Na grzybki
Rano hałas w domu szaleje,
otwieram oko, co się tu dzieje?
Jeszcze za oknem mglisty poranek
a dzień zaczyna się od niespodzianek.
Rodzina na nogi już powstawała,
będzie na grzyby się wybierała.
Jak mi żal opuścić ciepłe piernaty,
wyjść do lasu, opuścić progi chaty.
Szykować kosze jednak nadszedł czas,
rodzinko, wyruszamy razem w las.
Choć jeszcze mgła lepi się do ciała,
jednak zadowolona jestem caa.
Niebo zaraz powinno się rozchmurzyć,
zdrowe powietrze może odurzyć.
Już las, jaka cisza dookoła.
Są grzybki, woła kompania wesoła.
Ta radość i mi się udzieliła,
gdyż polanka pełna grzybów była.
Borowik szlachetny na środku króluje,
on tu wszystkich grzybów pilnuje.
Opowiadał kiedyś gajowy,
że tu rośnie też borowik sosnowy.
Rzadki rarytas, sama to wiem,
lecz jak go znajdę, ze smakiem zjem.
Żadnego grzybka ja nie zmarnuję,
będzie maślak, zamarynuję.
Koźlarz pomarańczowy pod brzozą stoi,
ależ czerwono, w oczach się troi.
Maślak zwyczajny tu się rozłożył,
jest go tyle, jakby dywan położył.
Już je widzę na masełku smażone,
ach, leci ślinka, będą zjedzone.
Koźlarz babka, tego nikt nie szanuje,
lecz ja go zerwę i nie zmarnuję.
Podgrzybek zajączek choć wcale nie bryka,
już jest w koszyku, z polany znika.
Mleczaj rydz, piosenkę o nim ułożyli,
wiadomo, smakoszami jego byli.
Ja również w nim bardzo gustuję,
sama go usmażę i poczęstuję.
Gołąbków rośnie tu też plejada,
ale takich grzybków nikt nie jada.
Gąska zielona z ziemi się wychyla,
już ją mam, zerwałam, to była chwila.
Na kotleciki gąskę przerobię,
talerz tym daniem pięknie ozdobię.
Czubajka kania z trawy wystaje,
tylko wybraniec z niej danie dostaje.
Twardzioszek czosnaczek czosnkiem zalatuje.
Taki malutki, zerwę bo się zmarnuje.
Opieńka miodowa na pniaku się ulokowała,
zerwę, będę marynatę miała.
Cóż tam za krzakiem tak świeci?
Ha, już kompania cała tam leci.
Pieprznik jadalny żółcią się mieni,
jaki jest smaczny, nikt go nie zamieni.
Tak powolutku, grzybów zebrałam,
och jak dużo, szczęście widać miałam.
Teraz do domu wszyscy wracamy,
na dziś już dość grzybków mamy.
ohhhh i ja bym kani pojadla i innych grzybow
pozostaje mi jednak polski sklep i grzybki w sloiku oraz te przywiezione z Polski suszone
mniam mniam ze smietana z patelni :)
no wrocil w bardziej przystepnym ulozeniu :)
Lajan sam usunął treść i prosił mnie o wstawienie - skopiowane z gg
cudo :) poezja wraca na WZ :) fajnie ze masz natchnienie :)
Czy u Was też są takie grzybki,nic tylko nie wychodzić z lasu.
Lajan, czy Lajanka,
...czyja to pisanka,
Czyżby Lajan płeć zmienił?
Dawno, czy pod koniec lata, ...bliżej ku jesieni?
Ale tak na poważnie, grzybów wokół Ciebie jest do licha i ciut, ciekawe czy śląska brać też tak ciągnie jak kiedyś na grzyby?
Przebywając od paru lat w tym babińcu, chyba zniewieściałem. W narracji damskiej też ładnie wierszyk brzmi.A co, kobiety nie chodzą na grzybki? Opowiadać o tym nie umieją?
Grzybów jest moc. Śląsk zatrzymuje się w Miałach. Tam jest swojska giełda grzybowa.
Jak miło się czyta Twój wesoły wiersz Lajanie!! Właśnie wróciłam z grzybów, nazbierałam cały duży kosz ale same pogrzybki, prawdziwków nie ma albo ich nie widze hehehe... Rydzów w naszych lasach niestety nie ma a tak je lubie, dobrze że chociaż moge przeczytać w wierszu o nich, pozdrowienia danka
U mnie też dzisiaj z rana grzybobranie.Wczoraj bylismy na chwilkę i 20 dorodnych prawdziwków.Dzisiaj więcej ludzi ale i tak oplacalo się.Podgrzybki,parę kozaczkow, no i .......kanie!!Prawdziwe cudo!!Obiadek wspaniały bo kotleciki ... palce lizać!!!