Od dziś zaczynam diete w której postaram się ograniczyć do 1000 kcal. Podobno to jedna z najskuteczniejszych diet. Ale nie jestem pewna, czy tak jest. Zobaczymy może wytrzymam. 4 małe posiłki w ciągu dnia, dużo warzyw i owoców, zero słodyczy! Waże 86 kilo i musze schudnąć choć pare kilo bo juz w nic się nie mieszcze!! Może ktoś zacznie od dziś razem ze mną, podobno w grupie to rażniej!! Trzymajcie za mnie kciuki!! Za tydzień pochwale się jak mi idzie!!
Na razie nie mogę zacząć razem z tobą, ale trzymam kciuki! Wiosną na pewno się przyłączę.
Ja zawsze chętnie z kimś zaczynam, tylko z biegiem i dotarciem do mety mam problemy. Moja słaba żelazowa wola sprawia, że schodzę z trasy i gdzieś mnie nosi po manowcach tuczących przysmaków. Ale może choc kawałek z Toba podlecę?
Cześć jestem ciekawa rezultatow tej diety może byś mi ją przesłała
a ja bym w ogole nie bral sie za diete 1000 kcal tylko zwykla zbilansowana dietke gdzie je sie 5-6 razy w tygodniu i chydnie sie systematycznie i nie grozi efekt jojo jak przy cudnych 1000 kcal. do tego odrobina ruchu typu bieganie, rower, plywanie badz silownia(najlepiej) i efekt murowanu po 6-8 tygodniach a nie po tygodniu. jak ktos jest zainteresowany pomoca to chcia jej udziele bo nie moge czytac jak ludzie sie katuja na takich cudach tracac de facto nie tluszcz a miesnie, wode i niszczac sobie uklad hormonalny.
Miloszmk tylko sie je 5-6 razy w tygodniu!!!!!!!!!!O rany super dieta. A tak w ogole to napisz coś o tej swojej dietce blizej.Pozdrawiam dorota40
o kurde moja gafa oczywiscie 5-6 razy dziennie. a dieta to nic nadzwyczajnego na poczatek trzeba po prostu usunac produkty rafinowane: ciasta, ciasteczka, serki homo, no pelno tego. Podstawowe produkty spozywcze to: makarony, kasze, chleba razowy, warzywa, platki owsiane, zdrowe tluszcze(oliwa z oliwek, tluste ryby, tran, orzechy, nasiona, jajca), dobre bilaczko(twarog chudy, ryby, jajka, piers z kuraka/indyka, mieso czerwone). Generalnie dieta to sprawa indywidualna i dla kazdego ukladam indywidualnie wczesniej zaponajac sie z budowa, aktywnoscia osobnika
Bleeee fuj... a gdzie tu miejsce na warzywa ?
To ja bardzo chętnie skorzystam. Jak tak to może ułożysz dla mnie taką diete??
oto moje gg:5210419 :-) innych chetnych tez zapraszam poniewaz juz kilku ludziom pomoglem w tym mojej siostrze i mamie.
przyłączyćsię nie mogę bo jestem szczupła. Ale trzymać kciuki za powodzenie i wytrwałość jak najbardziej będę.
Pozdrawiam
Zyczę powodzenia! Ale jeżeli decydujesz się przejsc na tą dietę musisz pamiętać, że efekt pozostanie, gdy... będziesz ją stosować do końca życia. powrót do dawnych nawyków żywieniowych oznacza jojo - a zdobywa się dużo łatwiej niż gubi (ciekawe dlaczego tak nie jest z pieniędzmi? ileż więcej byłoby pożytku z tego)
ja nie liczyłam kalorii , jadłam poprostu mniej , tez pozwalałam sobie na jakies małe ciasteczko , trzeba wiedziec ile sie jadlo do tej pory .....i poprostu jesc mniej o polowe , a jak się jest głodnym pić wodę mineralną niegazowaną , jesc ciemny chlebek lub wasa , duzo ruchu ....a chyba najwazniejsze to nie objadać sie juz po 18 ....zyczę powodzenia a własnie jezeli sie stosuje jakąs diete trzeba pamietac o efekcie jojo ......pozdrawiam
Witam! ja odchudzam się już od jakichś ponad 10-ciu lat i tak jak mówicie jeżeli się chce być szczupłym ciąglem, to niestety trzeba z pewnych rzeczy zrezygnować i to na zawsze. U mnie to jest tak, bardzo lubię słodycze więc nie mogę zrezygnować z nichcałkowicie i dlatego co jakiś czas dieta - niestety, a po diecie huraaaaa i znowu to samo. Mam nawet taką dietę w której autor ponoć zapewnia że utrata wagi jest na stałe, ale nie wierzcie w cuda, z niczego nie ma nic (poprostu nie ma diety cud). Dwa tygodnie wyrzeczeń - ok. 8 kg. a później jak sobie pozwolę to znowu waga wraca. Jak patrzę w telewizji na te szczupłe laski to mi żal, no ale każdy miał te swoje 5 minut, niestety moje już dawno minęły. Ale i tak się nie poddam (chociaż w zeszłym tygodniu zaczęłam dietę - wytrzymałam tylko 3 dni z 14-stu) i znowu zacznę ( i nie będę słuchać moich znajomych że w pewnym wieku tłuszczyku przybywa, niech im sobie przybywa jeśli tego chcą - ale ja na to nie pozwolę). No ale jeszcze muszę trochę poczekać aż się pogoda zrobi lepsza, bo jak słonko przyświeca to człowiekowi się wszystko chce, nawet diety hahaha. Pozdrawiam.
Basiu z biegiem lat tłuszczyku przybywa, przemiana materii spada.
Jeżeli zaczynam się odchudzać (mam dietę, ale wymaga ogromnego czasu poswięconego sobie, praktycznie osobnego gotowania - zaleta nigdy nie chodzisz głodna), bo stwierdzam, że już mi źle z moimi kilogramami, zaczynam sapać przy chodzeniu ( i to wcale nie musi znaczyć, że mocno przybyłam na wadze), to za każdy razem pułap do którego spada waga jest coraz wyższy. Kiedyś, dawno temu, potrafiłam schudnać do 65-67, potem było 68. dalej 70, a przy ostatnim odchudzaniu 72. I poniżej się nie dało - waga nawet nie drgneła pomimo trzymania diety przez ponad miesiąc od ostatniego ubytku.
I pomimo większej wagi niż w dawnych latach (w ciąży maksymalnie ważyłam 70 kg) ubrania praktycznie noszę te same - rozmiar 42-44. Fakt, że to nie dawne 38, ale co mi tam. Zawsze się pocieszam, że w pewnym wieku nie można wyglądać jak wieszak, że kochanego ciała nigdy dosyć.
Ekkore nie mogę się z Tobą zgodzić ja ważę ok 56 kg. a jak stosuję diety to zawsze waga spada do ok. 50-ciu kg. (przy wzroście 156cm.), tylko z moim charakterem to trudno na dłuższą metę utrzymać taką wagę (tym bardziej że już nie pracuję, w pracy było łatwiej bo zawsze do diet miałam towarzystwo ale i tak ja zawsze najdłużej wytrzymywałam) a w domu no coż ciągle myślę - zjadłoby się coś? i to nie wcale z głodu , bo ja bardzo rzadko odczuwam głód to tylko chęć ( a jestem w stanie spałaszować 2 a nawet 3 czekolady na jedno posiedzenie) Ekkore i co Ty na to? ale na wiosnę postanowiłam znów mieć ok. 50- ciu kg. (może ktoś pomyśli że jestem głupia (czym starsza tym głupsza) no cóż trudno, na pewno tym puszystym co się wcale nie odchudzają i wcale im wygląd swój nie przeszkadza żyje się lepiej i na pewno są weselsi i szczęśliwsi, aż im tego zazdroszczę. Były czasy że mój mąż miał mnie z tego powodu solennei dość ( bo wcale mu to nie przeszkadza że mam troszkę tłuszczyku tu i ówdzie) ale ja odchudzam się wyłącznie dla siebie, wtedy lepiej się czuję jak wchodzę luźno do spodni czy spódnic, bo muszę Ci powiedzieć że jestem drobnej kości i jak przybieram to przeważnie na brzuchu i wyglądam ja w 5 tym miesiącu ciąży hahaha. Pozdrówka dla wszystkich którzy się nie przejmują tak jak ja swoim wyglądem.
Dzidzi, podaj swoje namiary, to oblicze Twoje BMI.Okreslimy stan Twojej nadwagi i co mozna z tym zrobic i ile musialoby to chudniecie ew.potrwac.
Ja przez ostatni tydzien trzymalam sie pewnego rezimu (z malymi wpadkami) i schudlam 1.5kg.
Dzidzi, o to co Tobie proponuje, a zarazem sprawdzilam na sobie i wiem, ze dziala:
1.Na sniadanie platki z owocami i jogurtem.Kup sobie kilka rodzajow platkow; zwykle owsiane, gotowe musli, bez dodatku cukru, chrupiace pelnoziarniste.Zrob wycieczke do sklepu ze zdrowa zywnoscia i rozkoszuj sie wybieraniem cudownosci na sniadanie.Jest w Polsce siec sklepow BOMI, oni maja spory wybor takich rzeczy.Jezeli bedziesz miala taki wybor, sniadanie stanie sie przyjemnoscia, nawet jezeli zawsze bylas zwolenniczka bialego pieczywa na sniadanie.Dodawaj rozne owoce, tak zebys miala urozmaicenie, szarpnij sie na swiezego ananasa (jest dojrzaly, gdy lodyzka z tej "czuprynki" u gory wychodzi bez problemu, w przeciwnym wypadku nie obieraj go, bo szkoda owocu, nie bedzie Ci smakowal, musi dojrzec), kup kiwi, bananki, gruszeczki, jabluszka.Kombinuj z roznymi polaczeniami.To wcale nie jest pracochlonne:)
2. Na II sniadanie chleb pelnoziarnisty z lososiem, chudym serem, poledwica.Wez do pracy jogurcik 0,1% ( z tego co pamietam sa dostepne w Polsce, firmy Zott),sa naprawde smaczne, przy tak minimalnej ilosci tluszczu, jakis owoc, zapakuj do plastikowego pudeleczka garsc rodzynek, orzechow, troszke moreli suszonych, sliweczek itd. Jezeli znudzi sie wariant kanapkowy, przygotuj sobie salatke, ale bez majonezu; albo to co mi smakowalo zawsze: chudy twarog i do tego drobno pokrojone pomidory z korniszonami z chili.Petarda, a jaka sycaca, a jaka dietetyczna!
3. na obiad cos z ryb lub drobiu z ryzem naturalnym i surowkami.Surowki (np.z pora lub marchewki zawsze z jogurtem, nie ze smietana).
4.Jako slodkie przekaski owoce, polecam swiezego ananasa, niweluje uczucie glodu; rowniez rodzynki, orzechy laskowe.
5.Tak jak pisze olcia, duzo wody (jezeli nie jestes przyzwyczajona do picia duzej ilosci wody, to zastosuj rezim, zawsze rano dwie szklanki wody, zobaczysz, ze po jakims czasie nie bedziesz mogla obejsc sie bez wody, tak bylo ze mna.Z kazdym dniem staraj sie pic coraz wiecej wody, az osiagniesz wynik ok.1.5litra dziennie.Pij z duzych szklanek, ja przyzwyczailam sie z 0,33 wiec wyrabiam "norme" w trymiga:)
6.Tak jak pisze olcia, ostatni posilek do 18 LUB najpozniej 3 godziny przed snem. Po glownym posilku w domu, nie kladz sie na kanape przed telewizorem. Wlasnie wtedy powinnysmy troszke sie poruszac.Pozmywac naczynia, moze nastawic pralke, wyjsc z psem, w kazdym razie tak kombinowac, zeby cos robic, byc aktywnym.
7. polecam drozdze w tabletkach, 3x2 tabl.dziennie.Po pewnym czasie zazywania niweluja chec podjadania slodyczy.Do tego wspaniale wzmacniaja wlosy i paznokcie.
8.Polecam enzymy w tabletkach.W ksiazce Pani Maji Blaszczyszyn, ze wspomagaja proces trawienia, nalezy spozyc 0.5h przed glownym, najobfitszym posilkiem.Pani Maja ma racje.Enzymy sa dobre nie tylko dla odchudzajacych, ale dla wszystkich.Ja enzymy lykam od 5 miesiecy, uwazam, ze sa b.dobre.
9. A teraz pozostale napoje, poza woda oczywiscie;)Jezeli jestes kawoszem, to dodawaj do kawy mleczko 0,5%. Tego 0,0% nie polecam, bo to jest przegiecie i nie smakuje jak mleko, tylko woda. Pij zielona herbate, czerwona herbate.Eksperymentuj.Ja wypuszczam sie na poszukiwania i poluje na nowe cudownosci do picia.Dzisiaj upolowalam herbate zielona z dodazkiem melona.Aromat jest zniewalajacy.Dwa tygodnie upolowalam genialna herbatke odchudzajaca, ajurwedyjska.Juz sie skonczyla, musze kupic nowe opakowanie.
Dzidzi, w zasadzie nie musisz liczyc kalorii, jezeli bedziesz spozywala produkty pelnoziarniste, z ograniczona zawartoscia tluszczu, jadla owoce i warzywa, pila wode, to chocbys sie wsciekla, musisz schudnac! Nie bedziesz wogole glodna, juz po tygodniu odzywiania sie platkami, kaszami, chlebem pelnoziarnistym przejdzie Ci ochota na slodycze, jezeli do tego wesprzesz sie drozdzami, efekt murowany.
Nie zalamuj sie, gdy bedziesz miala wpadke.Zalicz wpadke i kontynuuj diete.Najgorsze jest to krytykanctwo, ktore stosujemy wobec siebie!
Traktuj sie dobrze i lagodnie.Oddychaj.Jestem z Toba i chetnie sie z Toba poodchudzam.W grupie razniej, nie damy sieeee!!!:))
pozdrawiam serdecznie.M.
I ja chętnie bym skorzystała z Twojej diety, ale niestety dla mnie jest zbyt skomplikowana i za długa. Lubię szybkie diety i bez roboty, a jeżeli chodzi o napoje to niestety należę do ludzi raczej mało pijących i niestety nie mogę się zmusić żeby więcej pić. Kiedyś próbowałam się zmusić do picia (bo wszyscy mi mówią że stanowczo za mało piję, czasami wypijam w ciągu całego dnia tylko 2 małe filiżanki kawy i to wszystko) ale mi nie wyszło, o mało co bym tego nie zwróciła, no i jeżeli mam ochotę na coś słodkiego to nie zastąpi mi tego żaden owoc, czy warzywo ( czekolada jest czekoladą) i dlatego muszę się męczyć z efektem jojo.
Basiu, to nie jest moja dieta, to jest o prostu zdrowy styl odzywiania i tyle.
Ja Ciebie doskonale rozumiem, bo sama kiedys mialam takie nastawienie jak Ty! Musze Cie zmartwic, to do niczego dobrego nie doprowadzi!
Ja np.dokladnie dwa lata temu zdecydowalam sie na bardzo ograniczona kalorycznie, monodiete.Cale odchudzanie trwalo lacznie prawie 6 mies.Na koniec zaserwowalam sobie diete kopenhaska.Basiu, zaznacze, ze wcale nie wygladalam zle, tzn.nie mialam wielkiej nadwagi.Schudlam 13 kg.Czulam sie jak bogini.Przez te 6 miesiecy tak sie zaparlam, ze wogole nie jadlam slodyczy, a czasami wcale nie jadlam (to jest efekt monodiety, juz nie chce ci sie wogole jesc).Tak jak napisalam, czulam boginie w sobie a wszystkie te Naomi, Cindy i inne Claudie mogly spadac na drzewo.Moj raj trwal kilka miesiecy.Nie zauwazalam, ze dobieram, po trosze, bardzo podstepnie...W efekcie koncowym dobralam te moje wymeczone 13kg i dobralam dodatkowach 5.
DLATEGO moje kochane (i kochani) odradzam wszystkim, diete kopenhaska.To nie prawda, ze chroni przed efektem jojo.To jest 13 dni horroru,ktory do niczego nie prowadzi.
Po tych wszystkich doswiadczeniach, wiem, ze aby przystapic do satysfakcjonujacego, trwalego odchudzania, trzeba miec odpowiedni stan umyslu.Nie taki hop bec i po sprawie.Ale na ten stan trzeba zapracowac i mysle, ze rowniez trzeba zaliczyc po drodze kilka porazek.
Czyli jestes Basiu chyba na dobrej drodze!!:)) czego z calego serca zycze,M.
Maddalenko serdecznie Ci dziękuję za słowa otuchy, w pełni się z Tobą zgadzam, ale jak tak czytam że czasami wcale Ci się nie chciało jeść , to w miom przypadku to chyba nie możliwe bo ja jak widzę np. w telewizji w filmie czt nawet w reklamie jak zajadają to od razu mam ochotę też coś przegryźć ( co nie znaczy że to robię) tak samo jak np. idę koło cukierni i zapachną mi pączusie to od razu mam na nie ochotę. Już nawet w aptekach pytałam czy jest coś co powoduję że nie mam ochoty na słodycze i naprawdę próbowałam już kilku rzeczy ale to nie dla mnie na mnie to poprostu nie działa. Jeżeli chcę być szczupła to muszę przestać jeść ( a mogłabym jeść przez cały dzień) i jak w takiej sytuacji człowiek ma być pogodny i wesoły? a na dodatek ta pogoda bez słońca - mam nadzieję że jak słoneczko zaświeci to wszyscy od razu poczujemy się lepiej. A z drugiej strony jestem bardzo zadowolona że mam wreszcie z kim pogadać na temat diet i odchudzania, bo Ci co tego nie przeżyli to nigdy takiego człowieka jak ja nie zrozumią. Jeszcze raz wszystkich serdecznie pozdrawiam i wszystkim którzy to przeczytają dziękuję mam nadzieję że mnie za to nie potępicie.
Bardz chętnie skorzystam z Twoich rad. Dużo cztałam o dietach, kilka wypróbowałam - bez wiekszych efektów... W bardzo przystępny sposób napisałaś co wolno a czego nie. Dziękuję, zmobilizowałaś mnie... Pozdrawiam
ale fajnie, to jest juz nas wieciej!!!:))
Dzięki za płatkową radę - w pewnym momencie udało mi się do nich przekonać w postaci musli. jadłam codziennie przez miesiąc (ale wyeliminowałam całkowicie słodycze). Efekt - przytyłam 3 kg. Od tamtej pory nie ruszyłam więcej
ekkore, tak jak wyzej napisalam, to sa moje doswiadczenia z dieta i wiem, ze dzialaja.Bardzo mnie zaskoczylas, twierdzac, ze przytylas na platkach.Moze to kwestia roznicy wieku, z Twoich wypowiedzi wynika, ze jestes starsza ode mnie. Czyli kwestia roznic w metabolizmie.
Oczywiscie trzeba sobie wyjasnic, jakie platki na sniadanie jadamy.Jest wiele w sklepach megashitow, przepraszam, z dodatkami slodzacymi, z barwnikami itd.Trzeba dokladnie czytac sklad produktu i wybierac platki bez dodatku cukru, a najlepiej samemu sobie zrobic mieszanke musli, tak robilam jak mieszkalam w Polsce (teraz korzystam z mieszanek b.dobrej, sprawdzonej firmy).
Mieszalam platki owsiane, z rodzynkami, orzechami laskowymi i z czym mi tak sie chcialo (mam na mysli owoce suszone), sypnelam slonecznikiem.Mozna zrobic sobie zapas i przechowywac w sloiczku.
1.Na noc porcyjke platkow zalewasz woda/ lub wersja ekspres, gdy zapomnialas, rano zalewasz wrzatkiem na ok.10min:)
2.rano wciskamy sok z polowy cytryny, trzemy jabluszko na tarce lub dodajemy dowolny owoc
3.dodaje do tego kubeczek jogurtu, albo jeszcze lepiej jogurt wlasnej roboty
4.ew.do smaku odrobine miodu.
Takie platki jadam z reguly, ale mam tutaj przeogromniasty wybor i poniewaz lubie poeksperymentowac, jadam rowniez inne platki. Ponadto jest jeszcze kwestia ile tych platkow sie zje!Bo sa dosc kaloryczne.ALE nie polecam ograniczania porcji, ja na poczatku ladowalam sobie spore porcje, bo balam sie, ze sie nie najem.Z czasem porcje stawaly sie coraz mniejsze, po prostu poznalam swoje granice, a poza tym, bedac na tej diecie "pelnoziarnistej" chlowiek jest stale nasycony i wcale nie musi jesc duzych ilosci.
Konczac ten watek, dodam jeszcze, ze wazne jest co jadasz na pozostale posilki.Bo pewnie, ze na platkach nie schudniesz.(Mnie tylko dziwi, ze przytylas) Tu chodzi o skomponowanie calej diety, czyli rowniez obiadow i kolacji.
Pozdrawiam z rana.M
Sama robiłam musli. Nakupowałam różnych płatków - do tego orzechy, rodzynki migdały. I trochę mleka (z jogurtem nie smakowały mi). A ilosć - miseczka (z duraleksowego kompletu dymnego). Dietę mam raczej zbilansowaną. I brzuch mi nie rośnie. Się śmieję, że rozrastam sie na szerokość a nie grubosć - przybywa mi w biodrach, talia rozszerza się automatycznie i w ramionach - proporcje zostaja zachowane. Tłuszczyk nie odkłada się na żebrach - nadal mogę je liczyć przez skórę.
W tej chwili stwierdzam, ze najbardziej optymalną jest dieta nie łączenia. Przy wyeliminowaniu słodyczy waga spada, przy ich ostrożnym spożywaniu ( ciasto upieczone z jakiejś okazji trzeba zjeść) utrzymuje sie na stałym poziomie. Najgorsze są święta - tam trudno o zachowanie proporcji i odstępów czasowych, szczególnie jak się idzie w gości, albo oni przychodzą.
A z własna wagą trzeba się pogodzić - kto jest z gatunku okrągłych szczupłym nie będzie. I jak wyglądałby świat, gdyby wszyscy byli jednakowi.
Rudi Schubert kiedyś na pytanie o odchudzanie odpowiedział po co? Przecież mi to wcale nie przeszkadza, Sprawny fizycznie jestem, w tańcu niejednemu dam radę. To po co to zmieniać? Być nieszczęśliwym z powodu notorycznych ograniczeń.
moja koleżanka na studiach założyła się, zę wytrwa tydzień bez jedzenia - to miało być leczenie głodem. piła tylko wodę i sporadycznie soki owocowe. Wytrwała.Sama w sobie nie schudła - chodzi mi o talię i biodra, ale zjechały jej nogi - zrobiły się wręcz patykowate.
Inna koleżnka też do najszczuplejszych nie należała. podobno ważyła sporo, ale na tyle nie wygladała. Ma pyzatą buzię, według mnie bardzo fajnie wtedy wygladała - było w niej tyle ciepła. wyjechała do pracy za granicę. W ciągu sześciu tygodni z tęsknoty schudła strasznie. I spodobało się jej- postanowiła utrzymać. tyle, że dla mnie w tej chwili jest chuda jak szkielet, wolałam ja w dawnej wersji.
Mam 170 cm wzrostu,jeszcze przed 3 tygodniami wazylam 94 kg,teraz juz 88 ,odlozylam wszystko co slodkie wlacznie z cukrem.jem 5-6 razy dziennie.Ciemne pieczywo,soki wlasnej roboty (sokowiröwka),salatki,kasze,ryz,platki owsiane i jeczmienne, zupy jarzynowe bez zasmazki (wystarczy lyzka smietany prosto na talerz).Bialy ser ,jogurty naturalne, ziemniaczki gotowane z maslanka.A przedewszystkim jarzyny w kazdej formie i pije 4-5 szklanek herbaty (owocow,ziolowa-bez cukru).Czuje sie wspaniale (mimo 88 kg) mysle ze jeszcze troche zrzuce,bo zauwazylam inne pozytywne zmiany-sköra gladsza, spie lepiej,lepszy naströj.Jestem od dzisiaj nowa na WZ mysle ze pomozecie mi sie zadomowic,zycze wszystkim powodzenia
Pani madrze pisze :-) A co do osob ktore maja napady na "hurrrra" to przyklad ze dieta ktora zastosowali byla do niczego. Przy zbilansowanej i madrze poprowadzonej wszystko sie wlcza nawet slodycze gdzie sa odpowiednio wkomponowane dni kiedy mozna sobie pozwolic (w zargonie dietetycznym nazywa sie to structure refeeds). Wiem ze to co pisze to jak rzucanie grochem o sciane ale moze chociaz jedna osoba pojdzie po rozum do glowy i przestanie sie kartac cudownymi pomyslami typu peczywo Wasa (strasznie prztworzone) i zacznie myslec nad tym co sie je i kiedy:-)
Miloszmk, masz rację (ale ja też mam swoją i nic na to nie poradzę że taka jestem że muszę zaakceptować siebie) a jeżeli chodzi o słodycze to właśnie ja mam taką dietę która trwa 14 dni i w niedzielę wieczorem można jeść wszystko nawet słodycze, ale w moim przypadku najlepiej jest nie próbować słodyczy bo jak spróbuję to od razu dostaję na nie pypcia i już po mnie i diecie. Ale fajnie że się mogę nareszcie wygadać , bo nie mam z kim na takie tematy porozmawiać więc się nie zdziwcie jak będę "gadać" jak najęta hahaha.
jesli nie sprawi ci to kłopotu ja też bym prosiła o przysłanie tej diety
bo cały czas szukam czegos dla siebie
pozdrawiam viola68
troll68neostrada.pl