Jeśli pozostaje mi ciasto po zrobieniu wszystkich pierogów, rozwałkowuję j na grubość 2-3 mm wycinam placki 6x12 cm , gotuję w dosolonej mocno wodzie, po ugotowniu płuczę zimna wodą następnie pozostawiam rozłożone na posmarowanym lejem talerzu. Po ostygnięciu smaruję jezcze raz obie strony, składam przekladając folią spozywczą (celofanową) i zamrażam.
Stosuję do różnych kombinacji, np. do wykładania brytfanny z zapiekankami, czy pokrojone na makaron lub łazanki do jajecznicy, czy też "kiełbasy robotnika".
A co Wy robicie z pozostałościami ?
Raczej rzadko się zdarza, żeby zostało mi ciasto po zrobieniu pierogów. Czasem specjalnie robię trochę więcej i wtedy
są obowiązkowo pierogi z owocami ( przynoszę słoik z piwnicy ze śliwkami lub truskawkami zasypanymi cukrem ). Czasem są to pierogi z jabłkami polane śmietaną i posypane cukrem. Niezdrowe, kaloryczne ale jakie doobre.......:)))
Zawsze te niezdrowe jest najlepsze:-)))
Pierogi robie rzadko, ale kombinuje zawsze tak, aby mi wlasnie tego ciasta zostalo. Z pozostalosci formuje placuszek ukladam go na teflonowej patelni bez tluszczu i pieke na malym gazie. Jak jest cienki, to wychodzi bardziej chrupiacy, ale ja wole grubszy, wtedy przypomina mi taki placek babciny pieczony na blasze, bo wlasnie tak smakuje jak za dawnych czasow. Mniammmm....
Ja sobie troche kiedyś zamroziłam i teraz wala mi się po zamrażarce już nie wiem jak długo.Pewnie okres przydatności już minął.
Ja również zamrażam .Placki ugotowane najlepiej przekładać papierem do pieczenia, nie sklejają się i w każdej chwili można część z nich wziąć, nie rozmrażając całości.Pozdrawiam!
Z resztki która czasem zostanie kroję makaron
Ostatnio jak zostało tak faktycznie za dużo, bo plany się zmieniły, to rozwałkowałam na pas szerokości blaszki zawinęłam w papier do pieczenia, w taki sposób jak kupujemy ciasto francuskie, a po rozmrożeniu wykorzystałam do lazanii domowej
Kroję lub rwę na mniejsze kawałaki , gotuję w wodzie po pierogach dodaję puszkę mięsną i pieski mają wyżerkę:)
Ha, jak jeszcze żył mój Boss to nie mialem resztek tego typu, zawsze specjalnie robilem wiecej ciasta, a ten sierściuch wiedział, ze gotuje "placki dla niego.
Wyczuwal że zawsze końcówka wkładana do gara jest jego, kładł się w drzwiach do kuchni i tylko łypał ślepiami:"...kiedy ten facio wyjmie dla mnie te makarony moje..."
Teraz ne ma kto zjadać"resztek"...
Moje psiaki tylko czekają na te "ostatki", podobnie jak Twój Boss czekał, zawsze robię wiecej ciasta i potem makaronik a i pierogi czasem znikaja w dziwnych okolicznościach.
Mnie ciasto nie zostaje, bo urywam z całego ciasta kawałki, robię z nich kulki, każdą kulkę rozwałkowuję na placuszek, z którego lepię pierożka - nic nie zostaje i nie ma kłopotu :)