Witajcie!
Szukam osob,ktore przeszly wirusowe zapalenie opon mozgowych,abym mogła wiecej sie od nich dowiedziec o tej chorobie na ktorą cierpi moj 4 letni synek:(((
Zachorowal kilka dni temu teraz lezy w szpitalu.Schudl bardzo ,bo wazy tylko 19 kg (a jest wysoki) przez kilka dni niechcial nic jesc,ale dzisiaj ,gdy bylismy w szpitalu zjadl troszke,malowal,skladal puzle,ogladal telewizje i calowal nas w policzki.......bylam taka szczesliwa a on razem z nami.CHCIALABYM;ABY KTOS KTO PRZESZEDL TA CHORABE NAPISAL MI COS O TYM ZE SWOJEGO PUNKTU WIDZENIA.............JAK WYGLADALO LECZENIE I CZY DLUGO DOCHODZILO SIE DO SIEBIE ITD................
Ja przeszlam ta chorobe w czwartej klasie szkoly podstawowej, byla ona powiklaniem po przebytym "mumsie". U mnie objawila sie ona goraczka i wymiotami, wymiotowalam wszystko nawet gorzka herbate. Bylam w szpitalu 2 tygodnie, w tym czasie budzono nas codziennie o 5 rano i mierzono temperature, do dzis pamietam biseptol ktory musialam zazyc na oczach pielegniarki bez popicia. Nie pamietam dlaczego akurat wtedy dostalam ten biseptol bo zawsze lekarstwa dostawalismy zaraz po sniadaniu i nie wiem czemu musialam go zjesc bez picia.
W trakcie leczenia szpitalnego mialam trzykrotnie robiona punkcje z kregoslupa. Mysle ze to wlasnie od tych nieszczesnych punkcji zaczely sie moje problemy. Na poczatku wygladalo to tylko na skolioze kregoslupa. Musialam chodzic przez kilka lat na gimnastyke korekcyjna. Dopiero po prywatnej wizycie u specjalisty okazalo sie ze cala lewa strona mojego ciala wolniej sie rozwija. Okazalo sie ze mam o 12 mm krotsza lewa noge ( nie kuleje ale z tego powodu mam skrzywienie kregoslupa ) , roznic tych nie widac golym okiem, ja sama dotykajac sie widze roznice np w wielkosci lopatek czy kosci miednicy.
Po chorobie mialam tez wieksze problemy z przyswajaniem wiedzy w szkole, wczesniej bylam prymuska a po chorobie taka czworkowa i piatkowa, musialam dluzej posiedziec nad ksiazkami zeby sie nauczyc.
Po wyjciu ze szpitala nie moglam przez kolejny miesiac chodzic do szkoly i przez 6 miesiecy bylam zwolniona z lekcji w-fu.
Ja nie wiem jak teraz wyglada leczenie, ja chorowalam 20 lat temu. Z tego co wiem to na ta chorobe zapadaja raczej male dzieci. Ja bylam najstarszym dzieckiem na oddziale a tak to byly dzieci nawet 3-letnie. Wtedy nawet przy takich dzieciach nie mogli byc rodzice, nie wiem jak jest teraz.
Musisz byc dobrej mysli, choroba minie i synek wroci do domu. Bede myslami z Toba i Twoim synkiem.
Pozdrawiam serdecznie.
Niestety nie pomogę ci, ale ciebie i twojego syneczka tulę mocno do serducha. Będzie dobrze
Witaj. W granicach 94-95r na wirusowe zapalenie opon mozgowych zachorowal moj tato. Mial wowczas ok 40 kilku lat. Na poczatku lekarz postawil zla diagnoze i stwierdzil, ze to lekkie przeziebienia. Kazal mu sie wygrzewac na sloncu i odpoczywac.To byl maj. Ale tato slabl z dnia na dzien, trwalo to ok tygodnia. Pozniej trafil do szpitala w ktorym pielegniarka jest moja ciotka i tam inny lekarz od razu stwierdzil zapalnie opon mozgowych i skierowal tate do szpitala zakaznego w ktorym tato spedzil poltora miesiaca. Wybral ok 200 kroplowek. Poczatkowo podawano mu jakis antybiotyk, ktory nie wnosil zadnej poprawy. W koncu zrobili mu antybiogram i okazalo sie, ze dziala na niego tylko grupa pewnych lekow. Podano mu biseptol, po ktorym nastapila znaczna poprawa. Mial robione 3 punkcje, po ktorych nie mogl sie ruszac jakis czas. Nie pamietam dokladnie ile, bo mnie wtedy nie wpuszczali na oddzial, bo bylam za mala. Po chorobie zostalo mu powiklanie w postaci dretwienia lewej reki, ale lekarz stwierdzil, ze to jest jedna z lzejszych pozostalosci po chorobie. Pozniej musial unikac slonca, chodzic w czapce, a pozniej kontrolnie chodzic do neurloga. Po tylu lat wszystko jest ok, chociaz reka przypomina czasem o sobie. Badz dobrej mysli. Wszystko bedzie OK.
Kuleczko !!! Odetchnij ze spokojem .... twoje dzieciatko jest w dobrych rękach .!! Medycyna zrobiła duzy krok do przodu w tej chorobie .Wioskuje , ze synek został szybko i trafnie zdiagnozowany .. ! No i jest pod opieką niemieckich lekarzy , których darze ogromnym zaufaniem ... !! Po chorobie nie zostanie ślad !! ))) . Pozdrawiam Was serdecznie ... A w jakim szpitalu przebywa .. ?? Jesli możesz sie tym podzielić ... oczywiscie . ??
N|o to może chociaż ja pocieszę. Przechodziłam poświnkowe zapalenie opon mózgowych lat temu trzydzieścikilka będąc w wieku twojego syna. Leżałam w szpitalu trzy tygodnie, bardziej niż jakiekolwiek dolegliwości doskwierał mi brak mamy bo wtedy do szpitala wpuszczali tylko w weekendy. Potem byłam pod opieką neurologa, częściej może bolała mnie głowa ale ogólnie nic mi nie było. Nawet udało mi się pewne korzyści wyciągnąć z tej choroby bo nie musiałam się stresować egzaminami do szkoły średniej :). Skończyłam studia jedne, potem drugie i większych kłopotów z nauką nie miałam. |||Będzie dobrze , uwierz w to.
Ja też przeszłam tą chorobę jako dziecko, w wieku 6 lat - swoje 6 urodziny obchodziłam właśnie na oddziale. Zaczęło się od potwornego bólu głowy i mdłości, nie miałam siły na nic - tata mnie do lekarza niósł na rekach bo nie mogłam sama iść.
Leczenie w moim przypadku było długie - dzieci przychodziły i wychodziły, a ja ciągle tkwiłam w szpitalu - spędziłam tam 2 miesiące. Przeszłam 6 albo 7 punkcji - nie zapisały mi się one w pamięci jako jakieś szczególnie traumatyczne przeżycie, pamietam że trzeba było po nich dłuższy czas lezeć w łóżku i to chyba było dla kilkuletniego dziecka najtrudniejsze. Dobrze, że możesz pobyć ze swoim synkiem - ja przez te 2 miesiące rodziców widziałam tylko przez balkonowe okna wychodzące z sal na taras, bo na oddział zakaźny wówczas nie można było im wchodzić.
Ani choroba, ani punkcje nie zostawiły u mnie po sobie żadnych śladów. Tak jak twój synek - po 2-3 dniach pobytu w szpitalu poczułam się lepiej i dziwiło mnie dlaczego mnie tam tak długo trzymają, nudziłam się strasznie. Przez miesiąc po szpitalu nie chodziłam do zerówki, pamiętam też że ze względu na w.z.o.m. ominęły mnie szczepienia, które mieli moi rówieśnicy. Miałam zakaz przebywania na ostrym słońcu, chodzenie po dworze w lecie tylko w nakryciu głowy - odstępstwo było tylko jednorazowe, bo skończyło się okropnym bólem głowy.
Myślę, że teraz leczenie jest pewnie szybsze, bardziej skuteczne i humanitarne niż ze 20 lat temu. I jestem pewna, że twój synek szybko wyzdrowieje i jego choroba będzie tylko niemiłym wspomnieniem. Ucałuj synka, zuch chłopak, będzie dobrze.
Tę chorobę można dośc łatwo rozpoznac po specyficznych objawach neurologicznych.Nawet ja, zwykla wychowawczyni internacka rozpoznam ja u dziecka. Teraz ją sie leczy i to z doskonałym skutkiem.Nie martw się.Na pewno będzie dobrze. We wspólczesnych czsch nie pozostawia prawie żadnych śladów.
"Tę chorobę można dośc łatwo rozpoznac po specyficznych objawach neurologicznych " - zgadza się .