? W końcu trzeba sobie zrobić małą przerwę
A po kawce biorę się za obiad. Dziś zupa kalafiorowa i pierogi z truskawkami. Do tego kompot także z truskawek. Dajcie znać co tam u Was i jak się czujecie przez te zmiany pogodowe
Witam środowo
Rano szaro i mokro, ale powoli zaczyna się rozjaśniać i jest to realna zapowiedź, że wreszcie od jutra trochę więcej słońca. Nie do wiary, to już prawie połowa czerwca a jeszcze nie było lata
Dziś wieczorem Połówek wyjeżdża. Jak zawsze smutno będzie się rozstawać. ale...już za miesiąc się zobaczymy, bo wtedy zaczniemy urlop Tak więc od jutra zaczynam odliczanie
A póki co praca na biurku czeka więc zmykam.
Dobrego dnia
Witam czwartkowo
Niebo pogodne. Może to nie jest taki klasyczny błękit jak na fotkach wakacyjnych, ale dobre i to.
Połówek już w swojej pracy, ale pewnie za miesiąc będę jechała do Niego więc inaczej dziś patrzymy na tę naszą rozłąkę.
Cieszę się na myśl o weekendzie, który ma szansę na sporą dawkę słońca. W planach małe zakupy, ale tylko warzywa i jajka. Mam w domu sporą ilość owczej fety więc będę się zajadać grecką sałatką. Więcej mi nic nie trzeba
Jutro muszę iść do fryzjera. Zaplanowałam sobie wizyty tak, żeby potem "ogarnąć czuprynę" przed samym urlopem.
W pracy mam trochę stresów. Przyszły tydzień będzie bardzo ważny i nie ukrywam, że jestem trochę zestresowana, ale...póki co czekam.
Macie może ochotę na herbatę z cytryną? Zaparzę w dzbanku.
Dobrego dnia
Na herbatę zawsze mam chęć , z cytryną to dopiero,no może jeszcze z dodatkiem miodku
Witam czwartkowo
Dziś pogoda słoneczna z odrobiną wietrzyku. Fajnie jest,choć wiele osób narzeka ,że za chłodno. ja z kolei nie znoszę upałów ,ani ogólnie gorąca. Źle się wtedy czuję,teraz jest w sam raz.
Co tam gotujecie? U mnie miały być wczoraj pierogi,ostatecznie z braku czasu był ryż z truskawkami. Bardzo dobry ,polecam. Od jakiegoś czasu chodzi za mną bób. Niestety ceny póki co z kosmosu. W warzywniaku kosztuje 50 zł. Na targu 5 zł mniej za kg. Sprzedają w pół kg woreczkach,ale mało kto się skusi. Truskawki powindowały w górę,są za 15 a czereśnie 26 zł za kg.
Prawie połowa czerwca a ja jeszcze nie robiłam małosolnych. Za to kupiłam kilka na spróbowanie. Nie ma to jak wyrób własny.
Pozdrawiam czwartkowo-czerwcowo
Masz rację - nie ma to jak własne małosolniaki. Też jeszcze nie robiłam. Kupiłam na szybko w Lidlu, w woreczkach, z wodą, koprem itd. Niestety, to nie to samo. Niby nie były złe, ale...
Hej, hej w czwartek.
Moje perspektywy są na razie w szarych barwach. Wyklarowało się, pracę mam do końca sierpnia. Wyprowadzają się.
W sumie to znaki było widać od dawna, choć oni zaprzeczali. Teraz niby nie fer postępowanie obecnego pracodawcy i decyzja na już. Raczej dostali oboje zatwierdzenie, a historia dla publiki, czyli dla niani.
Teoretycznie chcą, żebym z nimi pojechała na początek. Ale to kwestia zamieszkania, przy mojej pensji nie warte wyprowadzki.
A mój mąż ma teraz za dobre warunki, żeby myśleć o przeprowadzce na zasadzie poszukiwania pracy.
Zresztą parę lat temu dostal cynk od kolegi czy raczej pośrednik dostał cynk, praca znalazła go sama, tam jest duża fabryka z branży, rozmawiał z pośrednikiem, ale na pierwszej rozmowie się skończyło. Wszystko kwestia pieniędzy. Nie przeprowadzisz się jak nie musisz na gorsze warunki.
Zresztą w tym roku prawie się przeprowadziliśmy. Praca idealna dla męża, lokalizacja na emeryturę wspaniała.
Ale nie jesteśmy na emeryturze, sporo brakuje.
Rozeszło się o pracę dla mnie (mała miejscowość i konieczność prawie godzinnego dojazdu przy sprzyjających warunkach do większego), ceny domow (atrakcyjna lokalizacja, góry i zalew oraz bliskość - godzina z kawałkiem- największego lotniska w Stanach) oraz system premiowy (niższa pensja, za to wysoka premia kwartalna. Niby od zawsze. Tyle, że z premiami różnie bywa, nie do końca wierzę). Skończyło się na dialogu i wizycie na miejscu męża.
Zamieszanie związane z przeprowadzką nie warte ceny. Dla mnie. Dużo i długo rozmawialiśmy wtedy. Może gdyby nie teść na utrzymaniu - ośrodek nie poczeka na pieniądze pierwsze trzy miesiące, gdy mężowska pensja byłaby mniejsza niż ta sprzed tegorocznej podwyżki (to też był element wiążący nas tu gdzie jesteśmy) oraz ja bez pracy nie wiadomo jak długo.
Tak miało być.
Zobaczymy co czas przyniesie. Jakoś spokojna jestem.
W ostateczności pojadę do Polski, zajmę się teściem, na spokojnie ogarniemy nasze mieszkanie do sprzedaży, załatwimy mu wizę i przywieziemy tutaj. Bo na wizie można ubiegać się o przedłużenie w Stanach, na ESTA po trzech miesiącach trzeba wrócić.
Dobra koniec roztkliwiania i analizowania możliwości. Zaraz trzeba się zbierać do pracy.
Problem brzoskwiniowy zakończony. W dwa dni od zerwania zaczęły się psuć od środka, za dużo deszczu i za dużo słońca dostały. Trzeba było działać.
W poniedziałek ugotowałam dwie porcje dżemu, na więcej nie miałam czasu po pracy. I pektyny.
A co zostało wczoraj zagotowalam, bez cukru, bez dodatków i do słoików (żeby mrozić nie mam miejsca w zamrazalnikach). Będzie jako baza do lodów, ciasta czy nawet dżemu.
I myślę, że na przyszłość tak będę robić.
Piątek, piąteczek, piąteluiniek
Słońce i 8 stopni na termometrze. Nie można tego nazwać letnim sezonem, ale potem temperatura ma wzrosnąć do 21.
Po pracy fryzjer i prędko do domu, bo mam gościa.
W pracy mam multum informacji, które są bardzo niepokojące. To mnie przytłacza. Chcą rozwiązać naszą "placówkę" i rozpocząć działalność na nowych zasadach, łącząc z inną i wiąże się to z redukcjami itp. Ręce opadają. Jedyny powód całego działania, to układy i układziki... Autentycznie brak mi słów, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Więcej nie mogę napisać. Teraz czekanie...
Dobrze, że jutro sobota. Zakupy mam zrobione więc planuję odpocząć.
Herbata z cytryną, miętą i sokiem malinowym czeka. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Takie działania, jak u Ciebie w pracy, są bardzo stresujące. To tak jak działania wszelkiej maści managerów, żeby się wykazać, tak naprawdę niczego nie zmieniające w praktyce,ctylko utrudniające życie pracownikom.
Współczuję i trzymam kciuki za pomyślność.
No właśnie te układy,układziki Oby wszystko było dobrze.
Witam w pięknie zapowiadającą się sobotę,jakie plany macie na dzisiaj???Ja potem idę na rynek po szczaw bo mężowi się zachciało zupy szczawiowej i oddzielnie kartofle, a potem pewnie pojadę na rower, życzę Wam miłego, upalnego i spokojnego dnia
Witam. Dzięki za podsunięcie pomysłu na zupę. Też dziś zrobię, tylko u nas z makaronem
Witam sobotnio
Nie ma to jak słońce ! Zaraz jest lepsza energia. Dzień będzie odpoczynkowy w ciepłych promykach
Nie chcę myśleć o pracy, ale się nie udaje. Dzwonią znajomi i pytają co się u nas w firmie dzieje. Wszyscy zaskoczeni i z niedowierzaniem, że można podejmować (sorry za słowo) tak kretyńskie decyzję...
Śniadanie zjedzone - szakszuka. Kawa wypita, pranie zrobione, zakupy mam więc teraz luzik.
Gdyby ktoś reflektował na herbatę z miętą i z cytryną, to zostawiam pełny dzbanek.
Dobrego dnia
Witam sobotnio
i bardzo pogodnie. Wreszcie lato można by powiedzieć,słonecznie,ale nie upalnie Byłam z rana na bazarku. Zaopatrzyłam się w ogórki. Wreszcie będą swojskie małosolne. Kupiłam także bób boberek
Co prawda dalej drogi,bo 26 kg ale przynajmniej nie 50 zł jak ostatnio. Właśnie się gotuje. Mmm co za zapach. Mężowski co rusz dopytuje kiedy będzie
Kupiłam też trochę czereśni i truskawek. Te pierwsze pyszne słodziutkie,a drugie jak na mój gust za kwaskowe. Zdecydowanie potrzebują więcej słońca. Najwyraźniej mają teraz szansę
U mnie w tym roku raczej nie będzie. Ślimaki jakoś omijają na szczęście,za to sarenki podjadają co się da
Niebawem biorę się za robienie szczawiowej. Mania wzbudziła nie tylko mój apetyt,także będzie dzisiaj wypas warzywno owocowy
Herbatki jak zawsze z chęcią się napiję. Dziś najlepiej iced tea.
Pozdrawiam sobotnio
Znowu za krótki weekend.
Tyle do zrobienia, a mało czasu.
Nic to.
W głowie myśli się kotłuja co zrobić z pracą.
Coraz bardziej się skłaniam do wyjazdu z nimi.
Bardzo szkoda mi dzieci. Starszej dwójki. Malutka nie będzie mnie pamiętała wcale. Nowe miejsce, nowa szkoła, nowe twarze. Tyle stresu na malutkie głowy, mające problemy z zasypianiem i ciągłym snem.
I tak sobie myślę jechać do grudnia. Z opcją, że jak oni znajdą nową nianię a ja nową pracę, bez możliwości czekania do nowego roku, wtedy zakończymy wcześniej.
Dla nas to będzie też okazja poznania nowego miejsca, tam nas nie było jeszcze
A po grudniu zobaczę co dalej.
Muszę pracować do 67 roku, taki jest pełny wiek emerytalny. Mogę przejść mając 62, ale wtedy połowa emerytury tylko i bardzo duże ograniczenie w zarobkach, gdybym równocześnie chciała pracować.
Czas pokaże, co ma być to będzie.
Koniec marudzenia, trzeba się brać za szykowanie do wyjścia.
Witam w piękną niedzielę, ja z rana upiekłam ciasto drożdżowe z przepisu xenka https://wielkiezarcie.com/przepisy/drozdzowka-nocna-przepyszna-30014898 ,polecam,na 10 idę na TRX a na obiad będzie pierś z kurczaka, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Witam,ale pyszności nam tu zaserwowałaś. robiłam kiedyś tą drożdżówkę,ale nie wiem czemu nie wystawiłam komentarza. Potwierdzam,jest pyszna
Witam niedzielnie.
Drugi dzień pogodnie, a nawet gorąco. U mnie właśnie gotuje się rosół. Jak zwykle o tej porze. Na drugie będzie szponder w sosie śmietanowym,ziemniaki i mizeria. Na deser ciasto z truskawkami. Po południu jadę do kuzynki na parapetówkę
Pozdrawiam i życzę Wszystkim słonecznej i smacznej niedzieli
Chyba jednak Wz ciągle generuje zyski spore. Bo taki nawał reklam jak teraz...więc się opłaca.
Dzień dobry w niedzielę.
Miał być spokojny dzień w domu (tylko kościół), a jeszcze musimy jechać naprawiać ścianę u córki. Odziedziczyła dziurę z mieszkaniem, ale zapomniała ją zgłosić.
Jak poprzednio straciła kaucję, to teraz wszystko na tip top.
Także najpierw zakupy - pasta (nawet mieliśmy w domu starą, sprzed 9 lat, twarda jak skała, hehehe) i szpachelka, bo ta nie chce się objawic w garażowych gratach. Trochę pędzli znalazłam, szpachelki nie. I potem do niej.
Goplana co kupiłaś na prezent?
Smakosiu a jak Ty z pracą w tym całym zamieszaniu? Musisz się martwić tym w tej chwili?
Mania super ciasto, takie wirtualne to mogę jeść bez ograniczeń.
U mnie dzisiaj na obiad a la kofty.
Znaczy kotlety mielone z jagnięciny i cielęciny (bo nie mam wołowiny), doprawione jak kofty.
Do tego salatka z oliwkami, pomidorkami i fetą, tzatzyki oraz chutney brzoskwiniowo miętowy.
Kupiłam lampion i świecę do niego. Może stać w domu i na balkonie. Myślę ,że Wioli tzn kuzynce się spodoba.
Obiad u Ciebie widzę bardzo dobry. Chętnie bym zjadła taki. U mnie już po. Teraz wcinamy czereśnie.
Hm...nie mam pewności co będzie z moim stanowiskiem. Ponoć pracę nam gwarantują, ale... W moim przypadku dybluje się stanowisko po połączeniu dwóch placówek. Jako, że dyrektorem jest i będzie po połączeniu osoba z tamtej firmy, to zostawia sobie swoich ludzi a nas gdzieś "poprzestawia" więc nie wiem jak będzie...?
Witam poniedziałkowo
Wczoraj, późnym wieczorem rozpadało się i tak zostało do dziś. Poranek pod parasolem. Tyle dobrego, że nie jest chłodno, mogłam wyjść w koszuli, bez kurtki. Popołudniu powinno się wypogodzić. I dobrze, bo chcę iść do rodziców i muszę zrobić zakupy.
Ten tydzień jest ciut krótszy, bo w czwartek przypada święto - cieszę się.
A póki co herbata z miętą i cytryną - częstujcie się.
Dobrego dnia
Smakosiu trzymam kciuki za powodzenie.
U mnie tragedie powodziowe. Od 14 czerwca. West Virginia bardzo mocno zalana, fala była na tyle silna, że dom, apartamentowiec się zawalił.
U nas ciężka noc.
Burza na okrągło, dyskoteka na całego.
Co człek kimnal, to deszcz walący o dach na zmianę z alarmami powodziowymi, całą noc przychodziły.
Rano poszłam na obchód. Kanał wody po brzegi, ale z drogi osiedlowej zeszło. Do pracy jechałam przez zalaną w dwóch miejscach ulicę, blisko domu.
Ale tam to norma przy huraganach.
Teraz czas na obeschniecie, bo wieczorem ma być kolejna runda.
Aż mnie zmroziło na samą myśl o takich kataklizmach. W dodatku to norma jak określiłaś. Straszne to jest,ale na żywioł nie ma rady,a przynajmniej nie do końca ,bo nawet studzienki się przepełniają i zalewają ulice. Oby jak najmniej tego było.
Tak to wyglądało.
Woda przeszła przez blok mieszkalny, wypływała oknami. Tak jakby ktoś wybudował dom w środku rzeki, do tego pod wodospadem.
A dom był pod skalą/ścianą wzgórza.
Zdjęcie screen z googli, z wiadomości.
U mnie w górach po Helen, we wrześniu będzie rok, wszystko się zmieniło. Najgorsze jest to, że zbocza są niczym nie zabezpieczone, drzewa nie narosly jeszcze, no bo jak. Co większy deszcz wszystko jedzie znowu w dół.
O Boże strasznie to wygląda.Dobytek życia w jednej chwili obrócony w niwecz..
O kurczę! Ale u Was się dzieje z tą pogodą. Co rusz coś. Trzymam kciuki żeby było łagodnie.
Witam wtorkowo
Kolejny chłodny poranek, ale bez deszczu. Teraz się rozchmurzyło i zapowiada się pogodny dzień. Spieszę się po pracy do domu, bo jestem umówiona więc spaceru nie będzie.
Papiery na biurku czekają więc zmykam.
Dobrego dnia
Hej, hej.
Dacie wiarę, że już jesteśmy w drugiej połowie miesiąca.
Przeleciało jak z bicza strzelił.
U mnie dalej deszczowo, ale z mniejszym natężeniem, chyba dzisiejszy poranek był ostatnim z mokrych.
Plus 30 plus stopni. Do końca tygodnia będzie po 35.
Czyli normalnie.
Damy,damy ,czas się z nami nie cacka ,tylko leci jakby go kto gonił
W dodatku pogoda w kratkę,ale i tak fajnie. Wczoraj byłam na bierzmowaniu chrześniaka to wisiała nad nami taka chmura,że tylko lunie ,ale wytrzymało.
A dziś od rana piękna pogoda. Ciekawe jak będzie w Boże Ciało.
Witam w środku tygodnia
Dziś imieniny naszej Nadii. Wiedz, że o Tobie pamiętamy i czekamy kiedy będziesz mogła się odezwać. Wszystkiego najlepszego i najserdeczniejsze pozdrowienia
Witam środowo
Jupi! Jutro spokojny poranek z kawą, bez biegu do autobusu i na luzie
Dziś po pracy idę z przyjaciółką na kawę. Mam tylko nadzieję, że nie zmieni się pogoda i można będzie usiąść gdzieś na zewnątrz.
Poranny spacer zaliczony, ale powiem Wam, że jednak ciągle jest chłodno.
Już myślę tylko o urlopie. Połówek też wczoraj wspomniał, że umówił nas ze znajomymi i szuka tańszych połączeń do Niego więc oboje zaczęliśmy radośnie planować. Dobrze - potrzebuję takiej dawki dobrej energii
Miłego dnia
Pogoda ma być dzisiaj cały dzień Także miłego spotkania z koleżanką ,nie ma to jak pogaduszki przy chłodzącym napoju pod gołym niebem,no moze pod parasolem,żeby za bardzo nie grzało w głowę
U nas żadnych chmur, za to piękne lazurowe niebo ,no i słońce. Jutro mam gości. Będę robiła pieczonki, więc impreza typowo plenerowa. Liczę, że będzie ładnie tak jak dziś
Zastanawiam się jeszcze nad ciastem, ale najpewniej będzie biszkopt z masą śmietanową, truskawkami i galaretką,a jak nie to może kruche z truskawkami? Zobaczę jeszcze
Witam w nowym tygodniu
po dwóch dniach przerwy. Za każdym razem jak strona znika mam wrażenie,że na zawsze. Dobrze,że już jest,bo jakoś tak dziwnie..
Pozdrawiam słonecznie i zapraszam na świeżo zaparzoną miętę
Witam, ale miałam stresa przez znikającą stronę, mam nadzieję że nigdy nie zniknie, a czemu tak się robi???zniknęła jak był mi potrzebny akurat przepis,pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, spokojnego i pięknego dnia
O jak fajnie WZ wróciło. Było dziwnie bez niego.
Ja mam dzisiaj wolne, moi pojechali oglądać domy do kupienia, które wczoraj wyszły na rynek.
Marzyło mi się to wolne. I się spełniło
Kawę mam na zewnątrz, mój fotel jedyny nie jest mokry po deszczu, reszta zalana nocną burzą. Porządnie padało i wiało.
Ale za to powietrze rześkie.
Za tydzień przylatuje moja siostra, cieszę się nieziemsko. 4 tygodnie to tak mało, plan napięty na wyjazdowe weekendy i tydzień wakacyjny.
Super, że siostra Cię odwiedzi i będziecie mogły spędzić razem wyjątkowy czas. Zróbcie sobie we dwie trochę zdjęć. Te zostaną na zawsze i będą Wam przypominać wyjątkowe, wspólne dni.
O jak fajnie ,że siostra Cię odwiedzi i wspólnie zwiedzicie kawałek Ameryki
Nie ma to jak spędzony razem czas z okazją na zwiedzanie. A jest co zobaczyć! Oby tylko nie było niespodzianek pogodowych, bo to w tym jest najgorsze.
Piątek , piąteczek, piąteluniek
Jej, jak fajnie! Tyle wolnego! Bardzo się cieszę.
Też zaglądałam i nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógł tak mocno "zatrzasnąć drzwi" do naszej Kawiarenki. Oj, oj!
Spotkanie z przyjaciółką upłynęło bardzo miło. Świadomość , że w czwartek jest wolny dzień dodawała nam radosnej energii.
Wczoraj odpoczęłam a dziś obudziłam się "nakręcona" i zabrałam się z marszu za pracę. Pomyłam okna, wysprzątałam wszystkie kąty w mieszkaniu i ogarnęłam przybalkonowy ogródek . Było co robić. Bambusy wystrzeliły nowymi gałazkami zrzucając ogrom liści a raczej łupin okalających nowe pędy. Sporo wycięłam. Napadł mnie jakiś Komar i dziabnął mnie tak skutecznie, że mam teraz "jajo" nad brwią. Dziwnie skóra zareagowała. A może to nie był komar...?
Na obiad zrobiłam moją ulubioną sałatkę z fetą. Tym razem dodałam pół gruszki. Całkiem dobre połączenie.
Chyba teraz czas na kawę.
Ktoś się skusi?
Dobrego dnia
Smakosiu ,napiszesz jak robisz tą sałatkę? Mam fetę w lodówce i wartałoby ją w końcu zjeść, także bardzo proszę o przepis jak ją robisz
Przepraszam, że nie odpisałam wczoraj - nie zaglądałam na WŻ.
Sałatka jest bardzo prosta. U mnie to pół dużej papryki czerwonej, dwa ogórki gruntowe ( wszystko kroję w większe kawałki), cebula w piórka (najlepiej taka łagodna), pomidorki i pół opakowania fety. Wszystko zalewam oliwą z oliwek z cytryną, koperkiem (ale niekoniecznie), z pieprzem i solą. Bardzo lubię te torebeczki sałatkowe Knorra - ziołowo koperkową najbardziej. Proste i przepyszne.
Brzmi bardzo pysznie,zrobię jeszcze dzisiaj tylko wykorzystam całą fetę i paprykę,wszak smakoszy u nas więcej na takie sałatki. Dziękuję
Witam sobotnio
Chyba wreszcie będzie pogodnie, przynajmniej na najbliższe dni. Oby ,bo bardzo dużo osób narzeka ,że ma już dość zmieniającej się aury. W czwartek miałam gości. Siedzieliśmy sobie na tarasie pod parasolem i czekaliśmy na pieczonki z ogniska. W pewnym momencie zerwał się wiatr i zaczęło padać,ale dosłownie na chwilkę. Zrobiło się bardzo zimno ,by za 10 minut wyszło słońce
i nagle bardzo ciepło. Normalnie takie psikusy pogodowe mieliśmy, ale ostatecznie nie trzeba było ewakuować się do domu i spędziliśmy czas na świeżym powietrzu do samego wieczora
Witam w sobotę zapowiada się piękna pogoda, ja ulepiłam pierogi z soczewicą, teraz jestem na fitness, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i upalnego dnia
Z soczewicą też bym zjadła
Jak widać na zdjęciu - ćwiczenia dają efekty. Brawo!
I już sobota.
Wczoraj miałam praktycznie cały dzień poza domem. Z krótkimi przerwami na bycie w nim, przynajmniej jedno pranie zrobiłam.
Rano zdałam mieszkanie córki, z głowy jeden etap.
Potem zakupy.
I do koleżanki, odebrać klucze do domu, żeby przekazać je innej.
Pogadałyśmy, było miłe przed i wczesne popołudnie.
Wróciłam do domu, pokręciłam się trochę, nastawiłam obiad i dostałam smsa czy bym nie chciała przyjechać na urodziny jej córki. Takich rzeczy się nie odmawia, zdążyłam zjeść i w drogę. Na prezent dałam kasę w kopercie i jakieś słodycze z domu, nawet nie było gdzie jechać. Zresztą i tak nie miałam pojęcia co może 11 latka chcieć.
Przyjechała też koleżanka, której miałam przekazać klucz, ale zostalu mnie w domu, hehehe. Czeka mnie wyprawa do niej.
Widocznie tak miało być, życie towarzyskie musi być.
Dzisiaj dzień ogarniania w domu. I kolejne zakupy.
A zaraz pora na śniadanie- sałatka z burrata.
Witam w piękną niedzielę, jakie macie na dzisiaj plany, ja z córką umówiam się na rowery, ma być piękna pogoda, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Witam ,witam
Rzeczywiście pięknie,nawet gorąco,ale tak się tego póki co nie odczuwa,bo jest fajny rześki wiaterek.
Jakie plany? Jak zwykle niedzielny obiad-rosół ,karkówka z grila,pieczone ziemniaki i ogórki małosolne. Na podwieczorek ciasto z jagodami. Najzwyklejsze biszkoptowe posypane jagódkami. Już są. Zakupiłam słoik od pani sprzedającej przy trasie. Potem dłuższy spacer nad rzekę
I już niedziela.
I jutro krótsze spanie.
Mój mąż w Norwegi zwiedza na maksa, ma wolny weekend. Podsyła zdjęcia, to mi się bardzo podoba.
Ja wczoraj ogarnęłam łazienki, pranie zakupy.
A dzisiaj jest nocna wyprzedaż, od 5 po południu, w jednym ze sklepów, mającym końcówki serii.
Pojadę zobaczyć. Kupiliśmy tam dwa krzesła na zewnątrz w regularnej cenie.
Bo tylko dwa nam się zużyły na amen od wilgotnego powietrza. I stwierdziliśmy, że jak jeszcze będą, to dokupimy 4 w promocyjnej cenie. Jak mają być nasze to będą.
Dzisiaj na obiad rozpusta. Mississippi roast z wolnowaru. Z puree z kalafiora, zamiast z ziemniaków.
Będzie na dwa dni, resztę zamrożę.
Po kawie trzeba nastawić wolnowar, żeby było na popołudnie.
Ciągle myślę co zjeść na śniadanie. Wszystko bym chciała i na nic nie mam ochoty.
W piątek na urodzinach jadłam pyszne ciasto. Mango tiramisu.
Poprosiłam o przepis.
To całkiem wegańskie ciasto, moja koleżanka jest wegetarianką, z okazjonalnymi odstępstwami. I powiem, że byłam zaskoczona, że nie ma tam jajek, a krem jest z nerkowcow.
To wszystko, w połączeniu z cukrem brzozowym (koleżanka dostała wielką torbę przez pomyłkę, nie kazali jej oddawać) i mlekiem kokosowym, dało imbirowy posmak.
Nie lubię, ale w tym wypadku poezja. Koniecznie muszę zrobić, może nie dokładnie jak w przepisie, spód z jajkami, a może właśnie eksperyment w domu.
Nie dzisiaj, mam czas pomyśleć.
Kubki smakowe zaczęły wariować. Tiramisu mango,to musi być bardzo smaczne.
Mam w zamrażalniku woreczek i nie bardzo wiem co z nim zrobić,myślisz ,że mrożone nadawało by się do tego ciasta?
Ciasto, spód jest z mango - myślę, że to zastępnik jajek, jako mokry skladnik. Potrzebne jest puree.
Potem warstwa masy z nerkowcow. I na górę świeże owoce mango w paski, tak było u niej.
Ale przecież można zrobić a la galaretkę z mango, dostosować do siebie.
Tu masz linka, po angielsku. Jakby trzeba było pomocy, pytaj.
https://www.veganricha.com/vegan-mango-tiramisu/#wprm-recipe-container-52595
To było ciasto jednowarstwowe, ale przecież można zrobić przekładane, na więcej warstw. W przepisie jest opcja na więcej składników. I chyba metryczne też.
Dziękuję Ekkore. Dam znać jak będę robić ,a sądzę ,że już niedługo i chyba zrobię tak jak piszesz a'la galaretkę.
Witam w nowym tygodniu
Pogoda zapowiada się upalna jak na lato przystało. Zresztą wczoraj też taka była.
Młodzi świętowali I Dzień Lata na festynie. Były śpiewy,muzyka a nawet rzucanie wianków. Myślałam,że ten zwyczaj odszedł do lamusa ,ale jednak nie. Co prawda nie o północy ale jednak. To fajnie ,że się podtrzymuje tradycje,choć niestety już coraz mniej..
Witam poniedziałkowo
Obudziłam się a za oknem było dziwnie ciemno. Okazało się, że nadchodziła burza. Parę razy grzmotnęło, zaczęło ostro padać, ale nim wyszłam już było po wszystkim. miałam farta. Szłam na sucho w 18 stopniach. Piękny poranek. Wreszcie wskoczyłam w spódnicę, t-shirt i lekkie adidasy. Fajnie się poczułam, bo wreszcie w letnim klimacie. W weekend złapałam trochę słońca.
Dziś Dzień Ojca. Miałam iść do rodziców, ale przełożyliśmy na środę, bo popołudniu znowu ma być burzowo.
Otworzyłam okno na oścież. Mimo szumu samochodów słychać jak ptaki ćwierkają. Pewnie się cieszą, że spadło troch deszczu.
Dobrego startu w nowy tydzień
Tak ,dzisiaj Dzień Ojca. Mój z samego rana dostał życzenia jak i Jego Małżonka ,która ma dziś imieniny.
Wszystkim Ojcom wszystkiego najlepszego
Eeee, skoro tak, to dla małżonki duuuuużo serdeczności i niech to będzie wyjątkowy dzień
Na pewno będzie bardzo wyjątkowy, bo dodatkowo Żona Taty została po raz pierwszy prababcią Lepszego prezentu nie mogła sobie wymarzyć na imieniny
No masz! To faktycznie, lepszego prezentu nie mogła sobie wymarzyć
Prezent na imieniny w postaci prawnuka, to jest super prezent.
Jaka radość.
Mnie początek tygodnia przywitał rozstrojem nerwowym. Z powodu syna i jego szantażu emocjonalnego. Tak jakbyśmy mu nigdy nie pomagali.
Nie mam siły, tym bardziej, że za chwilę stracę pracę.
Musi się wygrzebać sam, bo będzie znowu jak poprzednio. Musi wziąć odpowiedzialność za siebie, a nie winić nas.
Wczoraj udało mi się kupić jedno krzesło, także mamy trzy nowe i trzy stare. Przynajmniej te stare zuzyja się na amen.
A poza tym zafundowałam sobie sprzątanie kuchni. Przelałam gorące do blendera, było do pełna. No i szybkość obrotów wywaliła zamknięcie do wylewania. Trochę odlalam, myślałam, że wcześniej nie docisnelam, ale też było za dużo. Powtórka.
Człowiek się uczy, przy gorącym tylko połowa kielicha.
Dobrze, że tylko mały otwór do wylewania otworzyło. Bo gdyby pokrywę, to pewnie i sufit byłby brudny.
A tak tylko blat, drzwi szafki i wezystko co na blacie.
Konkretnie prawnuczki. Przyszła na świat 3 dni temu