Czy słyszeliscie o tym jak 5 letnie dziecko narysowało dziadka z narzdami rodnymi(niby) i co dalej było to pewnie wiecie to przeciez jest chore na podstawie jednego rysunku zabierac dziecko do domu dziecko no nie moge jakbym miała kontakt z ta dyrektorka to bym jej do słuchu powiedziała kilka słow.
Co otym myslicie
Ja to usłyszałam w telewizji ale ten link co Agulek podaje to wiecej tu napisane jest o sprawie niz w telewizji mówili. Czyli to nie dyrektor wysła dziecko do DDZ tylko psycholog zle w tv mówili ale poczytajcie sami
?Najbardziej szkoda mi tego dziecka preciez mogli go zostawic na czas sprawy w domu
ooo-czesc Mamuska!;-)))) ja w robocie wiec tylko tutaj moge sie do Ciebie doezwac;-)) (wybaczccie ze nie na temat)
Właśnie komu to służy: dziecku , matce dziadkom, konkubentowi, chyba raczej wrednyn sąsiadom. Zaraz dostanę po głowie, ale ja często nie rozumiem postępowania sądowego. Często wina oskarzonego jest ewidentna , ale jaoś prokuratora się nie śpieszy i często ofiara oprawcy męczy się latami, a innym razem jakiś rysunek jakaś informacja i ... . Dla mnie odebranie dziecka rodzicom jest najokrutniejsze , oczywiście czasami jest to koniecznością, kiedy dzieco jest martretowane. Ale w innych wypadkach trzeba sie dobrze zastanowić, aby nie wyrządzić wielkiej krzywdy.
Sluchajcie nasza mała chodzi od września do zerówki.
W październiku Pani Dyrektor urządziła tzw "pogadankę" z psychologiem dla rodziców na temat problemów z nauką u dzieci.
Oczywiście wzbudziło to we wszystkich zdziwienie jakie mogą być problemy u 5-letnich dzieci???
I przytoczę jedną z ciekawostek jakie się dowiedzieliśmy:
"dzieci które nie raczkowały, będą głupie-opóźnione"- bo nie został zachowany system kolejnych etapów rozwijania (co nas zdziwiło bo Amanda nie raczkowała a jest dużo bardziej do przodu niż jej rówieśnicy, w żadnym wypadku nie jest opóźniona itp).
To ja rozumiem że nasze następne dziecko jak będzie od razu zaczynało wstawać i chodzić mam rzucać na kolana i zmuszać do raczkowania?
Podsumowując z wielu pierduł jakie Pani opowiadała stwierdziliśmy zgodnie że chyba ona nie raczkowała :D
Nie uważam że psycholodzy są nie potrzebni, bo są, ale ktoś powinien kontrolować to co mówią, robią itp. Bo niektórzy rodzice, ludzie itp, biorą sobie ich rady bardzo do serca i głowy.
Problem dziewczynki z postu widziałam w telewizji i bardzo mnie poruszył, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca! A Pani psycholog powinna zostać zawieszona bo na swój psycholożkowy punkt widzenia powinna się zastanowić jaką traumę sprawiła dziecku !
Mój młodszy też nie raczkował ,a właśnie pisze pracę magisterską .
A gdyby raczkował, może robiłby już habilitację ;-)
Chyba nie bo trochę za młody , ale kto wie bo ambitny i zawzięty
Mi 5 specjalistów też mówiło, że dziecko powinno raczkować.Stymuluje to pracę mózgu. Powiedzieli mi też, że dziecko,które nie raczkuje ma większe szanse być dyslektykiem.
Dopisano 11-11-23 15:50:57:
U mnie o tym raczkowaniu mówili neurolodzy, pediatrzy i ortopedzi.Akurat z tym raczkowaniem to prawda. Jedno dziecko o niczym nie świadczy. Może nie ma brak raczkowania jakiegoś mega ważnego w przypadku dzieci zdolnych bo i tak jest super ale raczkujące dziecko po prostu lepiej się rozwija (chodzi o rozwoj mozgu) i jest to fakt niezbity. Nawet dorośli nie mogacy poradzić sobie z jakimś zagadnieniem (chocby haslem w krzyżowce, ktorego nie mozna sobie przypomniec) po "rundce" wokol pokoju na czworaka zazwyczaj mysla o wiele jasniej.
Dopisano 11-11-23 13:47:49:
Dziecko należy zachęcać do raczkowania.
U dzieci w młodszym wieku niż 5latki występują problemy z nauką, w końcu nie chodzi tylko o pisanie i czytanie, dzieci rozwijają się w różnym tempie, jednak zawsze lepiej stymulować rozwój i przeciwdziałać kłopotom niż czekać, aż będzie za późno i dziecko będzie miało problemy w szkole/przedszkolu. Wielu rodziców nie przywiązuje wagi do poprawnego mówienia, rozszerzania wokabularza dziecka, nie czyta dzieciom. (Dzięki naleciałościom z domu moje pięknie mówiące do tej pory dziecię wczoraj powiedziało "mówiOM" bo dzieci tak właśnie mówią w przedszkolu...) Bezkrytyczność rodziców wobec własnych pociech na zebraniach mnie przeraża, w przedszkolu Mrów czasami potrafią zaskoczyć :)
Raczkowanie stymuluje rozwój w pewnym sensie, np. podzielność uwagi idt. Ale jeśli dziecko nie ma takiej potrzeby to ja nie widzę problemu. To tak jak puzzle jedni twierdzą że wpływają on korzystnie na rozwój dziecka, a inni ,że wręcz odwrotnie .Dziecko ma tyle sposobów do swego indywiduwalnego rozwoju,że żadne halo jeśli , akurat nie ma ochoty na raczkowanie.
Nie dokońca. Po prostu optymalnie jest gdy dziecko rozwija się harmonijnie i nie "przeskakuje" żadnego z etapów rozwoju. Wiadomo, że raczkujące dziecko z tego powodu nie będzie geniuszem ani że nieraczkujące będzie opóźnione. Tak samo jak narysowanie koła w pewnym wieku, czy wyrzucanie zabawek- to ważna część rozwoju.
Moja mała nie raczkowała, jedynie skakała na dupie. Zaczeła mówić w 7 miesięcy, a jak miała rok mówiła pełnymi zdaniami poprawnie. Więc takie gadki to nie mówiła przwdziwa psycholog. Ja tez się uczyła o rozwoje dziecka i takiej głupoty nie słyszałam. Ale mogę Was pocieszyć, że mój syn według uczonej pielęgniarki nie nadawał się do szkoły , bo nie nauczyłam go skakać na jednej nodze. Oczywiście po zrobieniu testów na inteligencje i innych badań wyszło ,że mały ma rozwój zgodny z 10 latkami w wieki 6 lat.Takie gadki naprawdę mogą rodziców zaniepokoić. Oczywiście nie zawsze rodzice są obiektywni. Na bilansie 6 latka u starszego syna lekarka stwierdziła,że mały ma kłopory z wymową i faktycznie miał, a ja nic nie zauważyłam nawet w przedszkolu nikt nie zwrócił na to uwagi. Chodziłam z nim do poradni i w ciągu 3 miesięcy problem całkowicie zniknął.
skakanie na dupie to forma raczkowania :)
Powiem Wam, ze medal ma zawsze 2 strony. W przypadku podejrzenia molestowania odseparowany powinien byc sprawca, nie ofiara. Matka nie wywiązała się z odsunięcia potencjalnego sprawcy od dziecka tym samym można podejrzewac, ze nie ma na uwadze dobra dziecka. Wszyscy zakladamy, ze dziadek jest niewinny, natomiast, jezeli jednak jest inaczej, to przebywajac z nim dziecko nadal jest w niebezpieczenstwie. Historia jest bardzo lzawo opisana, jednak wielu faktow w niej brakuje, w tym nie wiemy, co powiedzialo dziecko ani dlaczego matka nie przejela sie oskarzeniami, jak dziecko sie zachowywalo ani jaka mialo sytuacje domowa. Widocznie zabraklo wspolpracy miedzy przedszkolem, opiekunami dziecka i innymi organami. Szkoda dziewczynki w tym wszystkim.
Kiedy nie mogę rozwiązać krzyżówki.....idę z nią do WC....nawet nie chcę wiedzieć co na to psycholog....
Ale się podpiełyście dziewczyny :) Post o krzyżówkach jest ciut wyżej.
Kiedy nie mogę rozwiązać krzyżówki.....idę z nią do WC....nawet
nie chcę wiedzieć co na to psycholog....
To jest chore! Jeśli rzeczywiście istniały przesłanki wskazujące na "nadgorliwość" dziadziusia to jego właśnie powinni odsunąć od rodziny. To chorego osobnika wyrzuca sie ze stada. Nie potrafie pojąć tego szastania dziećmi. Co by sie nie wydarzyło, karane są dzieci, bo myślę, że pobyt w takiej instytucji to kara dla dziecka, nie dla dziadka.
Słuchajcie chora jest sytuacja, a jeszcze bardziej nasze polskie prawo, lubie nasz kraj jednak czasami nie mieści mi się w głowie to co się tutaj wyrabia!
Nie wiem... jakoś trudno mi uwierzyć, że to takie jednostronne postępowanie było. Zawinili wszyscy a dziecko ucierpiało, to fakt. Jestem przekonana, że wielu informacji brakuje w tym wszystkim i nie da się tego ocenić obiektywnie.
No własnie dziecko za to wszystko ponosi kare a co pozniej z jego psychika.
I to mają być psychologowie?
Dla mnie tez jest to chore żeby zabierac dziecko do domu dziecka zwłaszcza że ma rodziców.To jest troche dziwne żeby dziecko 5letnie narysowało genitalia męskie,moze by trzeba było podpytac dziecko gdzie cos takiego widziało.A może rzeczywiście dziadek sie dobierał do dziecka-taka mnie przyszła myśl do głowy bo różnie to bywa!Szczerze mówiąc niewiem co o tym sądzic.
Mój mąż przeczytał ten wątek i stwierdził: "O cholercia! To jeśli teraz moje dziecko zobaczy mnie sikajacego, czy ubierajacego sie i to narysuje, to trafie do pierdla?"
Zgodnie z tematem to raczej dziecko do DD. Przeczytałam artykuł i z niego wynika, że nie odebrano od razu dziecka, więc spokojnie. :)
Na basenie u mnie często ojcowie zabierają dzieciaki na basen,Oczywiście 2 letnia dziewczynka idzie z tatą pod przysznic, bo sama sobie nie da rady raczej. Więc co , zabrać małą trzeba takim rodzinom? Bo jak tatusia to ho ho.
Wierzysz, że przez zobaczenie nagości zabiera się dzieci? Przecież to niedorzeczne. Na sytuację z artykulu musiało złożyć się wiele czynników: brak reakcji na wiadomość o molestowaniu, pozwoliłabyś dziecku przebywać z podejrzanym? Ja nie. W całej sprawie brakuje ojca dziecka, są jakieś wzmianki o złym traktowaniu przez konkubenta. Matka była wzywana na rozmowy do przedszkola. Za to, że dziecko moglo byc molestowane przez osobe nie zamieszkujaca z nim nie odebranoby dziecka. To, że dziecko jest przywiązane do matki nie oznacza, że w tej rodzinie wszystko bylo super. Historia ma bardzo wiele luk.
Wiem z doświadczenia,że rzeczy niedorzeczne często się zdarzają.Masz rację,że każdy podaje swoją wersję, która mu bardziej odpowiada. Jedno jest pewne. Dziewczynka cierpi za błędy dorosłych.
Własnie ta historia ma wiele luk a nie zawsze opinie psychologów sa trafne co do zaistniałej sytuacji.W kazdym prawie jest wiele luk w których dobry prawnik to potrafi wychwycic.
Własnie tak samo sobie pomyślałam. Mój mąż jak idzie ze starszą na basen zabiera Ją do męskiej przebieralni, niestety nie ma takiej ogólnej dla rodzin z dziećmi. Raz opowiadał mi jak to pan ostentacyjnie widząc moją córkę odwrócił się w Jej stronę w " ubraniu Adama" . Generalnie mamy w przedszkolu chłopca , akurat w grupie mojej córki , który to bardzo lubi chwalić się swoim interesem. A w wieku 5 lat , dzieciaki już zaczynają się interesować innością płciową i co ważne zauważają ją. Teraz istnieje kwestia, jak my jako rodzice będziemy podchodzić do tematu, czy faktycznie wytłumaczymy dziecku, na czym polega różnica pomiędzy chłopcem a dziewczynką i nie będziemy robić z tego jakiegoś wielkiego tematu tabu.
Bo to ,że dziecko narysowało misia z genitaliami, to nie świadczy o molestwoaniu dziecka. A tak przedstawiła sytuację mama dziewczynki w reportażu , który widziałam w tv. Njabardziej cierpi w tej sytuacji dziecko, które podobno nic nie chce jeść w tym DD , wymiotuje i ciągle pyta, przez tel. mamę , kiedy wróci do domu. Dla mnie to jest jakaś chora sytuacja, jak na podstawie jedenj opinii pani psycholog, można tak skrzywdzić dziecko...