Jak odstawiłyście swoje dziecko od piersi (moje dziecko ma 8 miesięcy, więc nie da się oszukać, że mamę coś boli)? Jak nauczyłyście dziecko samo zasypiać (bez zasypiania przy piersi)? Co zrobiłyście, żeby dziecko było samodzielne, a nie chciało się cały czas trzymać kiecki mamy lub na rękach? Co zrobiłyście, żeby dziecko chciało jeździć w foteliku w samochodzie i wózku? Co zrobiłyście, żeby dziecko nie płakało jak na chwilę znikacie z oczu, nawet jak wychodzicie zrobić sobie herbatę do kuchni? Co zrobiłyście, żeby dziecko spało długo w nocy? Co zrobiłyscie, żeby dziecko nauczyć na nocniczek? Takie dylematy krażą mi po głowie i chyba nie mnie jednej ;)
uczyć nawyków trzeba od pierwszego dnia po urodzeniu a nie jak niektóre mamy najpierw przyzwyczajają do czegoś a później się dziwią że trudno dziecko od tego oduczyć tyle że nie zastanowią się że to czego nauczyły tak skrupulatnie jest dla dziecka normą którą teraz gwałtem próbują mu odebrać i dziwią się jeszcze że dziecko się buntuje.
Moja córka nie była przyzwyczajana do spania z rodzicami więc nie mam tego problemu owszem w szpitalu spała ze mną pierwsze dwie noce po przyjeździe do domu też ale w dzień normalnie w swoim łóżeczku w innym pokoju aby się przyzwyczaiła trzecią noc już spędziła u siebie i tak zostało
odstawianie od piersi - co tydzień zamieniałam jedno karmienie na inny posiłek zaczełam właśnie w ósmym miesiącu wyszło na to że ani ja nie miałam problemu z nawałem pokarmu ani dziecko nie czuło się odrzucone, dla własnej wygody jako ostatnie odstawiłam karmienie poranne i żadnego problemu nie było
zaspianie jak karmisz z butelki tak samo przytulasz dzicko i nie czuje się odrzucone, najpierw karmiłam do końca później chwilę i odkładałam do łóżeczka a później jak dostawała butlę trafiała do łóżeczka owszem czasami wychodziła i dreptała z butlą po mieszkaniu jedno takie dreptanie nawet skończyło się wielkim strachem bo zamieniła swoją butelkę na moją ze zmywaczem bo własńie postanowiłam zmyć paznokcie łyknęła trochę zwymiotowała oczywiście nagła akcja wyjazdu do szpitala tam na szczęście stwierdzili że nic się nie stało właśnie ze względu na mleko które wcześniej piła
jazda w foteliku jak dziecko od urodzenia nie zna innej opcji to nie protestuje, co do wózka to u mnie zawsze spacer był spacerem a nie załatwianiem własnych spraw więc nigdy niegdzie mi się nie spieszyło zresztą nie miałam z tym problemu dopuki dziecko nie zaczęło chodzić jak już zaczęła to oczywiście chciała dreptać obok wóżka
co do płaczu gdy mama znika to tak jak napisałam we wstępie jak mama sam kręci bat na siebie to niech później nie ma pretensji do bogu ducha winnego dziecka moja córka od urodzenia zostawała z różnymi osobbami więc nie trzymała się kurczowo mnie a tak z ciekawostek przeczytałam gdzieś że u dziecka około 9 miesiąca życia budzą się emocje u mojej córki objawiało się to tym że rano płakała jak ja wychodziłam do pracy a po południu jak opiekunka szła do domu z tego co pamiętam trwało to około 2 tygodni
co do spania w nocy u mnie działało to że dość późno była kąpiel i wieczorny posiłek zaczęło się chyba około 22 im była starsza tym kąpiel była wcześniej tak że gdy miała około dwóch lat szła już spać o 20 a gdy od 3 roku życia poszła do przedszkola to po 19, przesypiała całą noc za to nie spała w dzień
nocnik wg mnie jedyna skuteczna metoda sprawdziła się u mnie i u wielu znajomych mi dzieciaczków około 2 roku życia latem po prostuprzestaje się zakładać dziecku w domu pieluchę i pokazuje nocnik sadzając co jakiś czas jak dziecko kilkanaście posika sobie nóźki to samo wybiera nocnik później trzeba tylko konsekwencji i pilnowania aby szczególnie przed spaniem czy wyjściem dziecko wysadzać latem jest to łatwe do opanowania bo nawet jak wyjdziesz na spacer łatwo dziecko wysadzić na trawniku (do zimy się nauczy) co do nocy to z czasem zacznie wytrzymywać jak przez około 2 tygodnie pielucha nacna była sucha to przestałam ją zakładać tyle że jeszcze prrzez jakiś czas pod przescieradłem dziecięcym miałam wkładkę szpitalną z jednej strony folia a z drugiej flizelina
jest jeszcze coś to nie dzieci tworzą problemy tylko mamuśki zauważyła że w moim środowisku problemy z dziećmi miały te mamy które nie pracowały i miały za dużo czasu na rozczulanie się nad sobą te które pracowały nie miały na to czasu i z założenia nie utrudniały same sobie życia
NIestety wszyscy uczymy się na błędach. Moim zdaniem trzeba być konsekwentnym i nie rozczulać się na każdym kroku.
Może jeszcze napiszesz jak ze smoczkiem sobie poradziłaś i dmuchaniem nosa?
Ja na smoczek wyczytałam pewien sposób i w przypadku mojago "ssaka" okazał sie skuteczny i prawie bezbolesny. Któregos dnia obcięłam tak z połowe gumki i jakby nigdy nic zostawiłam go tam gdzie zawsze. Mały wziął smoka do buzi i okazało się że nie wygodnie jest ssać takie cos. Na jego pytania wyjaśniłam mu że pies odgryzł końcówkę (może być inne zwierze w zależności od posiadanych, ew. myszy). Przez dwa dni próbował momentami jeszcze ssac ale mu to nie pasowało więc przez ok tydzień zasypiał ze smoczkiem w ręce a potem smoczek zniknął. Znalazłam go po jakimś czasie wepchnietego gdzieś w kąt i wyrzuciałam.
Pierwszy wieczór bez smoka skończył sie godzinnym płaczem i marudzeniem, ale nastepnego dnia było ok. Dziecko nie pozbyło sie smoka gwałtownie i z nienacka, ale nie dało go się za bardzo ssać i samo zrezygnowało.
Fajny sposob ze smoczkiem. Moze wyprobuje z mlodym.
Też o tym czytałam, jednak tylko czytałam. W naszym przypadku jeden smoczek zabrała myszka, a drugi jeszcze jest i trzeba się go włąśnie pozbyć. Stwierdziałam, że najpierw oduczę ja spania w moim łóżku, potem pieluchy a na koniec zostawię smoczek. Ze spaniem już jest prawie ok, a z pieluchą czekam na ciepłe dni.
Wszystko z czasem przyjdzie - oczywiście nie samo
Moje córki spały ze mną dłuuugo, później dostały "dorosłe" dwupoziomowe łóżko i przeniosły się same ok 5 lat temu. Najmniejsza też śpi z nami. Wierzę, tak jak połowa znawców dziecięcej psychiki, że dla dziecka spanie z rodzicami jest ważne i sprzyja rozwojowi.
Nie prawda z tym spaniem z rodzicami, absolutnie, dzieci powinny mieć swoje łóżeczka ,można im oczywiście poczytac bajeczki, poleżeć z nimi, ale rodzice maja spać sami, tak samo jak maja prawo sami korzystać z łazienki i nie siusiac w towarzystwie uczepionego spódnicy smyka.
Tak jak wspomniałam- są dwie szkoły. Ja przychylam się do tych, którzy popierają spanie z dzieckiem. Pamiętam przemiłą panią doktor, z którą miałam przyjemność mieć zajęcia z psychologii rozwojowej, przedstawiała nam wiele dowodów na słuszność spania z niemowlęciem (nie pomijając śmierci łóżeczkowej) choć przyznawała, że nie warto negować postawy odwrotnej gdyż jest w niej sporo racji patrząc racjonalnie na tę kwestię.
Ze spaniem miałam spokój bo od małego dziecko spało w swoim łózeczku, potem dostało normalne łóżko i to dopiero była radocha że ma takie jak mama i tata (oczywiscie mniejsze). A reszta tak samo. Najpierw oduczyłam go od pieluch, potem od smoczka. Z pieluchami nie było najgorzej bo majac około 2 lat mały sam zainteresował sie nocnikiem. Po około 3 dniach siadania na nocniku miał mały tygodniowy bunt ale mu szybko przeszło. Jak zaczął sikać do nocnika to w nagrode dostał majteczki (od razu było to chyba z 10 par bo wypadków tez było sporo). Tez wyczekałam do lata i chodził ubrany wyłacznie w koszulke i w majteczki żeby szybko mozna było je zdjąć. Jak zaczął się buntować i nie chciał siadać na nocnik to znowu dostał pieluchy, a że spróbował juz ze w majtkach jest duzo chłodniej i wygodniej to szybko zmienił zdanie.
Wlasnie w kwietniu pozbylam sie smoczka u corki (1,9 m-cy), ktora smoczka praktycznie miala tylko do spania. Sama zasypiala od małego i w lozeczku tez zawsze czekal na nia smoczek, gdy chciala wyjsc z lozeczka to musiala oddac smoka. Pewnego wieczoru gdy zasypiala a ja przyszlam jej dac buziaczka na dobranoc powiedzialam ze smoczek jest beee, ze braciszek nie ma skoczka, tata, mama i babcia tez nie maja. Oddała mi smoczka i powiedziala ze beee jest. Od tej pory spi bez smoka ale potrzebuje mnie do zasypiania. I tak smoczka zastapilam sowja osoba do zasypiania. Ale lepsza mama niz smoczek :)
Syn natomiast mial skonczone 2 latka jak tez wmawialam mu ze jest smok niedobry i on znowu zasypial ze smoczkiem przytulonym do twarzy, po paru dniach nie chcial wogole. Natomiast do tej pory (5l) czasami przychodze do niego go uspic bo tego chce :)
Napisałam sporo rzeczy z którymi się zgadzam. Mam jednak inne zdanie w kwestii wychodzenia mamy z domu i pozostawiania dzidziusia z innymi ludźmi. Nie każdy ma taką możliwość. Mam koleżankę, która może liczyć tylko na zostawienie córki z mężem, bo rodzina mieszka bardzo daleko. Jej mąż sporo pracuje, więc ma problem gdy ma gdzieś wyjść sama. U mnie jest inaczej cała rodzina na miejscu, wychodziłam z domu nawet na chwilę żeby córcię przyzwyczajać, do 4 miesiaca było ok., a teraz mogę wyjść max na godz., bo inaczej mała nie je, nie pije i płacze strasznie hmmm a dopiero za 3 miesiące kończy 9 m. więc u mnie to się nie sprawdza. Nie wiem co zrobię jak pójdę do pracy, moze ktoś ma jakiś pomysł? ;)
Przepraszam Cię Ange,że zapytam o to ile masz dzieci?
Piszesz cały czas o jednym.
Cały mój śwatopogląd i pewność siebie legły w guzach po urodzeniu drugiego dziecka.
Okazało się, że Drugie jest zupełnie inne niż Pierwsze. I tak np.
Pierwsze:
- uwielbiało spacery; spało jak tylko wsadziło się go do wózka
- spało całą noc w łózeczku
- z radością mlaskało smoczek, trudno było go oduczyć
- nie było problemów z odstawiniem od piersi bo miesznka bardzo mu smakowała
Drugie:
- nienawidziło spacerów (nowy głęboki wózek musieliśmy sprzedać bo przerażliwie się w nim darło)
- za żadne skarby nie chciało spać w łóżeczku
- smoczek nie był do niczego potrzebny
- żadne mieszanki nie wchodziły w grę, miało odruch wymiatny
Przykładów róznic można mnożyć w nieskończoność.
Wcześniej było wiele rzeczy, które obserwowaliśmy u swoich znajomych i mówiliśmy: "O nie jak tak można, nigdy byśmy tak nie zrobili". I oczywiście robiliśmy tak przy Drugim bo nie było wyjścia.
To ja miałam takie sprzeczości przy bliźniaczkach. Jedna jadła normalnie, nigdy nie miewała kolek była spokojniejsza, spała nawet w łóżeczku :) Druga była niemowlęciem humorzastym, wyjącym bez powodu i z powodem też, jej kolki przeszły do historii miasta-tak głośno płakała,przetestowałam na niej kilka różnych marek mleka modyfikowanego, w łóżeczku coś ją gryzło. A najmłodsza to już zupełnie klasa sama dla siebie: humorzasta, albo rechocze albo płacze, kolek nie miewa za to się obraża. Po kąpieli musi leżeć w moim łóżku przykryta kołdrą po szyję-inaczej płacze:)
Każde dziecko jest inne. Fajnie, że masz patent na wszystkie :) Myślisz, ze taki szblon na wszystkie działa. NIE. Ja mam na razie tylko jedno. Ja pytam o rady, bo lepiej zapytać kogoś doświadczonego, a może jakiś patent sie przyda? Twój patent odstawiania od piersi w przypadku mojego dziecka nie działa.
Moje dziecko śpi w łóżeczku niestety dość krótko, mimo że pakuje kaszkę i poprawia cyckiem, a zasypia u mnie na rękach na cycku, a spróbuj jej wpakowac butelkę! Mój mąż jak usypia to płacze, histeryzuje, nie chce butelki.
Moje dziecko codziennie jest na spacerze po parę godzin i tak od narodzin, ale dopiero teraz zauważyło, że wózeczek nie jest taki fajny i na rękach i poza wózkiem można zobaczyć więcej. Nie lubi fotelika od początku, mimo, ze dużo jeździ, bo wkurza ją, że nie może się swobodnie poruszać - nie znosi pasów we wszystkich fotelikach, wózeczkach itp. Mama nie kręci bata na siebie! Mama ma zdrowe podejście. Ale dziecko lubi mieć mnie w pobliżu, chyba dla bezpieczeństwa. A takiego małego dziecka nie zostawiłabym nigdy z nikim obcym!
Poczekaj :) wytrzymałas 8 miesiecy to dasz rade jeszcze troche. Choc moja corka sama zasypiala to jednak na rekach ciagle byla w ciagu dnia. Gdy zaczela raczkowac, potem chodzic jest mi lzej :) i jej pewnie tez ;)
Zgadzam sie z ange w 100 %. Konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja.
Na poczatku w każdej sprawie dziecko chce postawić na swoim, trzeba wtedy być wytrwałym, a po paru dniach wszystko się uda. Moje dzieci( 4 i 6 ) wiedzą ,że trzeba być zapiętym w fotelikach, usypiają same i to od dawna, smoczek wyleciał przez szybę samochodu i nie było wielkiego płaczu...teraz świetnie sobie same dają ze wszystkim radę , są samodzielne i wiedzą,że mamusia nie do wszystkiego jest im potrzebna, że trzeba próbowac samemu.
Żeby byc konsekwentnym, trzeba być pewnym swego - że się dobrze postępuje, więc się upewniam. Zgadzam się z tym co mówisz. Początki sa zawsze ciężkie :) Też chcę, żeby moje dzieci były samodzielne.
dzięki domino za poparcie, Madziu i wszystkie inne dziewczyny które negatywnie odebrały moją wypowiedź w treści wątku było kilka pytań ja odpowiedziałam na te z którymi wydaje mi się że sobie poradziłam bez tzw bólu, nie miełam zamiaru nikogo urazić może trochę w mojej wypowiedzi odzwierciedlił się moj z lekka twardy charakter, żyję tak intensywnie że nie mam czasu się nad sobą rozczulać owszem każde dziecko jest inne ja pisałam patrząc na doświadczenia związane z córką i doświadczenia moich koleżanek w większości pracujących.
Tak mam jedną córkę i jak każdej matce zależy mi na tym aby była zdrowa, szczęśliwa i aby ją dobrze wychować mieć z nią dobry kntakt i zrobić to wszystko nie będąc jednocześnie matką teresą ale żyć tak jak dawniej a więc realizować siebie. Może to dziwne bo z córką problemów nie miałam ale wywołała u mnie taki dzieciowstręt, że wszystkie małe dzieci i kobiety w ciąży wywołują u mnie odrazę - im bardziej ona wyrastała z brudnego okresu niemowlęcego tym większą odrazę czułam do innych śliniących się maluchów, pewnie wiele innych kobiet by się z tym ukrywało ja natomiast otwarcie o tym mówię i jakoś nikt ze mnie z tego powodu nie szydzi i nie sadza mi na siłę dzieci na kolana. Nie próbuję z tym szczególnie walczyć bo planowałam tylko jedno dziecko gdyż mąż ma dwóch dorosłych synów z pierwszego małżeństwa.
Będąc w ciąży zaczełąm pewien kurs którego egzamin przypadał na dzień przed terminem porodu, który notabene miał przypaść na moje 30 urodziny córka urodziła się tydzień później ja egzamin zdałam a koleżanki z kursu mające dzieci jak usłyszały że wszystko sobie zaplanowałam stwierdziły poczekaj dziecko sie urodzi i wszystkie plany wezmą w łeb. Nie wzieły, córka urodziła się 20 lipca od 1 października wróciłam do pracy zresztą chodziłam jej doglądać codziennie spacerując z dzieckiem (własnej firmy nie można tak po prostu zostawić na pastwę losu) do dziecka przyszła opiekunka z którą dogadałam się jeszcze w maju a więc długo przez urodzeniem córki (opiekunka pracowała wczesniej u znajomych) dziecko było bezproblemowe i zdrowe, karmiłam do końca 8 m-ca jak zaplanowałam. Jednej rzeczy nie wzięłam pod uwagę jakiejś metafizycznej pępowiny między nami i tak przez pierwszy rok mogłam nakarmić małą położyć spać jak siadałam do obiadu ona płakała i tak jadłam codziennie z nią na ręku, no i do dziś dnia jak ona choruje to ja 2-3 dni później dokładnie na to samo - na szczęśie ona rzedko choruje.
Może jestem czasami wobec niej wymagająca ale mamy też swoje miłe rytułały powitania pożegnania usypianie i sobotni tzw dzień przytulania kiedy to nie planuję żadnych służowych obowiązków jedynie sprzątanie i zabawy z córką, zawsze też staram się mieć dla niej czas kiedy coś do mnie mówi, ale równocześnie staram się jej wpoić, że mama ma prawo do swoich przyzwyczajeń i kaprysów. Za niecałe dwa miesiące córka kończy 7 lat i do tej pory tak nam się fajnie układa że często mówi publicznie że jestem jej najlepszą przyjaciółką fajnie będzie jak usłyszę to kiedy będzie miała 15 czy 17 lat.
U nas z fotelikiem nie bylo klopotow. We wozku obaj jedzili tylko do czasu az nie zaczeli samodzielnie chodzic.Poczatkowo bylo chodzenie kolo wozka a w wozku tylko jak juz nozki bolaly. Teraz mlodszy nie chce widziec wozka.
Ze spaniem tez jakos sobie poradzilam. Po kapieli kolacja i spac. Kiedys wystarczyla butla, teraz juz i butla i cos 'konkretnego'. Mlody idzie spac ok 19.30 i spi do 6.30 rano.
Powoli zaczynamy akcje z nocnikiem. Dotychczas probowalismy specjalnej nakladki na normalna toalete. Byly dni, ze mlody sam chcial siadac, ale i takie gdzie nie chcial wcale. Zobaczymy jak bedzie z oduczaniem. Mlody widzi jak tarszy chodzi do toalety wiec moze zechce go 'papugowac'.
Co do smoka - mlodszy nie chce sie z nim rozstac. Starszy rozstal sie jak skonczyl 3 lata. Bral go co prawda tylko do spania, ale i tak dlugo nie chcial oddac. Ostatecznie kladl sie ze smokiem a ja po przeczytaniu bajki na dobranoc namawialam go na polozenie smoczka na szawce obok. Kilka razy mlody nie za bardzo chcial uwiezyc ze nikt mu go nie zabierze, ale jak widzial ze rano smok jest na swoim miejscu to jakos mu przypasowalo i od tego czasu zamias w buzi smoczek lezal na szafce, a potem.....tajemniczo zniknal ;)
Kolejna akcja - placz. U nas troche z tym klopotow bylo, bo maz pracuje a dzieci caly czas sa ze mna. Starszy za mna tak nie plakal. Mlodszy jakos bardziej, choc ostatnio zamiast placzu drepta wszedzie za mna. Byl moment gdzie nawet do lazienki nie moglam isc, bo stal pod drzwiami i wrecz wyl. Teraz wystarczy poprosic zeby poczekal a mama zaraz wroci.
O odstawieniu od piersi sie nie wypowiem bo karmilam od razu butelka, wiec ten klopot mi odpadl.
Witam.Jak smok mlodego był tak przezuty ze nie dalo się go używać to sam wyrzucil. Instrukcje sikania do kibelka dał tatuś od razu sie nauczyli ok. 2lata mieli.
Moze uczen przerosl mistrza:)
Moj slubny tez uczyl starszego jak siusiac na stojaco. Ale na poczatku mial opory. Pytal: co - mam sikac przy dziecku???? Ale sie udalo.
To było odnośnie uzytej liczby mnogiej.Możnaby zrozumieć,że obaj ....uczyli się i mieli po dwa lata.Po prostu wyszło zabawnie.
Moi synowie sztuk dwa (teraz 6 i 11 lat) tak się nauczyli,bez nocnika od razu do kibelka ,ale tatuś niestety musiał pokazać jak to się robi i do czego służy.Efekt nauki natychmiastowy.
Madziu, a jeśli chodzi o zasypianie to ja skorzystałam z rad T. Hogg "Zaklinaczka niemowląt", to co Ci przesłałam...zresztą tam jest b. dużo ciekawych rzeczy.
Tak czytałam, ale chciałam jeszcze zapytać doświadczone mamuśki o patenty. A nóz coś innego, nowego podpowiedzą :)
Szkoda, że Ci z tym karmieniem doradzić nie mogę. Ja starciłam z dnia nadzień, a córcia była mała, więc było łatwo. Mam nadzieję, że Ci się uda Może Zosia po prostu lubi się przytulić a przy okazji poje. Przypomniało mi się, że gdzieś czytałam, że pry karmieniu dziecka butelką można przytulić do nagiej piersi...chociaż pewnie to próbowałaś.
Dopuścić ojca, odstawić babcie. Dzieci płaczą, małe dzieci, średnie, duże... wszystkie placzą. Trudno. Należy współczuć, zrozumieć ale nie dać się zaszantażować. To powiedzialem ja, nieczuły stary ojciec.
Przypomniałeś mi pewną sytuację :) Dwuletnia Tamara była typowym dzieckiem rzucająco się- wyjącym... Tusia była z tych "normalnych". Tamara leży na chodniku i wyje, ja zTusią stoję nad ryczącą. Absolutnie nie przejmujemy sie rykiem.Przechodzila jakaś pani, schylila się nad wyjcem i wspolczującym glosem zapytala "Co się stalo dziewczynko?" Na to Tamara odparla "Leze.Nie widac?" Polezala jeszcze chwile, wstala i poszla dalej. Rzucila sie jeszcze kilka razy, ale widocznie uznala, ze nie przynosi to rezeltutatow i jej przeszlo.
Mój Maksio był grzeczny w wózku głębokim, kiedy było w nim radio włączone innej opcji nie było. A co ?Mało,że nic nie widać, to jeszcze nic nie słychać. A on rozrywkowy chłopak przecież.
Dobra metoda. Jak dziecko widzi ze jego zachowanie nie daje rezultatow to przestaje.
podobnie było u mnie młoda miała ze trzy lata coprawda ona spróbowała w domu dwa razy ponieważ nikt z domowników nie zwrocił na nią najmniejszej uwagi samo jej przeszło dzisiaj czasami jest szantaż o słodycze kiedy pyta o nie tuż przed obiadem zawsze mówię że jak zje obiad to dostanie a ona że jak nie dostanie to nie zje na co pada moja odpowiedz że obiad i tak dostanie a słodycz może nie zobaczyć przez kilka dni - tu jestem bezwzględna i na tym rozmowa się kończy bo wie że co mówię to zrobię
No tak ojciec nie rozpieszcza tak bardzo, babcia za bardzo! Bardzo mądre słowa... wezmę pod uwagę :)
Od piersi nie będę jeszcze dzieciuchy odstwaiać bo ma dopiero 3 miesiące a Młode były "butelkowe". Butelki zabrałam, w zamian dostały kubki i jakiś drobny prezent. Były skargi i próby "zamienienia" :) Smoczek jednej się popsuł a druga solidarnie wyrzuciła- za to cały dzień taplały się w glinie robiąc jakieś makabryczne stworki. Zasypiały po nakarmieniu, przytuleniu same-od zawsze. Klara nie lubi spać na rękach ani być otulona do snu- problemu nie ma. Wózek bardzo lubiły choć już jako 1,5roczniaki korzystały z niego sporadycznie. Zostawały z różnymi osobami niemal od urodzenia (matka na studiach dziennych) a jako roczniaki trafiły do żłobka- płaczu nie było, chyba mnie nie lubią. Z nocnikiem było zabawnie... jedna opanowała sztukę mając 2 lata, druga do 3 lat spała w pieluszce, bo było jej skrajnie obojętne,czy ma suche majtki czy też nie. W dzień zawsze trzeba było jej przypomnieć. Obie wolały nakładkę na sedes od nocników. Nigdy nie stosowałam metody, dość popularnej zresztą, aby zostawiać płaczące dziecko w łóżeczku w ten sposób ucząc je zasypiania. Uważam to za sadyzm. Mając trzecie dziecię w tej chwili widzę, że o wiele swobodniej podchodzę do nawyków dziecięcych. Pierwsze lata szybko mijają i patrząc na bardzo samodzielne( już od długiego czasu) córki widzę, że wszystkie obawy były bezpodstawne. Moje dzieci śpią w nocy, już taki ich urok. Najmłodsza zasypia o 21.00 budzi się 0 3.00 i śpi do 6-7.Za to są bardzo głośne i nie ma szans aby coś je zmęczyło.
Ja mam czwórkę i powiem tylko,że każde jest inne. Ale muszę się przyznać bez bicia, że ja rospieszam swoje dzieci bardzo. z drugiej strony wyznaczam granicę co dzieci mogą , a co nie. Jeśli dziecko wie,że czegoś mu zabraniam to ono przyjmuje to jako co oczywistego. Ale dzieci potrzebują wiele cierpliwości i miłości. Ale jak napisałam wcześniej każde jest inne. Kubuś zawsze był grzeczny i spolegliwy. Natomiast Maksio to uparciuch i na niego nawet nie można krzyczeć, bo na 100 procent zrobi na przekór. Taki już przyszedł na świat. Czasami gdy mi nerwy już siadały. To zostawiałam go w łóżeczku na parę minut póki mi nerwy się nieco uspokoiły. On potrafił tak płakać wiszcząc ,że mi kolana dosłownie drżały. Bo go za wcześnie z wanny ,żeby go ubrać, bo on nie lubił głębokiego wózka, bo mama gdzieś odeszła na chwilę idt.
A tak po kolei . Kiedyś przy jego wystepie była koleżanka , była w szoku,że taki mały a taki charakterny i tak ma siłę wiszczeć. Kiedy udawałam,że przychylę się do jego celów , od razu był uśmiechnięty.
ale teraz ma dwa i pół roku i jakoś jest dobrze, on wie ,że mama jest tak samo uparta jak on i ja mam władzę, a nie on.
To może zacznę o odstawienia malenstwa od piersi. Ty sama musisz zdecydować kiedy przestać je karmić. Nastawić się na to sama psychicznie i potem powolutku przekonywać do tego dziecko. Sposobów jest wiele. Zastanów się czym dalej będziesz karmiła i wprowadzaj je coraz częściej do diety.
Z tym karmieniem jest najtrudniej. Bedę miała drugie, więc to muszę odstawić. No za chiny nie chce dać się przekonać. Cycek lepszy od wszystkiego. Zastępowa łam posiłkami. Próbowałam stanowczo odstawić. Jak chce jeść albo spać zrywa mi bluzkę i tylko mnie kojarzy z cyckiem - babci nie rozbiera ;) No i na noc kaszka, a po kaszce i tak jej sie cycek do spania zamiast przytulanki przypomina. A jak ojciec usypia to płacze, że chce do mnie. Przetrzymać? Co zrobić?
Na każdego jest sposób. Najważniejsze twoje postanowienie,że tego dnia koniec z karmieniem. Najlepiej jakaś okrągła data , albo pełne miesiące maluszka. Nie może to byc z dnia na dzień daj se np. parę dni lub nawe tygodni,żebyś Ty ten fakt zaakceptowała jako koniec karmienia. Jak maluszek będzie chciał cyce to przytulaj go, śpiewaj , cyca to często taki kontakt dziecka z mamą.to raczej potrzeba emocjonalna.Jak Maksio miał rok. to mu wyjasniłam ,że nie mam więcej mleka i musi sobie z tym pogodzić. I wiesz wcale nie było tak strasznie.
No właśnie ten cycek to potrzeba emocjonalna. Musiałabym wogóle nie przytulać, nie brać na ręce, bo jak tak robię to jej się włącza cycek. Niestety nie wytłumaczę, że nie ma mleka - za mała.
Wg mnie musisz przetrzymać. Tak było u nas. Tata usypiał chyba z tydzień i codziennie było lepiej, chociaż oczywiście nie obeszło się bez protestów.
Mnie ten problem ominał bo mały dość wczesnie musiał przejść na Nutramigen, ale gdzieś mi sie obiło o uszy że mozna wysmarować brodawki czyms niesmacznym (chyba gencjana) i dziecko samo nie bedzie chciało ssać. Potrzeby emocjonalne oczywiście trzeba maluchowi zaspokoic np. przytulaniem.
Zachciało mi się:) Niech płacze, niech rzyga... no nic, teraz już tylko wnuki)
Od piersi to moje dziecko samo się odstawiło. W trzy tygodnie po urodzeniu wylądował w szpitalu. Nie miał w ogóle apetytu. Chłopaczek nie chciał ciągnąć. W szpitalu ( jeszcze na położnictwie pielęgniarki nauczyły go do butelki - leżałam tydzień po urodzeniu). Po dwóch miesiącach było już tylko modyfikowane. W foteliku samochodowym musi jeździć, więc nie ma dyskusji. Jak mu się zdażyło marudzić pogłaskałam po główce, jak był starszy tłumaczyłam, że tak dzieci muszą jechać i tyle. Przeczekałam płacz ( co nie było przyjemne, ale poskutkowało, pocieszałam go ale w granicach rozsądku). Teraz tak mam, że sam siada i zapina się w foteliku. Co do wózka, to zawsze lubił jeździć. Nigdy nie brałam go na ręce, jak płakał pożałowałam ( tzn, pogłaskałam, przytuliłam i do wózka), jak był już starszy i siedział to szczęście było ogromne. Mogłam wózek prowadzić i tyłem i przodem do siebie. Smoczek to koszmar, nie mam sprawdzonego sposobu, wszystkie o jakich słyszałam u nas zawodziły... Z nocnikiem to było tak: jak synek ył jeszcze malutki ok 10 miesięcy kupiłam kibelek i pokazywałam go stał zawsze w widocznym miejscu. Nie pozwalałm się nim bawić, tylko uczyłam do czego służy. Jak miał ochotę to go sadzałam, jak nie to nie zmuszałam. Na pierwsze urodzinki kupkę robił już tyko do nocniczka. Jak miał 1,5 roku pozbyłam się pieluch i tak już zostało. Potrzeba było cierpliwości i stanowczości, ale się opłaciło. Najpierw zdjęliśmy pieluszkę w nocy potem na dzień. A ze znikaniem , to zależało od chumoru, ale mam musi też wyjść za potrzebą, czy zrobić mleczko, nie ma rady. Moje dziecko szybko było nauczone zostawać bez mamy, bo poszłam do pracy, ale lubi mieć mnie " na oku" do dzisiaj :).
Dzisiaj oglądałam program, ze dziecko powinno być uczone korzystania z nocniczka między 10 a 14 mies., bo później będzie trudniej. Odrazali nocniki z pozytywką. Za kilka miesięcy przetestuję i opowiem o rezultatach ;)
Mam 2 dzieci: corka -3 lata, syn -prawie 10 m-cy. I tak:
Córa: od początku była dokarmiana, zatem z przejsciem na mm nie było problemu. Usypiana była w wózku, leżaczku, w koncu na rękach. Od ok. 1,5 roku "mieszka" w swoim pokoju, ale sama nie zasnie, trzeba jej poczytać (z czego w ogóle się cieszę). Generalnie w całym swoim 3-letnim życiu przesplała ze 20 całych nocek. Albo budziła się z wielkim płaczem, albo cichaczem przychodziła do nas (i przychodzi nadal).
Z nocnikiem tez czekałam do lata. Mała biegała w samych majtasach, ale musiałam pilnowac, czy nie sa zasikane. W dalszym ciągu zkładamy pieluchę na noc.
A teraz synuś: z odstawieniem był mały kłopot. Wprowadzałam mm powolutku, raz dziennie. niestety, Bartkowi nie odpowiadał taki smoczek, więc po jakims czasie kupiłam inny zestaw i było juz ok. zwiekszałam ilość mm i jakoś potem samo poszło.
Bartek przez ok.6 m-cy spał z nami w łożku (moja wygoda i lenistwo). Po odstawieniu od piersi zastosowałam metodę 3-5-7 i zadziałało. Owszem, czasem samodzielne zasypianie okupione jest marudzeniem lub króciutkim płaczem. No i synus jest smoczkowy, w przeciwieństwie do córki. I śpi dużo lepiej niż siostra (pierwsza nocka przespana w wieku 8 m-cy, u córki-13 m-cy).W ogóle jest spokojniejszy. Zeby sobie jakos radzić na spacerach, kupilam chustę i to był strzał w dziesiątkę. Wszelkie wyjscia, zakupy i dłuższe spacery mały w niej przesypiał.
A co do fotelikow w aucie. U nas nigdy nie bylo z tym problemów. Teraz to nawet jest tak,ze mała sama przypomina ;"zapnijcie pasy", "trzymaj obie rączki na kierownicy", itd.
Jest tak, jak ktos wyżej napisał: raczej nie ma takich samych dzieciaków.