"Gronek" był absolutnie wyjątkowym i unikatowym nauczycielem... ani w trakcie mojej szkolnej kariery, ani nigdy po jej zakończeniu nie usłyszałem na jego temat ani jednej złej opinii... nie bardzo wiem jak on to robił... po prostu wzbudzał szacunek z definicji... zawsze w garniturze, pod krawatem, spokojny i dystyngowany pan... nigdy nie podniósł na nas głosu - nie musiał... jego reguły gry były zawsze czytelne i bezdyskusyjne... jak człowiek dostawał lufę, to nie miał cienia wątpliwości co do tego, że na nią zasłużył... "Gronek" znał swój fach... matma wpychana przez niego do naszych łbów mieściła się tam prawie w całości i znajdowała sobie wygodne miejsce na całe lata... "Gronek" miał wszystko przemyślane, zaplanowane i realizował to z zegarmistrzowską precyzją... był przy tym przewidywalny jak czas trwania przerwy obiadowej... zawsze tak samo... z chwilą wybrzmienia dzwonka kończącego przerwę wychodził z pokoju nauczycielskiego... pod pachą dziennik... w jednym ręku klucz do klasy... w drugim ręku herbata w szklance, na szklanym spodku z łyżeczką... dostojnie zbliżał się do klasy... pierwszy uczeń przy drzwiach odbierał klucz i otwierał drzwi... pierwszy wkraczał "Gronek", a uczniowie tuż za nim w milczeniu zajmowali swoje miejsca... w tym czasie herbata stawiana była na biurku, dziennik rozkładany i po chwili zaczynało się sprawdzanie obecności... tak było zawsze... również ten upalny majowy dzień wydawał się niczym nie różnić od wszystkich wcześniejszych... dzwonek, herbata, dziennik, klucz, sprawdzenie obecności...
- Dziś w dalszym ciągu omawiać będziemy analizę funkcji liniowej... - zaczął "Gronek"
Jest gorąco... tak trudno się skupić... za oknami na dziedzińcu szkoły kasztanowce obsypują rozgrzany asfalt swoim białym kwieciem.... przez otwarte okna wpada stłumiony hałas ruchu ulicznego... fajnie mają ci co tak sobie jeżdżą....
- Wyznaczanie ekstremum funkcji rzeczywistej.... - słowa nauczyciela są jakieś takie odległe
Ranyyyy.... dwie matmy.... nudaaaaa..........
Nagle rząd pod oknem ożywia się... Maciek, siedzący tuż przed biurkiem "Gronka" zaczyna się nerwowo wiercić... odchyla się do tyłu i szepcze coś do ławki za nim... Marek z drugiej ławki jest wyraźnie poruszony... odwraca się do mnie i pełnym ekscytacji szeptem przekazuje:
- Mucha!!!
- Coo??? - odpowiadam adekwatnie to stanu z jakiego mnie wytrącił
- MUCHA!!! HERBATA!!!
O kurde!!!!!!! Widzę ją... nie da się jej nie zauważyć... jest wielka... Wielka??? TO MITYCZNY MUSZY DAWID!!!! Gigant!!! Monstrum!!! Gdyby istniał proporcjonalnie wielki człowiek, iglicy warszawskiego Pałacu Kultury używałby jako wykałaczki po pożarciu stada dzikich krów! Jej mieniący się kolorowo pancerz widzę nawet z trzeciej ławki.... Dobra, nie pora na zachwyty, najpierw obowiązki.... szybko przekazuję sensacyjną wiadmość do tyłu i do środkowego rzędu... widzę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kolejne senne powieki podnoszą się, kolejny wzrok bystrzeje i z niemym zachwytem wpatruje się w szklankę... w krótkim czasie opuścił klasę upalno-wiosenny marazm i dwadzieścia sześć par oczu w napięciu śledzi los owada zażywającego herbacianej kąpieli... mucha żyje!!! wiosłuje swoimi megaskrzydłami, od których odbijają się promienie słoneczne tworząc "zajączki" na suficie, i próbuje się wydostać ze szklanej pułapki... mam wrażenie że słyszę szum kamer i dziennikarzy szpetem relacjonujących te dramatyczne chwile dla największych światowych serwisów informacyjnych... "Przerywamy nadawanie programu aby przekazać Państwu bezpośrednią relację z wydarzeń jakie właśnie mają miejsce w jednej z polskich szkół średnich... Wybitny polski matematyk został zaatakowany w trakcie prowadzonych przez siebie zajęć przez muchę nieznanego pochodzenia... Czy uda mu się ujść z życiem? Czy przeszło dwudziestu młodych ludzi będzie świadkami starcia swojego ulubionego profesora z czyhającym na niego potworem? Dowiecie się państwo oglądając nasz program i relację na żywo z areny gdzie rozgrywa się ten dramat!!! Ze Szczecina dla CNN/BBC/SkyNews/Al Jazeera...."
"Gronek" wstał... stojąc obok biurka ciągnął swój wywód, który przez gęste od emocji powietrze docierał do nas zniekształcony jak na zwolnionych obrotach... jego dłoń sięgnęła do szklanki........
- Zanim zaczniemy wyznaczać ekstremum funkcji musimy sprawdzić czy funkcja w ogóle posiada ekstremum... - mucha zaczęła podążać w górę, jak w szklanej windzie umieszczonej na ścianie hotelu Radisson w Malmo.... zapanowała cisza którą lekko zmąciło tylko kapnięcie kropli potu skraplającego się na mojej skroni.... winda z muchą posuwała się w górę wzdłuż krawata...
- Różniczkowalność funkcji oraz jej pochodną badamy w sposób, który zapiszę na tablicy...
szklanka zjechała energicznie na spodek... a "Gronek" odwrócił się do tablicy zapełniając ją wzorami, układami współrzędnych i oranmentem, który w tej chwili miał dla całego świata znaczenie trzeciorzędne.... reporterzy poluzowali krawaty dając znak realizatorom transmisji, że mają 30 sekund na reklamy... a więc jeszcze nie teraz... mamy czas na wyrównanie oddechów, rozluźnienie spiętych mięśni... wymieniamy porozumiewawcze spojrzenia... wyczytać z nich można jeden wiodący, pełen podziwu przekaz: TWARDZIEL!!! Ale z nią igra!!!!
nagle.... kreda wylądowała na podtablicowej aluminiowej pólce, a "Gronek" sięgnął po szklankę i zaczął się z nią przechadzać między rzędami ławek... "ale facet ma charakter!!!" przemknęło mi przez głowę...."Co za demonstracja siły!!!".... dzięki jego manewrowi mogliśmy obejrzeć z bliska jego oponentkę... jej zielono-niebieski pancerz lekko postukiwał o szklane ścianki... na jej pysku widać było zmęczenie od wielominutowych prób wydostania się z basenu... "Może 'Gronek' nie jest bez szans???"... w pewnym momencie wrócił energicznie do biurka stanął do nas twarzą i z hardym uśmieszkiem w kącikach ust powiedział:
- A zatem jeśli funkcja ef od iks jest różniczkowalna w otoczeniu punktu iks zero, a jej pochodna spełnia nepisane na tablicy warunki to funkcja posiada ekstremum w punkcie iks zero i jest to maksimum...
w tym momencie szklanka gwałtownie poderwała się w górę, minęła splot słoneczny, szyję............ jeszcze..... 10cm..... 9.....8....7.....6....5.....4....3...2....1....... kontakt???
- PANIE PROFESORZE!!!!!!!!!!!! MUCHA!!!!!!!!!
dlasze wydarzenia potoczyły się w tempie błyskawicy..... "Gronkiem" mocno szarpnęło.... głowa odskoczyła do tyłu jak po solidnym podbródkowym.... wydawało się że straci równowagę ale umiejętnym balansem ciałao odstawił szklankę na spodek i całą swoją uwagę poświęcił na plucie i prychanie drobinami herbaty, które mogły poczynić spustoszenie w jego organizmie...
Ludzkość odetchnęła... bohaterem okazał się Maciek... posypały się gratulacje.... telefony w sekretariacie dyrektora rozdzwoniły się.... cały świat chciał pogratulować tak dzielnej młodzieży.... pierszy sekretarz przyjął zaproszenie sekretarza wojewódzkiego do Szczecina aby osobiście uścisnąć dłoń młodemu człowiekowi, który uosabiał hasło "Młodzież przyszłością naszej socjalistycznej ojczyzny".... reporterzy kończyli swoje relacje, a niektóre ze stacji telewizyjnych odjeżdżały już swoimi wozami transmisyjnymi aby w studiach telewizyjnych wraz z gronem specjalistów szczegółowo przeanalizować wszystko co tego dnia miało miejsce...
.......................
dziś po wielu latach doszły mnie słuchy że Bogusław Wołoszański pracuje nad specjalnym wydaniem Sensacji XX Wieku, w którym znajdziemy w końcu odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania:
Kto był mocodawcą Muchy?
Czy Mucha należała do Układu?
Jakie są dalsze losy Muchy?
Czy archiwiści IPN udostępnią teczkę agenta "Mucha" i czy nie będzie to zagrażało bezpieczeństwu kraju?
ale.................. nie uprzedzajmy faktów...............
Ojej, ale się uśmiałam ;) Rewelacyjny przerywnik w przedświątecznych porządkach !
Myślę, że jesteś poprzez swoje opowieści takim dobrym duchem tych stron. Ostatnimi czasy było tu trochę nerwow, a teraz jest niesamowicie wesoło. Bardzo, bardzo Ci dziękuję. Tyle śmiechu na wiosnę - to musi odmładzać lepiej jak zastrzyki z kolagenu.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy - co tam się jeszcze moze wydarzyć?
Jarku - SZCZERE GRATULACJE!!!
Twoje historie są świetne, masz prawdziwy talent. Wierz mi, potrafię to ocenić z racji swojego zawodu. Czekam na inne opowieści, które czyta się z zapartym tchem. Przyłączam się też do głosów innych, którzy namawiali Cię do spisywania (a może profesjonalnego pisania???) swoich historii. Serdecznie pozdrawiam w świątecznym nastroju. Aleex.
hmmm... pierwszy raz zaglądam na WŻ nie po nowe przepisy... ;))
Jarek, BRAWO, Wielki Brat pod wrażeniem. Czekam na dalszy ciąg.
Jarek...jesteś
....Palma pierwszeństwa!!!
czytałam ...!!!!!! tak jak się czyta fantasyczne opowieści.................!!!!!!
jarku, pisz, pisz jeszcze raz pisz,Twój przekaz to obraz jakże realistycznie przedstawionego w danym momencie problemu, Ujmujesz to piękinie, barwnie i układasz w logiczną całość czytając ma się wrażenie, jakbym stąpała po kwiecistym puchowym dywanie. Twoje opowieści to kunszt rzemiosła istnie z warsztatu reporterskiego
jestem pod wrażeniem
pozdrawiam ciepło słonecznie
kamaxyz
Kiedy tak czytam Twoje teksty czuje sie zupełnie jak nastolatka nad tekstami Makuszyńskiego. Pochłaniały bez reszty :D ( To jakby następne przygody Adasia :))
Gratuluje talentu i czekam na więcej :)
Heh... tyle zarwanych nocek z latarka pod kołdrą ... to były piękne czasy.
klio
~(*_*)~
Jarku tak ciekawie piszesz, że zamiast bajki chętnie co wieczór poczytam Twoją historyjkę.
Czekam na nastepną.
Serdecznie pozdrawiam (~_~) ABA