Użytkownik abiola napisał w wiadomości:
> Właśnie wracam za spotkania z Krakowa i na gorąco relacjonuję. Chociaż krótkie
> ale udane spotkanie.
Jak to krótkie? Pisz wszystko zaraz jak na spowiedzi!
pozdrawiam
Wkn
Było bardzo miło, aż żal było rozstawać się z towarzystwem, które jeszcze się bawi:)
Kochani - wiem, że ciekawość Was zżera ;))))) Będę za godzinkę w domu i od razu siadam do kompa, żeby Wam opowiedzieć troszkę i pokazać :))) Cała relacj przekażą napewno organizatrorzy czyli Bea39 i Bodek, ale troszke później, bo oni jeszcze się integrują :))))
Ave, znów czytałaś w moich myślach :-) Czekam z niecierpliwością na Twój powrót do domu i choć namiastkę relacji :-)
Oj zzera, zzera.....po ciezkim dniu pracy wczoraj, dzis wstalam o 6tej rano, zeby zobaczyc co sie dzieje, czy sa juz jakies relacje, zdjecia itd ..... a dzis czeka mnie kolejny ciezki dzien i kto wie, czy nie gorszy i dluzszy od wczorajszego ..... te prace "wykonczeniowo - dopieszczajace" okazaly sie pelne nieprzewidzianych i niezbyt milych niespodzianek ......wrrrrrrrrrrrr........wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.....
Miejcie Boga w sercu :)) dajcie jakies konkrety zanim znow pojde walczyc z mlotkami i wiertarkami .....
Kochani! Właśnie wróciłam z Krakowa po wczorajszym cudownym spotkaniu Żarłoczków.Spotkanie nie było krótkie, tylko niestety niektórzy musieli wcześniej wyjechać. Było cudownie!!! Ludziska z WŻ okazali się prze sympatycznymi ludźmi!Było mnóstwo żarełka przygotowanego oczywiście przez Żarłoczków, były tańce, hulanki swawole i w ogóle atmosfera była cudowna.Humory wszystkim dopisywały i zrobiliśmy również bardzo pożyteczną zbiórkę dla tajger i Jej synka Kuby. Ale o tym napiszą pewnie dokładnie organizatorzy spotkania. Dzisiaj umawiam się na spotkanie z tajger i potem Wam wszystko opiszę dokładnie. Impreza w Krakowie okazała się strzałem w dziesiątkę!! Oby takich spotkań było jak najwięcej!! Czekamy na następne spotkanie, na które mam nadzieję przyjedzie jeszcze więcej wspaniałych Żarłoczków!!
Oj zazdraszczam, zazdraszczam ;-))))))))) Wiedziałam że wszystko sie Wam uda, oczywiście wszyscy czekamy na szczegółowe relacje. mam nadzieję że takich spotkań będzie więcej, więc może i my sie poznamy...??? :-))))))))))))
Ja też pragnę podziękować organizatorom spotkania!Było fantastycznie, a wszyscy przesympatyczni-do tańca i różańca!
"A ja tam byłam, miód i wino piłam", w "tańcach, hulankach, swawolach" też uczestniczyłam. Było przemiło, wesoło i bardzo "smacznie", w czym ogromna zasługa "naczelnego KUCHARZA" tej imprezy, czyli Bodka (chylę czoło dla jego uroku osobistego i umiejętności kulinarnych). Dzięki Beacie za organizację tej imprezy, Eli za udostępnienie lokalu i wszystkim, którzy tam byli, za to, że miałam okazję poznać ich w realu.
Jak widzicie Kraków przywitał nas sniegiemz deszczem i wiatrem. Przyjechałam jednak ze swoją rodzinką i punktualnie stawilismy sie pod Adasiem na Rynku Głównym. Żadnej grupy tam jednak nie było :( Pomyslałam, ze pewnie pogoda zniechciła innych do podróży i tyle. Okazało się jednak, że Żarłoczków nie tak łatwo zniechęcić :)))
Podesza do nas...Oculta (z prawej na zdj) - to Ona została desygnowana :) przez Beatke do "zagospodarowania" Żarłoczków pod pomnikiem Mickiewicza. Bea39 w tym czasie ganiała po dworcu za innymi. Pod pomnikiem oprócz mnie i mojej córki z kolegą oraz mojego męża była Hen (wybacz ale nie zapamiętałam pisowni, popraw jak możesz ))) - z lewej) . Dzielnie walczyłysmy z zimnem :)))
Potem dołączyła do nas Agnieszka Szylar z dziećmi (pierwsza z prawej) i... pogoda zmieniła się o 180 stopni, wyszło słoneczko i zrobiło sie slicznie, chociaż zimno było :) Chyba dzieci Agnieszki zaczarowały pogodę, albo gołebie to sprawiły, bo dzieci Agnieszki obkarmiły je swoimi obwarzankami :))) (od lewej: mój mąż i moja córka ze swoim kolegą, Okulta, Hen, AgnieszkaSz.)
Bardzo nam sie podobało na Rynku w Krakowie, choć wyglądalismy raczej jak jakieś misie z Zakopanego :)))
Nawet trochę zazdroscilismy tym turystom, którzy schronili sie w takim powozie jeżdżącym po Rynku
Potem dołączyli jeszcze Krysia64 (blondynka) oraz Petr (to ta ciemna) ze swoim towarzyszem :) Część grupy, którą przywiozła na Rynek Beatka pojechała do hoteliku, zeby sie rozpakować, a my z naszym przewodnikiem Ocultą poszlismy na krótki spacerek po Rynku.
My jak to kbietki - chciałysmy pobuszować po Sukiennicach, więc... do dzieła. Panowie jakoś to przełknęli. Poogldaliśmy różnoci i śliczności i postanowiliśmy troszkę się rozgrzać :)
Wobec tego Oculta zabrała nas do Nest Cafe na pyszną kawke i ciacho.Było tak przyjemnie i cieplutko, że aż się wychodzić nie chciało :))) - od lewj Oculta, Wróbelek, Krysia64, Petra, towarzysz Petry, tyłem siedzi Kropcia i córczka Agnieszki Szylar
Przegonił nas dopiero Rycerz (hihihi to taki żarcik) , więc postanowilismy dołączyc do pozostałej grupy, czekajcej już w hoteliku
A to my w całej okazałości :))))
Dziękuję Wam Kochani za cudny pobyt w Krakowie. Byli wśród nas Ci cisi, zabierający mało głos i tacy. którym buzie sie nie zamykały (m.in. ja :))))), ale myslę, że spotkanie udało sie bardzo. Pełny raport zdadzą organizatorzy jak... wrócą do siebie (cokolwiek by to miało znaczyć;))))) Ja moge mówić tylko o swoich odczuciach - a powiem Wam, ze nigdy bym sie nie spodziewała, ze spotykając w realu ludzi, których znałam tylko z netu mozna się czuć tak jakby... naprawdę byli kims bardzo bliskim, z rodziny. Żadnych barier, poczucia dystansu. Od pierwszego słowa uczucie radości ze spotkania i tego, że my się przecież znamy :))) bardzo dobrze :) Bea39 i Bodek dzieki Wam, za ten pomysł i konsekwentne jego zrealizowanie. Ja dodatkowo dziekuję Wam Kochane Żarłoczki, ze okazaliście sie ponadto bardzo szczodrzy i wzieliście udział w małej kweście, którą przygotowałam dla Kuby naszej Tajgerki. Wzamian otrzymaliście znaczki naszego Żarłoczkowego klanu, które mam nadzieję będą w przyszłości Waszym znakiem rozpoznawczym na następnych spotkaniach. A co do samego spotkania to troszkę juz Wam inni napisali wcześniej - było gorąco, czasami głosno, czasami bardzo śmiesznie, a nawet przerażająco (Bodek Wam opowie napewno o swoim płonącym wyczynie :))), było pysznie (dziewczyny i chłopaki przygotowali i przywieźli cudne smakołyki - nawet od osób... których z nami nie było :) Elek grzybki palce lizać, zupa gulaszowa Bodka, Alaewa - daktylowiec -miodzio :), sałatka z rawioli, koreczki z serem plesniowym, melonem i oliwką - achy o ochy - (przyznac sie tu na forum czyje to było, bo twarz pamiętam ale nicka nie (ach ta miażdżyca), ciasto pijana sliwka Petry i inne jeszcze pyszności które próbowałam, ale nie dotarłam do twórców... pochwalcie się twórcy tych cudów co zrobiliście, jak się to nazywa, bo warto te przepisy wypróbować (plisss), ja zrobiłam ciasto isaura. Było piwko, drinki i szmpańskie humory.
Nie moge Wam opisać wszystkiego co się działo, bo muszę zostawic coś dla organizatorów... zasłuzyli na mozliwośc zrelacjonowaia Wam całości. SUPER BYŁO :)))))))))
A tu zamieszczam jeszcze ciekawostkę - takich artystów mozna spotkać na Rynku krakowskim (wstawiłam filmik na You Tube) http://www.youtube.com/watch?v=eYh7BmoDksc
Trzeba mieć "parę" w płucach, zeby na czyms takim grać :) Wygladało to jak wydrążone, pyste w środku drzewko :)
Ave, jesteś "kochaną dziewczynką", wiesz? Czemu się wzruszyłam, czemu nie wiem co napisać...? Nie umiem tego w tej chwili ogarnąć słowami. Ten wirtualny swiat, to jednak życie, prawdziwe życie i jednak warto wkładać w nie swoje serce i wszystkie emocje (te złe i te dobre). Kiedy zobaczyłam to zdjęcie zbiorowe, to zwyczajnie oniemiałam, a potem poczułam, że oczy mi sie "świecą". Dziękuję za relację. Dla Ciebie zasyłam buziaki :-) Ps. Jesteście fantastyczni.
Ale sobie pooglądałam! A co się nakombinowałam żeby dopasować te opisy! . Nie wiem jak można spamiętać i prawidłowo skojarzyć wszystkie niki? Ja jestem ten typ, co jak mi sie ktoś przedstawi, to już za pięć minut nie pamiętam jak ma na imię. Czasami, to aż mi wstyd . Ale Was tam było! A przecież ponoć to nie wszyscy. Jak wnioskuję Lubczyk nie przyjechał?
Ja dzięki postowi Beatki tez nareszcie sobie wszystkich dopasowałam do nicków :))))) bo nasze karteczki z nickami gdzies sobie latały a nie chciały trzymac sie ubranek :))))) Z tego co kojarzę to Lubczyka nie było, ale może ja źle kojarzę, po tych pysznych drinkach ;))))
Użytkownik smakosia napisał w wiadomości:
> Ale sobie pooglądałam! A co się nakombinowałam żeby dopasować te opisy! . Nie
> wiem jak można spamiętać i prawidłowo skojarzyć wszystkie niki? Ja jestem ten
> typ, co jak mi sie ktoś przedstawi, to już za pięć minut nie pamiętam jak ma
> na imię. Czasami, to aż mi wstyd . Ale Was tam było! A przecież ponoć to nie
> wszyscy. Jak wnioskuję Lubczyk nie przyjechał?
Lubczyk wielce sobie szkoduje, że go ominęła sznsa ucałowania tylu uroczych rączek. Niestety życie czasem pisze brutalne scenariusze. Gdy mi z dniem 1 października mój pracodawca po 18,5 latach w chamski sposób wręczył wypowiedzenie, pociechą było to, że pojawiła się możliwość przyjechania do Was do Krakowa(co w innych warunkach było wykluczone). Łapię więc słuchawkę i kręcę: halo Bea, melduję swój przyjazd. 6 listopada niestety musiałem wszystko odwołać. Facet, który ma mi być bardzo pomocny w znalezieniu nowej pracy, wyznaczył spotkanie właśnie na sobotę. Oczywiście musiałem stanąć przy garach dla niego i jego małżonki. Od lat wynajmuję mieszkanie w wiejskim domu, w osadzie położonej na głębokim zadupiu.
Akurat tam przeszła burza śnieżna i nawet SMS-a nie mogłem do Was wysłać bo wichura uszkodziła maszt przekaźnikowy. Dopiero w tej chwili wróciłem do domu bo musieliśmy czekać aż pług odgarnie śnieg i uczyni drogę przejezdną.
Za to niespodziewanie dla samego siebie będę w Krakowie 19 i 20 listopada. Jeśli jeszcze ktoś zechce oglądać moją gębę, to czekam na jakąś "insynuację", z godziną i miejscem widzenia.
Lubczyk, to ja Ci nie zazdroszczę tych wszystkich emocji. Kurcze! Wszystko w jednym czasie. A chociaż kolega będzie pomocny w znalezieniu pracy? Jest jakaś szansa? Tez mi szkoda, że nie byłam na tym zjeździe (Szczecin i Kraków to jak dla mnie dwa końce "świata"). Rączek może bym nie całowała, ale chętnie bym ich wszystkich wyściskała :-)
Gość, który ma mi pomóc nie jest w żadnym wypadku kolegę co panem na eksponowanym stanowisku. Dlatego to ja musiałem się dostosować do jego propozycji terminowej a nie odwrotnie. On dużo słyszał od wspólnych znajomych, że czsem uda mi się nie przypalić kotleta i nie przesolić ziemniaków. Nagle zapragnął pokosztować czegoś z mojej prawicy i wyjechał z propozycją, że możemy pogadać przy stole biesiadnym. Jako, że w Austrii 11 listopada powszechnie jada się pieczoną gęś, musiałem spiec takiego ptaka. Podałem do tego duszoną czerwoną kapustę dosmaczoną konfirurą z róży i od tej pory mam go jak bocian żabę, bo popadł w autentyczny zachwyt. Porozglądaj się proszę za eksluzywnymi lokalami w Szczecinie. Może Bozia da, że przyjadę je ocenić?
A to Ci fajny pomysł! Rozumiem, że nową pracę masz już prawie "w garści" i stąd zamysł degustacji? Dobra dobra, już siedzę cicho żeby nie zapeszyć. Ekskluzywne lokale są mi niestety obce, ale mogę zrobić wywiad jak przyjdzie co, do czego (z przyjemnością). Narazie trzymam kciuki, żeby czar Twojego stołu biesiadnego trzymał jak najdłużej tego "pana na eksponowanym stanowisku".
Tadeusz a jak myslisz? Może powtórzymy spotkanie w Nautice, juz mam parę chętnych osób :)
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Tadeusz a jak myslisz? Może powtórzymy spotkanie w Nautice, juz mam parę
> chętnych osób :)
Jestem za. 20 listopada we wtorek o godzinie?
Uprzedzam, że będę się do Ciebie delikatnie podwalać :-)
Delikatnie nie zauważy, idź na całość, na moją odpowiedzialność. Pozdrawiam serdecznie, nadróbcie co Was ominęło :-).
Użytkownik Petra napisał w wiadomości:
> Delikatnie nie zauważy, idź na całość, na moją odpowiedzialność. Pozdrawiam
> serdecznie, nadróbcie co Was ominęło :-).
Przeca ostrzeżenie już poszło w Polskę, więc jak może nie zauważyć? :-) Może się jej ta delikatność nie spodobać, ale to już scena z innego filmu :-)
Ryzykuję zyciem, Beatka mnie zabije, bawcie sie dobrze w każdym razie, szkoda ze ja już z Wami nie zatańczę, buuuuu.... Nie tym razem.