Dziś oglądając tv usłyszałam że większość jedzenia ma składniki rakotwórcze. I tak grillowanie to co najwyżej kilka razy w roku smażenie w łoku też jest rakotwórcze. A kucharze w nich gotujący chorują częsciej na raka. Jestem w szoku co się dzieje z naszym jedzeniem, na szczęscie grilla robie najwyżej 2 razy do roku. Ale czytając prasowe doniesienia o żywnośći włos się jeży a jedzenie świeci (oczywiście w przenośni). Tyle się mówi żę odżywiamy się zdrowiej ale czy tak jest na prawdę??? Nowalijki to sama chemia, marchew połaniacz metali ciężkich no te wszędobylskie glutaminiany. Kupujemy mięso nstrzyknięte wodą i chemią o wędlinach nie wspomnę że ze 100 kg wychodzi nam 150 wyrobu gotowego czysty zysk. Mam 2 malusich dzieci i tak spoglądam na nie i myślę czy można jeszcze karmić dzieci zdrowo?? Danonki też były skrytykowane jako dziadostwo. Czekoladę truskawkową robi się już z buraków bo taniej. Przykładów można by pisać i pisać.
Czy jesteśmy już skazani na jedzenie sztuczne oraz nafaszerowane chemią?? Czy możę większość z tych artykułów to marketing??
To może poczytaj http://wielkiezarcie.com/article60103.html
Przeczytaj książkę ;Nasiona kłamstwa; to dowiesz się więcej jak ludzie są faszerowani chemią i o manipulacjach rządów na świecie.................. polecam.
Dziękuje za radę może kupię w najbliższym czasie tylko z czasem na czytanie u mnie kiepsko. Pozdrawiam.
Trochę jest tak, że jedzenia nafaszerowanego chemią nie sposób wykluczyć. Jesli sama nie uprawiasz marchewki i ziemniaków, a kupujesz w sklepie- to prawdopodobnie warzywa i owoce były traktowane chemią.
Ale możesz ograniczyć, to co najbardziej szkodliwe.
Przeciez nikt Ci nie karze kupować gotowych dań- mozesz sama sobie ugotować więcej i zamrozić. Nikt Ci nie karze kupować gotowych wędlin. Mozesz raz w tygodniu upiec dwa kawałki mięsa i to jeść z chlebem. Nie musisz kupować tez danonków- kup jogurt typu greckiego i zmiksuj dzieciom z dodatkami takimi, jak chcą. Bardzo podobnie jest ze słodyczami, z większością rzeczy. Całkowicie wyeliminowac chemię z jedzenia jest bardzo trudno, ale mozna znacznie ograniczyć.
Uszy do góry :)
Ja nie kupuję dań gotowych nie stać mnie na to są za drogie. Czasem faktycznie zdaży mi się ale to jak kilka razy w roku też nie kupuję. Kostek rosołowych i vegety nie używam. Ale tak co jakiś czas czytając i słuchając co jemy to włos mi się jeży. Mamy działkę z niej mam owoce na zimę oczywiście w słoiki. Ale coraz częściej wśród działkowiczów słychać nie popsikasz nie będziesz mieć. Staram się kupować rozsądnie i na co mnie stać. Tylko żę straszne jest to jak jesteśmy oszukiwani i że etykietki często to tylko połowa prawdy.
Popieram Agika - można ograniczyć na codzień chemię w żywności, ale w praktyce jest to bardzo trudne , drogie i czasochłonne . Co do grillowanej żywności - mniej nitrozoamin jest w żeberkach z grilla niż w kiełbasie -ta była peklowana a i kiedyś żywność przyrządzano tylko przy pomocy otwartego ognia . Dyskusja czy chemia w żywnosci jest potrzebna / czy nie / prowadzi do nikąd. Faktem jest, że niektórzy producenci przesadzają z chemią- sa nieuczciwi i w celu wiekszych zysków /np. przedłużenia trwałości/ nie przestrzegają przepisów . Z drugiej strony żywność bez chemicznych wspomagaczy / zasada "jedzenia oczami" / nie jest już atrakcyjna na rynku . Faktem jest, że niektórzy zjadacze nie rozumiejąc technologii / dodatkowo nie wierząc , że ktoś to jednak bada / wymyślają swoje teorie "dlaczego żywność jest niezdrowa?". Po pierwsze - hasło "zdrowa żywność " zostało przeniesione do lamusa - mówi się i pisze o "bezpiecznej żywności" - co jest zdrowe dla przeciętnego człowieka nie jest zdrowe dla diabetyka. Po drugie - nie kupimy tanio produktów z najwyższej półki - czymś muszą się różnić parówki za 4 zł/kg od tych za 20zł/kg - i parówki od szynki ? Po trzecie - bądźmy świadomymi konsumentami - czytajmy etykiety i zwracajmy uwagę na terminy przydatności . I po czwarte, i ostatnie - patrzmy przez palce na reklamy - nie dajmy się wmanewrować w wojnę między koncernami - nie dajmy sie zwariować - najważniejszy jest umiar w jedzeniu, różnorodność diety i pomyślunek. Nie wszyscy muszą pić ten napój w charakterystycznej butelce do obiadu . Nie wszyscy muszą się zapychać się tłustymi , solonymi, pełnymi chemii wiórowatymi przegryzkami tylko dlatego , że jest święto piłki nożnej i więcej czasu spędzamy przed TV . Zwyklemu zjadaczowoi chleba polecam zdrowy rozsądek .
"można ograniczyć na codzień chemię w żywności, ale w praktyce jest to bardzo trudne , drogie i czasochłonne"
Trudne nie jest wcale.
Drogie też nie- wręcz przeciwnie, nic nie jest tak drogie, jak gotowe dania.
Czasochłonne- fakt, ale można się zorganizować tak, zeby to nie było uciazliwe.
Z całą reszta się zgadzam :)
Popieram Agika i Ciebie.Zachowajmy zdrowy rozsądek dla naszego zdrowia i oszczędności portfela.Tam,gdzie możemy,zastępujmy potrawy kupne przygotowanymi własnoręcznie,ze sprawdzonych produktów (bez użycia zbędnej chemi).Nieprawda,że gotowanie zajmuje dużo czasu.Może,ale nie musi.Też wracałam nieraz po 10-12 godzinach pracy tak zmęczona fizycznie i psychicznie,że marzyłam tylko o leniwej drzemce w fotelu,ale starałam się zawsze mieć ciepły,własnorecznie przygotowany posiłek (czasem ratowałam się wcześniej zamrożonym).Dlaczego mam przepłacać za przereklamowane i niezdrowe jedzenie,często niesmaczne?Wolę upiec mięso czy pasztet,uwędzic czsami szynkę (wiem,nadmiar wędzonek też szkodzi,ale...nie przesadzam z tą ilością,a po prostu lubię),która lezy w lodówce jak świeża 2 do 3 tygodni,podczas gdy kupna "chodzi"po 3 dniach.Zmiksuję sama jogurt czy twarożek-przecież to sama przyjemność,przygotuję czasem jogurt czy twaróg ze "swojskiego mleka".Zrobię surówkę z warzyw z mojego ogródka,ugotuję kompot zamiast pić kolorowe "gazowańce'.Owszem,"zgrzeszę"czasem-zjem jakieś chipsy,czy wypiję 'colę"ale nie "żyję"tym na codzień.
Ten człowiek nie zasługuje na te literki "dr" przed nazwiskiem
zgadzam sie z tym, to nastepny olśniony co wyda książke z nową metodą odżywiania żeby zbic kase.
hahaha musiałam byc jeszcze nie rozbudzona, ale nie zdziwi mnie juz nic.....
"Ludzkie serce jest tak zaprogramowane, aby uderzyć określoną ilość razy." Ciekawe. Czyli wynika z tego, że długo nie pożyję bo moje serce bije szybciej niż przewiduje norma.
Nawet najzdrowsza żywność jeżeli jest źle podana przestaje być zdrowa.
W tym artykule pisza ciekawe rzeczy o zdrowej zywnosci, warto przeczytac. Lato spedzam na wyspach w Grecji i naprawde jest tu bardzo duzo 100 latkow, mojej szwagieki ojciec ma 104 lata. Ludzie tu jedza bardzo duzo warzyw, sery, chleb, owocow a miesa bardzo malo.
http://www.zyjdlugo.pl/?page=artykul&id_art=704
Poszukaj inny link, bo tego artykulu w podanym linku nie ma, wiadomosc: "brak artykulu".
Dziekuje, nie sprawdzalam i bylam pewna ze artykul jest. To moze ten link:
http://www.ofeminin.pl/diety/dieta-srodziemnomorska-skuteczne-odchudzanie-dieta-f36484.html