Zdaje się, ze łapię zimowego doła. Mam wielki problem, zeby w ogóle wygrzebać sie z wyra- najchętniej to wcale bym nie wstawała.
Nie mam ochoty jeść, nie mam ochoty wychodzić z domu, nie mam ochoty nawet się umyć, juz nie mówiąc o czesaniu, czy malowaniu...
Mam za to wielką ochotę przymulać i smęcić...
Dość, dość, dość...
Do wiosny jeszcze kawał czasu a tu zycie ucieka...
Mam taki plan!
1. za godzinę wychodzę z domu. Umalowana i uczesana! Idę na butach na długaśny spacer!
2. będę uśmiechac się do ludzi, może pomyślą, ze wariatka, ale mi to szczerze wali, może nabędę nawyk naciągania twarzy...
3. zakupię conajmniej 3 albo 4 prymulki w różnych kolorach
4. zakupię kiełki i zrobię z nich sałatkę
A jak wrócę- to ni ma zlituj- schowam zasilacz od lapa i nie właczę kompa aż do wieczora. I telewizor też dostanie wolne!
Posprzatam wreszcie- no bo ileż to można przekładac robote!!!
W ramach akcji "walcz z zimą" zmieniłam tapetę na pulpicie- obecna przedstawia zalaną słońcem polanę leśną.
Jeśli macie inne sposoby- nie wymagające dużych nakłądów finansowych i inne niż jedzenie czekolady- to proszę- podzielcie się nimi...
u mnie przy oknie juz rosnie sobie bazylia, pietruszka i rzerzucha. Powoli wschodza kielki. Na spacer troche chlodno, bo wieje, ale od kilku dni (z wyjatkiem dzisiejszego) bylo calkiem slonecznie. No i na ogrodzie zakwita wisienka ;) Ale u nas to normalne o tej porze roku....
U nas tez dzisiaj ladniutko Mroznie,ale slonecznie.
agik, jak podziała, to też tak zrobię...Sflaczałam zupełnie a w niedzielę przełożona impreza urodzinowa mojej córeczki Jagódki i moja.Tyle przygotowań a mnie się nie chce nawet herbaty zrobić.Pomocy znikąd, bo mama też się rozłożyła i twierdzi,żeby Ją zostawić w spokoju, bo cierpi na demencję starczą ! Wynik naszych starań to 12:1 dla pracy - 2 ciasta już nam nie wyszły, więc "sztukujemy" coś,zeby cokolwiek uratować. Dzieciaki marudzą, bo nudzą się - a w kuchi ani za nami, tylko przed nami ...A o reszcie lepiej nie wspominać !
Nowa fryzura ( ja wczoraj zrobiłam i wyglądam gorzej niż wcześniej, więc to nie zawsze wychodzi).
Kupno ciucha, choćby w ciuchlandzie ( zrobiłam - pomogło)
Poza tym... seks może pomóc. Tak przynajmniej twierdzi mój Połówek, dla którego to jest panaceum na wszystko.
Pozdrawiam!
Hmm
Duuuuzo mi lepiej :)
Moje plany uległy lekkiej modyfikacji, a jednak lepiej mi...
zaczęłam od wyrzucenia w kąt wycięgniętych swetrzysków i poszarpanego dresu... Ubrałam się w dopasowaną bluzeczkę i umalowałam ( o czesaniu zaraz), wyciągnęlam lubego i poszliśmy :) Na sam koniec zrobiliśmy zakupy ( zrezygnowałam z zakupu prymulek- bo akurat nie było, były hiacynty- nie wykwitnięte, bez koloru... no i jak zobaczyłam ile kosztują to mi waż w kieszeni odgryzł rękę, hi. Kwiatki zakupię jutro), w drodze powrotnej zaszłam do fryzjera- akurat nikogo nie było, powiedziałam pani, ze ma mnie obciąć według uznania, bo to na poprawę humoru. I pani cięła i odczyniała różne cuda a ja sobie zamknęłam oczka i marzyłam o wiośnie :) No i będę jak cnoty bronić stanowiska, zę po tych zabiegach jestem piękniejsza :D
Teraz zajęłam całą kuchnię i robię jedzonko- sałatkę z kiełkami, krewetki, bogracz, rosół i będzie jeszcze ciacho :)
Nostra- mnie czasem pomagało ( dzisiaj też ;) ), jak już czułam się taka biedna, opuszczona i totalnie bez energii, dać sobie kopa w dupę- przestać się chować- tylko miecz do ręki i... gonić smuty. Podskakiwać, robić obojętne co, nawet bez sensu, ale ruszać się. Jak już się cżłowiek zmusi do jakiegokolwiek działania- to potem już idzie. przynajmniej ja tak mam.
Piegusowa- kurcze, to ja tak mam, jak Twój mąż :(... tylko, że luby też w dołek wpadł i twierdzi, zę on też ma duszę
Szczerze- to bardzo na to liczę
A co do zakupów ciuchów- mnie to raczej denerwuje, bo już nie mam gdzie dawać tych wszystkich szmatek.
Ale jeszcze poczyniłam inne zabiegi- moja kanapa ma ładny kremowy kolor i ogólnie większość wnętrz jest jasne.
Nakryłam sofę ceglasto pomarańczowym kocem, poukładałam na paterze pomarańcze, jutro dopnę takie organzowe wstawki do okien- równiez pomarańczowe. Jest u mnie za mało kolorów, jak na to samopoczucie, które mam. Koloru mi trzeba!!
No!!! to gonimy smuty, co? :)
Agik tak sobie czytam Twoją wypowiedz i buzia sama mi się śmieje od ucha do ucha. :D Już wiem czego mi potrzeba. Dokładnie tego co Tobie - kolorów! U mnie w domu jest zbyt ponuro, dominują raczej brązy. A nic nie poprawia tak nastroju jak przemeblowanie lub dodanie kilku kolorowych akcentów :D Jutro zabieram się za zmiany. Poszukam w sklepie wesołych narzut na fotele, pomarańczowo-żółtych zasłon do sypialni (już dawno chciałam je zmienic) i kupię sobie ziemię ozdobną w kulkach. Wrzucę je do szklanego wazonu i wsadzę jakiegoś bambusa czy coś takiego :D Bardzo Ci dziękuje za to nawrócenie hihi Buziaki!!
O! :D
Super myśl! też mam takie żelki- okragłe i kostki! Też se tak jutro zrobię, a co :)
Nostra- jak idzie?
No cóż...połozyłam się troche z elektrycznym kocykiem, potem wypiłam kawkę, zrobiłam parówkę "przeciwkataralną" i...wstapiła we mnie energia ! Popatrz o której piszę te słowa. Upiekłam 2 następne ciasta, przełozyłam " Generała II" masą i dżemem a z blatów, które mi sie połamały zrobiłam gotowany sernik od niebieskiej rózyczki. Gary pomyłam,firanki poprałam, naszykowałam front robót na jutro i jestem pełna optymizmu/ w tej chwili/.. Na jutro zamówiłam sobie przyjaciółkę jako garkotłuka - pomywaczkę i myślę,ze jakoś będzie. Najgorzej,że moje Mamidło takie rozciamciane, ale jak znam zycie, to jutro już będzie wścibiać nos w gary, więc wszystko będzie OK.- te starsze roczniki to jakies takie nie do zdarcia, twardsze jakby..Poślę jutro brata ,żeby kupił trochę żółtych tulipanów.Może faktycznie brak mi koloru ?Napiszę jutro, czy mi przeszedł ten optymizm, czy nie.Oby nie !
Hej młoty, do roboty !
Nie gniewaj się - mnie to przypomina szpital psychiatryczny, tylko związać rękawy z tyłu.
Może zupełnie inaczej to wygląda w realu - gdy całość zewnętrzna jest szara, przygnębiająca..
Właśnie wróciliśmy z Finlandii - pomimo przesunięcia godzin i tak jest szaro i ponuro. O naszej ósmej - tam jest dziewiąta. Niby o naszej 16 jest 17 - ale zdecydowanie szybciej robi się ciemno i nic nie zyskuje się na oświetleniu. Byliśmy w czasie śnieżnej zimy - biel śniegu niewiele rozjaśniała otoczenie. A może to szarość i burość morza tak wszystko zszarzała? W dzień wyjazdu - gdy dzień był pochmurny, padał deszczowo- śniegowy kapuśniaczek o godzinie 11.30 ( o tej był prom) wydawało się, że jest kilka minut po siódmej rano.
dobrze, że nie miałam czasu na zastanawianie się nad przygnębiającą szarością. Nocne sanki i łyżwy były wspaniałą atrakcją.
A dlaczego mialabym sie gniewac? Zyjac w tym kraju rozumiem doskonale depresje z braku swiatla dziennego. To moze Ciebie smieszyc, tak naprawde, to czytajac wypowiedzi na WZ , to i w Polsce mogla by pomoc taka kawiarenka:) Napewno i do was przyjdzie,, a ten kto pierwszy otworzy tego rodzaju pokoj , zarobi dobre pieniadze.
czy z bielą - nie wiem.
Biały jest taki bez wyrazu - może to moje osobiste odczucie, ale nie cierpię białego, wszelkie "imprezy", gdy potrzebny jest obowiązkowy strój galowy są dla mnie horrorem i męką. Ja stawiałabym na kolory - żywe, ale nie do przesady jaskrawe - zielony, pomarańczowy, żółty, różowy. I lazurowy błękit. To kojarzy się z ciepłem, rozleniwieniem, błogością. a biały to nadal zima - wręcz polarna, gdzie ta biel jest jeszcze nie skażona brudem cywilizacji.
biel kocham, ale nie wszędzie pasuje, W domu rodzinnym ściany były białe, wszędzie, może i takie czasy kiedyś... Teraz mam swój dom, ani jedna ściana nie jest biała, wszystko w kolorze,Pokój pomarańczowy z niebieskimi dodatkami, przedpokój "liściasty",łazienka lazurowa,.......
Tutaj widziałabym jasny kolor, ale nie biel! Może łososiowy,może odcień zieleni,błękitu -kolory natury wyciszają....
Ekkore, to jest pomieszczenie/ terapia dla ludzi z gleboka depresja spowodowana brakiem swiatla dziennego. Na polnocy Szwecji ludzie zyja w ciemnosciach wiele miesiecy. W lecie maja odwrotny problem tam : biale noce, przyciemniaja wtedy okna , bo nie moga spac.
Zimowa chandra i mnie dopadła. Nic mi się nie chce, najchętniej bym spała cały czas, kawa nie pomaga i peeling z kawy rano zrobiony też mnie jakoś nie rozruszał. Z wizytą do fryzjera przymierzam się już dwa tygodnie ale jakoś mi się nie chce. Pogoda u mnie ponura, śnieg sypie ale słońca od kilku dni nie widac. Miały byc oponki wczoraj i nie ma, dziś mam zrobic sernik na zimno z truskawkami ale to się jeszcze okaże. Sama nie wiem jak się ruszyc bo już mieszkanie o litośc woła, że o prasowaniu nie wspomnę. Może dac sobie po twarzy to mi się krew wzburzy i się wreszcie ruszę do czegoś:))))) Ale jutro idę do sklepu też sobie jakieś kolorki dokupię, kwiatka jakiegoś pachnącego i ten sernik zaraz idę robic, może jak mi truskawki zapachną to mnie wreszcie ocucą do życia. I sobie zaraz mojej herbatki zaparzę zielonej z opuncją figową. A na wieczór komedia ale taka żeby brzuch ze śmiechu bolał. Może coś jeszcze ze mnie będzie... :)))))) A w poniedziałek fryzjer bo mi grzywa świat zasłania.
Tineczko słyszałam o takich lampach, co prawda u nas nie widziałam
Nie wiem, czy ten mój dół to tylko światło- mozliwe, ze tez, ale jest też zimno, chodże opatulona w ileś warstw odzieży i czuję się jak snopek i ostatni kocmołuch, już nawet nie pamiętam kiedy miałam spódniczkę ubraną.
Brakuje mi truskawek, arbuzów, brzoskwiń, brakuje mi kolorów- wszędzie albo biało, albo sino.
Mojae kolezanki chodzą do solarium i mówia, zę to pomaga- skóra ładniejsza i wygrzeją się tymi lampami, ale ja w zyciu w solarium nie byłam i chyba bym się zesrała ze strachu, jakbym miała dac się zamknąć w czymś, co jest gorące i bez wyjścia... No i nie mam chwilowo pieniędzy na pierdoły...
Może bardziej ten brak pieniędzy mi dokucza- sterta rachunków rośnie... no ale od ględzenia nie przybędzie- to takie błedne koło, dołuje mnie zastój, od doła brakuje mi energii, i tym mniej chce mi się robić...
A im więcej się narzeka, biadoli, "męczy kaczora" ( bez podtekstów proszę ;) )- tym gorzej.
Monami- do dzieła!!! Ja tak mam, ze jak już zacznę- to potem idzie :) Tylko, zeby zacząć :) Jak tam sernik?
Ja też będę robić ciacho bez pieczenia :) Miałam wczoraj, ale mi zeszło, hi
Nostra- i jak? czytałam, ze dostałaś swojego kopa energi?
Kwiatki mi luby kupił :) Róże :)
zaraz je dam do kolorowych kulek...
I wykąpię się w pachnącej piance- rózanej.
Nie dam się zimie :) wykluczone!!!
Agik na solarium są takie łóżka, że w każdej chwili możesz poprostu otworzyć i wyjść czy trochę uchylić. Ja mam klaustrofobię a udało mi się przekonać do solarium mimo, że swojego czasu było ciężko. I to prawda, że jak Ci się buzia i ciało chociaż troszkę "zbrązowi" to od razu humor lepszy:)
Agik, najbardziej proste na te zimne mieszkania , to kupic dodatkowy ocieplacz z dmuchem ciepla w zimie a zimna w lecie:)
Kurcze , ja jestem goracej krwi, za oknem moze byc - - - a ja musze miec okno otwarte chociaz na 2 cm i kaloryfer wylaczony w sypialni:)
Wszyscy odwiedzajacy moj dom marzna:)
Podalam pomysl na dobry bizness , zastanow sie nad tym:) Ja lampy swiatla dziennego zalatwie , moze spolke zalozymy , jak znajdziesz odpowiedni lokal:)
Kapiel goraca z rozanymi platkami, juz ide sobie robic:)
Buziaki tineczka
Melduję, że obyło się bez dania sobie w twarz, wzięłam się a co... I już piecze się chlebek, sernik się chłodzi w lodówce, muza z radia dudni po domu, na szczęście sąsiedzi wyjechali, przez kuchnię przebrnęłam i biorę sie za pokój ale niestety za pokój córki nawet się nie ruszam. Już nawet nie to że mi się nie chce, po prostu nie wiem od czego zacząc, jakby po małym tornadzie tam jest... I chyba będzie tego na dziś bo miałam przecież chandre a tak sie rozruszałam że jeszcze się przegrzeję.
Co nie zmienia faktu, że już sobie na jutro zaplanowałam te "kolorki" do kupienia i kwiaty, bo niestety mój małżonek nie pomyślał że mogłyby mnie rozweselic trochę.
A z tym solarium coś chyba jest, właśnie dziś myślałam żeby się zapisac bo jakoś tak blado wyglądam. A co i jeszcze sobie na koniec wieczorkiem paznokcie pomaluję, jak szalec to szalec.
Lecę dalej bo się rozsiedziałam i mi jeszcze przejdzie. Pozdrowionka.
Trochę dobrej energii od Was przyda się, och przyda...a może ode mnie coś się nada;
Włącz muzę ulubioną i tańcz, śpiewaj w domu albo zapisz się na aerobic lub kurs tańca...jak i ja;
Kup sobie jakiś ciuch (tylko na wyprzedażach!) właśnie trwają zimowe i zrób wymiankę jeden nowy ciuch do szafy a dwa stare swetry wyrzut-właśnie to zrobiłam; Jeżeli nie używasz czegoś przez rok,dwa, oddaj (punkty PCK),
Dodatki w domu-niebieska poduszka, różowa serwetka,czerwony wazonik,zielone siteczko,żółta miseczka..U mnie cały dom w kolorach,
Światła - może żarówka w kolorze niebieskim, zielonym, żółtym?
a może zapachy?-kadzidełka,olejki,perfumy....do wody na kaloryfer wlej kilka kropel ulubionego olejku.
Kwiaty,kwiaty,kwiaty sobie i komuś podaruj...
Kup kilka ramek o tym samym kolorze (ja mam niebieski) i stwórz galerię zdjęć rodzinnych, opraw też najpiękniejszy rysunek dziecka,
uściskaj kogo kochasz
Muszę się przyznać, nie zawsze to wszystko mi wychodzi jak powinno, ale się staram, też muszę posprzątać,bo wtedy świat jaśniejszy się stanie, i oby do wiosny!!!!!!"Szukaj małej różnicy która uczyni wielką różnicę w Twoim życiu"
Przesyłam
No, agik, jak tam ? Nadal Cię trzyma dobry nastrój / czego Tobie i nam wszystkim życzę ! /. U mnie lepiej, może dlatego,ze choroba przechodzi i chwilowo wszystkie sprawy palące mam załatwione ? Żółte tulipany stoją w wazonie, na dworze choć szaro, to jednak cieplej...Faktycznie świat jakby troszkę bardziej przyjazny...
Nastój mam różny :)
ale ta niemoc mi trochę mineła- dziś postanowiłam sobie, zę nie właczę lapa, dopóki nie skończe roboty :)- dotrzymałam słowa :)
Jestem z siebie dumna !!!
A dla ozywienia atmosfery w domu- pokłóciłam się z lubym... to pewnie niezbyt mądre, ale za to jak krew szybko krazy... no i już się pogodziłam :)
Niedawno byłam z moją Małą na zakupach z markecie . Strasznie tego nie lubię , więc zawsze spieszę się jak mogę . Tym razem też tak było.
Wracamy do domu , rozpakowujemy zakupy ... I co się okazało ?
Moje Dziecię kupiło mi skarpetki ! I to jakie !! Żarówiaście czerwone , w żółte i niebieskie kwiatki ...
Oczywiście musiałam je natychmiast założyć .
Wyglądałam w nich tak idiotycznie śmiesznie , że od razu mi się humor poprawił .
Teraz to są moje Szczęśliwe Skarpetki . Ilekroć je ubieram jest mi weselej .
Przypomniała mi się jeszcze historia moich przyjaciół .
Spacerowali sobie kiedyś po Starym i zauważyli jakiegoś biedaka usiłującego sprzedać obraz . Żal im się go zrobiło i kupili dzieło . Niezręcznie jakoś im było je wyrzucić , chociaż nie chodziło o nie tylko o biedaka , żeby już tak nie stał ...
Więc je powiesili na ścianie , tak żeby jak najmniej było widać ...
A obraz tak straszny , że aż piękny !!
Portret kobiety ... No , jeleń na rykowisku to przy tym wysiada ...
Oczywiście ktokolwiek przychodził do nich , od razu ten obraz zauważał . I od razu się uśmiechał ...
Taka kiczoterapia .
Jak ktoś toleruje kicz w rozsądnych dawkach , to polecam ;)))
Super!
Właśnie uswiadomiłam sobie, że tez mam Szczęsliwe Skarpetki :D
Są w paski- tęcza nie ma tylu kolorów, hi... i każdy paluszek ma osobną sakiewkę- w innym kolorze :D
Ale mam na oku inne- mają napis "bez seksu się wścieknę" :D tylko nie mam wolnym 10 zeta :D
I jeszcze mi się spomniało, ze kupiłam kiedys lubemu na mikołaja chyba takie bokserki przedstawiające Łosia :D, chyba bym zeszła z tego świata gdyby je odział :D
A moja siostra dostała w prezencie lampę- w lampie pływają takie gluty z wosku chyba... jak się cudo rogrzewa- to gluty się rozdzielają. Przyjaciółka siostry dostaje ataków smiechu, jak widzi lampę. Podarowała jej nawet w związku z tym dzieło sztuki- własnoręcznie skserowane... coś, hi...
Moim zdaniem dzieło przejawia wściekłe widelce, ale przyjaciółka siostry widzi w tym przebiegłą metaforę ludzkiej egzystencji :D
co mnie z kolei doprowadza do padaczki śmiechowej...
Pomysł szatański :D
O to , to !!;))
Właśnie o takiej lampie też chciałam napisać , ale coś tam ...
Waham się jedynie między glutami a świecącą miotłą :)
Ale gluty chyba praktyczniejsze są ...
I dobrze , że napisałaś o ludzkiej egzystencji , bo do takiego badziewia koniecznie należy dorobić ideologię , wtedy jeszcze śmieszniej jest:))
Ja wczoraj robiąc kupę pożytecznych rzeczy włączyłam sobie film " Mamma mia". Niektóre fragmenty oglądałam 2, 3 razy. Uśmiałam się, pośpiewałam a Brosnan - były Bond- w stroju z lat 70-tych, w butach na platformach mnie rozwalił ! Polecam na poprawę humoru