Bodek, wg mnie żadna dieta wzbogacająca pokarm w witaminy nie jest konieczna, Mleko matki samo w sobie zawiera wszystko, co dla dziecka najzdrowsze więc nie są mu potrzebne żadne "dopalacze".
Najważniejsze to unikać tego, co u maluszka może wywołać wzdęcia, kolki itd.
Pozdrawiam!
Ale też nie można przesadzać i unikać wszystkiego poza kilkoma rzeczami!
Sorki, machnęło mi się "wyślij" za wcześnie! Trzeba jeść owoce i warzywa, bo tam są witaminy, ale wprowadzać je ostrożnie, zwłaszcza przy karmieniu malutkiego dziecka. Mama powinna się zdrowo odżywiać dla samej siebie, bo dzidziuś i tak wyssie od niej z mlekiem co mu trzeba.
wzdecia. ok -- czyli wszelkiego rodzaju kwasopodobne dania i soki.
cos jeszcze unikac??
Na początek odpadają, cytrusy, owoce pestkowe, truskawki, groch, fasola, kapucha, napoje gazowane, kakao (więc i czekolada), jajka. Jak moją małą urodziłam i czytałam w takiej specjalnej książeczce dla karmiących czego unikać, żeby dziecko nie bolał brzuch to w specjalnej tabelce wymieniona była większość owoców, sporo warzyw, jajka, nawet mleko. A w drugiej tabelce napisane było co mama karmiąca powinna jeść. Występowała tam właściwie większość produktów z pierwszej tabelki! Myślałam, że skoro pierwsze dziecko kilka lat wcześniej urodziłam, to nie będę się przejmować jakimiś tabelkami. Ale zgłupiałam totalnie! W końcu zadzwoniłam do doradcy laktacyjnego. Miła pani powiedziała mi, że stopniowo trzeba jeść wszystko, tylko obserwować dziecko czy po czymś wysypki nie dostaje, biegunki itp. Tak samo potem jest z rozszerzaniem diety maluszka.
Z tego co ja się dowiedziałam to można jeść prawie wszystko oczywiście z wyjątkami i w rozsądnej lości, nie objadać się. Nie można jeść warzyw kapustnych fasolo grochu ogólnie wzdymających. Nie jeśli surowych potraw, serów pleśniowych, ograniczać czekolady, mleko. Z tego co wiem to cytrusy odpadają przez cały okres karmienia i dzieciom nie podaje się ich do 3 roku. ja raz się zapomniałam zjadałam pomarańczę bo bardzo lubię kawałek i dziecko miało wysypkę. unikać kawy i mocnej herbaty. Ja w czasie karmienia piłam dużo soków i wody niegazowanej. Nie jest mocno smażonego i jak mi ktoś powiedział lekkostrawne. I wprowadzać produkty i potrawy. Tyle się dowiedziałam w szpitalu i po i tak robiłam i nie miałam problemów. :)
Mnie położna zapytała tylko czy mam jakies pokarmowe uczulenia. Odpowiedź padła "nie", więc położna powiedziała, że mogę jeść wszystko. Tylko jak mała miała kolki (synek już kolek nie miał), to odstawiłam mleko...oczywiście nic to nie pomogło i mała dalej miała kolki...taki typ.
Jeśli dziecko nie ma kolek ani wysypki należy raczej jak najbardziej urozmaicać jadłospis. Jeśli mama np. zje sobie banana, to niech obserwuje dziecko, czy mu nie zaszkodziło...czy kupka sie nie zmieniła, czy nie ma wysypki. Czekolada? Ja spokojnie jadłam (i jem) czekoladę...ale niewielkie ilości, dziecku nic nie było, więc czemu nie? Tylko są to niewielkie ilości...czekolada zatwardza kupkę. Owoce natomiast rozrzedzają...więc wszystko z umiarem i obserwować reakcje dziecka.
Fakt, że trzeba uważać z kapuchą i fasolami. Synek ma już roczek, dalej jeszcze na cycu, i jak zjadłam zupę z ciecierzyca no to śmiechu była moc, kiedy mały zaczął gazowac, hyhy...
No i gotować, nie smażyć...na poczatek dobrze jak będzie lekkostrawnie.
Witaminki jadłam, owszem (takie dla mam karmiacych - Feminatal), bardziej dla siebie, bo blada taka byłam, że mnie lekarka przy szczepieniu dziecka opieprzyła i kazała zrobic badanie na żelazo...
I dobrze pamiętać o Omega 3...rybki...olej lniany...to dobrze robi i dziecku (rozwój mózgu, oczu) i mamie (zapobiega depresji poporodowej).
Podpięłam się pod Dagusię, wiec dopiszę tylko, że mój roczny synek spokojnie wcina cytruski, bardzo lubi mandarynki... więc wszystko zależy od dziecka :)
Młoda (lat 2) na widok klementynki po prostu się trzęsie i biada temu, kto jej nie pozwoli jeść!
Moja ma 11 miesięcy a jest dokładnie tak samo:)
Właśnie
Nawet był taki post, gdzie szukano Bodka.
A teraz wiadomo co robił Bodek. Przynajmniej - co robił 9 miesięcy wcześniej.
A w kwestii jedzenia - zalecam zdrowy rozsądek. I przede wszystkim nie czytać zbyt dużo na ten temat - bo woda z mózgu gotowa. Kiedy karmiłam 2 dziecko jadłam normalnie i nie było żadnych problemów.
W tkz. dzisiejszych czasach uczulić może nawet marchewka (a zwłaszcza cała chemia w niej zawarta).
mnie szukano?? :)
a no wiadomo gdzie bywalem :D
Wiesz, ja dostawał do głowy z całą tą dietą;)
Młody non stop ryczał, a ja razem z nim, chociaż starałam się być ostrożna z jedzeniem.
Eliminowałam produkt po produkcie.
Na start jadłam: bułki bądź chlebuś z masełkiem i jakąś wędlinką, ew. pasztecikiem, delikatne krupniczki i rosołki, ryż bądx ziemniaki z brokułami i marchewką i drób, gotowane jabłka, a piłam kompot z jabłek i wodę niegazowaną.
A Młody wciąż swoje. Powoli coś wykreślałam z jadłospisu aż zostały mi suche bułki;-)
Pewnego dnia koleżanka mi powiedziała żebym przeszła na wafle ryzowe, bo może młody źle reaguje na pieczowo... nie wytrzymałam i zaczęłam jeść normalnie:)
Młody jak ryczał, tak ryczy chociaż 28 stuknie mu rok, ale rośnie zdrowo i świetnie się rozwija -wciąż na cycusiu:) Widać taki jego urok:)
A morał jest taki, by nie dać się zwariować. Potrzebny jest zdrowy rozsądek i nic więcej:) Powodzenia!!!
Przeczytaj artykuł: Jadłospis matki karmiącej
Karmię piersią synka już półtora roku i od początku jem praktycznie wszystko.Przez pierwszy miesiąc uważałam tylko na nabiał,czekoladę i cytrusy i wzdymające,ale nie tak że wogóle nie jadłam tych produktów tylko jadłam małe ilości i obserwowałam małego.Po miesiącu,dwóch jadłam już wszystko łącznie ze schabowym czy kotletem mielonym,do tego kapusta.Synek nie miał żadnych kolkek.Jedynie źle reagował gdy zjadłam ogórki albo jabłko! ale tego nie można było nazwać kolką.Nasza pani doktor bardzo mądry pediatra,która sama karmiła swoje dzieci piersią do drugiego roku życia stwierdziła że jeśli dziecko ma skłonność do kolek to choćby mama jadła tylko marchewkę i gotowane mięso to dziecko i tak będzie miało kolki.I tego się trzymałam.
Mój synek ma 7 miesięcy i nadal go karmię ( własciwie to juz tylko dokarmiam ) cycem. Pamiętam na poczatku jak mi położna w szkole rodzenia opowiadała o diecie to włąsciwie powinnam byla jesc tylko gotowaną marchewkę z gotowanym kurczakiem i gotowane jabłko. Na początku tego się trzymałam ale dość szybko ( na szczescie ) się opamiętałam i zaczęlam jesc w miare normalnie. Tzn. do tego kurczaka i marchewki zaczęlam dokladac inne produkty i obserwowac Młodego co się dzieje. Własciwie gdzies po 1,5 miesiąca jadłam juz wszystko z wyjatkiem mocno wzdymających rzeczy jak np. groch czy kapusta i raczej unikałam mocno smażonych potraw. Kolki też u nas były, odstawiłam nawet na chwile nabiał, ale to nic w naszym przypadku nie zmieniło.
Najważniejsze ro jak tu pisały dziewczyny, nie dac sie zwariowac, wyjsc od neutralnych produktów i dokładać nowe obserwując dzidzię.
A propos kolek - w zielarni pani poleciła mi herbatkę - zmieszac w takich samych ilościach nasiona kopru, kminku i anyżu. Zaparzać 1 łyżkę w szklance wody, mama jesli karmi pije 3 razy dziennie i jesli dzidzia będzie chciała pić to 1 łyzeczka na 100 ml.,tyle ile wypije. W naszym przypadku pomogło, a nie chciały dzialac wszelkiego rodzaju Sab Simplexy, Infacole itp.
I ponoć jest jeszcze jedna zasada - jak dziecko pije to mama tez pije.
Powodzenia dla Żonki :)
Sorki, zle sie podpiełam
Zgadzam się z dziewczynami. No widzę normalne podejście do sprawy!
Hej!
podpięłam się tutaj bo zgadzam się z dziewczynami w 100 procentach. Karmie bliźnięta, mają już prawie 9 mcy i jem wszystko, na początku uważałam na wzdymające potrawy, ale że byłam non stop głodna zaczęłam jeść wszystko i na szczęście nic im nie jest.
Przy karmieniu zdrowy rozsądek mile widziany. Pozdrwaiam
Na tych lekach na kolki to szczególnie naciagają. Sab Simplex (osławiony i nie tani), Infacol czy Espumisan to wszystki zawiera Simeticon. Różne sa tylko nazwy handlowe i cena. To samo zawieraja Bobotic, Esputicon więc warto zastanowić sie czy jest sens wydawać na lek 50 i wiecej złotych jak można kupić to samo taniej.
Jak wyżej-nie dać się zwariować, małymi kroczkami wprowadzać wszystko i obserwować synusia.
Tylko nowości nie wprowadzać kilka na raz i wprowadzać w odstępach kilku dniowych by w razie problemów łatwiej było zauważyć co szkodzi dziecku. Po jedzeniu podnosić dziecko pionowo przytulone do ciała rodzica by porządnie się odbiło. Proponuje na ramieniu położyć sobie wtedy pieluszkę tetrową (są teraz też kolorowe) bo dziecko może zwrócić lub ciut starsze ssać ubranie osoby trzymającej.
Po jedzeniu podnosić dziecko pionowo przytulone do ciała
rodzica by porządnie się odbiło. Proponuje na ramieniu położyć sobie
wtedy pieluszkę tetrową (są teraz też kolorowe) bo dziecko może
zwrócić lub ciut starsze ssać ubranie osoby trzymającej.
A naodgazowanie brzuszka kładliśmy sobie młodego na swoim brzuchu i delikatnie kołysaliśmy w górę i w dół..taki ciepły masażyk na brzuchu mamy albo taty..i ta metoda zawsze pomagała..
Wg lekarzy we Francji, matka karmiaca nie powinna w zadnym wypadku zmieniac przywyczajen kulinarnych. Nalezy tylko jesc z umiarem czyli nie przesadzac z iloscia dostarczanych produktow np jesli do tej pory pilismy na sniadanie szklanke soku pomaranczowego, to nie nalezy zwiekszac dawki, dotyczy to rowniez kawy ale to bardziej pod katem wit. C i kofeiny, ktore dzialaja pobudzajaco np kiedy dziecko powinno juz spac itd. Za duza ilosc czosnku moze wplynac na smak mleka dlatego nie nalezy przesadzac.
Tutejsi lekarze tlumacza kolki niedorozwojem zoladka, a nie tym co jemy, jako karmiace matki. Wiadomo, ze kazde dziecko jest inne i jedno potrzebuje wiecej czasu, a drugie mniej by moc przyswoic pokarm podany z zewnatrz, a nie przez lozysko... Dopiero jak wystepuja uczulenia, wysypki dziecko jest poddawane dokladnej diagnozie.
Moja 2 i pol letnia corka zajada truskawki i pomarancze od co najmniej roku, miod i orzechy tez nie sa jej obce, tylko fakt, ze nie zajada tego wszystkiego w ogromnych ilosciach, choc jakies dwa tygodnie temu zjadla sama 0,5 kg truskawek ze smietana 30% . Jako ciekawostke powiem, ze corka od czasu ukonczenia 9 miesiaca przepada za oliwkami, gdybym podala je wczesniej, pewnie tez by polubila ale najzwyczajniej nie miala jeszcze czym gryzc
Ja tak do 3 msc uwazałam z jedzeniem bo bałam sie kolek chociaz smazone jadłam teraz malu juz ma 3,5 msc i powoli jem wszystko nawet sledzi solonych sie najadłam troche kiszonej kapusty ale tyle co na widelcu czosnku po poł zabka dziennie i nic mu nie jest mysle ze jakbym od poczatku jadła moze tez by mu nic nie było i zgadzam sie z toba co do tych kolek i mysle ze dziecko wszystkiego musi dostac po trochu zeby pozniej nie byc alergikiem.
Zywilam sie gotowanymi lekkostrawnymi skrajnie potrawami przez 3 dni po wyjsciu ze szpitala. Kiedy malej pojawila sie krostka na policzku a ja zaczelam zastanawiac sie, co jej moglo zaszkodzic... wyluzowalam i jem normalnie. Mloda najmlodsza ma miesiac i nic jej nie dolega. Nie popadajmy w skrajnosci- normalna dobrze zbilansowana dieta wystarczy.
W odpowiedzi do 25 postu woila
Mój synek, był na piersi 1 rok i 9 miesięcy. Jak się urodził, w szpitalu powiedziano mi, że na początku powinnam jeść tylko banany i pić sok kubuś marchewkowy z bananami. Doznałam szoku, ale po to człowiek ma rozum żeby z niego umiejętnie korzystał... Więc na początku jadłam ostrożnie przez około 2 mce, piłam niegazowaną wodę i zieloną herbatę. Nie przesadzałam z nabiałem, miałam dużą ochotę na mięso, unikałam czosnku, ale raczej dlatego że i tak za nim nie przepadam, odstawiłam kawę, smażone sprawy i wszelkie kapuściane i fasolowe tematy. Ale później zaczęłam na nowo wprowadzać do swojej diety po kolei różne produkty, starałam się jednak by zachować jej lekkostrawny charakter. Uniknęliśmy kolek, może raz przydarzył się niezidentyfikowany ból brzuszka, ale szybko minął. Pomimo to myślę sobie że dieta jest ważna, ale nie najważniejsza. Zgadzam się z tym że jedne dzieci rodzą się z bardziej rozwiniętym układem pokarmowym a inne potrzebują troszkę więcej czasu na zaadoptowanie się do nowych warunków żywieniowych, lub też podczas ssania zasysają zbyt dużo powietrza, które jeśli nie zdoła wyjść przez "odbicie się" powoduje bolesne rewolucje w brzuszku, stąd te nieszczęsne kolki. Słyszałam też kiedyś wypowiedź pani dietetyk i jednego z pediatrów że dzieci karmione piersią, których mamy mają urozmaicony jadłospis, w przyszłości są bardziej otwarte na nowe smaki i chętniej sięgają po zróżnicowane produkty, a co za tym idzie ich dieta jest bardziej bogata. A swoją drogą to mój synek teraz już prawie 6-cio latek, też przepada za oliwkami, miał dwa ząbki jak zaczął je jeść (odpowiednio rozdrobnione) i do tej pory mu tak zostało ;o)
Stawiałabym na niedospanie. Jak urodzilam małego to miał takie kolki że spałam po 2-3 godziny na dobe i to z przerwami. Po miesiącu nie wiedziałam jak się nazywam a spać mogłbym nawet na stojąco. A ogólne samopoczucie miałam takie jak przy wysokiej gorączce.
Hm, najlepiej powiedziec o tym lekarzowi, bo on wiedzialby, co Ci ewentualnie dolega. Z witaminami tez nie nalezy przesadzac, nadmiar niektorych tez moze zaszkodzic. Wydaje mi sie, ze jesli jesz duzo owocow i warzyw, nie potrzebujesz wspomagac sie sztucznymi witaminami, jedynie na co zwrocilabym uwage, to wit. D. Jezeli uwazasz, ze zbyt malo zajadasz jogurtow i produktow mlecznych, to moze powinnas zazyc jedynie ampulke z wit D. Inna sprawa, ze Polska lezy w takim regionie swiata, gdzie slonca jest stosunkowo niewiele, a co za tym idzie organizm nie ma wystarczajacej ilosci tej witaminy.
Mieszkam w regionie, gdzie jest ponad 300 dni slonecznych, a mimo to lekarze proponuja przd zima trzymiesieczna dawke wit.D, nie wspomne o dzieciach, gdzie do ukonczenia drugiego roku zycia wit.D jest obligatoryjna.
Mi pani ginekolog po urodzeniu dziecka kazała brać te witaminy co brałam w ciąży i dodatkowo wapno. Niestety nazwy nie pamiętam wcale. Ja miałam o tyle dobrze, że jak miałam jakiś problem to dzwoniłam do pediatry, ginekologa czy położnej na komórkę i my chętnie odpowiadały na pytania. Bywało, że nie mogli odebrać to sami oddzwaniali jak mogli rozmawiać. Same dały mi nr komórki i nie krępowałam się dzwonić i pytać.
Już wiem skąd te zmęczenie :):):) Zosia nie będzie sama :)
O. To gratuluje. Nawet jeżeli teraz wydaje Ci się to straszne to i tak będzie super. Tylko wszystko będziesz musiała sobie odpowiednio zorganizować. Mała różnica wieku to dobrze i dla Ciebie i dla dzieci. Dzieci będą się lepiej dogadywać i wspólnie bawić. Czas leci tak szybko, że nie będziesz długo czekać. Dla Ciebie dobrze bo wiesz wszystko co i jak i będzie Ci łatwiej. Nie zdążysz wyjść z wprawy i ubranek nie będziesz musiała wszystkich kupować. Chyba, że płeć będzie inna , a Ty kupujesz typowe dla dziewczynek to inna sprawa. Ja kupowałam neutralne czyli takie, że założyć mogła najpierw córka, a później i synowie. Tylko pojedyncze ubranka typowo dziewczęce.
Tak, wiem i dziękuję. To była dla mnie wspaniała wiadomość, nie tam straszna, choć obawy mam gdzie ręce podzieję. Ja tak chciałam jedno po drugim, tylko nie wiedziałam, że tak szybko wyjdzie :)
Nie myśl zbyt do przodu. Powolutku wszystko się poukłada.
ja rodziłam ładnych parę lat temu 20 lipca więc okres owoców sezonowych a tu właśnie ze względu na karmienie większość niedosępnych i gdzieś przeczytałam że jak się owoce pestkowe typu śliwki czy winogrona lekko zmrozi to nie wzdymają i tak jak było w opisie pakowałam owoce do zamrażarki na pół godziny i jadłam z upodobaniem karmiłam 8 miesięcy żadnych kolek wzdęć czy problemów jelitowych nie było córka zdrowa jak ryba a ja zadowolona