Wizyta u tych znajomych to taki eksperyment?
Postrzegam to nieco inaczej. Swiadomi choroby dziecka rodzice powinni uprzedzic pojawiajacych sie (nawet niespodzewanie) gosci o tym, ze maja chore dziecko. A i sam bedac takim gosciem zrobilbym w tyl zwrot.
Wybacz aleczko, ale nie bede Ci udzielal rad.Ja bym zawrocil. Tramwajow i autobusow tez bym unikal. Nie mnie jednak oceniac Twoj tryb zycia. Nie znam Twoich uwarunkowan. Czasem jazda tramwajem z malym dzieckiem jest koniecznoscia, ale wizyta towarzyska koniecznoscia nie jest
Użytkownik aleczka napisał w wiadomości:
pierwszy raz Jagoda była
> wśród ludzi w wieku 5 dni..ktos musiał zrobic zakupy w super
> markecie...
Ktos moze i musial, ale na pewno nie musial w supermarkecie i na pewno nie musiala Jagoda.
No, Mariusz, ale się tatulo odezwał w Tobie! No jestem zbudowana. Byłam pełna wiary w Ciebie, ale teraz...no to (jak mawia Młody) szacun..Ale sama zawlokłam Młodego do znajomych, jak usłyszałam, że tamtejszy młodszy ma świniaka. Podobno, to lepiej jak chłopak przejdzie dziecięciem będąc..więc matka była bee. Nadmieniam, że podziałało- świniaka mamy z głowy. Pozdrawiam- Izka
Izus - to akurat sluszne. Dzieciece zakazne choroby przechodzone przez doroslych to tragedia. Osobiscie znam takie dwie sztuki- jeden dorosly kumpel wyladowal w szpitalu po wiatrowce. zas moja osobista malzonka przerabiala swinke razem z blizniaczkami - mlode bezproblemowo, a Jadka byla CIEZKO CHORA
p.s - oj bo sie zarumienie hi hi
ha ha ha...ja mam przyjaciolki Wloszki z malymi dziecmi, pojechala jedna do drugiej pozyczyc narty na "bialy tydzien" w domu panowalo zapalenie pluc...wiec do spotkania nie doszlo, narty i caly sprzet wystawiono przed drzwi....bylo to normalne dla wszystkich :)
a moze to trzydniówka? Nie zawsze trwa trzy dni, nie zawsze ma wszystkie objawy (gorączka, wymioty, wysypka) - ale tak ją nazywają. Przechodzi samo bez niczego
Nam syn zrobił psikusa dwa lata temu. Pojechaliśmy na wesele. Daleko od domu. Już rano źle sie czuł - temperatura. W kościele (a w zasadzie pod) wymiotował. Potem tylko wzrost temperatury, której nie dawało się zbić. Byliśmy w szpitalu (pogotowie) - lekarz nie wiedziała co jest (gardło czyste, osłuchowo żadnych zmian) -ale dała skierowanie do szpitala, z powodu możliwości odwodnienia. Rano jakoś mu przeszło. I do popołudnia - znowu to samo. Nie wiedzieliśmy czy wracać do domu, zostać czy jechać dalej (mieliśmy w planach jeszcze ponad tygodniową podróż). Następnego dnia wstał jak nowo narodzony, jakgdyby nic mu nie było. I żaden z objawów się nie powtórzył.
Tylko my motaliśmy sie pomiędzy domem a salą weselną (bo przeceiż nei mogłam zrobić tego córce, aby zabrać ją z wesela chrzestnej, na które tak sie nastawiałą)
moje dziecko to coś miało w wieku rocznikowo 12 lat. A wcześniej też na trzydniówkę chorował
Mysle ze twoja corka dlatego jest taka odporna bo od malego kontakt z innymi ludzmi miala i sie uodpornila, stycznosc z roznymi bazylami i jej organizm je szybko poznaje i przodukuje przeciwciala a potem to pamieta i jest przygotowany. Nie przejmuj sie tym co inni mowia, kazdy niech robi jak mysli, ja znam ludzi co dzieci sterylnie chowali zabawki, bulelki i smoczki gotowali i wlasnoe to do tego doprowadzlo ze dzieci zero uodpornione ciagle jakies alergie i ja wiem co jeszcze. A wiec nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. Pozdrawiam.
Sorki, ale kochajace mamuski nie pieprzcie, ze wizyta w supermarkecie z pieciodniowym niemowlakiem to to co jemu najbardziej potrzeba dla uodpornienia. To skrajny brak odpowiedzialnosci.
Sa ludzie co naprawde przesadzaja. Jesli sie zaczne ludzi nie wposzczac do mieszkana bo byli na dworze i sa zimni i sie dzidzus przeziebi, to jest moim zdaniem przesada.
Dziecko male to jest czlowiek, malutki ale czlowiek, ma takie same odzucie ciepla i zima itd jak osoba dorosla.
No ja tez kiedys ludzi w barze widzalam z takim koszykiem z dzidzusiem ok o 11 w nocy, i z ciekawosci sie ich zapytalam o wiek dzidzusia, to mi powiedzeli ze piec dni. Tego to ja tez nie rozumie, to byl glosny lokal, ludze palili pili i DJ gral glosno muzyke. Oczywiscie zwrocilam im uwage to mi powiedzieli ze nie maja ochoty caly czas w domu siwedziec tylko dlatego bo maja dziecko i jesze chcialabym zauwazyc ze to byli ludzie ok. 30-35 lat. To owszem jest egoistyczne i nieodpowiedzalne ale ze dzieci nieraz sie piasku najedza lub psu buzi dadza jest moim zdaniem nie grozne, wrecz odwrotnie.
Dagna, zapewniam Cie, ze daleki jestem od przesadzania. Moje dzieci nie byly wychowywane pod kloszem. Ale wlasnie taki przyklad jak podajesz wyzej wola o pomste. Toz to kretyni.
No zgadzam sie. Tego chyba nie zapomne.
Widać naszą polską mentalność. Ja uważam ,że trzeba mieć zdrowy rozsądek we wszystkim. Ja swoje dzieci nigdy nie chowałam cieplarniano, bo to brak wyobrazni i nadopiekuńczość. Starałam się je dobrze odżywiać i nic na siłę nie robiłam. Jedynie na Islandi od kiedy zamieszkałam obok basenu, to 3 razy dziennie chodziłam z dzieciakami na basen. Jak było bardzo zimno to dawałam czapki jedynie, bo basen na podwórku. I co? Nawet zapomniały o czymś takim jak katar. Ja też czułam w sobie dużo siły i nie straszne mi były jakieś mrozy.
Co masz na mysli jesli mowisz o polskiej metalnosci?
To, o czym piszesz jest wlasnie zdroworozsadkowe. Takie traktowanie dzieci pozwala je hartowac. Coz- kazdy sobie wlasny model pielegnacji i pozniejszego wychowania tworzy. Nie tak dawno slyszelem w radiu wypowiedzi rodzicow podrozujacych po calym swiecie z malymi pociechami. Trafil sie tatusiek beztrosko opowiadajacy jak to jego dziecko chwycilo malarie w Afryce. No - przeciez nic sie takiego nie stalo - dotarli do jakiegos szpitala, gdzie walneli mu pare zastrzykow i cacy. A ja takiego tatuska walnalbym w jego ryj.
Akurat malarie lapie sie na cale zycie....i przed podrozami tropikalnymi przechodzi sie caly szereg szczepien...dziwne to troche...
A niby dlaczego? Bo niezgodne z twoim?
Tak - tylko nie masz prawa zabraniac mi pisania co mysle. Ktos kto zostaje rodzicem MUSI przystosowac swoj tryb zycia do nowego czlonka rodziny. Do malej istoty, ktora ma okreslone wymagania i potrzeby. Ktorej nalezy zapenic opieke i bezpieczenstwo. Zatem jeszcze raz napisze - zakupy z supermarkecie w towarzystwie pieciodniowego niemowlaka to skrajna nieodpowiedzialnosc. Jesli dziecko ma ojca to niech dupe ruszy i kupi co trzeba. Jesli jest nieobecny - matka tez nie zyje na pustyni- ma mozliwosc poproszenia o te przysluge swoich bliskich, rodzine, sasiadow, znajomych.
Aleczko - chyba nie masz arcji - skoro napisałaś o tym na forum publicznym każdy ma prawo sie wypowiedzieć. Czy Tobie sie to podoba czy nie. I nie musi się z Tobą zgadzać
W zasadzie żeby prowadzić samochód trzeba skończyć kursy, a żeby mieć dzieci nie trzeba żadnych.
A egzamin praktyczny z bycia rodzicem chyba jest najtrudniejszy. Trzeba umieć zachować zdrowy rozsądek!! Ja swoje dzieciaczki zawsze chowałam przed światem do miesiąca czasu, nie zgadzałam się na wędrówki ludów w moim domu i sama starałm się unikac dużych skupisk ludzkich. A potem po malutku wkraczałam z dziećmi w życie wokół nas.
Podam wam prosty przyklad: roznice postepowanie w Polsce i we Wloszech- w Polsce kompletny zakaz wchodzenia na oddzial noworodkow, odwiedzanie neomam, a kiedys nawet matka wlasnego dziecka nie mogla miec przy sobie...we Wloszech mozna odwiedzic mame tuz po porodzie jak i rowniez dziecko jednodniowe. Nie wynikaja z tego zadne powazne konsekwencje ani dla mam ani dla dzieci.
Uwazam, ze duzy wplyw ma kwestia tradycji, im wiecej dziecko jest przyzwyczajone do danego zachowania, glosne rozmowy, obce osoby wokol, muzyka, otwarta przestrzen, tym bardziej sie uodparnia, rosnie bardziej autonomicznie, rezolutne, jest otwarte i ufne. Chowanie pod "kloszem" nic dobrego nie przynosi. Oczywiscie wszystko w ramach dobrego rozsadku.
To chyba od niedawna...bo jak ja pracowalam, to byly sceny pod szpitalnymi oknami..mezowie sie wydzierali na dole, lub na migi, a salowe zarabialy na noszeniu siatek na oddzial...6 lat temu jak sie urodzila moja bratanica, to tez jej mama musiala wyjsc z oddzialu
No nie tak niedawno. moje dziecko rodzone już w dobie porodów rodzinnych ma 14 lat
Ja urodziłam 9 lat temu i nie było żadnych problemów a już na pewno nie takie o jakich piszesz:)
To od niedawna trwa troszke lat, moja córka ma juz 16, ale leżąc dwa lata wcześniej na patologi połączonej z porodówką, nie raz widziałam tatusiów.NIe mówiąc o tym,że odwiedzający nas "patologiczne" musieli przejść najpierw przez porodówkę :).
Nie chowanie pod kloszem a skrajna nieodpowiedzialnośćto dwie różne sprawy. Pozostawienie małego dziecka, w górach bez opieki albo pod opieką obcych, przechodzących ludzi to glupota. Ciekawe co byś zrobiła, gdyby dziecko się sturlało, upadło uderzając głową o konar lub kamień albo ktoś przechodzący zabrałby je razem z Twoją torbą? Nawet gdybyś widziałą sądzisz że zdążyłabyś zejść i odplątać się z uprzęży? Masz szczęście, że nic sie nei stało
Ja będąc studentką pracowałam na koloniach. teraz, jak już mam własne dzieci, włos mi się na głowie jeży ze strachu z powodu braku odpowiedzialności i lekkomyślności. A wtedy nie zdawałam sobie po prostu sprawy z konsekwencji, jakie mogą być. Ale przecież byłam taka super wychowawczyni.
Nie kumam - znaczy wspinaliscie ze po skalkach a mala wciagana byla na linie, na ktorej koncu byla torba z nia?????? Zapewne ta torba z Ikei miala stosowne atesty potwierdzajace jej wytrzymalosc ? Czy tak intuicyjnie oceniliscie: "mocna jest - wytrzyma" I w jakim wieku mala wtedy byla? Czym zapezpieczona w tej torbie?
Tak jakos mi sie te pytania nasunely nielaboratoryjnie calkiem.
I jeszcze cos - ani chodowla ani hodowla dzieci nie powinna miec miejsca. Nie z chodowli wynikaja problemy.
dziwię się ..wszystkim..i kazdemu z osobna zeby nad taką .GŁUPOTĄ .!!! tak się tu mordować...!!! aleczko..z takimi bzdurami..tu.! wyrzuć na luz..!!!
Forum-to forma ktora sluzy do wymiany informacji i pogladow miedzy osobami ...wiec uwazam ze wszyscy i kazdy z osobna ma prawo wypowiedzenia sie pozytywnie lub negatywnie w podietym temacie.Aleczka zachodzi w glowie dlaczego jej 5letnie dziecie pomimo kontaktu z osoba zainfekowana obylo sie bez interwencji lekarskiej..Wogole to nie wiem czy to jest ''temat' jaki mozna podiac na forum bo to nic nadzwyczajnego ze dziecko jest zdrowe..to ze mialo kontakt z chora osoba to juz ma byc chore??? Ale dziwne tematy tutaj sie pojawiaja...lepiej isc na spacerek...
dla jednego dziwne dla drugiego nie...pogadac sobie mozna...wymiana pogladow ksztalci uwazam...dzieci maja taki system odpornosciowy, ze moga goraczkowac jednego dnia a drugiego ani sladu po chorobie. Skoki temperatury sa prawie fizjologiczne, powodowane czesto rosnieciem.