..lepiej żałować, że się zrobiło niż żałować, że się czegoś właśnie nie zrobiło...."
Czy macie łatwość w podejmowaniu decyzji, czy raczej się wahacie?
Czy staliście w życiu przed takiem wyborem, że sami nie wiedzieliście co zrobić?!
Nie wiadomo, co wybrac i co jest mniejszym złem... ?!
Opowiedzmy sobie o swoich przygodach, wyborach i rozterkach...
wasza Bazylijka
no i oczywiście, czy zgadzacie się z tym stwierdzeniem z tytułu ?!
Robisz - nie bój się, boisz się - nie rób.
To moja dewiza. Ale z podejmowaniem szybkich decyzji mam problem.
Ja przed takim wyborem stanęłam półtora roku temu.Miałam pracę która dawała mi satysfakcje, ale niestety zarobki nie były adekwatne do wykonywanej pracy.Pracowałam w miejscowości w której spedzilam 28 lat życia , gdzie mieszka moja rodzina i przyjaciele.No i pewnego pięknego dnia dostałm propozycje pracy za duże pieniadze, w konkurencyjnej firmie.Wiązało sie to z przeprowadzką 500 km.Dylemat był straszny. Miałam dosyć dużo czasu na zastanowienie(około 2 miesięcy), nie mogłam w nocy spać, nie potrafiłam podjac decyzji, jednego dnia byłam zdecydowana na przeprowadzkę , drugiego wszystko sie zmieniało.W końcu na tak przemówił fakt,ze mogłam w końcu zamieszkac z narzeczonym, w związku z czym odpadał problem rozłąki i związku na odległość.
No ale niestety sielanka nie trwała długo.Po roku mój pracodawca po prostu nie przedłużył mi umowy( firma w tej chwili już nie istnieje), zostałam bez pracy, od 4 miesięcy jestem na zasiłku, nie mam tutaj znajomych, rodziny, nikogo kto mógłby mi pomóc.Wszystkie moje plany legły w gruzach.
Jednak chyba nie żałuję tej decyzji, pomimo trudnej sytuacji w jakiej sie znalazłam.Dostałam lekcje życia, nabrałam dystansu do wielu spraw, a przede wszystkim usamodzielniłam sie.Wiem,że nie zostane w tym mieście, traktuje pobyt tutaj jak kolejny zyciowy przystanek.Może kiedys znajde swoja przystań...
Gdybym jednak mogła cofnąc czas...chyba inaczej pokierowałabym swoim zyciem:)
ojj moja biedna Kruszynko... trzymam za Ciebie kciuki - na pewno kiedyś się uda!
Ja jestem typowy Strzelec - raptus i gwaltownik. Czasem najpierw potem dopiero mysle.
Staram sie nie wahac, bo im dluzsze wahanie tym bardziej sie zastanwiam i bez sensu deliberuje :)
Oczywiscie w sytuacjach zyciowej wagi staram sie zachowac rozsadek, albo przynajmniej jego krztynke.
Jednak cale moje dotychczasowe zycie pokazuje, ze moje spontaniczne decyzje byly zazwyczaj sluszne... Choc reguly nie ma!
Ja OBOMA REKOMA podpisuje sie pod tytulowym stwierdzeniem
SLodka Mrru
Z podejmowaniem decyzji raczej nie mam problemów. Nigdy nie roztrząsam nadmiernie dlaczego była błędna. Stwierdzam, ze stało się źle i już i szukam nowych dróg.
A jeżeli idzie o pieniądze - nie lubię ich wydawać na głupoty, bibeloty itp, ale nigdy nie żałuję dokonanych wydatków - te pieniądze przestają istnieć
Jestem zodiakalnym Lwem. Przed podjęciem ważnej decyzji długo to rozważam. Po podjęciu decyzji choćb się waliło i paliło, choćbym żałowała konsekwentnie ją realizuję.