Przedwczoraj w Bydgoszczy dwóch chłopaczków 12 i 13 lat w stanie krytycznym wczoraj pięcioro też w wieku gimnazjalnym w Białymstoku z objawami zatrucia a dziś czytam, że i w niedaleko ode mnie położonej Iławie kolejne pięcioro dzieci w tym dwójka w wieku 10 lat w ciężkim stanie po zażyciu dopalaczy. Słuchajcie co się dzieje??? Nie boicie się o swoje dzieci? Ja choć nie mam dzieci to zaczynam się obawiać choćby jeździc samochodem bo jaki taki jeden z drugim walnie sobie Tajfuna czy inne specyfiki to też może być przyczyną czyjegoś nieszcześcia. Czy ja się zestarzałam i nie rozumiem otoczenia czy to jednak nie tylko moje obawy i spostrzeżenia. No bo kurcze chyba nie po to rodzi się i wychowuje swoje dzieci, tyle się mówi o zaufaniu, o bezstresowym wychowywaniu.
Słyszałam ,że 21 latek prowadzi sieć sklepów z dopalaczami i mozna je kupić legalnie . koszmar !!!
W większych miastach jest nawet po kilkanaście tych sklepów są legalne bo substancje używane do ich produkcji są ogólniedostępne np, szałwia,lawenda, nawóz do kwiatów czy zmywacz do paznokci tyle że w odpowiedniej kombinacji dają efekt jak narkotyki. Oburza mnie raczej fakt że zażywają to coraz młodsze dzieci i z każdym dniem jest coraz więcej przypadków zatruć i uszkodzenia narządów wewnętrznych. A przecież te dzieci mają całe życie przed sobą.
Babcia moja jak żyła, zawsze mawiała, lepsze bite niż zdechłe:) Właśnie takie są skutki bezstresowego chowania dzieci, matka z ojcem gonią za kasą, nie mają czasu dla dzieci.
Chcąc im wynagrodzic brak czasu , dają im pieniądze, a dzieci jak to dzieci, chcąc zwrócic na siebie uwagę, zażywają narkotyki i dopalacze. I co najgorsze robią to coraz młodsze dzieciaki, normalnie szok.
Ponieważ moja córka jest nastolatką, nie ma dnia żebym jej nie gadała jakie niebezpieczeństwa czyhają na nią na tym zepsutym świecie.Jak narazie , nie mam z nią kłopotów, ale nie wiem co będzie dalej i bardzo się o nią boje.
Ja jak byłam nastolatką , nie działo się tak jak się dzieje teraz, poszło się na zabawę lub dyskotekę, nawet mi do głowy nie przyszło pali lub pic , o narkotykach w moim środowisku się nie rozmawiało.
Nie ma złotego środka na wychowanie dzieci. Ludzie pracować muszą i chociaż byśmy chuchały, dmuchały na nasze pociechy to nie uchronimy ich przed takimi niebezpieczeństwami. Jedyny skuteczny sposób to zakaz sprzedazy tych środków.
Ze skutecznością to nie przesadzajmy ale dziwi mnie bezradność państwa. Jedyne co do tej pory zrobiono to nękanie kontrolami skarbówki. I to zdaj się była jednorazowa akcja. Kiedyś tak sobie wymyśliłem, by przed każdym takim sklepem postawić strażnika miejskiego z patrolu szkolnego. Niech legitymuje dzieciaki. A potem "sprawdzić" u rodziców, czy nie powinno być w szkole. Z informacją, gdzie było wylegitymowane.
Moim zdaniem źle postąpiła ta osoba która sprzedała nieletnim.A i rodzice są zaganiani pracą i nie mają czasu uświadomić dzieciom czym to grozi itd!Ale to żadne tłumaczenie.Chyba w Polsce jeszcze nie ma zakazu sprzedaży nieletnim,a jak jest to widać mało kto tego przestrzega!!!Ale co sie dziwić,jak małolaty już palą i piją piwo,szok,szok co sie teraz dzieje!!
Małolaty zawsze piły i paliły. Był klej, ropuszczalnik, były opiaty, konopie... tylko komunistyczne media o tym milczały. To był temat tabu, no bo jak to, w socjalistycznym raju narkomania? A że np/ ośrodek dla dzieci uzależnionych w Garwolinie (nb. fatalny w skuteczności!) pękał w szwach, to wiedziało niewielu. No i "towar", najczęściej domowej roboty, był zabójczy. Narkoman rzadko żył dłużej niż dwadzieścia kilka lat, to i było ich mniej. Selekcja naturalna.
Nie wszystkie , nie wszystkie Jareczku, najczęściej te z najporządniejszych domów które zostawały same sobie.
Niekoniecznie. Te z dobrych domów częściej trafiały na detox. Te z gorszych zwykle na dworzec centralny.
Masz rację, ale nie dzieciaki z wsi, kiedyś żyło się inaczej na wsiach, jak małolat się napił, to mu ojciec wpierdziel spuścił, że więcej nie spojrzał na butelke.O kleju nawet nie było mowy, dzieciaki wiedziały że budapremem to się dobrze klei, ale przebite dętki rowerowe.
Dopiero poźniej jak dzieciaki poszły do szkoły do miast, kolesie miastowi już im pokazali świat:)
Mamo Rózyczko masz całkowitą rację. Ja mieszkam od urodzenia w mieście i nigdy po coś takiego nie sięgnęłam.Dlaczego? Bo rodzice wytłumaczyli do czego to służy,że klej do klejenia dętek itp a alkohol to tylko dla dorosłych,a ty masz książkę i się masz z niej uczyć języka ojczystego.Teraz małolaty maja za bardzo popuszczone,a potem rodzice sie dziwią jak ich kochany synek,córcia mogły zrobić coś takiego!
Właśnie z tych najporządniejszych domów,które zostawały same sobie.Mną rodzice dobrze sie zajmowali i mama pracowała,i nie w głowach było,żeby zapalić,czy napić się alkoholu.No cóż tak wygląda bezstresowe wychowanie.
MR sorry wysuwanie teori, że najczęściej te z najporządniejszych domow które zostawały same sobie jest kompletną bzdurą. W latach 90 pracowałam społecznie w monarze. Zajmowalam się dziecimi i młodzieżą z patologicznych rodzin. W mojej grupie tak naprawdę nie było dzieci z patologicznych rodzin. Były dzieci zagubione czasem przestraszone. Ludzie z róznych przyczyn potrafią się zagubic. Wyobraż sobie taką sytuację Różczyczce dobry kumpel daje cukierka. Ona ma na niego ochotę i nie ma powodów żeby mu nie ufać. Cukierka dostaje mimochodem niby przypadkiem przez kilka dni . Po tygodniu jest w ciągu chce cukierka ale kolega mówi proszę bardzo ale zapłać mi. czasem tak to sie zaczyna. Dlatego nie osądzaj nikogo, proszę.
Jarek za moich czasów, była maryśka, haszysz, amfa, kleje no i hera oczywiście. Teraz wszystkie narkotyki sa zakazane ale niebezpieczeństw i środków odurzających jest więcej. Pojawiły się sklepy z dopalaczami moim zdaniem bardzo poważne niebezpieczeństwo.
Zgadzam się. Jest teraz taki wybór, że granice między tzw. miękkimi, a twardymi czy dopalaczami jest bardzo płynna i łatwo dzieciakowi wmówić, że to przecież nic takiego, że wszyscy twoi koledzy tym się wspomagają. Choćby po to by dłużej się uczyć albo bawić w klubie. Dlatego jestem zdecydowanym przeciwnikiem i dopalaczy i trawy.
I powtórzę: rozgraniczenie na "porządne" i "nieporządne" domy to jakiś mit. Różnica jest taka, że te z porządnego stać na lepszy towar,a rodzice zafundują detox jak się w końcu zorientują. Te z nieporządnych będą pić kompot i skończą na dworcu.
Dokładnie każdy może ulec jakieś presji. Zastanawiam się. Czy jako matka będę w stanie uchronić swoje dziecko przezd takimi niebezpieczeńswami. Każdy nastolatek przeżywa chwile, buntu odala się od swoich rodzicow ( bo przecież on, ona jest już dorosła ). Czy kiedy to nastanie to moje dziecko bedzie potrafiło powiedzieć Nie. Brrr dowiem się za kilka lat.
No tak ale czy dziesięcioletnie dziecko to narkoman? Oj chyba nie. Dopalacze od razu u takich dzieciaków powodują ciężkie powikłania i uszkodzenia narządów to już chyba nie narkotyki to metoda na świadome/nieświadome samobójstwo bo ciężko od 10 latka wymagać odpowiedzialności i świadomości za konsekwencję tego co robi. Ale czy 10 latek potrzebuje odmiany świadomości, haju czy jakby to nazwać. Takie dziecko powinno chyba się uczyć, grac w piłkę i latać po podwórku a nie wdychać,palić czy łykac takie środkie. Dopalacze to jak widze styl życia ale dla dorosłych ot taka moda parę lat temu była to amfetamina a teraz to badziewie nie dośc że ogólnodostepne to jeszcze ma lepszego kopa.
Powinno ale też jest bardzo podatne na wpływ starszych kolegów. Nie znamy szczegółów. Ja tylko tak delikatnie protestuję przeciwko modzie na narzekanie na "dzisiejszą młodzież", bo "kiedyś tak nie było". Twierdzę, że było. Teraz zatruł się się 10 latek? Ja pamiętam przypadek z mojej podstawówki, gdy chłopak w podobnym wieku zachłysnął się wymiocinami, gdy po kleju stracił świadomość.
Inna sprawa, że te dopalacze, wszechobecna amfa, efedryna czy inne takie ponoć bezpieczne to jest coś strasznego. Za łatwo, za blisko, na wyciągnięcie ręki i niby coś chcą z tym zrobic ale to już trwa lata!
Ja nigdy nie miałem kontaktu z dopalaczami. Próbowałem papierosów i niezbyt mi smakowały. Moi koledzy ze szkoły mają za to problemy, ponieważ ich rodzice się ciągle kłócą. Innych są po rozwodzie, a mój kumpel za to że miał zaakceptować nowego przyjaciela matki dostał od niego kłada. Tutaj na forum widziałem, że jedna babka także zamierzała zdradzić swego męża. Tylko co później na to dzieci? Jeżeli ktoś ma problemy w domu, to łatwiej mu sięgnąć po szczęście w saszetkach.
Nie dzieci kochane co Wy za problemy macie ja Wam powiem co Wy macie za problemy za rzadko w dupsko dostajecie . Moi rodzice się rozwiedli jak miałam 13lat a ojciec pół życia chlał ale to nie znaczy że miałam ćpać i marnować sobie całe życie. Ja współczuje tym biednym rodzicom w takim razie. Kłócic im między sobą nie wolno, klapsa takiemu podrostkowi też nie dasz bo zaraz na prokuraturę pójdzie że matka go bije. A matko kochana to ćpajcie sobie i się dopalajcie może spokój będzie :D Ja przepraszam za sarkazm ale dzieciak mnie rozbroił normalnie swoimi wywodami, że zazywają dopalacze i narkotyki przez rodziców.
A ja chyba KIRI rozumiem.Może rzeczywiście część dzieciaków bierze to aby zapomnieć jak ,,fajnie" jest w domu.Przychodzi ze szkoły atu ojciec chla , matke leje nic ich nie obchodzi . Z dzieciakiem trzeba rozmawiać i słuchać tego co on mówi , czasem przylać mu nie jest najlepszym wyjściem.Mam nadzieje, że mój 11-letni syn nigdy po to gówno nie sięgnie.
Moi rodzice są równi. Właśnie postawiliśmy im bilety do kina
Współczuję. Mieli powody, by się rozwodzić. Oczywiście, że dzieciaki ćpają przez starych! Nie mają oni dla nich czasu, kłócą się, rozwodzą i robią haremy. Czytałem na jednym z forumów, że chłopak miał ojca, kt prowadził dom publiczny.Nie wiedział, która pani to jego matka.A później miał problem w związkach, bo związał się z 3 dziewczynami, 2 zrobił dziecko i dla niego to było ok. A co na to te dzieci?
Bić dzieci nie wolno, to akurat dobrze, bicie niczego nie uczy poza nienawiścią i agresją. Kłócić się przy dziecku też nie wolno- ani to mądre ani wychowawcze. Co innego dyskusja, co innego wrzaski i krzyki. Rozumiem kiri- niby jakie problemy maja mieć dzieciaki? Dom to wzorzec, rodzina jest tym co znamy najlepiej. Jedno dziecko stwierdzi, że nie popełni błędów rodziców, inne też ale zabraknie siły. Moja mama miała dla mnie czas, moi znajomi ją uwielbiali, miałam wszystko czego potrzebowałam, uwagę, rozmowy, pomoc w każdej chwili pieniądze. Nigdy nie brałam prochów ani niczego w tym stylu. Robiłam za to masę innych rzeczy o których mam nadzieję nawet wam się nie śniło. Wyrosłam na człowieka, pracowałam z "trudną" młodzieżą, teraz mam dzieci i boję się co będzie jak podrosną. Będę pewnie ostrożniejsza wobec Młodych,narkotyki są dostępne już w szkołach podstawowych, 7latki są częstowane cukierkami, dostają naklejki od kolegów. Bezstresowe wychowanie, brak czasu dla dziecka, awantury zdrady itd nie sprawią, że dziecko na 100% zacznie ćpać, pić palić, czy robić inne rzeczy. W mieście, w którym jeszcze mieszkam jest kilka sklepów z dopalaczami, klientów im nie brakuje mimo policjantów legitymujących wszystkich wchodzących, mimo cotygodniowych niemal podpaleń. Nie rozumiem jak własciciele tych....sklepów mogą wzbogacać się na krzywdzie innych.
No dobra to przyjmij że winę za dopalacze i narkotyki ponoszą rodzice nie wszyscy absolutnie nie generalizujmy bo czasem to ciekawość dziecka czy wpływ kolegów. Ale parę miesięcy temu w Ostródzie to miasteczko też niedaleko mnie afera na dwieście fajerek 8 gimnazjalistek w ciąży na skutek zabawy w słoneczko z kolegami. Albo moda na bransoletki z tzw charmami które noszą gimnazjalistki i określone charmy (np. klaun,serduszko itp) oznaczają preferencje seksualne tych że dziewczynek. Mam koleżankę nauczycielkę w tym że gimnazjum jest młodą kobietą i zaprzyjaźniła się z takimi uczennicami co na kółko przychodziły i one jej objaśniły i to słoneczko i te charmy. Czy to też wina rodziców?
Ale ja chyba napisałam, że to nie wina rodziców, często to dziecko jest podatniejsze. Jedno z patologicznej rodziny idzie w ślady rodziców a inne nie. Te wszystkie słoneczka, bransoletki to żadna nowość, może tylko forma się zmienia kiedyś było to mniej infantylne.
wszystkie słoneczka, bransoletki to żadna nowość, może tylko forma się zmienia kiedyś było to mniej infantylne.
to ja jestem chodzącym dinozaurem bo za moich czasów tego nie było a w jakiej formie to występowało kiedyś ?
Nie jesteś dinozaurem, byłaś po prostu porządnym dzieckiem. Za moich czasów nie kłapało się dziobem o tym co się robi w czasie lekcji albo po nich. Do tej pory nie wiem, kto u mnie w szkole prochy sprzedawał ale wiedziałam za to wiele innych rzeczy. Chyba nie powinnam pisać co się działo za moich czasów w szkołach i poza nimi na forum otwartym...
he he no ja za takiego 100 % porządnego dzieciaka się nie uwarzam też było by o czym opowiada. Zdziwiona jestem tymi charmsami napisałaś że dawniej tez się jakoś to pokazywało . Za moich czasów nie. Mam 35 lat. Owszem jedna przyjaciółka mogła powiedzieć drugiej ale nie nosiło się z tego pwodu bransoletek itd. Nie wspomnę o współczesnych zabawach
Tak ja też jestem dinozaurem w takim razie mimo że lat mam 32 i mieszkam w dużym mieście. Moi kumple z podstawówki klej to tak ale jedli biurowy :D jak byliśmy w 8 klasie to dopiero popijać zaczęli a dopiero w drugiej klasie szkoły średniej dwie koleżanki z klasy zaczęły w agencji towarzyskiej pracować. Ale jeżeli uważacie za normalne że 12 latka uprawia seks i ma swoje preferencje seksualne i że jest to zupełnie normalne że uprawia go za pieniądze od tyłu z dorosłymi mężczyznami i ma z tego przyjemność i że jeszcze nie powinni o tym inni kłapac dziobem no to tak faktycznie ja jednak jestem staroświecka mimo że i wypić swoje wypiłam w życiu i trawę paliłam ale chyba mój gatunek już wyginął. i chyba teraz tak po przemyśleniu to się w sumie cieszę że nie mam dzieci. To w takim razie tam w Ostórdzie nie potrzebnie prokurator śledztwo wszczynał w sprawie tych ciąż wystarczło było uczniów popytać.:D I z dopalaczami tak samo będą jeszcze długo legalne i żadne referendum ni zbieranie podpisów pod rzadną ustawą niczego nie zmieni bo przecież to wszystko jest takie oczywiste i praktykowane od lat.
Gdybym kiedykolwiek zapaliła zielsko to byłaby to moja największa porażka chyba. Obrzydliwość. Nie uważam, że to normalne ani dobre, że małoletnie osobniki się nie szanują. Ale tak było jest i będzie. Widzę że się nie zrozumiemy, trudno. Nie było takiego dostępu do internetu, nie powielaliśmy wzorców zagranicznych gwiazdek, nikt się z preferencjami nie obnosił bo po co? Mniej tv, więcej ruchu i będzie ok. Choć najbardziej zdemoralizowaną młodzież jaką znam stanowią i stanowili... harcerze i ci co na Oazy kościółkowe biegali. Mam dzieci. Nie boję się. Wychowuję i obserwuję. Najwyżej pójdą do szkoły wojskowej- tam sobie nbie poszaleją. Jestem zwolennikiem ograniczonego zaufania.
Wiesz, myśmy po prostu seks co najwyżej uprawiali- preferencje to taki nowoczesny wynalazek:)
A nie uważacie że teraz wymagania wobec dzieci są inne??? Często się słyszy o tym że dzieci muszą być najlepsze. Rodzice wysyłają swe dzieci na wszelakie kursy zajęcia dodatkowe. A dziecko to dziecko musi też mieć czas na zabawę. Ile jest takich dzieci, które na dają rady, a tu bierze tabletkę i jest często jak nowonarodzony. Ja chodząc do szkoły musiałam się uczyć ale dziś to nie wystarczy. Rodzice są często nastawieni na sukces swoich dzieci - dzieci muszą spełniać ich marzenia o sukcesie. No i fakt że dzieci są samotne mieszkam na wsi i uwieżcie mi że wiem gdzie mieszkają dzieci po ubraniach na balkonach bo siedzą tylko w domach a starsze przed komputerem. KTO jest winien że dzieci sięgają po dopalacze wszyscy rodzina, często szkoła, która przymyka oczy na wiele spraw. Zaufanie to dla mnie podstawa dobrego wychowania nie można kontrolować dziecka 24 h bo zacznie się bunt i ucieczki będzie tylko gorzej. Jeśli chce się mieć dziecko- przyjaciela to musimy zaufać dziecku bo jak będzie chciało żażyć dopalacza to zrobi to nawet w kościele albo w szkole.
Dagusiu. Zwróciłaś uwagę na bardzo ważny fakt- szkoła. Wprowadzenie gimnazjum to najgorsza rzecz jaka mogła się przytrafić dzieciakom. Kiedyś nauczyciele znali dzieci od małego do czasu kiedy stają się młodzieżą. Łatwiej było zauważyć, że coś jest nie tak. Teraz dzieciaki wrzuca sie do gimnazjum, naraża na olbrzymi stres związany ze zmianą środowiska. Moim zdaniem dziecko jak i młody człowiek potrzebuje stabilizacji, która przez reformę szkolnictwa i Pana Giertycha została zaburzona.
Niestety tak jest pozatym często nauczyciele nie widzą nie chcą widzieć co się dzieje z dziecimi bo nie chcą robić sobie kłopotów. Słyszałam już opowieści o matce, która poszóla do szkoły na wezwanie bo córka była piana w szkole a matka na to - że mówiła cóce żeby nie piła jak idzie do szkoły juz po możę. Ale też molochy szkolne gdzie dziecko ginie w tłumie ja podstawówkę kończyłam w szkole gdzie zajęcia kończyły się o godz 15 Pani drektor znała chyba wszystkie dzieci oczywiście na ile było to możliwe.
A Pan Giretych?? Szkoda słów.
Od jakiegoś czasu zaczełam prace i obok mojego miejsca pracy znajduje się sklep z dopalaczami,jestem przerażona tym, jakie dzieci tam przychodzą.Moim zdaniem powinno się zakazać działalności takim sklepom.Przecież jest to co najmniej przyzwolenie na używanie tych świństw dla dzieciaków "bo skoro jest dostępne to chyba nic w tym złego?"
Ale znając życie to pewnie i tak nic z tym nie zrobią, przecież Państwo tez ma z tego zysk (podatki)
Czy to tylko o podatki chodzi?A cale rzesze prawnikow,a ilu poli....w sie pozywi?Ilu biznesmenow czerpie z tego zyski? Ich dzieci,wg naiwnego mniemania,to niby nie dotyczy.
Wlasnie,dlaczego ustawy nie nadazaja za zyciem?
Aha,zapomnialabym jeszce o..chemikach,szarych pracownikach produkcyjnych (itp,itd),ktorzy beda chwalic wnieboglosy zwalczanie bezrobocia.
W dzisiejszej Wyborczej jest duży artykuł o dopalaczach/rozwalaczach.
Polecam ciekawy artykuł z "Angory" z 37 numeru - "Król dopalaczy ma 23 lata,105 sklepów,2 apartamenty"...
Popyt jest i tyle...Tak samo jak na papierochy czy wódę...
Ot i tyle w kwestii bezstresowego wychowania i zaufania :/
Ja się nie obawiam ,bo wiem na 100%,że moja córka nie sięgnie po to świństwo.Dziecko zrobić i urodzić to nie sztuka ,trzeba jeszcze trochę czasu mu poświęcać.W życiu nie tylko kariera i pieniądze są ważne..................czasem warto usiąść i się trochę zastanowić nad własnym życiem.
Nie dawaj głowy za córkę...Bo różnie może być w zyciu.
Ja dawałam głowę, że mój gimnazjalista w ąyciu nie sięgnie po papierosa (ma uczulenie na dym, bardzo mu przeszkadza, gdy ktoś pali) - a jednak...byłabym bez głowy. Spróbował, nie pasuje mu - ale spróbował...
Ja sie tylko modle w duchu - aby moje dzieci wykazały tyle zdrowego rozsądku (który mam nadzieję otrzymały łącznie z wychowaniem) i nie sięgnęły po to świństwo. Bo pewna nie mogę być...
Pewna nie możesz być bo nawet najlepsze dziecko i najlepiej wychowane może ulec presji rówieśników.
agatko nie jedna matka i ojciec tak mówil. Życzę Ci oczywiście aby Twoje dzieci nigdy nie sięgały po te świńsiwo.
Całkowicie zgzadzam sie z Tobą odnośnie teorii wychowania dzieci,ale życie jest wielką niespodzianką-nie zawsze miłą.
A propos tego jak to drzewiej dobre dzieci były:
Matka krzyczy na córkę:
- Zabraniam ci wracać tak późno do domu. Masz dopiero 17 lat. Ja w twoim wieku...
- Wiem, wiem. - przerywa córka - Siedziałaś stale w domu... bo ja miałam pięć miesięcy...