Wiem, że nie jestem zbyt aktywna na forum, ale czytam posty dość regularnie.
Chciałam się tylko wyżalić i wyrazić nadzieję, że ten rok się szybko skończy...
Ostatni tydzień - wolałabym o nim jak najszybciej zapomnieć.
- panoszące się od dwóch miesiecy przeziebienie mojej córki zeszło sobie - mimo leczenia, najwidoczniej nieodpowiedniego - na płuca i sie tam rozpanoszyło; na szczęście pobyt w szpitalu nie jest (póki co) konieczny.
- moje siostra poroniła w drugi dzień świąt; pierwsza ciąża. Tragedia. Wiem, dla niej niewypowiedziana, mnie trafił emocjonalny "rykoszet", ale i tak nie mogę się z tego otrząsnać. Ciągle mam ja przed oczami - zwiniętą na łóżku szpitalnym, kilka godzin po zabiegu...
- u przyjaciółki zgiagnozowano raka. Ma tyle lat, co ja-28, oczywiście koleżanka, nie raczysko. W następnym tygodniu już jest zapisana na operację.
- ojciec połamał nogi.
Czy mi się wydaje, czy tu się nawarstwia jakiś pech?
Wiem, żaden w tych wypadków nie dotyczy bezpośrednio mojej osoby, ale od kilku dni jest mi tak "gorzko" na sercu. Aż się boję, że w tym roku czeka mnie jeszcze jakaś nieporządana wiadomość...
Wiem, że wśród was jest wiele osób, które może spróbują mnie jakoś naprowadzić na pozytywne myślenie, albo chociaż trochę pozytywniejsze.
Dziękuje za wysłuchanie/ przeczytanie i za ciepłe myśli/fliudy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Heja
Moja mamunia by powiedziała, ze limit nieszczęść, pecha i niefartów wyczerpany na kilka lat.
Myslę, ze rozumiem, że wydaje Ci się w takim natłoku, że to jakaś klątwa, czy coś. Nie. Już koniec z tym.
Popłacz, jak musisz, ale trza się podnieść. Jesteś potrzebna siostrze, przyjaciólce, ojcu a przede wszystkim córeczce. Czasem trzeba mieć się na kimś oprzeć. I chyba padło na Ciebie... Więc nie możesz być pokrzywiona.
No!
Już koniec nieszczęść.
Teraz będzie tylko dobrze.
Ściskam.
poryczałam się. chyba mi lepiej. Dzięki.
Młoda się pyta "musiu, aczego płaczesz?", a ja jej na to, "bo mi jedna pani ładny list napisała".
sciskam cieplo...Czasem nieszczescia chodza parami...niestaty... Ale pociecha moze bedzie, ze co tak nagle sie pokazalo to i "naraz" sie rozwiaze. Moja siostra tez poronila pierwsza ciaze a teraz, dwa lata po tym, ma cudna coreczke. Zupelnie zdrowa. Czasem tak jest ze jak dzieciatko zle sie rozwija to...niestety musi odejsc...
Tacie sie nogi wygoja a kolezanka jest mloda - operacja tusz, tusz... wiecz szansa na wyzdrowienie jest. Jest na wz kilka osob ktore TO juz przeszly ze szczesliwym zakonczeniem. Glowa do gory! Traz jest ciezko ale ulozy sie zobaczysz! No i u coreczki wreszcie dobra diagnoza a to juz wiele bo TO zapewnia wlasciwe leczenie.
Dziękuję. Każde słowa otuchy są ważne.
Dyniu Droga, dziecko to Cię dopadło okropnie! Smutno mi bardzo z Twojego powodu. Mogę Ci napisać, że wszystko będzie dobrze i że się ułoży, ale to z pewnością wiesz. Zawsze się jakoś układa. Już tak skonstruowany jest ten świat, że po burzy słońce. Ale Ty wpadłaś w trąbę powietrzną i wyobrażam sobie, jak źle musi Ci być. Postaraj się wyobrazić sobie, że już jest np. luty. Siosrea dochodzi do siebie, planuje kolejną ciąże. Koleżanka po operacji czuje się coraz lepiej, a tata chodzi na rehabilitację i też zdrowieje. Córcia biega radosna i ani śladu po choróbsku. Tak będzie, uwierz. Luty już za chwilę, a zaraz potem wiosna.
Skąd ja to znam. Zmartwienia maja to do siebie, że lobia się nawarstwiać. Każdy tak ma w większym lub mniejszym, stopniu. Pociesze Cię, że zła passa się skonczy i nastana lepsze dni. Życze Ci by stało się to jak najszybciej. Powoli do przodu. Będzie dobrze.
Ze starym rokiem zostaną wszystkie Twoje Troski i kłopoty. Przykre to wszystko ale tak jak po latach tłustych przychodzą chude to po fali tylu nieszczęść przychodzi dobry czas :):) Wspomisz moje słowa i tego Ci mocno życzę w Nowym Roku. :):)
Nie płacz
Albo nie, jeśli pomaga to płacz
Wiesz co ja robię kiedy jest mi żle ? Wyłączam się całkowiecie, zakładam słuchawki na uszy i słucham tego http://www.youtube.com/watch?v=Z7EDOxeXzb8 . Pomaga, przynajmniej na chwilę :-)
Dla mnie końcówka tego roku też nie byla fajna.I tak samo jak Ty, chcę żeby ten rok juz się skonczył.
-choroba córci niestety rozwinęła się i to kosmicznie szybko.Poszło na płuca i wylądowałyśmy na pulmunologii w szpitalu dziecięcym w prokocimiu . Nie chcę tam wracać i chyba tam straciłam wiarę we wszystko. Nie mogę patrzeć na cierpienie dzieci. Przykre jest to co teraz napiszę ale wyszłam ze szpitala z przekonaniem ,ze Boga nie ma ...
- moja koleżanka w wigilię pochowała swoje półroczne dzieciątko . Urodziło się tylko po to ,żeby cierpieć .
-zaginął znajomy, po kilku dniach wyłowili go z Wisły,
-tydzień przed świętami poszłam z synem do lekarza bo brzydko kaszlał, lekarz pediatra przepisał Flegaminę . Na drugi dzień zaczeło boleć go ucho .Poszłam do innego lekarza . Okazało sie ,ze ma zapalenie płuc .
-dzień przed wigilią był chyba najgorszym dniem w moim życiu . Nie chce pisac co się stało ale modliłam się żeby położyć się i zasnąć.
-pierwszy dzień świąt spędziłam z mężem w szpitalu . Babcia męża złamała nogę i miała skomplikowaną operację . Ma 86 lat wiec bylismy przygotowani na wszystko tym bardziej,że ma słabe serce.
- w drugi dzień świąt robiłam za kierowcę. Wracając z bratem i bratową o 1 w nocy podjechaliśmy na stację benzynową. Trafiliśmy na policję , pobitego faceta i jego matke. Stwierdziła,że to on ( wskazałana mojego brata) pobił jego syna a ta czarna za kółkiem mu pomagała -_- . Na szczęscie wszystko skonczyło się ok i nie trzeba było zamykać nas do wyjaśnienia
Dzisiaj się nie smucę. Dzisiaj świętuję bo mój lubu obchodzi urodziny
tak czy siak ściskam mocno
życzę Tobie i sobie,żeby ten nowy , nadchodzący rok był leprzy od poprzedniego
Dorotko, chyba jakis horror skopiowalas, bo nie chce sie wierzyc, ze to prawda:(((
Jutro jest ostani dzien tego roku a pojutrze przyjdzie Nowy i z tym NOWYM sle Ci same radosne dni i spokuj dookola!!!!
Sciskam cieplutko:)
Niestety kochana to wszystko prawda .
Wierze,że ten nowy rok będzie lepszy :-)
Dziękuję ślicznie za życzenia.
Tobie i Twojej rodzinie życzę Wszystkiego dobrego , przede wszystkim duzo, dużo zdrowia .
ściskam
Tez tak sobie pomyslałam- jak tineczka. To sie w głowie nie mieści!
No, dziewczyny - mama Agik miała rację - to są limity wyczerpane na ładnych kilka, jeśli nie kilkanaście lat. Co ja plotę - kilkadziesiąt, kurczę bladę!
Podtrzymuję całkowicie i jak najmocniej Twoje ostatnie zdanie - niech ten zbliżający się rok i wszyskie kolejne będą lepsze od tego.
Ściskam.
Zgadzam się z dziwczynami.. to co złe już za tobą, eraz będxzie tylko lepiej , ślę moc dobrych mysli
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> No, dziewczyny - mama Agik miała rację - to są limity wyczerpane na
> ładnych kilka, jeśli nie kilkanaście lat. Co ja plotę - kilkadziesiąt,
> kurczę bladę!
Chyba jednak tego limitu nie wyczerpałam
.
Dziewczyny moje kochane ja już nawet się nie smucę.Przed chwilą uśmiałam się do łez .
Wyobraźcie sobie,że 2 godziny temu zadzwonili do nas z knajpy, w której będziemy spędzać sylwestra. Miła Pani w telefonie poinformowała nas,że nie dopłaciliśmy pieniążków do zaliczki. W sumie 900 zł.
Idziemy w 2 pary. Znajomy miesiąc temu wpłacił zaliczkę w wysokości 100 zł a mój mąż dwa tygodnie temu dopłacił te brakujące 900 zł . Jakaś kobieta dopisała do kwitku z zaliczki ,że pieniądze zostały dopłacone ale nie wbiła żadnej pieczątki. 
No cuż. Ide się szykować a jak nas nie wpuszczą to pojedziemy na rynek , podobno będzie Chylińska , opijemy sie w 4 doopy i pozegnamy ten rok z hukiem .
Dziewczyny dziekuję Wam za to ,że jesteście .
dynio,tineczko,Wkn,makusiu,Agapis,jolciu,holly,agus,Zosiu ściskam Was bardzo ,bardzo mocno i jeszcze raz dziekuję za otuchę
O jeny!!! Dorota, to Ty masz pecha większego ode mnie, ale wcale mnie to cieszy. Życzę Ci, wbrew pechowi super zabawy i szczęśliwego!
Zwlekłam się z wyrka i siadłam ,zeby odpisać.
Melduję,że bez problemów nas wpuścili. Bilety sprawdzała pani, która przyjęła pieniążki od męża.
Bawiliśmy się super, nogi mnie bolą koszmarnie no i głowa również ;-)
Pozdrawiam noworocznie! Wszystkiego dobrego
reakcja prawidłowa :)))
nie ma co się już denerwować, kłócić, smucić, tylko zakasać sukienkę i w tany! :)))
nie ważne gdzie, tylko z kim i jak spędzać dzisiejszy wieczór
pozdrawiam ciepło i życzę udanego wieczoru!!!
Dzięki holly. Wieczór się udał . Ściskam mocno i życzę Wszystkiego dobrego!
Oj Dorotko , współczuję , najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło , przytulam mocno.
Dorotko kochana Ciebie również przytulam mocno i życzę spokoju i radości w Nowym Roku. Pozdrawiam - Agapis
Dorotko kochana przytulam mocno i wierze, ze ten 2010 Rok bedzie o Niebo lepszy a wszystkie smutki uleca z hukiem petard tam skad juz nigdy nie wroca. Trzymaj sie i na przekor losowi tancz abys miala taneczny a nie smutny rok. Zdrowka dzieciom zycze przede wszystkim. Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękuję Dorotko :-))
Tobie i Twoim bliskim również życzę Wszystkiego dobrego w tym nowym roku!
Tak, jak Dorotce, sle i Tobie zakonczenie smutkow i klopotow jutro! A z Nowym ROKIEM , juz pojutrze sle cala fure dobrych fluidow i Wszystkiego Najlepszego!!!!
Sciskam cieplutko:)
Dyniu domyślam się co przeżywasz....dla mnie ten rok był równie okropny:rozwód,problemy z byłym małżonkiem,teściową(bo niestety musiałam z nimi jakiś czas mieszkac-totalny koszmar),problemy finansowe.Potem niepewnosc czy uda mi się załatwic sprawy mieszkaniowe,przeprowadzka-udało się i to był jedyny miły akcent w tym cholernym mijającym roku...Miałam chwile załamania,dlaczego własnie mnie to musiało spotykac,co ja takiego zrobiłam i takie tam,użalałam się nad sobą ale teraz jest lepiej.Ogarnęłam to wszystko i jakoś nabrałam pewnosci siebie i wiary że wszystko musi byc lepiej....czasami pojawiaja się jeszcze wątpliwosci ale już sporadycznie.Głowa do góry,musi byc dobrze,innej opcji nie ma!!!!Życze Tobie i Wam wszystkim wszystkiego dobrego z okazji Nowego Roku i oby był lepszy od tego mijajacego....a sobie życzyłabym zdrowia dla siebie,rodziców i córki oraz.....odrobiny szczęścia w miłosci bo tego ostanimi czasy baaaaardzo mi brakuje......
Analena, to moge Cie zapewnic, ze "za rogiem trawa jest zawsze zielona", tak sie u nas mowi:) Szczescie, milosc czeka i na Ciebie i tego Ci zycze w nadchodzacym Dobrym Nowym Roku!!!!
Wierzę, że takie nieszczęścia w tak krótkim czasie są rzadkością. Ja miałam cztery pogrzeby w jednym roku. W przyszłym roku na pewno będzie lepiej.
Popłacz, powspółczuj, poprzytulaj. To ludzkie a przecież właśnie tym jesteśmy.
Bardzo, bardzo Ci współczuje i przytulam Cię cieplutko.... Zachęcam Cię do przeczytania krótkiej historyjki... http://wielkiezarcie.com/article48626.html
Pozdrawiam!!
Pozdrawiam cieplo i serdecznie. Nie jestem zbyt religijna, ale mysle, ze gdy los nas tak ciezko doswiadcza, nie dzieje sie to bez powodu. Mysle, ze masz obecnie bardzo wazna role do spelnienia. Tak wielu osobom jestes w tej chwili potrzebna! Nie czas na slabosci. Zycze Ci na Nowy Rok duzo sil i pogody ducha. Elzbieta
pozdrawiam gorąco i szczerze współczuję
trzymajcie sie dziewczyny!!!
przesyłam dobre myśli i dobre fluidy
powodzenia!!
ja również współczuję i teraz będzie tylko lepiej. napewno!
będzie dobrze.
każdy ma problemy, swoje, bliskich, zmartwienia, ale czasami spadają na głowę w ilościach zbyt dużych
coś w tym jest, że kiedy jest źle, zazwyczaj po chwili jest jeszcze gorzej
ale w końcu jest lepiej! i zły okres mija
życzę dużo siły w przetrwaniu tego złego i walki z przeciwnościami losu
będzie dobrze :)
Bardzo mi przykro ;(
Ja tez nie mialam zbyt wesolo w te swieta.. W pierwszy dzien swiat, mojego Tatusia karetka wziela do szpitala.. bardzo to przezylam.. Przeryczalam cale swieta...
Teraz jest juz lepiej(ciagle jest w szpitalu, pod opieka lekarzy)...
Codziennie, calymi dniami, mysle ze teraz moze byc juz tylko lepiej..
I wiem ze tak bedzie!!!!!!!1 Z dnia na dzien coraz lepiej..
Poplacz sobie, bo to pomaga...
I wierz ze wszystko sie ulozy...
Przytulam..
Dyniu, wyglada na to, że dopadły Cię trudne chwile w jakimś skomasowanym ataku, ale...teraz już będzie tylko lepiej. Przekonasz się. Wierzę, że ten Nowy Rok będzie szczęśliwy. Najważniejsze, że Twoi bliscy są przy Tobie a reszta... Będzie dobrze. Przytulam.
Mam nadzieję, że wylane łzy i tyle słow pocieszenia przyniosły ulgę strapionej Dyni i Dorocie. Trzeba przyznać, że życie Was nie rozpieszcza ostatnimi czasy, ale to właśnie Wy, zdrowe i uśmiechnięte macie iść i pomagać, pocieszać i bronić przed emocjonalnym załamaniem waszych najbliższych. A teraz pozbierajcie się, pomalujcie pazurki i rzęsy i nie dajcie się czarnej bestii. Życzę Wam wytrwałości w tym trudnym czasie życiowego egzaminu. pozdrowienia
Dynio kochana tyle słów pociechy napisały Ci dziewczyny, że ja Ciebie tylko mocno przytulę i wyślę całe miliony dobrych fluidów. Niech ten Nowy Rok przyniesie Twojej rodzinie zdrowie, spokój i radość. Pozdrawiam ciepło - Agapis
Witaj.Wiem,ze jesli ktos opowie Ci o swoich problemach,nie pomoze na Twoje.Chodzi mi o to,zebys uwierzyla,ze to zbieg przykrych okolicznosci i trzeba czasu,aby ochlonac.Wszystko sie '#naprostuje''Tez mialam taki okres w zyciu,i to kilkuletni,ze przypomonalo to horror.Po smierci taty zmiana(z koniecznosci opieki nad mama)miejsca zamieszkania,pracy na ciezka,stresujaca i mniej oplacalna,problemy finansowe,wieczny remont domu-staruszka.Najgorsze przyszlo pozniej,czyli choroby-najpierw dzieci,pozniej ja.Co do dzieci,trwalo to przez kilka lat,tzw choroby przewlekle.Bylo podejzenie raka u jednej z corek,przewlekle stany zapalne calego ukladu pokarmowego.Mlodsza rowniez kilka lat chora.Ciagle jednoczesnie lub kazda z osobna jak nie w szpitalu,to w sanatorium.Kiedys spotkalysmy sie w trojke w tym samym szpitalu jako pacjentki.Moze moj organizm nie wytrzymal nadmiaru stresu,a moze zbieg okolicznosci.Klopoty osobiste to juz ''pestka''Powoli minelo,co najgorsze.Dziewczyny dorosly,choroby co prawda nie minely bez echa,ale da sie z tym zyc.Twoja siostra tez potrzebuje czasu i ciepla z Waszej i meza strony.Urodzi(a wierze,ze tak bedzie)drugie dziecko,bol przycichnie.Kolezanka tez potrzebuje pomocy,ale nie litosci,tylko przyjazni i sily-swojej i otrzymanej od bliskich jej ludzi.Pozdrawiam Cie serdecznie i ''trzymaj sie''