aaa.............. miałam coś napisać, to znaczy napisałam, ...ale wykasowałam ...bo lepiej jest milczeć.
Marylka, cieszę sie, że to napisałaś :)
Eyta, tu juz nawet nie chodzi o emigracje, bo emigracja jest tylko dodatkiem. Ludzie emigruja z roznych powodow, sa to zupelnie indywidualne historie i przypadki i wrzucanie je do jednego wora jest bez sensu. Dobrze, ze wszczepiono Ci te autoironie, tak naprawde latwiej zyc i przyjemniej. Ja sie cale zycie smieje z mojego wielkiego nosa, bo gdybym sie nie smiala to musialabym plakac;) A po co??
...nie można uogólniać, bo ludzie są różni! Ale wiele prawdy zawarłaś...mam np psa - słodkiego pudelka. I wiesz co...chciałabym, żeby do mnie na ulicy ludzie tak spontanicznie usmiechali się jak na widok Dżekusia! :)
Często jeżdże pociągiem - ludzie dosiadają się i nieraz przez całą współną trasę nie zamienią słowa. A jak już ktoś nieznajomy zacznie rozmawiać - patrzą na takiego, jakby chcieli powiedzieć "co ty, z niezjamomym gadasz. toż on cię okradnie, oszuka"...
Ale są też mili ludzie- np kiedyś pewien starszy pan się do mnie dosiadł i tak jakoś rozmawialiśmy o wszystkim- podróż minęła szybciutko, ale najbardziej mnie urzekło, że ten staruszek...poczęstował mnie swoją drożdżówką!
Innym razem wracałam z koleżanką na święta do domu, a jeden podróżny - znów starszy pan - wręczył nam wiersz Bożonarodzeniowy E.SZ. Zarembiny. Ten wiersz mam do dziś w swoim pamiętniku, ...pewnie mnie niektórzy wykpią za banalność...ale miło byłoby, gdybyśmy zamiast warczeć na siebie umieli byc mili. Ot tak. Utopijnie :)
Hahaha wyglada na to, ze tylko starsi panowie moga czuc sie na tyle swobodnie zeby podjac rozmowe z nieznajomymi;))) Wiesz ja i moj Wspanialy rozmawiamy ze wszystkimi i wszedzie... no chyba tylko do drzew nie gadamy. Ale znaja nas wszyscy sprzedawcy w okolicznych sklepach, ludzie w autobusach i pociagach, bo jak czlowiek jezdzi ta sama trasa o tej samej porze to zwykle spotyka tych samych ludzi. Znaja nas w restauracjach, bo lubimy zagadac, do kelnerow lub jesli jest mozliwosc do wlascicieli. Zauwazylam, ze ludzie lubia reagowac usmiechem na usmiech to jakas najszybsza forma porozumienia miedzyludzkiego i co wazne nic nie kosztuje. Tylko trzeba chciec.
No wlasnie z patosem i gornolotnie:) Wlasnie dostalam od mojego brata serie zdjec z obchodow 11 listopada z dopiskiem "pewnie wykasujesz te zdjecia, ale moze jeszcze jest w tobie 0.01% polskosci". No i jak ja mam zareagowac?? Zdjecia sa bardzo ladne i ciekawe, ale moj brat przysyla mi tony zdjec polskich kamieni, strumykow, polskiego sniegu, deszczu, drozek i pagorkow. Bo to polskie to pewnie musi byc piekniejsze niz gdzies tam z innych zakatkow swiata - no taki kamien - przeciez nie ma takiego kamienia w Ameryce. No moze i nie ma akurat takiego, ale sa inne i tez ladne, ale nie powiem, bo sie obrazi. Jest ciezko zachowac wiez z krajem jesli czlowiek musi udawac, ze jest kims kim juz nie jest, a moze nawet nigdy nie byl. Kocham Polske, tam sie urodzilam, ale tez kocham Ameryke bo tu zyje. Czy to tak trudno zrozumiec?? Tu jest moj dom, w ktorym jestem szczesliwa, a mimo to Polska zawsze bedzie miala jakies miejsce w moim sercu. Czy to nienormalne??
Till tak samo to dziewcze, ktoremu pokazano juz tyle dumnych ale jednoczesnie smutnych obiektow natychmiast skojarzyla sobie, ze w Polsce wszystko warte pokazania musi kojarzyc sie z bolem i historia. Tak jak Anay napisala w jednym z tamtych watkow tutaj w Stanach swieta przezywa sie na wesolo, radosnie i mnie sie to podoba. Jak ktos chce miec flage wywiesona to nie wywiesza jej tylko "od swieta" ale ma ja wywieszona zawsze.
rodziny się nie wybiera. Miejsca urodzenia też nie. A ten nasz patriotyzm to dla mnie jest za bardzo na siłę. Mnóstwo górnolotnych, wielkich słów. Tyle tylko, że bez żadnego poparcia czynami. W ogóle to mnie denerwuje takie święto jak dziś. Ile kasy rząd marnuje na te durne parady i kolacje w hotelach po kilka tysięcy zł. Pokazówka. "Bo tak wypada"
No taaak , teraz już rozumie dlaczego przemilczałaś moja prosbę o tym bys napisala swoje wrazenia z Polski....
co ci sie spodobalo a co nie...?
Ale z ta reakcją ludzi na usmiech masz calkowita racje.
Ostatnio bylismy z meżem na dalekim spacerze....spotkalismy ludzi....co bylo niecodzienne, bo bylo to bezludzie...i nic.
Mówię do męża...wiesz : w Anglii byloby już haj..usmiech lub cos w tym rodzaju...
W Anglii ledwo poszlismy na spacer a tu każdy napotkany czlowiek wita sie z nami...jakby nas znał....
rzeczywiscie w polszcze jest to nieslychane...a ta babcia klzetowa...to już najlepsza hihihihi.
Maryla i pozostałe Panie, jesteście Wielkie. Jetsem bardzo daleki od wszelkich drak i krytyki innych. Lubię się pośmiać. Staram się żartobliwie zapobiegać awanturom. Już wcześniej pisałem, że ta cała martyrologia doprowadza mnie do szału. Lubię przed wizytą u lekarza rozbawić towarzystwo w kolejce, specjalnie szykuję zestawy kawałów jak idę do lekarza. Zagadnę każdego z kim będę oczekiwał na pocią, autobus czy w kolejce. Znają mnie wszędzie z poczucia humoru. Nie chcę nikogo cenzurować lub umoralniać, ale nie mogę znieść wymądrzania się na każdy temat. Zwracam najpierw żartobliwie uwagę a jak to nie pomaga to sami wiecie, że mnie ponosi. Chcę aby na stronach WŻ można było się pobawić , pośmiać, odprężyć a nie być stresowanym. Czy toksyczni żarłowicze muszą nam zatruwać atmosferę> A może umówimy się, że takich będziemy ignorować? Takim pieniaczom potrzebna jest kontra wtedy się podniecają. Nie dawać im tej satysfakcji. W naszej kawiarence mam nadzieję, że nie dojdzie do głupich polemik, bo wtedy już nie zniosę chamstwa. Jestem za radością, uśmiechem, żartem i wolnością słowa bez chamskich docinków.
Eeech, Lajanie co do Ciebie to nie mam zadnych watpliwosci, ze ludzie Cie znaja i lubia:)) Ja mysle, ze wogole na zlot w Otominie przyjechalo towarzystwo, ktore lubi sie z ludziskami zjednoczyc. Nie umniejszajac tym co chcieli a nie mogli.
Idźcie w Bieszczady na szlak i posłuchajcie jak się ludzie witają i uśmiechają do siebie / ale idźcie na szlak górski a nie spacerowy/, qrde, że też nie widziałam twojego Wspaniałego i babci klozetowej w akcji:))
My z Krzyśkiem /mąż/ znamy wszystkie panie na targu a do osiedlowego sklepu jak nie przychodzimy dłużej to panie pytają co się z nami działo, ja tam ludzi lubię , lubię Mojego Krzyśka i lubię siebie papatki i ciepło się uśmiecham do Was.
Kobitkę z nauki jazdy można rozgrzeszyć przecież ona była zestersowana
Basienko, ale na stres najlepszy usmiech jest :))) Babcia klozetowa byla faktycznie super, ale Wspanialy mial ogolnie przygody "sikalniane". Zaczely sie od tlumaczenia dlaczego w autobusie nie ma ubikacji, a ze tlumaczenie nastapilo 3go dnia pobytu i tegoz samego dnia miala miejsce akcja z babcia, to chlopisko bylo juz do konca zestresowane:))) Pytal sie potem co babcia by zrobila gdyby moj brat nie wkroczyl do akcji z zaplata i wyjasnieniem, ze sikajacy "na waleta" nie rozumie po polsku. Odpowiedzialam, ze nie wiem, ale moze babcia pozbawilaby go sprzetu ;))) Musial sie wiec pilnowac, proponowalam jeszcze pieluche jako rozwiazanie zastepcze, ale nie chcial sie zgodzic.
Luckystar :)ja znam osobiscie kilka osob,ktore nie umieja sie smiac ! ich twarze to posagi,jakbys zobaczyla ktoras z nich na ulicy, to mysle ze nawet jakbys miala ochote sie rozesmiac,szybko bys zrezygnowala ale..........po blizszym poznaniu,sa to bardzo sympatyczne osoby.
Kiedys bylam z sasiadka na zakupach,bo akurat jechalam a ona nie miala z kim jechac,wiec jej zaproponawalam ze ja zabiore.Po skonczonych zakupach, zapakowalysmy towar do samochodu i poszlysmy na kawe i ciacho.Moja sasiadka to bardzo mila i usmiechnieta osoba,lubi duzo gadac i zartowac:) siedzimy pijemy capucino,w pewnej chwili ona usmiechnieta,zerknela na pare siedzaca przy stoliku.I wiesz co uslyszala od faceta? no i z czego sie K...........o glupia smiejesz ! zamurowalo mnie,nic sie nie odedzwalysmy,bo facet wygladal jak z filmu gangsterskiego,dopilysmy kawe i wyszlysmy.Jak jestem u lekarza,czesto nawiazuje rozmowy:) ale na ulicy po tym wydarzeniu raczej nie smieje sie do nikogo.Pozdrawiam.
hi hi a faktycznie co babcia by zrobiła???serdecznie pozdrawiam a tak na marginesie to Mój Krzysiek ma obcykane wszystkie kibelki w większych marketach.
A i jeszcze jedno w jakim wieku była babcia????
Ja akurat z babcia nie mialam przyjemnosci ;) czyli nie widzialam tej konkretnej babci, ale Wspanialy mial powodzenie u babc :))) Bo innym razem zatrzymalismy sie w Opolu Lubelskim (bodajze, chyba nie pomylilam) i to byl kibelek taki miejski czyli jak u kata w sredniowieczu, caly komplet z fetrokiem i przystawkami. Wspanialy nie mial odwagi, mimo, ze juz Mu oczy zolkly, ale sie zaparl to babcia go nawolywala i w koncu nas zapytala czy "ten pon w zoltym nie chce?'. Ale "pon w zoltym" w zaden sposob nie wyrazal ochoty, bo babcia proponowala Mu toalete damska, powiedziala ze wlasnie zaczyna przerwe obiadowa (uwaga, uwaga 2-godzinna) i nie bedzie otwierac dla Niego specjalnie meskiej. Normalnie chlop mial rwanie u tych babek w sikalniach i tyle;))
Muszę ja się jednak zainteresować tymi babciami, bo Mój je czesto odwiedzahmmmmm
Jasia , anneau , może spróbujcie pierwsze odezwać się czy uśmiechnąć do kogoś a dopiero potem ( jak nie będzie żadnej reakcji ) oburzajcie się . Tak to jest jak nastawiamy się wyłącznie na odbiór . Czasem warto też coś dać , nawet jak jesteśmy w "polszcze" tylko na chwilę...
Masz racje z tym nastawianiem sie tylko na odbior, ale ja nastawiona na "dawanie" spotykalam sie ciagle z brakiem wlasnie "odbioru".
Nawet sasiad brata, jak powiedzialam "dzien dobry" to spojrzal na mnie jakbym wlasnie z drzewa spadla i nic nie odpowiedzial. A wlasnie wychodzilam z mieszkania brata i On czekal na winde. Oczywiscie zjechalismy na dol bez slowa, no chyba, ze myslal, ze Go podrywam??bo to moje "dzien dobry" bylo okraszone usmiechem;))
jakis dziwny ten sasiad , osobiscie jest mi miło jak ktoś nieznajomy pozdrowi , nie wyobrazam sobie wsiaść do pociagu czy autobusu i nie powiedzieć dzien dobry, tak samo w przychodni , sklepie itp itd.. przecież to powinno być normalne , ostatnio byliśmy pierwszy raz w odwiedzinach u znajomych , wyszłam na papierosa i obok w ogródku była ich sąsiadka ,( dla mnie zupełnie nie znana) oczywiscie pozdrowiłam i nie było zadnego zdziwienia , miła pani ( chyba też gaduła bo fajnie sobie pogadałysmy )
Aaaa , sąsiad !! To zupełnie inna sprawa ... Wiedział na pewno skąd przyjechałaś i pewnie spodziewał się zobaczyć Cię owiniętą w amerykańską flagę i mówiącą w tamtejszym narzeczu , w najgorszym razie z akcentem . Po prostu go zaskoczyłaś . To Twoja wina ;)))))))
Qrde a ja zawszę jak wchodzę do windy to mówię dzień dobry i się uśmiecham a są to zazwyczaj "obce"windy, czyli może jedna nie dizieńdobrać????
Kiedy ja sie usmiechnęłam...od ucha do ucha...a ci mlodzi ludzie popatrzyli na mnie jak na wariatke.
Z ludźmi na osiedlu, w sklepach, których sie spotyka na codzień, oczywiscie witamy sie zwyczajowo...
Zwyczaj wprowadzony w sklepach duzych i małych, gdy kasjerka wita kupujacego...od razu wywołuje miłe uczucie
i usmiech.
pozdrawiam jasia
ależ ja próbuję! I ludzie to odwzajemniają- toż to napisałam przecie :)