No, właśnie-ostatnio dowiedziałam się, że teściowa mojej spodziewającej się dziecka znajomej będzie przygotowywać samodzielnie obiadki, zupki i deserki dla małego. Jest na etapie zbierania małych słoiczków po gotowych produktach od osób, ktore ich używają.
Co o tym sądzicie?Macie możepodobne doświadczenia? Ja mam wlaśnie 5-cio miesięcznego synka, zaczęłam mu rozszerzać dietę ( na razie proste dania słoiczkowe) i zastanawiam się, czy bezpieczie by było zrobić mu np. zupki z ekologicznych produktów samodzielnie. Nie ufam tylko zakrętkom tych sklepowych słoiczków-czy da sie je powtórnie szczelnie zamknać? Mają warstewkę gumy, no i to wypukłe denko...
Czekam na sugestie;-)
te słoiczki absolutnie nie nadają się do powtórnego użytku. produkt nie będzie przydatny do przechowywania z powodu nieszczelnych wieczek.
lepiej wykorzystać słoiczki po koncentratach pomidorowych.
Koleżanka też robiła zupki dla niemowlaków w tych małych słoikach i zamrażała je. W zamrażarce mówiła, że można trzymać 3 tygodnie.
Ja próbowałam zamrażać w słoiczkach własny pokarm (mleko). Popełniłam jednak wielki błąd bo zamrażałam w zamrażalniku a nie zamrażarce. Temperatura była za wysoka i szybko się popsuł.
Juz sporo czasu uplynelo kiedy mojedzieci byly niemowletami ale poniewaz mam doswiadczenie w wychowaniu dzieci,pozwole sobie zabrac glos.Pasteryzowac przetworzone produkty mozna w wylacznie w sloiczkach do tego przeznaczonych.powtorne urzycie pogerberowych sloiczkow jest absolutnie niewskazane.Druga rzecz:dlaczego trzeba wczesniej przygotowywac zupki czy jakies obiadki dla niemowlecia.Mozna przeciez je przygotowac na biezaco.Te obiadki to sa bardzo proste potrawy, oparte na warzywach i chudym miesku.Przygotowane tego samego dnia kiedy beda jedzone,beda mialy maksymalna wartosc odzywcza.Podczas dlugiego przechowywania straca to co cenne np witaminy i stana sie tylko polwartosciowym wypelniaczem zoladka malego czlowieczka.Odradzalabym tez zamrazynie bo rozmrazane produkty bardzo szybko sie psuja.Jeli moge,to radzilabym poczekac do czasu kiedy dziecko sie urodzi.Dziecko karmione piersia dluzej nie musi bac dokarmiane innymi pokarmami, karmione sztucznie dokarmia sie juz w 3 m-cu..Przyszla babcia napewno chcejak najlepiej...ale swiat i poglady sie zmieniaja.Pozdrawiam serdecznie
zupki prędzej czy później idą w ruch, jednak nie w 3 a po czwartym miesiącu u dzieci karmionych butlą - ale jeśli wprowadza się takie nowości do diety za późno (u dzieci naturalnie karmionych), niestety trudniej dziecko namówić na eksperymenty smakowe - wiem z obserwacji kilkorga dzieci w moim otoczeniu - ludzie mogą chcieć wcześniej się przygotowac i robić, choć może rzeczywiście zbyt wcześnie nie ma sensu.
zgadzam się, że przygotowane na bieżąco smakują najlepiej. przechowywanie ich jest raczej kłopotliwe. ale czasem trzeba - gdybym nie miała takiej możliwości jak zakup gotowych (póki co, stać mnie) to pewnie nie uniknęłabym pasteryzowania i robienia na zapas jedzenia.
Mam dwoje dzieci.Obydwoje baaardzo dlugo karmilam piersi:synka 2,5 roku a corke 1,5 roku.Obydwoje pozno zaczelam dokarmiac.Byc moze zadzialalo to u corki tak ze od zawsze jest strasznie kaprysna i bardzo wielu rzeczy nie lubi.Synek natomiast,ktory napewno do 5,6 miesiaca nic innego oprocz cycy nie widzial lubi wszystko.Coz...dzieci sa baaardzo rozne.
Pytasz dlaczego gotowac wcześniej obiadki? To Ci odpowiem. Moja córka bardzo opornie jadła zupki. 4 czubate łyżeczki (oczywiście rozłożone na mniejsze porcje) wciskałam jej przez 45min. Gdybym gotowała codziennie to musiała bym gotować pół ziemniaczak i pół marchewki. Tak mała ilość to szkoda czasu gotować. Byłam więc zmuszona kupować gotowe słoiczki. 1 mały słoiczek starczał mi na 2-3 dni. Potem urodziły mi się bliźniaki. Im już gotowałam sama. Dla dwóch chłopców na 2 dni to nie były już tak mikroskopijne ilości. Jak zaczełam dodawać mięsko do obiadków to na samym początku kupowałam gotowe w słoiczkach samo mięsko np. z kurczaka. Niestety były to malutkie słoiki. Potem codziennie w każdej zupce mieli udko z kurczaka. Zupki dość długo mieli miksowane bo malutki kawałek i się dławili lub wracali. Ludzie mówili, że to błąd. Jednak wyczółam moment kiedy dać mniej rozgniecione i kiedy wcale. Jak córka była mała to wszyscy kazali dawać gryść jedzonko dość wcześnie. Posłuchałam ich i efekt jest taki, że córka połykała całe kawałki. Nie umiała gryść bo pierwszy ząb dostała mając 10 miesięcy. Z synami nie patrzyłam już co mówią inni. Karmiłam jak uznałam za słuszne i wszystko jest ok.
Ja robiłam takie zupki i nie tylko, i przechowywałam właśnie zamrożone w małych słoiczkach takich jak po koncentracie.Zawsze miałam zapas i można powiedzieć,że pod ręką...Pozdrawiam Cię serdecznie...Rzeczywiście to warto!
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi;-) Oczywiście, najlepiej jest codziennie gotować maluszkowi, ale nie zawsze jest to możliwe....podoba mi sie pomysł z mrożeniem na tydzień, pewnie w przyszłości skorzystam.
Pozdrawiam;-)Razem z małym Jasiem-tak na marginesie-straszny z niego żarłoczek i uwielbia nowe smaki, pewnie jak dorośnie, dołączy do naszego szacownego grona;-)
Ja też bałabym się w tych słoiczkach przechowywać. Zresztą w "Twoim dziecku" jakaś specjalistka pisała, że najbezpieczniej jest własnie mrozić obiadki. Ja gotuję więcej o 2, 3 obiadki do przodu i mrożę :) Być może można gotować codziennie ale po co? szkoda czasu, który można poświęcić dzieciom, zabawie z nimi itd. Wydaje mi się, ze to jest dla dziecka ważniejsze niż świeży obiad codziennie, zwłaszcza, że taki mrożony prawie w niczym nie ustępuje świeżo ugotowanemu. Tylko trzeba pamiętać o bezpiecznym rozmrażaniu- czyli powolnym, najlepiej przez noc w lodówce, żeby bakterie się nie rozwinęły. W każdym razie ja wolę zająć się dziećmi niz gotować codziennie :) Dla nas też robię do przodu :)
Witam! Mój synek właśnie rozpoczął 6 miesiąc życia - przygotowuje mu sama obiadki i zupki, ale często kupuję takie, których sama nie jestem w stanie przygotowac (owoce, których nie ma w zimie lub mięsko, które trudniej dostac). Za pierwszym razem pasteryzowałam w słoiczkach po gotowych daniach - faktycznie to była pomyłka bo słoiczki się nie nadają. Kolejna partię włożyłam do słoiczków i zamroziłam. Jeśli chodzi o gotowanie mięska dla maluszka to mimo tego że bardzo długo gotowałam i miksowałam pół godziny to i tak było dośc suche i konsystencja nie dorywnywało tym słoiczkowym - mały sprawił wrażenie że się dusi i raz się zakrzytusił i niestety zwrócił - strasznie sie przestraszyłam. Także narazie podaję mu słoiczki i jak lepiej mu pójdzie z żuciem to podam gotowane w domu mięsko - jednak cielęcinka czy drób to raczej suche mięsko.