Byłam u lekarza. Zdjęli mi gips (szynę), owszem, ale tylko na kilkanaście minut (aż mąż przyniósł dres) a potem założyli cały gips. Na czas nie wiadomo jaki. Bo po tym okresie do kontroli (10 dni) noga (stopa) mam wrażenie, że była bardziej spuchnięta niż na początku - na całej długości a nie tylko na kostce no i ten malowniczy siniec...ale tak ma być przy skręceniu kostki...
Jestem zła, zła, zła...I uziemiona...
Kochana ekkore bardzo Ci współczuję :( moze przestań być zła, zła zła tylko pomyśl czy w przymusowej tej bezczynności nie znajdą się jakies plusy.w kazdej sytuacji staram sie myslec o dobrych stronach a nie o zlych. Zrob sobie dobrej herbatki posluchaj muzyki jaką lubisz i usmiechnij sie. Nie ma tak zle zeby gorzej juz byc nie moglo! Pozdrawiam Marzena
Użytkownik ekkore napisał w wiadomości:
> Jestem zła, zła, zła...I uziemiona...
Odpoczywaj, wykorzystuj innych do pracy, do grudnia się zagoi.
ściski
Wkn
Współczuję Ci bardzo, też miałamm kiedyś skręconą kostkę. Dbaj o siebie, żeby wszystko dobrze się zrosło no i jedz dużo galaretki!!! Oszczędzaj się, nie staraj się chodzić, jeżeli nie musisz. Proponuję też zasadę mojej siostry, która, będąc 4 miesiące w gipsie od pasa w dół, powiedziała mi: "Pamiętaj! Z choroby trzeba ciągnąć ile się da":)))))) Miała wtedy 13 lat ale tę zasadę stosuje do dziś;)
Bardzo mi sie podoba zasada Twojej siostry :) A Ty Ekkore korzystaj ile mozesz z przymusowego odpoczynku, wierz mi swiat sie nie zawali i rodzina z glodu nie umrze, a troche przymusowej samodzielnosci wyjdzie im tylko na dobre :))) Lez i wydaj rozporzadzenia, buzie masz zdrowa :)))
trzymaj sie dzielnie , przesyłam buziaczki :))))
No cóż... Jak złamałam sobie kuloska w stawie skokowym, to pan dochtór powiedział, że miałam szczęście, że to nie skrecenie - a ja się dziwiłam co on gada... Podobno lepiej sobie złamac niż skręcić :((( Następnym razem napewno uda się zamienić gips na dres :))) Życzę z całego serducha i korzystaj z tej chwili bezczynności jak najlepiej :)))
:) Ekko, skręciłam nogę spadając ze schodów z niespełna roczną Nieletnią Starszą na rękach... Nieletnia oczywiście została ochroniona przed jakimkolwiek urazem moim odruchem bezwarunkowym, ale za to ja zafundowałam sobie trzytygodniowy gips. Po dwóch tygodniach w desperacji, nie radząc sobie z całokształtem rozdłubałam w nocy przy pomocy sekatora i noża kuchennego wspomniany gips. Nie polecam takiej samowoli...ale rozumiem, co teraz czujesz i myślę, że to dobry moment, żeby Pozostali zdjęli z Ciebie część codziennych obowiązków.
Wiesz, ile czasu będziesz mogła bezkarnie siedzieć w necie???
Gdybym wtedy miała internet z całą pewnością nic bym sekatorem nie wydłubywała :))))))
Odpoczywaj i nie bądź zła.
Dobra bądź Ekko :)))))))))))
Bezczynnosć nie jest moją mocną stroną, szlag mnie trafia jako osadzoną...na tapczanie... Przymusowe siedzenie powoduje nadpobudliwość...heheh. Okres nieporadności w poruszaniu z pierwszych dni już minął i już mnie nosi po mieszkaniu...nawet dookoła stołu...Gdybym miała sprawniejsze ręce i ogólną sprawność fizyczną na ciut wyższym poziomie, pewnie już bym gdzieś poszła... (i tak poszłam do fryzjera, ale tak daleko to nie miałam nigdy.. to chyba nie był do końca dobry pomysł)...a tak za bardzo się męczę na tych dodatkowych nogach...
spoko - chleby sie pieką. Ciasto czeka na swoją kolej do piekarnika, budyć i potem krem z tego będą musieli zrobić moi chłopcy Sprowadziłam do kuchni fotel na kółkach i jeżdżę, wydając panom komendy - wyjmij to, zdejmij tamto, odstaw jeszcze inne...Bo ręca mam zdrowe...
No nie! Ekkore, to Ty super sobie radzisz! Dziś masz pozwolenie na bycie złą, złą i złą, ale od jutra... Pomyśl proszę, że mogłaś skręcić nogę np. w połowie grudnia a wtedy to dopiero byś była zła, co ja mowię zła... Lepiej nie będę tego nazywała po imieniu :-) Trzymaj się i usmiechnij trochę :-) Czas szybko umyka...
Ekko, dwukrotnie miałam skręconą nogę - za pierwszym razem "wieki temu" i właśnie wtedy nakombinowałam i do dzisiaj noga nie pozwala o sobie zapomnieć. Nogę skręciłam tuż przed sesją egzaminacyjną i gips był jak najbardziej nie na miejscu- sama się z niego uwolniłam i zamieniłam na bandaż elastyczny. Takie rozwiązanie wtedy było bardziej do przyjęcia i pozwalało się łatwiej przemieszczać.
Ta samowola po kilku latach zaczęła dawać znać o sobie w bardzo bolesny sposób i tak jest niestety do dzisiaj...
Stąd moja rada - pozwól nodze dojść do formy zgodnie z zaleceniami lekarza, bo kiedyś za brak dyscypliny w leczeniu będziesz "płacić"
nawracającymi bólami i obrzękiem tej nogi, niestety...Uwierz mi - jest to uciążliwe i bardzo nieprzyjemne.
Spróbuj z tej niedyspozycji wyciągnąć ile się da - odpoczywaj, pozwól sobie na dobrą lekturę, na bywanie na WŻ-u i na inne przyjemności, na które nie masz czasu będąc w ruchu - no i porządzić też możesz - rola "ekonoma" idzie w parze z taką kontuzją...:)))
Na zły humor szkoda czasu - do Świąt będziesz śmigać jak nowa. Trzymaj się dzielnie i wracaj szybko do formy...))))
Jak zobaczyłam wczoraj moją nogę, nadal spuchniętą wszelkie idee kombinowania mi zniknęły (nawet jeżeli były)...Mój brat dwa lata temu złamał staw skokowy (a podobno po pijaku nic złego sie nie dzieje - on jest zaprzeczeniem tego), do tego doszedł z tą nogą do domu jakieś 4 kilometry (mieli spotkanie z kolegami po studiach) nie czując bólu - rano nie wstał. Nogę w gipsie trzymali mu 6 tygodni, potem pół roku poruszał się o dwóch kulach i dopiero potem przeszedł na jedną...jedna pozywną rzeczą w tym jest to, że nie ma żadnych poblemow teraz.
W każdym razie szyna to był pikuś - gips jest jednak cięższy. I znowu miałam kolejną noc na pół przespaną (bo co obrót na drugi bok to trzeba się obudzić). Jakoś wytrwam, dobrze że humor mnie nie opuszcza - bo jak będę miała skwaszona minę i tak mi nie będzie lżej - co najwyżej pokrzykuję na moich panów za nie pojmowanie wydawanych (może nie do końca jasnych dla nich) poleceń i nieporadność w ich wykonywaniu
ale może mi jeszcze pomożecie. Mam przypisane zastrzyki przeciwzakrzepowe do samodzielnego robienia w brzuch. Jeszcze nie wykupiłam, bo na sama myśl o własnoręcznym ukłuciu sie robi mi się słabo (niestety, już nie raz na widok strzykawki z igłą zbliżajacej się do mnie zemdlałam ). I pytanie - czy naprawdę jest konieczność zapobiegnia zakrzepom, jeżeli nigdy nie miałam z tym problemów. Brat miał - ale nie wybrał nawet połowy, bo lekarz na kontroli powiedział, że to wcale niepotrzebne. Czy nie można tego zastąpić tabletkami?
Lekarz wręczył mi receptę jak wychodziłam już z gabinetu, gdy skoncentrowana byłam już na podpieraniu się kulami i zapomniałam go wypytać. Zresztą receptę wepchnęłam do torby i przypomniałam o niej sobie dopiero wieczorem.
ekkore wspolczuje serecznie! Trzymaj sie zalecen lekarza mimo wszystko cobys pozniej nie zalowala. ja mialam kieyc cala noge w gipsie- do pachwiny. Nie wolno mi bylo na niej stanac dostalam kule. Jak to kirdys bylo bez nauki poruszania sie na owych. Najpierw tydzien klelam jak szewc potem smigalam szybciej niz bez gipsu. No coz przy moim wzroscie ma sie krotkie nozki ;-) a na kulach robilam kroki ze dogonic nie szlo. I tak chyba trzy miesiace. A jakie muskuly dostalam ! Trzymam kciuki ekkore i sle cieple mysli abys wytrzymala a czas przeszedl w mig! Jesli chodzi o zastrzyki to nie pomoge ale ja bym lepiej zuzyla. <Moze zamknij oczy a maz niech kuje? Moja Mamusia ma cukrzyce i robi tak: Jedna reka chwyta skore (tak jak sie chwyta sadelko albo jakby sie chcialo uszczypnac) i wtedy w ta podniesiona skore wbija igle o wiele lepiej i latwiej idzie sie przemoc i mija srach ze mozna sobie "gdzies" wbic igle.
Mi lekarz powiedział - musi pani chodzić o kulach... Skąd wziąć - pani problem...W ostateczności bym kupiła w sklepie, ale siostra podzwoniła po znajomych i udało się pożyczyć (co prawda mój brat ma kule po poprzednim wypadku, tyle, że we Wrocławiu, więc musiałabym czekać aż przyjdą pocztą).
W pierwszym momencie chodzenie o kulach wydawało mi się strasznie trudne, ale jak spróbowałam na przestrzeni mieszkania pełnego ludzi - potrafię!!!. Byłam taka dumna..Już mnie nic nie utrzyma w jednym miejscu...w tej dumie na następny dzień wybrałam się do fryzjera...normalnie to jakieś 3 minuty, nawet widać z okna mieszkania mojej mamy. Dla mnie dotarcie do chodnika było nie lada wyczynem. No ale skoro powiedziałam, że pójdę...To doszłam..co prawda zajęło mi to pół godziny..i ogłosiłam strajk okupacyjny- dopóki nie odbiorą mnie samochodem. Następne dwa dni bałam się wyjść nawet do toalety - tak mnie bolały wszystkie mięśnie. Ale w tej chwili już jest lepiej, już mierzę siły na zamiary...Dobra lekcja pokory...
Użytkownik ekkore napisał w wiadomości:
> Mam przypisane zastrzyki przeciwzakrzepowe do samodzielnego
> robienia w brzuch. Jeszcze nie wykupiłam, bo na sama myśl o własnoręcznym
> ukłuciu sie robi mi się słabo (niestety, już nie raz na widok strzykawki z
> igłą zbliżajacej się do mnie zemdlałam ). I pytanie - czy naprawdę jest
> konieczność zapobiegnia zakrzepom, jeżeli nigdy nie miałam z tym problemów.
Bądź grzeczna i rób sobie te zastrzyki - to naprawdę nic strasznego. Miałam swego czasu całą serię i naprawdę dobrze wspominam. Prawdą jest, że są bezbolesne, bo tylko podskórne, lekarz na pewno mówił Ci, jak je zrobić, zbierasz po prostu między palcami fałdkę skóry i wbijasz pionowo bardzo krótką i cienką igiełkę. Drobiazg. Jeżeli się boisz robić je sobie sama (ja się bałam), poproś kogoś z rodziny. Jeśli nikt się nie zgodzi, wyślę do Ciebie Pampasa
ściski
Wkn
jesli masz problemy z ta nogą i masz byc na dłuzej uziemiona to lepiej wybrac te zastrzyki , napewno jesli nie sama , to rodzinka Ci pomoze zrobic te zastrzyki (to naprawde nic trudnego). Zafundowac sobie zapalenie żył w zagipsowanej nodze, w której krążenie juz jest spowolnione, to kiepski pomysł. Życzę zdrówka :)
A wtedy, to dopiero dowalą serię zastrzyków!
Ekko, dzisiaj przy urazach (złamaniach, skręceniach) podawanie zastrzyków przeciwzakrzepowych to standard.
Powikłania mogą być różne, taki mały zakrzep może się przecież odkleić i...lepiej nie mówić. Zdarza się to bardzo rzadko ale lepiej zapobiegać niż nie mieć już możliwości leczenia.Nie będę się wymądrzać bo jestem laikiem w tych sprawach ale jestem szczególnie wyczulona w tym temacie. Bezpośrednią przyczyną śmierci mojej mamy był właśnie taki maleńki zakrzep, który odklejony powędrował z krwią.
Zastrzyki wybierz koniecznie, podobno można się "wyszkolić" i robić sobie bez problemu...:)))
Ttylko ja się boję...ale jak już wiem po co one są to będzie łatwiej...
Ekko, nie bój się...:))) To są takie mini zastrzyki, tylko podskórne i podobno nie bolą wcale. Jak komar Cię ugryzie, to boli ?
Odczucie podobno jest porównywalne tylko komar wygląda mniej strasznie. Dzielna z Ciebie dziewczyna, to z takimi mini zastrzykami tez sobie poradzisz, no nie? Odwagi....:))))
ale maruda ze mnie...ja się boję najmniejszej igły ze strzykawką - pobranie krwi to horror, który często kończy się omdleniem...A na wykonanie zastrzyka na stojąco nie było szansy (ostatnie co prawda miałam jeszcze na studiach)...Narkoman ze mnie nie będzie, w żyłę sobie nie dam...Ale zastrzyk w brzuch - jak nie sama to mąż, albo zawiezie mnie do przychodni...
Dzięki za wspieranie - zaczyna mi sie robić wstyd, że taki tchórz ze mnie...może już mniej się boję...
Ekko, strach to ludzka rzecz i bać się nieprzyjemnych rzeczy to żaden wstyd. Naprawdę...:)))
Kazdy boi się czegoś innego ale nie każdy ma odwagę się przyznać. A nie mówiłam, że z Ciebie zuch dziewczyna? ...:)))
Ja też myślę, że nie ma się czego wstydzić, ale "powiem" Ci Ekkore, że jestem pewna, iż przy trzecim zastrzyku napiszesz nam, że to pierwszy raz, jak nie czujesz lęku przed igłą. Trzymam kciuki i gotowi do startu, START!
Użytkownik alidab napisał w wiadomości:
> tylko komar wygląda mniej strasznie.
A widziałaś komara w powiększeniu? Bo ja chyba wolę oglądać strzykawkę
Wkn
Jak komar w powiększeniu, to strzykawka też...:)))
Chyba jednak wolę oglądać komara - bardziej przeraża mnie jego bzyczenie, brrr.... :))))
Na dzień dzisiejszy (i całe moje dotychczasowe życie) wolę chyba komara
Tak odeszla moja znajoma w wieku 36 lat zostawiajac syna paronastoletniego...Nikt bie myslal ze moze dostac zakrzep. Choc troszke przy kosci byla poza tym okazem zdrowia. Jeszcze tego smego dnia byla u lekarza skarzac sie na kaszel. Godzine pozniej nie zyla. Powiem tylko ze okolo miesiac przedtem tez miala noge w gipsie. Po obdukcji podejrzewno ze wlasnie wtedy zrobil sie zakrzep ktory powedrowal do ploc i spowodowal odejscie. Nie chce Cie straszyc ekkore ale chyba nie warto ryzykowac...
Rozumiem ze strach potrafi sparalizowac czlowieka ale nieraz niestety nie ominiesz.
No to jestem po pierwszym zastrzyku - sparaliżowana ze strachu, zalana łzami. Mąż się nade mną zlitował i wbił igłę przy moich zamkniętych oczach, bo pewnie do wieczora bym ryczała ze strachu. Niewielu rzeczy tak się boję...
następny dopiero jutro...
ekkore tak trzymaj za kazdym razem bedzie lepiej zobaczysz! Trzymam kcouki i gratuluje pierwszego podejscia
pierwsze "koty za płoty" :) żyjesz, mąż też żyje, strat w ludziach nie ma - to teraz będzie juz jak po maśle :)))
Brawo! Dzielna dziewczyna z Ciebie. Tak jak mówią - teraz to już z górki. Napisz jutro jak poszło przy drugim zastrzyku. Zdrowiej.
Ekko, no to już "oswoiłaś" bestię - możesz być z siebie dumna.Mam nadzieję, że litość (czyt:uczucie) Twojego męża pozwoli Ci przebrnąć przez
tę serię z zamkniętymi oczami. Jak nie musisz, to nie otwieraj i już. Pozdrawiam i trzymam kciuki za jutro...:)))
już się cieszy na następne...dorwali z córka dzisiaj gips..jeden z wpisów to wstrętny brzuchokuj
melduje posłusznie, że zastrzyki sie wykonują, bez mojego udziału...jak wiem, że nie będę musiała robić tego sama - zamykam oczy, zaciskam pięści, robię się ciut blada i czekam okrzyku już...bo kiedy zastrzyk to nie wiem, przecież on nie boli...
.-) :-9 :-) Ale fajnie to opisalas Ekkore daj sie usciskac ...
Brawo !!!!! czyli w sumie jestes prawie nieobecna :))))
Kasiu wypoczywaj....a swoją drogą bardzo współczuję
jest takie przysłowie...najdłuższa żmija mija więc i to co Ciebie spotkało minie jak zły sen
buziaczki
Był niedawno wątek o skręconej nodze ... i problemach po zdjęciu gipsu.
Życzę szybkiego powrotu "do normalności", w poruszaniu się. :-))
Pozdrawiam
Janek
Janku a jesteś w stanie odnaleźć ten wątek? Bo jakoś go sobie nie przypominam, a chętnie poczytam
Może o ten wątek chodzi Jankowi? : http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=73745&post=73781
Wielkie dzięki za pomoc, nie tylko tą wątkową
Mimo wszystko, zawsze możesz na nią liczyć.
Nie wiem tylko czy coś pomogłem faktycznie.
Janek
w tym momencie nie - trzeba czekać na zdjęcie gipsu i dopiero wtedy będzie radził. Zdam relację