Jestem synową od 21 lat.Według mojej Teściowej powinnam jako kobieta robić wszystko(jej córka już tego nie musi-pewnie nie jest kobietą(*_*))
Jeśli mój małżonek zrobi coś złego (np.za dużo wypije)-moja winna
Dziecko dostało jedynkę-moja wina
Przez 21 lat udwałam głupią,ślepą z myślą o świętach,szacunku dla starszych,żeby dzieci miały Babcię.
Wczoraj linka tak mocno się napieła,że pękła.
Wygarnełam wszystko "kochanej Mamusi"
No i zostałam "czarną owcą"
Na szczęscie moj mąz jest już po mojej stronie-wiec nie jestem sama.
Piszę ,że "jest już" ,ponieważ zrozumiał dopiero po 15 latach małżeństwa jak "toksyczna"jest jego mama.
Wybaczyłam mu i nie wracamy już do tego.Wybaczyłam tak jak wybacza się ludziom uzależnionym.
i tak jestes swięta ze wytrzymałas tyle lat, ale super jest takie oczyszczenie gratulacje i życzę duzo szczescia w kochającej rodzince ;-)
Jak dobrze,że odpisałaś.Biłam się z myślami,czy słusznie postąpiłam.Przez tyle lat stłamsili mnie tak okrutnie.Może moja w tym wina.ze nie mówiłam mężowi(nie chciałam kłótni pomiędzy nimi).Dzięki za słowa otuchy
ja oczysciłam atmosfere ale znacznie wczesniej bo nie naleze do osób które duszą cos w sobie i powiem ci ze warto było bo teraz jest naprawde dobrze
Moja mama była ( i jest tłamszona przez cała rodzinę ojcatzn. dziadków , siostre i samego ojca) brakło jej siły,żeby uciąć to wszystko odejść od rodziny i Jego. Dobrze zrobiłaś. Ja mam troche inną teściową , trzyma "moja stronę" może dlatego,że córki nie ma ??? Ma wiele wad , jak każdy, ale w niewilkich dawkach da się strawić na żywo:) Pozdrawiam i życzę samych dobrych chwil:)
Moim skromnym zdaniem..................dobrze,że tak zrobiłaś.Tylko szkoda,że tak pózno.I pamiętaj czarne owce są jedyne w swoim rodzaju i dumne z tego jakie są.Ty też bądz z siebie dumna.Powodzenia
Tatusiu ...dlaczego babcia biega zygzakiem po ogrodzie? Nie gadaj synku, tylko naboje podawaj
Bahus
A ja myślałam,że męższczyzni mają lepsze relacje z teściowymi.Jakoś w mojej rodzinie i wśród znajomych tak jest.Za to ja,gdybym radę Bahusa przeczytała lata temu,to już bym z więzienia wyszła.A tak, męczę się 25 lat i może już lepiej znosimy się nawzajm,ale do poprawności jeszcze daleko.
Kazdy zasluguje na taka tesciowa - jaka sobie wychowa :))))))))
Absolutnie się nie zgadzam.Nie da się wychować niektórych osób.Myślę,że nie tylko ja trafiłam na taki egzemplarz.Mam to nieszczęście,że wyszłam za jedynaka i jestem jedyną synową,więc tą złą.Z góry byłam skazana na niepowodzenie,bo zabrałam jedynego syna.
Calkowicie sie z Toba zgadzam. Pewnych ludzi wychowac sie nie da bo sa po prostu niereformowalni.Ja mam takiego tescia, z ktorym dogadac sie nie szlo bo zawsze musialo byc tak jak on chcial. No i zabralam mu jedynego synka, na ktorym mogl sie "wyrzywac" za swoje niepowodzenia. Wszystko bylo dobrze przed slubem. Jak zaczelismy planowac uroczystosc, cos zaczelo sie psuc. To tesc mowil jak ma wygladac wesele, co ma byc w menu i kto ma byc swiadkiem. On nie proponowal, nie pomagal. On zarzadzal.
Nasze rodzinne spotkania zakonczyly sie po chrzcinach synka, gdy tesc przeciagnal strune juz tak, ze nie wytrzymalam i mu sie postawilam i swoje powiedzialam. od 2 lat nie mamy z nim kontaktu a moj maz wreszcie otwarl oczy na to, co sie dzialo.
Ja synową jestem przez prawie 17 lat. Byłam cacy dopóki jej jedynakowi nie zachciało się żenić. I zaczęły się schody (były awantury, że mąż jedzie do żony do akademika - studiowaliśmy w różnych miastach, a nie do mamusi, ja nie umiałam prać jego rzeczy itp). troche sie unormowało, gdy rok po ślubie wyjechałam do pracy i staliśmy się niezależni finansowo (a potrafiła nie dać mężowi pieniędzy na utrzymanie, gdy wybraliśmy święta spędzane u moich rodziców - przecież w tym momencie nie studiuje, niech sobie radzi sam). Gdy wyrażałam zgodę na przeprowadzkę - było mi wszystko jedno - byle dalej od niej. teraz mam ponad 500 km.
I z jednej strony to kochana kobieta - niemalże nieba by nam przychyliła (bo nie odmówi pomocy, gdy wyjeżdżamy zajmie sie dziećmi) byle to niebo było po jej myśli. Ale mojego męża do tej pory traktuje jako 5-7 letniego dzieciaka. Już bardziej dorosły jest jej wnuk - bo tego traktuje zgodnie z latami. Może wprost nie powie o co jej chodzi, ale swoje pod nosem mamrocze. Spotykamy się na dłuższych wyjazdach - po 3 dniach zaczyna iskrzyć. Ja juz się oswoiłam (ale długie lata było mi trudno - bo jak przyzwyczaić się do tego, że przewieszają ci pranie, bo nie tak wisi) - jak przyjeżdżają jestem gościem we własnym domu, nie martwie sie o sprzątanie, gotowanie- skoro musi - niech sobie rządzi, jak wyjedzie zrobię po swojemu. A ten okres traktuję jako wakacje.
Na codzień sie nie widzimy. I tak jest dobrze. Bo gdybyśmy mieszkali obok - nie wiem czy bylibyśmy małżeństwem, nie wiem czy mój mąż zniósłby to wybieranie na każdym kroku (jakby nie było to jego matka, dzięki niej mam go).
Evciu bo te najbardziej ,,święte ,, , które siedza w pierwszych ławkach i co tydzien gonia na msze do koscioła ( albo i częściej) są najgorsze i mają najwiecej jadu!! Wiem o tym doskonale bo znam kilka takich osob.
Tobie gratuluje ,ze sie w koncu postawiłaś ,,mamusi,, !!!! Przynajmniej masz teraz święty spokoj!!Pozdrawiam
Ewa, przede wszystkim gratulacje !!! Szkoda, ze zajelo Ci to tak dlugo (21 lat to kupa czasu), ale ponoc lepiej pozno niz wcale.
Z drugiej strony "Tesciowa" to temat morze....i faktycznie mozna w nim utonac. W duzym stopniu zgadzam sie tez z Marinikiem, bo ja tez uwazam, ze tesciowa mozna sobie wychowac. Czyli posadzic mamuske ukochanego i wytlumaczyc jej, ze obie kochamy go w kilogramach, metrach i innych jednostkach miary dokladnie w takim samym stopniu, ale jednak inaczej.... jesli zaistnieje drastyczna potrzeba, mozna tez mamusce wyjasnic, ze skoro uwaza, ze jest lepsza od nas to nie mamy nic przeciwko temu aby przejela nasze obowiazki zwlaszcza te dotyczace "loza".Na zakonczenie wykladu mozna zaoferowac szacunek jaki nalezy sie kobiecie, kotra urodzila nam kochanego meza, ale nic wiecej. Z wyraznym podkresleniem, ze takiego samego szacunku oczekujemy jako kobieta, ktora bedzie teraz temu synalkowi rodzila dzieci ;) Wiekszosc kobiet nie pojmuje roznicy miedzy miloscia matczyna a miloscia zony... Zreszta same wychowujemy synow i moze powinnysmy kiedys pomyslec, ze ten nasz synalek kiedys sie zakocha, bedzie mial seks z inna kobieta (wiem znow mam kudlate mysli) ale takie drastyczne cwiczenia wyobrazni pomagaja w nabraniu dystansu do samej siebie.
Na zakonczenie, jestem matka "jedynaka", ktory nigdy nie byl przeze mnie rozpieszczany (zawsze kochany) od czasu kiedy mial 12-14 lat nauczylam jak prac, prasowac, do gotowania sam sie rwal, nauczylam jeszcze innych obowiazkow tak domowych jak i w stosunku do drugiego czlowieka. Bardzo czesto sie zdarzalo, ze syn gotowal obiad dla nas obojga, czy tez podawal sniadanie do lozka, wiem, ze moj syn potrafi zrobic wszystko (prawie ;)) ale czy bedzie to robil w malzenstwie zalezy od jego zony. Jesli bedzie wymagac i egzekwowac to nie bedzie miala wielu powodow do narzekania, jesli natomiast wyjdzie z zalozenia, ze "przez zoladek do serca" i ze mezowi trzeba uslugiwac...... Hmmm no coz, to juz jej problem, jak sie kiedys obudzi i stwierdzi, ze sie zarobila na smierc ...
Nie mam pojecia gdzie jest moja synowa (narazie sie jeszcze nie ujawnila :))) ale bez wzgledu na to gdzie jest i kim jest to ja juz ja kocham i szanuje. Jestem daleka od wtracania sie, poprawiania, marudzenia..... wizyty kilka razy do roku z okazji swiat i urodzin wystarcza.
Dziękuję Wam wszysystkim .Teraz juz wiem,że postąpiłam słusznie.Wiem,że nie wolno gnoić drugiego człowieka.A już na pewno wiem,ze nie wolno pozwolić się gnoić.Najgorsze jest chyba to,ze ja mam nadal malutkie już chyba poczucie winy.Bo niby jak można tak szybko sie uwolnić,skoro jędza wmawiała mi przez tyle lat.Wsadzała mi szpilke miedzy żebra jak nikogo nie było obok.W towarzystwie była miła i głaskała mnie po głowie.Żałuję najbardziej,że tkwiłam w toksycznej rodzince tak długo,że pozwalałam jej na to wszystko co mi zrobiła.
A może mały uśmiech ?http://www.youtube.com/watch?v=6oo1YO5RfAg
Witam serdecznie w "stadzie czarnych owiec" . Zostałam nią pięć lat po slubie i czuję się świetnie :D. Omijają mnie "teścine" wigilie i wszelkie inne uroczystości i jestem z tego zadowolona :D. Życzę wytrwałości, cierpliwości i "totalnej zlewki" :D.
Z mojego bardzo miernego w tym zakresie doświadczenia (6 lat po ślubie) wyłania się jeden wniosek: im dalej od "mamusi", tym więcej sympatii mam dla niej. Spięcia były, gdy mieszkałyśmy w tym samym domu. Niedawno gościłam teściów na Święta przez cały tydzień i było fantastycznie, w pewnym stopniu zrekompensowali mi brak mojej rodziny w tym czasie.
Teściowa to największy skarb, trzeba zakopać głeboko.
Użytkownik gena napisał w wiadomości:
> Teściowa to największy skarb, trzeba zakopać głeboko.
I należy dobrze zabezpieczyć przed zwierzętami...te potrafią wykopac
Bahus
I teściowe i synowe są ludzmi -powinny starać się dogadac.Rodzice nie powinni wtrącac sie do młodych.
Już babci Regina.
Lepiej niegaszonym wapnem posypać grubo. Zaraza może wyjść.;-)))
Ooooo, przepraszam , jestem tesciową i nie zgadzam sie, o nie... !!!
nigdy nie uważałam, że moi synowie , to moja własność,
nigdy nie miałam problemów z nawiazywaniem kontaktów z kobietami moich synów...
nawet z brazylijką, chociaz nie mówię po portugalsku, a ona nie zna polskiego, ale dogadujemy się świetnie....
Nic nie rozumiesz - no właśnie dlatego!!! (że nie mówisz po portugalsku, a ona nie zna polskiego)
;)))
p.
Do dobrego zrozumienia nie zawsze slowa są potrzebne...
a jak już koniecznie...to ona mówi po angielsku i mój syn też, mamy więc tlumacza
pozdrawiam jasia
Ciekawe jakby wyglądała kłótnia za pośrednictwem tłumacza i to jeszcze w trzecim języku obcym
,Bahus
Witaj mam na imię Regina jestem już babcią ale uważam że zrobiłaś to o 21 lat za póżno.Musisz być asertywna.Nigdzie nie pisze że masz kochac bliżniego lepiej niz siebie samego! Na jej pytania odpowiadaj pytaniem, krytykę kontratakuj delikatnie z klasą .Nie wolno dawac sobą pomiatać .Trzymam kciuki musi ci si e udać
Regina
OOOO brawo Regino - i tak wg mnie ma wlasnie wygladac "wychowanie tesciowej" :))))))
A swoja droga - czy to nie jest zadziwiajace, ze nie ma dowcipow i gadania o tesciach, za to tesciowe,,, jakos tak tego... no jakby tu powiedziec....
Swieta racja Mariniku, postanawiam, ze ja bede tesciem a nie tesciowa.... zreszta tu latwiej, bo do tesciow mowi sie na "ty" czyli po imieniu a nie "mamusiu" czy "tatusiu" ... zawszec to latwiej ustawic do pionu Kasie czy Franka, niz mame Kasie, albo tate Franka :)))
Po co wozi się teściową na plażę?? Niech się do piachu przyzwyczaja:P....:)itd...,itd....
Ziec smazy grzybki na patelni, tesciowa wchodzi i sie pyta:
- A jak sie nazywa ta potrawa syneczku?
- A ostatnia droga mamusiu...
Ja też jestem teściową ale wiem że synowa to tez człowiek!!!!!!!!!!
Ale dlaczego nic nie ma o teściach ,a często są bardzo upierdliwi aż ciężko wytrzymać .Tylko nam teściowym przypina się łatki a synowe też nie są bez winy.Z moją synową mamy wspólne tajemnice o których niewskazane jest, żeby wiedzieli mężczyźni.
Regina
Musiało być Ci cięzko. Szczerze Ci wspólczuję .Mam nadzieję,że teraz wasze relacje są przynajmniej poprawne.
Moja teściowa ma trzy synowe i wszystkie są złe !! A na dodatek my mieszkamy z teściami .....
A to dla wszystkich ,,kochanych'' teściowych : (z przymróżeniem oka oczywiście).
...................oczywiscie z przymróżeniem oka..
Rozprawa w sądzie:
- W jaki sposób umarła pańska teściowa?
- Otruła się muchomorami.
- A czemu ma zęby wybite?
- Bo żreć nie chciała, jędza!
BARDZO MI SIĘ PODOBA !!!!
Regina
O swojej teściowej pisałam.
Ale przy każdym naszym spięciu zawsze staram się postawić na jej miejscu - to ona miała jedynaka, urodzonego w dosyć późnym wieku, ona go wychowywała, bez niej nie byłoby mojego męża.
Ciągle zastanawiam (im więcej lat, tym bardziej) się czy mam prawo stawiać męża w sytuacji, gdy będzie musiał dokonywać wyboru - żona czy matka (jest po mojej stronie, choć często nie rozumie, nie czuje pewnych niuansów, do matki ma wiele żalu o sposób wychowania) . Przecież powinien mieć obie. Dodatkowo dręczy mnie fakt, że lat nie ubywa. W którymś momencie jego rodzicom ubędzie znacznie sił, trzeba będzie im pomóc, zaopiekować się. Zastanawiam sie czy kiedykolwiek dojrzeję do zamieszkania z teściową pod jednym dachem i na razie dziękuję za to, że mieszkamy od siebie tak daleko.
Zastanawiam sie,czy miałabym w sobie dośc miłości,zeby podzielić sie nią z Teściową .Czy potrafiłabym zapomnieć i opiekować nia,kiedy będzie taka potrzeba.Czasami myślę,że tak.Powinnam jej chyba współczuć,ze ma w sobie tyle jadu.Przecież musi byc strasznie nieszczesliwa .Bo jak można cieszyć się życiem ,patrzeć na szczęscie syna i jego rodziny nosząc w sercu nienawiśc.Jeszcze nie dziś ,ale za jakiś czas wybacze jej tylko nigdy nie bede mogła zapomnieć.
Nie chodzi o miłość, bo po tylu latach upokorzeń trudno pałać miłością do tesciowej. Zwykła ludzka przyzwoitość i poczucie obowiązku pozwoliła mi opiekować się tesciową do jej smierci.I zaręczam C,ze też to zrobisz, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Te typy tak mają:))
Te najgorsze synowe okazują się potem "najlepszymi". Mam tą satysfakcję,że przed śmiercią tesciowa nie chciała widzieć oprócz mojego męża żadnego ze swoich dzieci, ale ja musiałam być przy niej cały czas, bo jak odeszłam od niej to ciągle mnie wzywała.Więc chyba nie jestem taka "najgorsza"?:)))
Ekko, obyś nigdy nie dojrzała do decyzji zamieszkania z teściami i oby życie Cię do tego nie zmusiło! Wiem z wlasnego doświadczenia,że jest to najgorsze wyjście jakie może być. Masz wybór,mieszkasz daleko, i niech tak zostanie.Szesnaście lat byłam/jestem synową (tesciowa nie żyje) i to tą najgorszą bo nie dość,że mieszkałam/mieszkam z tesciami, to jeszcze przed ślubem pokazałam "pazur",że nie dam sobą pomiatać. Wchodząc do rodziny męża, już miałam opinię osoby konfliktowej,bo dzień przed ślubem zrobiłam im awanturę,bo miałam rację, co później przyznała mi teściowa . Niestety w konflikcie z teściami byłam sama, ponieważ mój mąż nigdy nie stanął po mojej stronie, i tak jest do dzisiaj. Najgorszym moim błędem było to,że wybudowaliśmy dom i jako ta "najgorsza" wzięłam teściów do domu,żeby jak to określiłam " na stare lata zaznali wygody". Przeszłam opiekę nad teściową chorą na nowotwór, gdzie z sześciorga dzieci teściowej tylko jeden syn, mieszkający osobno zadeklarował pomoc przy matce i to była tylko deklaracja. Jedyna córka teściów swoją "pomoc" okazała wyzywając mnie najgorszymi epitetami i żadając mamusinej emerytury i pieniędzy, które podobno teściowa miała uskładane.
Teraz teściu dostał udaru. I już nie oglądam się na nikogo i nie proszę o pomoc bo wiem,że nikt nam nie pomoże w opiece nad teściem.Na razie jest w szpitalu, a co będzie dalej ,zobaczymy.
Dojrzeć muszę -ale aby nie było to konieczne do wprowadzenia w życie. Ale teściowie są sami - nie żyje już nikt z rodzeństwa teściowej (a miala dwóch braci i siostrę), brat teścia mieszka daleko. W przypadku poważnej choroby opieka stanie się obowiązkiem.
Dzisiaj Dzień Teściowej - siwiatowy chyba
a więc niech żyją nam 100 Lati jeden dzień dłużej
dużo usmiechu na buzi i mało kłopotów z zięciami i synowymi, a przyszłym teściowym dużo wytrwałościtolerancji
witam serdecznie,
jestem 4 lata po slubie i 6 lat w zwiazku z moim mezem i przez 6 lat widział moja tesciowa 2 razy w zyciu- nie wchodzimy sobie w droge. moze nie jest to doskonałe rozwiazanie, ale przynajmnij unikamy sytuacji w ktorych mogłybysmy sie znienawidziec- a wszytko szło ku temu. wiec czasami warto zdecydowac sie na ostatecznosc, bo jej syn- czy ona tego chce czy nie jest moim mezem i ojcem mojego dziecka i z nim tworze rodzine- a o dobro swojej rodziny walcze jak przsłowiowa lwica.
mamo Emilki!!!!! I Ty jestes dumna z tego, ze Twoj maz widuje
swoja Matke raz na trzy lata??? Pomysl sobie, ze nie jestes mama
Emilki, tylko Emila. Unikaj sytuacji niewygodnych dla siebie, zgadzam sie,
ale Twoj maz ,oprocz tego, ze jest mezem , tata, to jeszcze byl synem.
Kazdy z nas byl i synem i mezem i ojcem.Pewne role mozemy odgrywac
do konca i na powaznie, pewne tylko na szkolnej pauzie, ale tej pauzy nie
odmowisz nawet nieprzyjacielowi (nawet bardzo toksycznej matce).
Nie przejmuj się kochana... Ja to bardzo dobrze znam...
Co prawda może z nieco innej perspektywy, bo jestem wnuczką takiej kobiety.
Kiedy mój tata pił, byliśmy wszyscy niedobrzy, bo zamiast podejść, pocieszyć, robić herbatkę miętową itd
siedzieliśmy w pokoju i płakaliśmy całą trójką (wszyscy mieliśmy nerwicę, miałam wtedy 7 lat, a jestem najstarsza z rodzeństwa). Miała zwyczaj żeby mówić na mnie i moją siostrę "dziwy pierd...", a mojego brata nazywała "chu...em" i to właśnie w naszym wczesnym dzieciństwie.
Kiedy 2 lata temu znalazłam chłopaka, który obecnie jest już moim mężem przed całą wioską naopowiadała,
jaka to ze mnie dziwka.
Taka jest moja kochana babcia.
Teraz ma 76 lat, dobrze się trzyma, mieszka niedaleko nas (ciekawe czemu cała jej rodzina oprócz nas wyprowadziła się jak najdalej stąd?). To żywotna kobieta, wciąż jeździ na rowerze, w dalszym ciągu ma zamiłowanie do oczerniania nas i naszej mamy, i wymaga żebyśmy ją szanowali, bo jest osobą starszą a w dodatku naszą babcią.
Powiedzcie, jak mam ją szanować?
wspolczuje serdesznie bo ta kobieta nigdy sie juz nie zmieni. Jak szanowac chyba tylko tak ze nie odplacac tyn samym. A to juz bardzo wiele...
Dajanko nawet nie wiesz jak bardzo Ci współczuje .
A Twoja babcia będzie załowała tego jaka byla dla Was i gorzko zapłacze na swoim łożu śmierci kiedy będzie sama jak palec, kiedy nie bedzie nikogo obok niej bo nie zasłużyla na to zeby ktoś ja trzymał za ręke.Może jestem okrutna ale taka jest prawda.
ta zgorzkniała kobieta pewnie nadal będzie pluć jadem , nie przejmuj się tym, staraj sie jej unikać i traktować jak powietrze. Teraz masz swoją rodzine i nią się zajmij.
Pozdrawiam Cie bardzo , bardzo serdecznie i zycze duzo siły.
Dorotko, taki scenariusz niekoniecznie sie sprawdzi - bo może sie okazac, że rodzina Dajanki, jak przyjdzie ten czas... z litosci, przyzwoitości, dobroci serca, czy innych równie humanitarnych przyczyn nie opuści tej niegodziwej kobiety i jednak z nią będzie. Sama to przerabiałam w stosunku do osoby o której mówiłam, że nawet jak umrze to na pogrzeb nie pójde... a poszłam i w końcu nawet wybaczyłam.
Teraz jest ciężko, bo takie pełne jadu osoby wogóle nie widzą jak krzywdzą innych i pewnie nawet jak by im sie "oddało z nawiązką", to same by sie uważały za skrzywdzone, i to bez przyczyny.
Pewnie masz racje Ewciu ale może tez byc tak jak ja napisałam. Znam kogoś kto był bardzo złym człowiekiem i lubiał sprawiac innym przykrosć. teraz kiedy ta osoba jest bardzo ciężko chora załuje swojego postępowania.
Widzisz Ave i dobrze by bylo gdyby ten scenariusz sie nie sprawdzil. Wiadomo taka "Babcia" zaslugiwala by jak najbardziej na niego. Ktos kto nie szanuje innych nie ma prawa wymagac szacunku dla siebie. Nawet tu nie o taki szacunek chodzi jakim by sie obdarzylo kogos komu sie on nalezy. Gdzie jest naturalna potrzeba serca. Tutaj jesli ktokolwiek sie ta kobieta zaopiekuje lub tez poda jej dlon powinien wiedziec ze robi to dla siebie. Z milosierdzia nad czlowiekiem jako takim. Aby go niewybaczony jad owej osoby nie zatrol jak gad na reszte zycia. Aby sie wyzwolic i NE STAC takim czlowiekiem jakim nas ta osoba widzi. Aby i przyszle pokolenia widzialy: nie chodzi o to by nastawiac policzki do bicia lwcz o to by pokazac jak postepujemy z kims kto jest stary i chory. To wszystko.
Wiem z mojej pracy ze wiele osob ktore wybaczyc nie potrafilo przesladuje ta osoba i po smierci na reszte zycie. Te ktorym wybaczyc (NIE puscic w niepamiec, zapomniec!) sie udalo wyzwalaja sie czesto juz nawet za zycia tej osoby a na pewno po jej smierci z tego kregu krzywdy i nie przekazuja tej paleczki (umyslnie badz nieumyslnie)na dalsze pokolenia.
Nie na prozno jest przykazanie:
"Szanuj Matke i Ojca Twego abys dlugo i szczesliwie zyl"
wlasnie tylko pierwsza czesc tego przykazanie bez drugiej bylaby bezduszna i wymagala o wiele za wiele od dzieci nie majacych dobrych kochajacych rodziow.
Jesli wiec zastanawiamy sie na tym czy wybaczyc pomyslmy o nas samych bo te zle twarde osoby i tak nam nie podziekuja i nie zasluguja na wybaczenie....
A takie osoby sa dla siebie najgorsza kara: Kiedy tak nienawidza innych ze nawet wnukom dokuczaja jak bardzo musza nienawidzic siebie samych? Nieprawda? Prawda gdyby ta "BAbcia" nie miala na kogo zwalic winy za wlasne bledy wychowawcze itp. itd. to musiala by spojrzec krytycznie na siebie. Tego unika jak ognia bo juz teraz kiedy wlasne bloto rzuca na innych z takim zamilowaniem gdzies to bloto znajduje. U siebie we wlasnych myslach. Lecz do tego sie nie przyzna nawet przed soba. Wygodniej jest na innych wskazywac palcem
Duzo jest mądrych rzeczy w Twoich słowach Dorotko :)
Dorota to bardzo madre co piszesz, wiele osob nie potrafi przebaczac, nie chce przebaczac, myslac, ze karze "ta okrotna osobe" ktora ich skrzywdzila...ale tak na prawde krzywdza same siebie. Nie ma nic gorszego i wyniszczajacego dla nas samych jak noszenie w sobie urazy. Poza tym osoby, ktore krzywdza innych sa takie dlatego, ze zostaly skrzywdzone przez kogos i nie potrafia okazac dobroci, bo nikt im nie okazal tej dobroci w przeszlosci. Nie zapominajmy tez, ze nasze mamy i babcie wyrastalysly czesto w trudnych warunkach, w ktorych nie przytulalo sie dzieci, kobiety byly bite przez mezow i to bylo normalne. Kochajmy nasze tesciowe! Badzmy lepsze.
No cóż - ja dopiero po 40-stce stałam sie na tyle asertywna, że przestałam milczeć i karnie schylać głowę przed osobami starszego pokolenia, które na szacunek nie zasługiwały :(
Mam nadzieję, że Wy nie bedziecie czekac tak długo, chociaż wyrażanie dezaprobaty w stosunku do takich osób, mimo wszystko nie jest łatwe... (rezultaty wychowywania mojego pokolenia w przekonaniu, że "starszy ma rację i należy mu sie szacunek")
No cóż, czytam i czytam i czasami jakbym o sobie czytała. Jestem mężatką od 10 lat, od tylu lat mieszkam z teściami. Nie był to mój wybór, ale stało sie jak stało. Nie polecam nikomu mieszkać u kogokolwiek. Wylądowałam na drugim końcu Polski bez mojej rodziny i bez własnych przyjaciół. Po prostu przeprowadziałam się do rodzinnego miasta mojego męża. Na początku jakoś to szło, chociaż ja jestem rogaty charakter i kłóciłam sie o większość rzeczy. Potem na usilne prośby mojego męża zaprzestałam walczenia o swoje i jakoś cudownie się stalo, że moja teściowa zaczęła mi być i matką i przyjaciółką. Uzależniła mnie dość mocno od swojej osoby. Od 2 lat jakbym przebudziła się. Zaczęłam mieć inne zdanie, inne poglądy i właśnie okazało się, że jestem niewdzięcznicą co to jest zła do szpiku kości. Zawsze jak miała jakieś halo do mojego ślubnego to nie jemu o tym mówiła tylko mi, ja byłam jej powiernicą, pocieszycielką i wyrobnicą. Tak tak! dałam się tak zniewolić, że ona chodziła do pracy a ja rzuciłam pracę i zostałam w domu, żeby wszystko robić: prałam, sprzątałam, gotowałam, pilnowałam zakupów i rachunków, usługiwałam itd. Wszystkie urlopy też spedzaliśmy razem-bo tak cudownie jest razem gdzieś pojechać.... Oj długo by pisać co jeszcze. Od roku wielu rzeczy nie robię, powoli usunęłam się w cień i przestałam udzielać w "życiu rodzinnym". Zasługa to mojego męża bo po wielu latach wspólnego życia wreszcie dojrzał i postanowiliśmy kupić mieszkanie a na razie idziemy na wynajęte. Będzie draka jak przyjedzie na urlop bo nikt nie wie o naszych planach, ale jakoś mnie to juz nie obchodzi. Czekam jak kania dżdżu na maj: mąż wraca a wieczorkiem idziemy do nowego mieszkanka. Jeszcze tylko rozmowa z mamusią-ale sam ja przeprowadzi bo ja już na nowym bedę. Może jak pomieszkamy sami to wróci mi chęć i ochota do spotkań rodzinnych.
Nie zrozumcie mnie żle: moja teściowa to cudowny człowiek. Tylko tą swoją "miłością" prawie mnie zadusiła.
No widzisz....a tyle dlugich lat u niej mieszkalas! Dla wygody....zeby sie dorobic....dlaczego od razu nie poszliscie na swoje???
mieszkaliśmy tam tyle lat, bo tak chciał mój mąż a nie ja. pozatym u własnej mamy nie mogłam zamieszkac bo mieszka 650 km ode mnie. nikt nam na nic nie dał i niczego nie oczekiwałam od nikogo. tak nam sie życie ułożyło. nie siedzieliśmuy u niej w kieszeni, ani nie była darmowa niańką dla własnego wnuka. nie oceniaj pochopnie kazdej z nas tylko dlatego, ze akurat Tobie dobrze ulożyło sie z teściową. mi tez cudownie sie układało przez wiele lat ale tylko do momentu w którym zaczęło sie niesmiało przebąkiwac o własnym zyciu. a Ty nie wiesz wszystkiego, bo nie da sie wszystkiego opisac w jednym poscie. kazda z nas moglaby napisac książkę i zapewne kazda książka byłaby inną historią.
napisałam wcześniej, że moja teściowa to cudowny człowiek, tylko o mało nie zadusiła nas swoją miłościa i o mało co nie byłabym rozwódką
pewnie ze nie wiem ani o tobie ani ty o mnie....ale wspolna nuta we wszystkich wypowiedziach jest jedno...kiedy potrzeba to tesciowa jest dobra, trzeba od razu isc na swoje, a co nie mogliscie isc na wynajem? dobrze jest u kogos siedziec a potem plakac po latach
bardzo dobrze sie siedzi zwłaszcza nie u siebie w domu. napisałam już, że tak chciał mój mąż i nie będe więcej tlumaczyła. nie nie mozna było iść na wynajem ani na swoje.
i napisałam też, że nie siedzieliśmy w jej kieszeni, bo każde z nas pracowało, nie siedziala ze swoim wnukiem, bo nie musiała i jedyną rzeczą jakiej od niej potrzebowaliśmy to odrobinę swobody, nie wtrącania sie we wszystko. rachunki płaciliśmy wspólnie i do lodówki tez dokladaliśmy,
widzisz nie chodzi o to "ze nie za darmo" chodzi o to ze nie ma wolnosci, malzenstwo zwlaszcza mlode musi sie "dogryzc" a to jest niemozliwe jesli sa tesciowie czy rodzice, przy jakielkolwiek scysji, ktos sie zawsze wtraci, i to nie jest dobrze dla nikogo
ale caly czas pisałaś mi tutaj, ze za darmoche siedzieliśmy i że biedna babcia z wnukiem siedziała. napisałm, ze to tylko czubek góry lodowej, bo nie mam zamiaru zanudzac całego WŻ historią naszego wspólnego mieszkania. finał i morał tego jest taki, że mieszkamy teraz sami bo wlasnie dopiero po tylu latach udało nam się wyprowadzić.
noi dobrze :) lepiej pozno niz wcale, teraz odetchniesz, przezyjesz drugi miesiac miodowy
A ja nie mam tesciowej,zmarła jak mąz miał 10lat.Czesto jednak mysle jakby to było..nawet zazdroszcze Tym co je maja,choc wiem ze nie zawsze jest tak kolorowo.Tesc zmarł 2,5 roku temu...Moj maz uwielbia swoich tesciow a moich rodzicow,10lat zyja w zgodzie.Pamietam dzień jak mąz powiedział,ze tesciów kocha jak swoich rodziców a nawet bardziej.Mieszkalismy rok u moich rodziców,teraz dzieli nas 6km odwiedzamy sie bardzo czesto,nawet codziennie.Wakacje czasami rowniez spedzamy razem.Mysle ze to juz od charakteru i podejsciu do roznych spraw zalezy,zeby w rodzinie było tak a nie inaczej.
Ja też niestety mieszkam z teściami. Ogólnie nie mam z nimi złego kontaktu, teść jest człowiekiem, który nigdy się nie wtrąca do nie swoich spraw, ale teściowa.... Z jednej strony nie mogę się jej czepiać bo mi bardzo pomaga. Nie gonię się z pracy żeby odebrać syna ze świetlicy bo wiem, że jest w domu z babcią, nakarmiony, lekcje ma już odrobione. Dodam, że jest to moja druga teściowa i mój syn jest można powiedzieć jej przyszywanym wnukiem. Jak poproszę żeby mi gdzieś skoczyła coś zalatwić to nie odmówi. Ale najgorsze jest to, że czasami tak się wtrąca, że aż mnie szlag trafi. A potem absolutnie nie można jej nic powiedzieć bo zaraz wielka obraza, odwraca się na pięcie i wychodzi. Jest to starsza kobieta, ma 60 lat, mojego męża urodziła późno i to jest jej jedynie dziecko. On na szczęście nie pozwolił sobie wejść na głowę kochanej mamusi więc ona próbuje często robić to z moim dzieckiem. Dzisiaj wypaliła, że nie chce żeby mój syn jechał na zieloną szkołę bo ona się boi, że on tam będzie ciągle chodził głodny, albo jak się sam będzie ubierał(tak jakby teraz tego nie robił). Najbardziej mnie wkurza jak ją łapię na tym, że siedzi nad nim i go karmi, on ma 8 lat i powinien robić to sam. Stara się robić za niego wszystko i jak tak dalej pójdzie to mi go wychowa na zwykłą łajzę, która całe życie będzie się na innych oglądać bo nie będzie sobie radził w życiu. Wiem, że ogromnie mi pomaga i jestem jej za to wdzięczna, ale to jest moje dziecko do cholery i to ja mam najwięcej w jego kwestii do powiedzenia. I tak jak pisałam nie da się z nią pogadać, chciałabym żeby mnie wysłuchała, spróbowała zrozumieć o co mi chodzi, ale się nie da. Często ingeruje mój mąż bo zwraca jej uwagę ale to wtedy kończy się kłótnią między nimi, a nie o to mi chodzi. Ostatnio szlag mnie trafił jak na ostatnią chwilę okazało się, że moje dziecko ma jakieś ważne przedstawienie w szkole, a pani zapomniało się nas poinformować wcześniej. Pani powedziała, że dzieci mają być ubrane na biało-granatowo(chodzi o to, że odświętnie) a dla mojej teściowej to co mówi nauczyciel jest święte(sama była nauczycielką). Poleciała mu kupić białą koszulę (bo kremowa w ładną kratę to już nie jest biała), granatowe jeansy( bo oliwkowe nie mogą być) zamiast zadzwonić do mnie do pracy i spytać co mu ubrać, bo ubrań cała szafa. Ale nie bo pani powiedziała, że to ma być bialo-granatowo i koniec. Kupiła mu te ciuchy a potem kazała mi oddać sobie kasę. I wtedy mnie szlag trafia bo ja nie po to ciężko zapier..... cały dzień żeby ktoś mi za moimi plecami wydawał moje pieniądze i to jeszcze na rzeczy, które akurat w tej chwili są mi potrzebne.
W kontaktach z nią to są zawsze takie małe drobiazgi ale wyprowadzają mnie z równowagi. Dlatego ja też przyłączam się do osob, które twierdzą, że z teściami fajnie ale jak najrzadziej i jak najdalej od nich.
Myszko :) czasami musimy pamiętac, że i my bedziemy kiedyś starymi ludźmi, którzy uczucia jakie im pozostały lokują w najbliższych - wnukach, synach, córkach, synowych, zięciach, a ich nadmierna (wkurzająca nas :) troska, czesto wynika z ogromnej potrzeby odczuwania, że jeszcze nie zostali zepchnięci na boczny tor życia i że nie tylko czekaja na śmierć.
Doskonale rozumiem o czym piszesz, wierz mi, sama mam różne zdarzenia z moją teściową, wspaniałą i oddaną całym sercem rodzinie, kobietą. Jak mam na nią 'nerwa" to własnie o tym staram sobie pomysleć i wyobrazic , jak będzie gdy Jej zabraknie - i wtedy okazuje sie, że będzie jednak nieciekawie...
Ja oczekuję tylko jednego: jak mam inne zdanie niż ona to chcę o tym porozmawiać,żeby ona też zrozumiała, że w kwestii dziecka to jednak ja mam najwięcej do powiedzenia i powinna się ze mną liczyć. O nic więcej mi nie chodzi.
bo widzisz mysza, twoja tesciowa "wychowuje" twoje dziecko i czuje sie za nie odpowiedzialna, kupujac galowy komplet chciala dobrze, stanela na glowie, zeby dopiac wszystko na ostatni guzik, a ty jestes nie zadowolona....na prawde trudno jest dogodzic komus, najlepiej jak mamusie same beda zajmowaly sie swoimi dziecmi, wtedy do nikogo nie bedzie pretensji...moja mama wychowywala corke mojej bratowej i nawet nie mogla wybrac sliniaczka sama, tylko pytac synowa czy takowy jej odpowiada....mlode kobiety, mamy chcialyby same zajmowac sie wlasnymi dziecmi, ale niestety nie zawsze moga, gdyz wybieraja powrot do pracy czy zmusza do tego sytuacja finansowa, sa wtedy sfrustrowane i wyzywaja sie na tesciowych. Ja nie moglabym mieszkac ani z tesciowa ani z moja mama, trzeba miec odwage, zeby isc na swoje, odmowic sobie wiele rzeczy, ale mieszkac z mezem i wlasnymi dziecmi. Biedniej ale sami.
To ze mlodzi powinni byc na swoim to prawda i o ile to mozliwe , dla dobra malrzenstwa i pokoju w rodzinie, powinno tak byc. Cos mi sie jednak zdaje´, ze nie zawsze to mozliwe...
A babcia, nawet opiekujaca sie wnukami, powinna zapytac szczegolnie przed wiekszym zakupem czy mlodzi rodzice sie zgodza, pogadac o wyborze tego czy tamtego. Inaczej jedna strona narzuca drogiej swoj wybor co do niczego dobrego nie prowadzi. Tym bardziej jesli pomiedzy stoi wnuk wychowywany na przyklad przez babcie bo mama musi pracowac. Wystarczy przecierz porozmawiac " sluchaj widzialam to i to i chcialabym kupic co wy (rodzice) na to" . Jezeli rodzice chca cos innego moze drozszego to wystarczy jak sie ppowie "ok to kupci eco uwazacie ja udziele sie na przyklad finansowo w wysokosci tej ´kwoty ktora i tak zaplanowalam, reszte dolozycie wy". Oczywiscie bezwstydem byloby naciagac , kazda ale szczegolnie niezamozna tesciowa , na wydatek o wiele wyzszy niz ona chce wydac. Jesli mlodzi chca luxus musza sami do niego dolozyc.
W takich sporach nie chodzi czsto wcale o to kto ma faktycznie racje tylko o to kto tu rzadzi, czesto podswiadoma zazdrosc o wnuka, syna czy corke. Takie konflikty mozna rozwiazac dyplomatycznie ale na pewno nie decydujac za dorosle dzieci w mysl bo ja tak dobre chcialam. Czyzby? Tylko dla kogo? Dla siebie samej czesto bo wiem lepie, dla wnuka przy kazdej okazji podkreslajac patrz to prezent od babci bo u babci masz najlepiej, bo place to wybieram, bo to jeszcze dzieci w cudzyslowiu glupiutkie i niedojrzale. Synowa moze tez byc zazdrosna jesli widzi ze dziecko placzac biegnie do babci a nie do niej, bo z racji wychowywania dla dziecka babcia jest mama na codzien. Madra babcia wziela przytulila by dziecko wytyrla nosek i...wziawszy dziecko za raczke i rzekla chodz skarbie pojdziemy do mamusi bo mamusia musi podmuchac, przykleic plasterek...co wcale nie znaczy ze babci nie wolno pocieszyc. Wolno ale nie powinna wylaczyc mamy. Czasem wlasnie takie drobiazgo rodza konflikt, zazdrosc, handlowanie uczuciami dziecka. Co nikomu ale naprawde nikomu nie wychodzi na dobre. Oczywiscie przyklad jest przykladem sytuacji normalnej gdzie to wszystko jest mozliwe.
Tak jest w tym duzo racji, ale pamietajmy, ze mama bedzie zawsze mama, a babci szybciej zabraknie, poza tym milosc na prawde mozna podzielic miedzy wiele osob, a ubranie ma takie niewielkie znaczenie, ze na prawde "mlode mamy" "synowe" nie warto o takie bzdury psuc sobie nerwow, pozwolcie babciom babciowac...jedyny blad jaki popelnila tamta babcia to to, ze kazala zwrocic sobie pieniadze za stroj galowy, za ktory ja bym grzecznie podziekowala, zeby moj syn nie czul sie w szkole inaczej :)
To ze babcia jest starsza nie ma absolutnie nic do rzeczy. Tak naprawde nie wiemy kogo moze zabraknac pierwszego. Eiadomo jednak, ze uczucia dziecka oraz stosunki miedzy rodzinne ksztaltuja sie tu i teraz i to na dlugie lata. Warto wiec, moim zdaniem, poswiecic troche czasu i wyksztalcic obopolna tolerancje dla dobra rodziny a przede wszystkim dla dobra wnukow . Wlasmie o tym pisalam ze i Babcia powinna pamietac ze jest babcia a nie mama tak jak i mama doceniac babcie i zezwalac jej "babciowac".
Ja nie psułam sobie nerwów o to, że babcia "śmiała" kupić mu ubranie. Nie było takiej potrzeby bo jak pisałam, dziecko miało w czym iść na akademię, wystarczyło żeby zadzwoniła do pracy i zapytała co mu włożyć. A jeżeli już kupiła to moim zdaniem lekkim nietaktem było proszenie o zwrot kasy. Tym bardziej, że często jej się zdażało kupić nam coś czego w danej nie potrzebowaliśmy, a potem poprosić o zwrot pieniędzy.
Poza paroma delikatnymi "odchyłami" bardzo ją kocham i uważam, że trafiłam super. Zresztą ja w jej odczuciu też pewnie mam jakieś wady, które dla niej są dziwne. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i trzeba się nauczyć się tolerować:)
Ostatnio powiedziałam chłopakowi córki,żeby uwazał ,bo będę okropną teściową.Oddam dwa razy więcej niz dostałam od swojej.
Facet zamiast się przestraszyć i uciekać -śmiał sie.
A tak powaznie,to ciekawe jakie my będziemy w tej roli?
Też sie zastanawiam jaka bede tesciowa.
Mam syna i przez pewien okres czasu mialam straszne paranoje ze bede taka jak moja tesciowa. U mnie w rodzinie same kobitki sie porodzily, babcia urodzila dwie corki a corki porodzily corki. Ja mam teraz syna. Nie mialam porownania jak matki synow interesuja sie swoimi synami i ich rodzinami. Mialam straszne paranoje ze matki synow sa nieczule, niekochajace i nieinteresujace sie swoimi wnukami i synami. Pamietam jak sie wprowadzilam do miasta mojego meza gdzie teraz mieszkamy, poszlam na spacer. Siedzialam na lawce, dosiadl sie starszy pan i nawiazala sie rozmowa o moim synku, dziadkach, sam tak jakos zaczal rozmawiac chwalac sie swoimi wnukami ktore mieszkaja daleko. Powiedzial wtedy ze nie ma jak matka corki, zawsze pomoze a matka syna to juz inna. Rozryczalam sie :((
Moja tesciowa mieszka niedaleko nas, w tym samym miescie na innym osiedlu, spacerkiem 10-15 minut i mozna powiedziec ze w ogole nie zna swojego wnuka bo odwiedza nas dwa razy do roku (mikolaj, urodziny wnuka). Jak dla mnie nie musi w ogole przychodzic bo wydaje mi sie ze ona to robi z obowiazku, przyjsc i dac prezent. Jak dla mnie nie musi wcale nic dawac, mam gdzies te jej prezenciki. Na poczatku chodzilam do niej ale potem zrezygnowalam z odwiedzin, za duzy dla mnie stres. Teraz w ogole staram sie nie rozmawiac z nia telefonicznie bo nie bede sie denerwowac w ciazy :) A dzwonic owszem dzwoni ale tylko jak cos chce.
Teraz juz wiem ze matki synow tez sa kochajace :) Na spacerach, w piaskownicy podczas rozmow z innymi babciami, dziadkami poprostu sie wypytywalam haha, rozmawialam ze znajomymi, szukalam przykladow zeby udowodnic sobie i wybic te glupie moje mysli. Nie wyobrazam sobie ze w przyszlosci bym nie "interesowala" sie synem i jego rodzinka :)
Wkoncu sie wygadałam :D
Daj pychola sloneczko! Na szczescie nie wszystkie tesciowe sa takie. Trafilas chyba na jakas szczegolna osobe. Moze ona jest taka z natury nie tylko jako tesciowa...
Nie wiem, dziwna jest osoba. Szanuje ja TYLKO za to jak wychowala mojego meza i nic wiecej. Reszty nie opisuje bo szkoda sie denerwowac. Ale jak urodze, to plamuje porozmawiac z nia i wszystko jej powiedziec, zeby nie bylo w przyszlosci niejasnych sytuacji i zdziwienia reszty rodziny dlaczego moje zachowanie jest takie a nie inne co do jej osoby.
Jak się postaracie to będziecie w porządku...:) Tylko musicie tego chcieć...
A ja mam bardzo dobra i wyrozumiala tesciowa. Uczyla swoich synow pomagac w domu ,zeby w przyszlosci pomagali swoim zonom.Meza tez mam dobrego ,a synowi juz teraz wpajam ze praca w domu musi sie dzielic z zona i pomagac jej.
A ja się boję. Teściową mam w miarę fajną, ale na razie z nią nie mieszkam. Wynajmujemy niedaleko mieszkanie. Pomaga nam, jest miła, gotuje obiady.... Te obiady mnie denerwują bo sama potrafię, no ale trudno. Niedawno byłam w szpitalu. Miała tylko podlac kwiatki i pozabierac z lodówki produkty które by się przeterminowały, a ona jeszcze zapragnęła posprzątac po swojemu. Tak ze kiedy wruciłam spędziłam 2 dni na szukaniu gdzie wsadziła coś co miało swoje miejsce gdzie indziej. Poukładała wszystko tak jak ona chciała. Oki. Moze chciała dobrze, ale to mój dom i wszystko ma byc jak mi się podoba a nie jak ona sobie wymyśli. Wkurzyłam się strasznie. Pokłuciła się o to z synem, który stanął po mojej stronie.
A teraz najgorsze. Teściowa jedzie zagranice na pare lat i mamy sie przeprowadzic do niej. Boję się bo teraz juz nie będę u siebie tylko u niej. Będę się bała cokolwiek przestawić. Mimo że jej nie będzie z nami to jednak się boję. Teraz mamy ładne małe mieszkanko. Takie w moim stylu. Zielenie, błękity, przestrzeń... Tam są czernie, wielkie meble i stół na środku pokoju. Nie podoba mi się takie coś. Wogóle nie podoba mi się wizja tej całej przeprowadzki. Chcę zostac tu gdzie jestem, ale nie będę miec wyjścia.
Nie mogę nawet pogadać o tym z mężem, bo on się cieszy że będzie znów w domu. Za to ja będę się czuła tam ciągle obca.
Był ktoś w podobnej sytuacji? Może ma ktoś jakies rady lub chociaż jakieś słowa pociechy?
Może przekonaj męża i mieszkanie teściowej wynajmijcie, a mieszkajcie tu.
Blondyna , porozmawiaj z mężem , przecież nikt nie może cię zmusić do zamieszkania u teściowej , musicie tego chcieć oboje :) pozdrawiam i życzę powodzenia:)
no tak, niby tak. tylko nie sądzę żeby się zgodził. ciągle mam nadzieję że ona po prostu nigdzie nie pojedzie i wszystko bedzie po staremu. z drugiej strony on moze wydorośleje bardziej jak mamusia będzie daleko. denerwuje mnie czasem jego brak samodzielności albo jak ona go wyręcza np w robieniu kanapki.ja byłam innaczej wychowana. sama musiałam sobie wszystko zrobic, posprzatac po sobie, sama musiałam wstawac... jego jeszcze zawsze mama budzi. dzwoni do niego na komórkę bo ja powiedziałam że go budzic nie będę. wg mnie jakby zaspał parę razy to by się sam nauczył
Blondyna czy Ty czasem nie wyolbrzymiasz . Teściowa chciała Cię wyręczyć w porządkach. Byłaś w szpitalu więc chciała Cię wyręczyć abyś od razu nie musiała brać się za robotę . Napewno pomyślała , że się ucieszysz ,że pomyślała o tym.Zrobiła to przecieżdla Ciebie ,wyręczyła Cię.To ,że nie mogłaś czegoś się doszukać to jeszcze nie jest nieszczęście. Mogłaś po prostu do niej zadzwonić i zapytać gdzie chowała. Myślę , że korona z głowy by Ci nie spadła a ona na pewno by się nie obraziła. To,że budzi syna to tak Ci bardzo przeszkadza a niech ta sobie budzi ,kiedyś na pewno przestanie. To ,że zrobi czasem kanapkę to też nie grzech . Zazdrościsz ? Tobie nie miał kto zrobić i to Cię teraz denerwuje. Ciekawe czy Ty swojemu dziecku nie zrobisz? Nawet jak syn czy córka będzie mieć 40 lat to zawsze będzie dla matki dzieckiem bez względu na stan cywilny. Dokąd żyją rodzice i dzieci. Wszyscy chcemy aby teściowe były dobre ale czy my zawsze dobrze je oceniamy . A może proponuje wam mieszkanie po wyjeżdzie gdyż chce abyście zaoszczędzili troche. Jednak za wynajem płaci się dużo więcej niż za własne. Ja teściowa nie pomaga to żlejak pomaga to jeszcze gorzej? Uważam ,że w porównaniu do powyższych wyypowiedzi to raczej nie masz powodów do narzekania. Ze swoją teściową nigdy nie miałąm żadnej scysji. Bardzo ją lubiłam i rozmawiałam z nią o wszystkim . Wspólny język można zawsze znależć jeśli się tylko chce. Nie jestem jeszcze teściową ale tak ie jest moje zdanie..Po co od razu kłótnia była jeśli można to było kulturalnie załatwić , grzecznie podziękować za to ,że posprzątała i poprosić,że następnym razem gdyby zaszła taka okoliczność to bardzo prosisz aby nie przestawiała niczego lub poprostu aby nie sprzątała bo dasz sobie sama radę. Pozdrawiam i życzę abyś najpierw pomyślała nim coś powiesz a napewno będzie dobrze. Jest takie przysłowie "swoje pod lasem a cudze pod nosem". Nie zawsze jesteśmy tacy jak powinniśmy a raczej jak się nam zdaje.Warto czasem się zastanowić też nad swoim postępowaiem. Pozdrawiam serdecznie jeszcze raz.
Jezeli sie da rozmawiac z tesciowa to ok, ale ja z moja nie potrafie i juz nie probuje bo ciagle klamie a ja nie zamierzam wysłuchiwac jej bzdur i sie denerwowac :)
Crisen nie przyznam ci pelnej racji i tekst o zazdrosci mnie rozbawil. Tu nie lezy wina po jednej stronie tecz po obu. Tesciowa matkujac w ten sposob tylko podminowuje to mlode, jak sadze, malzenstwo. Budzenie doroslego syna do pracy komorka ?? I co chce przez to powiedziec: ze jest taki malutki i nieporadny ze sam biedaczek nie wstanie i mamusia musi czuwac jak nad szesciolatkiem? Czy to, ze ona jest lepsza od synowej bo ona to dba i mysli o DZIECKU a zona nie? O Dziecku - bo traktuje zonatego, doroslego mezszczyzne jak dziecko! No niestety jak dotad nie nauczyl sie odpowiedzialnosci to czas najwyzszy bylby aby nauczyl sie na wlasnej skorze. Po drugie jak mozna mieszkanie syna doroslego i jego zony traktowac jak swoje i przestawiac podlug wlasnego widzimisie. To by bylo tak samo jakbym ja pod pretekstem pomocy posprzatala ci tak chalupe, ze bys sie juz nie czula jak w domu u siebie. Watpie czy bylabys zachwycona. Bo to u dzieci? Synowa jest dziecieciem, ze tak powiem, zaadoptowanym i ma prawo do wlasnego gustu i wlasnego systemu porzadkow. I to nalezaloby uszanowac.Dla dobra malzenstwa i z szacunku dla niej jako czlowieka. Mozna cos zaproponowac ale nie robic po swojemu! Moim zdaniem tak traktuje sie malutkie dzieci ale nie doroslych czlonkow rodziny.Odebrala bym to jako brak szacunku i wlazenie z butami w moje zycie.
Synowa zas powinna zamiast sie obrazac i w oczy dziekowac a za oczami rece lamac porozmawiac w spokoju z tesciowa, W spokoju przy kawie poprosic grzecznie o to czy tamto. Podziekowac za troske ale powiedziec co przeszkadza. Inaczej dojdzie pewnie do awantury w ktorej nikt nie wygra bo z tego co czytam to tesciowa albo nie wie albo nie zdje sobie sprawy z tego co robi zle. Idealnie by bylo gdyby to syn z nia porozmawial a zona wczesniej z nim. Mozna rozmawiac na spokojnie i taktownie i to jak najszybciej zanim komus puszcza nerwy.
Mi sie wydaje ze tu jeszcze nie nastapilo odpepkowanie a szkoda.
Nie pojedzie ...
Bo kto będzie synusia budził i gotował obiadki ;))?
Zmarnieje jeszcze biedaczek ...
Niestety, wybór nie należy do Blondyny...Mieszkanie jest teściowej i do tego umeblowane a teściowa wyjeżdzając zapewne niewiele rzeczy usunie.Młodzi bez porozumienia z nią nie mogą obcej osobie wynająć mieszkania ! Natomiast moim zdaniem musisz porozmawiać z mężem na temat zajęcia mieszkania tesciowej. Musicie stanąć jednym frontem i taktownie wytłumaczyć teściowej,że będziecie doglądać mieszkania, ale zamieszkać tam nie możecie.Życzę powodzenia, bo czeka Was ciężka przeprawa ...
No właśnie .
Języczkiem u wagi jest tutaj mąż ( blondyny ) i syn ( teściowej ) .To on musi zadecydować czy jest gotowy na odcięcie pępowiny i życie na własny rachunek i odpowiedzialność .
Blondyna , porozmawiaj z mężem . Jeśli jemu też nie odpowiada ta sytuacja , to musicie razem , " wespół w zespół " porozmawiać z teściową . Jeśli mu odpowiada , to już nie wiem ...
W mojej rodzinie był podobny przypadek : Babcia - klasyczny przykład despotycznej , wszystkowiedzącej teściowej faworyzującej swoje dzieci , pomijającej synową i zięcia .
Zięciowie mają chyba lepiej . Mój Tata miał to gdzieś , nie zależało mu na aprobacie teściowej , Mama też nigdy nie stawała po jej stronie ( przynajmniej oficjalnie ) .
Ale z synową było już gorzej .
Na początku chciała zyskać przychylność teściowej i się nie sprzeciwiała . Ale z czasem wieczne utyskiwania zaczęly ją uwierać . Wszystko by się dobrze skończyło , gdyby mąż stanął w odpowiednim momencie po jej stronie . Ale nie stanął ...
Nie można żyć w rozkroku : albo się jest dorosłym albo nie , albo się ma własną rodzinę za którą się jest odpowiedzialnym , albo się czeka na wytarcie dupki przez mamusię .
Koniecznie porozmawiaj z mężem !!
Pozdrawiam i trzymam kciuki .
Z tego co piszesz, to Twój mąż jest w takiej sytuacji jak narkoman, czy alkoholik, czyli jest uzależniony(od mamy). Każde uzależnienie można pokonać pod warunkiem, że osoba uzależniona to uzależnienie sobie uświadomi i będzie chciała się "wyleczyć". Życzę powodzenia. Pozdrawiam.
Blondyna postaraj sie porozmawiac z mezem o tym, w taki sam sposob jak to napisalas tutaj....i zrob wszystko, zeby sie nie przeprowadzac, tam nie bedziesz czula sie "u siebie" Przelam sie i porozmawiaj z twoja "polowa"
A ja szczerze mowiac nie rozumiem takiego postepowania...tez mam tesciowa i nie mam zadnych problemow....czesto jest tak, ze malzenstwa wykorzystuja te tesciowe do opieki nad dziecmi, zdzieraja finansowo a jak babcia ma cos do powiedzenia to wtedy jest ta najgorsza! Bo przeciaz nie powinna sie wtracac! Mysle, ze jesli jestesmy szczere i potrafimy powiedziec o co nam chodzi, grzecznie i prosto w oczy a nie plotkujac po calej rodzinie to nie powinno byc problemow. A jesli nawet tesciowa pochwali syna a nie synowa to przeciez normalne! to jej syn, ktorego urodzila i wychowala! Dziewczyny wy tez kiedys bedziecie tesciowymi! Mniej zazdrosci wiecej zrozumienia i niezaleznosci finansowej!
Przeczytałem większość wpisów i nachodzi mnie taka myśl, że teściowa , ta dobra, to powinna działać tak jak niektóre programy komputerowe, czyli w TLE. Niestety nie każdy tak potrafi, a jest to rzadka umiejętnośc. Są to z regóły kobiety z jakimś bagażem przeżyć i nie do wsystkich dociera, że PANTA RHEI, że młodzi też już mają jakieś doświadczenie i swoją wizję życia. Nie wiem jak ja bym się znalazł w roli teścia. Pozdrawiam.
Ja natomiast zauwazylam, ze mlode malzenstwa sa strasznie nastawione na branie, wszystko im sie nalezy, rodzice, tesciowie "musza" ich przyjac pod dach musza bawic wnuki itp. mieszkania do wynajecia zawsze byly i beda i jak sie komus tescoiwa nie podoba to na swoje prosze i wtedy bedzie mniej problemow.
wystarczy chciec...peniw ze nie jest latwe...zycie nie jest latwe
Ja z mezem mieszkalismy przez 10 lat na czynszu, ale wolni, dlatego nie mam nic do mojej tesciowej...po 10 latach wzielismy kredyt i kupilismy mieszkanie, bardzo male, bo tylko na takie nas stac, pracujemy obydwoje, ja jestem na rencie inwalidzkiej wiec mozecie sobie wyobrazic ile moge zarobic, cala pensja meza idzie do banku, moja na jedzenie....moi rodzice maja ogromny dom...ale wybralam wolnosc, to pewnie kwestia charakteru, pewnie nie wszyscy jestesmy tacy sami, ale nie zwalajmy winy na tescoiwa....woz albo przewoz
Evo kochana, gratuluję odwagi!!! Moja mama jest w takiej sytuacji od 21 lat, tyle, że tata jest po naszej stronie...
Zawsze wszystko było winą mamy, a że tata pił, a że brat wylądował w szpitalu (tylko dlatego, że posłuchała wtedy babci i nie poszła z nim od razu do lekarza). Ale ciągle jesteśmy przy niej, znosimy obelgi, wysłuchujemy żalów na nas, bo bez nas zostałaby sama, jej ukochani synowie wyprowadzili się na drugi koniec Polski i nie przyjeżdzają częściej niż raz na dwa lata, a jeden nawet nie był u niej przez 15 lat (co oczywiście jest zaletą, bo on poprostu taki oszczędny:-/).
Jak miałam 7 lat nazwała mnie dziwką i od tamtej pory nie mam do niej ani krzty szacunku. Każde święta to dla mnie męczarnia, każda rozmowa -jak kara. Całe szczęście niedługo się wyprowadzam, uff....
dajanko, to jakiś potwór, nie kobieta ! Czegoś takiego chyba nie zniosłabym i nie pozwoliłabym znosić moim dzieciom ! Wiem,że łatwo mi mówić, ale naprawdę..to jakiś toksyczny stary grzyb !
Ja z teściową miałam spięcie jak pijana powiedziała że dziecko które urodziłam nie jest dzieckiem jej syna Dostałam amby,pobiłam sie z teściową na męża nawrzeszczałam że tak to ja żyć nie będę i od 11 lat jest ok a teściowa zawsze mówi że ma super synową(piorę sprzatam gotuje pracuje i latam kolo 3 dzieci i meza)Moze tesciowa mnie chwali bo wazy polowe ze mnie:)))
Jak czytam o Waszych teściowych to wam zazdroszczę!!!! Ja mam teściową prawdziwą jedzę i nie mówię tego w przenośni. To najbardziej egoistyczna podła babajaga jaką kiedykolwiek spotkałam. Kiedyś głupia myslałam,że ludzie się zmieniają,że jak zawsze bedę dobra to w koncu zrozumie kobieta i co ? po 22 latach mam jej dość!! Kiedyś pożyczała od nas pieniądze, bo jej biedulce nie starczało. A jak powiedziałam ,że mi te pieniądze są potrzebne, (byłam w 5 miesiącu ciąży, ukradli mi cały towar w Rydze, i byłam sama). To powiedziała ,że ja porzyczałam jej w Polsce i w Polsce ewentualnie mi odda jak jej się bedzie chciało. W Polsce oczywiście powiedziała,że mi oddała na Łotwie i jesteśmy głupi,że jej pożyczaliśmy wogóle , więc sami sobie jesteśmy winni. Potem na moje szczęście długo jej nie oglądałam. Aż doszly do mnie słuchy, jak to ona musi nas finansować i opiekowac się moim domem i ,że gdyby nie ona to byśmy z głodu zdechli dawno. żeby było śmieszniej te opowieści dotarły do mojej najlepszej przyjaciółki, która była u mnie praktycznie codziennie w domu, Ona właśnie oświeciła rodzinę i wspólnych znajomych jak jędza nas wykorzystuje i naciąga. Teściowa się wściekła i zrobiła nam awanturę i zabroniła przychodzić na wesele kuzynki. Ja oczywiście poszłam i ona udawała ..... kochającą babcię, mało jej nie zabiłam. Najgorszą krzywdę zrobiła dla mego syna, bo mu nagadała,że my go nie chcieliśmy i ona musiała sama go chować i dlatego ma jej się słuchać we wszystkim. Oczywiście, to podłe kłamstwo, bo nawet jak był umierający kiedyś w szpitalu, to nnawet nie przyszła się znim pożegnać. Jednak Bartuś wyzdrowiał. Ostatnio dowiedziała się ,że mamy sprzedać mieszkanie i zainwestować na Islandii. To wpadła na pomysł,śe my jej pożyczymy ,żeby mogła dokupić drugą połowę domu po jej teściowej. Ja byłam w ciąży znowu i tym razem powiedziałam dość. Powiedziałam ,zeby się w końcu od nas odwaliła, bo mamy jej dość, ja mam czworo dzieci i wolę oddać na biednych niż jej pożyczyć nawet jeden grosz. to tak w skrócie oczywiście opisałam .
Jak czytam o Waszych teściowych to wam zazdroszczę!!!! Ja mam teściową prawdziwą jedzę i nie mówię tego w przenośni. To najbardziej egoistyczna podła babajaga jaką kiedykolwiek spotkałam. Kiedyś głupia myslałam,że ludzie się zmieniają,że jak zawsze bedę dobra to w koncu zrozumie kobieta i co ? po 22 latach mam jej dość!! Kiedyś pożyczała od nas pieniądze, bo jej biedulce nie starczało. A jak powiedziałam ,że mi te pieniądze są potrzebne, (byłam w 5 miesiącu ciąży, ukradli mi cały towar w Rydze, i byłam sama). To powiedziała ,że ja porzyczałam jej w Polsce i w Polsce ewentualnie mi odda jak jej się bedzie chciało. W Polsce oczywiście powiedziała,że mi oddała na Łotwie i jesteśmy głupi,że jej pożyczaliśmy wogóle , więc sami sobie jesteśmy winni. Potem na moje szczęście długo jej nie oglądałam. Aż doszly do mnie słuchy, jak to ona musi nas finansować i opiekowac się moim domem i ,że gdyby nie ona to byśmy z głodu zdechli dawno. żeby było śmieszniej te opowieści dotarły do mojej najlepszej przyjaciółki, która była u mnie praktycznie codziennie w domu, Ona właśnie oświeciła rodzinę i wspólnych znajomych jak jędza nas wykorzystuje i naciąga. Teściowa się wściekła i zrobiła nam awanturę i zabroniła przychodzić na wesele kuzynki. Ja oczywiście poszłam i ona udawała ..... kochającą babcię, mało jej nie zabiłam. Najgorszą krzywdę zrobiła dla mego syna, bo mu nagadała,że my go nie chcieliśmy i ona musiała sama go chować i dlatego ma jej się słuchać we wszystkim. Oczywiście, to podłe kłamstwo, bo nawet jak był umierający kiedyś w szpitalu, to nnawet nie przyszła się znim pożegnać. Jednak Bartuś wyzdrowiał. Ostatnio dowiedziała się ,że mamy sprzedać mieszkanie i zainwestować na Islandii. To wpadła na pomysł,śe my jej pożyczymy ,żeby mogła dokupić drugą połowę domu po jej teściowej. Ja byłam w ciąży znowu i tym razem powiedziałam dość. Powiedziałam ,zeby się w końcu od nas odwaliła, bo mamy jej dość, ja mam czworo dzieci i wolę oddać na biednych niż jej pożyczyć nawet jeden grosz. to tak w skrócie oczywiście opisałam .
Moja tesciowa nie zyje :(( miala nie raz napady jak kazdy , ale ........ byla szczera ,nie raz powiedzialysmy sobie co nam na duszy lezalo ,ale nigdy sie nie gniewalysmy . Kilka razy bylam zla na nia , lecz zaraz mi przechodzilo i wszystko wracalo do normy . Dlatego uwazam ze wina lezy po obu stronach , nie nalezy winic zawsze tesciowych ,sama kiedys nia bede . Powiem szczerze , szkoda ze nie mozna cofnac czasu :( brakuje mi mojej tesciowej .
Współczuję Ci z powodu śmierci teściowej, tym bardziej że była szczera kobietą. Ale piszesz,że wina leży pośrodku , ja taz kiedyś myślałam :zło dobrem zwyciężaj, ale to niestety nieprawda! Moja mama nie żyje od 17 lat i dlatego zależało mi na dobrych kontaktach z teściową, i zrobiłam wszystko co mogłam i możesz se poczytać jak mi ostatnio podziękowała. Serce mnie boli, ale ja muszę myśleć o swoich dzieciach, a nie o wyrafinowanej bl... dzi., która nie liczy się z nikim nie liczy.
Rozumiem cie bardzo dobrze , sa wyjatki ,mam nadzieje ze Twoja tesciowa sie kiedys opamieta i przemysli swoje postepowanie , wiesz teraz czuje sie pewnie , moze nie ma zmartwien i klopotow , wiec ....... ci dokopuje ! ale przyjdzie taki czas ze bedzie potrzebowala pomocy od was i wierze ze ze Ty jej wybaczysz .Czy Twoj maz nie moze wplynac na swoja matke , nie ma na nia zadnego wplywu ? Moze spotkajcie sie i porozmawiajcie ze soba szczerze .
Moja droga i co z tego ,że moja teściowa opamiętała od jakiegoś czasu,skoro przez 20 lat dawała tak popalić,że trudno to zapomnieć.Ona się zdaje nie pamiętać,ale bez wdawanie się w to co robiła,powiem Ci jedno.Moi znajomi,rodzina i moja i jej ,mówi,że za to co przeszłam,pójdę prosto do nieba,bo czyściec przeszłam na ziemi.Nie zawsze mąż jest w stanie zrobić coś w takiej sprawie.Mój nie raz próbował,ale na koniec,kiedy go prosiłam,to już pytał-To co mam zrobić?Zabić?
Uspokoiła się od jakiegoś czasu,bo właśnie jest tak jak piszesz,potrzebuje pomocy,a raczej ona jej wymaga ,bo prosić nie potrafi.Należy się i już.
Właśnie została teraz sama, i szuka wsparcia u nas. I dlatego męża buntuje przeciwko mnie, bo wie,że już czara goryczy się przelała i nie dam się już krzywdzić, a on to zawsze jej dziecko. Ale on ma tak wielki ,żal do niej za zmarnowane dzieciństwo i resztę życia,ze nie chce z nią też kontaktów. Jak kto se pościeli tak się wyśpi. Jeżeli czyta to jakaś teściowa, niech pomyśli,że synowa jest często jej największym przyjacielem a nie jej wrogiem. Ja mam już przyszłą synową i wiem,że chcem być dla niej przyjacielem i sprzymierzeńcem.
Beato ,a znasz odwrotna sytuacje , dobra tesciowa i zla synowa ? To moja bacia taka byla , malutka drobniutka kobiecinka o zlotym sercu ,samotnie wychowala siedmioro dzieci , pieciu synow i dwie corki (w tym moja mame) bo dziadek mlodo zmarl ,babcia nigdy juz nikogo nie chciala ,zadnego faceta ,dzieci ulozyly sobie zycie kazdy ma swoj dom i rodziny.
Zona sredniego brata mojej mamy ,przyszla mieszkac razem z bacia ,nie umiala nic ! jej matka jak zagniatala kluski nawet jajka nie dawala tylko maka i woda ,bo uwazala ze to marnotrawstwo i lepiej jajka sprzedac na targu a pieniazki chowac w skarpete ,wiec corka tez jajek do klusek nie wbijala i byla bardzo zdziwiona ze....... babcia zagniatala kluski na samych jajkach ,nie znala ciasta drozdzowego ,ani salatki jarzynowej .Nauczyla sie wszystkiego od babci , babcia wychowala jej dzieci , jak poszla do pracy ,gotowala sprzatala i prala . Potem mamy brat dobudowal sie z tylu , oczywiscie babcia ze swojej renty ciagle im pomagala( miala dosyc spora rente po dziadku) tylko to ukrywala ,nie chciala zeby inne dzieci sie dowiedzialy .
Kiedy synowa mojej babci poczula sie pania ,zaczela pokazywac swoje rozki ,zaczely sie pyskowki klotnie i ciagle obrazania ,nieodzywanie sie tygodniami ,po tylko zeby sie przeprosic na 2 dni i od nowa .
Babcia oczywiscie pierwsza wyciagala reke do zgody ,nawet jak synowa byla wsciekla ,wnuki mialy zaniesione miche pierogow ,sosu czy klusek .
Moja mama w tym czasie ,mieszkala gdzie indziej ale w miare blisko babci , i czesto ja odwiedzala .Kiedy babcia zachorowala i nie mogla sama juz prowadzic domu ,mama sprzedala mieszkanie i wprowadzila sie do babci , mieszkala z babcia i opiekowala sie nia .
Myla ,karmila ,wyprowadzala na spacer , trwalo to kilka lat. Sasiadki chwalily mame ze tak sie poswieca ,radzily zeby synowa pomagala na zmiane ,zeby odciazyc mame troche .Ale ona powiedziala ,ze ma dzieci i nie bedzie sie nikim opiekowac , babcia ma dzieci niech sie zajmuja ,nie pomyslala ile dobra zaznala od mojej babci i ze to matka jej syna .( inne dzieci nie mogly zajmować sie babcią bo bardzo daleko mieszaja) Kiedy babcia zmarla wtedy sie zaczelo ,bo dom i dzialke babcia przepisala za opieke mojej mamie .Zadne inne z dzieci mojej babci nie mialo pretensji ze babcia przepisala dom mamie ,nawet brat mojej mamy ,oczywiscie oprocz jego zony ,ona robila sajgon za niego i za siebie .Zaczely sie sprawy sadowe ,ale niestety nic nic nie wskorala dzialka byla wlasnoscia babci i komu chciala ,mogla za opieke przepisac .Mamie mojej ,oczywiscie zal bylo brata ,bo mieszkal od urodzenia przy babci,
wiec odpisala mu kawalek dzialki ,na ktorym stoi ich dom i ma teraz wszystko na papierze (ale zrobila to tylko z wlasnej woli )Ciotka juz sama jest tesciowa , zonie starszego syna takie robila karczemne awantury ,ze ........dziewczyna w srodku nocy w zime z 4 miesiecznym dzieckiem ,uciekla na pieszo do swojej ciotki .Syna nie bylo w tym czasie bo byl w wojsku ,za to mlodsza synowa wychwala pod niebiesa,i co o tym sadzicie ? moim zdaniem nie kazda tesciowa jest wiedzma .
Masz rację, moja teściowa mieszkała we wspólnym domu ze swoją teściową, ile łez ta kobieta wylała przez moją teściową to wie tylko rodzina. Jakie paskudne rzeczy opowiadała o niej moja teściowa, to okropne, oczywiście to były same brednie i to na resorach, Żygać się chciało jak się słuchało tych oszczerstw!!! A wiem ,że to była spokojna i dobra kobieta , bo przecież ją znałam osobiście. Jedynie tęść mi kiedyś opowiadał ,jak ona potrafiła jego matce krwi napsuć. Czyli jaką była synową, taką i jest tesciową.Jak nie umiała być matką to i nie umie być babką.
Zgadzam się z Tobą,że nie każda teściowa to potwór.Znam różne teściowe i różne synowe.Mnie niestety trafiła się ta zła.