Tu jest podany przedział wiekowy jak to ma wyglądać od przyszłego roku http://www.sp5zabrze.net/5latki.html. Wygląda na to, że sześciolatki pójdą jednak to szkoły tyle, że nie hurtem. Ciesze się, że mój ma w przyszym roku 7 lat i idzie jako klasyczny siedmiolatek.
Hm. Nie interesowałam się tym, ale może powinnam była.... obowiązek przedszkolny? A gdzie niby miałabym posłać mojego synka za te niecałe 5 lat, jak przedszkoli nie ma? Co za absurd... no chyba, że ja czegoś nie wiem. Jakieś przedszkola będą otwierane?
U nas w Karpaczu(około 6 tyś ludków)jedno państwowe drugie prywatne a jedno droższe od drugiego...modlę się żebym miała pracę jaką mam i nie musiała oddać Majki do przedszkola.A może powinnam dać ją między dzieci...zobaczę na razie ma dwa lata i jest za mała.Poza tym przedszkole do 16 a co mają zrobić matki które pracują do 18-20?U nas albo sklep.knajpa albo pensjonat...wszędzie praca zmianowa albo całymi dniami...
Dziecko w przedszkolu szybciej się rozwija, dużo się uczy, czasami nawet jak jesteś w domu nie poświęcisz mu tyle czasu (nawet nie wiesz ile ciekawych zabaw o których nawet nie masz pojęcie np.plastycznych czy muzycznych jest w przedszkolu). Do tego wycieczki (choć przewrażaliwionym mamusiom np. 3-latków wydaje się to niewyobrażalne), teatrzyków i innych imprez, które ominęły by dzieciaka gdyby siedział w domu.
W kwesti otwarcia przedszkola - niestety stworzone widocznie jest dla rodziców nauczycieli albo urzędników, którzy kończą pracę punkt 15 i koniec. Całej biednej reszcie pozostaje poszukanie osoby odbierającej lub zaangażowanie babci lub dziadka (choć czasy dobrodusznej babci z PRL, która była na każde zawołanie i była wprost szcześliwa, że może zająć się wnuczętami bezpowrotnie minęły). Może właśnie prywatne przedszkole jest w takim przypadku lepszym wyjściem (na ogół jest otwarte dłużej i może się okazać to bardziej opłacalne niż łapanka kogoś do przyprowadzania.
Państwowe przedszkole z pełnym wyżywieniem to wydatek ok. 250 zł (zależy też od tego czy poddasz się wyścigowi szczurów już od początku). Zajęcie typu angielski, tańce, nauka czytania (o tak), basen kosztują, do tego teatrzyki, wyjazdy, malowania baniek światecznych (ostatnio wszystkei dzieciaki z Małopolski jeżdzą do fabryki bombek w Krakowie) itd itd.... Ale cóż jak to mówiła pani z kursu przedmałżeńskiego cytuję "jak Pan Bóg daje dzieci to daje i na dzieci" (jak to niby miałoby się odbyć już nie wyjaśnila.
W każdym razie, w zwiąku z faktem, że się rozgadałam to podsumowywuje - przedszkole jest potrzebne i trzeba zrobić wszystko, żeby gościa tam posłać, nawet jak trzeba będzie wziąć ze sobą kopertę i czekoladki dla Pani Dyrektor w czasie zapisów (i nie przegapić bo zapisy są w marcu). Takie życie, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo (czhyba, że coś mnie ominęło).
Pozdrawiam
Strasznie uogólniasz.
Mój syn (lat 8, druga klasa) nie chodził do przedszkola. Czytał płynnie w wieku 3 lat, w wieku 4 znał wszystkie znaki drogowe, gdy miał 5,5 recytował nazwy wszystkich mozliwych dinozaurów z podziałem na erę w jakiej żyły i ich klasyfikację.
Wystarczy maluchowi poświęcić nieco czasu i "zachwycić" go nauką - motywacja to połowa sukcecu. Jak dziecko będzie chciało, to samo zacznie chłonać - jak gąbka.
Mit o pozytywnym wpływie przedszkola na rozwój uważam za błędny.
Często słyszy się wręcz o zaniedbaniach i skargach na te instytucje.
Dlatego uważam, że jeśli tylko jest to możliwe, należy dzieckiem zająć się w domu. Kontakt z rówieśnikami to też nie problem - nawet jeśli w wieku przedszkolnym w sąsiedztwie nie byłoby równolatków, to najpóźniej w I klasie będą.
A jesli taka opcja nie jest możliwa, można pomyśleć o pracy w domu - wbrew pozorom jest to możliwe ;]
Pozdrawiam
Weronika (mama 8-letniego Arka i Karola w wieku minus trzy miesiace. :) )
Zaraz zaraz - mowimy o SYSTEMIE a nie o pojedynczych przypadkach.
Zatem systemowo nie da sie zalatwic powszechnej pracy rodzicow z domu i powszechnego przebywania dzieci w domu az do wieku szkolnego.
Niewatpliwym POZYTYWEM przedszkola, jest usamodzielnienie sie i uspolecznienie - gwaltowne wrzucenie siedmiolatka na gleboka wode nie jest rozwiazaniem dobrym.
Zaraz zaraz, a czy system już tego typu nie istniał? Przecież były zerówki, gdzie dzieci uczyły się czytać, liczyć, bawiły się, rozwijały i przyzwyczajały do idei chodzenia do szkoły. Moja i mojej siostry zerówka w ogóle była na terenie szkoły, to w ogóle było świetne.
Teraz ktoś sobie wymyślił, że w zerówce będzie już pisanie (z czytaniem), regularna szkoła pierdu pierdu, a dzieciaki do przedszkola obowiązkowo w wieku 5 lat. Ja się tylko pytam po co takie dziwadła? Zerówka nagle zrobi się pierwszą klasą, tak? Bo czym właściwie?
Dla mnie to proszę Państwa mnożenie bytów - jak ktoś chce posyłać dziecko do przedszkola bo nie ma dla niego czasu albo czuje ze tam coś otrzyma coś więcej - to proszę bardzo. Nie widzę jednak w ogóle sensu w uobowiązkowianiu tego. Kompletny bezsens.
A nie. chwileczkę. cos mi się obiło o uszy. Jakaś mądra głowa w telewizorni mówiła o "wyrównywaniu poziomu dzieci" czyli te, które będą więcej umiały w obowiązkowym przedszkolu się przystopuje, tak? Tak to rozumiem. Bo zamiast spędzić dzień z mamą która zdecyduje się zostać w domu, która by miała czas pouczyć dziecko czytania, pobawić w inteligentne gry itp itd. będzie siedziało w przedszkolu na obowiązkowych leżakowaniach. Ucząc się przy okazji co to znaczy dzieci "lepszej kategorii" (te które na zajecia płatne chodzą) i "gorszej kategorii" (których rodzice nie będą mieli pieniędzy na super wyczesane zajęcia z tańca i różańca.
Osz, jak mnie wnerwił ten temat. Najlepsze jest to, ze za 5 lat urzędnicy znowu wszystko wypieprzą do góry nogami i znów kolejne kity będą wstawiać tylko po to by uzasadnić bezsensowność swoich pomysłów.
Bo to co jest proponowane to gowno a nie system. Do kazdych ram systemowych potrzebne sa dodatkowe instrumenty - w postaci profesjonalnej kadry, programow, sprzetu, systemu kontroli. A gdziez nasza rzeczywistosc? Calkiem nie przystaje do tych ram.
Wbrew pozorom moja droga Pani moje 5 letnie dziecko też jest wyjątkowo inteligentne (i nie musisz przechwalać się co twoje dzieci potrafią, bo moje potrafi więcej)
Musisz pamiętać jednak o tym, że nie wszystkie mamusie mają czas i talent (jaki masz niewątpliwie Ty) na poświęcanie czasu swojemu dziecku. Większość z matek nie ma tego szcześcia bo pracuje i to długo (ja w tej chwili oczękuję 2 dziecka więc mogę sobie pozwolić na siedzenie na forum). O długiej i zmianowej pracy wspominała też rozpoczynająca wątek.
Niestety tym mamusiom, które nie poświęcają w tygodniu "nieco czasu" i "zachwycania nauką dzieci" polecam przedszkola.
Nie musisz teraz odpowiadać, poczekamy jak wypowiedzą się styrane mamuśki, które wrócą z pracy koło 18, 19 po 12 godzinnej nieobecności w domu. Oczywiście jeśli będą miały siłę żeby po ugotowaniu obiadu, umyciu dzieci, poczytaniu min. 20 minut dziennie dziecku przed snem itd. usiąść przed komputerem i cokolwiek napisać.
Absolutnie nie miałam zamiaru "chwalić" się dzieckiem ani nic takiego.
Też zdarzało mi się pracować po całe dnie itd.
Nie oceniałam też zdania innych, i proszę o to samo.
Jedynie chciałam pokazać, że się DA.
Pozdrawiam serdecznie.
dobra, dobra, tylko, że dziecko siedząc w domu nie nauczy się zabawy z rówieśnikami (i nie tylko), nie nauczy się dbania o swoje! 3 lata siedziałam z moim synkiem w domu i były to 3 cudowne lata( tez moje dziecko chłonęło wiedze jak gąbka), ale dopiero jak poszedł do przedszkola to zobaczyłam jak dziecko pozytywnie rozwija się w grupie. Przeszliśmy oczywiście etap płaczu w przedszkolu, niechęć do spania, choroby( cały czas przechodzimy), ale takich wrażeń jak wycieczki z cała grupą,wspólne teatrzyki, pierwsze przeszkolne ,,miłości" pierwsze kłótnie i rozwiązywanie dziecięcych problemów -żadna matka w domu nie zapewni!!
Jannaj, poleciałaś z tymi uogólnieniami: "Dziecko w przedszkolu szybciej się rozwija, dużo się uczy"
ja do przedszkola nie chodziłam i byłam znacznie bystrzejsza od moich uprzeczkolnionych rówieśników w zerówce i potem.
Jeździłam z mamą do teatru, na wycieczki i miałam zapewnionych masę bardzo atrakcyjnych przygód, bez instytucjonalizowania mnie w wieku 5 lat (co teraz widzę ma być "obowiązkowe")
Znam wiele osób, które do przedszkola nie chodziły i nie miało to najmniejszego znaczenia dla ich rozwoju intelektualnego.
Bywają też takie, co całe dzieciństwo w przedszkolu spędziły, a w szkole wcale im tak gładko nauka nie wchodzi. Nie zależy to od samego "chodzenia do" lub "nie chodzenia".
Byc może powinny zastanawiać się nad tym matki, które nie mają na dziecko czasu, chęci ani cierpliwości, ale nie przesadzajmy.
A to co piszesz o łapówkach dla Pani dyrektor to już w ogóle jakieś kuriozum. Pieprzę takie panie dyrektor. I przedszkolanki też, jeśli to ma tak wyglądać. Państwo wymaga, niech Państwo zapewni placówki na stosownym poziomie i w odpowiedniej ilości.
Już nie wiem pod kogo mam się podpiąć . Losowo wypadło na anay .
Co do systemu , to każdy wie , że jest do dupy i pewnie nadal będzie ... Dzieci jest za dużo , miejsc w przedszkolach za mało , jak w podaniu o przyjęcie do przedszkola nie udowodnisz , że dziecko jest z patologicznej bądź niepełnej ( co to znaczy ?!! ) rodziny , to pod koniec kwietnia masz zapewnione emocje jak , nie przymierzając , przed przyjęciem na studia . I przez chwilę się zastanoawiasz , czy to aby na pewno jest dobrze , że dziecko mieszka z matką i ojcem , i że ojciec nie siedzi w więzieniu albo w najgorszym wypadku nie ma wyroku w zawieszeniu .
Potem już , po zachłyśnięciu się szczęściem , że dziecko się jednak dostało , przychodzi kubeł zimnej wody . No bo Panie mają w zwyczaju w wietrzny , mroźny dzień wyprowadzać maluchy na dwór ( nie sprawdzając czy dobrze się ubrały ) , albo , jak mają dobry humor to tylko po szalonej zabawie , otwierać wszystkie okna , " żeby się wywietrzyło " , a zaraz po obiedzie ( godz. 13,30 ) już do zamknięcia przedszkola ( godz.17-18 ) bawić się w zabawę " kto następny pójdzie do domu " .
Ale to przecież takie szczęście jest , że dziecko się dostało , a poza tym , komu tu się poskarżyć ?
Należy jeszcze dadać , że jak mama myśli , że teraz będzie mogła wrócić do pracy , to jest w wielkim błędzie ( chyba że "we fabryce" od 6 do 14 ) , bo o godz. 14,30 ,większość dzieci już jest w domach , a te odbierane później mają traumę , bo wtedy wszystkie są zbierane do jednej sali - przechowalni .
Nie uogólniam , opisuję tutaj nasz przypadek " zwykłego przedszkola" najbliżej domu , aczkolwiek mającego renomę dobrego .
Okazało się też , że córeczka , mimo wizyt w " klubie 2-latka " , zupełnie nie jest gotowa na to wyzwanie .
Więc daliśmy spokój . W następnym roku było już lepiej , ( córeczka chętnie chodziła ) , ale co chwilę chorowała ( przyczyny wyżej + inne chore dzieci w przedszkolu- nie można nie przyjąć chorego dziecka ).2 tygodnie w przedszkolu , 2 tygodnie w domu .
I to tyle na temat gównianego systemu.
Teraz córka ma 5 lat , jestw miarę uodporniona na choroby i uwielbia chodzić do przedszkola .
Dziewczyny , litości !! Przedszkole nie wpływa w żaden sposób na inteligencję dziecka !! Nie odbierajmy dzieciom dzieciństwa ( dinozaury , z epokami ?!! Współczuję ! ) . W przedszkolu dziecko uczy się funkcjonować w grupie , uczy się radzić sobie ze stresami z tym związanymi .
I proszę , obserwujcie swoje dzieci , jednym przedszkole jest potrzebne innym nie . I nie ma to nic wspólnego z poglądami rodziców na ten temat...
obecnie będzie to tak że dzieci urodzone od stycznia do 30 kwietnia 2003r.,będą mogły iść do szkoły w r szk 2009\10 i zalezy to tylko od rodziców.Te które są w p-lu będą obserwowane przez n-lki i wspólnie z rodzicem podejmą decyzje. Dzieci , które są w domach będą zaproszone do szkół w styczniu na 2 godz w tygodniu i tam będzie ich obserwacja a decydują rodzice.a za 2 lata wszystkie 5 latki będą objęte obowiązkowym wychowaniem p-lnym.
Wydaje mi się że to jednak nie przejdzie. Mam córkę urodzona w grudniu 2003 więc ona chyba nie pójdzie do pierwszej klasy w wieku 6lat. Na wszelki wypadek dałam ją jako 5-o latek do zerówki. Jest zadowolona i dobrze sobie radzi. Ma inny program jak sześciolatki więc za rok będzie mieć program 6-o latka w zerówce.
Mieszkam w Niemczech.U nas dzieci ktore do lipca danego roku koncza 6 lat ida do pierwszej klasy.Urodzone w pozniejszych miesiacach ida do szkoly na przyszly rok czyli majac skonczone 7 lat.W tym roku padlo na mojego synka.3 czerwca skonczyl 6 lat a od sierpnia poszedl do szkoly..chodzil wczesniej do przedszkola i zapewniam ze w domu tez nie byl zaniedbany wychowawczo.w szkole swietnie sobie radzi.jestem absolutna zwolenniczka pielegnowania w dziecku od malego poczucia obowiazku oraz swiadomosci ze nie jest pepkiem swiata.Przedszkole i szkola doskonale ucza obydwu tych rzeczy.Dzecko oprocz podstawowej edukacji uczy sie zachowan spolecznych czego nie jest w stanie go nauczyc najlepsza, najbardziej wyedukowana mama.Pozdrawiam wszystkie mamay:)