„W maju jak w gaju”
– cały świat się zieleni, drzewa, krzewy i łąki zakwitają, ptaki śpiewają. Nasłuchujmy kukułki, bo „gdy kukułka w maju, spodziewaj się urodzaju”,
i cieszmy się z pierwszych wiosennych burz, dlatego że „jeśli w maju grzmot, rośnie wszystko w lot”, a „grzmot w maju sprzyja urodzaju”.
"...Bo gdy wiosna buchnie majem
Cały świat się majem staje..." la la la...
Drzwi kawiarenki otwieram szeroko, by do środka dochodził śpiew słowików, a każdą najmniejszą nawet szczeliną przedostawał się subtelny zapach bzów.
Kawa i herbata wydają przyjemny aromat, a świeżo upieczone ciasto z rabarbarem kusi swą wiosenną szatą i smakiem.
Zaczynamy MAJÓWKĘ!
Zapraszam wszystkich. Wstęp wolny!
Alman cóż za wspaniałe otwarcie. Witam Cię bardzo serdecznie nasza ''majóweczko'' Czuję się jak w gaju,dookoła pachnie bzem i to ciasto z rabarbarem. Toż to prawdziwe majowe wspaniałości. Do tego kawka... Chętnie się przysiadam i uprzedzam,że za szybko nie wyjdę,bo już mi tu błogo i dobrze. Ach ,te kukułki mnie dziś właśnie zbudziły Kocham maj!
To zaczynamy majówkę.
Wspaniale umaiłaś Kawiarenkę bzem i nastroiłaś świergoleniem ptasim.
Nawet pogodę słoneczną, spokojną nam zapewniłaś - super.
Jest fajnie i nareszcie ciepło, aż serce skacze z radości.
Do tego kawa, ciacho i jestem już w gaju czyli naszym małym raju.
Bardzo dziękuję za gościnne otwarcie i serdeczne zaproszenie, chętnie skorzystam.
Do następnego spotkania
Alman! Jak Ty to urokliwie wymyśliłaś! To ciacho i piękny kolor bzu, który aż pachnie z tego zdjęcia. Wyobraźnię poruszyłaś i na serio czuję ten słodki zapach Otwieram balkon żeby usłyszeć ptaki - są! Ech, jak jest pięknie
Dziękuję za ten majowy początek. Już się rozgaszczam na całego. Liczę, że to będzie wyjątkowy miesiąc, który wleje w nas dużą porcję optymizmu i nadziei.
Majowe uściski dla Wszystkich!
Witam w maju!
Tak miło się zrobiło.
My ostatni dzień na plaży, hotel mamy przedłużony do 13, potem pora do domu.
Myślę, że jeszcze trochę posiedzimy na plaży...
Rozrywkę mieliśmy super. Byliśmy na dwóch koncertach rockowych (to przez nie i tańsze bilety zdecydowaliśmy się na tą prezentację time share). Jeden był w stylu własnej choreografii do znanych utworów. Część się udała, część tak sobie- ale przecież to nie oryginał, więc nie ma czego wymagać.
Drugi był odtworzeniem artystów- z ich strojami, mimiką.
Michael Jackson wyszedł nieziemsko, chłopak miał jego posturę nawet.
A Luke Brian (to artysta w stylu country, byliśmy w jego restauracji w Nashville, nie mając pojęcia kto zacz, córka nas uświadamiała potem) wyglądał jak oryginał, ciut starszy, ale przecież lata płyną.
No i blues brothers- ciężko było uwierzyć, że to nie oryginał.
Tylko Elvis był taki sobie, ale jego ciężko podrobić.
Czas przeleciał nie wiadomo kiedy.
Zapasy kabanosów zrobione, trochę polskiego piwa nabyte.
Witam poniedzialkowo
Jako, że mam wolny dzień, to zaczynam go na spokojnie przy domowej kawie z ciepłym, spienionym mlekiem a do tego jaglana herbatnik. Cicho sączy się muzyką z radia. Ech, jak mi dobrze. Przede mną mój ulubiony magazyn do poczytania. Z pewnością znajdę sporo ciekawych felietonów. Słońce przebija się zza chmur, ale podobnie jak wczoraj jest ich bardzo dużo.
Jaki błogi spokój... Tylko dziękować za to...
Udanego dzionka!
Witam poniedziałkowo
Mało się nie pomyliłam,bo od rana mi się zdaje,że dziś sobota
Wczorajszy dzień minął tak szybko. Było pięknie,zielono i kwieciście. Byłam przekonana,że zewsząd będą dolatywać zapachy grilowanych kiełbasek a tu nic. Może dziś albo jutro? W każdym bądź razie uruchomiły się wspomnienia z lat młodości. Ognisko do późnych godzin nocnych,wspólne śpiewanie przy tym ognisku. Wokół trawa i nikomu by nawet nie przyszło do głowy,że kiedyś w tej trawie będzie roiło się od kleszczy. Swoją drogą ponoć znów inwazja. W zeszłym roku 2 mnie zaatakowały.
A teraz pora na śniadanie-jajecznica ze szczypiorkiem i kakao. Tymczasem i smacznego dla Wszystkich
Witam wszystkich. Mimo, że dawno już wstałam, to jakaś niemrawa jestem, działam na zwolnionych obrotach. Poza tym zapomniałam zupełnie, że zaczął się nowy miesiąc i trzeba zrobić opłaty i tak mnie to pochłonęło, że spóźniłam się. Kawiarenka jest otwarta całą dobę, ale świeża kawusia by się przydało. Dobrze, że Smakosia i Goplana przybyły na czas.
Ale już nadrobiłam, jest kawa, herbata zielona i czarna do wyboru, no i kompocik z rabarbaru. Ciasto też z rabarbarem, żeby już wiosennie całkiem było.
Jajecznica ze szczypiorkiem powiadasz? już zjadłam tosty, ale jutro będzie u mnie też. Przyniosłam nawet z działki świeżutki, taki wiosenny, i jeszcze szczypiorem czosnkowy, czosnek niedźwiedzi i roszponkę, która rozsiewa się sama i wyrasta każdego roku, a moja wnuczka wysypała ileś lat temu nasionka i to prawie w jednym miejscu, teraz jest jej pełno na wiosnę na wszystkich grządkach.
Miłego dzionka życzę, odpoczywajcie i nabierajcie nowych sił.
O to słabo,ale w sumie taka pogoda niepewna,więc możesz sie tak czuć. ja z rana wręcz tryskałam energią,a teraz gdzieś spadła. Być może dlatego,ze mam wizytę u dentysty,a specjalnie za tym nie przepadam
Na obiad dziś pomidorowa a drugie robi mężowski. Pewnie wymodzi coś z ryżem Na deser reszta sernika na zimno z truskawkami. Udanej majówki
Wszystko co dobre, szybko się kończy.
Zaraz pora do pracy. Dobrze, że na później, bo na wstawanie w nocy, po dłuższym spaniu nie jestem gotowa. Ale już budzik nastawiam na 5 rano, żeby wdrożyć się w rytm.
Przed pracą idę odebrać nowe okulary, zobaczymy jak będę widziała. Dwa lata temu wszystko mi się rozjeżdżało, zmieniałam okulary, bo źle widziałam, po tygodniu prób wróciłam do starych, wielka ulga, której nigdy nie przewidywałam. Tych co mam teraz od początku nie lubię ze względu na kształt oprawek, mimo, że jak kupowałam to mi pasowały, to jednak nie w moim typie. Ciągle mam brudne, od pocacej się skóry. A jak mam gdzieś ciapa, to zaraz boli mnie głowa. Muszę czyścić, za każdym razem czyścikiem do okularów, bo bluzką to się tylko rozmazuje.
Ale dosyć tych moich okularowych dylematów i strachów.
Poranną kawę na zewnątrz wypiłam, ptaki cwiergola jak oszalale.
Teraz pora na śniadanie. Dziś Łosoś z awokado. A na obiad sałatkę z zielonej sałaty zrobię, jeszcze nie wiem z czym, będzie przegląd lodówki, pójdzie to co wymaga utylizacji najbardziej.
Witam wtorkowo
Kolejny słoneczny, urokliwy i radosny poranek. Jutro o tej porze będę już od godziny w pracy. Ale to nic, bo wtedy człowiek bardziej docenia kiedy nadchodzi weekend Szybko zlecą te trzy robocze dni.
Obudziłam się zrelaksowana mimo, że sen miałam jakiś ciężki emocjonalnie. Kawa już wypita, herbata w sumie też. Poczytałam trochę. Mam fajny artykuł o budowaniu w sobie nadziei. Fajne zdanie: "...rzeczy, które nie idą po naszej myśli, są objazdami, które też prowadzą nas do celu, ale inną drogą..."
Patrzyłam na długoterminową prognozę pogody i autentycznie mnie zatkało - wiecie, że w połowie maja będzie lato? Może być nawet 27 stopni.
Wczoraj poszłam po mleko, bo mi się kończyło i przy okazji kupiłam młodą kapustę. Poddusiłam ją z cebulą, pomidorami i koperkiem. Ech! Co za pychota!
Dobrego dnia dla wszystkich!
Witam. Pogoda piękna, oby tak dalej, choć już wróżą jej pogorszenie.
Kapusta młoda... pyszności... u mnie też jest. Pierwszą zawsze robię jednak w masełku, na koniec troszkę śmietany i dużooo koperku. To kapusta wg przepisu mojej Mamy, smak dzieciństwa i smak wiosny. Jeszcze z tym okresem kojarzy mi się zupa szczawiowa z jajkiem na twardo i zupa z młodymi ziemniakami, podbita śmietaną i z dużą ilością natki. Nie mogę też nie wspomnieć młodych ziemniaczków, takich jeszcze malutkich, gotowanych w słodkiej śmietanie - śmietany nie za dużo, potem już w zasadzie ziemniaczki się smażyły na rumiano... fura koperku i zimne kwaśne mleko. To było jedzenie.
Mimo, że pusto jakoś w kawiarence, choć się nie dziwię, przy takiej pogodzie... Parzę jednak kawę i herbatę, stoliki wystawiam na zewnątrz i zapraszam.
Ziemniaczki gotowane w słodkiej śmietanie? Nigdy nie słyszałam. Za to szczawiowa u nas była zawsze z makaronem. Mama tak gotowała,no i ja też
Wczoraj w pracy bardzo mnie zaskoczyli. Prezentem na urodziny.
Najpierw ciasto, strawberry pudding, co jest masa budyniową z bitą śmietaną, przekładaną biszkoptami. Specjalnie dla mnie odslodzili, co i tak było bardzo słodkie. Tak po amerykańsku. Liczą się intencje...
A potem przy wyjściu zapakowali mi do samochodu drzewko owocowe, kamionkowa donice z podstawką oraz torbę ziemi. Drzewko to calamondin, będą kwaskowate mandarynki z tego. Za dwa lata.
Ja je widziałam, stało pod drzwiami, ale do głowy mi nie przyszło, że to dla mnie.
Długi tydzień w pracy będzie długi, 10 dni. Ale tylko raz. Jak już człek wejdzie w rytm, będzie łatwiej.
Poranna kawa wypita na zewnątrz, w ciemnościach jeszcze(dookola, bo ja mam światło). Ale z ptasim koncertem, umilającym pobyt.
U mnie nie ma długiego wschodu słońca. Jest ciemno, a za chwilę robi się dzień, jakby ktoś go pstryczkiem zapalił. Ale kolory wschodu słońca są imponujące.
Teraz pora na prysznic i śniadanie.
W planach chleb z pasztetową.
No i muszę obiad wymyślić.
Prezent urodzinowy.
Oraz łowy Trixi.
Musiała przynieść wczoraj albo z samego rana, bo mąż znalazł najpierw kawałek ogona z luska.
Potem ja zobaczyłam w pysku "zabawkę". Wyniosłam kota na zewnątrz, z jaszczurka w pysku.
A potem wniosłam ją do domu, gdy wypuściła stwora.
Długo chciala z nim do domu...
Była niepocieszona
Drapieżne te kotki, szczęście że bidulka jaszczurkowa ocalała.
Nie wszystkie mają tyle szczęścia.
Myszek do domku nie przynosi?
Witajcie w "3 dzień świąt''
Ostatnio ich tyle,że tracę rachubę jaki to dzień Niemniej jednak fajnie tak rodzinnie spędzić czas. Co prawda bez grilla i pieczonek,ale wśród zieleni i żółtego kwiecia mleczu
Zjedliśmy obiad i idziemy na spacer,póki jeszcze deszczu nie ma. A zapowiadali burzę i to by się zgadzało,bo tak jakoś duszno na dworze jest.
Dobrego popołudnia
Witam. O jak pusto, jak smutno.
Przepraszam, że nie zameldowałam się rano, ale byłam na badaniach. "Szlachetne zdrowie..."
Jutro też mam wizytę u lekarza.
Liczę na Was jednak, że nie pozwolicie pod moją nieobecność, by kawiarenkowe życie zamarło. Proszę bardzo... Mój ulubiony maj, a moja forma odwrotnie.
Pozdrawiam i zdrowia życzę.
Witaj Alman
Mam nadzieję,że Twoje zdrowie zmierza ku lepszemu. Życzę Ci tego z serca,bo cóż może być ważniejszego od zdrowia.
Zdrowia Alman.
Niech wyniki i wizyty będą pomyślne dla Ciebie.
Ale tak trzeba...
U mnie wczoraj była ogromna burza, tony wody z dachu werandy.
Pas z cementowych płyt sprawdził się, nie bije błotem do środka. Tyle, że woda nie wsiąka, a spływa na obie strony płyt, w tym do środka, wielki basen. Ale z jednej strony wleci, z długiej wyleci, dziś rano było już sucho.
W końcu to nie zamknięte pomieszczenie z oknami, tylko siatka na ramie.
Trzymam kciuki, wierzę w poprawne wyniki i powrót dobrej, wiosennej formy.
Ja na wszelki wypadek nie badam zbyt szczegółowo swoich słabych 'ogniwek, by nie mieć powodów do stresu. Nie powinnam tak dbać o swój spokój, ale teraz nie mam czasu na wizyty - wiosna wybuchła i praca gna robotę a do tego ciągle jakieś wizyty lub wycieczki działkowe.
Dobrych badań i szczęśliwych wyników
Alman...odpędzaj negatywne myśli i nie odbieraj sobie dobrej energii. Wszystko się dobrze poukłada. Załatw to, co trzeba - badania itd. i wracaj z dobrymi wieściami. Uściski
Będzie dobrze!
Witam :)
już czwartek a u nas jakby poniedziałek dopiero.
Wszystko pogmatwane w kalendarzu przez wydłużoną majówkę, czyli przez Alman.
Fajnie czas zleciał, mocno pracowaliśmy co czuję w stawach i ścięgnach /w nocy dają popalić i nawet smarowanie żelem nie pomaga/.
Teraz już w normie, rozchodziłam kontuzję i mogę znowu kuśtykać wokół zwierzyńca, roślinek i domku.
Dzisiaj obiadek w miarę gotowy, pieczony karczek jeszcze jest, dodatki słoiczkowe są, tylko makaron lub kaszę ugotuję i już.
Teraz chwilkę posiedzę, poklepię i pędzę do pikowania, sadzenia i kombinowania ogrodowego.
I tak do wieczorka albo aż do zmęczenia.
Pozdrawiam i pogodnego dnia życzę
Witam. Wpadam na chwilkę przed wyjściem tam, gdzie nie znoszę.
Smosiu, ja też zawsze szerokim łukiem omijam lekarzy, jak coś, to staram się sama sobie radzić. Ale widzisz, czasem przez przypadek wychodzą różne rzeczy, tak było z tarczycą, potem z sercem, a teraz też badania po 2 latach od operacji i wyszło następne /wężykiem/. Może Pan Bóg zgubił mój adres? a może jestem wyznaczona do cierpień? Prawdę mówiąc biorę wszystko na siebie w zamian za zdrowie moich najbliższych. To jakiś czas temu powiedziałam i tak jest.
Ale dosyć o mnie.
Pogoda piękna, maj nie zawodzi na razie i oby tak dalej.
Trzymajcie się zdrowo.
Alman, jeśli coś wychodzi "przez przypadek", to znaczy, że "tam u góry" Ktoś nad Tobą czuwa, bo tutaj masz jeszcze sporo do zrobienia. 'Ponaprawiasz" co trzeba i znów będzie dobrze. Pomyśl, że wtedy, gdy coś nagle (jak to mówisz), przez przypadek się ujawnia, to jest w tym zarazem "kawałek szczęścia". Kolejny raz w porę i kolejny raz poradzisz sobie. Ściskam mocno, mocno
Witam porannie. Tydzień prawie przeleciał.
Ja mam odwrotnie - profilaktyka, badania podstawowe przede wszystkim.
I nawet najgorsza diagnoza jest lepsza niż brak diagnozy. Wiem na czym stoję, to daje mi spokój i siłę do walki.
Gdybanie osłabia.
Podlewanie naturalne zapewnione, wczoraj burza ponownie.
A na weekend ochłodzenie.
Jutro idziemy na wręczenie dyplomów zakończenia studiów do córki. Wielka impreza na wewnętrznym stadionie.
A od sierpnia zaczyna magisterkę.
A w sobotę wspólne jedzenie i wyprawa na piwo do niej do pracy. Co prawda nie pracuje, ale za to będzie z nami.
Ma deputat piwny, baniak piwa na tydzień, wczoraj przyniosła, mąż szczęśliwy.
Ja za piwem nie przepadam, muszę mieć jedzenie, więc dzisiaj zrobię jakiś obiad podpiwny. Jak będę miała chwilę na zakupy to zrobię smażony ser, jak nie, co bardziej prawdopodobne, wtedy kabanosy i sery.
Bo to piwo z nalewaka w browarze, więc nie może stać długo.
Za tydzień leci do Polski.
Mnie przypadnie w udziale przeprowadzka do jej mieszkania na tydzień, żeby się zajmować psem. Moja pierwsza długoterminowa opieka. Mam nadzieję, że dam radę. Nigdy jeszcze nie miałam do czynienia z psem na tak długo, w formie rezydenta.
Nie możemy go zabrać do nas, bo koty, za duży stres dla nich. No i Bentley nie jest z tych co słuchają idealnie. Za duży, za silny, żeby go utrzymać.
Będę przyjeżdżała z nim na wizyty do własnego domu.
Dobrze, że to tydzień, drugi tydzień będzie u koleżanki.
Witajcie czwartkowo
Szaro-buro za oknem. Trochę mnie pogoda zaskoczyła, bo miało być dużo cieplej. Rano spacer pod parasolem. Dało się iść, bo tak fajnie, prostopadle padał - chyba majowo...?
Dziś dzień zakupowy żeby jutro nie pchać się między zatłoczone regały. Jak zwykle w planach warzywa. Reszta jest w zamrażarce i czas zacząć to wyciągać, bo ileż można "kisić".
W pracy mam dzisiaj fajny spokój.
Póki co zostawiam herbatę z cytryna gdyby ktoś miał ochotę, bo na dobra kawę, to trzeba poczekać (czyli do powrotu do domu).
Dobrego dnia
Witajcie czwartkowo
Czas goni,a właściwie prace gonią.Trawsko rośnie jak szalone,że nie nadążam kosić. Najgorsze jednak,że zielsko wyłazi przez kostkę brukową. Jak to poskromić? Czemu warzywa w takim tempie nie rosną
Na obiad robię dziś szczawiową. Alman wspomnieniami wzbudziła we mnie smak Będzie na korpusie z kurczaka. Mężowski ostatnio podrzuca mi promocyjne kurczaki i chcąc nie chcąc muszę z nich coś wymodzić
Poza tym pogoda piękna,jest ciepło jak latem,ale nie gorąco.Jak dla mnie zawsze mogłoby tak być,bo nie znosze upałów.Czuję się wtedy wyjątkowo źle. Dlatego ''smażenina'' na plaży to nie moja bajka. Jak nad morzem,to najlepiej teraz albo późnym latem,kiedy więcej sztormów. Jako dziecko jeździłam do sanatorium z powodu gardła i to na przełomie września i października kiedy jest najwięcej jodu.
A tymczasem wracam do mojej zupy. Życzę Wam smacznego obiadu i dobrego dnia
Ja nigdy nie lubiłam gorąca.
I przeprowadziłam się do gorącego klimatu.
Pierwsze lato zdychałam z przegrzania.
Teraz 25 stopni to chłodne ciepło, 30 normalnie a 32 to przyjemne wygrzewanie. Wczoraj akurat tyle było, byłam zdziwiona, że jest mi tak dobrze oraz że aż tyle jest.
Jeżeli będziesz w suchym klimacie (Arizona na ten przykład) dużo wyższe temperatury są łatwiejsze do zniesienia, nie odczuwasz ich, bo się nie pocisz.
Ale ma to swoje minusy - w moim przypadku bardzo sucha skóra oraz pękające naczynka w nosie i non stop krwawiący nos (tu trochę przesadzam, ale sporo tego było). No i pożółkłe widoki, zero zieleni.
Nie chciałabym tam mieszkać na stałe, wolę moją umiarkowaną wilgotność.
Tej na Florydzie czy w tropikach jeszcze nie jestem w stanie wytrzymać.
Piątek, piąteczek, piąteluniek - jupi!
Dzięki wolnym dniom na początku tygodnia tydzień zleciał jeszcze szybciej, niż zwykle.
Plany na wolne dni już są - tylko czy na wszystko starczy czasu...? Wątpię
Wczoraj zerknęłam na trawę pod balkonem i dzisiaj zabiorę się za koszenie. Na jutro jest zapowiedź deszczu w moim rejonie więc to chyba dobry pomysł. Tylko, że jak wyjdę z pracy i poczuję tę wolność, to czy mnie nogi poniosą do domu czy raczej na spacer...? Obadam później
Póki co herbata z sokiem i cytryną. ktoś jest chętny?
Udanego dnia!
Bardzo chętnia Smakosiu się napiję takiej herbatki. Nawet sobie już zaparzyłam
No i tydzień przeleciał jak z bicza strzelił.
Nie wiadomo kiedy.
Jak pisałam, dzisiaj uroczysta graduacja naszej córki.
Duma mnie rozpiera.
Miejmy nadzieję, że uda mi się wyjść do 4 po południu z pracy.
Bo niby o 7 wieczorem, ale przecież trzeba coś zjeść i być tam wcześniej, żeby zająć dobre miejsca i widzieć wszystko. No i zjeść przed wyjściem, bo potem, jak się skończy to będzie koło 21. A to pora do spania a nie jedzenia.
Brawo dla Córki :) Nic dziwnego,że jesteś z Niej taka dumna.
Tak,tydzień zleciał prędko. Nawet nie wiadomo kiedy. Ani się obejrzymy jak będziemy witać czerwiec. U nas dziś pogoda wyraźnie się popsuła. Najprawdopodobniej będzie deszcz. Być może nawet i burza,bo duszno mimo,że dopiero 8:00
Witam sobotnio
Energia dobra więc trzeba ją wykorzystać czyli....skosić trawę i ogarnąć wszystko, co przywiał wiatr. Wczoraj zrobiłam sobie dłuuuugi spacer więc dzisiaj już nie ma zmiłuj - trzeba się brać do roboty
Alman, nasza majówkowa gospodyni...jesteśmy myślami obok Ciebie i trzymamy kciuki za wszystkie wyniki. Wiem, że będziemy się niedługo cieszyć nimi wszyscy razem. Ściskam mocno
U mnie chmurzy się ale już jest 15 stopni więc całkiem przyjemnie. Kończę herbatę i czas zagęszczać ruchy
Dobrego dnia
Witam. Dziewczyny, dziękuję za dobre słowa i myśli.
Tak mi przykro, że taka gospodyni na ten piękny maj Wam się trafiła.
A ja, wydawało się dotąd, że niezwyciężona, otwieram coraz szerszy front dolegliwości, a w zasadzie ich odkryć.
Wyniki niepokojące /bardzo złe/ na początku uległy znacznej poprawie, ale co z tego, skoro inne, dotąd wyśmienite, poleciały na łeb na szyję, ale moje samopoczucie niezłe ciągle.
Ale do tego doszło jeszcze zapalenie żył i to w jednej nodze i w ręce. Kto przechodził to wie.
Ekkore, gratulacje dla Córki i Rodziców. Wiesz, że wiele lat temu przeżywałam też taką uroczystość, jako że moja córka kończyła studia w polsko-amerykańskiej uczelni /Szkoła Biznesu/, ale w Polsce. I całe to "zamieszanie" po amerykańsku właśnie się odbywało.
A co studiowała Twoja Córka? moja tzw. biznes.
Trzymajcie się zdrowo, wspierajcie czasem mnie dobrymi myślami, obiecuję, że będę wpadać w miarę możliwości i kawę parzyć.
Alman narodziłaś się na nowo ostatniego stycznia,pamiętasz? Wszystko przez co teraz przechodzisz nie zmoże tego co już przeszłaś. Masz w sobie wyrobioną siłę i hart ducha,który jest najlepszy do walki z każdą przeciwnością losu. Dasz radę. Moja sąsiadka miała zakrzepicę w obu nogach. Zooperowali,dziś śmiga jak rakieta,a już ze światem się żegnała,bo jak sama powiadała-jej nogi to bomba zegarowa. Wiem,że łatwo się mówi-''będzie dobrze''. Jedno wiem na pewno-nie zawsze będzie źle i tego się trzymaj. Myśli kieruj na działkę i do kawiarenki. Zawsze z utęsknieniem czekam na Twoje ciasto i kawę
Tymczasem ślę mocne przytalaski
Moja córka ukończyła studia na wydziale zdrowia. Ukończyła kierunek Physical exercise, co wcale nie jest jakąś forma fizykoterapii, jak bardzo długo myślałam, tylko przygotowaniem do pracy w poradniach kardiologicznych, będzie męczyć ludzi na maszynach wysiłkowych.
Magisterkę będzie robić w tym samym kierunku.
Jakby zdecydowała się na medycynę, choć na razie mówi nie, bo za długo, to byłaby od interpretacji wyników.
Praca, którą zacznie w sierpniu w projekcie badawczym, ma polegać na badaniu tkanek mięśniowych ludzi, jak się zachowują pod wpływem wysiłku.
Rzucania czapek nie było, teraz to chwost z przodu, przerzuca się do tyłu.
A magistrzy dostali peleryny supermena.
Trwało jakieś 1.5 godziny, każdy podchodził indywidualnie. Zdjęcia ciężko było robić, bo dużo gości. Coś tam pstryknelam jednak. Mąż robił lustrzanką, ale to pooglądamy jak zrzuci kiedyś...
Dziś idziemy świętować po południu.
Alman badaj się, diagnozuj, reperuj zdrowie...
My poczekamy, zawsze ktoś wpadnie.
Alman, skoro tak niespodziewanie (jak to piszesz) wyniki "poleciały na łeb na szyję", to jeszcze nie oznacza, że z powrotem równie szybko się nie poprawią. Coś ewidentnie rozchwiało Twój organizm ale skoro jesteś pod kontrolą (jak zwykle w czas), to będzie dobrze.
Trzymam kciuki żeby organizm szybko sobie poradził z tym zapaleniem a potem reszta spraw. Ważne, że dobrze się czujesz więc dasz radę. Uściski i duuuuużo serdeczności.
Wiem, że jestem monotematyczna, tak duma powoduje, hehehe.
Moja córka, jak przyjechaliśmy, to najpierw chciała być weterynarzem. Przed rozpoczęciem roku, na rozmowie z dyrektorem, zadał jej pytanie kim chce być. Ta wystraszona, podała jedno z dziecięcych marzeń, weterynarię. Dobrali jej przedmioty w tym kierunku.
Jak już się oswoiła z system nauczania, postanowiła iść na medycynę, bo przedmioty podobne. W Stanach musisz zrobić najpierw licencjat z przedmiotów ścisłych- kierunek i wydział dowolny.
W trakcie studiów okazało się, że nie umie sobie poradzić z chemią, nie rozumie, a trzeba poza poziomem podstawowym zaliczyć jeszcze zaawansowany. Zmieniła kierunek na rehabilitację. I znowu zonk. Warunkiem zaliczenia jednego z przedmiotów głównych było wykonanie pompek, a ja bardzo bolał nadgarstek. Po diagnozie okazało się, że ma nierówne kości, jedna jest dłuższa. Zaświadczenie od ortopedy nie pomogło, że jej nie wolno. Może, gdyby wszystko było w szkole, jakoś by obeszli to, ale w pandemie nagrywali swoje sesje ćwiczeniowe i wysyłali materiał do nauczyciela.
Wróciła na stary kierunek, pokonała chemię, oba poziomy, skończyła...
Teraz magisterka, po której ma otwartą drogę na medycynę, jeżeli tylko będzie chciała.
To mi się podoba w systemie amerykańskim. W każdej chwili możesz zmienić kierunek studiów. I studiując sztukę, ciągle masz szansę iść na medycynę, jeżeli tylko zaliczysz przedmioty wymagane.
Mój pracodawca studiował ekonomię, teraz jest chirurgiem ogólnym, w połowie lipca zaczyna specjalizację naczyniowca.
System amerykański naucza, po ukończeniu gimnazjum, bo do tego czasu jest ogólnie, to co Cię interesuje.
W szkole średniej masz do 5 przedmiotów na semestr, przez 5 dni w tygodniu.
Wybrane przedmioty są już liczone do studiowania. Legitymujesz się nie ilością lat na studiach tylko zdobytymi kredytami.
Kończąc liceum, pół roku przed, wiesz na jaką uczelnię pójdziesz. Szkołę wybierasz, aplikujesz w trzeciej klasie.
Na studiach masz dostęp do kuratora, który dobiera Ci potem kierunek pod Twoje zainteresowania, gdyby okazało się, że wyobrażenie odbiega od rzeczywistości.
Na wszystko patrzę przez pryzmat mojej córki i moich pracodawców, kierunków ścisłych i medycyny, ale wszędzie każdy ma podobne szanse.
Kończąc licencjat masz wiele opcji:
1. Skończyć na tym etapie i iść do pracy
2. Iść na studia magisterskie
3. Iść do szkoły medycznej
4. Zrobić doktorat, nie jest wymagana magisterka
5. Ominąć szkołę medyczną, zostać pomocnikiem lekarza.
Po studiach magisterskich, tak jak moja córka, może iść do pracy albo do szkoły medycznej, w tym momencie ma większe szanse się dostać, bo będzie specjalistą. Zostaną jej zaliczone wszystkie przedmioty pasujące do specjalizacji, będzie musiała uczyć się tylko nowych.
Potem kilkuletnia praktyka w szpitalach, praca, specjalizacja, praca kolejna specjalizacja.
Moi pracodawcy są powyżej 35 roku zycia.
Ona kończy specjalizację, chyba ostateczną, w bardzo wąskiej dziedzinie. On dopiero zacznie, dwa lata przed nim.
Dobre pieniądze zarabiane , nawet bardzo dobre. Ogromne długi na spłatę kredytów.
Ciężkie godziny pracy. Odpowiedzialność za ludzkie życie.
Moja pracodawczyni powiedziała, że gdyby wiedziała ile to wyrzeczeń to nie wie czy zdecydowałaby się ponownie. Bo teraz to już kontynuacja, musi zarobić, żeby spłacić.
Co więcej musi być dobra w tym co robi. Łatać ludzkie żyły i arterie to jest rzecz trudna, szczególnie w środku nocy, gdy trafia pacjent ze strzelaniny (w nocy zazwyczaj to strzelanina w czarnych dzielnicach, oni są takimi pacjentami).
Ale się rozpisałam, idę jeść...
Witam niedzielnie
Na dworze ładnie i ciepło,a ja słaba jak niemowlę. Ledwo zwlekłam się z łóżka. Być może dlatego,że miałam niespokojny sen. O 4 nad ranem zbudził mnie sygnał pędzącej karetki,potem następny i już zasnąć nie mogłam. A teraz jak neptyk. Bez kawy się nie obejdzie. Na szczęście z obiadem nie muszę się śpieszyć. Rosół mam od wczoraj. Szybko zrobię zrazy z karkówki i młodą kapustę duszoną. Na deser tiramisu w pucharkach.
Miłej niedzieli
Hej, hej!
U mnie dzisiaj zimnica, będzie ledwie 12 stopni.
Obiad z córką za nami, wspólne zakupy z moimi oglądaczami też (plus portfel lżejszy, hehehe. Poszłam- taki był mój plan wydać 20 dolarów (no może 25), bo był zwrot 10 z tego. Z moim mężem i córką ciężko się tego trzymać. Ja obleciałam sklep ze 4 razy, gotowa do wyjścia, a Ci ciągle dokładali do koszyka (ja nawet połowy tego nie widziałam, bo mi nie było potrzebne). Ale poza marudzeniem całkiem miło spędzony czas.
A potem poszliśmy na piwo. Z psem córki.
Trzeba było ciągle go pilnować, ale jak na takie ciężkie psie warunki (muzyka, ludzie i inne psy), to zachowywał się rewelacyjnie.
Problem w tym, że on nie jest leżącym psem, co bodziec to po kilku sekundach na nogi (swoją drogą to producenci baterii powinni brać przykład z niego, kilka minut odpoczynku i gotowy do zabawy, w pełni naładowany. Tak samo jest jak przyjedzie do nas).
Witam poniedziałkowo
Czas wystartować z nowym tygodniem. U mnie dzionek zaczął się już o 4.30 Często budzę się o tej godzinie mimo, że budzik jest ustawiony na 5.10 No ale "ranne ptaszki" tak mają Dlatego muszę chodzić wcześniej spać czyli zmykam pod kołdrę przed 22-gą (jak się uda ).
Zrobiłam sobie poranny spacer i powiem Wam, że mimo iż świeci słońce, to naprawdę jest chłodno. Odczuwalnie, to jakieś 3 stopnie. W ciągu dnia oczywiście robi się dużo cieplej - dziś powinno być 18 stopni.
Ekkore, gratulacje dla córki i oczywiście dla dumnych rodziców Niech Jej się wiedzie! A Wy bądźcie dumni ile wlezie, bo to z pewnością wspaniałe uczucie.
W sobotę zabrałam się za koszenie i wreszcie mam "ogarnięty" ten swój przybalkonowy ogródek. Zleciały mi tam ponad dwie godziny, ale jestem zadowolona, bo wyraźnie widać różnicę. Miło popatrzeć.
Udanego, zielonego i ciepłego tygodnia
Dobry poniedziałek.
Ekko, gratuluję dumnej Mamie i zdolnej Córce - to wspólny sukces, bo bez dobrych rodziców nie ma mądrych dzieci.
Alman odwagi i wytrwałości życzę, u mnie znaczna poprawa i niebawem będę mogła znowu śmigać na szpilkach jak za młodu /lewy staw biodrowy mi wysiadł kiedy na działce u rodzinki pomagałam/.
A już myślałam, że do końca mych dni będę skazana na niskie i wygodne człapki czyli sportowe lub ogrodowe buciorki.
Obiadki gotujecie, trawniki wykoszone a u mnie tylko szybkie pieczyste i dodatki słoikowe /wczoraj ciecierzyca do schabu, misz masz mój ulubiony, eM nie był zachwycony ale głodny, więc zjadł i to z dokładką/.
Poza tym praca goni robotę a ja kuśtykam tylko i ledwo najpilniejsze sprawy ogarniam.
Na szczęście jest cieplutko, słonecznie i to znacznie poprawia nastrój.
Gorzej, że deszcz nie pada od dawna a jedynie leciutko zrasza, z kropidła więcej wody święconej poleci niż z naszego nieba. Trudno, polewaczki i wąż ogrodowy w łapki i wiooo.
Teraz skończyłam poranne podlewanie, wieczorkiem poprawki czyli dolewki by chociaż czosnek obrodził a przesadzone borówy amerykany nie zmarniały.
Znowu nie ten wątek, ale ja już tylko ogrodem żyję i poza nim nic więcej nie widzę. Takie skrzywienie, chyba na terapię pójdę, może mi przejdzie.
Pozdrawiam i fajnego tygodnia nam życzę
Cześć. Zaczynamy długi tydzień w pracy.
Córka wczoraj wymieniła walizki - swoją ma ogromną, taką dostała w ramach rekompensaty, gdy nasze połamali w trakcie transportu. Jak przysłali to było jak dobry deal, większe za mniejsze. W praniu już tak nie jest. Ale walizka starczy na długo...mężowska z tej samej rekomensaty już dawno w śmieciach.
Stwierdziła, że nie ma czym jej zapakować, a w stanie wypełnienia do połowy ją połamią.
Smosiu ja już dawno zapomniałam co to szpilki. Nawet ciut wyższy obcas powoduje ucisk na nerwy i ból.
Tych super plaskich klapek, co to pół stopy na zewnątrz też nie noszę, muszę mieć wygodne klapce, najlepiej skórzane, choć o to coraz trudniej. Teraz często jak jest skórzana góra, to pod stopą plastik, noga mi się nie dostosuje. Mam takie jedne, z 5 albo 6 lat, prawie nowe, bo na początku sezonu zawsze tak poobcieram stopy, że potem leżą długo...
Zimnica u mnie, kominek grzeje. Kto słyszał grzać kominek w maju. Nie chcę przełączać na ogrzewanie, bo to tylko chwilowe, ale rano było tylko 17 stopni w domu.
Witam późnym popołudniem
Widzę,że ruch maleńki,a dzisiaj żaden. Rozumiem,w końcu wreszcie ''lato''. U nas cały dzień bardzo słonecznie i gorąco. Aż dziw,że u Ekkore tak chłodno,ale jak piszesz to tylko chwilowe. Pozdrawiam Was słonecznie
Słonecznie to u mnie jest. Ale wiatr silny i lodowaty, odczuwalna jest dużo niższa niż to co widać za oknem.
Ale od jutra w górę, a weekend choć deszczowy, to już trzydziestkowy.
Byłam dzisiaj z małą na zakupach, był ostatni dzień promocji 20 % mniej na wszystko.
W końcu to co myślałam kupić, zostało w sklepie, stwierdziłam, że mi nie trzeba. Kupiłam za to stolik składany- to była druga rzecz, którą miałam zobaczyć. Dostałam fontannę, a nie mieliśmy na czym jej postawić, to poszłam kupić coś. W razie czego stolik można na piknik zabrać.
Mała "kupiła" sobie klapki z myszką miki, a s zadadzie to mini jako, że same nie były drogie, jeszcze zniżka, mnie się podobały to nie odwodziłam jej. Reszta tego co jej się podobało, została w sklepie, hehehe.
Bardzo przypomina moją córkę z podobnego wieku, nauczona postępowania sposobem, wiem jak obejść pewne zachowania.
Witam wieczornie :)
U nas lato w pełni a przy okazji susza - ganiam z konewką i wężem, pomagam roslinkom jak mogę, licząc na smaczne owoce lub aromatyczne /śmierdzące ;D/ główki.
Troszkę mam już dość, ale nie poddaję się i walczę jak mogę o swój malutki raj przydomowy.
Teraz dopiero czuję w kościach całodzienny maraton, nocka pewnie do bani, przerywana bólem.
Nie narzekam, starość nie radość i swoje prawa ma - musi poboleć i tyle.
Wieczorek spokojny, przy muzyczce starej jak świat, Cat S. śpiewa i koi wszelkie 'rany cielesne i duchowe.
Pustawo tutaj, ale nic dziwnego gdy maj buchnął ciepłem i bzami (lilaczki karłowate pachną mocniej niż stary, duzy bez) lub pachnącymi azaliami /jak nasza żółta, Pontyjska/.
Dzisiaj planowałam pieczenie pizzy ale nie dałam rady, drożdże poczekają do jutra w szafce - będą dobrze ogrzane.
Pozdrawiam, spokojnej nocki i fajnych snów
Witajcie w środku tygodnia
Musiałam wpaść do kawiarenki,bo tak jakoś nijako,kiedy tak pusto. Przynoszę dla Was po kawałku babki jogurtowej i po kubku kompotu z rabarbaru. Lubicie? Bo ja bardzo. Będąc na straganie kupiłam dorodne sztuki szaberku z opcją na placek. Ostatecznie wylądował w kompocie Kupiłam też ogórki ,bo zachciało mi się małosolnych. Udało mi się kupić taniej,bo 7 zł za kg,a jeszcze wczoraj były po 10. Robię z przepisu Alman od kiedy odkryłam przepis. Jeśli ktoś jeszcze nie robił - bardzo polecam. Są chrupiące i po prostu pyszne w smaku.
Ogórki małosolne Alman
Ooooo, babka wygląda tak smakowicie, że zjem nawet lekko podeschniętą Dobrze, że nikogo nie było, bo pewnie teraz już bym się nie załapała na ciacho.
Kompot tez chlipnę żeby jeszcze bardziej poczuć ten maj
Babka suuper, jak każda dla mnie, dzięki
A ogórki znam.
Moje dopiero pędzę w doniczkach torfiakowych - efekty średnie, mimo że kupiłam droższe nasiona 'zaprawiane u producenta.
Jak swoje jakimś cudem w tym roku zbiorę, to wykorzystam znowu pomysł almanowy na ogórki /na dno całe, w środek przecięte na pół i na wierzch te na już - cięte na 4ry, ale nie do końca/.
Polecam bo warto :)
Takie cięcie małosolnych u mnie od zawsze, wtedy już jeść można na drugi dzień, w postaci mojej ulubionej, takie ledwo, ledwo.
Ja na dno słoika daję całe ogórki, od połowy dopiero cięte, żeby dłużej się cieszyć ulubionym smakiem.
Mój mąż woli już przekiszone.
U mnie w tym roku ogórków też nie będzie, zawirowania pogodowe nie sprzyjają. W zasadzie to nigdy nie ma, tyle, że to było z gorąca, teraz z zimna.
Ja też wolę takie jednodniowe,wtedy mi najlepiej smakują. Mężowski natomiast odwrotnie lubi dobrze ukiszone podobnie jak Twój.
Witam czwartkowo
Mokro. W nocy chyba trochę popadało. Gęste chmury ganiają się po niebie i skutecznie zasłaniają słońce. Może popołudniu się wypogodzi.
Wczoraj cały dzień marzyłam o takim wiosennym półmisku złożonym z sałat, pomidorów, papryki, fety i oliwek z dodatkiem sosu winegret. Jak wpadłam do domu, to zaraz sobie zrobiłam. Rzadko mam aż tak wielką ochotę na jakieś jedzenie. Zajadałam z wielkim apetytem i błoga miną Tak mi było dobrze i pomyślałam, że czasami naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia
Czy ktoś oprócz mnie czeka tak bardzo na weekend?
Alman, jestem myślami obok Ciebie...
Dobrego dnia
Tak to najważniejsze:
Alman pomyśl i Ty o nas, czekamy tutaj i martwimy się bardzo.
Alidab też nic nie pisze, szkoda wielka - w grupie zawsze raźniej i łatwiej można pokonać wszelkie problemy.
Pozostałe Panie wcale nas nie odwiedzają, aż żal serducho ściska.
Piszcie cokolwiek, parę słów, że jest dobrze lub tak sobie. Będzie od razu lżej na duszy.
Ja czekam chwili odpoczynku.
Choć będzie zwariowany weekend, znowu w biegu.
Córka wylatuje do Polski.
Trochę się boję o jej powrót- bo w Europie poluzowania na całego. A u nas omricon B2 szaleje, zaraża nim się pokaże w testach.
W większą szkodliwość średnio wierzę, tyle, że trzeba mieć test na powrót, z pozytywnym nie poleci. Ale co ma być to będzie...
U nas jakoś cicho w tej kwestii,aczkolwiek maseczki obowiązują w aptece i w przychodniach. W sklepie czy kościele nosi kto chce,ale to jedna osoba na 10
Córka na dłużej leci do Polski?
Na dwa tygodnie.
Normalnie pewnie bym nie podejrzewała niczego, ale po przygodzie męża, gdy wyleciał negatywny, a niecały tydzień później był już pozytywny po objawach w zasadzie.
U mnie maski od dawna słabo obowiązujące- teraz tylko u lekarza, choć niektórzy już odpuszczają.
I zniesli obowiązek federalny, czyli cały transport.
Witam w kolejny ciepły dzień
i wietrzny,ale ten wiatr jest przyjemny,nie zimny. Powywalałam na dwór wszystkie pościele ,żeby się porządnie wywietrzyły. Babcia dodatkowo w takie dni wynosiła wszystko z szafy,ale ja tego nie praktykuję
Poza tym byłam u lekarza,bo ostatnio ciśnienie mi świruje.Wartości sięgają niemal 200/120 Wręcz wymusiłam na doktorze skierowanie na badania,bo coś ewidentnie się dzieje,a ja mam juz dość złego samopoczucia. Tuż po wizycie pojechałam na przegląd samochodu. Jeszcze opłata za OC.
Na obiad wymodziłam fasolkę po bretońsku w bardzo szybkim wydaniu,bez moczenia fasoli. Kupiłam dwie puszki fasoli a reszta jak zwykle. Gdzieś na Wielkim Żarciu wyczytałam ,że tak też można robić. Jutro planuję zrobić szparagi. Drugi raz w życiu Mam lat tyle ile mam,a jeszcze wiele rzeczy nie robiłam ,ani nawet nie jadłam. Dzięki WŻ mogę sobie pozwolić na wiele nowości ku swojej uciesze i uciesze gości Ale mi się zrymowało
A tymczasem pozdrawiam Wszystkich z osobna,zwłaszcza Alman naszą majową gospodynię. Napisz co u Ciebie,jeśli możesz
Witam nieśmiało, bo tak mi głupio i przykro, że gospodyni, która kilka miesięcy wcześniej już rezerwowała maj i taka wtopa.
W kawiarence pusto i cicho, brak dobrego nastroju, ale... jaka gospodyni, taki nastrój. Wszak jest powiedzenie - dobra gospodyni dom wesołym czyni!
A taka nieudana?
Pamiętam ze dwa lata temu jak było podobnie... Smakosia wyjechała na urlop, wszyscy się gdzieś pochowali po kątach i prawie sama zostałam... prawie, bo wciągnęłam w to jeszcze Smosię i obie trwałyśmy na stanowisku dzielnie. Obiecałam sobie wtedy, że nie mogę dopuścić do "zagłady" kawiarenki, do jej zamknięcia, bo gdzie Smakosia wróci? i dzięki naszemu uporowi przetrwała, była czynna cały czas, a kiedy już Smakosia wróciła, to od razu zrobiło się niemal tłoczno...dołączyła Nadia, Basia, Goplana i Mariola.
A teraz...
Nie będę ściemniać, jestem w złej formie psychicznej, fizycznie też ciągle jakieś niespodzianki. Ja wróciłam, ale to nie jest powrót z tarczą, jeszcze nie na tarczy, ale... co będę psuć majowy nastrój. Tu jest miejsce relaksu, wypoczynku, wyluzowania, a nie wysłuchiwania czyichś narzekań.
Jedno co mogę napisać:
p r z e p r a s z a m
przepraszam za tą moją niemoc, która mnie dopadła, mam tylko nadzieję, że to minie, wszak "nawet najdłuższa żmija mija".
Ściskam Was mocno, będę wpadać w miarę możliwości i poprawy nastroju.
Buziaki
Nie masz za co przepraszać. Rozumiem to,po prostu odezwij się choćby jednym zdaniem co u Ciebie. Nie ważne jak się czujesz. W kawiarence mówimy o wszystkim. Nie tylko co nas cieszy,ale i trapi. W końcu po to ta kawiarenka jest,prawda? Najgorzej w sobie trzymać złe emocje. Lepiej je wyrzucić,a dobre duszki które tu są zawsze wiedzą co zrobić by się poczuć lepiej. Pozdrawiam Was dobre duszyczki. Wpadajcie tu jak najczęściej. Każdy Wasz wpis jest bardzo ważny.
Goplano, napisałaś wszystko, co ja chciałam napisać za co Ci dziękuję
Alman, kochany majowy duszku...niczym się nie przejmuj, bo my Ciebie doskonale rozumiemy i chyba każdy z nas miewał "gorsze dni" (co by się za nimi nie kryło) więc, to trzymaj się i nie poddawaj. Masz rację - "ta żmija przemija". Nie masz za co przepraszać, bo w życiu nie da się wszystkiego zaplanować. Wszyscy Cię bardzo lubią i to czy będziesz tu rzadko czy często niczego nie zmieni.
Jeszcze trochę i jak to w życiu - poukłada się...
Póki co ściskam Cię mocno
Wybaczamy czyli rozgrzeszamy bo wiemy co to kłopoty i niedomaganie.
Ważne, że dajemy radę i choćby nie wiem co idziemy do przodu.
Zaglądaj kiedy chcesz i możesz, czekamy :)
Goplano, pozwól, że zwrócę się bezpośrednio do Ciebie. I to nie jest wtrącanie nosa... Jesteś jeszcze młodą osobą i takie ciśnienie nie powinno u Ciebie mieć miejsca.
Czy byłaś u kardiologa?
Jeśli tak, to go zmień.
Oprócz badań ogólnych i ekg powinien zrobić echo /a może robił?/. Poza tym, pisałaś chyba, że bierzesz leki na ciśnienie, tylko czy odpowiednie? czy dobrze dobrane dawki i leki? nie każde pasują do każdego. Pozdrawiam.
Byłam u kardiologa.Miałam też robione badania,które wymieniłaś. Z sercem ogólnie w porządku. Mam co prawda niedomykalność zastawki mitralnej ( wyszło mi to z badania) ale jak się okazuje to wada wrodzona. Byłam nawet w szpitalu,bo podejrzewali ,że mam coś z nerkami. Okazało się,że ok i w końcu diagnoza : hipertonia arterialis-skrytopochodne. Minęło 20 lat od kiedy zmagam się z nadciśnieniem. Dziś internista mi powiedział-więcej ruchu i nie potrzeba tabletki..Miałam wrażenie,że potraktował mnie po macoszemu. A wizyta u kardiologa dopiero w listopadzie. Tak czy inaczej w przyszłym tygodniu idę na badania. Dawno nie czułam sie tak jak teraz.
Ja mam tabletki na ciśnienie i związku z aktywnością nie widzę.
Ruszam się sporo, dobrze odżywiam, ale tabletek nie da się odstawić.
Zresztą sama nie chcę. Tak mam pod kontrolą i nie muszę się przejmować.
Bo potem udary, alzheimer z powodu pękających albo zatkanych naczynek dookoła mózgu.
Ciśnienie i trojglicerydy to najgorsi nasi wrogowie, zaraz po cukrzycy, zabijają powolutku...
Co do tabletek u mnie dobranie proste, te które miałam każde pasowały.
Zmienione miałam z powodu palpitacji serca- spowodowanych moimi dolegliwościami ciśnieniowymi- sekundowe skoki, pomogły w tydzień.
Mój mąż z tych, któremu dobranie leków to droga przez mękę, długo trwa nim się uda.
Raz miał zmienione, bo te jego miały być niby rakotwórcze. Po pół roku męczarni, powiedział, że ma gdzieś raka w przyszłości, najpierw musi do niej dożyć.
Kazał wrócić do starych tabletek, które okazały się ok, tylko z Chin były szkodliwe.
Moja koleżanka w grudniu wylądowała na intensywnej terapii z podobnym ciśnieniem co Twoje.
I też jest z tych opornych.
Dopiero niedawno udało się dobrać właściwy zestaw leków, a ona w międzyczasie była ponownie na intensywnej terapii oraz w szpitalu, bo zbyt obniżyły ciśnienie...
Trzymam kciuki.
Alman Tobie też zdrowia życzę. Wpadaj, opowiadaj, życie nie z samych radości się składa, przy kawie dzielimy się tymi dobrymi i złymi.
Postaramy się ciągnąć za uszy z doła, gdybyś wpadała w niego.
Fasolka z puszki to moja ulubiona fasolka - zawsze muszę ją mieć pod ręką.
Szparagi jadłam, ale sama nie mam odwagi ich gotować. Takie drogie, nie chcę ich zepsuć.
Poza tym od nich wolę szparagówkę, nawet najprostszą czyli gotowaną i polaną masłem, z wyciśniętym czosnkiem.
Rym fajny, może zaczniesz rymować-rapować o jedzeniu i gotowaniu ??
I tak nowy nurt w muzyce biesiadnej zapoczątkujesz, potem płyta, koncerty, sława, może i grubsza forsa wpadnie .
Trzymam kciuki - Twoja pierwsza fanka.
Pseudo artystyczne musisz wymyślić:
Gopla, Gopli czy Aga Jaga
Piątek, piąteczek, piąteluniek - jupi!
Za oknem szaro i trochę chłodno. Może potem się rozpogodzi.
Wczoraj tradycyjnie zrobiłam sobie weekendowe zakupy, które zazwyczaj starczają na dłużej. Wspominałyście o szparagach. W Lidlu była promocja (po 7,99 zł duży pęczek) więc kupiłam. Kiedyś nie lubiłam, bo gotowałam je do miękkości a to błąd. Teraz odrywam twardsze końcówki i resztę gotuję z odrobiną cukru i oczywiście z solą tak na wpół twardo. Potem masło z bułką na okrasę i można się zajadać
A fasolkę na szybko czyli z puszki też czasami robię. Kiedyś skorzystałam z tego przepisu - jeśli ktoś jada kiełbasę, to polecam
http://wielkiezarcie.com/przepisy/fasolka-ze-zbychowki-30010849
W sumie bez kiełbasy tez można zrobić, bo ja tak preferuję i jest pysznie
Melduję, że za dwa tygodnie zaczynam urlop - jupi!!! Ech, jak się cieszę. Pojadę do Połówka a potem dalsze plany już na miejscu. Powoli zaczynam odliczać dni do wyjazdu
Patrzę za okno i zachwycam się drzewami kasztanowca - w tym roku przepięknie kwitną i liście są wyjątkowo zdrowe. Pamiętam, że w minionych latach chyba ze trzy sezony dopadała to drzewo jakaś "zaraza".
Zrobiłam herbatę z sokiem, cytryna i miętą - ktoś się skusi?
Dobrego dnia
Witam. U mnie też nie ma słońca, ale to nawet dobrze... dla mnie... Moja działka leży odłogiem, więc przynajmniej nie ubolewam, że piękna pogoda, a ja siedzę w domu.
Muszę chyba jakoś się ogarnąć i ogarnąć swoją chatę, bo...widać na pierwszy rzut, że nie ma baby w domu.
Zastanawiam się nad obiadem i na dziś, ale i na następne dni. Jakoś pomysłu na razie brak.
Muszę też chyba wreszcie coś upiec... ależ się zaniedbałam...
Kawa zaparzona, herbata też, sok z pigwy dla chętnych, a ciasto we własnym zakresie, kawiarenkowe będzie niebawem.
Trzymajcie się zdrowo.
Witam słonecznie :)
i cieplutko. Tylko nam wody z nieba brak, ale podobno nie można mieć wszystkiego, wg mnie można - tylko nie od razu.
Od raniuśka, nawet przed słonkiem, ganiam wokół rodzinki i roślinek ;((
Teraz chwilka na kolejną filiżankę ?? chyba herbatki miętowo-wiśniowo-czarnej sypanej, ciasta brak, nawet biszkopty paczkowane wczoraj wyżarłam.
Poza tym stara bida - noga dokucza, ale coraz mniej i coraz niżej /teraz stopa w okolicy kostki nawala/ czyli idzie ku wyzdrowieniu, mam nadzieję.
Obiadek??, tak poważna sprawa, ale chyba mam coś zamarynowanego w lodówce, więc gulasz machnę z kaszą lub makaronem /z piekarnika, w 1nym garze/.
Plany mam ale z siłami już gorzej, odkładam więc pieczenie drożdżówek i skupiam się tylko na konkretnym żarełku, by nie paść z głodu.
To gnam do kuchni, usmażę parę jaj, do nich tosty i dalej do pracy w ogrodzie.
Pozdrawiam
Smosiu, mam podobnie z nogą. Pierw bolała mnie łydka, myślałam, że zapalenie żył, ale potem przeszło na ścięgna pod kolanem, więc zaczęłam leczyć ścięgna /sama, bez udziału lekarzy, mam ich dość/. Teraz ból minął, ale obrzęk, który idzie ku dołowi, też jest już w okolicy stopy. Smaruję teraz żelem Lioton 1000.
Smarowałam traumonem, żelem aptecznym poleconym przez młodziutką farmaceutkę co to nie zna bólu starej nogi ;)
Nie pomagał za bardzo.
Teraz łykam 1ną tabletkę apapu i śpię aż do rana jak dziecko.
Znieczula i troszkę leczy, pomaga też na moje wiecznie zapchane zatoki.
Jeszcze parę dni i będzie ok.
Do smarowania u nas najlepiej spisywał się reklamowany w tivi 'voltaren, max i po chwili było po boleniu. Tym razem reklama nie kłamie, ale niestety drogo kosztuje /nas, klientów/.
voltarem max jest super, też stosowałam, gdy mnie bolało, teraz nic nie boli, tylko obrzęk, stąd stosuję ten żel...
w normalnych warunkach zastosowałabym jeszcze ibuprom, ale niestety tego nie mogę /nie wiem czemu?/, więc zostaje tylko smarowanie, a noga /teraz już tylko stopa/ ciągle spuchnięta...
Witam w piątek 13-ego
Dla kogo pechowy,a dla kogo szczęśliwy? To się okaże jak skończy się dzień
Tak czy inaczej ja w przesądy nie wierzę i śmiało jadę jak czarny kotek przeleci mi drogę. Tak się zastanawiam ,skąd w ogóle te przesądy się wzięły?? Jest ich tyle,że trudno spamiętać,a najwięcej chyba to tych ślubnych
Tak czy siak dziś jeszcze szparagów nie będzie. Rodzina zażyczyła sobie barszczu czerwonego. No chyba,że zrobię na kolację.
Smakosiu,to chyba ten przepis widziałam,bo ta Zbychówka coś mi mówi a przy okazji,to ja też nie przepadam za kiełbasą w potrawach i za kiełbasą w ogóle. Jedynie za białą w żurze czy białym barszczu no i z ogniska
Pogoda znowu super,ale ta wysoka trawaa mnie już dobija.Mój kuzyn ekolog nie kosi wcale i ma na placu majestatyczny gaj. Wygląda to pięknie,ale u niego pasuje,a u mnie już nie...Poza tym te kleszcze,na samą myśl brrr,no i mrówki. Znowu upatrzyły sobie wejcie do mojej kuchni. Wczoraj jednak odcięłam im drogę. Mam nadzieję,że pójdą sobie gdzie indziej.
A teraz w końcu muszę sobie zrobić coś do picia,bo łyknęłam zaledwie trochę wody.. Tymczasem...
na mrówki pomocna soda, zmykają jak nic
Soda? Wypróbuję,bo ani proszek do pieczenia,czy polecana sól nic nie dały. A preparaty ze sklepu to tylko w ostateczności.
Hej!
U mnie trawa jak głowa poborowego- na zapałkę. Nigdzie nie uświadczysz wysokiej. Ze względu na bezpieczeństwo- kleszcze, fireants i jadowite węże, w wysokiej trawie nie zobaczysz.
Jedna fireants swędzi przez tydzień, a co dopiero wlezc w ich mrowisko.
Koszenie trawy to sport narodowy - co tydzień, co dwa to już max. W tym roku, ze względu na chłodniejszą pogodę wszystko bardziej ulgowo.
I taka trawa mi się najlepiej podoba koło domu. Im większa tym różne zwierzaczki lubią się w niej chować,np jaszczurki. A węże ? O zgrozo,w zeszłym roku u bratowej kuzynki na placu w słońcu wygrzewała się żmija! A jakby nie było to jadowity wąż. Podobnie zresztą wczesną jesienią ukąsiła w lesie psa sąsiadów gdy byli na grzybach. Nie mówiąc o tym ,że kleszcze wokół. Kiedyś z tym problemu nie było,choć przecież kleszcze istniały. Jednak tak to jest,nie ma zim,takich jak kiedyś bywały,większość robactwa przeżywa i mutuje roznosząc choroby. A borelioza to paskudna choroba.
Witam.
Wpadłam z świeżą kawą i herbatą, no i dziś mam coś na słodko - ciasto z rabarbarem i bezą.
Miłej soboty życzę.
Alman,oj co za wspaniałe ciasto i jaka wspaniala beza. Z rabarbarem tworzy idealny duet. Muszę koniecznie zrobić. A z jakiego przepisu to cudo?
a z mojego, w poniedziałek będzie opublikowany na Almance
No to bal czas zaczynać
Pogoda piękna, słoneczna i sucha. Wczoraj lekko popadało, kurz z chodników spłukało i tyle. Maraton podlewania trwa aż kości i łapki trzeszczą.
Kawka zawsze dobra a herbatkę też chętnie wypiję bo po bieganiu z konewką od rańca jestem już mocno wysuszona, jak wszystko wokół nas.
Pozdrawiam i fajnej soboty życzę
Sobotni poranek, właśnie dzień wstaje.
Obudziłam się jak do pracy, przyzwyczajenie robi swoje.
A może stres przed podróżą córki?
W każdym razie okazało się, że testy nadal obowiązują, do Holandii nawet w tranzycie.
Nasza wina, że nie sprawdziliśmy, ciesząc się z poluzowan.
Dobrze, że udało się jej znaleźć aptekę z otwarciem na pasującą godzinę.
I że odprawić się chciała online, a nie stanęła zdziwiona przy okienku.
Do tego deszcz i burza ma być- poleci czy nie poleci...
Z super wieści to w pracy będę miała nowe baby. W listopadzie.
Już to podejrzewałam, w zeszłym tygodniu rozmawiałam z koleżanką, że chyba. Ale to wiesz jak nie wiesz.
Wczoraj rano włączyłyśmy bajkę. Akurat traf chciał, że była o ciąży i nowym rodzeństwie w domu (Daniel Tiger, nie wiem czy po polsku jest, w każdym razie to najlepsza bajka dla maluchów, o emocjach, trudnych sytuacjach i jak sobie z tym radzić. Moja Mała jak jej się tęskni za rodzicami w dzień podśpiewuje sobie piosenkę z filmu, że oni zawsze wracają). A Mała, że mama ma baby. Ja, że ty nim jesteś, a ona nie, że w brzuchu.
Miałam się zapytać mamy, ale stwierdziłam, że to nie moja sprawa, sami powiedzą, gdy uznają za słuszne. Albo zobaczę. A mama sama zaczęła temat.
Jak się nie wyprowadzą za dwa lata, to mam pracę do wypracowania prawa do emerytury.
A tak będzie mi jeszcze rok potrzebny
Alman piękne ciasto. Rabarbar i agrest to moje ulubione, choć nie dostępne. Rabarbar jest, ale tak zalany wodą ze zraszacza, że zazwyczaj już psujący się. A to co posadzilam to marnie rosło.
Mam już plany roślinne. Moje urodzinowe drzewko pójdzie do gruntu, dokupię jeszcze brzoskwinie. A w prezentowej donicy posadzę lemonki, żeby na zimę zabierać je do garażu.
Mój mąż chce pigwę. Tyle, że ja nie jestem przekonana, bo co zrobić z owocami. W nalewki nie chce mi się bawić, jego nie podejrzewam o chęci robienia (konsumowania już tak). No i nie mam pojęcia które jest które- pigwa czy pigwowiec, bo oba nazywają się tak samo po angielsku.
Ekko - wg naszych słowników pigwowiec to flowering quince a pigwa to tylko qiunce.
Warto uważać na wielkość rośliny:
pigwa to spore drzewko;
pigwowce są niskimi, rozłożystymi krzewami.
Powodzenia, warto mieć pigwę w ogrodzie, mimo trudnych w obróbce owoców.
Ekkore, tylko pigwowiec, pięknie kwitnie, owoce bardziej aromatyczne a zasypane cukrem do herbaty pychota.
Pigwowiec może być japoński /niższe krzaczki/ lub chiński /wysoki krzew o pięknych, czerwono-krwistych kwiatach.
japoński
chiński /zdjęcie nie oddaje w pełni czerwieni kwiatów…/
O takie owoce ma.
Z tego co pobieżnie wypatrzyłam w Stanach są głównie odmiany karlowate, z czerwono - różowymi kwiatami.
Tak te drzewka są niezbyt wysokie, ale rozłożyste.
Nasza już ma prawie 3 metry, szeroka jest na około 5m.
Owoce bardzo duże, soczyste i pachną pięknie - dla tego zapachu właśnie ją posadziłam, no i dla Sąsiadów z którymi dzielę się owocami.
Moja sąsiadka ma pigwowca. Kwitnie przepięknie. Dokładnie teraz można cieszyć nim oczy. Owoce pigwowca są wspaniałe. Uwielbiam je do herbaty i faktycznie po zasypaniu cukrem puszczają sok i można przechowywać zamknięte w słoiku. Samo zdrowie Natomiast pigwa mnie nie urzekła. Owoce suche i bardziej cierpkie.
Ja pigwowca wykarczowałam bo miał drobne i strasznie kwaśne owoce, za dużo cukru musiałam dodawać by można było go użyć do herbatki czy nalewki.
Pigwa jest o wiele słodsza, ma wielkie owoce w porównaniu z pigwowcem i zapach cudny, lepszy niż najlepsze jabłka, gruszki.
Dokładnie tak jest. Quince.
Zważywszy, że nigdy nie widziałam żadnego na żywo, z przymiotnikiem czy bez to dla mnie jedno i to samo. Różnica tkwi w szczegółach.
To tak samo jak z pstrągiem i trocia, przymiotnik określa konkretny gatunek, choć główna nazwa ta sama - trout.
Witam Wszystkich majówkowo :0)
Pięknie Alman napisalas o tym cudnym polskim maju i potwierdzam, faktycznie tak jest, bo bylam wlasnie w Polsce i dzisiaj wróciłam :)
Jest przecudnie i pieknie i pachnaco!
Kwitną piękne bzy białe i fioletowe, które upajają swoim zapachem, konwalie także zaczynają pięknie kwitnąć, nawet te lesne :)
Drzewa owocowe obsypane kwieciem i obsypują się powoli nadając okolicy piękny wygląd Pani sypiącej kwiatami
Obojętnie czy chodzisz, czy jedziesz, to pola z daleka już widać zolty odcien rzepaku.
Pogoda przecudowna a klimacik rodzinny, i naprawde dusza tęskni bardzo za tym co kiedyś było patrząc na piekna polska teraźniejszość.
Pozdrawiam kwitnąco i pachnąco wszystkich Rodaków
Twoje zdjęcia pokazały całą tęsknotę i prawdziwe piękno. Opisałaś to z serduchem... Cieszmy oczy póki jest maj
Dokładnie tak. Maj jest piękny czy to słońce czy to deszcz
Witaj Nadia nasz kwiecie
Jak miło Cię widzieć Brakowało tu Ciebie bardzo. Dzięki,że uraczyłaś nas takimi wspaniałymi zdjęciami na powitanie. Piękne
Witam niedzielne
Kawa wypita. Teraz herbata i przygotowania do śniadania. Dziś ulubiona szakszuka ze szczypiorkiem i oczywiście z pomidorami. Jajka zerówki, bo staram się tylko takie kupować. Może kury będą szczęśliwsze.
Słońce świeci od rana więc zapowiada się piękny dzień.
Takiego nam wszystkim życzę
Witam wszystkich, witam Nadię po chwilowej nieobecności.
Pokazałaś całe piękno Polski skąpanej w majowym kwiecie. I dlatego tak kocham ten miesiąc.
U mnie też zapowiada się ładna pogoda.
Zatem odpoczywajcie, korzystajcie z uroków wiosny, ale wpadajcie na kawkę do kawiarenki... tu smakuje wyjątkowo.
I już niedziela...
Moja córka poleciała nigdzie, do polskiego sklepu co najwyżej.
Okazało się, że żeby lecieć przez Amsterdam musi mieć booster covidowy (bo to znaczy w pełni zaszczepiona), nie starszy niż 270 dni. Tylko czemu wymagali testu? I czemu nie przysłali o tym informacji, tylko o niepotrzebnym teście.
A test okazał się pozytywny. Nie ma żadnych objawów, nic. I dzień wcześniej na domowym była negatywna.
Pierwszy raz bardzo długo czekała na wynik, poszła się zapytać czy może lecieć bez wyniku w ramach Stanów.
Także i tak by nie poleciała.
Z drugiej strony, gdyby przyjęła szczepionkę (umówiła sobie spotkanie, miała lecieć następnym samolotem), nie wiadomo jakby to zadziałało... w trakcie lotu, w obcym kraju...
Nadia, jakie przypomnienie. U mnie tak było w marcu, w tym roku później, bo zazwyczaj już w drugiej połowie lutego wszystko zaczyna kwitnąć...bzów brak, ale zastępują je crape myrtle - bzy japońskie (to one i sosny długoigłowe mnie tu urzekly), które kwitną od maja do sierpnia. Sadzone są wszędzie na terenach komunalnych.
O kurczę,ale pech..ale czemu test wyszedł pozytywny? Wygląda na to,że jakiś trefny i warto by go powtórzyć skoro wcześniejszy był negatywny. No i żadnych objawów..
Graduation party.
Ona się zastanawiała czy aby nie będzie pozytywna, ale domowy test ją uspokoił trochę. Tyle, że nie jest honorowany, tylko dla własnej informacji.
A że jednego dnia negatywny, a drugiego pozytywny- tak też się może zdarzyć, kwestia rozwoju wirusa. Moja koleżanka tak miała, tyle, że ona podejrzewała wirusa, po kontakcie z chorym.
Z drugiej strony po głowie chodzi mi oszustwo, że niby uwolnili ludzi, a przyrosty zachorowań są ogromne u nas ponownie. Każdy oficjalnie testowany jest chory...
Posiedzi w domu 5 dni, i tak nie ma nic do roboty. Praca dopiero w weekend, jak ją wcisną w grafik.
Leci 31 maja. Będzie wiedziała czy może się zaszczepić czy poleci jako ozdrowieniec, choć mówiła, że powiedzieli jej, że musi być booster do Holandii i bez tego nie wejdzie do samolotu. Zobaczymy co powie lekarz.
Mi w pracy powiedzieli, że dopóki nie mam objawów nie jestem chora. Jak w szpitalu.
Zrobiła dzisiaj jeszcze pcr test w punkcie w szpitalu, wtedy będzie pewne, wyniki za dwa dni będą.
Witam dzisiaj wszystkich niezapominajkowo :)
Dzisiaj jest 15 maja, a więc obchodzimy Dzień Niezapominajki :)
(Goplano, nasza Niezapominajko, czyżbyś zapomniała o tym dniu? )
Dzisiaj czyli 15 maja, obchodzimy Dzień Polskiej Niezapominajki, święto ustanowił niezapomniany Andrzej Zalewski z EkoRadio. Nie wszyscy wiedzą, że niezapominajki mają również wspaniałe właściwości lecznicze i długą tradycję stosowania w medycynie ludowej.
https://sekrety-zdrowia.org/niezapominajki-wlasciwosci-zdrowotne/?fbclid=IwAR1m8jm4Xtw4oPr5Feyof__haH-OxSqODUxRvtfao4o27Y1Uoa4aC5TnTfE
Nie tyle co zapomniałam,co nie wiedziałam Wiem,wiem,wstyd ,ale za to pamiętam o Zofii,w końcu dziś świętuje imieniny Na Wielkim Żarciu są Zofie,Zosie czy Zojki którym składam najlepsze życzenia. Zapraszam do Majowego Gaju ,naszej kawiarenki, w której zawsze dobrze jest i błogo jak w raju Wchodźcie ,kto tylko ochotę ma na dobre ciasto z rabarbarem,czy chociaż małą kawkę Zawsze miło się dyskutuje,jak nas więcej
Goplano to byl zart ;) Nikt nie jest doskonały i nie każdy musi wiedzieć o wszystkim. Po prostu skojarzylas mi się z niezapominajką i tak jakos mi sie napisalo
Natomiast wszystkim Zosieńkom tez skladam najserdeczniejsze życzenia
Kto by pomyślał?? że to nie tylko piękny kwiatek, również lecznicze ziółko?
Dobrze wiedzieć, mam jej sporo, dzikiej, zasianej przez wiatr i ptaki, jak moje fiołki leśne.
Wyrywałam dotąd kępy by nie zasłaniały malin i warzyw, ale teraz je zostawię /jak zielsko pod płotem- lekarski żagwin, który kiedyś przerobię na smarowidło, bo moje stare kości mi dokuczają/.
Słoneczne dzień dobry Wszystkim :)
Fajnie, że słonko świeci, szkoda że tak sucho i musimy lać wodę na wszelkie sposoby, by ratować nasze śliczne i smaczne roślinki.
Niedzielka zleciała szybciutko, pracowicie bo pracy nie brak w domu - wino odcedziliśmy, nastawiliśmy kolejny raz, by je wyklarować, potem dosłodzić i wymieszać z sokiem?? /chyba jabłkowo-gruszkowym, może będą też brzoskwinie lub nektaryny to wyszłaby fajna sangria/, taki eksperyment z resztek po 1szym rozlaniu.
Jestem już umęczona, muszę odpocząć więc obiadek na szybko, potem już 2ga kawusia, leżaczek i spokój do wieczora.
Pozdrawiam :)
Fotki z archiwum - pigwa w lecie, jeszcze zielona.
Ona dojrzewa jesienią, zbiory w X lub później, tuż przed przymrozkami /jest wrażliwa na chłody bo to drzewko z ciepłej Turcji/.
Smosiu jak winka będą gotowe, to podaj nam trochę na spróbowanie na fotkach, bo apetytu narobilas, ze hej
Witam majowo. Pogoda nadal piękna u mnie, zapowiadanych burz nie było na razie. Również zapowiadane obniżone temperatury chyba się nie sprawdzą.
Zapraszam w przerwie prac wszelakich na kawę lub herbatę, parę kawałków ciasta też jeszcze jest.
Tymczasem miłego dnia.
Kolejna herbatka, a niech będzie, nie zaszkodzi bo odwodniona jestem straszebnie. Wypiję, odpocznę i dalej wiooo, bo deszcz sobie z nas kpiii - zamiast podlewania mamy leciutkie zraszanie ;((
Muszę odwalać 'mokrą robotę za matulę naturę co w tym sezonie postanowiła wszystko, nas wysuszyć na wiór.
Pozdrawiam
Przyznaję, bez bicia, że 1no już degustujemy, nie sami bo to smakołyk więc chętnych jest sporo.
Wyszło nam deserowe, słodkie czerwone winko z soku zlanego po 1szej naturalnej fermentacji /czyli na dzikich drożdżach/.
Teraz nie mam ani kropelki pod ręką, w lodówce bo pojechało do Wrocka - degustacja kolegowa wypadła pozytywnie, nawet baaardzo +++.
Jak tylko je odciągniemy po raz kolejny, to podrzucę i tutaj.
Uwaga: %ty tylko dla pełnoletnich, małolatom polecam świeże soczki wyciskane
Witam wtorkowo
Chłodny poranek. Zrobiłam sobie mały spacer przed pracą. Na dziś zapowiadają cały dzień z gęstymi chmurami. Szkoda, bo umówiłam się po pracy z koleżanka i liczyłam na słońce. No trudno - grunt, że nie pada.
Zaczynam też myśleć intensywnie o jutrzejszych planach i nie jest to coś przyjemnego - idę do stomatologa O jej, żeby tylko nic nie było do leczenia.
Zginęła Wam może kiedyś przesyłka, na którą czekałyście? Pierwszy raz mam taką sytuację. Kupiłam na Vinted spódnicę i niestety nie dotarła do mnie. InPost napisał, że szukają tej paczki. Dodali, że jak nie dotrze do 7 czerwca, to zwrócą pieniądze. Hm...tyle, że ja wyjeżdżam w czerwcu i nie będę mogła odebrać tej paczki jeśli już się znajdzie.
Wczoraj w Biedronce pojawiła sie kolejny raz w promocyjnej cenie młoda kapusta. bardzo ładne główki. Kupiłam i w wolnej chwili zrobię ja tradycyjnie z pomidorami, koperkiem i cebulą. Taka smakuje mi najlepiej.
Chłodno więc zrobiłam gorącą herbatę - ktoś ma ochotę? Dodałam soku z czarnej porzeczki i cytrynę.
Udanego dzionka
Poproszę herbatkę, taka pyszna że skuszę się na kolejną /moja wiśniowo-czarna torebkowa już prawie wypita/.
Przesyłki do nas zwykle dochodzą bez problemów.
Nie pamiętam, by ginęły w trasie.
Kiedyś naszą pralkę zawieźli do sąsiedniej wsi, bo ktoś nie wpisał dokładnie adresu /telefon podaliśmy, więc zadzwonili, wyjaśniliśmy i dowieźli nasz towar/.
Gdyby była kupiona za gotówkę, to może by kogoś skusiła, ale była ratalna, dość droga więc nikt nie reflektował
Powodzenia, może jeszcze dojdzie paczka przed wyjazdem.
Smakosiu a kto lubi dentystę.
Ja mam w przyszłym tygodniu - czas zarezerwowany na 4 godziny- czyszczenie drugiej strony paszczy oraz jedna dziura, której kompletnie jeszcze nie czuję. Ale jest, trzeba załatać.
W Stanach przesyłki nie docierają często. Głównie to z powodu ich ilości i braku dobrych pracowników. Umowa z Amazonem oraz prime dla ludzi (dostawa gratis w ramach umowy, opiewającej też serwis filmowy) , gdzie każdą pierdole za 2 dolary możesz zamówić jako osobną dostawę.
Kasę oddają bez problemu- albo ponownie wysyłają, jak dalej chcesz.
Czasami wtedy masz zdublowane, bo przesyłka się odnajdzie za jakiś czas.
Witam we wtorek :)
U nas pogoda cudna, aczkolwiek wiatr jest chłodnawy, ale jak świeci słońce to nie ma przeszkód :)
Chyba przez przypadek moim chłopakom oddalam polskiego virusa, który mnie tam dorwal, po cichu jednak mam nadzieje, ze to inny,lagodniejszy, lepszy ;)
Wczoraj ugotowałam rosół, dzisiaj kasze jaglana, to bede ich kurować - jak to się mówi zaradź złemu zawczasu
Chcialabym sie pochwalic, co zrobiłam w Polsce dla moich siostrzenic :) Wykorzystałam do tego projektu włóczkę pętelkowa alize puffy more i wlasne rece, nic wiecej, żadnych szydełek czy drutów.
Wybrałam sobie obraz kota, bo mają w domu czarnego kota a na drugiej stronie wychodzi bialy kot. Bardzo fajnie sie to robilo. Byl to moj pierwszy raz, więc bez błędów drobnych sie nie obylo, ale na pewno wrócę jeszcze do tej włóczki, bo bardzo relaksuje i szybko widać efekty
Ty to masz talent aż wyłażą na wierzch. Super,coś pięknego. Musisz być osobą niezwykle cierpliwą,bo do takich robótek cierpliwość jest zdecydowanie potrzebna Zapewne nie jedna pani domu,jak nie każda chciałaby mieć takie cuda w domu. Widać,że wkładasz w te robótki całe swe serce
Piękne kociaki, prawie jak moje domowe
Fajna jest ta wersja 'kudełkowa, bez wygładzania.
Piękne kociambry, zdolniacha z Ciebie.
Błędy to Ty sama widzisz, nikt inny nie zauważy.
Wirusy mają to do siebie, że idą sobie do innych.
Trzeba przechorować. I tyle.
Ty zdolniacho! Super efekt. Gratuluje zdolności i cierpliwości
Witam w srode :)
Na początek chcę wszystkim podziękować za słowa uznania za tego mojego włóczkowego kota dwustronnego
W sumie nie było to takie straszne, bo wzór znalazłam w internecie i sztukę robienia także a, ze połknęłam bakcyla na dzień dobry, to samo robienie sprawiało mi naprawde duzo przyjemnosci, mimo ze byłam gościnnie w Polsce, gdzie tam jest tyle ciekawych rzeczy, ze prawie nie ma czasu na takie robótki, a jednak sie udalo :)
Teraz czekam na kolejna włóczkę aż przyjdzie lada dzień i wybiorę inny wzór i zobaczymy jak wychodzi ta angielska włóczka gatunkowo.
Na razie zamawialam w Mila Druciarnia, gdzie mam już sprawdzone włóczki i sznurki, niestety za granice a konkretnie do Wielkiej Brytanii przestali wysyłać odkąd ta wyszła z UE, niestety.
Teraz wlasnie spijam napój poranny, czyli ugotowana marchewka, pietruszka, kawałek selera i ziemniak, wszystko zmiksowane i gotowe do spożycia, dla rodzinki też zrobiłam :)
Trzymajcie się zdrowo i miłego dnia :)
P.S. Ciekawa jestem czy znacie te kwiatki? :)
Nie znam tej ślicznej roślinki, może kiedyś widziałam w ogrodzie, arboretum albo szkółce.
Napisz co to, bo nie mam czasu na szperanie w sieci - plany od rana bardzo napięte, końca nie widać a już mija 16ta i czas szykować obiado-kolację /grilowana kiełbacha i frytki z rękawa, w przyprawach + parę kropelek oleju - taj podrożał, że chyba całkiem zrezygnuję z niego/.
Tak, szkoda że już nie jesteście z nami, w UE :((
Jak zmienicie zdanie, to serdecznie zapraszamy
Smosiu nikt się ludzi nie pytał o zdanie czy chcą wyjść z UE , zrobili co chcieli i tyle. Byly protesty, strajki i nic nie pomoglo, mieli to zaplanowane i tak zrobili, ale to nie koniec ich planów, to dopiero początek i nikt z nas nie ma nic w ich sprawach do powiedzenia, dają tylko pozor, ze mozesz miec udzial w jakiejkolwiek sprawie, ale tak naprawde to jest zupełnie inaczej :(
Jeśli chodzi o ta roslinke, to jest LAK :)
Przepięknie pachnie i też nie znałam nazwy, ale moja babcia miała je w ogródku, ale nigdy mi nie przyszlo na mysl zeby je powąchać. Pachna przecudnie :)
https://zielonyogrodek.pl/katalog-roslin/jednoroczne-dwuletnie/9833-lak-pachnacy
Chyba ktoś przespał referendum a jak oprzytomniał, to było już 'pozamiatane;((
Ja po ciężkiej nocce.
Mała nie mogła spać, coś jej się złego śniło chyba. Do tego nie spała, gdy zmieniałam się z mamą przy niej, musiała już lecieć na operację.
I mimo dwóch godzin przy niej i tak się obudziłam wcześnie. Ale wykorzystałam to na prysznic i zaraz śniadanie.
Dobrze, że to ostatnia taka możliwość na ten tydzień i na przyszły.
My też ostatnio mamy niespokojne sny, nie wiem dlaczego?
Życzymy dużo zdrowia
Może pełnia? Może zaćmienie księżyca?
Ale ja też nim wróciłam do pracy nie spałam dobrze...
A zdrowia to temu kto był na stole operacyjnym i komu mama małej ratowała życie...
Witam czwartkowo
Co za piękny poranek! Nie pamiętam kiedy szłam do pracy w sukience a dziś mogłam w nią wskoczyć. Na termometrze rano było 13 stopni a popołudniu ma dobić do 28. Wiem, że nie wszyscy lubią takie temperatury ale mi nie przeszkadzają i lubię ciepło więc jest super.
Wczoraj miałam intensywny dzień ale dobry. Dziś też zapowiada się taki bardziej zadaniowy, ale nic to! W weekend odpocznę
Dobrego dnia
U nas w nocy były burze i padało na co nie narzekam, bo ziemia sucha jak pieprz.
Smakosiu fajnie ze zalozylas sukienke, ciekawa jestem czy gładka czy w kwiaty, zwiewna czy dopasowana? Jak są wysokie temperatury to najlepsza lekka sukienka, albo spodnico-spodnie, które teraz wracają do łask ;)
Lubię sukienki, ale chodzę w nich tylko wtedy, gdy jest naprawdę bardzo ciepło. Wolę takie zwiewne, kobiece i lekko sportowe.
No właśnie dziewczyny - chodzicie w "kieckach"?
Ja rzadko chodzę, chociaż bym chciała, jednak tak zawsze o cos zahaczę, ze na nogach mam przynajmniej jednego sińca, a jak ten sie zagoi, wtedy zjawia się następny i jak tu w kieckach chodzić?
Jeszcze dziś i jutro długo.
Potem zaganiany weekend, ale poniedziałek wolny najprawdopodobniej- mam dentystę na 11 i 4 godziny zarezerwowane dla mnie, to bez sensu jest przychodzić na ledwie dwie godziny (ale jak będzie to będzie).
Za tydzień długi weekend - memorial day.
Nie jedziemy nigdzie, bo córkę trzeba było by odebrać z lotniska. Nic z tego nie wyszło. A ceny na ostatnią minutę kosmiczne.
Posiedzimy na werandzie, popijemy drinki, zrobię dobre jedzenie, pochodzimy do kina.
Ogarnę ogródek- położę włókninę i wysypie wszystko mulchem (zrębki drewniane).
Część z tego rekoma męża...
A może coś uwedze? Bo lodówka zaczyna świecić mięsnymi pustkami.
Tyle, że to muszę zdecydować na już, bo mięso trzeba zapeklowac. Z drugiej strony mam ochotę na niewedzone chyba. Zrobię może schab naszej megi65, pieczony w niskiej temperaturze i jakieś mielonki z szynkowara.
Pomysłów miliony, zobaczymy jak wyjdzie realizacja.
Ależ masz tych planów Starczy Ci czasu na wszystko? Zapowiada się fajnie i smacznie
A tego to nie wiem. Plany są po to, aby je aktualizować.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Jeszcze jeden tydzień pracy i urlop! Jupi!
Słuchajcie, wydaje mi się czy w tym roku jest jakoś mało pszczół i os? W moim rejonie praktycznie widzę je sporadycznie.
A! Zapomniałam wspomnieć, że u stomatologa okazało się, że kiełki mam zdrowe i nie trzeba było nic robić. Pani dentystka stwierdziła, że to zasługa częstego stosowania nitki dentystycznej. Kamień z serca Za pół roku do kontroli.
Wczoraj zrobiłam zakupy weekendowe. Zauważam, że jestem bardzo monotonna. W sumie co tydzień kupuje ten sam zestaw. No ale co tam - póki co nie znudziło mi się
dziś chmury pędzą po niebie i zasłaniają słońce więc zrobiło się trochę szaro. W nocy pa ostro popadać. Super! Noc jest najlepszym momentem na podlanie roślin. Przyroda się ucieszy a ja będę smacznie spać
Dobrego dzionka
Już piątek, już 20 maja. Czas zaiwania, jakby mu kto pieprzu na ogon nasypał.
U mnie dziś 36 stopni będzie, rano o 4, jak wstałam było 24.
Jedziemy z Małą na farmę zbierać truskawki, nareszcie słodkie.
Moje nowe szkła czekają już u optyka.
Zdecydowałam się na bifocal, tańsza wersja. Boję się trochę. Ale teraz jest źle, nie widzę co kroję, nie widzę liter na komputerze (ani w okularach, ani bez), nie widzę jedzenia na talerzu. Jak włączam komputer wracam do starych okularów, w weekend gotuję też w starych, w tygodniu i w pracy się męczę.
Ale może wreszcie dam radę czytać i robić na drutach. To co miało być złe, nigdy w życiu, okaże się ulgą...
Jakby było dobrze, następne zrobię progressive, żeby było bez widocznego podziału.
A 31 maja mam badanie na jaskrę.
Wczoraj na lunch miałam niespodziankę ze słoika. Wzięłam jako zupę. Zjadłam ze smakiem, podzieliłam się z Małą, bardzo jej smakowało i za chiny nie mogłam dojść co to.
Po zdjęciach szukałam, w końcu doszłam. Gulasz podkarpacki naszej Alman. Tak mi się wydawało, że czuję kapustę, ale dojść jaka to zupa nie umiałam. Co ja nagotowałam... Bo to nie była zupa...hehehe
No i nazbierane. Pachną nieziemsko. Częstujcie się. A poza tym ogórki na malosolne oraz pomidory i buraki na barszcz.
Muszę jechać po chrzan i koperek (kopru nie uświadczysz).
Bardzo chętnie,dziękuję :) Kupiłam dziś do ciasta łącznie z rabarbarem,bo takie właśnie zamierzam upiec.
Jakie superowe truskawy, normalnie jakbym się przeniosła w czasie
Witam po dwudniowej przerwie
Dosłownie nie miałam chwili by zajrzeć. Od początku tygodnia mam wyjazdy,głównie do lekarzy,ale nie tylko. Jutro córka wyjeżdża na 10 dni do Medjugorje i byłyśmy na zakupach. Przy okazji zrobiłam zakupy dla siebie. Kupiłam sukienkę na lato,bo w takie gorąca nie wypada chodzić w niczym innym Nie no,głównie chodzę w przewiewnych szortach,ale to z czystej wygody i to tylko po domu,albo jak idę na rower. Zaraz się biorę za pieczenie ciasta. Z mojego przepisu truskawkami i rabarbarem oraz odrobiną borówki amerykańskiej. Poza tym trawa rośnie , trzeba ją regularnie kosić co tydzień,bo inaczej pastwisko To na razie,jak tylko upiekę,na pewno Was poczęstuję. A tymczasem pozdrawiam Was dziewczyny
Witam w sobotę
Dziś zdecydowanie załamanie pogody. Niebo robi się niemal czarne,wieje coraz mocniej ,no i wygląda na to,że zaraz lunie. Za godzinę odwożę córkę do Częstochowy. Stamtąd ruszy autokarem prosto do Bośni i Hercegowiny. Plan podróży jest bardzo atrakcyjny. Gdybym mogła jechałybyśmy razem
Ciasta nie upiekłam,bo jak na złość wyłączyli prąd. Kończę,bo jeszcze muszę skoczyć do sklepu przed wyjazdem
Dziękuję,przekażę Już dotarła na miejsce,choć nie obyło się bez przygód. Na bramkach w Chorwacji tamtejsza policja ich nie przepuściła. Czemu? Nie wiadomo. Musieli kręcić się po bocznych drogach,by w końcu wjechać na właściwą. A nawigacja ciągnęła tylko na bramki. Stracili 2 godziny,ale w końcu dotarli.Wlaśnie córka wyslała mi zdjęcie z pokoju
Zapraszam na jogurt z truskawkami, orzechami i mięta. Takie to moje śniadanie.
Kupiliśmy projektor, żeby móc oglądać sobie zdjęcia wieczorami na zewnątrz. Z filmami to za długo czekać aż się ciemno zrobi. Ale kto wie...
Wczoraj przyszło, naprawdę super.
Mąż zaordynował wielki ekran. Tyle, że stelaż do tego jest strasznie wiotki, w nocy oczywiście wywaliło. Rozbieranie nie jest proste, trzeba odkręcić od góry, ściągnąć materiał z pręta. Opcja zrolowania materiału i podczepienia u góry zgodnie z instrukcją tylko powiększy niestabilność. Dzisiaj wraca do sprzedawcy, a my kupimy taki do montownia na ścianie albo ze stojakiem - jedną nogą po środku, będzie się zawieszało jak mapy.
Trzeba brać się za pranie, potem zakupy, kino, znowu zakupy.
I tak dzień minie.
Jeszcze jak ,ale pozytywnie i zdrowo
Daję słowo,chciałabym być tam teraz u Ciebie. Uwielbiam oglądać zdjęcia z rzutnika. Ostatnio taki pokaz urządził mój kuzyn na 50 rocznicy cioci i wujka. Pokazał wszystkie zdjęcia jakie udało mu się zdobyć zanim się pobrali,po ślubie,aż do teraz. Na białej ścianie co jakiś czas i ja się pojawiałam jako małe dziecko i daję słowo,nigdy nie widziałam tych zdjęć . Jak się potem okazało jako dziecko miałam bardzo ''zgrabne'' rączki do darcia fotek. Na szczęście niektóre się zachowały także u cioci. Pewnie babcia dała na ''przechowanie'' i tak już zostały Bardzo miło było mi to oglądać. Łezka w oku się kręciła,jak widziałam nie tylko wujków czy siebie,ale także swoich rodziców czy dziadków. Zdjęciowy powrót do przeszłości.Ech każdy uronił łezkę,zwlaszcza,że niektórych ze zdjęć już dawno z nami nie ma...
Kiedyś było mało zdjęć, każda klatka na filmie cenna. Ja swoje mam w jednym pudełku. Czy raczej miałam, bo ostatnio wpakowalam do albumu. Całe moje życie do końca liceum było.
Teraz to pstryka się wszystkiemu...
Mój mąż uwielbia, ja nie muszę. Pstrykam swoje jedzenie oraz widoki jak gdzieś jedziemy.
Wczoraj kupiliśmy nowy ekran, najśmieszniejsze, że każde z nas szukało na swoją rękę (na amazonie) i dodaliśmy dokładnie ten sam (w koszyku mieliśmy dwa), hehehe. A stary w drodze do sprzedawcy, kasa wróciła jakieś 3 godziny po tym jak nadaliśmy w upsie.
Dzisiaj będzie sałatkowo.
Na śniadanie sałatka z truskawkami, jeszcze nie wiem czy z feta czy z blue cheese.
A na obiad najbardziej popularna sałatka amerykańska- z brokułami na surowo. W mojej wersji oczywiście, bo oryginał nie jest jadalny (dla mnie), za słodki. I jeszcze będzie wariacja na temat wariacji, bo mam rzeczy, które muszę zużyć, a pasują w tonacji.
Wczoraj był tatar. Jakie to dobre. Specjalnie po mięso pojechałam. Nie kupuję polędwicy, za droga. A nie widzę różnicy w smaku na wielki plus.
Moim ulubionym mięsem jest ligawa. Z tego kawałka będą jeszcze steki oraz albo gulasz, albo upieke z przepisu megi65.
A to moi lokatorzy, urodzeni w piątek.
Na zdjęciu 4, ja wypatrzyłam 5,cale może być jeszcze 6, bo środek mocno się ruszał.
Jaskółki jakie ładne,wszędzie poznam ich gniazdo i te charakterystyczne dzióbki,no chyba,że to jakieś inne ptaszki choć na jaskółeczki wyglądają
Niegdyś jak prowadziliśmy gospodarstwo rolne,takie typowe dla wsi-troszkę żytka,troszkę ziemniaczków itd...rok rocznie te ptaszęta wiły gniazdo w oborze.Zawsze w tym samym miejscu. Gdy przeszliśmy na trochę mniejsze gospodarstwo i pozamykaliśmy pomieszczenia gospodarcze,jaskółki się wyprowadziły. Za to szpaki i wróble nie opuściły nas do dziś . W tym roku szpaczki nie będą miały zbyt wielkiej wyżerki,bo czereśnia rodzi co drugi rok.Jedynie czerwone porzeczki jak się skuszą .
Jaskółki. Mają gniazdo u nas już 5 lat, co roku wracają, te same. Panią jaskółkowa w naszyjniku na szyi trudno zapomnieć.
Jak im gniazdo odpadło, odbudowały.
Może u w sezonie wszystko brzydko wygląda z ptasimi odchodami, ale i tak je lubię, a do zdobień nie przywiązuje wagi.
Jak odlecą, posprząta się i na kompost, zasili roślinki na wiosnę.
A my dzięki nim mamy mniej insektów.
Koty odkąd dostały większy habitat zewnętrzny, przestały śledzić ptasią telewizję przez okno. Jaszczurki ważniejsze...
U mnie eko system jest zmorą, wyjadają wszystko nim się nadaje do jedzenia.
W tym roku zakryłam wszystko siatką (borowke), mam już wszystko przygotowane , żeby zakryć jeżyny, bo jest ich sporo w ttm roku (drugi sezon). A i maliny w gruncie się namyśliły, resztki w skrzyni rosną jak głupie, mimo niesprzyjających warunków. Tyle, że tam mają bardzo mało owoców, za płytko, dlatego poszły do gruntu.
Witam. Wpadam na chwilę, bo co to za gospodyni, ciągle nieobecna. Niestety, moja kondycja kiepska nadal.
Na przeprosiny przynoszę ciasto o fajnej nazwie Rabarbarotka. To szarlotka na bazie jabłek i rabarbaru. Proszę się częstować, połączenie jabłek i rabarbaru naprawdę fajnie smakuje.
Do tego kawa i herbata, do wyboru.
Miłego dnia życzę. Trzymajcie się zdrowo.
No co za pyszności! Ależ to smakowicie wygląda. Autentycznie dostałam ślinotoku.
Wracaj do pełni sił. Uściski - takie mocne, mocne!
Fajna nazwa tego apetycznego ciasta. Dziękuję ,właśnie podjadam do cappuccinno czekoladowego
A swoją drogą Alman,nic się nie martw. Twoje zdrowie i samopoczucie jest najważniejsze. Pozdrawiam Cię serdecznie
Ciasto wygląda apetycznie i niesamowite połączenie, na pewno pyszne :)
Ale wymyślne, rabarbarotka
Kawkę 2gą poproszę bo bez niej zaraz zasnę, a nie mogę bo domek zaniedbany przez walkę z suszą ogrodową.
Witam poniedziałkowo
Dzionek zaczął się intensywnie. Póki co nawet śniadanie czeka na dobry moment. Nie lubię jeść w pośpiechu.
Rano było zaledwie 8 stopni. Na szczęście po dwóch dniach deszczu zaświeciło słońce
Póki co, to tyle. Pozdrawiam i zmykam do papierów na biurku
Poniedziałkowo.
Dzisiaj dentysta. A z samego rano okulary do zamiany na bifocal.
Wczoraj była pompa z nieba. Tak silna, że zamiast do kina, pojechaliśmy do domu. Poszliśmy na następny seans, już tylko padało. A droga z rwącego potoku ze 20 minut wcześniej zrobiła się normalną w lekkim deszczu, wszystko wyparowało od nagrzanej powierzchni.
No i mam nowe okulary. Teraz trzeba się nauczyć patrzeć przez nie. W każdym razie widzę w okularach na telefonie.
Postawa (głowa) zdecydowanie zdrowsza dla kręgosłupa. Żeby widzieć tekst w okularach muszę trzymać głowę dużo wyżej niż kiedyś. Tyle, że ta zmiana ogniskowej...
Nie jest tak źle jak myślałam, na adaptację oporni potrzebują blisko miesiąca. Ciekawe jak u mnie to pójdzie. Mimo, że mnie ciut męczy, to jednak obraz mi się nie rozjeżdża.
A u nas centralna susza. A podobno mają być tropiki. Tyle,że jeszcze 2 dni temu prognozowali,że będą ulewy i burze. Nic z tego,choć chmurzyło się,a na drugi dzień zadyma coś w deseń burzy piaskowej.Wracając z Częstochowy miałam okazję zobaczyć.
U nas p a d a, pięknie podlewa moje pomidorki, kalarepkę fioletową, 'aż 2a ogórki, 1n seler - tyle wczoraj upchnęłam na szybko, wieczorkiem.
Supeeer, bo kopanie dołków pod sadzonki wymagało nieraz małego szpadla a nie łopatki ;((
Burze a właściwie zadymę piaskową miałam nieprzyjemność przeżyć w Szklarskiej, pod koniec zimy kiedy posypki drogowe zimowe wicher rozwiewał, w oczy przede wszystkim brrr.
Witam wtorkowo
Zrobiło się deszczowo - najpierw ostro padało a teraz ciapie równo, tak bardziej majowo. Ponoć w południe ma się wypogodzić.
Jako, że przed urlopem czasu jest na wszystko mało, to trochę przyspieszę Dzień Matki. Umówiłam się, że przyjdę dzisiaj. Na Dzień Dziecka mnie nie będzie więc dziś chcemy sobie poświętować wszystko na raz A co! Wcześniej tez można. Będzie dobry obiad a ja przynoszę ciacho i w planach zakup truskawek. Jeszcze w tym roku nie jadłam tych niedyskontowych. mam nadzieję, że trafią się jakieś ładne i słodkie...?
Rozpoczęłam małe pakowanie - powyciągałam z szafy żeby przemyśleć co wziąć a czego nie. jak patrzę na taką długoterminową prognozę pogody, to widzę, że trzeba się przygotować na wszystko (na deszcz i na słońce). czy jest ktoś, kto lubi się pakować?
Myślę już tylko o wyjeździe. Tak się cieszę, że nawet praca mi nie idzie. Zasypiam z tą myślą i wstaję z nią.
Ekkore, jak nowe okulary - wszystko dobrze, jesteś zadowolona?
No nic, nie ma zmiłuj - póki co trzeba się brać za "robotę"
Dobrego dnia
Okulary po dobie nie jest tak źle, jak się spodziewałam, ale chętnie bym się pozbyła...dobrze, że mam do wyboru stare okulary, których nie cierpiałam. A do optyka po wymianę na stare soczewki mogę ewentualnie za miesiąc. Więc będę trenować.
Na pewno widzę jedzenie na talerzu i do krojenia na desce, widzę ceny, metki, etykiety w sklepie.
Na telefonie nie jestem w stanie jeszcze czytać, prościej mi zdjąć.
Bo dostosowanie do okularów wymaga zmiany pozycji głowy, a to wcale nie jest takie proste.
Ja też się pakuję dużo wcześniej. Najpierw wszystko co bym chciała zabrać, a potem redukuję do realiów walizki. I tak zawsze jest za dużo, część ciuchów jedzie tylko na wycieczkę. Ale lepiej mieć, bo jak nie masz to zawsze coś się ubrudzi, zaciągnie czy zrobi dziura.
Wczoraj była rocznica naszej pierwszej pandemicznej podróży w 2020 r., pojechaliśmy na zwiedzanie muzeum samolotów z samochodu. Tak to wyglądało, my też mamy otwierany dach.
I potem na plażę.
Byliśmy na jeden dzień, z własnymi kanapkami.
Na drugi dzień pojechaliśmy na naszą ulubioną plażę blisko nas, z córką i jej psem.
A potem już poszło, praktycznie co miesiąc gdzieś. Głównie w stanie, żeby nie mieć problemów z zasadami.
Cieszymy się razem z Tobą, odpocznij w ulubionych klimatach, pysznych knajpkach i pięknych 'okolicznościach przyrody.
Pakowanie?? trudna sprawa, ale za 55tym razem już można je sprawnie i bez nerwów ogarnąć.
A ja dzisiaj na śniadanko świeże kiełki słonecznika podżeram , kolejny w tym sezonie słoik rzodkiewkowy już w połowie skiełkowany.
Dzięki, że zachęciłaś mnie do siewu i kombinacji kiełkowych-słoikowych , samo zdrowie i smak na 6+.
Witam środowo
jaka tu cisza. Pootwieram okna i wpuszczę trochę świeżego powietrza. Zrobię herbatę z sokiem i z cytryną - może ktoś się skusi
Wczoraj odwiedziłam rodziców. Zrobiliśmy sobie dzień Matki i Dzień dziecka w jednym, bo przed wyjazdem już nie będzie czasu żeby wpaść. Fryzjer trochę mi pozmieniał plany, bo zadzwonił, że nie może mnie dzisiaj przyjąć. Tak więc trzeba było trochę się dopasować i pójdę dopiero jutro.
Ekkore, fajnie, że kupiliście sobie ten ekran. Super będzie w takie ciepłe, przyjemne wieczory powspominać na tarasie z lampką wina w dłoni
Pogoda za oknem szara i trochę chłodno. Mimo to spacer poranny zaliczony.
Teraz czas na pracę więc zmykam do papierów.
Dobrego dnia
Witam w srode :)
Pogoda taka sobie, troche sie ochlodzilo, bo wczoraj przeszły burze i przelotne deszcze. Bardzo cieszę się z tych deszczy, bo ziemia naprawde tego potrzebuje. Szkoda tylko, ze nie pada w nocy
Wczoraj mąż przyniósł z kursu gotowania eklerki i takie ciasteczka które wyglądają jak muszelki sklejone ze soba. Wszystko musieli ręcznie robić, bez zadnego miksera(a podobno wypasione miksery stały niedaleko ) wszystko robione od podstaw i najważniejsze to proporcje, co do grama i temperatura.
Bez żadnych dodatków typu proszek do pieczenia czy soda.
Eklerki mozna bylo troche zamoczyć w czekoladzie i posypać uprażonymi płatkami migdałowymi. Probowalam i naprawde smakowalo i to zupelnie inaczej niz normalnie
Smakosiu kiedy wyjezdzasz do meza?
Alman mam nadzieje,ze kondycja i zdrowie powoli będą wracać do Ciebie
Trzymajcie się zdrowo i radośnie
Nadiu, wyjeżdżam w sobotę wcześnie rano. Już odliczam niecierpliwie dzionki
Fajnie, że mąż ma takie zainteresowania i pewnie na święta będziecie jedli jego ciasta a nam może podrzucisz jakieś fotki, co by się chociaż oblizać
Smakosiu, to Dzień Matki bedziesz jeszcze obchodzić z nami ;)
Wcale sie nie dziwie, ze odliczasz, bo jak już wszystko zarezerwowane, to tylko żyje się ta chwila
Jeśli chodzi o ciasta, to nie za bardzo, bo to praktycznie koniec pierwszego kursu i pierwsze ciastka jakie zrobili. Na tym kursie był potrzebny czas, sporo czasu, zeby produkty miały chwile wytchnienia, żeby zrobić to w sposób odpowiedni i zdrowy.
Następny kurs będzie już nastawiony na restauracje, a więc nauka szybka, szybkie serwowanie dań, nawet 3 dania w godzine, tak jak to się robi w restauracji. Więc na jakieś świąteczne delicje raczej bym nie liczyła ;)
Ale niech robi i niech się uczy, skoro to lubi :)
Witajcie po południu
Jaki dzisiaj senny dzień. W dodatku wreszcie polało i to porządnie. Przyjemnie pachnie.Uwielbiam aurę podeszczową a najlepiej poburzową.
Jakbym mogła to bym się położyła spać.
Smakosiu szczęśliwej podróży i dobrego odpoczynku. Na długo wyjeżdżasz?
Dziwne, bo bedac w Polsce prawie codziennie czułam się okropnie senna i musiałam przekimac z godzinkę. Tutaj już nie, jakby senność konczyla sie za granica. ;)
Lepiej nie podziękuję ale chętnie przyjmę te życzenia Wyjeżdżam na 3 tygodnie.
Ciiii....bo pewnie drzemiesz
Jutro wyjątkowy dzień,bo Dzień Matki,ale dla mnie wyjątkowy jest już dziś.
Gdyby żył mój ukochany dziadziuś Antoni, kończyłby okrągłe 100 lat.. Odszedł zbyt młodo ,zbyt szybko mając 62 lata. Miałąm zaledwie 10 lat,jak umarł,ale to z nim mam najlepsze dziecięce wspomnienia. To on nauczył mnie pacierza,jazdy na rowerze,opowiadał jaka straszna była wojna i jak ją przetrwał..
To on piekł pyszny chleb i ciasto drożdżowe. Babcia zarabiała,a on pilnował ''sabatnioka''-pieca chlebowego. To on zrobił dla mnie rower,miał do tego dryg
Tak ukochałam ten rower,że jak chrzestny chciał mi kupić na komunię zdecydowanie odmówiłam. Zawsze mówił prawdę,był przeciwny straszenia dzieci babą jagą itp. Ganił za to babcię,która nieraz za oknem kijem postukała ,żebyśmy z bratem byli grzeczni,a dziadziuś" Janka! nie strasz mi wnuków''
Tyle wspomnień,najlepszych..
Goplano jak pieknie opowiedzialas o swoim dziadku. Uwielbiam Twoje opowieści pokoleniowe, bo sa naprawde niesamowite a ja sama przenoszę się w wyobraźni w ten sielski obraz, który stworzyłaś.
Oby więcej takich opowieści
Dziękuję Nadiu,chciałam się z Wami tym podzielić. Oczywiście,to były zaledwie wyrywki wspomnień,bo przecież jest ich znacznie więcej Jak tylko nadarzy się okazja ,to powspominam bo ilekroć myślę o dziadziusiu,babci czy mamusi na te chwile znów staję się jasnowłosą dziewczynką z kucykami Jako jedyna w klasie nosiłam zawsze dwa
Jej, jakie to piękne wspomnienia. Tyle w nich uczuć.
Dziękuję, że się podzielilłaś tymi emocjami. Ech...
Dziękuję Smakosiu,wszystko to z głębi A wspomnienia są wciąż jak żywe. Tyle dobrego nauczyłam się od dziadka. Zawsze był odkąd pamiętam. Czekał z podgrzanym obiadem. Do dziś czuję smak odgrzewanych ziemniaków ze szczypiorkiem,sadzone jajko i kubek zsiadłego mleka... Ktoś powie,nic takiego... A dla mnie to było najlepsze jedzenie na świecie
Za taki obiad oddałabym chętnie każdego schabowego
U Was już dzień matki.
U mnie ciągle urodziny męża...
Planowaliśmy jechać do restauracji na wieczorny obiad, jego wybór lokalu.
Ale wypadek na drodze zawrócił nas, próbowaliśmy jechać inną drogą, ale też była zatkana.
Tak los chciał. Wróciliśmy do domu i całkiem fajny wieczór mamy... włoska taca oraz gin z tonikiem.
Szkoda, że jutro do pracy trzeba wstać...
Też urodzony 25 maja? Wszystkiego najlepszego dla Męża
Najlepsze życzenia dla Jubilata.
Ale weranda suuuper.
Dziękuję za życzenia i opinię o werandzie.
Udało nam się ją zagracić w wygodny dla nas sposób, hehehe.
Wygoda najważniejsza, graty fajne - eleganckie.
Dziś Dzień Matki ,jeden z najpiękniejszych dni w roku. ...
https://www.youtube.com/watch?v=6JhgdMy67rg
Dołączam do życzeń z okazji Dnia Matki
Dla wszystkich mam wszystkiego najlepszego a może wszystkiego wyśnionego, wszystkiego co się zamarzy?
Kolejne podejście:
Serdeczne życzenia dla Mam, Mamusiek i Macoszek
Niech Wam obowiązki rodzinne nigdy nie ciążą, dzieciaczki zdrowe i mądre rosną a mężowie spełniają wszelkie zachcianki
Ja również przyłączam się do życzeń dla wszystkich Mam - bądźcie zdrowe, radosne, pełne energii i marzeń
Wszystkiego dobrego dla wszystkich mam z każdego pokolenia!
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Jupi! Jupi! Jupi!!! Od jutra urlop Radocha "całą gębą"
Piszę w domu bo coś czuję, że w pracy szykuje mi się dziś ciężki dzień i to od samego rana. Ale nic to! Świadomość, że od jutra luzik dodaje mi skrzydeł
Wczoraj byłam u fryzjera i efekt jest naprawdę wyjątkowo dobry. Długość taka, jak chciałam i fajnie się układają więc się cieszę, bo już bywało różnie
Pogoda taka se - trochę chłodno.
Ciągle myślę co by tu jeszcze... może miałam coś zrobić...? Zaczyna się mały stresuj przed podróżą.
Oooo chyba będzie padać. Oby nie, bo chciałam jeszcze z rana zrobić sobie mały spacer.
Kawa wypita. Czas zakładać buty i w drogę.
Dobrego dzionka!
Smakosiu czuje ta Twoja radosc az tutaj
Teraz to tylko odliczanie i usciskanie się na miejscu A potem razem spędzanie czasu, to co najlepsze, wspólne planowanie, wychodzenie na obiady czy do kafejek, zwiedzanie, łazikowanie po nieznanych terenach, czyli relax na maxa
Życzę Ci udanego urlopu, naładuj porządnie baterie i powróć do nas ze wspomnieniami - Przyjemnej podróży
Postaram się zrobić wszystko o czym wspomniałaś
Uściski!
Firefox odciął mi wczoraj WZ jako bardzo groźne. Nawet jak usunęłam zabezpieczenia, nie poszedł na stronę.
Postanowiłam sprawdzić czy WZ umarło na amen, skorzystałam z innej przeglądarki- samsungowej, nawet nie wiedziałam, że była na telefonie). I tutaj jest.
Wspaniałych wakacji Smakosiu, żeby pogoda dopisała. Zresztą nie ma złej pogody, tylko ludzie niedostosowani.
Ja też mam długi weekend, do wtorku, do pracy w środę. Szykuję się do relaksu przy pracach ogródkowych.
Poza tym kino, weranda, dobre jedzenie i alkohol.
Jutro idziemy do córki do pracy na piwo, dać jej zarobić napiwek.
Myślałam, że pojadę z córką i mężem na lotnisko, ale mam okulistę, oni już wtedy będą w drodze.
Mnie też przeglądarka straszy 'niebezpiecznym połączeniem?? nie wiem o co chodzi z tym. Kiedyś tak było na fb'ku.
Logowanie idzie dobrze, z automatu, zapamiętane na stronie.
U mnie nie przepuszcza dalej. Sprawdziłam w kilku miejscach na wifi, na mobilnym. Nic.
Dopiero nowa przeglądarka (może nie do końca nowa, bo była razem z telefonem, odkryłam ją poszukując opery, myślałam, że mam zainstalowaną) dała radę.
Mam teraz przeglądarkę tylko do Wz.
Jest przyjazna dla mojego oka, może ze wszystkim się przeniosę.
Tylko trzeba będzie ustawiać hasła, bo wszystkie mam zapamietane (do rzeczy mało istotnych), szczególnie te, gdy wymagają zabezpieczenia znakami specjalnymi
Chyba trzeba będzie zacząć zapisywać gdzieś, bo pamięć coraz gorsza.
Zakupy zrobiłam. Mleko i maslanka na pokładzie. Rzodkiewki i szczypiorek z cebulką też, jutro będę twaróg robić.
U mnie było dokładnie to samo,ale wczoraj. Tzn myślałam,że wyłączył,ale tak naprawdę,to komputer mi zablokował,bo niby strona nie jest bezpieczna. Dopiero przed chwilą mężowski odblokował. Uff,bo już myślałam,że WuŻet przepadło mi na dobre.
Witam
Mamy już wolne, ale pracy od groma, od rana coś lub ktoś:
wymiana licznika elektrycznego, zmagania z urzędami i wypełniane korekty rozliczenia podatku za ubiegły rok /moja wina, nie odliczyłam wydatków remontowych/.
Skleroza i niewiedza bywają kosztowne /sporo kaski by przepadło/.
Na szczęście można to jeszcze odkręcić, tylko papierów do wypełnienia, napisania więcej i konieczny spacer do skarbówki. Tym razem, dla odmiany my coś skubniemy.
Zwykle tak to wyglądało:
Witam sobotnio :)
Pogoda zapowiada się słoneczna z troche porywistym wiatrem, ale to nie szkodzi, przynajmniej pranie ładnie wyschnie :)
Smakosia pewnie już w podróży z wypiekami na twarzy - niech wypoczywa i relaksuje się, bo to dobry wspólny czas z nutka szalenstwa
Mój kot dziwnie dzisiaj niewychodzący na dwór, zwinal sie w klebek i śpi - no mam nadzieje, ze deszczu mi nie wywróży
Wzielam sie za robienie dywanika łazienkowego ze sznurka na grubym szydełku, bo na razie czekam na dodatkowa puchata wełnę, aby dokończyć mój mały projekt z kotem, bo chciałam wykończyć resztki wełny, a tu się przeliczyłam i mi zabrakło, tak to jest...no ale jak dokończę, to pokaze :)
Trzymajcie się ciepło
Witam
wicher wieje mroźny, na szczęście słonka sporo tez mamy.
Ogólnie zimno jak na maj, nawet deszcz padał lodowaty, chyba syberyjski albo skandynawski, brrr. Gdzie te majowe, wiosenne ciepłe deszcze??
Ja odtajam po maratonie ogrodowym /jeszcze tylko fasolki szparagowe moczę w wodzie by posadzić już lekko napęczniałe/, papierowo-podatkowym /uff - korekta pitu poszła przez e-urząd, teraz tylko wizyta z dokumentami w us i będzie ok/.
Obiad dzisiaj chyba znowu z lodówki?? odgrzany, chyba że coś fajnego wpadnie mi w łapki na zakupach. Myślę o drożdżówce, ale nie mam pomysłu i chęci też uciekły.
Ledwo wczoraj ogarnęłam podłogi, na mokro i padłam na nos, nawet filmu nie obejrzałam do końca /'Diuna po raz en-ty/.
Ciągle mam ciężkie nogi, mimo że wyraźnie schudły /spodnie mają dziwne luzy, jakich daaawno nie czułam/.
Teraz czas na porządki domowe i kuchenne, potem jeszcze poćwiczę z fasolką na grządkach /głównie łamigłówki będą ćwiczone - gdzie ją upchnąć, bo już grządek brak/.
Pozdrawiam i fajnej, luzackiej sobotki życzę :)
Może tylko fotkę dla Nadii cyknę, by pochwalić się naszym winkiem...
Wstawię kiedy eM zgra fotki czyli jak piszą młodzi: ASAP.
Ja przed chwilą wyciągnęłam z piekarnika drożdżówkę z dużą ilością rabarbaru,truskawek i borówki amerykańskiej. Robiłam tą z przepisu dla leniwych,czyli 4 godziny odsiadki w cieple bez mieszania. Wyszła niby dobra,ale wolę jednak tą wyrabianą tradycyjną metodą. Jest bardziej puchata. Za to kruszonka wypas,dużo i maślana jaką mężowski lubi najbardziej
Miałąm iść kosić,a tu nagle jak zaczęło lać.Musiałam uciekać z kosiarką. Niby chmury ciemne wisiały,ale od rana tak sobie wiszą i nic się nie działo
Poza tym jakieś zwierzę pogryzło mi kota. Takie wrzaskoty były na dworze,że nie sposób było w nocy spać. Biedna kocina przyszła się pożalić.Opatrzyłam go,myślę,że się szybko wyliże Poza tym mimo obróżki złapał dwa kleszcze.
''Może tylko fotkę dla Nadii cyknę, by pochwalić się naszym winkiem..''
Czekam z niecierpliwością :)
Cyknięte są, czekają na zgranie. Przez nawał prac ogrodowo-domowych jesteśmy umęczeni, ja już opadam z sił.
Do tego jutro bieg do skarbowego, niby komplet dokumentów mamy, ale niepewność zawsze jest, bo może coś jeszcze nie tak, jakby sobie życzyli??
Maj dobiega nam końca, przeleciał cichaczem.
My rano pojechaliśmy odebrać nowy telefon mężowski, na razie przerzuca się jego zawartość.
Poza tym posadzilam moje drzewka do gruntu- brzoskwinie i calamondin.
Mąż podkosil zakola, tam gdzie traktor nie da rady, od frontu domu, na moje plany zabrakło baterii, bo oczywiście nie były naładowane po ostatnim. Ale też trudno ładować, jak się nie rozładowała.
Także mój plan pracy przesuwa się w czasie. Miał podgolic chwasty dookoła moich drzewek, ja miałam wszystko oblozyc włókniną i potem obsypać mulchem. Nie ucieknie, najwyżej dokończę w przyszłym sezonie. Albo na jesieni. A może mi się coś innego wyklaruje jeszcze.
A może to znak, że mam czekać aż borowki i jeżyny dojrzeja, żeby nie postrącać owoców.
Mój brat i siostrzenica przylatują w czerwcu, wreszcie mają bilet.
Długo trwało, ale w końcu brat dostał paszport, pozwolenie w ruchu bezwizowym przyszło automatycznie.
I miał szczęście, bo naprawdę tanio udało mu się kupić bilet , my za córki w drugą stronę płaciliśmy sporo więcej. I mówił, że tego nie było wcześniej jak sprawdzał. Linie litnicze wiedziały, że jeszcze nie może kupić, hehehe...
Witam w piękną słoneczną niedzielę
I jak wiadomo ostatnią w tym miesiącu. Zostały więc dwa dni majowej kawiarenki. Kto otworzy czerwcową?
Ja jak zwykle,7 dzień rozpoczynam od gotowania rosołu. Dziś będzie czysto wołowy. Wpadłam do mięsnego za późno,został tylko szponder,a dodam,że to była godzina 10:00 No nic,z samej wołowinki też jest dobry,a ja wlaśnie taki lubię Dodajecie lubczyk do rosołu? ja tak,jest bardzo aromatyczny. Niestety mój wieloletni krzaczek w tym roku bardzo zmarniał Być może dlatego,że się wyrodził? Dbam zawsze o niego by miał na podorędziu słoneczko,by żadne zielska go nie zasląniały a mimo to..
Na drugie będzie ten szponder,po 3 ziemniaczki,kalafior i mizeria. A na deser ta drożdżówka. Muszę przyznać,że dopiero dziś nabrała ''mocy''. Jest o wiele smaczniejsza Zamiast śniadania,zjadłam właśnie kawałek do kawy
A tymczasem Was pozdrawiam,życzę smacznego śniadania,potem obiadu i miło spędzonego dnia-oczywiście w kawiarence
Witam w słoneczną i piękną niedziele :)
Jest naprawde dzisiaj przepięknie, powietrze troche chłodniejsze, ale zapach ziemi jakby po deszczu, wszystko pachnie a słońce przedostaje się pomiędzy gałęziami drzew, jest uroczo :)
Goplano ja zawsze dodaje lubczyk do rosołu bo jego smak jest wręcz nieodzowny. Najczęściej niestety suszony, bo nie chce mi sie przyjac.
Natomiast. gdy tylko dostanę kilka świeżych gałązek od koleżanki, to natychmiast go drobno kroję, przesypuje sola i do małego słoiczka, no i do lodówki oczywiście. W takim stanie może bardzo dlugo posluzyc a jak sie otworzy słoiczek, to jakby sie uzywalo świeżego lubczyku, taki zapach :)
Jeśli chodzi o kawiarenkę, jak sie nikt nie zgłosi, to mogę ja poprowadzić na czerwiec :)
Pozdrawiam niedzielnie
U mnie rosół tylko drobiowy, inne mięsa mi już nie pasują. Wołowe to do pho a wieprzowina do ramenu (jeżeli mowa o czystych, klarownych zupach).
Bez lubczyku, u mnie nigdy w domu nie było, tu jest za gorąco dla niego, a suszony z paczki to taka sieczka. Nie lubię widoku w garnku. A do talerza zawsze natka pietruszki, więc za dużo zielonego by było.
Muszę zaraz wywar warzywny na barszcz ugotować.
I zrobić obiad, tak, aby po powrocie do domu tylko do piekarnika. Dzisiaj jalapenio faszerowane philadelphia i owijane boczkiem. I do tego piwo od córki z pracy, jej deputatowy baniaczek.
Wczoraj byliśmy na wychodnym - ja miałam zeberka, zdecydowanie wolę chodzić na gotowe niż robić sama. Wcześniej nigdy nie lubiłam, bo ja nie pies żeby kości obryzac.
W Stanach to się zmieniło, mają rewelacyjne...
Fajny sposób na lubczyk /mam parę krzaczków, 1n wielki/.
Rośnie jak szalony, w półcieniu tuż przy płocie z Sąsiadami, by oni też mogli skubać gałązki gdy potrzebują.
Nie dbam o niego zbytnio, glebę ma średnią, podlewam w suche dni moją 'nalewką z bajorka-oczka /gnojowica roślinna + deszczówka, uzupełniana wodą ze studni gdy deszczu brakuje/.
Szczegóły mojej hodowli dla Goplany, może ta odmiana woli mniej słoneczne miejsca, jak u mnie??
Lubczyk, jak koperek nie lubi za dużo słońca.
Za to bazylia i pomidory uwielbiają.
Mąż wczoraj wygolił wszystko dookoła moich drzewek... razem z malinami.
Średnio się czuły w gruncie (w skrzyni, co zostało to wybujało do pasa), w zeszłym roku pies zadeptał, tak były małe. W tym nawet odrosły od ziemi, to Mąż jednym ruchem podkaszarki zmiotl je...nic to, korzenie zostały, odbijają.
Dzisiaj się biorę za moją pracę, a przynajmniej zacznę. Tylko kawa i śniadanie.
Meno w ostatnich podrygach dała mi dziś w nocy popalić (w czerwcu będzie pełny rok bez comiesięcznych wydarzeń, będę uznana za postmenopauze), pierwszy raz oblewały mnie poty, bo do tej pory to całkiem przyjemne ciepełko od środka.
Trzeba i tego doświadczyć...
Jeżeli macie okazję idźcie na Top gun, koniecznie do kina, nawet do imaxa.
Super film. Pośmiałam się, popłakałam, dawno już tak nic mi się nie podobało.
Dzisiaj Downton Abbey.
Ledwie żyję. Dwie godziny w porannym słońcu, od ósmej. Chyba przypieklam pysia, bo zapomniałam o kremach - bo przecież rano.
Ale zrobiłam co zaplanowałam (na ile mi włókniny starczyło, muszę dokupić), a nawet ciut więcej- bo zakrylam jeżyny siatką i podwiazalam je do płota, zobaczymy czy to dobry pomysł, czy lepiej było je zostawić plozace.
Witajcie Moje Drogie.
I tak przemija najpiękniejsza moja pora roku, tak mija mój najpiękniejszy miesiąc maj, tak kończy się urząd" "niewidzialnej gospodyni".
Nic na to nie poradzę, nie mam siły na tą moją niemoc.
Dziękuję Wam za bywanie w kawiarence, dziękuję za wszystko, dziękuję i przepraszam. Mam nadzieję, że nadejdą jeszcze dla mnie lepsze czasy.
Pozdrawiam.
Witaj Alman
Dziękuję Ci za ten miesiąc majowy. W żaden sposób nie czuj się źle,że Cię z nami nie było,bo ja wiem,że byłaś,tylko milczałaś. Każdy ma w swoim życiu taki okres,a jak jeszcze do tego dochodzą problemy zdrowotne,to się wszystkiego odechciewa. Jednakże jak będzie Ci źle,mów co Ci na sercu,my tu zawsze jesteśmy. W końcu tworzymy kawiarenkową rodzinę Pozdrawiam Cię serdecznie jeszcze raz dziękując za Majowy Gaj
Alman fajnie, ze w ogóle zaczęłaś ten majowy czas w kawiarence i to się liczy i bardzo Ci dziękuję za ten wspólnie spędzony czas.
Ja tez sie kiepsko czuje, leze w lozku, ale pozbierałam się i otworzyłam czerwcowa kawiarenkę. Ile mnie bedzie, a ile nie będzie tego naprawde nie wiem, bo zdrowie w tych czasach to cenna rzecz, ktora nalezy szanowac.
Zycze zdrowka :)
Witaj i nie przepraszaj - ja dziękuję za Majowy kącik.
Ile mogłaś, tyle nam posłałaś.
Życzę jak najwięcej zdrowia i lepszej kondycji, zapraszam do kolejnych wątków, ogrodowego również.
Pozdrawiam
Dzięki, muszę eMa namówić na kino.
Dawno nie byliśmy, a 1szy Top bardzo lubiłam, ścieżkę dźwiękową kasetową zgrałam aż do 0ra.
Mnie w menopauzie meliska /apteczna tabletkowa i cukierki marketowe/ wspiera. Mam też rodzinne wsparcie terapeutyczne - bioenergetyczne.
Ogólnie nie jest źle, czasami pot zalewa, czasem nerwy puszczają . Ot 'uroki bycia kobietą.