Wklejam z innej strony.... (dostałem dzisiaj w mailu jej adres).
Kujawsko-pomorski inspektor jakości towarów rolno-spożywczych, Marek Szczygielski, opowiedział niedawno gazecie „Duży Format” o wynikach kontroli jakości towarów sprzedawanych w polskich sklepach. Okazało się, że producenci dopuszczają się wielu naruszeń, faszerując swoje produkty nielegalnymi substancjami. Co naprawdę jemy i jak się chronić przed żywieniowymi oszustami?
Pasztet z bażanta i wędlina z bambusem
Szczygielski przyznał w wywiadzie, że największe nieprawidłowości zdarzają się w branży mięsnej. Na porządku dziennym jest manipulowanie nazwami produktów – zdarzają się „pasztety z bażanta” z 15-procentową zawartością bażanta czy „parówki cielęce” z mniej niż 6-procentową ilością cielęciny. Ale producenci mają swoje sposoby na przechytrzenie i klientów, i kontroli. Kiedy inspekcja zakwestionowała nazwę pewnego popularnego „pasztetu z zająca”, ponieważ zawierał śladowy procent mięsa z zająca, wytwórca znalazł i zatrudnił technologa żywności o nazwisku Zając, który miał opracować wspaniałą, nowatorską recepturę i nazwać swoim nazwiskiem ów pasztet.
Prawda że Ciekawe?
I dalej
Ogromnym problemem jest również sposób przetrzymywania mięsa. Kilka lat temu znaleziono u jednego z większych producentów kontener z przeterminowanym mięsem, przeznaczonym dla wojska. Podobno jego zapach był tak odpychający, że inspektorzy, którzy na niego natrafili, prawie wymiotowali.
Oprócz tego, właściwie normą jest dodawanie spulchniaczy do wędlin i parówek. Wśród nich najbardziej popularne są: karagen, skrobia modyfikowana oraz błonnik. Prawdziwym hitem stał się jednak ostatnio błonnik z bambusa, który jest delikatniejszy i mniej wyczuwalny od innych dodatków. Najgorsze jednak wydaje się to, że w tej kwestii inspekcja nie wiele może zmienić. Polscy producenci nie mają obowiązku utrzymywania żadnych standardów, więc jeśli piszą, że szynka zawiera do 70% wody i nie przekraczają tego poziomu, nie łamią prawa.
Ryba w glazurze
Do masy uchybień dochodzi również w przetwórstwie rybnym. Powszechne jest mrożenie ryb w tzw. glazurze, która często stanowi około 50% masy kupowanej przez nas ryby. Ostatnio jednak producenci znaleźli nowy sposób na obejście przepisów i pompują do wnętrza ryby wodę z polifosforanami, które ją utrzymują, żeby nie wypływała. A specjaliści alarmują, że większa ilość tych substancji może być szkodliwa i spowodować zaburzenia metabolizmu.
Masło z sadłem świni
Większość sprzedawanych w Polsce maseł to miksy tłuszczowe zawierające 7% prawdziwego masła plus kwasy mlekowe, emulgatory, sól, przeciwutleniacze, aromaty, barwniki i regulatory kwasowości. Oprócz tego, często dodaje się do nich tłuszcz okołojelitowy z uboju świń oraz oleinę, czyli olej palmowy najgorszej jakości, który w normalnych warunkach jest przeznaczony do produkcji smarów.
Kontrole nie przynoszą rezultatów
Niestety, bardo trudno jest udowodnić nieprawidłowości w produkcji towarów spożywczych. Tuż przed kontrolą, główny prezes zarządu potrafi się rozchorować albo niespodziewanie wyjechać. A nawet jeśli już dojdzie do inspekcji, producenci mają swoje sposoby, aby skutecznie obejść prawo lub nagiąć je na swoją stronę. W takiej sytuacji, nam, klientom, nie pozostaje nic innego, jak być bardziej czujnymi i z większą uwagą robić zakupy. Marek Szczygielski zdradził „Dużemu Formatowi”, że nigdy nie kupuje chleba w supermarkecie, jak ognia unika salami i jaj z ferm, a najlepsze wędliny znajduje w małych masarniach.
Koniec cytatu
Bahus
Jednym słowem masakra! Kiedyś słyszałam w Uwadze chyba, że producent ma prawo nazwać produkt jak chce, czyli np. jeśli dla zwiększenia masy doda papier toaletowy nadal może pisać że to parówka, Normalnie mnie powaliło...
To straszne, ale taka jest prawda...jemy g.... :(((
Potwierdzam - ilość wody w rybkach w glazurze przekracza nieraz 50% wagi ryby - sama sprawdziłam.
Już nie wspomnę o ilości konserwantów w zwykłym twarożku...to tez jest ciekawa sprawa..
Ech, wszędzie tylko oszukują, mataczą dla zysku...jak długo jeszcze nasze organizmy będą to znosić?
Już zaczęłam sama piec chlebek, bo przeczytałam, że te chlebki pyszne, mięciutkie, to zwykła maź z białej mąki z dodatkiem drożdży...więc piekę chlebki na zakwasie i zauważyłam, że mój żołądek zaczął wreszcie normalnie pracować.
Nic tylko kupić świniaka, krowę, drób, parę hektarów pola i dopiero będziemy mieć pewność, ze to co zjemy to będzie coś wartościowego i nieszkodliwego. Ale nie każdy ma taką możliwość!
Najgorsze jest to, że nasze dzieci trujemy tą żywnością...szkoda gadać! I nic nie wskazuje an to, że będzie lepiej....
Dzieki za info.
Teraz juz nawet "smarowidel" nie bede kupowac w polskim sklepie.
Erka, a czy Ty myslisz, ze u nas jest to zdrowsze?;)) Zauwaz, ze to wlasnie Polska przechodzi teraz na zywienie wedlug norm UE oparte zreszta na wzorcach amerykanskich. Czyli duze zyski malymi nakladami i zatruwanie spoleczenstwa, w koncu na tym sie robi pieniadze. Mnie sie osobiscie wydaje, ze za kilka lat nastepne pokolenie Polakow przestanie sie dziwic dlaczego Amerykanie sa tacy grubi. Juz gdzies czytalam statystyki, ze mimo szczuplosci Polakow przecietny Warszawiak przytyl 4% wiecej w ciagu ostatniego roku niz przecietny mieszkaniec Washingtonu. No cos w tym jest.
Wiesz co Lucky masz racje, do tej pory mialam nadzieje, ze to polskie zarelko jest lepsze, ale widze, ze nie, najlepiej sie nie przejmowac i miec spokoj, a o tych Warszawiakach tez czytalam.
Erka, bo w czasach kiedy my wyjechalysmy to polskie zarelko bylo lepsze, ale te czasy minely. Wiesz zle sie zawsze szybciej rozprzestrzenia niz dobre:)
No wiem,
Chyba przynajmniej na teraz pozostana Amisze, przynajmniej mleko ( ponoc) maja bez hormonow.
Jedzenie u Amishow jest zdecydowanie lepsze, maja na Manhattanie jeden sklep na 9tej Ave w okolicach 50 tej Street. I tam tez czesto zagladam, bo naprawde warto. Ty moze zostan w tej Pensylwanii ze wzgledu na Amishow:)))
LOL,
Wiesz co wole jednak przyjezdzac co jakis czas.
sorry dziewczyny...kto to sa amisze???
http://wakacje.wp.pl/kat,0,tkat,4455,wid,9058109,wiadomosc.html?ticaid=17910
http://www.magazyn.ekumenizm.pl/content/article/20030407095258969.htm
A tu o Amiszach znad Wisły. Rodzinie która przyjechała z USA i zostali. Ogladałam już dawno reportaż o nich w telewizji.Bardzo ciekawa rodzina.
http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=259
http://polki.pl/zdrowie_i_psychologia_z_zycia_wziete_artykul,7932217.html
dzieki za linki....a ich znam pod nazwa Mormoni, czy to nie to samo?
Aniu między Amiszami a Mormonami jest ogromna róznica. Jak pierwszy raz zetknęłam się z opisem religii??? mormonów byłam w lekkim szoku.
Zaraz Ci coś znajdę na ich temat, ale zdecydowanie wolę Amiszów:)
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2231
http://www.eioba.pl/a71641/mormoni_podstawowe_informacje
wlasnie przepisy UE bardzo chronia konsumenta, o ile sa przestrzegane, kazdy produkt na rynku powinno sie moc dzieki nim skontrolowac "od poczatku do konca" to znaczy od polki sklepowej az do producenta, hodowcy itp. sa to bardzo dobre prawa, wazne zeby byly przestrzegane, jak na razie we Wloszech zywnosc jest w miare zdrowa. W ich serach nie ma zadnych "dodatkow" mleko "wysokiej jakosci" w ciagu 2 godzin jest na polkach sklepowych, wiekszosc wedlin jest suszonych, wiec niepotrzebne sa konserwanty, jajka mozna wybrac wsrod biologicznych, kurka hodowana na trawce, kurka na wolnosci, lub te najtansze z klatki, ktorych nigdy nie kupuje, bo zestresowana kura dostarcza do jaja mnostwo toksyn. Jesli chodzi o mieso to najlepiej kupowac to z uboju w danym kraju gdyz transport zwierzat prowadzi do stresu a co za tym idzie nastepne toksyny. Dzieki nowym prawom UE na miesie jest widac gdzie zwierzak wyrosl, gdzie byl tuczony i gdzie ubity. Jest to duzy plus dla konsumenta.
Z jednej strony tak, ale nie zapomnę kiedy byłam UK i jadłam pomidory z datą ważności... wystarczył 1 dzień spóźnienia i pleśniały. To samo dotyczyło chleba. Chemia przestawała działać a wkraczały grzyby.
Dlatego Wlosi bronia sie jak moga, zeby im nie wtykac zwlaszcza warzyw i owocow z innych krajow poniewaz ich sa naprawde dobre, niestety czesto zmuszani musza sprowadzac mleko ze wzgledu na pakty unijne. Pracowalam w mleczrni i sledzilam produkcje serow i twarogow, do pozazdroszczenia, robilam badania w laboratorium na obecnosc wody czy antybiotykow w mleku....z regoly bylo wszystko ok.
No właśnie Włosi ( tak jak inni członkowie UE ) nie mogą się bronić przed owocami i warzywami z innych krajów ze względu na wspomniane przez Ciebie pakty unijne :)
Sama widziałam w tiwi jak jeden włoski straganiarz płakał , że nie może już sprzedawać brzydkich włoskich , pysznych , pachnących słońcem pomidorów tylko piękne bezsmakowe unijne ...;)
Droga Anno, u nas te rozpiski na kazdym produkcie sa juz od 20 lat, dlatego wlasnie mowie, ze przepisy EU sa wprowadzane na modelach USA. Jesli wierzysz, ze to co tam pisze to prawda i tylko prawda to przeciez nie bede sie z Toba sprzeczac, bo to bez sensu. Natomiast dobrze byloby, zebys popatrzyla w przepisy prawne regulujace to co moze i jak ma byc napisane na tych rozpiskach.
Kurczaki te "nieklatkowe" tez nie rosna na wolnej przestrzeni, a tylko musza byc wypuszczane na wolna przestrzen okreslona ilosc godzin w ciagu doby i nie jest to wiecej niz 2-3 godziny. Tak samo ze zwierzakami zyjacymi na "wolnosci", tak samo z przepisami karmienia zwierzakow hormonami i antybiotykami. Naprawde proponuje, zebys poszukala regul prawnych w tym zakresie, warto je przeczytac, bo sa naprawde interesujace. Produkty roslinne rosnace na ekologicznej ziemi, tez brzmi pieknie, dopoki nie dowiesz sie w jaki sposob i kiedy ta ziemia nagle stala sie ekologiczna i co jest w sasiedztwie.
Pewnie, dobrze znam te zasady, bo byl to przedmiot moich studiow w ostatnich czasach, i nie tylko w lawce szkolnej, ale rowniez w gospodarstwach rolnych, mleczarniach , winiarniach itp itd. na szczescie Europa nie sledzi tak dokladnie Ameryki i mam nadzieje, ze zaprzestanie w koncu to robic. Jesli chodzi bio to regoly sa na prawde "twarde" nie przechodzi sie z dnia na dzien ze zwyklej uprawy na bio, karmienie zwierzat i ich leczenie jest scisle okreslone procedurami. Oczywiscie zawsze znajdzie sie jakis cwaniak, ktory bedzie sprzedawal "zwykle" produkty jako bio, ale i tak uwazam ze sam fakt, iz zaczeto powracac do starych medod uprawy i hodowli. Jest jeszcze duzo do zrobienia.
Kochana, w tym wszystkim zapominasz chyba jednak o globalizacji...minely juz te czasy, ze kazdy sobie rzepke skrobal. Przemysl zywnosciowy dazy do takiej samej globalizacji jak np. farmaceutyczny. Pamietasz Czernobyl? a moze jestes za mloda, skazenie powietrza doszlo mniedzy innymi do Polski, tak samo gleba, ktora wczoraj byla nawozona a dzis jest ekologiczna. A pieniadz rzadzi wszedzie jednakowo. Ja tez kiedys wierzylam, ze na swiecie sa miejsca idealne... z czasem mi przeszlo.
I jesli chodzi o hodowle zwierzat to nie ma tu znaczenia zaden cwaniak, bo gospodarz na wsi nie wsadzi krowy do szafy, zeby jej ograniczyc wolnosc. Ja mowie o koncernach hodowlanych, a wymiana handlowa kwitnie miedzynarodowo i jest elementem politycznym. Ja jak chce kupic dobry steka wolowego to kupuje wolowe z Japonii, jest cholernie drogie ale najlepsze. Ty tez nie wiesz, czy jesz mieso wyprodukowane we Wloszech czy w innym Ekwadorze.
Jeszcze raz powtarzam, ze Europa to nie to samo co Ameryka, prawa sa inne, globalizacja owszem, ale robi sie wszystko zeby byla pod kontrola, za bardzo "wrzucasz wszystko do jednego garnka" i splaszczasz temat. Tak jak i we Wloszech tak rowniez w innych niewielkich krajach UE sa male gospodarstwa rolne, od kolchozow dawno sie odeszlo, i jesli troche podrozojesz, to pewnie zauwazylas wolno pasace sie bydlo. Nie mozemy powstrzmac cywilizacji i wzrostu techniki a co za tym idzie zanieczyszczenia srodowiska. Problem jednak w tym, zeby, nie szkodzic jeszcze bardziej, zywiac bydlo maczkami i zamykajac kury w klatkach czy karmiac gesi gruba rura wstawiona do zoladka. Pewnie, ze nie ma idealnych miejsc, ale zwraca sie coraz wieksza wage na to zeby mniej szkodzic. Czy wiesz ile zyje krowa hodowana w warunkach "stajnia-dojarnia" ? 3-4 lata! nie wiecej! poniewaz zeby oddawac codziennie mleko musi bez przerwy sie cielic, zeby bez przerwy sie cielic jest stymulowana hormonami i sztucznie zapladniana. Jej rowniesnica "na pastwisku" zyje o 20 lat dluzej. Czy nadal wedlug Ciebie nie ma zadnej roznicy? W mleczarni, w ktorej pracowalam mleko dostarczalo 30 gospodarzy z danego regionu. Jesli ide do sklepu to oczywicie wybiore twarog z tej mleczarni, bo wiem kto go zrobil i jakim sposobem, a nie twarog, ktory przejechal 3000km. Moge wybrac. To sa wlasnie te prawa, ktore uwazasz za glupie, czy niepotrzebne. Powoli, bedziemy odchodzili od globalizacji...gdyz niestety obecny kryzys jest wlasnie nia spowodowany, ale minie jeszcze troche czasu.
Japonskie mieso? Czarnobyl, Hiroszima, Nagasaki, wojna na Balkanach..a tu najlepszym miesem jest argentynskie i dunskie...
Nie jestem fanatyczka bio, bo nie zawsze bio to bio, ale jesli moge wybrac cos zdrowszego od czegos co nie wiem skad sie wzielo, wole to pierwsze. Po wojnie zaczeto uzywac niesamowita ilosc pestycydow w rolnictwie, DDT i inne trucizny. Po wielu latach zaczyna sie w koncu od tego odchodzic. I tak jest ze wszystkim. Jescze kilka lat temu "pasiono" kobiety hormonami wmawiajac im, ze to same plusy...po 40 latach okazalo sie ze nie calkiem tak pozytywnie to wyglada.
W zupełności przyznaję rację!
Były już szalone krowy i ptasia grypa, przekroczone normy chemikaliów w świnskim mięsie...wszystko przez to że człowiek z chęci zysku stara się przechytrzyć naturę. To się w końcu mści - z tragicznym skutkiem dla ludzi.
Mamy globalizację - jedzmy swiństwa, bo w takim świeci zyjemy -hmmm, to jednak nie dla mnie. Wolę sie postarać, więcej zapłacić, nawet włozyć w to wlasny wysiłek i pracę, ale przynajmniej minimalizuję ilość chemii jaką dostarczam organizmowi.
I wcale nie muszę się godzić na oszustwa wytwórców żywności. Im więcej się o tym będzie mówić i im bardziej będzie wzrastać świadomość ludzi, tym większe szanse, że wreszcie coś z tym świństwem w jedzeniu da się zrobić.
Dzięki Bahus za ten temat.
Musze sie wycofac z dyskusji, bo jesli chodzi o dlugosc zycia krow, dojenie, sztuczne zpladnianie itp. To faktycznie nie mam wiedzy. Wiem tylko jak krowa wyglada, bo widzialam krowe, nawet zywa w dziecinstwie. I na tym konczy sie moja wiedza fachowa. Ty widze masz takie doswiadczenia, ze ja wole pozostac przy swoim zdaniu, ale w kwestii fachowej sie poddaje:))
A propos zdrowej żywności we Włoszech, cytacik z powieści "Gomorra" R. Saviano: Kamorra (mafia z okolic Neapolu- przyp. babsy) jest odpowiedzialna za skruszenie 320 ton zużytej nawierzchni drogowej o bardzo wysokiej zawartości smoły i przekonanie właścicela kompostowni, aby wymiesza ten toksyczny materiał z glebą i naniósł go na pola Umbrii. (...) Cztery hektary ziemi uprawnej w nadmorskiej strefie Molise były urzyźnione trującym szlamem z garbarni, W tej samej okolicy znaleziono 9 ton zboża o bardzo wysokiej zawartości chromu. I kilka stron dalej: Główny Instytut Zdrowia podał do publicznej wiadomości, że w Kampanii zachorowalność na raka wśród mieszkańców miast z wielkimi składowiskami odpadów toksycznych wzrosła w ostatnich latach o 21 procent.Ropa w oskrzelach, zaczerwieniona tchawica, potem tomografia komputerowa w szpitalu, ciemne plamy na płucach i diagnoza: rak.
Takich rewelacji jest cały rozdział. Bez komentarza...
Niestety...to co robi mafia nie ma granic...nie znaczy to, ze kontrole sa niepotrzebne...na szczescie zostalo wykryte...ile takich miejsc jest w swiecie?
A kto może skontrolować każdy produkt na rynku ? No chyba nie konsument ...
To znaczy , że musisz wierzyć kontrolerom ...
A wierzysz ?
jesli sie uprzerz to kazdy moze znalezc, jest kod, wszystkie kraje, miasta, regiony maja odpowiednik w formie cyfry, a nastepnie producent i dostawca materii pierwszej. W momencie kiedy ktos sie rozchoruje jest sie w stanie dotrzec do producenta
Z kontrolami bywa roznie, sa czesto przeplacami zeby przymknac oko
Aaaaa , widzisz ;)
To u nas jest dokładnie tak samo ...
Myślałam , że Wasze prawo NAPRAWDĘ chroni konsumenta .
No cóż , wszyscy konsumenci mieszkający w UE w jednej zupie się gotują ...
to zalezy od uczcowosci ludzi, sa tacy ktorzy wykonuja swoja prace uczciwie, i tacy co nie, ja staram sie zawsze wykonywac moja prace uczciwie, bez wzgledu na to co sie robi
Aniu, czyli Ty jedna przeciwko mafii. No nie czarujmy sie ale jakos slabo widze Twoje szanse.
A może by tak powrócić do PL???
Ja też piekę sama chleb i bułki, staram się coraz więcej włączać do naszej domowej diety maki pełnoziarnistej i produktów mało przetworzonych. No właśnie i mam pytanko czy ktoś zna może w okolicach Warszawy miejsce gdzie można kupić dobra mąkę??? żytnią, pszenną, biała i pełnoziarnistą??? wolałabym z młyna na worki brać niz w markecie kupować. Może ktos z Was słyszał o Młynie z Bogutynia??? maja sprzedarz netową ale wolałabym najpierw cos wiedziec zanim kupie hurotwo hehe.
Ostatnio dotarłam do Pani z eko jajami i warzywami oraz wedlinkami własnoręcznie wędzonymi z własnego mięsa tzn własnych świń :) Jak tylko wędlinek spróbuę to dam znać i ewentualne namiary podam dla zainteresowanych. Jaja juz sprawdziłam i sa super!!!
Co do BogutynMłyna to jest on w Radzyniu Podlaskim a nie w Bogutyniu... źle doczytałam heh.
kupuje tylko ich mąkę , polecam z czystym sumieniem ;)
O jak fajnie!!! a czy kupujesz ja bezpośrednio od nich czy może w jakimś sklepie czy hurtowni??? pytam bo zastanawiam sie jak ominąć koszty transportu he he.
Bahus a spodziewales sie czegos innego??? Ja dlatego nie jadam zadnych wedlin, a mieso 2 razy w tygodniu
ale jedzenia z gospodarstw ekologicznych większość nie kupi, bo za drogie... Jajka od normalnych kur tez za drogie. Ludzie nie zdaja sobie sprawy jaka jest cena za ppowszechna dostepność produktów i za to, że większość stac na wiele. Ale z Marketów.
Dodam, że witaminy i inne suplementy z apteki sa tez tyle warte co wspominane w tym forum produkty. Zreszta nie można ufać producentom i nie wiadomo czym się kierować. W tym gąszczu trzeba znaleźć jakąś metodę. Ja na razie nie znalazłam. Mam troche wolnego miejsca w ogrodzie, ale nie mam czasu na uprawę warzyw. Widzę tez, że gospodarze z okolicy karmia swoje "ekologiczne" kury paszą z jakiegoś busa, który przyjeżdża co tydzień. I nie śmiałam zapytac co w tej paszy jest. Ale dobrze to nie wygląda.
A my kupiliśmy świnkę - na pół z inną rodziną - od masarza, i on u siebie, za odpowiednią zapłatą, świnkę oporządził i wzięliśmy sobie tylko mięsko. A potem dziadzio, który sie na tym zna, zrobił kiełbaski i szyneczki - domowe. Nie muszę mówić, że wszystko smakuje obłędnie! I z kilograma mięsa nie wyszło nam dwa kilo szynki...
Teraz przechowujemy to poporcjowane w zamrażarce i uzywamy w miarę potrzeb. Trzeba sobie jakoś radzić!
Poczytałam sobie ten i podobne wątki i dochodzę do wniosku , że wszystko jest " zatrute "
:chleb , mięso , wędliny , nabiał , warzywa , nawet tzw. " ekologiczna żywność " .
Pół biedy jak ktoś ma ogródek .
Ale co mają zrobić biedne żuczki , do których i ja się zaliczam , które nie mają ogródka i miejsca na hodowlę świnki , krówki a nawet kurki ?
Są trzy drogi :
1) Od razu złożyć się do grobu i czekać na nieuniknione ;)
2) Strawić życie na poszukiwaniu mięsa z bezstresowo hodowanych zwierząt ( nieodzowny byłby jakiś " mały laborant " , żeby ekspresowo pobrać próbki czy aby na pewno wszystko OK jest ) , robieniu z tego mięsa wędlin , pieczeniu chleba , kupowaniu najbrzydszych warzyw z dużą ilością " protein " i cieszyć się dobrym zdrowiem do późnych lat , ale spędzonych wyłącznie na poszukiwaniach zdrowej żywności i jej przetwarzaniu , w kuchni .
3) Nie jeść byle czego , zwracać uwagę na skład kupowanych produktów , ale wyluzować i nie popadać w paranoję .
Nie wybaczyłabym sobie , gdybym , wybierając drogę nr 2 , zeszła z powodu spadającej cegły albo końca świata ;)
Żyjemy w czasach błyskawicznego postępu cywilizacyjnego , może nazbyt błyskawicznego . Nasze organizmy nie dostosowały się jeszcze do nowych warunków , ale mają taką siłę przetrwania , że na pewno się dostosują .
Życie jest piękne !! Nawet z wszechobecną chemią ...
Jak zwykle rzeczowo i logicznie:) Ja wybralam wersje 3 z pelna swiadomoscia, ze i tak to co jest napisane nalezy traktowac z przymrozeniem oka. Narazie zyje:))) i masz racje, zycie jest piekne:))) Sa jego pewne aspekty, ktorych nie jestem w stanie kontrolowac, wiec biore jak leci.
Popieram!!!
Też, w ogólności, staram się jeść dobre jakościowo produkty, unikać niepotrzebnej chemii itd. Jednocześnie: lubię napoje gazowane ze słodzikiem (słodzikiem słodzę zresztą kawę i herbatę, a także- o zgrozo- wiele innych rzeczy), czasem używam sosów "z torebki" i nie zwracam uwagi na to, z jakiej hodowli pochodzi pierś z kurczaka, którą jem dość często.
Jestem przekonana, że nawet jakbym miała spłachetek ziemi, na którym mogłabym hodować drób i roślinki, i tak nie uniknęłabym zanieczyszczeń. Kwaśne deszcze nie mają "ograniczeń terytorialnych", podobnie jak zanieczyszczenie gleby czy zatrute spalinami powietrze. W mojej ocenie trudno byłoby znaleźć taki fragment krajobrazu, że tak powiem :), który byłby w 100% ekologiczny i pozbawiony zanieczyszczeń. Dlatego nie dajmy się zwariować!
Inna sprawa, że- być może- gdyby produkty eko i bio były nieco tańsze, kupowałabym je częściej. A tak, to raz na jakiś czas pozwolę sobie na ich organiczny sok czy dobry chleb.
Marto, wlasnie taka jest prawda, ,,,,
Dzisiaj nad ranem, zaatakowal jakis idiota kolejke ludzi przed McDonals`em w Sztokholmie samochodem. Uszkodzil powaznie pare osob, jedna nie wiadomo czy przezyje,,, Ten czlowiek moze zyl wedlug wszystkich regol i co?
Zyc trzeba tutaj i teraz, zycie jest piekne!
Ale sie porobilo, ludzie atakuja samochodami.
Zawsze mowilam ze McDonald jest niezdrowy.