W wątku "literackim - udało nam się dobrnąć do zachowania ludzi - autorów, piosenkarzy.
Watek się zrobił grubaśny nieregularny, więc go trochę przeniosłam.
Jakie są Wasze odczucia po spotkaniu ze sławnymi ludźmi - i nie chodzi mi o polityków, ale o pisarzy, piosenkarzy, muzyków - jak odnosili się oni do otoczenia. Czy to ludzie normalni, choć może potrafiący więcej, ale nie obnoszący się z tym tak oscentacyjnie. Czy może zwykli bufoni, sztucznie wykreowani przez media?
Wcześniej pisałam o Jacku Kaczmarskim i rozczarowaniu jego osobą.
Na tym samym koncercie - było to nocne śpiewanie na Górze Szybowcowej w Jeleniej Górze, zachwyciła mnie Maryla Rodowicz. Ta kobieta o godzinie drugiej w nocy wyciągnęła zaspanych ludzi na scenę. To był widok. Choć wcześniej jej zwolenniczką nigdy nie byłam, zaczełam ja podziwiać za energię, za chęć do życia. Równie dobrze mogła odbębnić, i tak nikt by nie zauważył.
hm... nie wypowiem sie, bo jakos tak sie zlozylo, ze nigdy w zyciu nie mialem okazji spotkac i zamienic nawet paru slow z osoba powszechnie znana.
kiedys bardzo dawno temu bylam na koncercie R.Rynkowskiego w katowickim spodku. mimo ze nie mozna bylo wchodzic za kulisy - ochrona wpuscila nas dwie sierotki ok 13-letnie... i pan Rysio zlozyl nam autografy! Moja kolezanka byla wniebowzieta, bo sie w nim podkochiwala! ;)
pracuję od ponad 20 lat w teatrze na śląsku.spotkałam tysiące bardzo sławnych artystów muzyków i piosenkarzy i aktorów rzecz jasna.Z aktorami pracuję na codzien i moge tylko powiedzieć nie urażając nikogo że są troszkę "inni".Ale jedno jest pewne że wszystko zalezy od podstawowego wychowania od tak zwanej kindersztuby którą ludzie wynoszą lub nie z domów rodzinnych Młode pokolenie artystów jest inne niż tzw.stara szkoła.Nie wiem czy gorsze??? Ale ja wole ludzi starej daty.Pewna bardzo sławna piosenkarka z pierwszych stron gazet tak koszmarnie potraktowała publicznośćć że gdybym mogła to bym wyszła;po pierwsze pełen playback po drugie naćpana prawie do nieprzytomności, po trzecie ani na chwilkę podczas koncertu nie wyjęła gumy do żucia z ust.Odwracała sie plecami i klęła okrutnie.To tylko jeden z przykładów jak sie zachowują "wielcy" tego świata.natomiast pewien znany muzyk jazzowy [chyba mogę bo chyba nie czyta WZ] ,Chuck Mangione,jest tak miłym cudnym człowiekiem że nie da sie tego opisać i traktuje publicznosć i wszystkich współpracujących z nim ludzi z ogromnym szacunkiem i usmiechem.
Ludziki ,a ja miałam kiedyś okazję spotkać się z Hanką Bielicką-to dystyngowana Pani o niesamowitym temperamencie poprostu wulkan,a do tego bardzo miła,dobre wrazenie zrobił na mnie równiez na koncercie w Bielsku-Bialej Michał Bajor równy facet i umiał zabawić publiczność,natomiast totalne dno nie ubliżając tekstom i wykonaniu to Sojka,spóżniony na koncert,olewający wszystkich i w dodatku nietrzeżwy,chociaż lubie go posłuchać....ale z kulturą ten pan to na bakier...
i jeszcze jaka cudowna muzyke tworzy i gra :)))))))))))))
Ach - zazdroszcze Ci poznania Chucka.
Taak,koncert i po to były fantastyczne przezycia!!!odbył sie mały bankiecik i było na prawde fajnie.Zeby nie było nieporozumień co do tego "po"Jestem realizatorem światła i tylko pracowałam.Nie jestem fanka która biega za muzykami.HI HI hI.
Chciałabym podzielić się swoimi uwagami na temat 2 osób: Romana Kostrzewskiego, wokalisty metalowej grupy "KAT" oraz gwiazdki Chylińskiej, chyba ekswokalistki "ONA". Byłam na koncertach obojga. Udało mi się spotkać oboje. Pierwszy pan Romek: cudowny człowiek, cudowny kontakt z publiką i ludźmi po koncercie. Jakbyśmy się znali od lat. Zero problemów z autografem, zdjęciem, chwilką rozmowy... On po prostu zszedł do ludzi z piedestału razem z zespołem. To było... ach.... brak słów...
Niestety o Chylińskiej nie mogę powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Przyjechała do K-Koźla na dni miasta bodajże. Wyszła na scenę. Zawyła ze 2 kawałki (chamski playback) po czym stwierdziła że ona, taka gwiazda nie będzie w takiej dziurze śpiewała, po czym zwinęła się ze sceny. Spotkanie przez przypadek za sceną zaowocowało siniakiem na ramieniu zadanym przez jej "bodygardów", hehe... Później udzieliła jeszcze wywiadu lokalnemu radiu że taka dziura jak Kędzierzyn to nie dla niej... Ludzom szczęki opadły... Mnie też bo lubiłam słuchać jej piosenek. Teraz już JEJ nie lubię i mogę to powiedzić z czystym sumieniem. No cóż... są ludzie, krzesła i parapety...
Pozdrawiam,
emiloos