Prowokuje? Nie, nie prowokuje. Polemike z Monik skonczylem, nie z powodu tego, ze zabraklo mi argumentow, ale z szacunku do samego siebie - nie bede rozmawial z osoba, ktora mnie lekcewazy.
Mysle jednak, ze dyskusja o homoseksualizmie tez moze byc ciekawa - jesli sie bedzie trzymalo pewnych ZASAD ogolnie przyjetych.
Przywoluje Monik, jako ze postrzeganie milosci homoseksualnej jako relacji 2 facetow polaczonych penisem w odbytnicy drugiego odbieram jako koszmarny brak szacunku dla odmiennosci. Dla odmiennosci, ktora dla nikogo nie stanowi zagrozenia jakiegokolwiek - a w zwiazku z tym - jest dla mnie calkiowicie do akceptacji. Pozrownywanie tego ze wyimaginowanym zwiazkiem ze zwierzatkiem jest dla mnie czyms gleboko niestosownym.
Osobiscie mam mieszane uczucia co do adopcji - presja otaczajacego takie dziecko srodowiska na pewno nie wplywalaby dobrze na jego rozwoj, a i sam model rodziny takiej moglby BYC MOZE zle wplywac na rozwoj osobowosci dziecka (choc nie wiem czy sa na te okoliczosc jakies badania). Tym niemniej - uregulowanie wszelkich kwestii prawnych w takich zwiazkach na pewno by ulatwilo tym ludziom zycie. Nie rozumiem calkiem ich lekcewazenia i dyskryminacji
dla mnie wszystko jest dobre co nikomu nie szkodzi, nie dzieje sie wbrew niczyjej woli badz pod przymusem i nie narusza przyjetych norm etycznych. Oczywisciemam na mysli swiadomy wybor doroslych ludzi w pelniwladz umyslowych. Swoja droga homoseksualizm jest rownie czesty w swiecie zwierzecym jak i roslinnym. Ale to moze juz inna bajka.
Maryniku, może troszkę prowokujesz.Sądzę,że Monik w poprzednim wątku powiedziała już wszystko co o tym myśli,więc może nie weźmie udziału w dyskusji,bo wszyscy mają już pogląd na jej brak tolerancji.Mam znajomego ,który jest homoseksualistą.Dla mnie jest takim samym człowiekiem jak ja,czy mój mąż.Co on robi w sypialni,to jego sprawa.Jest naprawdę porządnym człowiekiem,ogólnie szanowanym.Na temat adopcji,też mam podobne odczucia co Ty.Powiem Ci jeszcze,że moja córka (21lat) ma bardzo bliskiego kolegę,który jest homoseksualistą.Bardzo sobie ceni tę znajomość.W jej studenckim środowisku,nie robi to żadnego przykrego wrażenia.Jest jaki jest,nikt nie robi z tego jakiś sensacji.Na różnych impreazach stanowi ze swoim partnerem parę i już.Jest przesympatycznym chłopakiem.Moja córka jak ma sobie kupić sukienkę,czy buty,zabiera go na zakupy,bo twierdzi,że żadna kolężanka nie doradzi jej tak,jak on.Ale myślę,że moja córka wyniosła z domu poszanowanie odmienności.Przecież ,widziała jak my traktujemy znajomego.Nie wiem,czy Monik ma dzieci,ale sądzę,że będą miały taki sam pogląd jak mama.
Wypowiedź bylaby przyjemna i rzecowa, gdybyś nie zastosowała "dosrania "w stylu:
".Nie wiem,czy Monik ma dzieci,ale sądzę,że będą miały taki sam pogląd jak mama."
Nie należy wiązać w tym przypadku wypowiedzi i jescze w napastliwym stylu.
Mnie zarzucasz nie raz upierdliwośc i docinanie..
Jeśli chodzi stosunek do wypowiedzi Monik'i to zamknąłem w tamtym wątku.
Janku,chyba pomyliłeś osoby.Nie przypominam sobie,żebym choć raz coś Ci zarzuciła.Sprawdź.Jeżeli chodzi o Monik,to miałam na myśli,że z reguły dzieci wychowywane braku tolerancji przyjmują poglądy rodziców.Nie chciałam absolutnie obrażać Monik.A co do Twojej osoby ,radzę sprawdzić ,czy kiedykolwiek coś złego napisałam.
Widocznie rozpędzilem się jak często mi się zdarza ostatnio(!?) ...już nie wiem kto mnie nie cierpi, a kto toleruje(chociażby) ...;-))).
Przyjmij więc przeprosiny i nie gniewaj się ...Wybacz, jeśli możesz..
...
Kazik- Janek
Kuzwa, jak bedziesz tak dedukowal, to Ci niedlugo wyjdzie, ze sam siebie niecierpisz a i z tolerancja masz problemy :))))
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
> Kuzwa, jak bedziesz tak dedukowal, to Ci niedlugo wyjdzie, ze sam siebie
> niecierpisz a i z tolerancja masz problemy :))))
Nie dość, że Wiedźma Zamorska to jeszcze a...d.
Marylko Ty to zawsze mnie rozbawisz:-))))))))))))
Całkowicie sie z Tobą zgadzam Mariniku!!!! Nigdy nie lekceważyłam odmienności i myślę, że w naszym kraju jest wielu homoseksualistów, tylko z braku tolerancji środowiska nie ujawnija się. Ja osobiście nie mam nic przeciwko adopcji przez homoseksualistów, sa normalnymi ludźmi i może dzieci adoptowane przez nich będą miały lepiej niż w niejednej innej rodzinie. W Polsce są dyskryminowani na każdym kroku i bardzo nad tym boleje. Miałam przykład dużej tolerancji homoseksualistów w Holandii jak tam byłam. Opowiadano mi o rodzinie , która adoptowała kilkoro dzieci, przważnie z Afryki. Panowie wychowujący te dzieciaki należą do ludzi bogatych i zapewniają dzieciom dobre życie.
Oni są normalnymi ludźmi i tak powinniśmy ich traktować. Wstydze się za naszego Prezydenta i jego świtę, że okazują kompletny brak tolerancji i w Europie przez ich podejście, tak my Polacy jesteśmy postrzegani, jako naród mało tolerancyjny.
Nie,Dorotko,ja nie sądzę,że ludzie ,aż tak mylą.Według mnie,to abolutny brak tolerancji dla inności.
Pewnie po części masz rację Dorotko, tylko aż tak zacofanym narodem nie jesteśmy - ja jednak obstaje za tym że dyskryminujemy homo, mimo wszystko. Obstaje za swoim bo miałam wiele przykładów nietolerancji. Pedofil czy zoofil dla mnie, to są ludzie chorzy, należy ich leczyć.
Ja mysle ze zle rozumiesz slowo pedofil-nie maja orientacji sexualnej......zobacz tu..
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia
Chyba sie nie zrozumialysmy:-). Juz w linku podanym przez Ciebie stoi ze jesli chodzi o Pedofili to 90% z nich jest hetero. co oznacza oczywiscie hetero-pedofil to ktos interesujacy sie niezdrowo dziewczynkami a homo-pedofil chlopcami. Moze juz i tak jest ze nie myli sie tych pojec pedofil to prawie to samo co homo. Juz dawno w Polsce nie mieszkam...Lecz czym wytlumaczyc strachwielu ze ludzie o orientacji homoseksualnej "zaraza " bdz "zepsuja " dzieci dlatego nie powinni ich wychowywac? Nie chozi mi tu o to, ze dzieci z takich rodzin moglyby miec ciezej ze wzgledu na srodowisko. Bo to wlasnie otoczenie moze bardziej takie dziecko zakompleksic niz dwoch Tatow czy dwie Mamy. zakladajac oczywiscie rodzine normalna czyli zdrowa obojetnie Mama-Tato czy jak wyzej.
W tamtej dyskusji udzialu nie wzielam bo zupelnie nie czuje sie na silach, aby rozmawiac o czyms tak powaznym i wymagajacym duzej wiedzy.
Księga Kapłańska 18,22-26
"Nie będziesz obował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą.To jest obrzydliwość!"
“Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy (prostytutki męskie), ani mężołożnicy (homoseksualiści), ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą (1Kor 6,9–10). "
"Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą, ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego, i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnym namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając bezwstyd i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę (Rz 1,24–27)."
Czytam i oczom nie wierzę znam Pismo święte ale tego nie ma w moim
Nie będziesz obował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą.To jest obrzydliwość!"
“Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy (prostytutki męskie), ani mężołożnicy (homoseksualiści), ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą (1Kor 6,9–10). "
Warto żebyś przeczytał V Ewangelie wydana przez MEFIS rok 1993 oraz tłumaczenia Pisma Świętego z jezyka greckiego.
Bóg powiedział jeżeli jesteś bez winy wez kamien i rzuć w grzesznika.Dlaczego nikt nie rzucił?
Bóg wybacza jest milosierdziem .
Homoseksualiści mają takie same prawa jak reszta ludzi ,mają prawo żyć i być szczęsliwi.Jeżeli ktos jest wierzący to powinien być równiez tolarancyjny.
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> Czytam i oczom nie wierzę znam Pismo święte ale tego nie ma w moimNie będziesz
> obował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą.To jest
> obrzydliwość!"“
Stary Testament. Księga Kapłańska, rozdział 18 wers 22.
Bóg powiedział jeżeli jesteś bez winy wez kamien i rzuć w
> grzesznika.Dlaczego nikt nie rzucił? Bóg wybacza jest milosierdziem
> .Homoseksualiści mają takie same prawa jak reszta ludzi ,mają prawo żyć i być
> szczęsliwi.Jeżeli ktos jest wierzący to powinien być równiez tolarancyjny.
Owszem chrześciajnin nie potępia homoseksualisty. Homoseksualizm według Biblii to pokusa, jak wiele innych. Każdy jest kuszony- nawet Jezus był. Sęk w tym, żeby tej pokusie grzechu nie ulegać. Bóg nie potępia za pokusę grzechu tylko za poddanie się jej.My jako wierzący nie mamy być tolerancyjni, mamy kochać bliźniego niezależnie od wszystkiego, ale nie przyklaskiwać mu, kiedy czyni zło, popełnia grzech. Chrześcijanin (każdy )jest wezwany do ewangelizowania- i ja właśnie to zrobiłam - to nie rzucanie kamieniem, to wyciąganie pomocnej dłoni. Bo (jak sama piszesz) Bóg jest miłosierny- ale tylko dla tych, którzy o to proszą.Ktoś kto żyje świadomie w grzechu i odrzuca w ten sposób Boga i jego miłosierdzie, nie dostąpi go(choć oczywiście mogę się myslić bo nie mi osądzać)
I znow oparcie w religii. Niewazne jakiej, ale w religii. I czemuz to nie mozna podejsc do problemu bez podtekstu religijnego? Czyz nie jest naiwnoscia takie stawianie sprawy? Homoseksualista mozesz byc - to grzeszne nie jest, tyle ze nie wolno ci trwac w zwiazku homoseksualnym i uprawiac sexu homoseksualnego. Do doroslych ludzi z takimi radami?? Wyciaganie pomocnej dloni? Alez ci ludzie takiej pomocy nie potrzebuja. Na tej zasadzie grzeszni sa takze heteroseksualisci wstepujacy w nowe zwiazki. A sa wciaz katolikami.
Użytkownik marinik napisał w wiadomości:
> I znow oparcie w religii. Niewazne jakiej, ale w religii. I czemuz to nie
> mozna podejsc do problemu bez podtekstu religijnego?
Wyraziłam swoją opinię na temat homoseksualizmu w oparciu o religię, bo właśnie tam szukam odpowiedzi na trudne pytania.
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> Czytam i oczom nie wierzę znam Pismo święte ale tego nie ma w moim
>“Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa
> Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy,
> ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy (prostytutki męskie), ani mężołożnicy
> (homoseksualiści), ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani
> zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą (1Kor 6,9–10).
Fragment raz jeszcze tym razem nie z netu tylko przepisze z Nowego Testamentu:
1Kor, 6,9-10
"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego?Nie łudźcie się!Ani rozpustnicy, a ni bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni w spółżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odzidziczą królestwa Bożego"
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> Czytam i oczom nie wierzę znam Pismo święte ale tego nie ma w moim
>“Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa
> Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy,
> ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy (prostytutki męskie), ani mężołożnicy
> (homoseksualiści), ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani
> zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą (1Kor 6,9–10).
Fragment raz jeszcze tym razem nie z netu tylko przepisze z Nowego Testamentu:
1Kor, 6,9-10
"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego?Nie łudźcie się!Ani rozpustnicy, a ni bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni w spółżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odzidziczą królestwa Bożego"
Użytkownik wiewioreczkamala napisał:
Fragment raz jeszcze tym razem nie z netu tylko przepisze z Nowego Testamentu;
Słaba jest twoja wiara jeżeli korzystasz z netu albo przepisujesz z Testamentu napisz coś od siebie .Przeczytaj Ewangelie te mniej dostępne ( bo jest ich więcej) wtedy możemy podyskutować a tak ŻYJ INNYM DAJ ŻYĆ .
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> Użytkownik wiewioreczkamala napisał: Fragment raz jeszcze tym
> razem nie z netu tylko przepisze z Nowego Testamentu;
>Słaba jest twoja wiara
> jeżeli korzystasz z netu albo przepisujesz z Testamentu napisz coś
> od siebie .Przeczytaj Ewangelie te mniej dostępne ( bo jest ich więcej) wtedy
> możemy podyskutować a tak ŻYJ INNYM DAJ ŻYĆ .
Ja uważam, że nie nam oceniać-dlatego nie piszę zdania "swojego" tylko Słowo Boże. Ja jestem tylko człowiekiem, nie mam prawa oceniać innych ludzi i ich postępowania- dlatego zacytowałam Pismo Święte. Znam niektóre fragmenty Pisma Świętego ale nie dosłownie. Wklepałam w wyszukiwarkę fragment który zapamiętałam i skopiowałam ten który znalazłam nie chcąc czegoś pzrekręcić. Napisałaś, że w Twoim Piśmie Świętym jest inaczej dlatego sięgnęłam na półkę żeby przepisać ze swojego ten fragment jeszcze raz- nie widzę w tym nic złego.
Nie rozumiem tylko tego: "ŻYJ INNYM DAJ ŻYĆ".-przecież to nie ja potępiam homoseksualistów tylko Bóg.
napisałam:
-przecież to nie ja potępiam homoseksualistów tylko Bóg.
Mój błąd- Bóg nie potępia ludzi tylko grzechy.
A tego "ŻYJ INNYM DAJ ŻYĆ" nadal nie rozumiem bo nigdzie nie napisałam złego słowa o homoseksualistach.
Tak ale ludzie tutaj sa ciekawi twojego zdania a nie cytatow z Biblii.Jesli nie masz swojego zdania na ten temat ,wiec po co zabierasz glos w tej dyskusji...
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
>Słaba jest twoja wiara
> jeżeli korzystasz z netu albo przepisujesz z Testamentu napisz coś
> od siebie .
Czy można ocenić moją wiarę jako słabą dlatego, że nie znam na pamięć Pisma Świętego i fragment przepisuję z Pisma Świętego (drukowanego czy też elektronicznego)?
Na pewno nie Wiewioreczkomala. Nie znam osoby znajacej cale Pismo Swiete na pamiec. A zawsze lepiej podeprzec sie cytatem niz klepac byl klepac czego zreszta nikomu tu nie zarzucam. Cchodzi mi tylko oto ze lepszy cytat niz ogolne pjecie "o tym co sie gdzies tam o uszy obilo"
Mariniku, zgadzam sie z Toba w 100% a co do adopcji ?? Tego tez nie neguje, mam klientki (kilka), ktore sa nauczycielkami i w klasach maja dzieci roznej plci, ktore wychowuja sie z dwoma tatusiami, lub dwoma mamusiami i rozwoj dzieci w niczym nie odbiega od normy, czyli dzieci z malzenstw i rodzin heteroseksualnych. A niby jakie wzorce ma dziecko z rodziny alkocholikow, czy tez rodziny gdzie tatus cwiczy boks na mamusi, a mamusia zyje w ciaglym strachu?? Dzieci maja byc kochane i w/g mnie moga byc kochane tak samo przez rodzicow roznych plci, jednej plci jak i przez samotnego ojca, czy matke. Chetnie podyskutuje na taki temat, dopoki znow komus nie zacznie sie toczyc piana w kazdym poscie ;)
Ależ stanowi zagrożenie. I to bardzo poważne - dla rodziny, dla bezpieczeństwa wychowywanych dzieci.
Dopóki traktowani są jako odmieńcy wszystko Ok - natura tworzyła i tworzy różne dziwy, dopóki się z tym nie obnoszą Ok - szczerze mówiąc nawet w najbardziej zażartej dyskusji nie obchodzi mnie to czy ty (przepraszam za personalizację, ale dlatego małą literą) idziesz do łóżka z kobietą czy też z mężczyzną. Ani z kim mieszkasz pod jednym dachem. Jeżeli używasz konkretnych argumentów wszystko w porządku.
Ale jeżeli argument stanowi fakt, że żyjesz z facetem i jako tego bidulkę wszyscy powinni o tym wiedzieć i traktować Cie specjalnie to wybacz...
Ale homoseksualiści domagają się specjalnego a nie normalnego traktowania. Czy widziałaś "kochających normalnie" - używając tak trywialnego zwrotu - aby się obnosili ze swoim życiem płciowym?
Dlaczego mam zaakceptować coś co toleruję - bo tego się ode mnie wymaga w dzisiejszych czasach. Nie tolerancji a akceptacji
Ekko widzialam. Chocby w ostatni weekend islandzka para bardzo sie obnosila na ulicy, w nocy. My pracowalismy a oni testowali sciane :)
Ekko, a co to jest "obnoszenie sie ze swoim zyciem plciowym"??? bo ja osobiscie nie widze roznicy jesli idzie ulica malzenstwo czy tez para (dwuplciowa) a jak idzie para jednoplciowa .... No chyba, ze masz jakies pary homoseksualne, ktore uprawiaja seks na trawnikach, to faktycznie nie powinno byc akceptowane. Widze na codzien pary homoseksualne, siedza w pociagu i trzymaja sie za rece, rozmawiaja patrzac sobie w oczy, moze czasem ktos kogos przytuli, czy smoknie w policzek ... Nie widze w tym nic zlego, a jesli pary heteroseksualne sie tak zachowuja to tez Ci to przeszkadza ?
Nie o takie "obnoszenie" mi chodziło. Bo trzymanie się za ręce, przytulanie, obściskiwanie sie czy inne dziwy (i nie ma znaczenia udział płciowy), bardziej wymyślne co najwyżej mogą zdegustować lub w najgorszym razie zgorszyć (choć o to to chyba trudno). Chodziło mi o to ciągłe gadanie o inności seksualnej - bo wszystkie dyskusje na tym się kończą. Przecież jak pracownik dobry, nie zwolni sie go za to że ma konkretną orientację seksualną. a jeżeli tak - to źle świadczy o właścicielu.
to miało być to miauki - nie wiem czemu tu mi wylazło
Wlasnie chodzi o calkiem normalne traktowanie. Co rozumiesz przez specjalnosc traktowania? I dlaczego uwazasz se homoseksualisci sie domagaja jakiegos szczegolnego traktowania? Jasne ze obnoszenie sie ze swoja seksualnoscia jest niestosowne. Wszelkie Parady Rownosci sa dla mnie smieszne, bo seksualnosc jest intymna sprawa - nie do publicznej manifestacji.
Właśnie sprawa intymna. I moze gdyby dało sie uregulować w sposób prawnyzasady dziedziczenia własności - wtedy tak. Do tolerowania nie potrzeba akceptacji. Natomiat nigdy nie zaakceptuję małżeństwa homoseksualnego z dążeniami do tworzenia rodziny. Natura nie dała im takich praw, nie mogą mieć dzieci w sposób naturalny. Więc nie powinni do tego dążyć.
Hola - a co z malzenstwami hetero nieplodnymi??????
One w sposób naturalny tworzą rodzinę. To co napisałam Lucky jest mama i tata. To stwarza podstawę do adopcji. Pełna rodzina. Nie będę się wypowiadała na temat sztucznych zapłodnień - bo to temat na długą dyskusję
Tyle, ze takie pojecie rodziny jest umowne i wzgledne, oparte na stereotypach. Czy nienaturalna jest rodzina skladajaca sie z 2 swiadomych, doroslych osob tej samej plci, krore sie fascynuja wzajemnie soba, troszcza wzajemnie o siebie, kochaja i odczuwaja wzajemny pociag seksualny?
Dla mnie Mariniku jest to związek, a nie rodzina.
Fascynacja, miłość, pociąg seksualny to relacje które mogą wystąpić między dwojgiem ludzi, niezależnie od płci, ale wcale nie muszą oznaczać tworzenia rodziny.
Tak till, zwiazek czy rodzina - mniejsza o slowo, wazniejsza jest sama istota tej relacji miedzy dwojgiem ludzi
ależ nie chodzi o słowo - tylko o treść jaką jest ono wypełnione.
Jakos nie bardzo mi to pasuje, czyli myslisz, ze lepiej zeby osierocone (z roznych powodow) dzieci wychowywaly sie w przepelnionych sierocincach, bez mozliwosci indywidualnych uczuc, niz zeby mialy mozliwosc byc kochane przez ludzi zyjacych w zwiazku homoseksualnym ??
Lucky, a nie mogłyby zwyczajnie trafiać do domów osób heteroseksualnych? Nie tylko homoseksualiści mogą i potrafią kochać...
Oczywiscie, ze moglyby :) i pewnie trafiaja, ale nie wszystkie ... Dlatego pytam, czy w sytuacji gdzie para homoseksualna chce zaadoptowac dziecko, ktorego nikt z par heteroseksualnych nie chce (przypadek drastyczny, ale wiem, ze i takie sie zdarzaja) czy lepiej zezwolic na adopcje, czy tez zatrzymac dziecko w domu dziecka ??
Moje zdanie: jesli para homoseksualna spelnia wszystkie wymagane warunki do adopcji jest dla mnie taka sama para jak para heteroseksualna starajaca sie o adopcje. Moim zdaniem jest wtedy na pewno lepszym wyjsciem niz sierocíniec
Zgadzam się w całej rozciągłości z Ekkore. Nie mam nic przeciwko homoseksualistom i w poszanowaniu dla wszelakich inności staram się wychowywać swoje dziecko. Ale takie "obnoszenie się" z seksualnością, te wszystkie gesty, zachowania, parady i manifestacje ... to tylko potęguje moim zdaniem wyobcowanie kochających inaczej. Chcą być traktowani normalnie? Niech się po ludzku zachowują.
Co do adopcji jestem zdecydowanie przeciwna. Proszę wyobrazić sobie sytuację, że takie dziecko pójdzie do "normalnej" katolickiej szkoły i inne dzieci będą go szykanować, bo ma dwóch tatusiów.
Co do natury i występowania zachowań homoseksualnych wśród zwierząt - może i są, ale są to pojedyńcze i odosobnione przypadki, natura po to stworzyła samca i samicę, żeby się rozmnażali i mieli potomstwo, które przedłuży gatunek.
Cewuniu :)) ale szkoly katolickie wcale nie sa normalne :)) normalne to sa w/g mnie szkoly bez zadnego profilu religijnego i one akceptuja wszystkich jednakowo, bez dyskryminacji rasowej, religijnej czy tez jakies jeszcze innej. A jesli juz mowimy o profilu religijnym to kazda religia ma swoje szkoly i te wlasnie szkoly nie przyjmuja wogole takich dzieci, tak samo jak nie przyjmuja dzieci o innym wyznaniu, one sa poprostu tylko dla ludzi z wewnatrz.
Zosiu, jesli sie tylko chce, to napewno sie da :))) Ja ze szkolnictwem oczywiscie nie jestem na biezaco, bo juz nie mam dziecka w wieku szkolnym ;). W dodatku moj syn chodzil do wlasnie 'normalnej' szkoly bez zadnego profilu religijnego.
Użytkownik ekkore napisał w wiadomości:
> Ależ stanowi zagrożenie. I to bardzo poważne - dla rodziny, dla bezpieczeństwa
> wychowywanych dzieci.
A tak naprawde Ekkore, to jakim zagrozeniem dla Twojej rodziny i bezpieczenstwa wychowywanych dzieci jest fakt, ze osobnik X mieszkajacy w tym samym miescie, moze na tej samej ulicy spi z osobnikiem tej samej plci ?
Dlaczeo mojej - ogólnie rodziny. Instytucja rodziny to mąż (ojciec) i żona (matka) i przynajmnie teoretycznie mogą mieć potomstwo. Związki homoseksualne nie mają na taką teorię szans
Homoseksualista- dla mnie przede wszystkim człowiek, z całym jego bogactwem i złożonością. Będę go lubić bądź nie, ale bez związku z jego preferencjami seksualnymi.
Jestem przeciwko adoptowaniu dzieci. Nie dlatego, że homoseksualizm jest zaraźliwy, że geje i lesbijki nie potrafią kochać i stwarzać domu dla innych... nie, tak nie myślę... ale dla mnie definicja rodziny, macierzyństwa, ojcostwa jest jasna i nie obejmuje związków tej samej płci. Homoseksualiści nie mogą mieć ze sobą dzieci i może niech już tak zostanie.
Ale co z lesbijkami, które wchodzą w nowe, tym razem homoseksualne związki razem z dziećmi z małżeństwa? Siłą rozpędu przyznawać w czasie rozwodu dzieci mężom heteroseksualnym, bo oni są "normalni", a te żony nie? No przecież nie tędy droga...
Czy homoseksualista może być moim sąsiadem, kolegą/koleżanką z pracy? Bez problemu.
I jeszcze jedno- wkurza mnie, kiedy w mediach nieustannie nawraca wizerunek geja- najcudowniejszego przyjaciela kobiety... że jak już homoseksualista to z definicji wrażliwy, ogólnie uroczy, inteligentny i wykształcony... :))))... ale to tak na marginesie.
he he - facet sie we mnie odezwal -
Ale co z gejami, które wchodzą w nowe, tym razem homoseksualne związki razem z dziećmi z małżeństwa? Siłą rozpędu przyznawać w czasie rozwodu dzieci zonom heteroseksualnym, bo one są "normalne", a ci mezowie nie? No przecież nie tędy droga...
Ale dzieci z reguły przyznaje sie matce - jeżeli nie ma jakiś przeciwskazań.
A no właśnie Mariniku:))))
To też ciekawy temat, bo faceci są od początku w gorszej sytuacji, jeśli chodzi o rozwód i dzieci, a co dopiero, jeśli jeszcze są homoseksualni.
Dla mnie życie seksualne osobników tej samej płci nie jest normalne, ba jest nawet wbrew naturze. Jednak związków homoseksualnych nie da się rozpatrywać tylko i wyłącznie przez pryzmat ich seksualności. Takie myslenie byłoby nieporozumieniem i ograniczałoby budowanie tolerancji. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że (moim zdaniem) nie pozwalałoby na tolerowanie takich relacji a postrzeganie ich tylko i wyłącznie jako dewiację seksualną...
Dla mnie istotą tolerancji jest próba zrozumienia inności tej orientacji jako potrzeby budowania silnych więzi uczuciowych, emocjonalnych tylko
w związkach homo. W związku z tym nie przeszkadza mi, jeśli dwie kobiety lub dwóch mężczyzn łączy prawdziwe uczucie, są razem szczęśliwi, żyją nie obnosząc się ze swoją innością, nie robią z niej karty przetargowej.
Jestem w stanie zrozumieć próby zalegalizowania takich związków w celu uregulowania spraw urzędowych, podatkowych, spadkowych itp.
Moja tolerancja jednak jest ograniczona i jeśli chodzi o chęć wychowywania w takich związkach dzieci - jestem temu zdecydowanie
przeciwna. Taki związek udający rodzinę nie jest dla dziecka wzorem godnym do naśladowania, autorytetem.
W tym przypadku moja tolerancja się kończy a o akceptacji nie ma mowy.
Mialam kolege homoseksualiste i przyznam,ze fajny z niego byl kumpel ( byl, bo kontakt nam sie urwal ),potrafil doradzic w ubiorze, w kosmetykach, potrafil sie wyplakac na kolanach i potrafil wysluchac wszystkich wyzalen ze zrozumieniem. Jednak sam przyznal,ze ludzie jego pokroju, uwielbiaja najnowsze trendy w modzie, musza byc wyksztalceni, miec dobra prace i mile towarzystwo, no i bardzo czesto czuja sie obrazeni za byle co, a najwazniejsze,ze musza caly czas blyszczec, wtedy jest ok.
Toleruje homoseksualistow,zeby nie powiedziec,ze lubie, ale jesli chodzi o zakladanie rodzin to juz nie jestem tak optymistycznie nastawiona. Dzieci potrzebuja ojca i matki ( jednego z Wenus, drugiego z Marsa ;) ) Ojciec ma inny wplyw na dziecko, matka ma inny, ale ogolnie sie uzupelniaja. Tu nie chodzi o dawanie kwiatkow czy cos innego, ale o wzorzec dla dziecka. Dziecko w swoim czasie zadaje mnostwo pytan, na ktore trzeba odpowiedziec jasno i wyraznie no i zgodnie z prawda. Dziecko jest dobrym obserwatorem i z wielu spraw zdaje sobie sprawe, chociaz nie zawsze powie... Powiem tak: Pary homoseksualne zyja moda, kariera,chwila, nie maja zbytniej cierpliwosci dla drugiej osoby a co dopiero dla dziecka, ktore nie zawsze jest grzeczne i robi co mu sie kaze, dlatego jestem za rodzina heteroseksualna....
Opowiem Wam historie mojej znajomej Danusi. Danusia mieszkala kiedys w NY, kilka lat temu wyprowadzila sie do Colorado, Danusia ma 65lat i troje dzieci, dwie corki i syna. Zawsze byla przeciwna zwiazkom homoseksualnym i uwazala je za wrecz wybryk natury, "Ot tak sie ludziom w glowach poprzewracalo" - mowila i uwazala, ze homoseksualizm jest niczym wiecej jak zamilowaniem do powiedzmy czarnego koloru, czy tez ryzu w miejsce ziemniakow. Jedna z corek Danusi przez dlugie lata nie wychodzila za maz, ba nawet nie miala zadnych kolegow, nie mowiac o zwiazkach z mezczyznami. Jesli ktokowiek pytal Danusie czemu Iza nie wychodzi zamaz, to Danusia odpowiadala, ze Iza jest tak wybredna, a ze miala wyzsze wyksztalcenie i bardzo dobry zawod... cala bajka opierala sie na szczegolnej wybrednosci w doborze partnera. Iza w zwiazku z wykonywanym zawodem wiele podrozowala i to w sumie dalo Jej mozliwosc ukrywania swojej orientacji seksualnej przed Matka. Az wreszcie ktoregos dnia powiedziala kim jest. Szok byl ogromny, Danusia nawet wyladowala na jakichs srodkach uspakajajacych i wtedy duzo z Nia na ten temat rozmawialam, wreszcie po jakims czasie dala sie przekonac, ze lepiej zaakceptowac kim jest Jej Corka, niz stracic ja na zawsze. Po kilku latach Iza i jej partnerka zaadoptowaly dziewczynke, ktorej nikt nie chcial (stad moje wczesniejsze pytanie) bo dziecko urodzilo sie z niedorozwojem umyslowym. Wtedy wlasnie obie kobiety podjely decyzje przeprowadzenia sie do Colorado (tansze domy i wogole tansze koszty utrzymania) kupily dom i zaczely sie przygotowania.
Danusia pewnego dnia zadzwonila do mnie, ze podjela decyzje, chce zamieszkac z Iza i jej partnerka ... powiem Wam, ze ja sie poplakalam, bo nie wyobrazalam sobie, ze ta kobieta moze przejsc taka metamorfoze pogladow. Mieszkaja juz od 3 lat w Colorado, czesto dzwonimy do siebie, sa wszystkie razem szczesliwe, a Danusia zakochana we wnuczce...
Jak widac problem wyglada troche inaczej jesli w gre wchodzi ktos z naszych bliskich...
Marylko, opisana przez Ciebie sytuacja potwierdza tezę, że punk widzenia zależy od sytuacji w której się znajdziemy.
Zaakceptowanie homoseksualizmu własnego dziecka musi byc bardzo trudne. Bój musi stoczyć miłość rodzicielska z własnymi poglądami,
często bardzo radykalnymi żeby nie powiedzieć zardzewiałymi. Myślę, że mimo wszystko łatwiej z dnia na dzień zmienić poglądy niż przestać kochać własne dziecko .
Zdecydowanie łatwiej mieć komfort wolnego wyboru w wyznaczaniu granic tolerancji a nie działać ze strachu przed utratą kontaktów z własnym dzieckiem. Znam taki przypadek osobiście, uznanie problemu "inności' syna jest traktowane jak zło konieczne. Minęło od tego czasu ładnych parę lat a matka ciągle obwinia siebie za orientację syna. Poza tym problem podzielił rodzinę na tych "za" i "przeciw".
Należy jeszcze pamiętać o tych rodzicach, którzy w takiej sytuacji nie potrafią pogodzić się z faktami i "wyklinają" swoje "inne" dzieci ...
Ci muszą być podwójnie nieszczęśliwi...
Fakt adoptowania dzieci w związkach homo jest dla mnie jednak nie do przyjęcia.
Alu, po zamieszczeniu tego postu zadzwonilam do Danusi i lojalnie powiedzialam Jej, ze taka informacje zamiescialm na stronie, jakkolwiek Ona nie ma z ta strona nic wspolnego i imiona oraz miejsce zamieszkania zmienilam, to jednak chcialam Ja o tym poinformowac.
Reakcja Danusi "alez pisz, bo znasz te cala historie od podszewki, a ja juz teraz nie mam sie czego wstydzic" jak sama twierdzi nauczyla sie kochac wlasna corke z wyboru a nie z koniecznosci. Ja w zwiazku z moim zawodem mialam wiele kontaktow z homoseksualistami i niejednokrotnie widzialam, lub slyszalam o tragedii mlodych ludzi ktorzy nie mogli powiedziec wlasnym rodzicom. Historia Danusi i Izy jest mi jednak szczegolnie bliska, bo bralam w tym bezposredni udzial. Iza powiedziala najpierw mnie, a potem dopiero po jakims czasie podjela decyzje poinformowania Danusi. Ze strony Danusi to byla autentyczna tragedia, byly momenty, ze padaly slowa jakich zadna matka nie powinna uzyc pod adresem wlasnego dziecka. Byl to bardzo dlugi proces, ale jednak zakonczyl sie szczesliwie. Ja wiem, ze w glebi serca Danusia zdecydowala sie na te przeprowadzke, aby wynagrodzic Izie ten czas kiedy zabraklo Jej matczynego zrozumienia i milosci.
Ale ta sytuacja dotyczy własnego dziecka. Tutaj natura nie dała wyboru. Więzy krwi. Przecież to, że nie zgadzam się z taką orientacją nie znaczy wcale, że gdyby któreś z dzieci znalazło się w takiej sytuacji wyrzuciłabym go z domu, ukarała itp...
Zresztą w samym fakcie bycia homoseksualistą nie ma nic złego, nie ma w tym winy człowieka, tak jest i już. Ja homoseksualistę akceptuję jako człowieka, bo tu może byc albo dobry albo zły. W tym momencie orientacja seksualna nie ma znaczenia.
Nie podoba mi się tylko to obnoszenie się z tym, to że domagają się dodatkowych praw tylko z powodu orientacji seksualnej
Calkiem niedawno doszly mnie sluchy ze w GB terminy "mama" i "tata" staly sie homofobiczne. Nie wiem czy to tylko plotka prima aprilisowa.. czy prawda. Bo wlos mi sie na glowie jezy..Tutaj link http://7dni.wordpress.com/2007/02/ i tutaj http://www.kampania.org.pl/prasa.php?subaction=showfull&id=1173647909&archive=&start_from=&ucat=21&
W jakims sensie poczulam ulge ze to dotyczy tylko par homoseksualnych, mojemu dziecku nikt nie zabroni zwracac sie do mnei per mamo... uff
Ekkore, ja ciagle nie kapuje ;) bo najpierw myslalam, ze to obnoszenie sie, o ktorym piszesz, to trzymanie sie za raczke, ale wyprostowalas, ze to Ci nie przeszkadza, oczywiscie nie w nadmiarze, ale rozumiem, ze w nadmiarze, to i pary hetero sa niesmaczne. I teraz znow piszesz o obnoszeniu sie, o domaganiu sie dodatkowych praw, tylko z powodu orientacji seksualnej.
Nie wiem czy znow dobrze rozumiem, ale w/g mnie to oni nie domagaja sie zadnych dodatkowych praw, tylko takich samych jak maja pary heteroseksualne. Czyli legalizacji prawnej zwiazku, a co za tym idzie praw spadkowych, wspolnego ubezpieczenia, jesli ma tylko jedno z partnerow, emerytury po zmarlym partnerze ... itd. Tego domagaja sie nasi tutaj, nie wiem moze Wasi w Polsce domagaja sie czegos innego o czym ja nie wiem....
Ekkore, czy to znaczy, ze homoseksualisci moga zaadoptowac dziecko, ktorego nikt nie chcial?? Czy to znaczy, ze dziecko specjalnej troski nadaje sie do wychowania w rodzinie gdzie rodzicami sa dwaj mezczyzni, albo dwie kobiety, a normalne dziecko nie??
Mnie sie wydawalo, ze szczegolnie dzieci specjalnej troski maja wieksze potrzeby.... no tak, ale normalni rodzice, chca miec normalne dzieci ... jakkolwiek z jakichs tam przyczyn nie moga ich miec. Wiesz Ci "inni" w wiekszosci przypadkow prawdopodobnie tez sa zdolni do posiadania wlasnych dzieci, ale nie moga miec ich z wlasnymi partnerami ze wzgledu na to tylko, ze ci partnerzy sa tej samej plci co oni. A jesli samotna kobieta podda sie sztucznemu zaplodnieniu, to czy ma prawo byc matka ?? Ogladalam kiedys przypadek gdzie dwoch mezczyzn znalzalo kobiete, ktora po sztucznym zaplodnieniu nasieniem jednego z nich urodzila dla nich dziecko. Biologicznie jeden z tych mezczyzn byl ojcem tego dziecka i co wtedy?? Sa kobiety, ktore w zwiazkach homoseksualnych korzystaja tez z mozliwosci sztucznego zaplodnienia i rodza dzieci ... to sa biologicznie ich wlasne dzieci, czy powinny byc im odebrane??
Co do faktu, ze jak piszesz homoseksualisci walcza o prawa seksualne, to nie bardzo rozumiem o co walcza, bo przeciez i tak maja zycie seksualne...Tolerancja, akceptacja ?? tak tutaj rozumiem i nie mam problemu z zaakceptowaniem ich zycia, tak samo jak nie mam problemu ze ktos ma blond wlosy i brazowe oczy, jakkolwiek ja mam (mialam :)) czarne wlosy i niebieskie oczy.
Jestem przeciwnikiem adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Nie chcę, aby pozwalała na to ustawa. Są jednak sytuacje, gdzie zastanawiałabym się nad tym. Choćby przykład Twojej znajomej. Chora dziewczynka, ktorej nikt nie chciał. Lepiej, aby wychowywała się w sierocińcu czy wśród homoseksualistów, którzy mają środki finansowe, aby to dziecko wychować? Dopóki nie będę w konkretnej sytuacji nie będę umiała odpowiedzieć na to pytanie. Bo to co może mi się dzisiaj wydawać niedopuszczalne, w konkretnej sytuacji nabierze innego wymiaru.
Nie jestem zwolenniczką rodzenia dzieci tylko dla samego ich posiadania - to nie przedmioty, które mamy na zawołanie. Dzieci powinny się rodzić z miłości, w rodzinie, a nie tylko z przypadku czy z zachcianki (ale są to tylko pobożne życzenia). Wiadome jest jednak, że nikt nie odbierze dziecka biologicznej matce, gdy ta dobrze sie wywiązuje z obowiązków powierzonych przez naturę.
A temat jest na bardzo długą dyskusję i nie wiem czy się go da tak rozwinąć na forum, za pośrednictwem tych krótkich wypowiedzi (czasami dłuższych)
A jaka masz pewność, że pary homoseksualne, gdy prawnie się im pozwoli będą chciały dobrowolnie adoptować chore dzieci? Dla kogo one wtedy pozostaną? Będa tak samo w sierocińcach.
No tak, kto wie mala Michelle byc moze zostala nawet splodzona z milosci, ale nie starczylo tej milosci na Jej chorobe .... Wiesz, co jakis czas napotykam na tragedie dzieci niechcianych, niekochanych, molestowanych, mordowanych zdarza sie to wszedzie, czyli rowniez w Polsce .... i tak sie zastanawiam w jaki sposob te wszystkie dzieci przyszly na swiat ?? czy sa wynikiem przypadku?? lekkomyslnosci?? czy braku dojrzalosci ?? Mysle, ze dzieci ktore laduja w domu dziecka a nie na smietnikach, sa i tak szczesliwe a dopoki takie przypadki sie zdarzaja i to czesto gesto w "porzadnych" rodzinach jest mi obojetne kto te dzieci bedzie adoptowal, aby tylko je kochal.
Z tego co napisalas, to nie masz nic przeciwko temu, zeby homoseksualisci adoptowali dzieci takie jak Michelle, czyli takie "ludzkie odpady" .... wiesz 5 lat temu jak Iza zaadoptowala Michelle to faktycznie nie miala innej mozliwosci, ale teraz mimo, ze sytuacja sie troche zmienila na korzysc zwiazkow homoseksualnych, to jednak nie oddala Jej do Instytucji, bo Michelle byla adoptowana z Instytucji to takie "schroniska" gdzie dzieci w sumie skazane sa na smierc... A przeciez do tego "schroniska" Michelle trafila za zgoda wlasnej biologicznej matki, ktora prawdopodobnie stwierdzila, ze potrzeby malenstwa przerastaja mozliwosci jej milosci macierzynskiej...
I kto tu jest lepszym czlowiekiem... Chyba nie bede juz w stanie wiecej pisac na ten temat, bo to zaczyna byc dla mnie meczace emocjonalne... jakos cala ta historia za bardzo mnie "dotyczy", bylam i chyba ciagle jestem "za blisko" zeby mowic i pisac o tym bez emocji.
To nie tak. Nie do końca, że nie mam nic przeciwko temu, żeby pary homoseksualne adoptowały takie "odpady". Pomyśl tylko czy ta adopacja byłaby możliwa, gdyby takie pary miały prawną możliwość przysposobienia zdrowych dzieci. Jaki byłby ich wybór? Zaznaczam, że nie wiem jak wygląda sytuacja prawna w poszczególnych stanach Ameryki odnośnie praw par homoseksualnych
Dziewczyny, idziecie w jakimś dziwnym kierunku... "odpady"??? Co to na litość ma znaczyć?! Nie róbcie takich skrótów myślowych! Rozumiem w jakim kontekście to napisała Lucky, ale... jakoś im więcej razy to się powtarza, tym mniej jest pierwotnego sensu...
Dziecko to dziecko, niezależnie od stanu zdrowia.
To kogo szukają stęsknione pary???? Trójki chorych dzieci czy błękitnookiej, blondwłosej dziewczynki i to jeszcze najlepiej sześciotygodniowej....Takie życie. Nikt nie chce chorych dzieci!!! Skoro jest wybór, to ja poproszę :......i jeszcze grzeczne i po ojcu nobliście. Proszę no!
hmmmmmi tylko tyle umiem na ten moment
kokliko :) dziekuje
Podpinam sie z ta wypowiedzia sama do siebie, bo tak chyba bezpieczniej i rowniez dlatego, ze to co napisze jest odpowiedzia i dla Ekkore i dla Miauki i dla Till. Pojecie "odpadu ludzkiego" nie przyszlo mi latwo, ale napisalam tak dlatego, ze takie odnioslam wrazenie po wypowiedzi Ekkore, ze jesli homoseksualisci chca to niech sobie wlasnie adoptuja te dzieci, ktorych my ludzie normalni nie chcemy. Cos jakby "niech sobie pies zje resztki z obiadu". Jakos nikt nie podchwycil mojego pytania w jaki sposob przyszly na swiat te niechciane dzieci od ktorych az sie roi w sierocincach??
No wlasnie, przeciez kazde dziecko poczete, a tym bardziej narodzone ma tatusia i mamusie, czyli jest wynikiem wspolzycia pary heteroseksualnej ..... i co, co sie stalo z tymi tatusiami i mamusiami, ktorzy nagle nie chca tych dzieci??? Wszyscy powymierali ??? Jakos mimo wrodzonego optymizmu nie chce mi sie w to wierzyc, a raczej jestem sklonna uwierzyc, ze znakomita czesc tych tatusiow i mamus jest nieodpowiedzialna, nie kocha tych dzieci i wogole nie dorosla do bycia rodzicami. I tu sie rozklada teoria rodziny w "normalnym" tego slowa znaczeniu, a co za tym idzie, skoro mamy tyle nieodpowiedzialnych, przypadkowych rodzicow, ktorzy uwazaja danie zycia za zabawe, to dlaczego nie pozwolic wychowywac te dzieci ludziom, ktorzy chca je kochac, w tym wypadku lepiej niz biologiczni rodzice ??? Teraz Miauko mam nadzieje rozumiesz skad wzielo sie porownanie lepszego i gorszego, co wcale nie bylo zamierzone jako porownanie a tym bardziej osad. Decyzja o adopcji napewno nie jest latwa, tak sie sklada, ze zetknelam sie z tym w przypadku kilku moich klientek, trzeba naprawde bardzo pragnac dac milosc dziecku, z ktorym nie jest sie zwiazanym w zaden sposob biologicznie. Jestem pelna podziwu i uznania dla tych ludzi bez wzgledu na ich stan rodzinny, orientacje seksualna, rase, wyznanie itp, itd.
Ja mysle, ze gdybysmy bardziej swiadomie podchodzili do odpowiedzialnosci posiadania dzieci, obdarzenia ich poza srodkami materialnymi miloscia to moze nie byloby tyle dzieci niechcianych. A dopoki sa niechciane, to uwazam, ze prawo adopcyjne powinno byc tak skonstruowane, zeby dawalo prawo adopcji ludziom kompetentnym, nawet jesli ci kompetentni sa homoseksualistami. Jakos tak sie dziwnie sklada, ze w domach dziecka nie ma do adopcji dzieci zrodzonych ze zwiazkow tej samej plci, a tych dwuplciowych jest pelno....
Nie chce uogolniac, bo zycie nie ma takich prostych regul, ale postawa [jestem przeciw bo dziecko ma miec "tatusia i mamusie"] jest dla mnie infantylna, chocby tylko z tego powodu, ze kazde dziecko ma tatusia i mamusie, ale skoro jest w domu dziecka to znaczy, ze tatus i mamusia sa ......warci.
To co juz napisała Till - jest tyle par heteroseksualnych, tworzących rodzinę, którzy adoptują każde dziecko, zdrowe czy chore. Często czekaja latami, nie mając pojęcia, że kilkanaście kilometrów dalej taki ktoś na nich czeka. Może jest to brak przekazywania informacji - nie wiem nigdy się nie dowiadywałam.
A postawa jest przeciw bo dziecko powinno mieć mamę i tatę to nie infantylizm. To kwestia przekonań, wartości. Bo dziecko powinno mieć rodzinę - a co za tym idzie mamę i tatę (to jest wynik tego), aby mieć wzorce do naśladowania. Jeżeli biologiczna rodzina nie stanęła na wysokości zadania (bo jaki byłby piękny świat, gdyby dzieci rodziły się w odpowiednim czasie i tylko tym, którzy ich pragną. Ale tak nie jest. Bo popędem seksualnym kieruje coś zupełnie innego niż rozum) to moze sie znaleźć rodzina zastępcza (nie w sensie prawnym tylko ogólnym).
No coz Ekko, ciagle uwazasz, ze dziecko moze byc wychowane tylko przez mame i tate, szczescie, ze mnie nikt nie odebral syna i udalo mi sie go wychowac na porzadnego czlowieka, a przeciez nie bylo taty, czyli nie bylo wzorca meskiego, ktory w/g Ciebie jest niezbedny do normalnego rozwoju... Ja z kolei uwazam, ze dziecku do normalnego rozwoju jest potrzebna milosc i poczucie bezpieczenstwa, a to moze dac samotna mama, samotny tata, dziadkowie (znam przypadki adopcji dzieci przez wlasnych dziadkow) tak samo jak dwoje ludzi tej samej plci jesli kieruja sie dobrem dziecka i sa osobami kompetentnymi.
Czas oczekiwania na adopcje trwa latami nie tylko w przypadku par heteroseksualnych, bo mysle, ze nie chcialas dac do zrozumienia, ze homoseksualne pary maja tu jakis przywilej pierszenstwa.
Nie zgadzam sie, ze popedem seksualnym kieruje cos innego niz rozum, uwazam ze rozum (mozg) jest wlasnei najwazniejszym organem seksualnym i jesli nie korzysta sie z mozgu a tylko z innych "sprzetow" no coz to troche jak zwierzeta (???). Moze brak edukacji seksualnej, moze powinnismy jako rodzice nie tylko uczyc dzieci jak jesc nozem i widelcem, ale tez jak wspolzyc seksualnie.
Wspolzycie seksualne to bardzo trudny temat zarowno dla rodzica jaki dla dziecka, sek w tym,ze dziecko a raczej nastolatek niezbyt chetnie slucha takiej nauki od rodzicow, woli korzystac z innych zrodel...
Przypomnial mi sie kawal:
Tata mowi do synka
- Synu, czas porozmawiac o seksie
-Nie tato, nie chce
-Synu mysle,ze przyszedl juz odpowiedni czas...
-Nie mam czasu teraz
-Synu...
-No dobra tato... to czego chcialbys sie dowiedziec?
Nadiu, oczywiscie, ze jesli wmowimy 4latkowi, ze go przyniosl bocian, czy tez znaleziony zostal w kapuscie to potem ciezko te bajke odkrecic jak maly czlowieczek ma 14 czy tez 17 lat. Trudno sie potem dziwic, ze taki nastolatek nie wierzy rodzicom i uwaza, ze sam wie lepiej. Jesli natomiast od samego poczatku traktujemy dzieci powaznie i odpowiadamy zgodnie z prawda w stosunku do ich wieku, to jakos nie wyobrazam sobie wiekszych problemow. Seks jest taka sama potrzeba fiziologiczna jak jedzenie czy tez wyproznianie sie organizmu, a jakos nie mamy duzych problemow uczyc dzieci jak jesc i jak zachowac czystosc pupy po wyproznieniu. Tylko jesli seks ustawimu na liscie tematow tabu, no to potem mamy co mamy, czyli dzieci zdobywajace wiedze na ten temat od innych dzieci, ktore z kolei gdzies cos zaslyszaly, lub podejrzaly... A skoro mowimy o idealnym modelu rodziny i wzorcach zachowania obu plci to dlaczego pozostawiamy ten wazny element wychowania wlasnie przypadkowi???
Co oczywiscie nie znaczy, ze homoseksualizm zalezy do wychowania - to dla jasnosci, zeby nikt nie podejrzewal mnie o to, ze oskarzam kogos, ze wychowal sobie homoseksualiste.
Zgadzam sie,ze seks jest taka sama potrzeba fizjologiczna jak inne i powinno sie to dziecku wyjasnic, pytam tylko jak? W jaki sposob? Nam rodzice tez nie wyjasniali, wiec skad brac wzorce?
Nadiu, o malo nie przeoczylam Twojego pytania :) Ale tez musze powiedziec, ze mnie nim zaskoczylas, bo ja wiem, ze obserwujac pokolenia w mojej rodzinie to kazde pokolenie zyje troche inaczej. Moze "przyczepie" sie kobiet, wiec moja babcia nigdy nie chodzila do szkoly, ale mama tak mimo, ze przeciez nie miala wzorcow. Moja mama nie lubila czytac i czytala tylko to co absolutnie musiala, a ja mimo, ze nie mialam wzorca mamy oblepionej ksiazkami, uwielbiam czytac. Kazda z nas (babcia, mama i ja) prowadzi/la inna kuchnie gotujac inne potrawy, wprowadzajac innowacje. I na tej samej zasadzie mysle, odbywa sie tez ewolucja w kazdej innej dziedzinie zycia, tak samo i w stosunkach z dziecmi. Wiesz mnie powiedziano kiedys, ze dzieci przynosi bocian, ale jak gdzies tam podsluchalam (majac chyba 10lat), ze jest inaczej to pamietam, ze dyskretnie po przyjsciu do domu przygladalam sie rodzicom, bo mialam wrazenie, ze cos z nimi nie tak, skoro wierza w takie bajki. Tak samo, jak na tydzien przed swietami znalazlam prezent, ktory potem przyniosla mi "gwiazdka" tez mialam wrazenie, ze moi rodzice to jakas para "gluptasow". Moze nawet juz wtedy podjelam decyzje, ze ja bede miala inne uklady z moimi ewentualnymi dziecmi w przyszlosci ??? Jakos nie bardzo moge uwierzyc, ze Twoje zycie jest absolutna kopia zycia Twojej Mamy, a Jej zycie kopia zycia Twojej Babci itd. Ewolucja idzie do przodu i odbywa sie rowniez w naszych rodzinach. Nikt nie daje wskazowek technicznych, nikt nie zaprasza dzieci na sesje "seksualna" do sypialni, ale rozmawiac na ten temat mozna i trzeba. Ja nie wiem, jak masz to Ty zrobic, bo nie wiem jakie sa stosunki miedzy Toba a Twoimi dziecmi, ile "bajek" im naopowiadalas i w ile z nich wierza dotychczas.
Kazdy z nas opowiada dzieciom bajki, ale bajki sa rozne w roznym wieku i trzeba sobie zdawac sprawe z faktu, ze z niektorych bajek dzici wyrastaja szybciej niz z innych. A realia wspolzycia seksualnego nie sa bajka, a jesli to czesto cena wiary w te bajke moze byc bardzo wysoka.
Absolutnie sie zgadzam z tym co napisalas,ale nadal nie uzyskalam odpowiedzi, ktora by mnie satysfakcjonowala.
Jesli masz ''zloty'' srodek, to zapraszam na gg, lub e-maila ;)
Nie ma zlotego srodka, bo kazda rodzina jest inna i ma inne stosunki, inne historie .... Jedyne co moge Ci poradzic, to poszukaj (wiem, ze jestes w Anglii) kontaktu z "fachowcem" ktory bedzie mogl poradzic i pomoc. Mozesz popytac w szkole oni tam powinni miec takich pracownikow "socjalnych" i jesli taki pracownik sam nie bedzie mogl pomoc, to napewno odesle Cie do kogos kompetentnego.
A nie wydaje Ci sie, że generalizujesz, upraszczasz? Przecież ja nic nie pisałam o samotnych matkach, dziadkach wychowujących dzieci. Życie toczy się różnie, bywają rózne sytuacje. Ja jestem przeciwna prawom adopcji dzieci przez pary jednopłciowe na takich samych prawach jak pary seksualne. Co nie zmienia faktu, że są indywidualne sytuacje, w których zastanawiałabym się, gdybym to ja miała podjąć decyzję. Jednak prawo nie powinno tego gwarantować.
No właśnie rozum jest ważny. Przynajmniej powinien. Patrząc jednak na ilość dzieci niechcianych, ciąż usuniętych z całą pewnością wtedy był na wakacjach.
Ekko, ok. 10-12 lat temu para heteroseksualna - on prawnik i jego zona systematycznie bili, az wreszcie zakatowali na smierc swoja adoptowana 6letnia coreczke. Para heteroseksualna, wiec nie powinno byc podejrzen, jak sugeruje jedna z wypowiedzi w tym watku....a jednak. Widzisz kazda adopcja jest przypadkiem indywidualnym i tak nalezy je rozpatrywac, a ze prawo jest do nich wszysktich jedno to juz zupelnie odrebna spiewka. Jesli wiec ja generalizuje, to Ty tez.... Z ta tylko roznica, ze Ty (domyslam sie) dopuszczasz tylko mozliwosc adopcji przez pary homoseksualne dzieci, ktorych i tak nikt nie chce i nie bedzie chcial.... ja natomiast jestem za tym, zeby orientacja seksualna nie wykluczala prawa do adopcji, bo nie jest zadna gwarancja ani warunkow zycia, ani szczescia dziecka, ani jak wynika z podanego przeze mnie przykladu gwarancja przezycia.
Ekkore, wiadomo przeciez, ze kazda adopcja jest dobrowolna!!!
Niestety na swiecie rodzi sie z kobiety i mezczyzny (az) tak duzo
dzieci niechcianych, niepotrzebnych, chorych, tulajacych sie latami
po przytulkach, sierocincach, czasem po patologicznych rodzinach
zastepczych (wiem o czym mowie, ale nie mowie, ze to jest
norma). Mysle tylko, ze dziecko wychowywane przez szczesliwych
ludzi ma wiecej szans aby stac sie szczesliwym czlowiekiem w przyszlosci.
Jeszcze kilka lat temu myślałam, że osoby o homo... to chorzy umysłowo ludzie, którym brakuje jakiejś klepki. Do czasu... Pewnego dnia w pracy dowiedziałam się, że mój najlepszy kolega z pracy jest właśnie jednym z nich... No i tak z jednej strony strasznie go lubie, z drugiej jakieś dziwne ... mieszane uczucia...
Z biegiem czasu jego odmienność przestała mi wogóle przeszkadzać. Któregoś dnia płakał mi na kolanach, po tym jak jego partner go zdradził i zostawił. Był strasznie załamany i zrozpaczony ...
Ci "inni" to tak naprawde normalni ludzie... tak samo kochają i przywiązują się do swych partnerów....są może trochę bardziej wrażliwi uczuciowo...
Prawdą również jest, że mają wielką wyobraźnię, orginalny gust i wyczucie stylu... Przykładają dużą wagę do wyglądu, są bardzo zadbani...
We Wrocławiu jeden z najlepszych fryzjerów jest właśnie homo. Nie pracuje w żadnym zakładzie fryzjerskim... Zarabia krocie pracując w domu klienta... on nigdy nie pyta o to jak kto chce wyglądać, jaką fryzurę sobie wymarzył (każdy klient o tym wie)... Kiedy widzi człowieka sam ma wizję, która zawsze jest nadzwyczaj trafna... zarówno kolor jak i fryzurka pasuje do kształtu twarzy i osobowości danej osoby...
Była już mowa o obnoszeniu się ze swją odmiennościa... Ja również jestem temu przeciwna.. Nie chodzi mi o trzymanie się za rączkę czy buziak na przywitanie, ale np. o namiętne całowanie się w miejscach publicznych z podszczypywaniem pośladków. W sumie chodzi mi nie tylko o homoseksualistów, pary hetero równie często dają upust swym namiętnościom w miejscach do tego nie odpowiednich.
Jeżeli chodzi o dzieci tak, ale .... chyba jeszcze nie w Polsce. Polska niestety jest jeszcze bardzo nietolerancyjnym krajem. Dziecko nawet otrzymując ogrom miłości w domu, chodząc do szkoły dostałoby równie tyle upokorzenia i podłości ze strony swoich kolegów...
Katex umow mnie z tym fryzjerem, moze w koncu ktos bedzie miec wizje na moje wlosy ;)))
Heh oki... będę w Polsce w sierpniu to spróbuje wyciągnąć do niego numer tel od znajomego ;)
Parę lat temu oglądałam program na BBC o homoseksualistach w Wielkiej Brytanii. I była tam para lesbijek i gejow, którzy mieli wspolne dzieci. Zaplodnienie oczywiście odbylo sie w szpitalu , bez kontaktu cielesnego. Panie urodzily zdrowe dzieci, panowie byli szcześliwymi tatusiami. Dzieci wychowywaly mamusie, a tatusiowie zabierali je na weekendy, i na wakacje. Byly tez wspolne wyjazdy i przyjecia. Myślę, ze to dobry pomysł na dzieci w takich związkach. Dzieci maja naturalnych rodzicow , mówią mamo i tato do własciwych osób, i nikt juz nie moze zarzucic , ze byly adoptowane dla jakiejs rozpusty.
Uff przeczytałam cały wątek i jestem głupsza niż byłam na początku:) Wydawało mi się ,że mam wyrobione zdanie na temat homoseksaualizmu, ale trochę w głowie mi namieszaliście. Orientacja sexulana moich znajomych dla mnie jest jak kształt uszu jedni mają małe inni duże , jedni płaskoprzylegające do czaszki inni odstające i w sumie nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia jaki kształt uszu ma mój współpracownik( ica), rozmówca czy koleżanka. Tyle samo obchodzi mnie ich orientacja sexualna. Moim zdaniem powinny być regulacje prawne dotyczące dziedziczenia, rozliczania podatków, czy emerytur, czy to będzie się nazywało ślub czy kontrakt bez znaczenia. Ale jeśli chodzi o adopcję dzieci to byłam na stanowczym NIE i własnie tutaj dzięki przykładom , króre przytaczaliście zaczęłam się łamać, już tak do końca nie jestem przekonana, czasem po prostu nie zdajemy sobie sprawy,ile dzieci czeka w domach dziecka na swoją rodzinę , a pary homosexualne nie mają możliwości adopcji, chociaż mogą tym dzieciom zapewnić kochającą rodzinę, mogą sprawić ,że dzieci będą właściwie ( czyt. bardzo drogo) leczone. Hm , nie wiem poczytam jeszcze poobserwuję i wtedy może zmienię zdanie jeśli chodzi o adopcję.
Eyta, poruszylas wazny element, a mianowicie koszty utrzymania (adopcja nie jest tania) no i ewentualnego leczenia. Coreczka mojej znajomej ma obecnie 6 lat, to jest to dziecko, ktorego nikt nie chcial, bo lekarze twierdzili, ze nie bedzie z niej nic wiecej niz roslinka o nieskoordynowanych ruchach... Dzieki Izie i Jej partnerce (dwom kochajacym Mamom) no i Babci, bo Danusia przebywa z dzieckiem kiedy Mamy pracuja. Mala Michelle rozwija sie ponad wszelkie oczekiwania medycyny. Ja nie potrafie wyjasnic w sposob medyczny, ale Michelle urodzila sie z uszkodzeniem mozgu, polegajacym na tym, ze Jej przystawka mozgowa nie przesyla hormonu odpowiedzialnego za ogolny rozwoj i wzrost. Jesli cos pokrecilam to tylko z braku wiedzy medycznej i mozliwosci przelozenia tego na jezyk polski. Obie Mamy wydaja naprawde duuuuuze pieniadze na leczenie, dziecko ma 3 terapeutow przychodzacych do domu, codziennie zastrzyki hormonalne i na dzien dzisiejszy jest komunikatywna, rozpoznaje swoich najblizszych, potrafi chwytac przedmioty, mowi proste slowa i majac 4 lata zaczela chodzic .... Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie sa to osiagniecia, ktore zdobyte byly nie tylko tysiacami dolarow, ale i miloscia.
Mi takie spostrzeżenia nasunęły się po obejrzeniu kilku programów typu " kochaj mnie" czyli o dziciach w domach dziecka szukających miłości niejednokrotnie właśnie ciężko chorych . Nasza opieka społeczna nie zapewni im leczenia zgodnego ze światrowymi, a nawet polskimi standardami, tylko minimum konieczne.Tutaj oprócz adopcji homosexualnych ( w zasadzie wogóle o nich nigdy nie było mowy) wyniknął problem adopcji zagranicznych. Kilka rodzin holenderskich adoptowało dzieci z Polski, które są obecnie w trakcie leczenia i rehabilitracji , były pokazane zdjęcia " przed" i " po" niebo a ziemia normalnie. Właśnie , normalne dzieci do normalnych domów , a nienormalne do nienormalnych???? Tylko co jest normą ???? Szacunek czy nietolerancja???
Marylko zupelnie sie z Toba zgadzam z wyjatkiem (a moze nadzieja?) ze wypowiedzi ktore czytalas nie odpowiadaja przekrojowi spoleczenstwa. Takie arykoly komentuja czesto trolle i inne tego typu osobniki o tak mizernym poczuciu wlasnej wartosci, ze musza sie gdzies "wyzyc" by poczuc sie wreszcie Kims..
Dla mnie juz w tym watku bylo przykro czytac (choc to prawda a moze wlasnie dlatego) ze dzieci lepiej niech homoseksualne pary nie adoptuja bo dzieci te beda skazane na szykany ze strony otoczenia... Dla mnie juz to stwierdzenie zawiera tyle bolu (u jednych z troski o to dziecko u innych z nienawisci do innosci rodzicow) ze lapie sie za glowe. Tyle w Polsce bogobojnych osob wyznajacych religie Milosierdzia a jednak nie wystarcza uwazac Homoseksualistow za "porabanych, perwersyjnych" czy jeszcze gorzej nawet Bogu ducha winna rodzina (dzieci, zony, matki, ojcowie, bracia i siostry) stoja pod pregierzem chyba. Chyba ze sie takiego krewnego wypra?! Jak mozna w takim duchu ( bedac Katolikiem a wiec kims kogo Pismo Swiete naucza by nie krzywdzic) wychowac wlasne dzieci?
Nie jest to jednak specialnoscia Polski niestety. Lecz specjalnoscia tych ludzi ktorzy mysla stereotypami, moze zyja czy zyli w zamknietych spolecznosciach i wszystko co nieznane i obce uwazaja za bee bo nie taki jak ich nauczono ze byc powinno.
W mojej miescowosci (Niemcy) byl przed paru laty glosny przypadek kobiety ktora rozwiodla sie z mezem (sympatycznym na zewnatz ale pijakiem) dla Afrykanczyka. Ile jej wtedy szescioletni syn byl szykanowany w szkole...Bo Mama ma..."Czarnego" .
Kiedys rozmawialam z moja dawna sasiadka o tym biednym dziecku. Kobieta dusza -czlowiek wydawalo mi sie dotad. Jednak jej odpowiedz wprawila mnie w oslupienie : No to przecierz wina Matki na cholere wziela sobie "Czarnego" przecierz wie jacy "Ludzie" sa....Ludzie, chocby wziela i zielonego w rozowe kwiatki nikt nie ma prawa wziasc tego jako prawo i powod szykanowania jej dziecka ktore (idac nawet sposobem rozumowania sasiadki) nic nie jest temu winne z kim spi jego matka!
Pozwoliłam sobie odświeżyć ten wątek, bo wydał mi się bardzo wartościowym i niezmiernie głębokim. Nadrabiając zaległości "wykopałam" go z "głębin" i mi również przyszła do głowy pewna refleksja. Na początek muszę napisać, że mam w głowie wiele myśli i słowa aż się kłębią, ale nie chcę się powtarzać więc pozwolę sobie na małe podsumowanie. Odnośnie tolerancji w społeczeństwie, to zgadzam się w 200% z przedostatnią wypowiedzią Doroty zza płota. Wiele refleksji wniosły też wypowiedzi Luckystar i ten konkretny przykład znajomej rodziny. Wspaniale też, w wielkim skrócie napisała Kokliko: "... Mysle tylko, ze dziecko wychowywane przez szczesliwych ludzi ma wiecej szans aby stać się szczesliwym czlowiekiem w przyszlosci." Brawo! Tak to właśnie widzę. A teraz coś z głębi serca tylko ode mnie - sądzę, że wszystkie poruszane aspekty mają swój, jeden punkt odniesienia. Mam tu na myśli to, że nie jest istotne jakiej jesteśmy orientacji seksualnej, ale najważniejsze jest to jakimi pobudkami się kierujemy. Jeśli jesteśmy dobrymi ludźmi, kierujemy się odruchem serca, odpowiedzialnością a nie tylko zaspokajaniem własnych potrzeb, to jesteśmy WSZYSCY RÓWNI. Już wtedy nie ma dla mnie znaczenia czy tym dobrym człowiekiem jest homoseksualista, "czarny" czy "biały" człowiek, katolik, czy muzułmanin itd. Liczy się tylko to, że nikogo nie krzywdzi, daje innym szczęście, szansę na normalność i w przyszłości wiarę w miłość i "normalność". Na koniec moja bardzo, ale to bardzo prywatna refleksja do Miauki : podziwiam Cię za otwartość w temacie adopcji... Ja ciągle nie mam odwagi "zmierzyć" się ze swoimi myślami i jakoś mi wtedy strasznie smutno. Może boję się tych myśli, bo wówczas by się mogło okazać, że jestem bardzo wygodna (a przecież mam o sobie lepsze zdanie...). Ech, pokrętna naturo...
ehhh smakosiu Ty madra kobito :)