Po pierwsze to się pomyliłaś - ta panienka miała 15-18 nie więcej, ja mam 22 i wiem jak się teraz zachowują młodsi ode mnie to jest przerażające, i bardzo łatwo się z wiekiem pomylić bo ja sam nie zawsze je rozpoznaje, natomiast nie ma co mówić tu o tolerancji, ma ona a swoje granice i takie bezczelne pannice wiecznie je przekraczają i najciekawsze jest to że absolutnie nie są kontrolowane przez swoich rodziców którzy mają 45-50 lat. Również interesującym zjawiskiem jest to że są bardziej agresywne od swoich kolegów w tym samym wieku i starszych, bardzo często prowokują ich do bójki o podsycają nienawiśc. W ostatnim czasie bardzo często miałem okazję obserwować zachowanie takiego elementu i naprawdę nie mam pojęcia skąd to się bierze. Najciekawsze natomiast jest to że 80 % rodziców w podanym przedziale wiekowym uzna że to niemożliwe i jego dziecko napewno się tak nie zachowuje. Zazdroszcze wiary.Pozdrawiam i szczęścia życzę.
Użytkownik kamaxyz napisał w wiadomości:
> Gdzie
> ojciec, gdzie matka, dlaczego nie zwrócą uwagę na to w jaki sposób
> ich latorośle zachowują się , jakim językiem mówią, gdzie bywają z kim się
> spotykają, kogo mają za przyjaciół,
Te dziewczynki w domu są grzeczne i poukładane . Słuchają rodziców , dobrze sie uczą i nie sprawiają większych problemów .
Dopiero jak wychodzą z domu to pokazują swoje prawdziwe oblicze , które Ty miałaś okazje oglądać. Zgadzam sie z liyery , w tych czasach młode dziewczyny są bardziej bezwzględne od chłopaków.
A rodzice najprawdopodobniej zajęci zarabianiem kasy na te markowe ciuchy i wszelkie inne wygody swojej pociechy. Na kontrolę dzieci nie mają już czasu. Niestety...
Kama , kochana,,, ja tak samo reaguje, bo jestem zaskoczona jezykiem, zachowaniem i stylem tych mlodych ludzi. Jak pomysle, ze oni maja sie mna opiekowac na starosc, to ciarki po mnie chodza:)
Nic nie zrobimy sami, rodzice maja odpowiedzialnosc, ale gdzie sa rodzice? Tak jak pisze mysha zarabiaja pieniadze , dadza pieniadze na pizze i maja z glowy wychowywanie wlasnych dzieci.
Ja tez zastanawiam sie , co bedzie dalej?
Jakie jest wyjscie?
Zwrocisz uwage, to mozesz dostac ,,,,,
Rodzice szczesliwie nie wiadomi co ich pociechy mowia i robia ,,,,
Jakie jest wyjscie?
Nie wiem:(
Pozdrowienia tineczka
Jesteś trochę niesprawiedliwa,wiesz?
Myślisz, że wszystko jest winą rodziców????
Niestety takie mamy czasy, że trzeba pracować, gdyż w naszym ( a może tylko ja nie wyemigrowałam?) kraju nie da się wyżyć bez pracy, i to niestety musi oboje rodziców pracować, żeby było stać na coś więcej niż tylko opłaty.
Te dzieci może nawet nie są takie złe, to wina postępu i wzorców - i to niekoniecznie tych wyniesionych z domu. Bardzo dużo w tym jest pozorów, dzieci boja się braku akceptacji już od najmłodszych lat, nauczone od nieświadomych tego rodziców.
Tym bardziej, że w dużej mierze są zostawione samym sobie. Dlatego dzieci wolą udawać, że są "twarde" i "wulgarne", niż pokazać swoją wrażliwość, gdyż w tych czasach wrażliwość jest równoznaczna ze słabością, takie dziecko zostałoby bez akceptacji rówieśników, byłoby mu ciężko.......to jest błędne koło.
I zapewniam Cię, pani Sarkastyczna, że ci rodzice wcale nie są szczęśliwi!!!!! Dopóki musiałam pracować poza domem byłam BARDZO nieszczęśliwa!!!!
Pozdrawiam wszystkich, którzy nie mają tych problemów
Ja też pracuję i moj mąż pracuje ale dla dziecka zawsze znajdziemy czas. Nie ma takiej sytuacji, żebym nie wiedziała co się z nim dzieje, co mu na sercu leży, z kim się zadaje. Skoro dzieci udają "twardych" i "wulgarnych" to najwidoczniej są niedowartościowane. A to już w znacznym stopniu jest wina rodziców skoro ich dziecko nie ma poczucia własnej wartości.
Niestety to się teraz odbywa tak, że taki zmęczony rodzic wraca do domu i odsyła dziecko do komputera albo telewizora żeby dało mu odpocząć. I potem to dziecko siedzi tak po kilka godzin dziennie. Po jakimś czasie woli pograć niż pogadać z rodzicami. A komputer i telewizja też potrafią źle ukształtować psychikę młodego człowieka. I kto jest wtedy winny?? Kto odsyłał dziecko przed monitor i nie kontrolował co ono robi?? Ja też wracam zmęczona z pracy, też mam czasami dosyć ale nie pozbywam się dziecka żeby sobie odpocząć. Mimo, że mój mały to jest straszna gaduła, ma tysiąc pytań na minutę i naprawdę czasem mam dosyć jego gadki. Ale jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go w jakimś stopniu zaniedbać.
Druga strona medalu jest taka, że to nie tylko młodzież jest zła. Często spotykam ludzi po 50, 60 którzy również potrafią być niemili, wręcz czasem chamscy. Uważają, że z racji ich wieku wszystko im się należy i wszyscy powinni koło nich "fruwać". Zresztą pisałam kiedyś w innym watku o "bardzo uprzejmej staruszce" Wtedy naprawdę bawi mnie zdanie "ta dzisiejsza młodzież!!!" z ust "uprzejmego" dziadka lub babci.
Podsumowując uważam, że w bardzo dużym stopniu rodzice są odpowiedzialni za to jakie jest ich dziecko.
Mysha, nasze dzieci chyba nie mają po 18 lat, prawda? Przynajmniej nie moje. Rozmawiamy o trochę starszych. Nie sądzę, żebyś za 10 lat też mogła to powiedzieć:nie ma takiej sytuacji, żebym nie wiedziała co się z nim dzieje, co mu na sercu leży, z kim się zadaje.Chyba, że trafi Ci się ewenement wychowawczy, czego Ci życzę.
Normalnie pekam ze smiechu, co tutaj nie ktorzy wypisuja ! zeby wiedziec co tak naprawde robia nasze dzieci,chyba trzeba byloby im kamerki podoczepiac.Kiedy dzieci sa male, mamy male klopoty, nie dopuszczamy sobie do mysli ,ze kiedys moze byc inaczej ! ze moga nas nie sluchac,ze z grzecznego Piotrusia moze wyrosnac wulgarny Piotr.Tylko dzieci rosna, nawet najlepsze relacje z rodzicami zawodza,sama bylam typem buntowniczki,mialam w domu milosc zainteresowanie rodzicow,ale swoje male \tajemnice tez mialam ! fakt ze nie sprawialam klopotow wychowawczych rodzicom,tylko kiedys,nie bylo takiego zepsucia jakie jest teraz.Gdzie nie spojrzymy,wszedzie pornografia,sex, narkotyki, alkohol i wulgaryzmy,nasze pociechy narazone sa na wielkie pokusy.Moja corka jest dobrym dzieckiem,nie sprawia klopotow,ale nie powiem ze wiem wszystko, co robi poza domem bo byloby to klamstwem,radarow w oczach nie mam:) ufam jej i to jest podstawa,bez zaulania nie ma rodziny.Mysle ze taka nastolatka,czy nastolatek,pod wplywem rowiesnikow zachowuje sie tak czy inaczej.Były przyklady,chlopcy z gimnazjum z dobrych domow,relacje z rodzicami super,doprowadzili dziewczyne gimnazjalistke do samobojstwa,na pytanie reportera do matki,dlaczego pani syn sciagal jej spodnie ? mamusia odpowiedziala,to nie moj synek,on jest takim dobrym dzieckiem ,to niemozliwe ! a jednak.Dlatego Darkas ,przyznaje ci racje ! czas pokaze,co wyrosnie z naszych dzieci.
Mamo Różyczki ja pisząc, że "nie ma chwili żebym nie wiedziała co się z nim dzieje" miałam na myśli to, że zawsze wiem gdzie jest moje dziecko. Jest mnóstwo przypadków kiedy rodzice są zdziwieni, że ich dziecko było gdzieś indziej niż powinno. Co do zepsucia chyba było takie samo jak i teraz tylko poprostu Twoi rodzice potrafili Cię odpowiednio przed nim obronić, wytłumaczyć, wpoić odpowiednie zasady. No i tak samo najwidoczniej robisz ze swoją córką, co jest oczywiste. Mimo wszystko moim zdaniem jesteśmy tacy jacy jesteśmy w dużej mierze dzięki naszym rodzicom. Ja też miałam okresy buntu (wszyscy chyba mieli) ale podstawową rzeczą jaką mnie rodzice nauczyli był szacunek do nich. Nigdy nawet nie pomyślałam żeby im pyskować, ojciec i matka byli dla mnie święci i tego samego uczę mojego dziecka.
Mysha, ja bym oddala nie wiem co za ten czas niepowtarzalny z moimi malymi "gadulami" :) Czas tak szybko leci i dzieci sa najwazniejszymi osobami naszego zycia, pieknie to napisalas:)
Jak sie nie ma czasu, albo chce sie posiadac martwe rzeczy, to lepiej wybrac zycie bezdzietne.
Tylko rodzice sa odpowiedzialni za swoje dzieci, masz racje.
Pozdrowienia tineczka
Ja sama nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko leci. Zdecydowanie za szybko...
ja zareaguję przewrotnie...
"wychodzi na to, że naprawdę złota młodzież żyła tylko w epoce kamienia łupanego"
swoją drogą... ciekawe czyja to wina hmmmmm.... pewnie wirusa grypy.
heheheh :):):):):)
ptasia grypa :) na te golabeczki :):):):):):)
A mi się wydaje ,że młodzież się nie zmieniła , tylko my się zmieniamy z wiekiem i patrzymy inaczej na różne sprawy i zachowania innych .
Asti, pracuję w Domu Kultury i z tego co widzę, to młodzież się zmieniła w 100%. Oczywiście są dzieci mniej i bardziej kulturalne, ale świat się "zmienił" i to ma wyraźny wpływ na młodzież. Przykro patrzeć i czasami bardzo przykro słuchać
Kamusiu piszesz o prawie dorosłych dziewczynach, ja mieszkam prawie na przeciwko szkoły (klasy 1-6) i nie umiem tak bluźnić jak te małe dzieci.Kiedyś usłyszałam jak jeden chłopczyk drugiemu puścił taką wiązke że uszy mi zwiędły
Mój dorosły syn, wracał od kolegi przez łąki ( są niedaleko od szkoły), tam siedziało kilku chłopaków w wieku 9-10 lat ,palili papierosy i pili wódkę.Zaskoczony przyglądał się im, no i usłyszał : co sie kur..... patrzysz co nie widziałeś wódki i papierosów. Byl tak zaskoczony że zapomniał języka.
Często rodzice dadzą pieniadze i niczym się wiecej nie interesują, bo tak wygodniej. Dzieci dostają komputer , gry i na tym sie kończy.
Jakie gry to lepiej nie mówić : przemoc , zabijanie itp.
Nie potrafię sobie wyobrazić, mój synek ma 9 lat i na myśl by mi nie przeszło aby robił takie rzeczy. A może dlatego, że takim dzieciom trzeba zająć czymś czas - mój gra w piłkę nożną (całkiem nieźle), chodzi na różne kółka przyrodnicze itp. No ale poza tym również gra na komputerze, czy ogląda tv. I nie widziałam jego kolegów, aby coś takiego robiły!
A może to były starsze dzieci, tylko przez alkohol nie wyrosły? Ja nie wiem...
Drakas niestety nie, to były małe dzieci. Kiedyś to była szkoła podstawowa a teraz od kilku lat jest od 1-6 klasy. Sam chodził do tej szkoly i to jest nie duża szkoła w dzielnicy domkow jednorodzinnych, tak że my sie znamy chociazby z widzenia.
Regino, ja mam przedszkole w poblizu, jak nieraz slysze jezyk tych maluchow, to sie dziwie. A jeszcze do tego nie umieja dzieci rozmawiac ze soba normalnym tonem glosu, dra "morde" jakby caly swiat sie palil. W sklepach wrzeszczace dzieciaki doprowadzaja mnie do ,,,nie powiem czego, rodzice mysla, ze kazdy ma ochote sluchac tego wrzasku,,,,brrrrrrrrrr.
Nie mowiac o grach, te horrory wychowuja znieczulonych na wszystko ludzi.
Tineczko wybacz że zapytam.Co miałaś na myśli pisząc że dzieci drą "morde"? nawet jak jest to napisane w " " to dziwnie się to czyta.Wiesz codziennie mam do czynienia z dziećmi z przedszkola i przez tyle lat mojej pracy nawet nie pomyślałam że dziecko drze morde.A może tylko szweckie dzieci mają mordy a polskie nie ? Hmmmm.................
Ja niestety wiem co to znaczy. U nas mieszka taka dosyć ograniczona rodzinka. Ich życie polega na tym, że zaraz rano dzieci są "wyrzucane" przez rodziców na dwór i siedzą tam do wieczora. I drą się przy tym nie możliwie. Taki dzieciak nie ruszy tyłka do domu tylko będzie się darł tak długo aż matka wyjdzie do okna. Koszmar. Kończy się tym, że we własnym domu, w lato często muszę siedzieć przy zamkniętych oknach. I w takiej sytuacji przyznaję Tineczce rację bo tutaj anioł miałby myśli mordercze słysząc te dzieciaki. A mieszkam w Polsce a nie Szwecji.
Mysha, właśnie poruszyłaś ważny aspekt. Niestety jeśli rodzicom brak podstaw dobrego wychowania, to dzieci inne nie będą. Pamiętam, że jak byłam mała, to nie mogłam pojąć dlaczego dzieci mogą wołać pod oknami rodziców czy dziadków a ja musiałam pędzić na trzecie piętro żeby coś powiedzieć. Zawsze słyszałam, że nie mieszkamy sami i nikt nie musi (mieć ochoty) słuchać moich krzyków. Dotyczyło to również takich miejsc jak tramwaj, autobus czy sklep. Przyznam, że bardzo mnie razi, kiedy młodzież wydziera się w miejscach publicznych jakby byli sami nie licząc się z innymi ludźmi. Myślę, że w dużym stopniu winni są rodzice, którzy zapominają o podstawach wychowania.
Oczywiście Smakosiu, winni są tylko i wyłącznie rodzice. Mój syn też tak na początku próbował, wołał mnie przez okno. Na jednym razie się skończyło bo z nim porozmawiałam i zrozumiał, że my tu nie mieszkamy sami i koniec. Natomiast ci ludzie mają to w d... Dzisiaj rano też obudziła mnie dziewczyna przez 10 minut wołająca "Wiola". Już nie wiedziałam czy wyjść do okna i powiedzieć jej co o niej myślę (ale wtedy musiałabym użyć wielu brzydkich słów
a nie mam zwyczaju wyzywać ludzi) albo od razu zejść i udusić. W rezultacie musiałam wstać, zamknąć okno. Zero pomyślunku o innych, liczę się tylko Ja-tak właśnie myśli większość ludzi. I młodzieży i dorosłych również.
Nastepnym razem wylej na dziewczyne wiadro lodowatej wody i krzyknij "prima aprilis" :))) Mysle, ze wiecej nie bedzie sie darla pod Twoim oknem:)))))) mysho , ja na powaznie:))))))))))
No to mi nie przyszło do głowy, ale dzięki
To nie jest dobry pomysl.Teraz jest zimno dziecko sie zaziebi,dostanie zapalenia pluc,i mysha bedzie pociagnieta do odpowiedzialnosci.
Hahaha, ja zaplace kare za myshe :))) Ale jak to sprytnie zrobi, to nikt nie bedzie wiedzial z ktorego okna ta woda,,,,,cos mi sie wydaje, ze to nie dziecko myshe obudzilo?
Przyznam szczerze, że mnie również denerwuje takie rzucanie 'mięchem' w miejscach publicznych. Jeszcze, jak co drugie słowo to 'k***', to już w ogóle załamka
Inaczej podchodzę do sprawy humoru z użyciem takiego czegoś. Mnie po prostu śmieszy taka głupota, nic nie poradzę, można mnie tutaj nawet zlinczować, ale muszę stanąć w obronie, chociażby WM, hehe ![]()
Pozdrawiam
Twoje dziecko może kupić alkohol i papierosy bez kontroli
A A A
12-letni Artur z Łodzi kupił w sklepie internetowym 2 butelki wina, 22 piwa, wódkę i kilka paczek papierosów. Kurier paczkę z towarem dostarczył w kilka godzin od zamówienia. Nie przyniósł jej nawet do domu, tylko na parking przy osiedlowym śmietniku, tam gdzie zażyczył sobie tego chłopiec. Ani sprzedawca, ani dostawca nie zapytali Artura o wiek - czytamy w dzienniku "Polska".
Artur to syn naszej redakcyjnej koleżanki. Za zgodą mamy poprosiliśmy go, by kupił alkohol. Chcieliśmy sprawdzić, czy dzieci mogą bez przeszkód kupić w internecie alkohol i tytoń.
Zakupy przez internet stały się wśród młodzieży bardzo popularne. Nastolatki anonimowo kupują w sieci zakazany asortyment. Towar odbierają w domu, gdy rodzice są w pracy, lub w miejscach neutralnych: na parkingu albo przed klatką.
Sprzedawcy internetowi nie czują się winni. - W zamówieniu klient zaznacza, że ukończył 18 lat. Jednak tego nie weryfikujemy - przyznaje Robert Konieczny z internetowego sklepu tytoniowego Dymek..
(jks, mj)
A ja uwazam, ze to kompleks zagadnien i nie mozna jednoznacznie odpowiedziec czyja to wina. Zwroccie uwage, ze wiekszosc z Was mowi o zaufaniu do wlasnego dziecka i ze MOJE na pewno tak by sie nie zachowalo. Nie umniejszajac wartosci Waszych i takze moich rodzicielskich uczuc - ja bym jednak powiedzial o ograniczonym zaufaniu. A to dlatego, ze poza patologicznymi przypadkami kazdemu z rodzicow wydaje sie, ze dobrze wychowuje swoje dzieciaki. Jednak na pewnym etapie zycia dziecka przestaje ono byc pod pelna kontrola rodzicow i coraz wiekszy wplyw na ksztaltowanie sie osobowosci ma otaczajace srodowisko - szkola, koledzy. Wazna jest baczna obserwacja oczywiscie. Majac sam dorosle juz corki, dopiero teraz, czasem z ich bardzo luznych wypowiedzi zauwazam, jak wazne byly dla nich w okresie ich dziecinstwa i dorastania pewne nasze rodzicielskie postawy, zachowania, gesty, rozmowy, wspolne rodzinne wyjazdy, spotkania - czasem rzeczy bardzo drobne, z pozoru calkiem nieistotne, ale jednak takie, ktore im gdzies gleboko zapadly, i ktore z pewnoscia wplynely na kszlatl ich obecnej osobowosci. Na tym polega wlasnie szlifowanie brylantu - mozolne i wieloletnie szlifowanie. Nie zmienia to jednak faktu, ze przeciez musze przyznac - bywaly zachowania moich corek, ktore mnie zaskakiwaly, ktorych nie moglem pojac.
Boleje nad tym, ze (w moim odczuciu) wspolczesna szkola i panstwo jako takie nie jest absolutnie pomocne rodzicowm w tym trudzie szlifowania. Na pewno nie mozna stosowac zadnych uogolnien, ale moje corki nie mialy (poza kilkoma przypadkami) nauczycieli-wychowawcow z prawdziwego zdarzenia. Zdecydowana wiekszosc miala w d... swoja role jako pedagoga. A panstwo? Wkurza mnie to, ze wszelkie formy rozbudzania zainteresowan i ksztaltowania charakteru mlodych ludzi sa dostepne wylacznie ZA KASE. Nie wszyscy rodzice niestety sa w stanie inwestowac wielkie pieniadze w swoje latorosle.
A slowek na K... ( i nie tylko) sam uzywam i moje corki czynia to takze, wazne jest zeby uzycie bylo adekwatne do zaistnialej sytuacji, a nie stanowilo calkiem chyba niekontrolowanego zasmiecania jezyka.
Mam tylko mieszane uczucia co do koniecznosci reagowania na takie sytuacje jak w zrodlowym watku. Olac? Czy interweniowac?
Zgadzam sie z Toba w pelni. Jeszcze tylko chcialam dodac, ze jako matka doroslego juz syna nigdy wczesniej ani obecnie nie mowilam "moj syn by tego nie zrobil". Uwazam, ze to bardzo niebezpieczne deklaracje, czlowiek moze reczyc tylko sam za siebie i to tez nie w 100%. Dopoki nie znajdziemy sie w konkretnej sytuacji, to naprawde nie wiemy jak mozemy postapic, a juz reczenie za dzieci czy wspolmalzonkow .... no coz ja podchodze do tego z duuuuuzaaaa rezerwa. To tak samo, jak tesciowa mowiaca "przeciez moj syn jest wspanialym mezem" a skad ona to moze wiedziec, przeciez nigdy nie byla jego zona?? jest tylko matka wiec moze go oceniac jako syna, ale nie meza.... Temat morze i moznaby bez konca. Ja jednak wole tym razem krotko i bardzo ostroznie.
"Nie mow hop dopoki nie przeskoczysz"
Tylko, że nikt tutaj nie użył zwrotu "moje dziecko by tego nie zrobiło" . Pisaliśmy o tym, że to my rodzice w znacznym stopniu wpływamy na to jakie nasze dzieci są a nie rzucamy deklaracjami, że "moje dziecko nigdy...". Takich zapewnień nie mogę użyć w stosunku do siebie a co dopiero do drugiego czlowieka za którego ręczyć nie mogę.
Ale ja nie napisalam, ze ktos uzyl takiego zwrotu, to co napisalam nie bylo skierowane do nikogo, bo gdyby bylo to podpielabym sie pod konkretna osobe. To poprostu moje wlasne refleksje, a przyznasz, ze czesto sie slyszy takie stwierdzenia. Zreszta pytanie "gdzie sa rodzice?" jest bardzo podobne do takiego wlasnie stwierdzenia. Ja tez doskonale wiedzialam gdzie moje dziecko bylo jak mial 10-15 lat, ale mimo, ze wiedzialam gdzie to nie wiedzialam co robi i jakich slow uzywa. No chyba ze bylam obecna... Z czasem jak dzieci rosna rodzice wiedza coraz mniej taka jest prawda. Co nie znaczy, ze nie powinnismy robic wszystko aby wychowac jak najlepiej sami umiemy. I to wszystko co rodzic moze zrobic.
W ramach wyjaśnienia : ja nie krytykuję wszystkich rodziców, nie uważam się też za super matkę ( broń Boże), tylko moim zdaniem w większości przypadków "złej" młodzieży winni są rodzice, którzy tak naprawdę nic nie wiedzą o swoich dzieciach i ( nie bójmy się tego słowa użyć) zaniedbują je bo nie mają dla nich czasu. Pozdrawiam wszystkich
Mysho, mysle że masz na mysli patologie,tacy rodzice nigdy nie mieli czasu dla swoich dzieci,wiec sie nie dziwie że nikt sie nimi nie interesuje,chodza do pozna ,a w niektorych przypadkach spia na klatkach ! bo rodzice zalani w pestke spia, i do domu nie moga sie dostac.
Co do normalnych rodzin,masz racje ! sa zapracowani,gonia za pieniedzmi,moj maz caly tydzien ciezko pracuje,rano wychodzi wraca o 19. Lecz jak przychodzi sobota czy niedziela,wynagradza jej to,w tygodniu ja zajmuje sie corka,pomagam jej w matematyce,bo akurat ten przedmiot sprawia jej klopot,z innymi swietnie daje sobie rade.Wychodzi do kolezanki,czy z psem ale gdy tylko robi sie szarowka, wraca do domu,wie ze nie wolno jej chodzic po ciemku absolutnie.Ucze ja zeby postepowala madrze,nie brala przykladu z kolegow ktorzy sie zachowuja np, wulgarnie,slucha mnie ! ale tak jak napisala Luckystar, nie powiem ze moja corka nigdy by tego czy tamtego nie zrobila,bo nie wiem co jej w danej chwili odwali.Jak kazda matka boje sie o nia,martwie sie codziennie ,czy bezpiecznie dojedzie do szkoly,jak sie spoznia 10 min, juz sie denerwuje ! dlatego pozwolilam jej nosic komorke do szkoly,na lekcji ma wylaczona.Po szkole wlacza,i mowi gdzie jest i co robi albo ssmsa pisze,ale czy prawde?niewiem.Pozdrawiam .
A moim zdaniem właśnie to Twoja zasługa, że Twój syn wyrósł na takiego człowieka jakim jest i naprawdę masz się czym pochwalić. Musiałaś być dobrą matką. Najwidoczniej Twoje rozmowy i tłumaczenie w zupełności wystarczyły żeby wychowac dobrego człowieka. Owszem są dzieci na które trzeba bardziej uważać i pilnować bo są podatne na zły wpływ innych ale wydaje mi się, że tym bardziej rodzice powinni poświęcać im dużo czasu, żeby nie zeszły na złą drogę.
Ja rozumiem, ze bylas w nowym kraju i musialas pracowac. Tak samo ja, zostalam sama z dwojka malutkich dzieci w obcym kraju, nie chcialam zyc z ich ojcem. Jak dzieci byly male pracowalam nocami , zeby sie nimi opiekowac w dzien. Nie musialam pracowac kazdej nocy. Jednego tygodnia piec nocy, drugiego dwie. Taki sam zarobek jak bym pracowala kazdego dnia.Ciezko bylo, bo nie spalam ani minuty po przepracowanej nocy. Dzieci mialy mnie na codzien i ja wiedzialam, ze maja najlepsza opieke. Jak wyrosly na nastolatki, to zmienilam czas pracy na dzien, bo chcialam byc dla nich dostepna po szkole. Wozilam, gdzie trzeba bylo, na sporty, na konkursy, na disco,,,ale zawsze dawalam limit. Godzina 22 wieczorem w wieku 16-19 musialy byc w domu. Protestowaly, byly klutnie, ale nie moglam sobie pozwolic na zadne kompromisy. Dzieci mam wspaniale, wyksztalcone, bez zadnych nalogow,mamy cieply kontakt ze soba.
A ja bylam kurza mama i zawsze musialam wiedziec gdzie sa i co robia,jak trzeba bylo pomoglam, nie znaczy, ze nie mialy wolnosci.
Dzisiaj rozmawiamy o tym otwarcie, wysmiewaja sie z mojego "kontrolowania",,,i sa wdzieczni, ze sie nie dalam, ze wytrzymalam, ze stworzylam im stabilizacje.
Jak moj syn obchodzil swoje 30 urodziny , to jego przyjaciele z lat mlodosci dziekowali mi za te wszystkie spagheti bolognese i gorace kolacje , ktore jedli w moim domu, bo zawsze wolalam przyjac mlodziez u mnie, zeby nie musieli sie gdzies wluczyc po ulicy.
Nie jestem pewna czy dobrze zrozumialas moja wypowiedz.... bo odnosze wrazenie, ze myslisz, ze mojego syna wychowala ulica... co prawda nie gotowalam spaghetti bolognese dla calej armii nastolatkow z dzielnicy, ale to nie znaczy, ze nie bylam matka ktora wychowala. Nie pracowalam tez na noce, bo w moim zawodzie nie pracuje sie na noc .... a do zmiany zawodu na nocny etat jakos nie moglam sie przelamac... ot bylo jak bylo i jest jak jest. Ty jestes dumna ze swoich, a ja ze swojego ;)))
No to nie zrozumialysmy sie wzajemnie, Ty opowiedzialas o dziecinstwie swojego dziecka a ja o moich dzieci. Napisalam jak sobie poradzilam bedac samotna matka. Nie kazdy moze wybrac zawod, albo godziny pracy, to wiem. Twoje wrazenie jest nieprawidlowe. Kazda matka stara sie stworzyc jak najlepsze dziecinstwo dla swoich dzieci i robi co moze:)
Mamo Różyczki nie tylko patologię mam na myśli. Jest dużo rodzin tzn.porządnych, zamożnych, które tak bardzo są zajęte zarabianiem pieniędzy, że nad dzieckiem nie mają absolutnie żadnej kontroli. Ich rola polega na tym, że dają pieniądze i wszystkie inne materialne rzeczy ale nie potrafią dać choć trochę czasu i uwagi. I to jest najbardziej przykre, że są ludzie którzy świadomie zaniedbują swoje dzieci.
I tak jak piszesz, właśnie chodzi o to, że jak w końcu mamy wolny czas zajmujemy się dziećmi, a nie tylko wykorzystujemy go do odpoczynku. I tak właśnie powinno być.