Z niecierplowością czekam każdego roku na świeta Bożego Narodzenia.Już widze piekna ,cudowną choinke ubraną przez mojego męża,prezenty pochowane w szafie.Światełka ,które rozświetlają pokój.Ten cudowny klimat.
Kiedy święta są juz tuż tuż ,przestają mnie cieszyć.
Znów muszę spotykac się z ludzmi z którymi nie do końca mam ochotę,o czasie i dniu nie do końca mi odpowiadającym.
Najchetniej spędziłabym je tylko z moją rodzinką.
(Udało mi się je spędzić tylko raz .Były wspaniałe,cudowne.Wspominamy je najmilej).
Rodziny się nie wybiera,ale męcza mnie przepychanki naszych rodzin(mojej i męża).Do kogo mamy najpierw wpaść?Dlaczego do Teściowej póżniej,albo teraz ?
Jeśli kogos zapraszamy do siebie,to nalezy gości przywiezc i odwiesć(z nami nikt tak nie postępuje)itp.Potem są też plotki o tym co było na stole ,ile no i oczywiście czy dobre(zazwyczaj nie odpowiada).Jak za mało-biedacy,za dużo -chcą się pokazać.Niewazne kto gotował,wazne,zeby skrytykować-taka tradycja.
Kurdę to boli.Ktoś zadaje sobie trud,goście siedza uśmiechają sie do Ciebei,a ty wiesz,że jak wyjdą -to obsmarują.Wiem to ,bo tak jest od zawsze.I nie wazne u kogo jesteśmy,scenariusz jest ten sam.
Moze narzekam,może nie dokońca tak to opisałam.
Chcę spedzać Świeta z nimi ,chcę bo to nasze rodziny,tylko żeby potrafili się cieszyć.Cieszyć,że możemy się znów spotkać,że żyjemy,że mamy domy,pełne stoły.........
PRZESADZAM?
Tez nie umiem się cieszyć?
{W końcu oddycham tym samym powietrzem ,wyssałam to z mlekiem matki :)))) }
No ja Ciebie doskonale rozumie i chyba nie tylko ja. U mnie nie jest az tak tragicznie z plotkami itd, ale z tym przepychaniem to podobnie. Ja tez bardzo lubie ta wyjatkowa atmosfere i moim zdaniem jest ona tylko na wieczor mozliwa, swieczki, spokoj i choinka. Do pewnego czasu sie barzo cieszylam, ale od paru lat to az mnie strach bieze jak mysle jak to w tym roku bedze. Poniewaz Mama mojego chlopaka nas prawie juz co roku zmusza isc do nich na Wigilie, bo oni maja dom, wiecej miejsa i w ogole (jej zdaniem jest u nich wszystko o wiele lepiej ), wiec probuje nam jego Mama to apetycznie opakowac i sprzedaje nam to w stylu "Cieszcie sie ze tu przyjdziecie to nic nie musicie robic". Ale ja bym chetnie chciala cos zrobic i przygotowac. No i co nawet pomoc nie moge, bo u nich w Boze Narodzenie sie nic specialnego nie robi poprostu objad na ok 13:00 potem prezety rozpakowac a nawieczor nas w te zimno jeszcze gdzies powleka. Nie moge nawet opisac jak barzdzo bylam jak z jego rodzina pierwszy raz Wigilie spedzilam. Do tego wszyskiego jesze moja Mama z wlasnych jakis powodow nie chce z nami tam isc, i tyle. Meczy mnie to wszysko i smutne to jest ale nic nie mowie bo nie chce ludzi do siebie zrazic. Ale naprawde taka choinaka na byle jak to dla mnie jest okropna. I coz, wyglada n to ze sie w tym roku tez nic nie zmieni.
Evo67, a jak jest z Toba? czy Ty tez przylaczasz sie do tych krytyk po-swiatecznych?? Lub skad o nich tak dokladnie wiesz? Jesli stawia sie Ciebie w takiej sytuacji, ze mimochodem wysluchujesz tych opowiesci, co.. gdzie i jak..jakie bylo..co nie wyszlo..itd, to masz szanse w tym roku, byc pierwsza, ktora sie przeciwstawi tej "tradycji" Zapytaj tych, ktorzy pierwsi zaczynaja obgadywac, jak oni czuliby sie gdyby wiedzieli, ze tak sie rowniez o nich mowi? Kazdy z gospodyn, Pan domu..stara sie jak moze aby byly to wyjatkowe dni, wyjatkowe potrawy. Nieladnie, skoro potem nie zostawia sie na nich suchej nitki.
Co do innej sprawy, moment kiedy dzieci usamodzielniaja sie, wiaze sie zawsze z podzialem Swiat. Gdzie pojsc, jak wybrac.. kazdy chce byc i tu i tu..ale kiedys trzeba wybrac. To jest trudne dla mlodych i dla Mam i Tesciowych. Nawet te dorosle kobiety maja z tym problem. Nieladnie...jak widza to tak jak u kolezanki, ktora sie pod Toba dopisala. U nas lepiej, lepsze itd.
Mysle, ze nalezy jasno stawiac sprawe, mowiac, ze w tym roku na Wigilie idziemy do Rodziny "A" a w przyszlym bedzie odwrotnie. Kolejna zas Wigilie planujemy zrobic samodzielnie i to jest normalne. Powiedziec: Kochana Mamo albo Kochana Tesciowo u Was bylo zawsze wspaniale, ale teraz kolej na nas lub na to aby pojsc do mojej Mamy. W koncu macie swoje "18" skonczone i gdy sie wszystko grzecznie ale pewnie oznajmi powinno zostac zaakceptowane. Nalezy nauczyc sie wyznaczac granice wlasnego terytorium. To wydaje sie trudne ale funkcjonuje, gdy da sie drugiej stronie wypowiedzec, trzeba ja wysluchac, potwierdzic, ze tak zawsze bylo jednak aktualnie checie zmienic te zasady. Moze troche pomrucza pod nosem..ale w koncu oni sami tez kiedys zaczeli swietowac sami.
Na te krytyki to uwazam najlepsza bedzie otwartosc.. i nie branie w nich samemu udzialu. trudno niech gadaja za plecami..jak sie dobrze z tym czuja.
Jesli wiesz, ze wszystko zrobilas dobrze, i dalas z siebie wszystko.. nie boj sie krytyki.. Zlekcewaz ja... i tyle.
Nie daj sobie zepsuc Swiat :)
Jak cos pomieszalam to przepraszam... moze zbyt duzo chcialam naraz przekazac.. :)
Wesolych Swiat :)
No tak, masz racje. Ale jednak jest trudno sie sprzeciwic.
Tak, trudno jest się sprzeciwić...ale czy dlatego Twoja mama ma być "z boku"? Czy z samego faktu, że nie naciska na Was ma być na straconej pozycji? Z pewnością Ją kochasz więc nad czym się zastanawiasz? Jesteś dorosłą, wrażliwą osobą a Twoja mama z pewnością zasługuje na to, by pokazać jej, że jest przez Ciebie kochana i, że nie zawsze musi byc tak, jak chce tego Twoja przyszła teściowa. Dagna, nie gniewaj się, ale chyba czas żebyś się wzięła w garść i zaczęła myśleć również o sobie i własnej rodzinie. Jeśli chcesz w przyszłości być szczęśliwa musisz się nauczyć mówić "nie". Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Ps. Glumanda bardzo ładnie opisała to, jak można w sposób grzeczny i stanowczy poradzić sobie w takiej sytuacji.
Dziekuje za przypomniene - faktycznie mam problem z mowieniem "nie" a jesli sie jednak odwaze to mam potem zle sumienie. Narazie jest moja przyszla tesciowa na urlopie ale za 10 dni wroci, zobaczymy jakie beda propozycje. Ale wiem ze masz racje - dzieki.
Pozwolę sobie na jeszcze jedną refleksję. Skoro mama Twojego chłopaka jeszcze Cię nie zapraszała, to sprawa jest trochę łatwiejsza. Chyba warto by było porozmawiać z "lubym" i powiedzieć mu delikatnie, że chcesz w tym roku spędzić ten świąteczny dzień ze swoja mamą. Uważam, że powinien to zrozumieć - jeśli jest mądry i liczy się z Twoimi uczuciami. No i wiesz co...przyszło mi do głowy, że jeżeli teraz nie będziesz do końca sobą, to kiedyś (gdy być może będziesz już żoną), to wszystko obróci sie przeciwko Tobie. Wtedy Twoje "nie" będzie odebrane wielokrotnie silniej i kto wie, czy nie posądzą Cię o to, że skoro już wzięłaś ślub, to nagle "wyszło szydło z worka" i pokazałaś swoje prawdziwe oblicze. To może być bardzo przykre. Naprawdę warto od samego początku być sobą. A chłopak jeśli Cię naprawdę kocha, to będzie się starał zrozumieć Twoje uczucia i pragnienia. Trzymam kciuki.
Ps. Przepraszam, ale zadam Ci pytanie: czy Jego mama znaczy dla Ciebie więcej, niż Twoja? Wiem, odpowiedź brzmi "nie" więc chyba warto podzielić ten czas tak, by zrobić coś dla siebie i swojej rodziny.
1)Niestety jestem cichym słuchaczem krytyk.Nigdy nie miałam odwagi powiedzieć im prosto w oczy,że to straszne co robią.
Nie miałam odwagi im wykrzyczeć,że jeśli dziś mówią o B przy A,to powiedzą innym razem o A również.
Ja nie wiedzieć co o mnie mówią.Ale oddana rodzinka i tak mi powie.
To strasznie boli
Cokolwiek się nie zrobi,zawsze można oczernić i znależć dziurę
przykład Świąt Wielkanocnych (bylismy u mojej siostry z męzem i dziećmi)
Nie mogłam się nachwalić w czasie Świat jak i potem pięknie przygotowanym stołem,ilościa potraw.Jedzonka było tak dużo ,że niektórych potraw z przejedzenia nie mogłam spróbować(a wierzcie mi ,że się starałam)
Kiedy o tym mówiłam drugiej siostrze przy rodzicach -usłyszałąm komentarz,że ona nic nie umie robić,ze nic nie było do jedzenia,że teraz to przygotowuje się potawy inaczej.....itp......Szczęka mi opadła.Następnie nastąpiło potwierdzenie siostry,ze to musi być prawda(chociaż jej nie było)......bo rojk temu było podobnie.
Ja nawet nie próbowałąm jej bronić,bo bałam się zaszczucia
Tak to mój błaąd -brak mi odwagi.
Tak bardzo boję się odrzucenia?
Boże dlaczego ja tkwię w tym toksycznym gnieżdzie?
Evo67... nie jestes sama, wiecej jest takich mlodych kobiet i starszych zreszta tez. Wiem, ze ciezko jest wyrwac sie spomiedzy takich "kamieni" ktore Cie doslownie i w przenosni przygniataja. To nie jest sprawa, ktora sie zalatwia w 5 minut. Wierz mi, nie musisz tego sluchac..bez wypowiedzenia swojego zdania. To, ze oni tak sobie jezdza po wszystkich to tylko dlatego, ze nikt im nigdy nie powiedzial w oczy, ze tak sie nie robi. Rozumie Cie doskonale, ze nie masz odwagi..czujesz zaleznosci rodzinne. Ok, z czasem dojrzejesz do tego, ze sama stwierdzisz, teraz jest czas na to aby wszystkich poinformowac, jakie jest Twoje zdanie. Nie jestes sama na tym swiecie..i wierz mi cala masa podobnych do Ciebie w odczuciach i przezyciach czyta z Toba ten wátek. Nie dawajmy sie. Zwalczmy takie okropne zachowanie innych uprzejmoscia i stanowczoscia. Mam taka madra ksiazke, w ktorej duzo pisze na temat, jak odrzucic przyslowiowa pileczke pingpongowa, ktora nam zaserwowali. Pierwsza i najwazniejsza regula... : wysluchac innych, wysluchac innych, wysluchac innych, wysluchac innych i potwierdzic, ze samemu tez bylibysmy tak samo rozczarowani, zagubieni, zli, w rozpaczy... jednak, z pewnoscia da sie z tym cos zrobic.
Przyklad: sluchasz tych nagonek na siostre..czy kogokolwiek z rodziny.... sluchasz, sluchasz... i mowisz.. no tak, macie racje, moze cos jej tam nie wyszlo..ale w sumie bylo wspaniale ugoscila nas, cala praca zostala na jej barkach a my przyszlismy i zjedlismy ... jesli ktos z was potrafi lepiej niz siostra:) niech sam zrobi :) i zaprosi reszte. Zobaczysz jak im sie buzie pootwieraja.... Moze kiedys nabierzesz odwagi a narazie graj sobie w myslach takie dyskusje i trenuj...co im odpowiem..jak mi tak czy inaczej powiedza. Przemysl przerozne sytuacje i nie dawaj sie :))) Bedzie dobrze :) masz nas... cale WZ stoi po Twojej stronie... :*
Na dzień dzisiejszy nie mam odwagi w stosunku do swojej rodziny.Na razie zaczełam sprzątać u męza a konkretnie zaczełam od Teściowej
Eva pomalutku nabierzesz odwagi porozmawiaj z mezem razem razniej. Posluchaj Glumandzi i potrenuj przed lustrem albo z kims bliskim. To ninie jest z poczatku latwe ale z czasem sie nauczysz. I...nie dus w sobie bo wtedy trudno sie powstrzymac i zareagowac z glowa i czlowiek wybucha co takie osoby odbiora jako "histerie" i nic nie zyskasz...Pamietaj ze jesli nie nauczysz sie reagowac taka rodzina bierze to jako przyzwolenie "deptania" po Tobie.
Wiesz ze ja to bym im chyba "z zemsty" przygotowala "Anty-wieczerze" to znaczy jedno baaardzo proste danie a jakby zaczeli przy tym czy po tym wieszac psy to bym z milym usmiechem powiedziala: "o co wam chodzi? I tak nigdy sie wam nic nie podoba, chocby gospodyni na glowoie stanela i miod cod zrobila, wiec przynajmniej teraz popsioczycie zasluzenie a ja nie musialam sie starac - bo mojej pracy i tak byscie nie docenili" i chyba bym wyszla...
Zobaczyć minę rodziny -bezcenne:) W każdej rodzinie są lepsze i gorsze czasy. Tak jak Eva nie umiem poradzic sobie z obgadywaniem w rodzinie i wśród znajomych. Teraz jestem na etapie wychodzenia lub własnie nie odzywania się , kiedys wrednej ciotce przytakiwałam . Wśród znajomych z pracy juz potrafię stanąć po stronie obgadywanego, czasem rzucę hasło: nie myli sie ten, który nic nie robi i zamykam kulturalnie buźkę. Pozdrawiam wszystkich przedświątecznie.
Zrobiłam "anty-obiad" rodzinie mojego męza.Zaczełam "porządki "z tamtej strony(ich przytyki jako właściwie obcych ludzi,trudniej mi było wybaczyć)
Anty-obiad zrobiłam z 3 dań.Kiedy wszyscy nałożyli porcje.Zaczełam wynosić pólmiski.Na "krzyki" zich strony,że jeszcze nie skończyli,dlaczego zabieram.Odpowiedzałam,że przydział po 1 sztuce.Reszta dla nas na jutro.
wspolczuje takiej Rodziny...i jak pisze Glumanda moze czas sie zbuntowac? Pogadaj z mezem....a plotki to rudna sprawa bo pewnie nie stoisz i sluchasz jak oni o Tobie plotkuja tylko ktos "zyczliwy" ci o nich donosi. Wtedy moze nie byc wiadomo czy ten ktos dodaje cos od siebie...
jesli nie ustalicie nowych regol z ktorymi i wam bedzie dobrze nic sie nie zmieni...
:( a u mnie rok w rok- marzą mi sięrodzinne święta- wesołę i radosne z kolędami, prezentami, dużą rodziną, która kocha się i pomimo wszelkich przeciwności losu - trzyma się razem i wspiera w każdym momencie.
Takich świąt mi brakuje - jak w tych amerykańskich filmach. Boże...co ja bym dała, za taki wesołe, kolorowe święta, z tłumem ludzi przy stole :(
Eva, Dagna spróbujcie tak jak Danuśka wam radzi a jak nie to olejcie za przeproszeniem wszystkich, spakujcie się i wyjedźcie na świeta np. w góry. Mam bliska przyjaciółkę, która ma podobną sytuację ze swoimi rodzinami, wytrzymywała bardzo długo, aż któregoś roku nie wytrzymała, coś pękło i od dwóch lat spędza święta tylko ze swoją najbliższą rodziną, wyjeżdża w góry i tam spędza czas aż do 27.12. Teraz jest zadowolona, polubiła święta, nikogo nie krzywdzi i nie pozwala już siebie krzywdzić.
Myślę o tym od dawna.Ale mój mąż jeszcze do tego nie dojrzał.Boi się lamentu swojej rodziny
Przepraszam, ze wtrace swoje trzy grosze:) Twoj maz nie dojrzal byc mezem!!!! Ty i On jestescie Rodzina, nie jego mamusia ( jego rodzina) i on!!!!
Dziewczyno ratuj sie jak tylko mozesz, nigdy nie bedzie Ci lepiej z takim mezem, wierz mi.
Glumanda i Dorota maja racje!
Zycze Tobie spokojnych Swiat!
Usciski tineczka
Ja nigdy nie spedzilam swiat z tesciami bo nigdy mnie nie zaprosili,a minelo juz 5 lat maszego malzenstwa, ale moze to i lepiej choc nie raz bylo mi przykro zawsze wysylalam mojego meza do jego rodzicow a ja z naszym synkiem do moich. Moj maz nie obchodzi swiat ma sie za ateiste a te swieta beda najgorsze bo mieszkamy teraz w UK i spedze je sama no chyba ze przez skypa z rodzicami.U mnie w domu zawsze przygotowania byly okropne sprzeczki kto co ma robic ale jak siadalismy robilo sie milo i nastrojowo. Najgorsze ze moj syn nie odczuje piekna tych swiat bo co ta za swieta przed telewizorem bez rodziny, klimatu, sniegu. Moze nastepne spedze ja z rodzicami a moj synus z ukochanymi dziadkami.Ale i tak bede sie starala zeby bylo milo i zeby nie zabraklo tradycyjnych potraw,choinki tylko tyle moge zrobic. Pozdrawiam
Może właśnie bardzo dużo możesz zrobić...? Zrób własne święta, takie jak wtedy, gdzy je spedzałas z najblizszymi, takie jak lubisz najbardziej. To nic, że daleko od domu, jak zarazisz tym nastrojem męża i synka, to może być naprawdę sympatycznie. Nic im wcześniej nie mów, tylko przygotuj i już. Życzę żeby te swięta były dla Ciebie miłą i radosną niespodzianką emocjonalną i nie tylko :-). Trzymaj się. Głowa do góry.
Dziekuje wam wszystkim za dobre porady, i za dawanie odwagi. Przemysle to wszystko jeszcze raz i sprubuje znalezc konsens lub kompromis. Swieta Bozego Narodzena trwaja 3 dni i przeciez mozna sie jakos umowic. A ten pomysl z wyjazdem to dobre zozwiazanie.
W tym roku zdobyłam się na odwagę i nie przyjęłam zaproszenia brata na wigilię. Zwykle wigilia była raz u nich raz u mnie. Nie mam ochoty udawać raz, czy dwa razy do roku, że jesteśmy wspaniałą rodziną. Bo poza świętami różnie bywa, najczęściej nie specjalnie miło, dogadywanie, a nawet zazdrość i prawie się nie widujemy.
No i efekt tej odmowy jest taki, że mama jest zbulwersowana i w depersji z tego powodu, a brat ze swoją rodziną jest obrażony. Nie umiemy o tym co nas dzieli szczerze porozmawiać. I teraz mam poczucie winy... może powinnam jednak tam pójść?
Figutko, chyba właśnie to jest dobra pora, żeby o tej nieszczerości głośno powiedzieć. Że nie ma sensu spotykać się, by udawać. Może to zrozumieją, a może zrzucą winę na Was, że to Wy jesteście destrukcyjni i burzycie ten Wasz stały "ład". Często przez takie właśnie niedomówienia tworzą się konflikty i trudno je załagodzić. Myślę jednak, że nie powinniście ulegać i iść na Wigilię, bez wyjaśnienia. Być może to dla Brata i jego rodziny będzie jakaś refleksja.
Aha, życzę Wesołych Świat, być może w tym roku będą miały zupełnie inny wymiar.. Pozdrawiam!
Szkoda,że wcześniej nie poruszyłaś w rodzinie tego tematu.Teraz przed samymi świętami,to rzeczywiście dla Twojej mamy zaskoczenie.Ale moim zdaniem,skoro podjęłaś taka decyzję,to już jej nie zmieniaj.Może to da rodzince do myślenia,że jednak coś jest nie tak.
Dziekuję dziewczyny za zainteresowanie i komentarze. Może jeszcze uda się szczerze porozmawiać i oczyścić rodzinną atmosferę. Wesołych świąt !
Życie różnie się plecie. W tym roku zaprosiłam na wigilie mojego starszego brata,wiele przykrości i niesłusznych oskarżeń usłysząłam od niego, mimo wielu poświęceń dla jego dzieci.Nawet moich rodziców podburzył przeciwko mnie.Ostatnie lata za jego przyczyną nie należały do najprzyjemniejszych.Nawet moja córka nie jest zbyt zadowolona z jego obecności.Ale , właśnie w tym roku został sam na święta, jego działania sprawiły,że wszyscy odwrócili sie od niego,dzieci, przyjaciele....ba rodzice.
Niecałą godzinę temu mama mówiła o jego zaskoczeniu moim zaproszeniem, niedowierzaniu.....Mimo, iż nie wierzę w jego zmianę, wiem,ze nadal będzie mnie oczerniał, nie moge przejść spokojnie nad jego samotnością właśnie w te święta.
Właśnie dlatego zapraszam w tym roku moja mame, aby nie siedziała w święta sam. Niestety każde święta spędzone w jej towarzystwie kończyły sie karczemną awanturą. Nawet ubiegłoroczne w domu moich teściów, ktorzy bardzo sie starali aby czuła się dobrze.
Mama jest bardzo konfliktowa osobą, zawsze znajdzie powód do kłotni. Najczęsciej jest to zbyt mała jej zdaniem nasza religijność. Każdą rozmowę w napastliwy sposób kieruje na tematy wiary i tego co powiedzieli w pewnej telewizji.
Smutne jest to, ze spotykamy sie raz na pół roku, ona prawie cały czas siedzi w swoim pokoju, modli sie albo slucha radia. Jeśli wychodzi to tylko aby powiedzieć komus cos przykrego.
Nie widzę dobrego wyjścia z tej sytuacji.
Obawa przed tym co sie wydarzy odbiera mi całą radośc świętowania...
Ah, nie moge prawie tego czytac! Poszukaj sobie na internecie informacje o toksycznych mamach. Twojej mamie nie dogodzisz niczym, a ona zatruje Tobie kazda chwile. Zostaw ja sama z telewizorem i modlitwa, bedzie miala wtedy naprawde na co narzekac:(((
Jedyne wyjscie z tej sytuacji mozesz Ty sama wybrac. Awanturnica na Wigilii. albo spokoj i przyjemne Swieta. Mamy juz nie zmienisz, chyba, ze pojdzie na leczenie do psychiatry.
Zapomnij o mamie i spedz milo swieta w gronie normalnych i zyczliwych ludzi!
Tego Tobie zycze, tineczka
Beatko, masz dobre serce i zycze wam spokojnych Swiat! Moze brat czegos sie juz nauczyl, a jak nie, to obchodz go z daleka i nie przejmoj sie sumieniem!
Zdrowych , milych Swiat zycze!
tineczka