Pytanie glownie skierowane do pozagranicznie zyjacych wiedzminek i wiedzminkow. Co przywiezliscie z ostatniego pobytu "w kraju".
Z odpowiedzi zwolnione sa osoby pozaoceaniczne, bo wiadomo, ze nie moga ryzykowac klopotow administracyjno-prawnych glupim serkiem homogenizowanym. Jakie produkty, jakie tytuly - drukowane, spiewane?????? Oczywiscie juz nie szmuglujemy, bo zanim mamy pomysl to juz nas przeswietla, ale ktoby dzisiaj ryzykowal szmugiel 50 dolarow amerykanskich w skarpetce, albo napelnianie papierosow Carmen jendolarowkami i przesylanie tychze na poste restante Roma Centrale (tak to sobie wymyslilam wtedy za pomoca slownika). Wyobrazcie sobie, jaka trzeba sie wykazac pomyslowoscia na przeszmuglowanie 150 zl (aktualnych). Cala rodzina uczestniczyla w tejze pomyslowosci.
No wiec co zawieraly Wasze walizki, oprocz tej ilosci kompletnie niepotrzebnie zabranych rzeczy w tamta strone? Teraz na dodatek!
Jesli o mnie, to czerwienie sie ze wstydu na to co zawiozlam (musialam zostawic, bo nie umiem sie spakowac na tydzien), a z powrotem dzieki przychylnosci lotniskowego pana, ze trzydziesci kilo rownie" przydatnego towaru", co w tamta strone.
O licho, nawet musztarda meksykanska firmy Kamis, a w Meksyku takowej nie przyuwazylam......chcica ludzka nie ma jednak granic.
ja biore papierosy, zoladkowa gorzka, a do tego czasami wedliny no i swojska :)
gorczyca biala, przyprawa do ziemniakow kamis no i oczywiscie wiedzmowate suszone wspaniale grzybki :)
Tak na marginesie ha ha tez sie nacielam kupujac ta ala meksykanska musztarde, ktorej nikt nie chcial jesc i tak musialam ja przerobic w blenderze na cos bardziej przypominjacego Meksyk hi hi hi
Poniewaz mialam ta przewage, ze samochod nie narzekal na noszenie ciezarow :) moglam zabrac troche ciezsze rzeczy. Obdarowano mnie winogronem proso z ogrodu,ktory mial taki smak, ze nie ma takiego w zadnym sklepie. Oprocz tego przywiozlam pare sokow owocowych Tymbarkow, bo wszystko co polskie wspomagam :) jak jestem w Polsce. Zabralam tez kawalek polskiego bialego twarogu..beda pierogi ruskie... ale nie bede wspomagac ... chociaz tym razem ruskiego handlu u nas... chociaz jak mi braknie..to bede musiala sie z nimi przeprosic :) To tyle..co mi porannna kawa na mysli przywiala..wychodze do pracy..moze moj umysl sie jeszcze rozjasni..i dopisze cos po powrocie :)) Pozdrawiam wszystkich :))
Ja z wakacji przywiozłam sobie muszle chociaż straszono nas ogromnymi karami pieniężnymi
. Oprócz tego duuużo papryczek chili i chyba z 10 pikantnych sosów z Heinza, których u nas nie widziałam.
Bedąc latem na zachodnim wybrzezu kraju, graniczącym z Niemcami,zauważyłam że w Niemczech panuje przekonanie że u nas wszystko jest smaczniejsze! tony jedzenia wywozonego z naszego kraju! :) I niech tak zostanie. Polska kiełbasa dawno przegoniła tą z Unii, a tostery mamy te same.
Mam rodzinę w Szwecji.....kiedy tylko są w kraju, zawsze kupują kiełbasę i chleb. Pomimo, że mieszkają tam już 9 lat nie mogą rozstać się z tym smakiem.
Mama wróciła w 93...
Moze właśnie różnica cenowa sprawiła, ze nie jadła tych róznych rzeczy... :)
Powtarzam tylko, co mówiła...
Czasem sobie tak myślę, ze to po prostu tęsknota tak "dosmacza" te wszystkie rzeczy...Moze też z Twoją kaszanką tak jest?
Ja strasznie tęsknię za babcią, której z pewnych względów nie moge widywać... I jakoś mi się tak zdaje, zę chleb, który piekła babcia jest nie do podrobienia, że po prostu nikt nie piecze takiego chleba...
Oj z ta kaszanka to zdecydowanie wlasnie tak jest :)))) Pamiec i wyobraznia utworzyly przepis doskonaly, ale jak sie okazuje nieosiagalny :)))) Mysle, ze masz tez racje w przypadku Mamy, bo to zrozumiale, ze emigranci zarobkowi nie "tracili" bezmyslnie pieniedzy na zachcianki podniebienia, ja to doskonale rozumiem. Ludzie przyjezdzali po to zeby pomoc rodzinom w Polsce i na tym sie skupiala ich cala uwaga i energia, wydawanie ekstra pieniedzy na zachcianki nie wchodzilo w rachube. Teraz Ameryka nie jest juz krajem atrakcyjnym "zarobkowo", bo mozna lepsze pieniadze zarobic blizej wiec i ten obraz sie zmienia.
Jeszcze inaczej patrze ja, bo przyjechalam od poczatku na stale i przyjechalam po to zeby tu zyc a nie zarobic i wracac. Sa tez tacy jak ja, ale maja ambicje "dorabiania" sie i Oni tez zyja inaczej. Ja jestem absolutna przeciwniczka posiadania, w sensie jakichkolwiek nieruchomosci wiec w sumie nie robi mi to roznicy czy wydam na zachcianke, czy na potrzebe.
W Niemczech znajomi zajadają się naszymi kabanosami z firmy "Tarczyński". Ponoć najlepsze i żadne inne im nie dorównują.
Wyroby firmowe spotkykam wielkokrotnie w sklepach innych krajow Europy Wschodniej (Rumunia, Wegry, Czechy itp.) czy tez w polskich marketach. Natomiast w polskich sklepach tych prywatnych kroluja wyroby prywatnych masazow i te sa najlepsze. Kupilam w Polsce 3 razy kabanosy, bo Wspanialy lubi "patykowa" kielbase, ot tak sobie jak nie jest wystarczajaco glodny zeby jesc, ale ma ochote cos przegryzc.
2 razy kupilam kabanosy w Kielcach (roznej firmy) i raz w Krakowie - wyrok Wspanialego - nasze nowojorskie lepsze :)))
Ja woze zawsze moim znajomym kabanosy Krakusa /bo sa dobrze pakowane i psy lotniskowe ich nie znajduja - zakaz wwozenia
artykulow spozywczych, glownie miesa i wyrobow miesnych/, wedzona makrele /ryby mozna/, chalwe, sliwki w czekoladzie i pumpernikiel, ktory im smakuje ale zato nie lubia piernika, dziwne co? Rowniez czekolada z mietowym kremem jest bleeeeeee.
Pasta do zebow w czekoladzie!!!! Jak mam miejsce w walizce to i chleb razowy. No i galaretki i kisiele, najlepszy zurawinowy.
Nie wiem czy wiesz, że obecnie Krakus to Constar. a tak kiełbasa na pewno przegania tą z zachodu - na własnych nogach
Może nie do końca. ja w dzieciństwie ( i we wczesnej młodości - czyli u mamy) bardzo lubiłam kaszankę. I dosyć często ją jadłam. Taka na cebulce, wyjętą z flaka, przesmażoną... Do tej pory nie znalazłam podobnej smakowo - a próbowałam w wielu miejscach, od róznych producentów. Nawet domową. Zmienił siesmak - a może mnie gust.
Ale to samo jest z mielonką - żadna nie smakuje jak ta dawna turystyczna z puszki (chociaż można kupić w puszce o tym samym wyglądzie).
A może to dobrobyt poprzewracał nam w d..w głowach? I rzeczy proste przestały smakować?
kwestia wprawy, pielmieni nawet mnie wychodzi całkiem niezle
Gdyby kto te moje pielmieni do Grenlandii wywozil, to z dumy nabralabym wprawy.
Islandia po drodze :) i blisko do Grenlandii. To co wystarczy, ze na Islandie? Jak wystarczy to przylece po odbior :)
Dokladnie tak, czulam, ze o czyms zapomnialam, ale w momencie pisania tamtego posta ni diabla nie moglam sobie przypomniec :)))