na uczuciu...bo pyszne to cos wiecej niz dobry smak pyszne to cos co nie tylko kubki smakowe ale i inne zmysly powala na kolana i czesto zwiazane jest z indywidualna pamiecia kazdego, wspomnieniami, skojarzeniami lub przeciwnie niespotykanym nowym odczuciem. Dlatego ( mimo wszelkich rafinesow) pyszne bedzie dla kazdego indywidualne. sa i smaki wiekszosci ale to juz niekoniecznie ...
Dla mnie najwazniejszy jest smak. Wygląd jest mniej ważny tzn potrawa nie musi być ładna byle by nie była odpychająca i obrzydzająca. Co do ilości zjedzenia nawet jeśli jest pyszna to nie zjem wiecej niz potrzebuję. Z mojej wypowiedzi wynika wiec, że o pyszności potrawy u mnie decyduje dobór skladników i przypraw a wygląd w minimalnym stopniu.
Decydujacy wplyw na to czy coś jest pyszne ma chyba stan w jakim sie akurat znajdujemy. Jak byłam w szpitalu i po 8 dniach zywienia dozylnego podano mi na sniadanie kaszkę na wodzie to bylo to coś tak pysznego ,że zjadłabym razem z łyżką i talerzem :).
Użytkownik vikunia napisał w wiadomości:
> Decydujacy wplyw na to czy coś jest pyszne ma chyba stan w jakim sie
> akurat znajdujemy. Jak byłam w szpitalu i po 8 dniach zywienia dozylnego
> podano mi na sniadanie kaszkę na wodzie to bylo to coś tak pysznego ,że
> zjadłabym razem z łyżką i talerzem :).
Jest to najpiękniesza definicja pyszności jaką do tej pory udało mi się słyszeć :-)
no tak...sporo zależy na okolicznościach ...np.- ukochana, pyszna, gorąca i lepiąca od słodkości czekolada w lecie już nie smakuje tak wybornie jak zimą...
Podobnie jak kanapka z byle czym - w górach czy nad jeziorem...Obiad podany przez kogoś, kto częstuje Cię szczerze inaczej się je niż u kogoś, kto daje z obowiązku,ot tak- bo wypada. Wtedy najpyszniejsze danie staje kością w gardle.
A tak w ogóle to chyba zawsze dwa pierwsze kęsy najlepsze :) Podobniej ak z perfumami- po kilku sekundach przyzwyczaja się nos...
Co ciekawe, czasami ta sama kawa, robiona tak samo, potrafi smakować podczas choroby jak zaparzone pety, a sos czosnkowy można znienawidzić z dnia na dzień, np. po zajściu w ciążę. Zresztą smak i upodobania potrafią się zmieniać. Nie wiem czy cyklicznie, ale tą prawidłowość zauważyłam u siebie i u moich znajomych.
Mnie chodzi o coś nieco innego.Większość z Was pisze o indywidualnych wrażeniach smakowych.
Ja chciałbym się od Was dowiedzieć na czym to polega, że ta sama potrawa, przy zastosowaniu tych samych składników, wkonana przez jednego kucharza będzie poezją a drugi zarżnie to samo niemiłosiernie?
Moim zdaniem smak potrawy w 99% zależy od sposobu przyprawienia, od tego jakich przypraw użyjemy.
No ależ! A gdzie czas przygotowywania (smażenia mięsa, czy ubijania śmietany kremówki), dobór, pochodzenie i jakość składników, proporcje. Ułożenie. Czas, jaki upłynął od momentu jedzenia podobnej potrawy. Wreszcie, z wiekiem zmieniające się upodobania smakowe.
Coś mi się zdaje, że nie da się tego upchnąć w pozostałym 1 procencie!
Dlatego też napisałam "moim zdaniem":)
Tu chodzi o kuchenną metafizykę.
Nie da się zrobić to samo, tak samo. Nawet jeśli postaramy sie zapewnić wszystko w identycznych proporcjach, czasie, pracy i składnikach nie wyjdzie tak samo. Są kuchenni rzemieślnicy i kuchenni artyści. No i kuchenni partacze. Jak w życiu. :) A do analizy i tak trzeba by wziąć zbyt wiele zmiennych, np. co jadła dana kura zanim zniosła jajko. :)
Ps. no i zapomniałam o włożonym sercu.
bo jak się kogoś lubi to nawet to, co niedobre smakuje bardziej niż od kogoś, kogo nie lubimy :) Jeśli istnieje coś takiego jak dobre i złe "fluidy" to pewnie właśnie to, co dobre smakuje tak a nie inaczej bo przesiąknięte jest dobrymi fluidami tej a nie innej rączki która częstuje :) Taka oto moja hipoteza...;)
tak jest nie tylko dbalosc kucharza, ziola itd. itp. sa wazne. Wlasnie to cos jak sympatia albo w lokalu ogolnie dobre samopoczucie bo czujemy sie goscmi powoduje ze potrawa jeszcze bardziej smakuje. Tak jak u nikrorych z kuchnia mamy sie dzieje - mamy wspomnienia s,mak wyniesiony i chocbysmy sami przygotowali identycznie jednak mamy smakuje/smakowalo jeszcze lepiej. Coz szczypta milosci...
Zależy czy kuchaż "odwalił" robote czy "włożył " do niej serce.
Lubczyku,
czy pamietasz byla taka ksiazka "Przepiorki w platkach roz", ( ang. "Like water for chocolate"), i chyba film, i wedlug mnie w tej ksiazce tkwi istota "problemu".
Gotowanie to sztuka, to poezja, no i czasami zdarzaja sie "pseudoartysci"
Wszystkim polecam film Ratatuj - tam znajdziecie (znajdziemy) odpowiedź na postawione zagadnienie. Czym jest odpowiednie połaczenie składników, ktore odrębnie nie są niczym zachwycającym, w połączeniu stanowią doskonałą symfonię. I do tego dochodzi włożone serce i pasja
Głód jest najlepszym kucharzem - on doprawia i dosmacza wszystko - czego byśmy w normalnych warunkach nie spróbowali
Wedlug mnie to glod poprowadzi do koniecznego, asceza do lepszego, a dopiero tzw rozhultanie do najlepszego.
Chlebek razowy po wielkim glodzie smakuja jak ananas, ale kiedy najedlismy sie sie tych ananasow to chlebek polany krzta
pysznej oliwy ze swiezych oliwek, z odrobinka soli smakuje jak NIEBO.
Ananas w tym przypadku jest metafora (bo nie chce rozpetac dyskusji o walorach smakowych ananasa).
Niestety nie uwazam, ze w kuchni serce i pasja nadaja duzo smaku, przepraszam pasyjnych.
Mamy tutaj w WZ wielu z tej opcji,
Mam nadzieje, ze bedzie coraz mniej, bo danie zanim je zapodamy jako przepis, nalezy wyprobowac pare razy w malyml naszym ustroniu zaaprowobowane przez nas samych.
Nawet jesli Lubczyk, nasz kochany Lubczyk, uwaza odwrotnie, chodzi i pasje i serce, to ja uwazalm ze jednak wykonawstwo i rzemioslo sa najwaziejsze. wot......
"........ nasz kochany Lubczyk"
Ło matko! Alem urósł wysoko z dumy :-)
Kochaniutkie i Kochani. Z tym smakiem to jest tak. Ta sama potrawa w wykonaniu prawdziwego zawodowca, zawsze będzie smakować tak samo. Z tej prostej przyczyny, że wszystkie czynności i skład surowców będą powtórzone jota w jotę.
Tu mamy do czynienia z rzetelnym rzemiosłem.
Artystą za płytą kuchenną staje się dopiero ten kucharz, który do zdrowego fachu wniesie finezję.
Aby to osiągnąć to trzeba przede wszystkim posiąść niezbędną wiedzę o produtach, które będzie się brało do potrawy.
Jednym słowem - co z czym, w jakiej proporcji, kiedy, w jakiej temperaturze, jakie przyprawy, jak i kiedy dozowane.
Sam źle wybrany moment solenia może skopać całą potrawę. Np. majeranku i tymianku nie powinno się stosować jednocześnie, bo oba zioła nawzajem się znoszą. Imbir jest wspaniałą przyprawą bo nie przeszkadza innym już obecnym. Itp. Itd.
Na wołowej skórze tego nie spiszesz, tyle jest tych niuansów.
Mój nauczyciel, gdy ktoś cytował słynne powiedzenie, że na błędach się człowiek uczy, miał ulubioną odpowiedź - "to fakt, ale lepiej by to wypadło gdyby się uczył na uniwersytecie" :-)
Dlatego, zwasze kiedy jestem w jakimś nowym miejscu, pierwsze co robię to wślizguję się do kuchni i próbuję nawiązać rozmowę z kucharzem. Czasami bywam przepędzony ale w większości dowiaduję czegoś nowego. Na podstawie poczynionych notatek powoli powstaje coś w rodzaju encyklopedii gotowania z której strzępy czasem tu zamieszczam
Ja tam procedury mam w pracy. W kuchni tworze a nie powielam.......
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Ja tam procedury mam w pracy. W kuchni tworze a nie powielam.......
A dasz kiedy spróbować? :-)
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Jak ładnie poprosisz....... :)
Na czym to "ładnie" ma polegać? :-)
Ktoś kiedyś obiecał mi łososia... Uwielbiam łososie, zawsze moge zrobić cos do tego :). A i ta naleweczka z malin mmmmmmmm, pychotka i tak pieknie pachniała :)
Resztę pozostawiam pomysłowości...
A ja dodaję do mielonego mięsa z kurczaka i majeranek i tymianek.
Użytkownik mysha2006 napisał w wiadomości:
> A ja dodaję do mielonego mięsa z kurczaka i majeranek i tymianek.
Ależ ja nie mam nic przeciw temu :-) Skoro tak lubisz :-)
Dodaję majeranek, tymianek, cząber, miętę i lubczyk:) Bardzo nam smakuje takie połączenie.
noooo.
tu sie zgodze.
nawet w mojej kuchni jest ciekawie .
ja gotuje dane danie od 7 lat i kazdemu smakuje. problem jest tylko wtedy kiedy jade na urlop. 2gi kucharz nie potrafil wykonac tak samo, co zauwazyli klienci. pytali kiedy bodek wroci i rezerwowali stolik na nastepny dzien.
prawda jest ze robienie tzw. sztuki to mozna w wojsku :) wiem bylem i widzialem co inni odstawiaja.
ale serce jak sie nie wlozy nawet do kanapki to nie bedzie smakowac nikomu :)
ktos wspomnial o finezjii. prawda!!!
czasami na przerwie w pracy ogladam 2 kanaly tylko o gotowaniu i nabieram jakis pomyslow. :):):)
komentuja ze mam zboczenie zawodowe:) hehehe
jedyne co wam powiem to jest to : lodowka kazdego jest ksiazka kucharska. mozna zrobic cos z niczego jesli sie czlowiek zamarzy i da troszke serca w to co robi :):) hehehe
pozdr...
Jak dla mnie to zalezy od jakosci materii pierwszej...
z dobrego gatunkowo miesa bedzie pyszny filet nawet jesli sie go za dlugo dosmazy, to jesli chodzi o mieso... z zewnatrz przypieczone wewnatrz krwiste...po prostu rozplywa sie w ustach samo
i tak dalej mozna wyliczac
z dobrej mozzarelli i gruntowego, slonecznego pomidora bedzie smaczne caprese...polane dobra oliwa
tak...dla mnie lepsze niz dobre to wlasnie to...swieze i wysokiej jakosci