Tak mi dzisiaj się zebrało na wspomnienia... wakacje u Babuni... ogród, sad, rzeczka i pierogi właśnie.
I zabieram się od razu lepić pierogi takie, jakie najbardziej u Babuni lubiłam http://wielkiezarcie.com/przepis9527.html
A wy lubicie popierożyć?
ja uwielbiam pierożyć!!
własnie narobiłam zapas pierogów z czarną porzeczką (miałam duzo na działce i tak sobie wymyśliłam żeby zrobić pierogi), a dzisiaj lepię kołduny i pierogi z twarogiem. wszystko oczywiście w dużych ilościach żeby było na zaś.....
uwielbiam pierogi.... mniam mniam
pozdrawiam Wiesia
A powiedz mi, jak przechowujesz te pierogi i kołduny? Ja oczywiście wiem, że w zamrażarce, ale czy ugotowane, czy nie? Tutaj zdania otaczających mnie uczonych są całkowicie sprzeczne. Chętnie się posłucham, jak robią to inni. Pozdrawiam :))))
Nie do mnie skierowane pytanie, ale powiem jak ja robię. Jeśli zrobię pierogi "na zapas" to mrożę surowe. Jak pozostaną z obiadu to mrożę ugotowane. I jedne i drugie są znakomite, różnią się tylko czasem gotowania. I tutaj uwaga, Zamrożone pierogi wrzucać na wrzątek. Nie pozwolić na rozmrożenie.
Bahus
Bardzo ! :)
Smak dzieciństwa to dla mnie pierogi z farszem z ugotowanej, posiekanej, a następnie przesmażonej na rumiano słodkiej kapusty z chrupiącą cebulką w środku. Polane skwareczkami z boczku ... Rozmarzyłam się ... :))))))
takich jeszcze nie jadłam ale muszą smakować super więc spróbuję
A wiesz za co Kain Abla zabił?......
Za robienie apetytu na pierogi, ...............a i na sernik też...
Jednak pierogi robione kobiecą ręką jepiej, przynajmniej mnie, smakują.
Pozdrawiam
Janek
Till, nigdy nie spotkałam się z takim farszem. Bardzo mnie zaciekawiłaś. Pewnie kiedyś się skuszę. Dziekuję za inspirację :-) Szkoda tylko, że w komplecie z pierogami nie pojawi się nagle ogród, sad, rzeka...
Till, może ja jednak jestem jakąś Twoją ciocio-babcią, bo te pierogi są " moje" odkąd pamiętam. ..:))) Takie robiła moja Babcia, potem Mama a ja robię je coraz rzadziej ale obowiązkowo muszą być na Wigilię. Cebulka smażona jest zawsze na samym maśle bez oliwy. W żaden inny dzień nie smakują tak jak wtedy i co tu dużo mówić przywołują wspomnienia....
Przy okazji przypomniał mi się mój okrutny występek z dzieciństwa... Miałam wtedy może 7-8 lat i moja Babcia przekazała Mamie jaka to byłam "grzeczna" przez cały dzień... Mama nie pozwliła mi tknąć rowera przez najbliższe dni. Oburzenie moje sięgało zenitu ale następnego dnia nadszedł słodki dzień zemsty.
Babcia robiła pierogi, było lato , okno w kuchni otwarte na całą szerokość, pod oknem stał duży stół kuchenny a na stolnicy równiutko poukładane przygotowane do gotowania, przykryte białymi ścierkami pierogi, właśnie z kapustą i serem. Zajrzałam przez okno, Babci nie widziałam, dyskretnie podniosłam ścierkę i w każdym pierogu zrobiłam dziurę palcem - w taki farsz palec fajnie wchodzi..:))) Na swoje nieszczęście Babcia dość długo nie wracała - w każdym razie zdążyłam w tym swoim oburzeniu za schowany rower podziurawić wszystkie pierogi, co do jednego. Opamiętanie i strach przyszły niedługo ...
Wyjścia nie miałam, uciekłam do mojej Cioci i tam jak nie bardzo przejawiałam chęć powrotu do domu- Ciocia wzięła mnie na spytki, przyparła do muru i musiałam się przyznać, co zrobiłam. Wieczorem zostałam w eskorcie Cioci odprowadzona do domu ale tego wstydu do dzisiaj nie zapomniałam choć "w skórę " nie dostałam.
Mój Dziadziu oczywiście "rozłożył" mnie swoim dyżurnym w takich razach argumentem : "Moja Nucia tego by nie zrobiła". To była największa kara...
Till...i tak od niewinnego pierogowego tematu doszłam do bardzo odległych wspomnień mojego dzieciństwa .:)))
Oczywiście, że o żadnej oliwie nie może być mowy!! A tak swoją drogą to jestem pewna, że w naszym przypadku spełniłaby się teoria siedmiu osób (każde dowolne dwie osoby są znajomymi poprzez siedem znajacych się kolejno wzajemnie osób-ależ zakręciłam!!!). Twoja kuchnia jest dla mnie tego absolutną gwarancją!!! Musimy kiedyś poszukać tych wspólnych znajomych lub przodków :))))))
Alidab, ale się uśmiałam. Daję buziaka tej uroczej, psotnej dziewczynce :-)
Pierogi uwielbiam, pod warunkiem, że nie muszę ich robić. W ciągu roku wykorzystuję obie mamy, gdy tylko przyjadą robią zapasy, natomiast sama obowiązkowo na Wigilię - wtedy przez dwie soboty, dwa lub tryz tygodnie przed lepię uszka i pierogi, każde z około 2 kg mąki (niestety kręgosłup nie pozwala na przygotowywanie bieżące)
To z pierogami też mam swoją historię.
Razem z moją przyjaciółką Bellą opiekowałyśmy się w czasie wakacji Panią Krystyną.
Chorowała na stwardnienie rozsiane i jako osoba całkowicie samotna była zdana na innych. Wynajmowała jeden ze swoich dwóch maciupeńkich pokoików w zamian za karmienie, przewijanie, pojenie, zakupy... My przyjechałyśmy jako tymaczasowa deska ratunkowa w chwili, kiedy nie miała nikogo na stałe.
Oczywiście żadna z nas nie miała nawet śladu pojęcia jak opiekować się chorą osobą, natomiast pojęcie o prowadzeniu domu miałyśmy takie dość blade. Ponieważ Pani Krystyna rozmarzyła się któregoś dnia właśnie o pierogach, postanowiłyśmy zrobić jej niespodziankę.
Ja potrafiłam juz perfekcyjnie lepić pierogi, Bella zaś miała wiedzę jak je zrobić . W każdym razie tak się wydawało, bo kiedy zaczęłyśmy zagniatać, uzyskiwany efekt przypominał wiele rzeczy, ale nie ciasto na pierogi. Nie tracać ducha zaczęłyśmy na zmianę dosypywać mąki, dolewać wody, dodawać jajek... hmmmm....gniot tylko zwielokrotniał swoją objętość, natomiast nadal nie nadawał się do niczego... ale nie z takimi problemami już radziłyśmy sobie z Bellą :))))))) po pewnym czasie (dłuuuuugim - dodam prawdomównie) zostałyśmy dumnymi twórczyniami idealnego ciasta na pierogi w ilościach przemysłowych. Po pierwszej godzinie klejenia nasz zapał nieco opadł. Po drugiej zabrakło nam wypełnienia do pierogów. W czwartej godzinie obiecałyśmy sobie, że nigdy nie będziemy już robić pierogów...
Pani Krystyna była zachwycona obiadem (jakże spóźnionym) a kiedy zobaczyła jakie ilości pierogów wyprodukowałyśmy, poprosiła o telefon i zadzwoniła do swoich znajomych, informując ich, że za jakiś czas pojawią się u nich takie dwie młode panie z prezentem,
Z listą adresów pomaszerowałyśmy przez Warszawę, niosąc w koszyczkach nasze pierogi.
Trafiłyśmy do ludzi równie pokrzywdzonych przez los jak Pani Krystyna. Wszyscy jedli tego dnia nasze pierogi.
Pani Krystyna śmiała się z nas jeszcze długo :))))
Obiecała poświęcić nam rozdział w swojej książce i zatytułować go "Czerwone Kapturki z pierogami".
Dzielna kobieta z największym sercem jakie widziałam... mając władną tylko jedną rękę, pozostając przez piętnaście lat w łózku, prowadziła coś na kształ telefonu zaufania dla niepełnosprawnych, pomagała załatwiać ich sprawy małe i duże...
Ciekawy byłby ten opis wyczynów kulinarnych. Czy ta książka ukazała się?
Janek
Nie... Pani Krystyna zmarła dwa lata później... wiele pięknych historii, które chciała tam zapisać, zniknęło razem z nią...
Till, ta opowieść jest "przeurocza". Utwierdziłaś mnie tylko w przekonaniu, że na tym forum jest wielu wspaniałych ludzi. Zaczarowałaś mnie na chwilę :-)
Wspaniała była ta Pani Krystyna-Twoja opowieśc jest też wspaniała,i wzruszająca.
Bardzo lubie pierogi, ale najbardziej lubi je mój połówek. Uwielbia wszystkie, w kazdej ilości. Mógłby jeść codziennie.
Z tym związana jest tez moja historia. Jak bardzo młoda mężatka znająca tę słabośc mojego męża do pierogów, postanowiłam sprawic mu przyjemność i zrobic po raz pierwszy w swoim zyciu pierogi. Zaczęłam od ciasta - miałam dodać jedno jajko, ale wydało mi sie że to za mało - przecież pierogi miałay być extra, 100 razy lepsze od tych , które robi moja Teściowa :)))) więc dodałam więcej jajek, cos tam jeszcze pozmieniałam i ... zaczęłam ugniatać. Po półgodzinie ręce mi omdlały, ciasto twarde jak diabli, a miało byc miekkie, więc zawołałam męża do pomocy. Jak i jemu ręcę "odpadły", wzięłam wałek i troche to ciasto jeszcze pookładałam. A to cholerne ciasto ciągle jakieś twarde było. Pot mi ścieka po twarzy, mąż bębni palcami o pusty talerz a ja próbuje rozwałkować ciasto na pierogi. W końcu jakoś sie udało. Ponakładałam farsz, posklejałam te pierogi (wtedy wydawało mi się, że lepiej byłoby je zszyć nitką) i ugotowałam. Czerwona z wysiłku, z obłedem w oczach postawiłam pierogi na talerzu przed mężem. I oczekując pochwał patrzę na konsumpcję. Mój mąż wziął do ręki widelec i... pomimo kilkakrotnych prób nie udało mu sie przekroić tego delikatnego pierożka. Dobrał do pomocy nóz, ale pieróg zwiał mu z talerza na obrus. Zgarnął jakoś to ustrojstwo na talerz i w końcu odkroił jakis kęs i je..... jakos tak dziwnie długo, i rusz ta szczęka i rusza. Pytam - Dobre? uhmmmmm - słysze w odpowiedzi. Ale cos mnie zastanowiło. Wziełam pierożek w kuchni i... mało zęby mi sie nie zakleiły na amen. Pierogi były takie twarde, że jeść sie ich nie dało. Raczej powinnam z tego ciasta makaron zrobić. Odpuściłam sobie robienie pierogów... na zawsze :)))))) Jak mama albo moja siostra chcą coś od mojego męża to przekupują go pierogami, jak też na tym korzystam.
Ave jesteś rewelacyjna! Powinnaś dostać order za wytrwałość. Ale mnie rozbawiłaś :-DDD
Teraz tez sie z tego smieje, ale wtedy... wcale mi nie było do smiechu :)))))
Jak czytałam tę opowieść, to poczułam (czytaj wyobraziłam sobie) Twoje emocje z tamtego dnia :-) Sama też czasami mam ochotę aby to co robię, było lepsze od jedzenia mamusi mojego "połówka" :-))) Ot, takie "głupie" babskie ambicje. Przez to wyobraziłam sobie, to Twoje zacięcie i chęć wykazania się za wszelką cenę. Oj, łatwo jest wówczas przedobrzyć. Ja wtedy zazwyczaj przesalam :-D
No to widzę,że młode mężątki mają takie same problemy.Ja po ślubie też chciałam zrobić mężowi ulubione pierogi.Oboje zresztą je uwielbiamy.Miałam jako takie pojęcie o robieniu ,ale mój kłopot polegał na tym,że większość nie dała się wyjąć z garnka,bo się rozpłynęła.Ja jako dobra żona,te które były dobre podałam mężowi,a ja wtedy nie byłam głodna.Teraz p 24 latach śmiejemy się z tego,ale o prawdziwym powodzie braku apetytu opowiedziałam mężowi po kilku latach.
spróbuj mojego przepisu na pierogi z ciasta parzonego proste i wyśmienite
Fajny przepis, nie wiedziałam, że mozna robic pierogi z dodatkiem mleka :) Moze się jednak przemoge i zrobie te pierogi wg Twojego przepisu :))) A masz moze wklepany ten przepis u siebie ?
nie mam tu żadnego swojego przepisu, bo moje konto zniknęło po awarii serwera i musiałam je zakładać od nowa. Ale przecież do tego ciasta pierogowego przepisu nie trzeba. Tak mniej więcej daje się 0.5l mleka na 0.5kg mąki. Musisz pamiętać, że jak ciasto będzie stygnąć, to będzie robić się coraz twardsze. Musisz więc zagnieść je tak, żeby na początku było miękkie. A jak będzie zbyt miękkie, to w czasie wałkowania podsypiesz mąką. Najważniejsze, że jest po ugotowaniu miękkie, pierogi ładnie się kleją i farsz z nich nie wychodzi ani w trakcie lepienia, ani podczas gotowania. Mnie z takiej porcji wychodzi ok. 60-70 pierogów. Spróbuj- nie taki diabeł straszny. Pozdrawiam- Ala
Alaewa , Twoj przepis na pierogi jest GENIALNY. Zachęcona przez Ciebie postanowiłam spróbować, w tajemnicy przed rodzinką (w razie klapy nikt by nie wiedział :)))) zrobiłam dzisiaj na obiadek. Farsz był z pieczonego karczku, pieczarek, cebulki i leśnych, podsmażanych grzybków. Ciasto - dokładnie wg przepisu. Wszystko co pisałas - szczera prawda - ciasto mieciutkie, elastyczne, po prostu fantastyczne. Może to zasługa mleka ;)))) Podałam pierożki i czekałam na opinie - nie chcieli mi uwierzyc, że to moja produkcja :)))))) Moja Ola powiedziała, że to najlepsze pierogi jakie jadła i kazała sobie zostawic na kolację i sniadanie jutro :))) Ale chyba do jutra nie doczekają, bo pirogożerców u mnie jest wiecej, a Twoje pierogi sa naprawde pyszne. Od teraz mam przechlapane, bo mąż powiedział, że nareszcie będzie miał pierogi kiedy zechce, skoro nauczyłam sie robic takie pyszności. Jeszcze raz wielkie dzięki Alaewa za przepis na ciasto. Moze warto byłoby , żebys zamiesciła ten przepis na WŻ, bo tutaj wkrótce przepadnie, a ja z wielka chęcią wpisałabym powyższy komentarz :))
Według mnie sekret dobrego ciasta tkwi w wyrabianiu. Ja przez wiele lat robiłam pierogi i zawsze wychodziły mi jakieś "ciemne" i nijakie. Dopiero jak poszłam na "nauki" do teściowej (przed świętami Bożego Narodzenia) i z 3 kg mąki narobiłam pierogów, okazało się, że ciasto trzeba długo wyrabiać. Potrzeba ok. 15-20 minut wyrabiania. Wcześniej tylko zagniotłam, chwile wyrobiłam i już. Teraz ciasto wychodzi super. Robię na oko: mąka, mocno ciepła woda, szczypta soli (obowiązkowo), troszkę oliwy. Podobno można dodać trochę mąki ziemniaczanej. Polecam długie wyrabianie a zawsze wyjdzie. Muszę tylko popracować nad wianuszkiem, bo z tym mam zawsze problem.
ja ciasto na pierogi robię bez jajka. tylko mąka i ciepła woda. ciasto jest mięciutkie i pyszne.
o matko! jakbym siebie widziała przy pierwszej próbie podejścia do drogi przez żołądek
ale mi wtedy było wstyd, o matusiu!! (pamiętam do dziś), ale przy następnej bytności u teściowej poprosiłam o pozwolenie "pomagania" jej przy pierogach i tym sposobem podglądałam jak ona "to robi" bo pytać wprot nie chciałam
Taaak, ale najbardziej to moje Trzy Pomarańcze (powinienem inaczej ale to moze już spowszedniało), pierożą z talerzy ;-)))....czyli "...poświęcają się ..." ...biedulki(!!?)
I najlepiej jak zrobię tak ok 200 - 240 szt (przeważnie ruskich) na trzy dni, jak dobrze pójdzie to wystarczy. Przy okazji robię wtedy kapustą i serem, na całe szczęście im nie smakują ja mam wtedy spokój, nikt się " nie poświęca " na takie.
Janek
No masz babo placek!!!! Tak omijalam ten watek, no bo i czego sie mozna spodziewac po temacie "pierogi" ....... a tu tyle wspanialych opowiesci, pewnie bym sobie rece do lokcia poobgryzala, gdybym tego nie przeczytala.... Dowod na to, ze na WZ trzeba czytac wszystko - jak leci ....
Super te Wasze opowiesci ...... Ave Ty chyba powinnas wyjsc za maz za dentyste, albo miec jakiegos rodzinnego pod reka :)))) jakbys tak trafila na kogos ze sztuczna szczeka, to klapa .....
Teraz wszyscy jadający u mnie pierogi są bezpieczni :))))) wcinamy tylko te robione przez super kucharki-pierożarki (moją Siostrę i Tesciową) :)))))))
Hejka, uśmiałam się do łez, czytając pierogowe historie:))).
My z mężem też uwielbiamy pierogi. Zawsze lepimy je razem, co jest bardzo romantyczne;-) Najchętniej robimy pielmieni oraz pierogi ruskie, wszystko w ilościach przemysłowych. Potem aż się nie mieści w zamrażalniku. Ostatnio stwierdziłam, że na nas dwoje nawet dwudrzwiowa lodówka by nie starczyła.
Kochani!
Mam serca wieprzowe,wątrobę wieprzową... czy zrobię z tego jakiś farsz?
z wątroby jeszcze nie próbowałam ale własnie wczoraj robiłam farsz z serc co prawda indyczych ,ale myślę że wieprzowe też mogą być,dodałam ugotowaną kiszoną kapustę i trochę słodkiej (nie lubię zbyt kwaśnej,podsmażoną cebulkę ,wszystkim smakowało ,pozdrawiam - rosa
Dzięki Rosa!
Coś tam pokombinuję, może się uda
to resztke włóz w nalesniki - bedzie na kolacje ;)))) A swoją drogą musiało byc mniam mniam skoro tyle wyżarli :)))))
A ja własnie popełnilam takowy ( w ramach eksperymentów czym jeszcze mozna nadziać pierogi:) farsz
z watroby : do tego dałam pieczarki, podsmazone z cebula, troche czosnku, oraz uduszone warzywa mialam pora i marchewke) i oregano ól, pieprz , całkiem fajne wyszły
Pierogi uwielbiam i robie z różnymi farszami (ostatnio padlo na ziemniaki, czerwona soczewice i cebule), uwielbiam robic pierogi od zawsze, w ilosciach hurtowych ( min 100szt chyba ze mam wiecej czasu to wiecej )- i surowe zamrazam, kładac na tackach posypanych maka, tak aby kazdy miał troche miejsca. A potem zamrozone przekładam do woreczków. W domu pierogi po prostu sie lepilo, nie mozna u mnie w rodzinie nie umiec lepic pierogów:))))))- choc przyznam, ze cały czas modyfikuje nieco składniki ciasta-, ktore i tak na oko wykonuje, ale zawsze robie je bez jajka.
pozdrawiam
Oooo, w Twojej książce kucharskiej tylko pierogi z dorszem, a ja się już napaliłam na tę soczewicę, cebulę i ziemniaki :(
Muszę sprawdzić, czy mam w domu składniki :D
heheh przepis wyszperany na sieci,nie moj, wiec:
składniki: ziemniaki, soczewica (czerwona, z zielona nie probowalam, ale tez powinno byc dobre;) cebula, przyprawy, olej i ciasto na pierogi
ziemnaki, i soczewice(wiecej ziemnakow niz soczewicy, ja dalam z 5 sztuk i z pol szklanki soczewicy) ugotowac- ostudzic, wymieszac, Cebule (tak min ze 3-4s rednie sztuki) pokroic w kostke, podsmazyc na oleju, dodac do ziemnakow z soczewica, doprawic sola, pieprzem, majerankiem (inne zioła) jakas pietruszka świeża czy koperek by nie zaszkodzil, wymieszac- i nakładac na wykrojone pierogi- sklejac i zjadac, własnie sie robia:)
kiedyś próbowałam ugotować soczewicę, nawet ją moczyłam prawie deobę przed gotowaniem, a i tak była twarda. Masz jakiś patent na to by była miękka?
hm,, nie wiem, po prostu czerwona sie gotuje szybko-ok 8-10 minut, do pieogów gotuje kilka minut dłuzej, a zielona ok 30 minut tez bez moczenia, a kupuje taka zwykła niedroga, jaka w auchan sprzedaja:)mieciutka jest
pozdr
i wracam do mojego farszu
Bardzo prosty przepis - dokładnie taki, jak zgadywałam :) Dziękuję! Już ostrzę noże i widelce na przyszý piątek. Troszkę go zmodyfikuję, już mam kilka pomysłów.
Uwielbiam pierogi-farsz (prawie) obojętny,chociaż te z kapustą i grzybami są może na 1 miejscu.Oczywiście domowej roboty,ale jadałam i kupne (ze sprawdzonego żródła) i były niezłe.Najlepsze "restauracyjne"jadłam w Pałacyku w Paszkówce (pobliże Krakowa),naprawdę rewelacyjne,takie "babcine".
Wlasnie dzis zrobilam surowke ktora tato kiedys robil do sloikow tylko ja zrobilam z kapusty pekinskiej a tato z bialej :D:D Super od razu przenioslam sie w czasie
Super wy o opierogach a ja o surowce hehe ale jaka glowa
Daga,może nie głowa,ale...głodna,i to wyjaśnia wszystko.
nieee dzis wlasnie robilam ta surowke na obiad hymm pycha
jako ze roznych smaków pierogowych, ostatnio odkrylam (pewnie nie ja pierwsza;) pierogi z kiszona kapusta, cebula i ziemniakami:) mniam:)
Jadłam takie pare lat temu.Miałam sąsiadkę Ukrainkę z Tarnopola i ona takie gotowała na swoją wigilię.Tak ładnie je sklejała robiąc takie fajnie wywinięte malutkie półksiężyce.
Dobrze , ze o nich wspomniałaś ,mnie zatarły sie w pamieci - a trzeba je robic , bo rzeczywiście pyszne.