albo jestes nocny marek, albo mieszkasz za oceanem (jak ja) i gdy "Oni" spia, my sprawdzamy co nowego na WZ,
mamy 2 psy i co niedziele idziemy do "psiego" parku , mamy taka grupe wlascicieli psow tej samej masci (weimaraners), gdy wszyscy przyjda to jest 15 psow, bardzo wesolo, w zimie zajmuje nam to okolo godziny, w lecie nawet 2, bo psy uwielbiaja plywac,
potem dobry obiad (gotuje codziennie, ale czesto szybka pasta, albo kurczak...), a w niedziele mam wiecej czasu (ostatnio duzo polskich dan), w lecie czeste grillowanie, albo wyjazdy nad jeziora, zima niestety jest tu mrozna, to wiecej spotkan w domach (lubie przy kominku), sluchamy muzyki, komputer, ksiazka, wieczorem TV, kiedys uwielbialam rozwiazywac krzyzowki (kupowalam polskie), ale niestety zapomnialam duzo, w lecie jest tez duzo festiwali, to zawsze gdzies pojdziemy, a ty co robisz?
pozdrawiam
Niedziele...jedyny dzień w tygodniu, który możemy spędzić wspólnie, z całą rodzinką.Często -prawie co niedzielę - jeździmy w plener : do lasu, na pstrąga w góry a przy okazji trochę połazić...Latem uwielbiam niedzielne poranki z kawką w ogrodzie ,leniwym "nicnierobieniem " i popołudniowym grilem zamiast obiadu.Nie znoszę, kiedy jestem zmuszona tracić niedzielę na jakiekolwiek zakupy w marketach , ale przyznam,że kilka razy tak wypadło / przy remoncie domu /.Lubię tez niedzielne "pchle targi ", gdzie można się poszwędać i za grosze kupić różne, niepotrzebne innym rzeczy.Ze względu na pogodę , ostatnio byliśmy na takim targu w XI '08 i wypatrzyłyśmy z córką wtedy stare , bo z 1957 r, wydanie "Byczka Fernando " / tineczko coś dla Ciebie :) / za ..4 złote.Rzecz już unikalna.
Pola, ale wam sie udalo z tym wydaniem:) , teraz wiem jak po polsku sie nazywa,,,byczek,,,:)))
Kokliko, ostatnie miesiace nie mialam spokojnych, leniwych niedziel, ciagle cos sie dzialo. Jeszcze troche i bede sie kazdej niedzieli "byczyla" najpierw przy kominku z herbata , a w lecie tak , jak Pola, pozne brunche, grilowanie i wdychanie swiezego powietrza:)))
Chyba sama w to nie wierze, bo ja zawsze mam cos do zrobienia:)))
Niedziela - co to dla mnie znaczy?
Zawsze niedziela u mnie w domu była dniem dla rodziny. Wiadomo dzieci, wspólna zabawa spacery, dobry obiad...
Jakies 10 lat temu...zaczeło sie od choroby mojej mamy...
w kazdą niedzielę ja z meżem jeździlismy do mamy, do pomocy ojcu w opiece (w dni powszednie także, ale ja sama).
Ale niedziele, były zarezerwowane. Czasami jeździliśmy z synami ( bo to przecież ciągle były dni dla rodziny).
Później w kazdą niedzielę odwiedziny w zakładzie opieki..jakieś 80 km od nas.
Po śmierci mamy...jak juz się utarło w każdą niedzielę odwiedzaliśmy mojego ojca. ( rodzice męża już nie żyli).
I tak ci powiem, że od półtora roku ja juz nie mam konceptu na niedzielę.
Mój ojciec nie żyje, synowie po świecie się "szwędają", a my w niedzielę....siedzimy przed kompem, mamy włączony
MSN i czekamy...., bo w Anglii jest 10, gdy u nas 11, a w Brazylii ( to zależy od pory roku), bo jak u nas zima, to gdy my mamy 12, to u nich 9, ale gdy mamy lato , to u nas 12 a u nich 7 rano i nijak budzić...więc czekamy , az się obudzą....
Konkluzja jest taka, jak przed laty niedziela była dla rodziny, dzisiaj również, tylko komunikatory się zmieniły.
pozdrawiam jasia
W niedzielę najczęściej myślę o jutrzejszym poniedziałku i to mnie najbardziej stresuje.
Pichcę zazwyczaj i nie dzieje się nic szczególnego, bo często chce mi się poleniuchować i nigdzie nie wychodzę.
Szczerze to nie podobają mi się moje niedziele, chciałabym je spędzać bardziej aktywnie, bo lubię ruch, ale tak mnie jakoś nastraja ten dzień, że nic mi się nie chce.
Ja tez jestem luz blues, ale nie dlatego ze odchowalam dwa pokolenia ;) moj maz pracuje w niedziele, wiec siedze sobie sama w domku i upajam sie nudzeniem
po pierwsze spie do woli....poniewaz w tygodniu latam do pracy rano i wieczorem, wiec w niedziele wszystko na zwolnionych obrotach, sniadanie ok. 12 trwa prawie godzine przy telewizorze, potem ewentuanie jakis gabinet pieknosci typu depilacja czy maseczki, czesto pieke tez ciasto, lub maluje, siadam na telefonie i gaworze z mamusia, i ni z tad ni z owad robi sie pozno, wraca maz jedziemy do kosciola, potem czesto kolacja w restauracji i tak mija niedziela latem natomiast przesiaduje nad morzem lub jeziorem