Wątek turystyczny dogorywa.
Otwiera sie może i jakoś - ale ładuje koszmarnie długo.
Temat był nader interesujący.
Może warto zebrać w jednym miejscu - to co widzieliśmy i uważamy, że warto, pokazać innym, rozmawiać o tym.
Każda informacja jest cenna.
Czasami omijamy ciekawostkę - ale inne sposóby postrzegania innych osób. inna pora roku rzucają inne światło na to co widzieliśmy. Nabieramy jakiegoś dystansu. Może chęci na nowe spojrzenie, kontakt
Barwny opis ma szansę poszerzyć krąg naszych marzeń, zachęcić do zapoznania się.
Co Wy na to?
Jestem za, a nawet przeciw, bo jak ten się zapełni otworzymy następny :)
Zamykam zatem pierwszy z serii wątków podróżniczych i zapraszam do dyskusji o ciekawych miejscach tutaj :)
A ja zapraszam na warszawski Żoliborz, na spacer po cytadeli:)
W fortecznym klimacie to polecam w Warszawie fort czerniaków - znajduje się tam Muzeum Katyńskie, wystawa wojskowego sprzętu jeżdżącego (swojego czasu można było wchodzić do czołgów).
Warto sie wybrać do Świnoujścia na fort Gerharda - jest super zagospodarowany, z bardzo ciekawą ofertą dla grup.
W Świnoujściu jest także - to juz za przeprawą promową fort Anioła i fort (nazwa wyleciała mi z głowy, przed oczami widzę narys fortu, twarz gospodarza - nic muszę sprawdzić)
Kolejne cieklawe miejsce to Kołobrzeg.
Dalej Toruń i fort IV - gdzie można przenocować w pokojach hotelowych (teraz nawet maja dwójki z łazienkami) sobie zamówić zwiedzanie z pochodniami, dla grup podchody (to bardziej dla tych nieletnich) a dla dorosłych grzane wino w kaponierze...
Możan też udać sie na ziemię kłodzką - do samego Kłodzka i zwiedzić cytadelę oraz do Srebrnej Góry.
Górny Śląsk to powiązanie z drugą wojną światową i okresem tzw,. bunkrów.
Ciekawą ekspozycje zawieraja Dobieszowice (koło Będzina i Piekar Ślaskich). Tam też znajduje się umocniony jaz wodny.
No i jeszcze Hel - nad samym morzem
na razie wystarczy.
Kilka lat temu ukazał sie przewodnik, nakładem sporego wydawnictwa. Nie będę o nim pisala - bo to dzieło mojego ślubnego - jak ktoś bedzie zainteresowany to sam sobie znajdzie.
A ja polecam szlak fortów poaustryjackich w Krakowie.Może nie są zagospodarowane ( nie wszystkie) często zaniedbane, ale urokliwe w położeniu i wkomponowaniu w architekturę miasta.
Z wojaży zagranicznych zauroczona jestem wciąż Cambrige i chciałabym raz jeszcze przejśc uliczkami i popłynąc tratwą :).
Jak mogłam zapomnieć o moim magisterskim Krakowie...ups...
Największe wrażenie zrobił na mnie fort górski, w którym znajduje się obserwatorium..ale to było już dawno temu
Dla miłośników budowli wojskowych ciekawy może byc też poaustryjacki pierścień obronny ( 15 fortów) wokół Przemyśla, większośc z nich jest jednak zaniedbana.
Mam - wiem w Świnoujściu to Fort Zachodni.
Bylam jako nastolatka w Swinoujsciu a le w zadnym forcie nie bylismy tylko byla plaza, dyskoteki i sklepy. To byla kolonia
W Kotlinie Klodzkiej tez bylam 3 dni ze szkoly ale tez 3 dni % i dyskoteki ale musze zobaczyc bo bylismy w jakis lochach mam nawet fotki moze to to?
Jeżeli idzie o Kłodzko - to dokladnie to - podziemna trasa turystyczna.
Natomiast Świnoujście - zagospodarowane forty to kwestia ostatnich 10 lat (może troche mniej) - wcześniej to było częściowo we władaniu wojska (zresztą w Świnoujściu nadal jest jeden fort zamknięty), a częściowo - zahaszczonym terenem niczyim.
Moja miasto jest swoiście powiązane ze Świnoujściem.
Otóż - pułk wojskowy, stacjonujący na forcie Gerharda pod Przasnyszem poniósł swoistą klęskę - stracił sztandar (wtedy to było gorsze od przegranej bitwy) - jedyny w ciągu całej pierwszej wojny światowej na froncie wschodnim (bo na zachodzie trochę tego było). Stracił go głupio - bo ukrył w studni - i został znaleziony przez Rosjan.
Do dzisiaj prezentowany jest na honorowym miejscu w Ermitażu.
Dopisano 11-02-11 14:32:04:
Ale mi te chaszcze wyszły przez samo h...nic to - poprawiam chociaż teraz...
Tak o Klodzko mi chodzilo w Swinoujsciu to nie widzialam zadnego fortu haha jak pisalam nie bylo czasu
W Kłodzku zawsze robi na mnie wrażenie miejsce, gdzie trzeba iść w kucki, nie pamiętam, ale ma chyba 80 cm wysokości.Mój mąż idzie zawsze bokiem z przewodnikiem, bo raczej by się nie zmieścił, woli nie ryzykować.
gotujmy tak dalej to te nasze chłopy będą mieli coraz mniej szans by gdziekolwiek się zmieścić
Podobne przejście jest w kopalni Królowa Luiza w Zabrzu - tam też się idzie prawie na kolanach, z tym, że tunel nie jest jednakowej wysokości - tylko obniża się.
Jak nam tłumaczył stary sztygar - nasz przewodnik - ma to uczyć pokory - Skarbkowi trzeba się pokłonić.
A poważnie - to wyrobisko górnicze, które było w ten sposób eksploatowane.
Bez bicia się przyznaję, że tych okolic nie znam.Katowice kojarzą mi się z lotniskiem.Owszem przejeżdżałam i to nie raz , ale zawsze było to w drodze do jakiegoś celu.
Ja miałam szczęście być na imprezie dla prasy.
Zapoznawaliśmy się z zabytkami Górnego Śląska - byliśmy też w kopalni Guido - wtedy, gdy były pierwsze przymiarki do udostępnienia jej dla ruchu turystycznego.
Warto dla obu wygospodarować trochę czasu.
Teraz jeszcze dochodzi browar w Tychach - tam też jest muzeum
Mąż mi tu podpowiada,że w Kłodzku to niskie przejście, to coś podobnego, bo to chodnik minerski, więc według niego to tak jak wyrobisko górnicze.
Tak - tyle, że w Kłodzku masz cały tunel jednej wysokości. W kopalni - masz tak, że zgina ci kark systematycznie, aż do pozycji klęczącej (bądź w kucki)- górnicy musieli w takich warunkach pracować po kilka godzin - aż do wydobycia całego kończącego się złoża
Teraz na Guido można zwiedzać dwa poziomy : 170 i 320 m pod ziemią. Bardzo ciekawe wrażenia....
Są już prowadzone prace nad podziemną trasą wodną, łączącą pod Zabrzem kopalnie, gdzie będzie się przepływać łódkami, ale to jeszcze potrwa ze dwa lata....
dwa poziomy myśmy zwiedzali.
O trasie wodnej chyba nic nei było.
Trzeba by się znowu wybrać. Tylko kiedy...
Ja bym chyba tam nie zeszla tak gleboko
nie musisz schodzić - zjeżdżasz windą hehee
HEHE ale smieszne zjechac tez bym nie zjechala chyba.... Kolejkami jezdze w parkach to moze bym sie dala przekonac
Hihi, a mój Ślubny już mi tu mówi - nie windą, tylko szolą !
pozostając w temacie Śląska zachęcam do zwiedzenia muzeum chleba w Radzionkowie
Musi być ciekawe - ja muzeum chleba zwiedzałam we Francji
Musi być ciekawe - ja muzeum chleba zwiedzałam we Francji
kiedy ono wciąż zamknięte.. byłam kilka razy i ... pech chyba
o nie, nikt mnie nie zmusi do zjechania pod ziemię i to tak głęboko. Moja klaustrofobia by mnie tam udusiła chyba.. już w windach mam z tym problemy
ale muszę się przyznać bez bicia, że wykazałam się odwagą w sztolni czarnego pstrąga w Tarnowskich Górach, no ale miałam motywację, był przy mnie wnuczek i wstyd mi było, że drżę jak osika i duszę się, więc wytrzymałam i nic mi się nie stało
Ja nie mam klaustrofobii, ale po praktykach w kopalni, nawet zjazd do kopalnii w Wieliczce jest problemem.
Niezapomniane wrażenia, fakt! Cały fort w na mnie wrażenie zrobił.
W okolicach Kłodzka w Kudowie Zdrój(Czermna?) jest kaplica czaszek.Warto zobaczyć chociaż widok wstrząsający.
Ogólnie Kotlina Kłodzka jest pięknym miejscem.Pamiętam jeszcze z obozów wędrownych ciekawe miejscowości takie Kudowa Zdrój-pijalnię wód i przepiękny park zdrojowy;Zieleniec-miejscowoś położoną wysoko w górach i dojazd drogą ,która była bardzo(ale to bardzo) pod górę.
Chętnie bym tam jeszcze pojechała.
Jestem za!! Ja np. nie moge sie doczekac wyjazdu do Heide Park a w tych okolicach zostalabym z 5-7 dni najlepiej bo jest co zwiedzac
Hamburg tez moze byc super miniutarowy swiat lub miejsca czy cos takiego juz niepamietam dokladnie jak sie nazywa.
Kotlina Kłodzka, wcześniej wspomniana kojarzy mi się z Górami stołowymi. Cudowne miejsce...... Idziesz sobie drogą przez las i widzisz jak w odległości 100 m rośnie ...ogromny grzyb, jakby purchawa. Podchodzisz i widzisz, że to głaz uformowany przez wodę, wiatr i mróz... Idziesz dalej, a tam całe rodzinki takich "grzybów" . Eeee, mało? Kompleks Szczelińca i Błędne Skały zapewni duuużo więcej wrażeń. Moim zdaniem trzeba tam być. Ja byłam tam pod koniec maja - pogoda super, luz na szlakach i śniegi na Szczelińcu stopniały. Jak mało naszych , to jeszcze po czeskiej stronie można pochodzić.
A wiecie, że na Szczelińcu kręcona była niekończąca się historia - niektóre sceny.
Nieee!! A ostatnio ogladalam ten film bo rezyser ( niemiec) zmarl.
Dla lubiących roślinki - piękne, duże Arboretum w Bolestraszycach niedaleko Przemyśla. Nachodzi się człowiek, aż nogi bolą, ale warto!
Przynudzaj, prznudzaj..to bardzo ciekawe. I powoduje wiele wspomnień
W Bałtowie - poza ścieżka dydaktyczną, którą warto przejść razem z przewodnikiem - bo informacji jest sporo, nie na wszystkie zwróci się uwagę samodzielnie czytając jest jeszcze mini zoo, wesołe miasteczko z karuzelami, torem saneczkowym (niemiecki rollerbahn - ale jak to się na polski tłumaczy nie wiem, zawsze używam takiego określenia), kino 5D - ze wszystkim efektami - łacznie z pryskaniem wodą i poruszaniem się krzesełek. Nie korzystałam - to pamietam tylko z opisu na ulotce czy tablicy przed wejściem.
Szlak Szumów - cudowne miejsce, znam je sprzed lat. Podobnie jak Zwierzyniec, Susiec, Szczebrzeszyn, Zamość.
W Kazimierzu Dolnym najbardziej urzekł mnie wąwóz Małachowskiego. Kiedy ja tam wrócę.
Jaskinię Łokietka pamiętam z dzieciństwa - mimo, że potem byłam kilkakrotnie - cały czas widzę ja oczami 7-8 latki. Chyba zrobiła ogromne wrażenie.
Do pozostałych na razie nie będe się ustosunkowywać - bo nie mam teraz aż tyle czasu.
Ale tak szybko sie mnie nie pozbędziecie - bo mam coś do opowiedzenia o Bieszczadach
O Bieszczadach zawsze i chętnie poczytam!
W bieszczadach byłam na studiach - między innymi.
baza noclegowa była wtedy uboga, w schroniskach opłacało się podłogę.
Mnie i kuzynce nie było jednak dane tego doświadczyć - nie przyjęto nas nawet na glebę.
Zaczęło się poszukiwanie noclegów.
W Ustrzykach Górnych trafiliśmy do kościoła - znajdował się tam rozbity obóz oazowy. Księża zgodzili się nas przygarnąć.
Tyle, że ognisko było tak urokliwe - księża cudnie śpiewali - przesiedzieliśmy prawie do rana. Do dzisiaj pamiętam teksty pieśni maryjnych po włosku.
Z jednym z księży potem bardzo długo utrzymywałam kontakt korespondencyjny - był między innymi misjonarzem na Ukrainie, Z biegiem czasu jakoś się urwało - może on wyjechał na dalsze misje.
Po latach wróciłam w to samo miejsce.
Wiecie - obóz był nadal. W tym samym miejscu.
Tyle, że zamiast namiotów - postawione były drewniane domki.
Inny nocleg był w Wetlinie. Schronisko PTTK oblęzone, spać nei ma gdzie.
Chodziłyśmy po wsi, szukajac czegokolwiek.
W sklepi jakiś chłop zaoferował nam spanie. Niewiele myśląc, zdesperowane zgodziłyśmy się. Chłop wywiózł nas gdzieś w góry - tam gdzie pasł owce miał szopę z sianem. Pozwolił nam sie przespać.
Miałyśmy niezłego pietra, poł nocu dyskutowałyśmy co my rano zrobimy - jak nie wiemy gdzie jesteśmy.
Rano skoro świt przyjechał po nas - i zawiózł pod sklep..
W dzisiejszych czasach to byłoby nie do pomyślenia...
Jak dal mnie Bieszczady straciły na uroku dzikości - wybudowano drogi, ośrodki wypoczynkowe. To juz nie to samo co kiedyś...
joasiek-ta płacząca skała o której piszesz nosi nazwę "płaczący kamień" i znajduje się w osadzie Florianka k/ Zwierzyńca.Lagenda o której wspominasz głosi że, krople wody które wydostają się z kamienia to łzy dziewczyny która zdradziła ukochanego mimo danej mu przysięgi wierności i została za to zaklęta w kamień.Przestanie płakać dopiero wtedy ,gdy w noc swiętojańską pocałuje tu swojego ukochanego dziewczyna,która go nigdy nie zdradziła i nie zdradzi.
O widzisz, wlaśnie o to mi chodziło. Dzięki! Kilka lat temu w telewizji o tym słyszałam, ale osobiscie niestety nie widziałam. Może jak zrobi się ciepło to się wybiorę na poszukiwania. Młodsze dziecię podrosło, można znów się powłóczyć :)
no kurcze.... a to się mojemu dostanie!
a on mi pokazał tylko roztoczański park narodowy i to z daleka!
a bywamy przecież z Narolu, bo to jego rodzinne strony
No zobacz, jak blisko mnie bywacie! Rzut kamieniem dosłownie! Domyślam się, że starych cerkwi drewnianych w Woli Wielkiej, w Radruży i w Bełżcu też ci nie pokazał? I na kajaki nie zabrał? Oj, niegrzeczny! A w Narolu od kilku lat odnawiają Pałac Łosiów. Co roku w sierpniu odbywają się tam ciekawe koncerty i warsztaty muzyczne.
Może zachwalę swoje tereny... :)
Na Podlasiu warto zobaczyć muzeum Przyrodniczo-Leśne Białowieskiego Parku Narodowego.Jest jednym z najnowocześniejszych muzeów w Polsce.Porównując "dawniejsze" muzeum,które pamiętam z czasów podstawówki,gdzie eksponaty stały w gablotach do dzisiejszego...co ja mówię/piszę-tu nie ma porównania!!!!
Białowieża ma ciekawą historię i wiele innych atrakcji(oczywiście oprócz żubrów w rezerwacie),ale o tym poczytajcie lub zobaczcie sami.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Białowieża
Drugie ciekawe miejsce na Podlasiu to Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu.Zwiedzałam je podczas wycieczki szkolnej i w sierpniu na prośbę mego kuzyna.Nie żałuję że tam pojechałam.Bo frajda wejść do chaty krytej strzechą,pozaglądać po kątkach i popatrzeć jak dawnej mieszkano.
Muzeum organizuje Święto Pieczenia Chleba(i inne),którą to imprezę zachwalają znajomi,którzy już na niej byli.
Kilka ciekawych fotek.Z góry przepraszam za słabą jakość.





http://artakcjepodlasia.pl/atrakcje-ciechanowiec-muzeum-rolnictwa.htm
P.S.To,że napisałam o naszych polskich atrakcjach nie oznacza,że jestem przeciwnikiem wojaży za granicę.
Białowieża i okolie to jedno z tych miejsc, które bardzo chciałabym zobaczyć.
Lubelszczyzna i Podlasie mają też coś wspólnego :)
Można zwiedzić pas radzieckich umocnień z 1939 roku jakim jest linia Mołotowa.Jest to najdłuższy systemem umocnień w Polsce. Ciągnie się przez około 1300 km od Bieszczad po Pomorze.
Ja mam możliwość dość częstego oglądania bunkrów pod warunkiem,że wybiorę się na grzyby w pobliskie lasy http://www.mielnik.com.pl/galeria_bunkry/.
Bardzo ciekawy sposób rekreacji ;)))
Te bunkry też są niedaleko mego miejsca zamieszkania i prawie wszystkie zwiedziłam
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=471279
To fakt, na lubelszczyźnie też są bunkry linii Mołotowa. Na przykład w Siedliskach obok Lubyczy Królewskiej. Nigdy nie zwiedzalam :( Jeszcze nie, ale nadrobię!
Moje osobiste szczęście na wieść, że ktoś mieszka w okolicy "jego" bunkrów wybiera sie w gości..
Obyś sie kiedyś nie zdziwiła, jak się u drzwi zamelduje facet z hasłem - ja ze strony Wielkie Żarcie...
Spoko, nie przestraszę się! ;)
hihi...Wpakuję faceta do auta(jak będą grzyby to pójdziemy pieszo
)i pojadę ok 2-3 km od domu i zaczniemy zwiedzanie bunkrów.Też mam kilka nie zwiedzonych.Szkoda,że wraz "formatem" kompa poszły moje zdjęcia ;(,bo bym pokazała.
Byliśmy z mężem w Białowieży, jakieś 15 lat temu... przepieknie...chętnie tam powrócę:)
Śledzę ten wątek z zainteresowaniem, podzielę się też urokliwymi zakątkami i miejscami wartymi odwiedzenia, tylko troszkę później:)
Jakby ktoś był w Bieszczadach to bardzo polecam http://www.krasiczyn.com.pl/ Mamy perełkę jedyną w całej Europie a mało kto o niej wie. Przewodnicy wspaniali, a i wieczór z Kamerdynerem i Białą Damą niezapomniany.
Oj tak, Krasiczyn piękny jest! A w ogrodzie pałacowym jest drzewo spełniające życzenia! Serio, serio! Moje się spełniło i jeszcze jednej znajomej osoby też.
Ja tylko na chwilę, bo dostęp do netu mam ograniczony.
Nawet nie wiecie jakie super jest szukanie krasnoludków po wrocławskim rynku.
Zastanawiam się ile się ukryło - bo bardzo łatwo pójść dalej, bez zwrócenia uwagi na maleńki ludek.
Florianek jest super!