Dużo w tym racji. Podstawowa zasada - jedz tyle, ile jesteś w stanie spalić. Nawet cud diety nie pomogą, jeśli po pracy (nie daj Boże siedzącej) usadzimy swe cztery litery naprzeciwko telewizora.
Użytkownik Cewa2 napisał w wiadomości:
> Dużo w tym racji. Podstawowa zasada - jedz tyle, ile jesteś w stanie spalić.
> Nawet cud diety nie pomogą, jeśli po pracy (nie daj Boże siedzącej) usadzimy
> swe cztery litery naprzeciwko telewizora.
Ja znam taka zasade- porcja powinna być tak duża jak Twoja dłoń zacisnięta w pięść- sprawdza się ;)
pod warunkiem, że nie ma się takiej "łapki" jak mój Mąż :))))))))))))))
Użytkownik Ave napisał w wiadomości:
> pod warunkiem, że nie ma się takiej "łapki" jak mój Mąż
> :))))))))))))))
Świete słowa !!!
Przez półtora roku schudlam 8 kilogramow - z rozmiaru 40 do dawnego 36 - 38
A wszystko dzieki zmianom w zywieniu. Nadal słodze herbate, kawe - nie wyobrazam sobie zycia bez cukru. Smaruje chleb maslem i wciaz w mojej lodowce nie brakuje ukochanego sera zółtego i salami. Chętnie zjem jajecznice na kiełbasce, ziemniaczki z sosikiem, upieke wielka blache pizzy..itd..itp Ale tego wszystkiego zdecydowanie mniej i o wiele zadziej. Na śniadanie palaszuje wielka miche muesli z bakaliami co pozwala mi nie podjadac w pracy (a pracuje w gastronomii) do pory obiadowej. A na obiadek pierozki, najchetniej ruskie. Ale nie 8 (bo tyle jest w porcji) tylko 4 i fura swiezej surowki albo kopa buraczkow. Po powrocie z pracy zwykle koktajl z jogurtu i bananow, pomarańczy kiwi i brzoskwini z puszki albo jogurt z muesli. Kolo 21 kolacja (wiem ze za pozno ale luby tak konczy prace) Zwykle kanapki, czesto jajecznica lub omlet, czasami zupka jakas przygotowana wczesniej.. A klade sie spac okolo północy. Aha i jestem pasjonatka herbat roznego rodzaju. Kupuje na wage liściaste z dodatkami jabłka suszonego, ananasa, wiorkow kokosowych, kwiatu wanilii, mandarynki i wiele wiele innych. Mi wspaniale zaspokajaja ochote na cos slodkiego (ciastek tez sobie nie odmawiam ale wole nie przesadzac :)
PIET UKłONY DLA CIEBIE ZA PORUSZENIE WATKU :D
Widze,ze nie tylko ja jestem przeciw dieta cud.I dobrze,bo te kompletna bzdura.Ja zawsze bylam szczupla,ale nastaly duze zmiany w moim zyciu.Przede wszystkim przestalam pracowac,zmienilam srodowisko,zylo mi sie duuuuuzo spokojniej i maz kucharz.Na efekt nie trzeba bylo dlugo czekac-przytylam 10kg.Niby nie duzo jak na taka szkapine jaka bylam,ale czulam sie fatalnie.Zastosowalam podane wyzej "przepisy"i udalo sie.Czasami waga podskoczy o 1kg,ale nie wpadam w panike.Tez lubie sobie zjesc kawalek ciasta,czy cos innego,ale robie to z umarem.I chyba w tym tkwi tajemnica.
a ja postanowiłam schudnąć, bo przy wroście 156 ważyłam w czerwcu 70 kg. kilka razy (parę lat wcześniej) juz próbowałam różnych diet ale wracałam po nich do dawnego sposobu żywienia. aż "wpadłam" na Dietę Plaż Południowych. Schudłam 5 kg w 2 tyg. na I fazie potem juz pomalutku do 61 kg. i tak już zostało:) poprostu zmieniłam sposób odżywiania, unormował sie poziom insuliny na początku i zmniejszył apetyt na słodycze. Teraz jem tak by nie być głodną (bo takie diety nie dla mnie:)) a kg nie przybywa bo dzięki tej diecie udało mi się zmienić sposób odżywiania. Czasem ciastka czy pizzy sobie nie odmawiam ale juz nie tyję. Najważniejsza jest zmiana sposobu żywienia to i efektu jojo nie będzie:) Pozdrawiam i polecam tę dietę na początek bo daje motywację
Oprócz diety MŻ... można też zastosowaćdietę " JP" (czt. jedz połowę)
a najlepsze jest staropolskie powiedzenie:
Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi. Pozdrawiam
.
Swięte słowa,pod wszystkim się podpisuje,ale te śniadania mi nie pasują.....Wiem oczywiście jak ważne są ponoć śniadania,lekarze i dietetycy alarmują aby nie wychodzić z domu beż tego posiłku itd...itp.A ja to jestem jakieś dziwadło,albo po prostu wyjątek potwierdzający regułe-nie jadam śniadań i to nie dlatego,że się odchudzam,po prostu tak już mam,że rano nie jestem głodna.Mało tego-jeśli już się zdarzy,że zjem to śniadanie to czuje się ociężale i zle,bez śniadania natomiast czuje się lekka jak piórko i mam siły na wszystko.Pierwszy posiłek zjadam grubo po godzinie 12,czasami o 14 bo wtedy dopiero robie się głodna.Wiem,że to nie jest najlepszy nawyk ani dobry wzór do naśladowania dla mojej córki ale nic na to nie poradze.
Tutaj nie jestes wyjatkiem, ja mam dokladnie tak samo.
I ja też sie pod tym podpisuję. Rano nigdy mi się nie chce jeść, po południu jadam coś na szybko a wieczorem nadrabiam zaległości z całego dnia bo wtedy mam najwiecej czasu żeby powymyslać. A na efekty nie potrzeba duzo czekac.
zdecydowanie nie...żadna dieta cud...absurd
swego czasu ważyłam ocho i jeszcze troszeczkę ,,,,zastosowałam dietę pt. "MŻ" - tj mniej żryj i w ciagu 5 lat schudłam 30kg oczywiście ćwiczenia,czynny ruch dużo wody do picia nie podjadam miedzy posiłkami staram się nie łączyć węglowodanów z tłuszczami i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz to potrzeba schudniecia robi bardzo dużo, - ustawienie psychiczne- chęć zmiany obecnego trypu życia - poprostu trzeba wziąć ster w swoje ręce i zastosować maksymę mojej Pani dokotor" MŻ"pomaga
życzę wytrwałości co w efekcie daje nam zadowolenie no ten upragniony rozmiar np 30 lub 42
Super, mnie się też taka dieta podoba, na własnej skórze przekonałam się, że działa. Stosuję takie same metody jak Piet, pije mnóstwo wody mineralnej, czasami to i z 4 litry aquarel dziennie. Moja waga ciągle spada, powoli, ale skutecznie :)
Brawo nareszcie głos rozsądku nabiera mocy.Pisałam już wcześniej ,że tylko właściwa dieta (mż) i ruch są naszą bronią w walce z nadwagą.A nadwaga jest dziś chorobą,ponieważ mamy już lekarzy od tej dolegliwości.Ostatnio byłam na górskiej wyprawie ,przez kilka dni wędrowałam po Tatrach i mimo różnych wykroczen przeciwko diecie zgubiłam kilka zbędnych kilogramów.Żaden fitnes ,ani drakońskie wyrzeczenia nie są w stanie zapewnić takiego efektu.Wszystkim wytrwałym w rozsądnym gubieniu kilogramów życzę powodzenia.
całkowicie zgadzam się z powyżyszmi wypowiedziami :) jednak ja mam mały problem z zastosowaniem tej "diety" oczywiście, od dość dawna kontroluje to, ile i jak często jem, jednak mój sposób żywienia jest zależny przede wszystkim od rodziców (nie jestem jeszcze pełnoletnia...), którzy od zawsze mają ustalony czas posiłków i swoje nawyki z nimi związane (nie zawsze zdrowe). Od małego uczyli mnie, ze nie wolno zostawiać nic na talerzu, równocześnie nakładajac mi na niego sporo. I w ten sposób nauczyli mnie dużo jeść. Na szczęście mam dosć dużo silnej woli, więc z małymi problemami, ale udaje mi się jeść tak jak trzeba :))
Użytkownik Danielle napisał w wiadomości:
> całkowicie zgadzam się z powyżyszmi wypowiedziami :) jednak ja mam mały
> problem z zastosowaniem tej "diety" oczywiście, od dość dawna
> kontroluje to, ile i jak często jem, jednak mój sposób żywienia jest zależny
> przede wszystkim od rodziców (nie jestem jeszcze pełnoletnia...), którzy od
> zawsze mają ustalony czas posiłków i swoje nawyki z nimi związane (nie zawsze
> zdrowe). Od małego uczyli mnie, ze nie wolno zostawiać nic na talerzu,
> równocześnie nakładajac mi na niego sporo. I w ten sposób nauczyli mnie dużo
> jeść. Na szczęście mam dosć dużo silnej woli, więc z małymi problemami, ale
> udaje mi się jeść tak jak trzeba :))
Uch. Najgorsza rzecz, jaka można zrobić drugiej osobie. Mnie tez dziadek nauczył, że nie wolnio zostawić niczego na talerzu. Dopiero teraz - prawie kole czterdziestki - udaje mi się wytłumaczyć sobie, że lepiej nawet wyrzucić, niż znów walczyć z bólem brzucha. I to prawdopodobnie te bóle mnie nauczyły rozsądku. A co do diet... W ciąży ważyłam 83 kilo (przytyłam 30), po urodzeniu dziecka zrobiło się po jakims czasie 70 kg i za Boga nie chciało być mniej. Nie dawałam sobie wtedy rady z własnym łakomstwem, więc spróbowałam tabletek. "Dzięki" nim nie chciało mi się jeść (zreszta ciągle bylo mi niedobrze) i schudłam do 57 kg. Bardzi długo utrzymywałam tę wagę i wszystko może byłoby ok, gdybym się nie dowiedziała, że lek wycofano ze względu na jego szkodliwość (m.in. uszkadzał zastawki serca). Wyniki krwi miałam tragiczne, anemia paskudna. jakoś odzyskałam formę, teraz mam zdrowe 60 kg (ostatecznie każdy z nas ma zaprogramowane pewne cechy i żeby się skichał lepiej nie będzie), jem tyle ile trzeba, dobrze się czuję i nie tyję. A wcale sobie nie odmawiam przyjemności. Tylko HOMEOPATYCZNIE, Kochani:)
Wpełni sie z wami zgadzam ja tez zawsze miałam nalożone na talerzu do pelna i trzeba było zjeść bo tato pilnowal mimo tego że czasem było na talerzu zbyt wiele!! W ciąży przytyłam bardzo dużo bo 20 kilo po urodzeniu kilogramy zaczęly spadać ale powróciłam do nawyku z dzieciństwa "czystego talerza" i spowrotem utyłam. Dopiero po 3 latach uświadomiłam sobie jak zle się z tym czuję i powoli małymi kroczkami zaczęlam walczyć z obżarstwem. Najpierw pozbyłam sie zbednego cukru nie slodze kawy ani herbaty , przestalam pić kolorowe napoje teraz pije tylko wode mineralną i stopnowo staram sie ograniczać porcje a coraz częściej zamieniam smażone miesa, sosy, i wszelkiego rodzaju dodatki kaloryczne no zdrowsze oWiecej spaceruje z dzieckiem i psem nie klne jak zapomne czegoś kupić w sklepie tylko ide jeszcze raz zadowolona że troche więcej sie poruszam!! Jestem szczęśliwsza i coraz chudsza mimo tego że nadal mam nadwage !!! Pozwalam sobie na więcej szaleńst ale ruchowych a jak mam ochote na coś dobrego to zawsze pod ręką mam owocki!!
Zgadzam się z tą wypowiedzią, a cała reszta jest tutaj XXXXXXXXXX
reklama zabroniona na WZ -- ewentualnie musisz miec zezwolenie wlascicieli !!!!
to bylem ja - bodek