Kilka miesiecy temu otworzylam taki watek w sprawie nalewek. Chodzilo mi o metode skraplania soku z owocow jagodowych do spirytusu. Nie pamietam dokladnie, ale chyba Mari wtedy opisala jak to zrobic, byla tez wypowiedz Marinika, ale troche bardziej skomplikowana, a ja prosta baba wybralam to co latwiejsze i chyba cos spartolilam....wiec teraz potrzebuje fachowca :)). Tak to wyglada: moze niezbyt apetycznie, ale jest jak jest i takie zdjecie wstawiam.
Domyslam sie, ze zrobilam troche bledow np. gaza jest zlozona poczwornie i chyba dlatego trace czesc soku na brzegach sloja ale to jest suche wiec gaza chyba nie ciagnie juz wiecej soku (???) Spirytus jest niestety mlodziezowy (75%) bo w tym dzikim kraju jest zakaz sprzedawania alkoholu powyzej 75%....
Mysle, ze to wlasnie przedluza caly proces kapania :(( Stoi sobie ten sloj juz prawie 4 tygodnie (moze stac jeszcze dluzej wcale mi nie spieszno do degustacji) ale zerknelam na owoce wygladaja dobrze nic na nich nie rosnie (ale tez chyba nie ma prawa) z tym ze ciagle wygladaja "pelne" a z tego co pamietam powinny byc suche jak juz caly sok wycieknie......I tu wlasnie potrzebuje fachowca, ktory robil, wie lub chociaz slyszal jak dlugo to ma stac ??????
Licze na to, ze odezwie sie osoba, ktora wypowiadala sie w tamtym watku.....
Dodam jeszcze, ze tylko pozornie wyglada na to, ze sloj nie jest szczelny - ta pokrywa jest tak szczelna ze moge ten caly sloj z zawartoscia podniesc za raczke pokrywy i nic sie nie dzieje z wyjatkiem tego, ze nie chce zamoczyc owocow, bo dowcip wlasnie polega na tym, ze by one nie dotykaly spirytusu.
Bede wdzieczna za wszelkie porady.....maryla
Cos mi sie zdaje, ze na polu eksperymentu nalewkowego zostalam sama :(( buuu buuuu...... Trudno, ale jak juz cos z tego wyjdzie to zdam relacje - bez wzgledu na skutki :))
Luckystar, ja sie niestety, nie przyznaje do nalewek. Pamietam,ze byl taki watek i ktorys z Panow podawal ten sposob ale tylko na forum. Moze autor jeszcze sie odezwie? Pozdrawiam.
Z panow to byl na pewno Marinik.....no ale sorki, ze sie tak do Ciebie przyssalam, widocznie mi sie cos pokickalo :))
Problem z tym, ze metoda ktora podawal Marinik byla bardziej skomplikowana, a ja wybralam te latwiejsza, podana przez te druga osobe.....
Procentom mysle nic sie nie dzieje i tez tak kombinjue (jak kon pod gore) na moj babski rozum, ze przeciez skoro niektore nalewki stoja po kilka miesiecy to tej tez sie nic nie stanie...(???) a owoce sprawdzam co kilka dni i tez nic im sie nie dzieje sok powoli bo powoli ale kapie. I tu wlasnie mysle, ze gdybym dala te gaze pojedynczo to caly proces bylby szybszy....ale to musztarda po obiedzie. Niech sobie stoi i zobaczymy co z tego eksperymentu wyjdzie .... A jak ktos madry wiedza nalewkowa wpadnie to moze sie wypowie....Wiem, ze nie jest to znana i powszechnie stosowana metoda, slyszalam o tym baaaaardzo dawno temu.
Nigdy tą metodą nie robiłem nalewek ale w książce Teresy Stąpór "nalewki i wina lecznicze" znalazłem opis "nalewki tradycyjnej". W opisie jest że na dno słoika wlewamy spirytus 95-proc na dwa palce /raczej wiekszych problemow nie powinno być ze spirytusem słabszym/ , gaze zawieszamy na ok. 3 cm nad poziomem alkoholu do której wsypujemy suche owoce /dowolne/ i słój zamykamy tak aby pokrywka zablokowała gazę. Odstawiamy na trzy tygodnie. Jeżeli robimy z owoców które mają skórke/ np: wiśnie /to należy je ponakłuwać . Jeżeli po otwarciu słoika znajdziemy w nim biały sopel to należy go wrzucIć do spirytusu i dodac troche wody aby sie rozpuścił. Takie są informacje w tym opisie.
Dziekuje Klemensie, wyglada na to ze zrobilam tak jak trzeba, owoce sa jagodowe (jezyny) wiec ich nie nakluwalam czesc z nich jak sprawdzalam jest prawie sucha, widac to bo zmniejszyly swoja objetosc. Sopla nie ma, mysle ze gdyby nie ta grubo zlozona gaza to byloby juz po krzyku ;)) Zobacze co z tego wyjdzie, nic sie nie dzieje owocom, wiec mysle, ze moze to tak stac jeszcze az nabierze wiecej soku i przez to ladniejszego (ciemniejszego) koloru.
Jeszcze raz dziekuje za pomoc :))
Marylko, to co wtedy napisalem bylo kopia pewnego przepisu, ktory swego czasu znalazlem na forum Gazety, a dodatkowo byly moje uwagi do tego przepisu. szlag mnie trafia, ale nie moge teraz tych zapiskow znalezc.
znalazlem:
"Napój alkoholowy z malin. Nie jest to klasyczna nalewka, nie pamiętam
szczegółów wagowo-objętościowych przepisu, ale postaram się opisać to w miarę
dokładnie.
Potrzebny będzie wysoki, szczelnie zakręcany słoik. Ja robiłam to w słoiku
jednolitrowym. Nalewamy do niego ok. 1/3 litra spirytusu. Maliny, najlepiej
leśne, aromatyczne przebieramy i umieszczamy w gazie. Malin ma być ok. 1- 1,5
szklanki. Zawiązujemy gazę tak. Utworzony „mieszek” z malinami umieszczamy NAD
spirytusem w słoiku tak, by przerwa między nim a malinami wynosiła kilka
centymetrów (nawet do 10). Słoik szczelnie zamykamy, a wystają z niego tylko
końce nitki na której zawieszone są maliny w gazie. Odstawiamy całość
przynamniej na 2 tygodnie. Nie wolno w tym czasie wstrząsać zawartością.
Parujący spirytus „wypłukuje” z malin wszystko co najlepsze. Spirytus nabiera
pięknej, czerwonomalinowej barwy. Proces ekstrakcji jest zakończony, gdy z
malin pozostaną suche, ciemne resztki. W trakcie procesu może pojawić się
między malinami a spirytusem długi, biały sopel. Można go rozpuścić w
spirytusie. PO zakończonym procesie alkoholowy ekstrakt z malin rozcieńczamy
wódka i słodzimy łagodnym (bez własnego intensywnego smaku) miodem.
ps. Ostatni raz robiłam to 15 lat temu i dlatego mam kłopoty z podaniem
właściwych proporcji.
Pozdrawiam"
a tutaj link do calosci:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=77&w=6959511&a=6965352
Mariniku dziekuje Ci serdecznie, to znaczy, ze nie jest tak zle, co prawda ja to zrobilam chlopskim babskim sposobem, ale skoro ma stac minimum 2 tygodnie, to jest OK, mojemu minie 4 tygodnie w niedziele i jezyny nie sa suche czyli jedziemy dalej z tym eksperymentem....:))
Jeszcze raz serdecznie dziekuje i powiadomie o rezultatach - maryla
Maryla, zdaje się, że proces "przetwórczy" uzależniony jest od % -ów spirytusu ...jednak młodzieżówka tj. aż (-)20% i potrwa to dłużej.
Tu chyba leży przyczyna "zwolniemnia obrotów aparatu produkcyjnego".
Pozdrawiam
Janek
Zdecydowanie masz racje i do tego ta moja poczworna gaza tez chyba robi swoje....trudno niech sobie stoi, poki co nic zlego sie z tym nie dzieje.
Jak pojade do Polski to sobie przywioze normalny spirytus (guzik prawda nie wolno i tyle)....Widzisz jak tu dbaja o moja trzezwosc ???? Moj maz jak zobaczyl 75% to sie pytal, czy to na pewno mozna pic???
Hej Maryla,
Nie jestem ekspertem nalewkowym (dotychczas robiłej jedną, choć podobną) ale:
- poczwórnie złożona gaza nie jest przeszkodą dla penetracji par alkoholu*;
- tracisz część soku po brzegach słoja i to nie jest najlepiej, bo oznacza, że jakiś wyciek masz - jeżeli jest wyciek to alkohol też może uciekać i z 75% może się zrobić trochę mniej. O ile mniej tego Ci nie powiem. Ten zaschnięty (odparowany) sok na gazie mógł równie dobrze uszczelnić całość. Niestety podnoszenie słoja do góry nie jest dobrym wskaźnikiem szczelności. Przypominam, że w przepisie jaki podaje Marinik mowa jest o zawieszeniu na nitkach, a nawet wtedy sok "wyłazi" po nitce na zewnątrz - wiem to z doświadczenia.
- ten młodzieżowy spirytus powoduje, że opary w jakich "macerują" się owoce zawierają stosunkowo dużo wody, więc owoce mogą nie wyschnąć. Inaczej mówiąc do końca mogą wyglądać na "pełne".
Ale żeby cię nie przestraszyć to wcale nie oznacza, że nalewka się nie uda. Jej przygotowanie może dłużej trwać. Musisz uważać na wszelkie niepokojące objawy - mętnienie płynu, jakieś naloty na owocach. To by znaczyło, że straciłaś za dużo etanolu. Czyli nie możesz czekać za długo ;-P.
Reasumując: powodzenia w eksperymencie i czuwaj.
Pozdrawiam
grzesiek
PS. Sorrki za lekki chaos w wypowiedzi, ale śpieszę się do domu na późny obiadek - ciekawe co dziś żonka spreparowała.
* dla uspokojenia proponuję eksperyment: złóż gazę w czworo, przytknij do nosa i powąchaj swój spirytus. Jeżeli go poczujesz to znaczy że gaza jest bardzo przepuszczająca.
Grzegorz, serdeczne dzieki za cenne porady i wcale nie chaotyczne :) Masz racje z tym wygladem owocow, faktycznie na probe wzielam jedna jezyne i wyglada pelna ale jednoczesnie nie ma soku. Proba wachania wyszla dodatnio czyli nie nastapila duza utrata procentow (cennych zreszta) Owoce wygladaja dobrze i tylko stracily kolor, bo przeciez stracily sok. Postanowilam, ze w ten weekend skoncze te nalewke i na pewno napisze o efektach.Wiesz ten sposob Marinika to jest wyzsza szkola jazdy i nie na moja cierpliwosc - ja chce wszystko szybko i z efektem ;)) wiec dlatego wybralam ten sposob i wlasnie ponizej juz czytalam komentarz Kurkumy i tam Ona zamieszcza dokladnie to czego poszukiwalam. Ten moj sloj nie jest Twist ale ma solidna uszczelke i dlatego wlasnie napisalam, ze mimo tego zabarwienia wskazujacego na utrate soku to sloj jest na tyle szczelny, ze moge calosc podniesc za pokrywke czyli musi byc szczelny. Tak czy inaczej dzieki i jak rozciencze to dam znac co z tego wyszlo :))
Pewnie to już "musztarda po obiedzie", ale dopiero co weszłam w ten wątek i przypomniałam sobie, że gdzieś skopiowałam przepis. Nie pamiętam kto go przekazał, ale wstawiam tak jak mam skopiowane: Chciałabym podać przepis na wytrawne nalewki, autorstwa pana Sumińskiego. Przed wielu laty prowadził ten Pan w TVP programy o zwierzętach pt. "Zwierzyniec".
Nalewki wypróbowane, chyba warto je umieścić na stronach, aby wszyscy mogli spróbować. Sposób jest prosty jak konstrukcja cepa:
Do słoja typu Twist wlewamy na dno pewną ilość spirytusu - w zależności od wielkości słoja (jestem zwolennikiem 3 litrowych, jeszcze lepiej 5 litrowych). Następnie kawałek gazy wpychamy do słoja tak, aby utworzył się sączek, do którego wsypujemy owoce. Ten sposób robienia nalewek najlepsze efekty daje przy owocach soczystych jak wiśnie, jeżyny, maliny itp.
Owoce NIE MOGĄ DOTYKAĆ SPIRYTUSU !!!.
Następnie zakręcamy słoik i zostawiamy na 10-14 dni. Opary spirytusu powodują ługowanie soku, który skapuje, a owoce wysychają na wiór. Może pojawić się na dole biały sopel, który po zakończeniu można odłamać i dodać do nalewki. Następnie spirytus z sokiem na dnie należy rozcieńczyć wodą do pożądanej mocy i dosłodzić syropem - jeżeli ktoś nie lubi nalewek wytrawnych. Z cukrem nie przesadzać, z mocą nalewki odwrotnie.
Alicjo !!!! to jest wlasnie to czego szukalam :))))) Wcale nie jest musztarda po obiedzie bo nalewce nic sie nie stalo i w weekend ja rozciencze i zobaczymy co to bedzie napewno dam znac co z tego wyszlo. Dziekuje Bardzo !!!!!!
Luckystar, zdaje się, że dołączę się do eksperymentu, jeśli dzisiaj uda mi się kupić stosowne owoce. W zeszłym roku robiłam inną nalewkę i otwieram ją w moje urodziny. Ciekawe, co wyszło. Jednak przepis z gazą mnie zaintrygował, więc chcę go wypróbować.