Temat juz mnie od dawna dreczy:)
Sa ciekawe dyskusje na forum np.na temat majonezu, olei, vegety... tanich i drogich produktow, pysznych salatek z puszki...brakuje mi jeszcze tematu o "modnych" produktach.
Przegladajac przepisy znalazlam ok. 400 przepisow z serem feta i ponad 100 z serem mozarella.
Przypuszczam, ze chodzi w tych przepisach o kopie tych specjalow, i sie zastanawiam, czy autorzy przepisow i ich uzytkownicy wiedza co to prawdziwy ser feta i mozarella?
Prawdziwy ser feta jest robiony z mleka owczego, lub mieszanki mleka owczego z dodatkiem mleka koziego.
Popularna jego podrobka jest ser typu feta robiony z tanszego mleka krowiego. Mnie osobiscie wogole nie smakuje, wole ten owczy.
Ser mozarella, to ser robiony z mleka bawolego.
Podrobka, to ser mozarella z taniego mleka krowiego.
Mozarella bawola kosztuje u nas 4 razy wiecej niz ta popularna. Ta krowia smakuje jak kawalek bezsmakowej (lekko kwasnej) gumy z mleka, bawola ma swoj lekki, specyficzny smak, jest jakby ze skorka, a w srodku lekko kremowa. Polecam sprobowac.
Ja kupuje do zapiekanek ta tansza, a do potraw na zimno degustuje sie ta bawola:)
Uwielbiam fete & mozarelle, ale jak to w kazdym przypadku orginal kosztuje wiecej. Do listy podrabianych serow trzeba dorzucic oscypki z mleka krowiego.
Chociaz od jakiegos czasu moja sympatia jest skierowana ku serowi koziemu ...mmmmm pychota, ale ten to dopiero kosztuje sporo.
Hmmm....rozmarzylam sie bo przypomnialy mi sie polskie oscypki. Maz jedzie na Wsz6ystkich Swietych do Polski to moze mi kilka przywiezie..i bryndze...Pycha.Co do fety i mozarelli : lubie jeden i drugi.Podrobki fety sa do zniesienia w farszach np do pierogow z feta i szpinakiem, aczkolwiek diabelsko slone.Mozarella i prawdziwa i podrabiana smakuje dla mnie nijak, jest neutralna, fajnie nadaje sie do kombinacji z ziolami.
Chcesz powiedzieć,że prawdziwa feta jest mniej słona od podróbek? Pytam bo jem bardzo rzadko ale tylko podróbki.
Prawdziwa feta tez jest slona ale ma duzo wieksze bogactwo smaku.W podrobkach czuje tylko sol i taki posmak lekko zgliwialego bialego sera.
To niech Ci przywiezie też i bundz - owczy ser - produkt wyjściowy do oscypka i bryndzy. Rewelacja!!!
właśnie chciałam kupić bundz w niedziele. Ucieliśmy sobie z mężem miłą pogawętkę z bacą. Bundza i oscypków ni ma teraz z owczego mleka. Owce zeszłty z hal. Polecam na zakupy wybrać się na wiosnę.
Aggusiu to chyba ,tez nie tak,w tym roku bylam pod koniec kwietnia w Polsce na weselu i chcialam kupic oscypki,i nic z tego nie wyszlo,dowiedzialam sie,ze owiec jeszcze nie wypasaja.To w koncu kiedy te owce sa pasione i kiedy mozna kupic oscypki bez dodatku mleka krowiego?
Najlepszy jest maj koniec maja bo jest najświeższa trawa :):) Pod koniec kwietnia owce już powinny się pasać. może tak Ci powiedzieli o mieli duże zapasy Krowich oscypków :):)
Nie wiem czy modą można nazwać coś co właściwe już trwa od ponad 10 lat..... Dla osób, które nigdy nie smakowały oryginalnych produktów nie ma raczej znaczenia czy jest jakaś różnica w smaku... Tym bardziej, że dużo osób nie czuje różnicy w smaku... Chyba, że zjedzą obie wersje w tym samym czasie, żeby porównać. Cena też ma tu dużo do "powiedzenia"....
Ja nie chce nikogo przekonywac do orginalow. Chodzi mi tylko o to, ze wszyscy placza jaka dzisiejsza zywnosc jest niedobra, sztuczna itp. a w supermarkiecie kupja tylko to najtansze...Czasami warto wydac na zywnosc wiecej pieniedzy. To my konsumenci doprowadzamy do tej zlej jakosci i masowki produktow, chcemy duzo i tanio...
Zapomialam napisac jeszcze o surimi, ktore wiekszosc uwaza za krewtki.
Użytkownik sanella* napisał w wiadomości:
>Zapomialam napisac jeszcze o surimi, ktore wiekszosc uwaza za krewtki.
Zakrewetki, kraby... pewnie i cielęcinę dałoby się z tego zrobic.
Jarek w watku "co jesz dzisiaj na obiadek", przeczytalam, ze ktos robil danie uzywajac poledwice (!) z dorsza. Zadalam pytanie, gdzie dorsz ma poledwice? Hihihi, chyba nigdy nie przestane sie dziwic:))))))))))
Podejrzewam, że tam gdzie wszyscy: w lodówce!
Powinno się kupować zdrową żywność tylko jak to zrobić przy obecnej polskiej pensji. Wynagrodzenie w Polsce to jakieś 300 euro brutto, a ceny porównywalne jak u Was.
As, niemozliwe jest kupowanie podstawowych produktow tylko z wyzszej polki, nawet i u nas. Ale warto troche swiadomie robic zakupy, bo producenci ciulaja nas na prawo i lewo...
Jak mnie nie stac na kraby, to chyba nie musze koniecznie kupowac modnych i tanich paluszkow krabowych.
Zeby to chociaz byly paluszki krabowe, one kolo krabow nawet nie przeplynely:)))
Wiem, to jakies swinstwa z resztek ryb, pomielone i formowane w rozne ksztalty.
Producent wymyslil sobie fajna nazwe , zeby ludzi oszukiwac,... a ludzie sami winni, nie interesuja sie produktami tylko zachecajaca cena...
I farbowane na czerwona powierzchnie.........hihi
Nie mam nic przeciwko uzywaniu surimi, tylko prosze nie nazywac je krabami, albo krewetkami:) Salatka z surimi, taka nazwa jest oki dla mnie:)
Pewnie się zdziwisz ale my mocno zwracamy uwagę na skład surowcowy i choć staramy się kupować tanio nie kupujemy byle czego.
Użytkownik sanella* napisał w wiadomości:
> Ja nie chce nikogo przekonywac do orginalow. Chodzi mi tylko o to, ze wszyscy
> placza jaka dzisiejsza zywnosc jest niedobra, sztuczna itp. a w supermarkiecie
> kupja tylko to najtansze...Czasami warto wydac na zywnosc wiecej pieniedzy. To
> my konsumenci doprowadzamy do tej zlej jakosci i masowki produktow, chcemy
> duzo i tanio...Zapomialam napisac jeszcze o surimi, ktore wiekszosc uwaza za
> krewtki.
Myślę, że jakość produktów nie jest uzależniona od konsumentów, a raczej od chęci zarobku producentów. Ferrari/Aston Martin/Lamborgini nie kosztują tyle pieniędzy tylko dlatego, że konsumenci do tego doprowadzili, czy też bo sama produkcja tyle kosztuje, ale głównie dlatego, że jest to marka posiadająca prestiż i że właściciel chce na tym jak najwięcej zarobić (i czeka się na przygotowanie swojego egzemplarza 3 lata).
Niestety obecnie głównie się płaci za markę, choć jakość już nie taka, jak była (tak jest praktycznie z każdego rodzaju produktem/wyrobem/usługą - wystarczy zobaczyć jakiej jakości są pierwsze produkty danej marki, i porównać je do jakości po 2-3 latach, kiedy marka stanie się 'markowa'). Taka specyfika dzisiejszych czasów plus.. czysta psychologia (w szczególności do przekonania, że drogie=dobre).
A jeszcze prawdziwy, francuski ser Camembert, cudownie dojrzewajacy w cieple. Lejacy srodek i pachnaca powierzchnia, kontra ser Brie, kawalek twardego i bez zadnego smaku , zeby nie wiem co sie z nim robilo:)
Lezakowany dlugo, dojrzaly ser chevre, kontra podrobki:)
Wszystkie sery lezakowane , kontra jakims podeszwom tanim:)
Zawsze mam taka zasade: nie stac mnie na orginal, nie kupuje g...a, bo nie stac mnie na to:)))))))))))
Alez Tineczko, Brie nie jest zadna podrobka Camamberta,widocznie trafilas na bardzo zly brie! Jest ich z dziesiec rodzajow.
To calkowicie inny ser i z innego regionu.W Polsce dosyc wstretny, nie wiem jak gdzie indziej. Nic z nim robic nie trzeba, po prostu jesc.
A po drugie As ma racje, polskie ceny nijak sie maja do polskich pensji. Tudziez nie mozna namawiac ludzi na otwartosc kulinarna i jednoczesnie
az tak bardzo krytykowac jakosci produktow, ktore w ramach otwartosci ludzie zaczeli probowac.
Co do krabow, oczywiscie, ze paluszki surimi nie sa krabami, ale po pierwsze: czy wiesz, jak wsciekle drogie sa kraby w Polsce? Po drugie: nawet
gdyby byly tansze, to jeszcze trzeba umiec je ugotowac, potem umiec wydlubac elegancko miesko przy stole.
Z czegokolwiek by nie byly zrobione paluszki surimi (a robione sa z ryby z dodatkiem krabowego aromatu, jak prawie wszystko - o sztucznych aromatach
mowie), to sa namiastka kraba. Ktos, komu posmakowalo surimi, moze z okazji pobytu na wakacjach w nadmorskim kraju, odwazy sie na prawdziwego kraba. Podaz jest proporcjonalna do popytu, wiec wtedy beda musialy potaniec.
Do niedawna jeszcze mozna bylo kupic pyszne mieso z kraba w rosyjskich puszkach "Chatka", teraz juz z powodu ceny calkowicie niedostepne.
Butelka oliwy z oliwek, dosyc byle jakiej, pozbawionej smaku kosztuje okolo 40-50 zl, te tansze, pozwolisz, ze pomine. A butelka oliwy toskanskiej, czy greckiej, takiej z prawdziwego zdarzenia przeszlo 100 zl!!
Butelka oliwy z oliwek, dosyc byle jakiej, pozbawionej smaku kosztuje okolo 40-50 zl, te tansze, pozwolisz, ze pomine. A butelka oliwy toskanskiej, czy greckiej, takiej z prawdziwego zdarzenia przeszlo 100 zl!!
Masz namyśli litrową butelkę :)
Jeszcze kilkanascie lat temu, niektore produkty dostepne byly tylko w sklepach specjalistycznych za duze pieniedze. "Normalny" konsumet umial sie bez nich obejsc, bo go nie bylo stac, albo kupowal od wielkiego swieta. Dzisiaj jak wchodze do aldi to mysle , ze jestem w jakims slkepie z delikatesami. Poczawszy od alkoholi, kawy, olei po sery, ryby, kraby,miesa, owoce... itd. Cenna troche drozsza od tych najtanszych, ale przystepna dla kazdego. Teraz mozna sie zastanowic nad jakoscia tych delikatesow.
Jezeli mam kupowac ten najtanszy olej z oliwek (i tak jest drogi), bo mnie na ten lepszy nie stac to wole te pieniadze wydac na dobry olej rzepakowy.
Czy zaplacilabys w dobrej restauracji za talerz pomidorow z mozarella tyle samo co za sznycel z frytkami?Ja zaplace, bo dla mnie to delikatessy:mozarella bufala, dobry olej z oliwek, dobry balsamico, swieze basilikum, rukola...
Pamietam jeszcze 20 lat temu jak mama kupowala w maju na swoje urodziny dla gosci pierwszego ogorka zielonego. Samym zapachem juz sie czlowiek zachwycal. Czym delektujemy sie dzisiaj? Nie chodzi mi o codzienne jedzenie, gotuje prosto i w miare mozliwosc zdrowo , i staram sie omijac na codzien wszystkie "modne" produkty, ale od czasu do czasu szarpne sie na jakies delikatesy i wtedy mam swieto dla podniebienia:)
Przepraszam, zle sie wyrazilam, mialam na mysli roznice smakowa:) Camembert ma zupelnie inna konsystencje smak i aromat. Oba gatunki serow maja bardzo podobna do siebie recepture. Roznica jest ich produkcja. Camembert jest produkowany w malych, okraglych porcjach, max 250 g. To powoduje, ze dojrzewa szybciej, smak jest bardzo skoncentrowany i jest kremisty w srodku. Ser brie jest produkowany w wiekszych kolach, od 500 g do 3 kilo, to powoduje, ze ser jest bardziej scisly, ma widoczne dziurki i nigdy nie dojrzeje do miekkosci w srodku. Roznica smaku i aromatu miedzy serami jest bardzo duza, chociaz proces robienia serow jest bardzo podobny.
Oczywiscie mam na mysli orginalne sery produkowane z mleka niepasteryzowanego. Wszystkie orginalne sery cammembert sa produkowane tylko i wylacznie w Normandii, sa produkowane jedynie z mleka krow tam zyjacych.
Jedynie "Brie de Melun" uwaza sie za orginal , tylko ten jest produkowany zawsze na niepasteryzowanym mleku do tej pory i w zwiazku z tym nie jest eksportowany na wieksza skale.
"Prawdziwy" camembert "zyje" tylko 6 dni od czasu wypuszczenia na rynek do konsumpcji. Po tym czasie zamienia sie w smierdzaca maziuge i nie wolno go jesc.
Swiezy camembert nie moze nigdy pachnac amoniakiem.
Tak samo jest z "prawdziwym" serem brie, ma bardzo krotka "zywotnosc". Ma pachnac "pieczarkowo".
Oba gatunki serow podaje sie temperatury pokojowej, nigdy prosto z lodowki.
Przemysl oczywiscie podrabia te sery, bo nie maja zastrzezonych nazw. Robione z pasteryzowanego mleka "zyja" sobie dlugo na polkach:))))
A po drugie nie zgadzam sie z tym, ze w Polsce wszystko kosztuje europejsko i nikt nie moze sobie pozwolic na probowanie orginalow. Sprawdzam ceny w internetowych sklepach w kraju i sa dokladnie tak samo proporcjonalne do zarobkow jak u nas.
cdn:)
Ser camembert to cos innego niż brie - inny rodzaj smakowy.
We Francji masz całe bogactwo smaków i gatunków i jednego i drugiego.
W tym roku przywieźliśmy Presidenta (między innymi)- to chyba jeden z najbardziej popularnych producentów.
Kilka dni po powrocie w którymś z marketów spotkałam dokładnie ten sam ser (wydaje mi się, że nie był to Lidl - bo tam promocja tygodnia francuskiego była równolegle z naszym wyjazdem) - w cenie dwa razy wyższej niż we Francji (i jak to odnieść do naszych pensji). Na sery na wagę nie mozemy sobie pozwolić - z racji długiej trasy przejazdu i zapachu jaki wydziela ser w trakcie leżenia bez lodówki. Podobno o ten zapach chodzi - wkładajac go do lodówki - zabijamy ser (to zdanie Francuzów - hehehe)
Ale z Bawarii przywoziłam sery górskie (twarde) - odmiany ementalera - kilkumiesieczne oraz nawet letnie.
Nie zdecydowałam się na ser winny - zamaist w tradycyjnej solance leżakuje w roztworze z czerwonego wina i soli -generalnie nie lubię dań z dodatkiem wina (wole je wypić) - bo pachnie mi winem "jadącym" z paszczy. Ale sama metoda była interesująca
W wakacje w Czechach mieliśmy okazję kupić Nivę (ich ser pleśniowy z zieloną pleśnią) w miejscu "urodzenia" - czyli w mleczarni dokładnie w tej miejscowości. To co można kupić w marketach (od lat przywoziliśmy - nawet nie znając historii i miejsca pochodzenia - traktujac go jako lokalne zastępstwo gorgonzolii) nie umywa się do tego z tamtej mleczarni...
Sery w Polsce - mają zupełnie inny smak - wynika to z kubków smakowych - nie chcemy dać sie przekonać do innych smaków.
Sery robione przez firmę Bel (znajduje sie niedaleko, pracownicy często dostają w ramach deputatów - to i tu i ówdzie spotyka się te sery w domach), mimo takich samych opakowań -róznia się smakiem - w zależności od rynku przeznaczenia.
Smak sera dopasowawywany jest do preferencji smakowych danego kraju.
Użytkownik ekkore napisał w wiadomości:
>Smak sera dopasowawywany jest do preferencji smakowych danego kraju.
Niestety - wielka szkoda. Moim skromnym zdaniem jest to jedynie sprytny wybieg na którym traci klient a producent obniża sobie koszty. Takie samo tłumaczenie zastosowano w przypadku środków chemicznych kiedy porównywano ich jakość.
W przypadku sera oryginalne smaki sie nie sprzedawały (to akurat wiem z dosyć wysoko postawionego w hierarchii źródła) - zbyt intensywne.
I to prawda - bardzo wiele osób na zwykłe camemberty z Francji kręci nosem - że zbyt śmierdzące. A to najłagodniejszy zapach i smak.
A gdzie munster?
A liczy sie ogół a nie grupa smakoszy.
Tak samo jak w demokracji...
To bardzo dobrze powiedzialas, liczy sie ogol a nie grupa smakoszy. Ogol nie miejacy odwagi ani checi zmienic czegokolwiek, echhhhhh.
Ogol zatruty schaboszczakami posypanymi wegeta.......poczekam, o ile nie umre wczesniej ,na nastepne pokolonie "zarlokow" i w nich mam nadzieje :))))
U nas President jest w sortymencie w Lidlu (nie wiem czy to ten prawdziwy).
Zazdroszcze ci tych podrozy i prob roznych regionalnych potraw i specjalow.
Uwielbiam te smierdzace sery, ale trudno je ze sklepu do domu przywiez, w aucie jak w kiblu, a do sklepu mam blisko:))
Jestem juz zaopatrzona w pudelka hermetyczne do przechowywania, wiem, ze ser powinnien oddychac,i mam tez takie cudo pudelko na sery, ale niestety nie da rady wytrzymac tego zapachu.
Ser winny jest bardzo dobry, nie zajezdza na wino, ale ma tez bardzo intensywny zapach:)
Jak bedziesz miala okazje, to sprobuj Handkäse mit Musik, dobrze zrobiony jest pyszny.
Nawet nie wiedzialam, ze w Polsce nie ma tych smierdzieli.
Dla mnie ser winny zajeżdża - ale jak pisałam nie lubię niczego z dodanym winem - wypić do - nawet bardzo, ale już z dodanym winem...Nie przepadam za smakiem dań, gdzie podstawą ma być redukowane wino - zapach kojarzy mi się z odbijaniem sie winem. Ot takie małe zboczenie.
Śmierdzieli za bardzo nie lubię - moze nei ze wzgledu na smak, ale na zapach- ale moi panowie sie zajadają.
Te sery górskie kupowane i próbowane były w Alpach bawarskich - w serowarniach, których produkty są wpisane na listę produktów regionalnych
Nie chce krytykowac tych podrobek, bo jak komus smakuje to czemu nie.
Jesc musimy i kazdy to robi wedlug swoich mozliwosc i smakow.
Ja stalam sie milosniczka "dobrego" jedzenia jakies 10 lat temu, do tego czasu jadlam "normalnie" i "grzechem" byloby wydawac pieniadze na jakies specjaly, ktore moim zdaniem nie byly tych pieniedzy warte.
Dzisiaj zmienilam zdanie (smaki mi sie tez bardzo zmienily) i oprocz "normalnego" jedzenia staram sie co jakis czas o ekstaze podniebienia, czasami to lepsze niz seks...no dobra, moze nie lepsze ale zaraz po...
Wiecie co wczoraj jadlam w kantynie na obiad,:):
salate roszpunke z pomidorami koktaliowymi, cebula szalotka,delikatnym dresingiem do tego smazone plastry dyni hokaido, cieniutkie plastry smazonego na chrupko wedzonego boczku, ser feta (prawdziwy), posypane zrumienionymi ziarnami dyni, wszystko skropione kilkoma kroplami zimno tloczonego oleju z pestek dyni.... ekstaza. Produkty dla kazdego dostepne, w mozliwych cenach, najdrozszy chyba jest olej z dyni, a danie jakie wykwitne.Nie wyobrazam sobie tego dania z podrobiona feta.
(Jezeli sie robi salatke z puszka kukurydzy, puszka fasoli i wymieszane z majonezem to jak najbardziej mozna dodac ser typu feta).
Ekkore, sprobuj przy okazji pobytu we Francji kupic prawdziwy camembert, tzn z mleka niepasteryzowanego, "Prezydent" jest produkowany na skale wielkoprzemyslowa i bardzo smakowo odstaje od prawdziwych camembertow z malych serowarni.
Sanello, masz racje, umiejetnosc smakowania przychodzi ... po jakims czasie.
A co do majonezu, to nie mam nic przeciwko, ale czytajac wiele przepisow na WZ, mam wrazenie, ze uzywa sie go niezgodnie z przeznaczeniem, no bo kto
slyszal zeby dodawac majonez w kombinacjach z serami (chyba dla zagluszenia smaku serow), z tortellini, z czerwona fasola itd, albo do pieczenia mies.
Majonez, szczegolnie ten kupny, ma bardzo intensywny smak wlasny i zabija dokumentnie smak produktow ktorym towarzyszy.
Nawet salatki typu sloik czerwonej fasoli, sloik kukurydzy smakowalyby lepiej, gdyby przyprawic je zwyczajnym winegretem (nie jestem fanka takich salatek).
A juz dodatek ananasa w kompozycji z majonezem, jest kompletnym niewypalem.
Ja próbowałam na miejscu -ale ten przemysłowy nadaje się bardziej do transportu, mniej wydziela zapach. Chodziło mi o porównanie zapachowo-smakowe
Masz racje, ja kiedys lecialam samolotem z serami, wsrod nich byl rowniez bardzo aromatyczny munsterek!!!! I choc wszystko bylo hermetycznie opakowane, to po
godzinie lotu czulam jak mi te sery dojrzewaja. Teraz problem przewozenia zywnosci ta droga zalatwili nam terrorysci, nie tak dawno temu moj maz musial
pozostawic na lotnisku w Rzymie wszystkie pysznosci na ktore sposobila sie cala rodzina. Chyba przezylby mniej utrare zony niz porzucenie owych peccorino.
Oj munsterek daje - przez pięć opakowań nawet - teraz mieliśmy tego mniej aromatycznego - bo marketowego (nie byliśmy w Alzacji), ale opakowanie kilkuwarstwowe niewiele pomagało - przy każdym wsiadaniu do samochodu było czuć aromat.
Ale tego oryginalnego z okolic Munster - ja nie potrafię zjeść (poza delikatną degustacją, więcej nie przejdzie) - ale jak już wcześniej wspominałam - co bardziej przypomina przechodzone skarpetki - rajcuje moich chłopaków. Z tamtych stron zdecydowanie wolę "wodę życia"
Mowisz, ze dobre? Nigdy nie probowalam, pewno silne jak spirytus, jak bedzie okazja to wychyle kieliszek za Twoje zdrowie.
Na "metce" napisane było 45 % - ale było dużo więcej. Nawet mojego brata potelepało (tym bardziej, że nie spodziewał się takiego kopa). Pewnie tyle ile udało się upędzić
Ser feta jest niesamowitym produktem, który może służyć i za danie główne jaki dodatek do różnorodnych potraw.