Wczoraj, - na niedzielne " wyjście " - przygotowałam sobie spodnie, bluzkę, na to marynarkę - i taki gotowy zestaw powiesiłam na szafie w sypialni. Przewracam się w nocy na drugi bok, otwieram oko - i naprzeciwko mnie stoi facet ! "Żywy " facet ! Chcę krzyknąć - nie moge... głos mi odebrało. Jakimś cudem zdołałam zapalić lampkę, - i siarczyście sobie w duchu zaklęłam... ale serce przestało łomotać nad ranem.
Gotuję obiad, podchodzę w kuchni do okna - a pół metra ode mnie facet ! Prawdziwy facet za oknem - na 3. piętrze ! Byłam już bliska zawału.... Okzalo się, że firma przyjechala myć szyby od windy - a moje okno kuchenne jest pierwsze od korytarza. 16 grudnia przyjechali okna myć ! nie mieli kiedy.....
Po południu siadam do komputera i wchodzę tam, gdzie jest bardzo bespiecznie - czyli na Wielkie Żarcie. Otworzylam stronę z przepisem, i dlugopis " skulnął " się na podlogę. Schyliłam się i szukam go w półmroku, podnoszę głowę - a tu na całym monitorze wielki łeb psa ! i te białe wielkie zęby ! O Matko Boska - jak ja się tego "potwora" przestraszyłam !!! Nie było mniejszej reklamy Pedigre ?!?
Jestem w pokoju, - małżonek wygodnie siedzi we fotelu przed TV. Za kilka sekund wchodze do kuchni, - a tam on ! Tym razem mowy mi nie odebralo - wręcz przeciwnie..... na co Ślubny ze zdziwieniem w oczach pyta - ale o co ci chodzi ? do kuchni nie można wejść ?
Czy to nie za wiele jak na 1 dzień ? A dopiero dochodzi 18:30....
Miałyście kiedyś podobnie ?
Z tym powieszonym ubraniem to też parę razy tak miałam. Najgorsze, ze jak się przestraszę, to mnie od razu paraliżuje i nawet krzyknąć nie dam rady.
Mariotereso ! Reakcje i odruchy prawidłowe , czyli żywotna jeszcze z Ciebie Kobietka ...![]()
Trzeba była szybko sprawdzać puls i poziom adrenalinki ... .A jak garderobę bedziesz otwierać szafę lub szufladę , przezornie .... zapukaj ...
. Pozdrawiam cieplutko .. -:)
Ja mam tak bardzo często. Może dlatego, że uwielbiam horrory, a potem za dużo sobie wyobrażam.
Kiedyś jako mała dziewczynka miałam rosyjską lalkę chodząca, która na imię miała Kasia. Tak ją lubiłam,że chciałam ,żeby ożyła. Pewnej nocy przyśniło mi się,że ona faktycznie ożyła ( sen był bardzo realistyczny) potem patrzyłam na nią już zawsze podejrzliwie. Moja mama miała sukienke czarną koronkową. nie wiem skąd była ta sukienka, ale póki sukienka była w domu , to zawsze zrywałam się w nocy z krzykiem i zapłakana. W końcu mama pozbyła się sukienki i problem minął. Pamiętam tylko,że śniło mi się ,że otwiera się szafa i sukienka porusza się jakby mnie wołała. O moich innych snach sama bym chciała zapomnieć , ale czasami jako mała paskuda opowiadałam je dzieciom, które potem bały się przez to zasnąć.
Pozwólcie dziewczyny, że się wtrącę, ale to będzie bardziej kabaret niż horror. Kiedyś, w środku nocy, będąc w stanie maligny, przewróciłam się na drugi bok. Mimo połowicznej przytomności poczułam, że coś przepełza po kołdrze i kładzie się obok. Momentalnie oprzytomniałam, wzięłam to coś do ręki i podniosłam na wysokość oczu. Było zimne i obrzydliwe w dotyku. Patrzę, a tu trupio blada dłoń z nadgarstkiem. Oczywiście odrzuciłam zombi ( a raczej jego kawałek ) od siebie jak najdalej i w panice rzuciłam się do ucieczki. A ta łapa jak nie chlaśnie mnie w gębę! Po zapaleniu światła okazało się, że zombi to była moja własna lewa ręka, zdrętwaiała do stanu bezwładu, bo po prostu kilka godzin spałam leżąc na niej...
Też słyszałam o takich przypadkach. Najciekawiej jest jednak, jak ktoś gada przez sen i o różnych rzeczach może się małżonek dowiedzieć.
Ja rozumiem sny - tez obudziłam się kiedyś zlana potem i stanęłam na baczność.
Ale wczorajszy dzień to nie był sen. " Postać w bialym kołnierzyku " - w sypialni była. Facet za oknem - byl, a widziałyście na WZ reklamę Pedigre ? Masz przed oczami przepis - schylasz sie po długopis - i widzisz wielki leb psa - a te białe zęby ! Zawał ..... Ukryta kamera w naszych domach wiele komicznych ( po czasie ) sytuacji by zarejestrowała.
Ojej, ale się uśmiałam! Do łez. Ale sama miałam tak nie raz... Panika a potem stukanie się w głowę =)
Ja miałam inaczej.
Rok 1984, zima, godz 19, wszędzie bielutki śnieg, super widoczność, ulica dobrze oświetlona. W promieniu kilkudziesięciu metrów żadnych pieszych.
Spieszyłam się i marzyłam o taksówce.Wychodząc zza kiosku ruchu zauważyłam jadącą taksówkę. Machnęłam ręką przeświadczona,że facet mnie nie widział.
Jakieś 50 m dalej taxi hamowała niemal z piskiem opon. Podbiegłam. Wsiadam.
-dobry wieczór.Byłam pewna,że mnie pan nie zauważył.
.Facet nie rusza. Przez kilka sekund siedzi i milczy. Konsternacja.
- bo nie zauważyłem
-ale zatrzymał sie pan
-taak zatrzymałem,ale jeszcze mam dreszcze na plecach.Zatrzymywał mnie młody facet. W długim, czarnym płaszczu i w kapeluszu.widziałem go. zatrzymałem się tuż obok niego. Kiedy odwróciłem się zniknął na moich oczach.Pani też go widziała?
- tu nikogo nie było
Taksówkarz całą drogę mi się przyglądał.
Pamiętam ten wieczór jakby był wczoraj. Często wracam do niego myślami i zadaje sobie pytanie, kto mi zatrzymał taxi? Ktoś kto to zrobił nie mógł nigdzie nagle odejść bo w tym miejscu była pusta przestrzeń. dalej park do którego są przynajmniej 3-4 min drogi. Już na zawsze pozostanie to zagadką.
danand140, aż mi ciarki przeszły po plecach....
A oto niewyjaśniona historia z moich wspomnień. Jest grudzień,wiele lat temu, jakoś tak przed świętami. W domu jestem ja, rodzice i moich dwóch braci. Jest późno, po północy. Idziemy spać. Sypialnie są na piętrze. Tak po pól godzinie nagle straszny huk na parterze, dobiegający jakby z kuchni. Wszyscy wyskakujemy z łóżek. Słychać wyraźnie brzęk rozbijanego szkła, łomot garnków o posadzkę, brzęk sztućców rozasypujacych się po podłodze. Mój tata stwierdził, że szafki w kuchni sie oberwały, ale na wszelki wypadek złapał flintę ( wstyd przyznać, że był myśliwym ) i poszedł z braćmi sprawdzić. Mama tymczasem zaczęła lamentować, że ma po zastawie stołowej, bo na pewno się w drobny mak potłukła. Po kilku minutach panowie wołają nas, więc schodzimy z mamą na dół. I wyobraźcie sobie...nic. Szafki wiszą, w kuchni wzorowy porządek. Sprawdziliśmy cały dom od piwnicy po strych, teren wokół domu. I nic. Wszystko było na swoim miejscu. Nikt już nie położył się spać. Siedzieliśmy, pięć dorosłych skołowanych osób w kuchni do rana, stawiając różne bezsensowne hipotezy.
danand140, a co powiesz na wersję, ze twój Anioł Stróż pomógł ci wtedy bezpiecznie wrócić do domu?
Dziewczyny drogie - moj watek z zalozenia mial byc komiczny - bo zaczelo sie od nieziemskiego przestraszenia sie "postaci w bialym kolnierzyku "- a byly to moje ciuchy ( bluzka z marynarka i spodniami ) ktore sama na szafie wieczorem powiesilam, a potem w ciagu dnia nastapila seria zdarzen.
- a tu zrobilo sie autentycznie bardzo powaznie.......
donand 140 - czytajac Twoja historie, pomyslalam sobie to samo co Gustka - bo kto jak kto, ale taksowkarz nie mogl byc w stanie " wskazujacym " - bo we wnetrzu auta " zapach " bys poczula ?
Gustka - a ten halas to nie byl z ulicy ? Nie doszliscie tamtej nocy do zadnego logicznego wniosku ?
No to ja Wam tez cos dopowiem
- ubieglej zimy o tym czasie, 2 dni bylam sama i chcialam zjechac do piwnicy po ogorki. Bylam w cienkim sweterku, kapciach, - jak to w domu. Nasze drzwi zatrzaskuja sie a od zewnatrz nie ma klamki. Chce zatrzasnac - nie moge. Patrze czy cos nie lezy na podlodze - nic nie ma. Trzaskam tymi drzwiami - no nie moge zamknac. Wchodze na przedpokoj - sprawdzam co tam jest...... wejzalam na szafke i goraco mi sie zrobilo - klucze sobie lezaly.... i potem drzwi zatrzasnelam bez problemu.
K T O zadbal o to, bym nie zostala na klatce schodowej w kapciach, oczywiscie bez telefonu a na kuchence gotowal sie bigos ? Sprawdzalam potem wiele razy, i drzwi - chociaz solidne - zatrzasnac mozna jednym palcem.
Taksówkarz nie był pod wpływem na 100%. to był bardzo kulturalny,miły pan ok 50 lat moze ciut wiecej.
Ta wersja też mi przeszła przez mysl. Tak czy siak zagadka dla mnie ogromna. Może kiedyś się dowiem. Zależy gdzie trafię he he.
Wow horror.Po czymś takim miałabym poważny problem z zaśnięciem.
mariateresa, miało być śmiesznie i było. Powiem więcej, było nawet terapeutycznie. Od dawna nie miałam tak szczergo napadu śmiechu a potem głupawki:) Mam od kilku dni strasznego doła. W pracy horror nie do opisania. Twoja historia to była najfajniejsza rzecz, która mnie w tym tygodniu spotkała:)
Dom, w którym wydarzyło się to, co opisałam jest na wsi, na uboczu. W nocy kompletna cisza, szczególnie w zimie. Szukaliśmy śladów po śniegu wokół domu, nic. Żywego ducha. Była pełnia i było bardzo jasno. Nie zapomnę tego brzęku rozbijanego szkła, łomotu metalu o podłogę. Wszyscy niezależnie od siebie deklarowali, że hałas dobiegał z kuchni. Siedzieliśmy w niej do rana kombinując, co to mogło być. Nic sensownego nie wymyśliliśmy do dzisiaj. Pięć dorosłych, pragmatycznych i trzeźwych osób. Dla porządku dodam, że nie był to żaden zwiastun kataklizmu. Nic się potem nie wydarzyło.
danand140, myślę że Anioł Sróż cię przed czymś wtedy ochronił. I nie samo opisane przez ciebie wydarzenie, ale właśnie ta myśl wywołała u mnie lekki paraliż.
Opatrzność nad wami czuwa. Bez dwóch zdań.
Mnie też sie przypomniało coś dziwnego. 3 miesiace po urodzeniu młodszego synka przeprowadziliśmy się do wyremontowanego domu moich dziadków. Którejś nocy przebudziłam się zaniepokojona. Mały spał we wózku, ale wózek sie poruszał. Coś, ktoś ciąnęło go w strone drzwi do kuchni. Ze strachu zaczęłam wrzeszczeć i wyszarpnęłam wózek. Razem z mężem tej nocy już nie zasnęliśmy. Nastepnego dnia opowiedziałam babci całą historię. Na co ona mi odpowiedziała:
- Co ty? Głupia jesteś? Czemu nie dałaś tego wózka. To moja matka przyszła zaopiekować sie dzieckiem. Mi też zawsze brała w nocy dzieci do kuchni i je bujała, zebym mogła sie wyspać.
Wtedy zjeżyły mi się włosy na ciele. Bo moja prababcia nie żyje od 35 lat.