Znowu odwiedzamy
Ustronie Morskie
Siądź w moim cieniu, lipa cicho szeleści,
Ze swoim zeszytem jeszcze się tutaj zmieścisz.
W dali szum morza do spaceru aż prosi,
Spokojny poranek, na pogodę się zanosi.
Klub Seniora, jak zawsze zgrana grupa,
Chce jechać do Ustronia , nic więcej nie szuka.
Od marzeń do wyjazdu droga już bliska
Autobus podstawiony, droga sucha, nie śliska.
Gwarnie, szumnie, wszyscy do autobusu wsiadają,
Ci, co kierowcy nie wierzą, jeszcze się żegnają.
Z radosnym gwarem po drodze mkniemy.
Słuchajcie! Miroslawca chyba nie ominiemy?
Złóżmy tam kwiaty, gdzie piloci zginęli,
Chociaż smutne, w pamięci będziemy ich mieli.
Już bez kłopotu w ustroniu się meldujemy.
Hura! Jak blisko do morza mieć będziemy.
Bagaże w pokojach już poskładane,
Łóżka, pościele dokładnie obejrzane.
To, co? Ruszamy na plażę, piasek zdeptamy?
Słoneczko przygrzeje i już piegi mamy.
Doskonałe humory, plażowanie udane,
Teraz zaczynamy wczasy.. i te noce nie przespane.
Można by pisać o wszystkich spacerach,
Po pięknych uliczkach, pieszo, nie na rowerach.
Lecz, po, co pisać, wszak wszyscy to wiemy,
Od rana do wieczora na spacerach będziemy.
Codziennie na stołówkę spacerek zaliczamy,
Dobrze, że niedaleko, to wagi nie zrzucamy.
Posiłki smaczne, nikomu nic nie brakuje,
Lecz po jedzeniu, jeszcze ryba smażona smakuje.
Uroczystość też się nam tutaj szykuje,
Prezes coś przy swym wieku tak kombinuje.
Lat jego nie zdradzę, lecz prezent mu damy,
I wszyscy radośnie mu sto lat zaśpiewamy.
Pamięci naszą Prezes wzruszony,
Jeszcze całusa dostał od swej…..Żony.
I znowu czas nam na spacerach upływa,
Lecz nam na psikusach wcale nie zbywa.
Szaloną babcię po wszystkich pokojach nosi
O szklaneczkę wody? Jedynie prosi?
Śmiech i zabawa po pokojach leci,
Wszyscy się bawią, dorośli a jak dzieci.
Właściciel ośrodka stoi na wysokości zadania,
Zaprasza wszystkich do wspólnego grilowania
Kiełbaski na patyki nad ogień wtykamy,
Choć usta pełne, to jeszcze śpiewamy.
Wesoło wieczory w ośrodku upływają,
Choć nas komary do pokoi gnają.
Był dzień, gdy właściciel ciastkiem częstował,
Każdy jadł i cudom się dziwował.
Jak zwykle Marynia nas zabawiała,
Lecz do pomocy dziś Zenię miała.
Ależ śmiechu i radości wtedy było,
Każdego to wystąpienie szczerze ubawiło.
I znowu dzień, spacery po plaży uskuteczniamy,
Do portu i do wędzarni ryb zaglądamy,
Rybę się zje, kuflem piwa popije,
Dużo się spaceruje i nikt nie tyje.
Kuchnia też o odchudzanie dba,
Śniadanie, kolacja, ogórek, pomidor, da.
Kiełbaska w plasterkach do talerzy przyklejona,
Ostatnio została znacznie uszczuplona.
Zapasy pomidorów granatem już świecą,
Wszystkie muszki kwasówki do nich lecą.
Narzekać nie lubię, ale mam pytanie,
Czy oprócz tego, coś innego się dostanie?
Kucharz widocznie zna tego przyczyny,
Podaje, co każą, nie ma jego winy.
Oszczędzać możecie, lecz na tym tracicie,
Czy takich klientów jeszcze tu zobaczycie?
Opinia, wielką siłę słowną ma,
Czy zła reklama klientów Wam da?
Czas nieubłaganie radość skraca,
Niestety najwyższa pora do domu wracać.
Jeszcze grupowo do skansenu wkroczymy
Jak nas teraz przyjmą grupą, zobaczymy
Przyjazd i przyjęcie całkiem już odmienione
Grzeczność, uśmiech, panie są zmienione.
Piekarz do pokoju wszystkich prosi,
Chlebek ze smalcem każdemu przynosi,
Ogórkiem również wszyscy się opychają,
Opowieści o chlebie z uwagą słuchają.
Snuje piekarz opowieść o pieczeniu.
Słuchamy z uwagą przy chleba jedzeniu.
Za opowieść serdecznie dziękujemy,
Wsiadamy w autobus i dalej, jedziemy.
Drachim po drodze i wszyscy siusiają,
Wszak wypełnione pęcherze mają.
Ruszamy, zmęczeni nic się nie chce nikomu,
Chcemy jak najszybciej być już w domu.
Chociaż podróżą nieco zmęczeni,
Jesteśmy już w domu, lecz znów pojedziemy.
Dziękujemy Zarządowi za trud włożony,
Każdy z wyjazdu jest zadowolony.
To prawda co piszesz ,że seniorzy tez potrafią się bawić i dobrze zachować.
No i Mirosławiec wymieniony , moja miejscowość - z tego powodu "urosłam".
To jest zycie! JA tez bym tak chciała ! fajnie to opisałes!
Brawo Lajanie! To Ci wspomnienia! Aż poczułam słońce i piach pod stopami
Jak poszalałem z kolegą Piotrem na rowerach po Ustroniu Morskim.
Ale jazda
Jan z Piotrem frajdę sobie zrobili,
Na trzy godziny rowery wypożyczyli.
Najpierw przejażdżkę po placu odbyli,
Żeby sprawdzić czy się nie pomylili.
Uśmiech na twarzy od razu gości,
Dawaj Piotrze, rozruszamy kości.
Powoli za bramę wyjechali
A potem po ulicach hulali.
Po chodnikach znajomi maszerowali
A Oni na rowerach ich obdzwaniali.
Lekko, radośnie rowery nosiły,
Jeszcze, jeszcze nogi aż prosiły
Wiatr w uszach świszczy radośnie
A w w nich uczucie wolności rośnie.
Gdzie tam, te piesze spacery,
Nie ma to jak dobre dwa rowery.
Wciąż po ulicach tak pośpieszali
Aż do skansenu chleba pognali.
Z radością progi te przekroczyli
I …….….. rozczarowani byli.
Dwie damy nadąsane za barem stoją,
Faktycznie skansen a One ostoją.
Ceny też owszem, o glebę rzucają
Są dwu cyfrowe, swoja wymowę mają.
Nikt się nie spyta, czego szukamy
One dwie za ladą, stalowe damy.
Już kiedyś pisałem i w pamięci macie,
Takie miejsca najlepiej mijacie.
Z ponurych chwil się otrząsamy.
Piotr! Teraz do Sianożętów gnamy.
Z górki leciutko szybko zjeżdżamy
Na molo rozgrzani radośnie wpadamy.
Wędkarze na pomoście koncert dają,
Jeden przez drugiego leszcze chwytają.
Odwrót, znowu wiatrowi się nie damy
A tu na ścieżce Józka spotykamy,
Tak daleko z partnerką chodzi,
Twierdzi, ż dopiero … na molo dochodzi.
Wesoło ich znowu obdzwaniamy,
Szerokiej drogi i dalej gnamy.
Coraz więcej naszych pań tu spaceruje,
Żadna butów do spaceru nie żałuje.
Uf! Gorąco! Piotr, tu się zatrzymamy,
Jest przystań rybacka, to piwo wychlamy.
Te ryby smażone zapach wydają,
Już na sam widok do gardła się pchają.
Po wielkim dorszu sobie zjadamy,
Dalej na rowery i szybko spadamy.
Po drodze Prezes swe panie wodzi,
Wolniej prezesie, im szybkość szkodzi.
Hej! Wolniej, piotr, sklep tutaj mamy,
Kupię kapelusz, czerwony, obaj się uśmiechamy.
Jeszcze jedną rundę tylko zrobimy,
Nasze panie w ośrodku odwiedzimy.
Zamiast na plaży swe kości składać,
One w Ośrodku muszą gadać.
Zmęczone, chyba za długo chodziły,
Wszędzie były, lecz plaży nie zwiedziły.
Okrzykom końca tutaj nie było,
Minęło trzy godziny i już się skończyło.
Na następną wycieczkę rowerową jadę z Wami
Swietnie, ze tak sie bawiliscie :) to trzyma ludzi mlodo.... poniewaz ludzie, przestaja sie bawic..nie dlatego, ze sie starzeja.... tylko dlatego sie starzeja... poniewaz, przestaja sie bawic ;))))
Bardzo ladnie opisane.. jakbym tam z Wami byla :)
Jutro, czyli w sobotę znowu spotkanie Seniorów. Spotkanie wyjazdowe do sąsiedniego województwa Lubuskiego. Pewnie Was nie interesuje sprawozdanie?
Lajanie, prosze wszystko dokumentowac i spisywac :) Na wesolo i smiesznie..
Ja kiedys robilam takie sprawozdania po imprezach w domu.... bylo zawsze duzo smiechu z tego powodu..a i pamiatka mila!