Tak się zastanawiam .. Kiedy mieszkałam w Polsce zawsze kupowałyśmy z mamą na targowisku warzywa , jajka i mleko od kobiet ze wsi chociaż ja nigdy nie odważyłam się tego mleka napić.Bardzo lubiłam tą atmosferę targowiska ,gromada ludzi i zapewnienia straganiarki ,że tylko u niej wszystko świeżutkie bez nawozów no i tanio. Czy wy kupujecie warzywa , owoce ,jajka na targu ? czy może lepiej kupić w sklepie ? a może nie ma dla was różnicy ?
W markecie (nie hiper market ale duży sklep) kupuję pieczywo, nabiał, sypkie (mąka, sól...), soki, wodę, napoje, puszki wszystko to co ma wybity termin przydatności do spożycia a za czym na bazarze musiałbym chodzić od stoiska do stoiska. Po czym wychodzę na bazar i tu mięso, drób, ryby, warzywa, owoce. Nie ze względu na cenę ale na jakość. Warzywa i owoce w markecie są koszmarne. Poobijane, nadgniłe i widać, że przeszły przez tysiące obmacywaczy. Mięso, ryby, drób to też kwestia świeżości i zaufania. Ze względu na cenę na bazarze kupuję ręczniki, papier, herbatę.
też kiedyś myślałam tak jak Ty ale prze zkilka lat w mwrketach dużo się zmieniło mam biedronkę naprzeciw domu i odkąd spróbowałam to teraz kupuję tak prawie wszystkie owoce poza jabłkami bo faktycznie mają kiepskie i pomidory wolę z rynku malinowe żadne inne mi nie podchodzą jak nie ma malinowych to nie jam żadnych.
Co do jabłek to bardzo lubię odmianę ligol ( słodkie soczyste i twarde) i ciężko je kupić idealnie dojrzałe niedawno wpadłam na pomysł sypanej szarlotki w sobotni wieczór wiedząc że we wspomnianej biedronce jabłka kiepskie udałam się do tesco bo najbliżej jak zobaczyłam, że mają moje ulubione ligole to napakowałam więcej i w domu okazało się że kupiłam jabłka tak idealne że teraz zamiast na rynek jeżdże do tesco po jabłka tak są rewelacyjne
w biedronce super jest też schab i szynka z wędzarni szybciej w lodówce zeschnie na wiór jak ta zrobiona w domu niż poślizgiem wyleci do kosza na śmieci, często też kupuję tam mięso - kraina mięsa i nigdy się nie zawiodłam
jaja kupujemy z fermy- mamy taka na wsi sąsiadującej z moja mieściną
mleko z Biedronki :)
warzywa i owoce w sezonie z targu w zimie niestety marketowe, bo te z targu to pozamarzane ( jedynie ziemniaki kupujemy na targu bo z samochodu sprzedaja i nie sa takie zmarznięte)
w lecie lubie kupować od takich babulinek,które maja po 4 pomidorki i po kilka rzodkiewek. wiem ze taka babulinka sie ucieszy ze to sprzeda a ja wiem ze taką działeczke prowadzi z sercem a nie na masówkę.
i takie malinówki maja wtedy cudowny zapach i smak :)
na targu kupujemy tez mięso i wędliny.
u mnie targ tylko 2 razy w tygodniu wiec czasami zdarzy sie kupowac cos w sklepie.
Nabiał kupuje w sklepie, ryby w rybnym sklepiku, mięso i niektóre wędliny u rzeźnika( od czasu do czasu kupuję mięso od sąsiada mojej mamy jak ma świniobicie) jajka przywożę ze wsi.
Warzywa i owoce kupuję na bazarku, resztę zakupów w markecie.
Mieszkam na wsi, owoce,warzywa, mleko,jajka, mieso mam z wlasnego gospodarstwa.
Netto : dobry chleb ( nam bardzo odpowiada ) ,przy okazji mleko 3,2 w butelkach i masło LURPAK( dużo taniej i dłuższy termin przydatności )
Intermarche : mięso dla nas i psa podroby i kości dla psa większy wybór
Tesco : herbaty , kawa , napoje ( ale tez Auchan )
Kupuje hurtem : ziemniaki , cukier , mąka .
W Intermarche rzeczywiście mięso jest tanie, raz się połaszczyłam i dziękuję. schab środkowy po 9,99 zł za kilogram.Kotlety były strasznie żylaste i twarde z tego schabu, a udka po upieczeniu miały smak ryb, podejrzewam że kurczaki karmione były mączką rybną.
Jedyne co nam smakowało to rolada z indyka i parówki cielęce które uwielbia mój synek.Jak tam jestem to zawsze mu kupuję bo są świeże i smaczne.
Cielęce parówki z Intermarche.....i naprawdę wierzysz, że one cielęce ?
One ponoć tak się nazywają bo cielęciem jest ten kto wierzy, że jest tam takie mięso.
Tylko proszę Cię, MR to nie jest atak. Też kupuję cielęce dla mojej Małej.
A tak przy okazji godzina 23.06 a to stworzenie nie śpi. Ratunku!!!!!
Może tylko mają nazwę cielęce, nie wnikam :) ale są smaczne i zawsze świeże.Powiem Ci że smakiem nie odbiegają od tych co kupuje od rzeźnika, wyglądem też.
Mój też późno spac chodzi, za to wstaje już o 6:30.
jeśli zrobisz mały wywiad po sklepach mięsnych to stwierdzisz że parówki cielęce które kosztują poniżej 20 złotych mają od 3 do 5% mięsa cielęcego jeśli reszta to drób to ok a jeśli świnka to już niefajnie, ja tak kiedyś zrobiłam i teraz wolę kupić dobre drobiowe szczególnie indycze
Znasz takie powiedzenie "tanie mięso to psy jedzą " . Nie uważasz , że ten schab po 9,99 można później kupić w mniejszych sklepach po 16-17 za kilogram ? Tylko wtedy penie inaczej smakuje . Po kodzie kreskowym sprawdzam kraj pochodzenie kurczaka , ale kupuje z miejscowej fermy .
No wiesz, sądząc po kolejkach na dziale mięsnym w Intermarche nie tylko jedzą psy , ale ludzie też ,.Ja niestety nie mam pod blisko fermy, dlatego kupuje w sklepie.
Ja wiem , że tam dużo ludzi kupuje mięso i jest to gwarancją świeżości . Przez szybę można zobaczyć jak rozbierają mięso ,można zamówić sobie odpowiednio pocięte porcje . Zamawiam kości z mostka dla psa , jest dużo różnych podrobów . W sklepie mięsnym jest serca lub dwa bo dostają proporcjonalnie do zamawianego towaru . Schab po 9,99 to chwyt reklamowy wielu sklepów w okresie świątecznym ,który ma na celu ściągnięcie klientów którzy przy okazji kupią coś więcej .
Też chciałabym mieć taką farmę "pod nosem" ale niestety muszę raczyć się tym co oferują nasze sklepy. Choć czasem mój mąż dostanie od jakiegoś klienta (handlowego) na wsi kawałek jakiegoś mięsiwka i ja tam specjalnej różnicy nie widzę ani nie czuję. Za to w jajach różnicę czuć zdecydowanie.
Ja też nie widzę róznicy , no chyba że jakieś stare łykowate .
Ja jajka kupuje juz od wielu lat z fermy(tej samej). Warzywa i owoce zima kupujemy w sklepie, a w pozostałych porach roku(jak nie ma mrózów) to najczęściej na targu.
Kiedyś dawno temu widziałam jak Baba handlująca nabiałem na targowisku odkręciła słoik z mlekiem, upiła, zakręciła i ........przeznaczyła do sprzedaży.
Wychowałam się na wsi ale tkz. mleko prosto od krówki po protsu mnie obrzydza. Wiejskie przetwory nabiałowe po prostu śmierdzą mi krową.
Targ wobec powyższych zdecydowanie odpada.
Jajka najczęściej od sąsiadki mojej siostry, czasem w delikatesach. Owoce i warzywa w sezonie przewaznie działkowe od teściów i swoje, poza sezonem zostaje sklep, czasem na bazarku. Ale z tym bazarkiem to można się naciąć, bo najczęsciej ci co maja swoją budkę to hurtownicy, co z giełdy przywożą. Najlepiej szukać babki, co widać, że durzo nie ma i to z jej ogródka, a nie hurtem z giełdy przywiezione. Co do nawozów, to nawet ci co mają swoje ogródki często coś podsypują np.od chorób. Ale jak się samemu sypnie, to przynajmniej wiadomo jaki jest czas karencji i kiedy można już to jeść. A obcemu sprzedawcy do niedowierzam tak do końca.
No tak Zawsze trzeba zadać pytanie - dla kogo hodowane? Dla siebie czy dla ludzi?
Ja tam nie mam złudzeń. Cytrusów, bananów nikt z mojego bazaru nie hoduje. Świnki i krówki też nie są z przydomowego chlewika (nb bym w życiu nie kupił). Moje zakupy na bazarze wyglądają mnie więcej tak: te dwie cytryny, pomelo wezmę, dwie pomarańcze, kilka mandarynek, ze trzy pomidory, pół kilo cebuli, 2 kg ziemniaków, może dwa jabłka, ogórek, koperek wezmę obok, bo ten taki jakiś oklapły... a i tą paprykę i dwa takie nieduże ogórki kiszone. To jest detal, od producenta to bym dostał wiązankę:) Ja wiem, że ci sprzedawcy o czwartej rano jadą na giełdę po towar ale ten towar jest świeży a jak mam jakieś podejrzenia, to idę dwa metry dalej.
Dlaczego byś nie kupił świnki z chlewika przydomowego? Ja kupuję już tyle lat od sąsiada mojej mamy i żyje. Mięso zawsze jest bardzo smaczne i badane.
Takie mięso usmażone z cebulą, rozpływa się w ustach:)
My też mięso ze świnki kupujemy z jednego miejsca 2-3 razy w roku. Nie ma to jak swojska wędlina!
My też mięso ze świnki kupujemy z jednego miejsca 2-3 razy w roku. Nie ma
to jak swojska wędlina!
Jak się kupi niewielką ilość, zrobi kilka szynek i kiełbas, to wiele miejsca to nie zajmie. My też pół roku nie trzymamy, bo zamrażarka nie jest duża i az tyle tego nie robimy. Dlatego "pomiędzy" swojskimi wędlinami kupuję sklepowe. Właśnie co 2-3 dni jak ty. Ale robię to też tylko w niektórych sklepach. Kiedyś chciałam coś kupić na mięsnym stoisku, w większym sklepie, ale kiedy zaobaczyłam muchy latajace nad wędlinami, siadające na mięsa, to aż niedobrze mi się zrobiła. Poszłam do innego sklepu i więcej w tym z muchami nie kupowałam. Mam też możliwość kupowania w małym sklepiku mięsnym, należącym do miejscowej masarni. Przynajmniej wiadomo, że świerze.
Mówię o zakupie mięsa na bazarze od bezpośredniego hodowcy.
Taki handel mięsem bez badań przecież zabroniony jest. Szczerze to na ryneczku w moim mieście chyba nigdy nie natknęłam się na takie mięso prosto od hodowcy.
Warzywa mam ze swego ogródka,a jak kończą się zapasy marchewki,cebuli czy buraków kupuję u zaprzyjaźnionych ogrodników.Podobnie z owocami.
Jajka mam od własnych szczęśliwie biegających kur.
Mięso wieprzowe kupujemy prosto od rolnika.Gdy zachodzi potrzeba kupienia w sklepie unikam promocji marketowych(hipermarketowych),bo nie ufam co mi sprzedadzą w promocji.
http://www.tvn24.pl/0,1689472,0,1,mieso-z-dioksynami-wnbsptychach,wiadomosc.html
Jeśli zachodzi potrzeba kupienia mięsa(wędlina lub świeże mięso) kupuję je w sklepiku,który sprzedaje produkty pozyskane od rolników z okolicy.
tak sobie mysle ze zalezy to od pory roku- latem i wiosna staram sie kupowac na jednym z krakowskich targowisk- głownie warzywa owoce, jajka kupuje w najblizszym sklepie, lewiatan akurat- badz dostaje je od rodzinki na wsi, czasami:) Jak juz jestem na placu to i mieso dokupie, choc to ostatnie to cześciej akurat w takim niewielkim sklepiku miesnym. Natomiast zima- na placach jest nie dosc ze drozej- to jeszcze jak juz zostalo napisane- rzeczy sa zamarzniete. Ale przyznaje- ze sama sobie zamrazam warzywka, zeby potem w srodku zimy zajadac sie bobem za 3zl /kg nie za 15;) NIe ukrywam ze czekam na wiosne- zeby wziac moj wiklinowy koszyczek i polazic po placu:))
pozdrawiam
Najbardziej lubie Hale Mirowska, ale z powodu niemalych trudnosci z zaparkowaniem samochodu w tamtej okolicy,
najczesciej wszystkie owoce, warzywa, jarzyny, nabial codzienny (jajka, bialy ser) kupuje na bazarku pod Hala Banacha.
Natomiast ryby tylko w Carfourze, albo w najlepszym moim zdaniem warszawskim sklepie, na Ursynowie.
W Carfourze ryby sa swieze i oczywiscie natychmiast znikaja, u Pana na Ursynowie mozna dostac ryby
bardziej swiateczne, typu zabnica, mozna dostac langustyny i inne odswietnosci (mozna sobie zamowic z tygodnia na tydzien).
Mieso kupuje u rzeznika, po swojskie masarskie wyroby, typu kaszanka, salceson, pasztetowa itd jezdze czasem
na targ do Otwocka, gdzie pan masarz z Karczewia raczy wszystkich swoimi smakolykami.
A wszystko inne w sklepie obok, lacznie z mlekiem. Piekarenke mam obok domu.
W wielkich marketach nie kupuje niczego poza rybami, bo po pierwsze robi mi slabo od tego nadmiaru, a po
drugie wydaje duzo wiecej pieniedzy niz w malych sklepach.
podziwiam ludzi którzy kupują za dużo jedzenia dla mnie to niewyobrażalne może dlatego że nietoleruję wyrzucania jedzenia no chyba ze coś się zepsuje jednak zawsze zdążę to tak zmodyfikować i ewentualnie zrobić tzw łatany obiad czyli nie wszyscy jedzą to samo.
Najbardziej dostrzegam to przed świętami gdy większość klientów wychodzi ze sklepu tak obładowanych że właściciela nie widać a ja zazwyczaj z dwoma siatkami na krzyż zawsze wszystko sobie dokładnie wyliczam i strasznie mnie denerwuje gdy np proszę o 40 - 50 dag mięsa a pani pyta czy 62 może być.
Na ostatnie boże narodzenie pani w warzywniaku tak mnie uraczyła marchewką prosiłam półtora kilo na planowaną sałatkę jarzynową i rybę po grecku dostałam na oko dobre trzy kilo wyszła sałatka i ryba na święta, sałatka na nowy rok, ciasto marchewkowe a dodam że trzeba na nie ponad pół kilo marchwi, rosół i kilka zostało zjedzonych żywcem coby się nie zmarnowały.
jaką ma z tego korzyść przed świętami zarobiła więcej o może złotówkę lub dwie bo wcisnęła mi więcej marchwi tyle że ja u tej Pani nic już więcej nigdy nie kupię na rynku warzywniaków jest cała alejka i jak ktoś próbuje nabić mnie w butelkę to tak to się dla niego kończy