Doczekaliśmy się, skończyły się wszelkie szykowania,
mamy Nowy Rok, przy stępujemy więc do działania.
Zaplanować wszystko spokojnie, z głową musimy,
nie omijać tych zadań, których robić wręcz nie lubimy.
Zimę przetrzymać to już chyba żadna jest sztuka,
kto chce wypocząć w śniegu, niech więc go sobie szuka.
Opału za oszczędzonego przez te długie zimowe upały,
zbierzemy w komórce na następny sezon lub rok cały.
Chorować raczej nam nie wypada, szkoda na to czasu,
szukać trzeba lekarzy, lekarstw, tyle z tym ambarasu.
W przepisy ciekawe raczej sobie wszyscy pozaglądamy,
smacznych nalewek, sutego jedzenia lepiej szukamy.
Odchudzić się też na wiosnę trochę chyba wypada,
lecz jak to zrobić, jest na to jakaś mądra rada?
W pracy mobilizacja, chociaż trochę się sprężamy,
początek roku, lecz spokojnie, jeszcze się rozruszamy.
Lecz rzecz najważniejsza! Wszyscy o tym pamiętajcie!
Klikać w mysz ..... i tutaj codziennie zaglądajcie.
Jak zdrowo i wesoło przeżyć, lajan Was nauczy,
kogoś zabraknie ? Oj dopiero wtedy sobie pobuczy.
No pięęęęęęęknie! A to Ci dopiero początek kawiarenkowego roku! Sama prawda i tylko prawda Brawo!!!
A z tym odchudzaniem to jest tak - jak będziemy jeść tylko te ciasta, co trafiają do Kawiarenki, to z pewnością do wiosny troszku tłuszczyku nam ubędzie
No to co...zaczynamy odchudzanie? Hope! dawaj tę roladę z bitą śmietaną
Aloalo!!!!!!!!!!!!!! Duuużo zdrówka! Wracaj do pełni sił.
Emilko-roladę to ja właśnie robię....a dla siebie mam całe 2 grejfruty....to o odchudzaniu -to do mnie i o mnie:P
Lajanku-jak zawsze super:) i nie pisz mi więcej o jakimś lądowaniu i ostatnim locie bo szkoda mi włosów na siwe....
Hope, cały rok lataliśmy, paliwo się kończyło i kiedyś trzeba było wylądować. Był to ostatni lot, teraz będziemy do wszystkiego startować. Wznieśliśmy się do góry i zaczynam nowy rok, niech będzie owocny i szczęśliwy dla wszystkich.
Zawsze trafnie, zawsze z humorem..
No dosyć podlizywania się.
Właśnie napisałam obiecany artykuł, ale zdecydowałam się pisać go w odcinkach.Wczoraj właśnie przez jedno głupie kliknięcie straciłam prawie cały artykuł. Jeżeli macie jakieś sugestie i uwagi to piszcie śmiało.
O, dobrze, że tu napisałaś, nie zauważyłam, już pędzę czytać :)
No to witam jeszcze w nowym starcie :)) Bardzo pozytywnie rozpoczętym, choć mi się nasuwa oczywiście, ze względu na pesymism spowodowany złym samopoczuciem, że wolałabym spalić więcej opału, niż borykać się z robactwem na wiosnę
No dooooobra już nie buczę, od buczenia jest Lajan hihi
Dostałam antybiotyk i nowe krople do nosa. Na razie siedzę z gorączką i jedną tabletką w żołądku, która ma mnie postawić na nogi. No i mam chorobowe do piątku przyszłego.... Może i chciało mi się spędzać więcej czasu w wyremontowanym mieszkaniu, ale bez przesady ;) A! I przyznano mi refundację na antybiotyk he! Pomimo czerwonej pieczęci na recepcie :) Ale RMUA pokazać w aptece musiałam.
Żebym chociaż apetytu nie miała! Ale skąd! Cukier aż huczy. Prosżę nie marudzić o dietach. Przecież dbamy o kulę :))
Idę. Leżeć.
Laugasel - ja przeczytam później :)
Paaaa!
Witam serdecznie. Mamusiu, jak dobrze, że jutro święto, szkoda tylko, że w sobotę znowu do pracy. Ehhhh, jak ja kocham takie przerywane wolne... Ten tydzień był strasznie ciężki, stresujący i pełen dodatkowej pracy. Nowe przepisy w pracy już się stosują i mamy młyn w związku z tym jak cholera.
Tak mi się tęskni za tymi świętami, za szybko przeszły. Codziennie wieczorem zapalam sobie jeszcze lampki na choince i stroik w kuchni. Ale jeszcze jakieś 350 dni i znowu będą :)
Przynoszę dzbanek herbarki rooibos z czekoladą, zapalam świece i rozpalam w kominku bo dzisiaj wyjątkowo nieprzyjemnie. Na odchudzanie mam pomelo :) Zmykam bo zaraz mężuś przywiezie mi nową komodę do kuchni i mam już zajęcie na dzisiaj. Miłego wieczoru :)
No to startujemy! Tucha nadal u babci zwalcza rumień, urodziny przełożone o tydzień, żeby jubilatki mogły być już razem. Tamiśka "szkoli" Pandowatą, więc na hasło "jak tańczy mały Ryś?" Pandowata pogo odstawia, a Miśka turla się ze śmiechu :) Jutro wybywam w miasto z przyjaciółką, będziemy szaleć po knajpach do rana. Mężowski zakupił bilt do Rzymu za całe... 69zł. Farciarz. Zostawiam ciasto drożdżowe z orzechami i cynamonem w ilości hurtowej, częstujcie się proszę, jest pyszne.
aloalo zbrzydnie ci to wyremontowane mieszkanie jeśli szybko nie wyzdrowiejesz :) gratuluję refundacji.
myshko wszystkie nowe przepisy to przekleństwo i zamieszanie,brrrr nie lubię wybitnie, dobrze że szafka nowa może humor poprawić, ja chętnie bym kilka z domu wyrzuciła bo stoją całkiem bez sensu, chyba zapędzę Mężowskiego na okoliczność święta :)
Laugasel, podlizać się? Nic nie szkodzi,
lubię takie podlizywanie, mi o to chodzi.
Chwalić mnie i czochrać, grzbiet nadstawiam.
O! jest wspaniale, przez to Was zabawiam.
Pod powiem Ci też Laugasel kochana,
jak coś napiszesz, kliknij dla zapamiętania.
Smakosiu, lubię Twój uśmiech radosny,
nie przesadzaj z roladą, nie schudnę do wiosny.
Hope, nim całkowicie przy mnie osiwiejesz,
to jeszcze nie raz, w tym starcie się uśmiejesz.
Lajanie...ukłony za ten Start i za każdy następny! Trochę się wystraszyłam jak napisałeś, że ostatni lot....a ja tak nie miałam czasu na kawiarenkę. Aż mnie ściskało w dołku z żalu, że nie jestem na bieżąco, że nie mam czasu i siły by wszystko poczytać. Mam jednak nadzieję, że za moment ogarnę wszystko i wszystkich w kawiarence.
Aloalo, zdrowiej szybko! Nie pomyślałaś o jakimś uodparniaczu? Toć ostatnio byłaś chora i ciut wcześniej. Może trza swojemu ciału nieco pomóc zwiewać przed zarazą?
Smakosiu, wykorzystuj każdą chwilę, wiesz o co chodzi , póki masz Połówka na wyłączność.
Hope, moja Dupciu Kochana. Życzę Ci..niechodzenia przez godzin ileśtam po centrum, dużo dużo szczęścia na dalsze lata życia i bycia z Twoim Menem i nie osiwiej przez Lajana.
Myshko, współczuję Ci tej pracowej gonitwy, ale mam podobnie, nowe przepisy, nowe rozporządzenia...tfu, na psa urok. Komu to potrzebne takie modyfikacje i zmiany. A my się męczymy.
Darai, Ty też na maxa wykorzystaj czas z Mężowskim :)))
Dołożę nieco drew do kominka, a cosik dobrego do kafffe przyniesę juterko. Aha, chciałam powiedzieć,że przez kilka dni, miałam taki zapieprz w pracy,że nie miałam czasu na jedzenie. I co????/ Moja kula nic nie ucierpiała. Czy to sprawiedliwe???? Ja się tak nie bawię. Pocieszam się,że przez te 3 dni wolnego na pewno moją kulę poprawię! I proszę nie mówić głośno o dietach.... Nie wierzę w żadną, chyba że NŻW- czyli nie źreć wcale ;)
Jutro planuję babskie spotkanie u mnie w chacie, więc będzie wesoło, oj będzie wesoło .
Dobanoc, do jutra
P O B U D K A !!!!!! W kominku napalone, wstawać !
Już jestem, ale jescze trochę drzemię , w nocy nie było prądu, zegarki robią co chcą, ogrzewanie też, sniegu dopadało.
Witajcie świątecznie
Ale super! Wolny piątek! A na dodatek w Kawiarence ciepło i przytulnie. Przyszłam z kawą (dziś z ekspresu). Spieniłam mleko jak ktoś lubi i do tego świąteczny piernik. Kto się pisze?
Dziś Wigilia wyznawców prawosławia. Jesteśmy z Połówkiem zaproszeni na nią więc będziemy się "gościć" . A już mi było smutno, że wszystkie święta za nami
A w domu ciągle jeszcze miły nastrój. Drzewko świąteczne mieni się światełkami, świeca błyszczy, czyściutko i przytulnie. Fajnie, że przed nami długi weekend, będzie można nacieszyć się tym nastrojem.
Beata, robię jak kazałaś
Miłego dnia!
Melduję, że i ja jestem, choć tylko na chwilkę. Zostawiam sok grejfrutów, taki świeżo utoczony, i rogaliki z powidłami śliwkowymi.
Idę szykować jadło na babską imprezę. Jak ja się cieszę!!!!
Buziaki dla Was wszystkich. Wiecie, że jutro dopiero weekend?
Ja sobie dzisiaj pracuję,zapraszam do mojej kawiarenki na basenie na pyszną Lavazzę z pianką:)
Dobry wieczór :) przynoszę herbatkę karmelową, zapalam świecę owocową i idę się pobujać :) jutro niestety do pracy ale niedziela i poniedziałek wolny. Spokojnej nocy.
Mysha, bujasz się jeszcze? Mam nalewkę na gruszkach, PYCHA wypijesz?
Ja chcę!!ja chcę... skończył mi się Lech to chętnie chlupnę nalewki-może być nawet z gruszkami:P
A ja to co???
Baby pojechały już...ale było faaaaajnie!!!Kurczę,czemu tak rzadko bywa fajnie????/
Masz Lajan jeszcze ciut tej nalewki? Sączyłyśmy z dziewczynami finkę z tonikiem, ale nijak nic nie zwiotczało . Polej troszkę tej nalewki gruszkowej, wypijemy za zdrowie kawiarenkowych bywalców. No to siup!!!
Dobranoc!!!!
Dobry!
Ojojoj, ale gruszkami zalatuje :) I Lajanowe nogi wystają spod stołu...
Przewietrzę nieco, bo zwierzaczki padną ;)
Już mnie nic nie boli. Jeszcze wprawdzie nie umiem śpiewać tak pięknie, jak zwykle :)))) ale umiem! Mam chęc nawet zabrać się za porządki sobotnie czyli takie dokładniejsze, niż codzienne.
Mamy czarodziejską choinkę, wiecie? Ja bym się nie domyśliła, ale Bob się wygadał. Przyszedł do mnie, że jeszcze nie jadł witaminki (tej na boleści kręgosłupa ;) ) no to mówię, że może sobie jedną wziąć. A on wraca i mówi, że zjadł dwie. Na moje skarcenie odparł "ale choinka mi powiedziała, że mam zjeść dwie"... No i stąd wiem. :)))) Już mi wisi, że choinka mówi do mojego dziecka, ale dlaczego ma wiekszy posłuch niż ja?! A zresztą, niedługo ją wyniesiemy, phi! I znowu to ja będę rządzić :))
A tymczasem to ja idę sprzątać. Aż tak czarodziejska ta choinka nie jest. Właściwie nikt nie jest - poza mną - tak czarodziejski w naszym domu, żeby sprzątać :))
Zostawiam spragnionym wodę z cytryną a tym zmarzniętym gorącą herbatę goździkowo-pomarańczowo coś tam coś tam z miodem. Niech świąteczne smaki i aromaty trwają....
Buziole dla Wszystkich!
Aloalo, życie mi dzisiaj kochana ratujesz,
smaczną wodą z cytryną mnie częstujesz.
Za herbatkę raczej Ci serdecznie dziękuję,
w gorącej wodzie, raczej nie gustuję.
Bob prawdę mówi, że choinka gada,
wyrzucić Ją? Teraz? Czy faktycznie wypada?
Może pomogła Ci na bóle kręgosłupa?
Możesz już chodzić i nie boli Cię p..a.
Śpiewać każdy zawsze wszak może
lecz nie śpiewaj, poczujesz się gorzej.
Na miotłę wsiadaj i sobie polatasz
a przy okazji i mieszkanie pozamiatasz.
Uważaj tylko przy zamiataniu podłogi,
spod stołu wystają te moje długie nogi.
Życzę Ci abyś przez dzień cały się radowała,
tutaj do kawiarenki co rusz też zaglądała.
No już zaglądam :))))
Fantastycznie to napisałeś! Brawo.Jak widać, gruszki wenę przywołują :)))
Kończę ścierać kurze, za chwilę łapię za mopa, nóżki w góóóóręęęę :)))
Cmok :*
Dobry wieczór. Rozpalam w kominku, zostawiam pomelo i idę się pobujać. Jestem tak najedzona i "opita", że szok-wieczór ze znajomymi :) A teraz przede mną 2 dni wolnego. Miłego wieczoru :)
Myshko, posuń się nieco, niechże wcisnę i moją kulę ;) Jo tysz byłam na imprezie, ale ani opita ani przejedzona nie wróciłam . Wczoraj zabalowałam najpierw z dziołchami, potem jeszcze siupałam gruszkową nalewkę Lajana, więc dziś...zarządziłam sobie post. I wyszło mi to na dobre, jestem lżejsza o cały kilogram...a może i dwa?
Pozdrawiam wszystkich nieobecnych! Coście se łikęd zrobili od kawiarni??? Żeby mnie to było ostatni raz!! Dobrze, że kolejny długi łikęd będzie dopiero na koniec kwietnia. Uffff. Może zbłąkane duszyczki odnajdą się do tego czasu....
Dziś jest niedziela, prześliczny poranek,
serdecznie wita Was wszystkich Janek.
Nosy do góry, uśmiech przywołać na twarzy
o wolnym, o lecie, niech każdy pomarzy.
Z braku takiego, lepiej się nie martwimy,
wpadamy do kawiarenki i się bawimy.
Dobre przedpołudnie :) wyspałam się dzisiaj porządnie, zarobiłam ciasto na rogaliki, przychodzę z kawusią a słodkości popołudniu. Idziemy dzisiaj do teściowej do szpitala, jest na badaniach bo ostatnio często się męczy, łapie ją zadyszka nawet jak mówi. W szpitalu termin wyznaczono na 2 lutego na szczęście mamy znajomego lekarza dzięki, któremu przyjęli ją już w czwartek. Jak sam stwierdził, tylko idiota mógł ją z takimi wynikami puścić do domu. Mam nadzieję, że będzie dobrze bo nie podoba mi się jej stan zdrowia ostatnimi czasy...
Za oknem pada, jest szaro i brzydko...
Aloalo jak zdrówko ??
Hope czy moja kartka dotarła do Ciebie ??
Smakosiu jak po spotkaniu ??
Obiecane rogale z różaną marmoladą i masą orzechową, do tego dzbanek rooibosa manhatan.
Dobry!
Noooo, na zapach rogali to ja lecę szybciutko :)
Czuję się całkiem dobrze, jak na kogoś, kto ma jeszcze tydzień siedzieć w domu. Ale gardzioł mnie niekiedy jeszcze zaszczypie. Wczoraj złamałam zakaz wychodzenia z domu i pojechałam z Chłopakami mymi do meblowego kupić stolik kawowy. Do tej pory mieliśmy rozciąganą ławę, która była dużo za duża i mocno podniszczona. I tak snuliśmy się po sklepie, Bob smętny znudzony za nami, ale wyszliśmy stamtąd i ze stolikiem i.... ze stołem rozkładanym :) Mamy na niego miejsce a było to zawsze moje marzenie, żeby taki stół mieć. Ale nie wybraliśmy krzeseł. Dziś Mąż pojechał do innego sklepu, bo ja już nie chciałam ryzykować wychodzenia z domu i wysyłał mi mmsy z krzesłami :) Po dwu godzinach (!) zapadła decyzja, które i Mąż poprosił o 4 a pani powiedziała, że sprzedają po 6 :))) I wrócił do domu. Jak mam czekać, to poszukam jeszcze gdzie indziej a zdaje mi się, że może być taniej a równie ładnie.
Teraz schrupię rogalilk i uciekam :) Miłej niedzieli!
Lajanku juz rozpalilam nie moglam wczesniej bo musialam nakarmic gosci i wyjsc z psem ktorego nabylam ze schroniska pare dni temu:))mala czarna suczka Mela:)) zostawim slodkie buleczki i kawe dzis latania mam troche po miescie i potem obiad dla gosci wiec moze wpadne wieczorkem odpoczac....buziole dla wszystkich
Dzień dobry!
Znowu nikogo?! Eee, to nie gadam, tylko kawę piję.
W kominku rozpalę, bo Lajanowi zimno a się tak narymował a tak mało ludzisków przyszło poczytać, to się mu ciepło z kominka należy :)
Dobrego dnia!
Nie chodzi o zimno z kominka, napalić mogłem bez problemu, brak odwiedzin lub tylko zaglądanie przez dziurkę od klucza, to ziębi i wygasza Venę. Swobodnie mogę pisać do szuflady lub na innych stronach. Wszyscy ,,skapcanieli,, pogoda nie odpowiada? Tylko Polak potrafi narzekać na wszystko. Ruszcie się trochę, humor wprowadzić należy a nie tylko narzekanie.
Witam w nowym tygodniu
No zimno, zimno - jak się drewienek do kominka nie dokłada, to potem tak jest.
To w takim razie niczym zawodowy palacz dorzucam drwa i już ogień tańczy. Całe szczęście, że całkiem nie zagasło, bo jak trzeba rozpalać od podstaw, to mi to średnio wychodzi.
Dziś rano nie padało więc do pracy dotarłam suchą nogą. Ale szaro jak nie wiem co i nie chce mi się pracować. Brak mi jakoś energii. To pewnie dlatego, że Połówek wczoraj wyjechał i smutno się zrobiło. Jakoś ciągle do mnie nie dociera, że już jest po świętach a nawet po Sylwestrze. Przecież dopiero co... Ach joooo Nawet kawa mi dzisiaj nie smakowała. Zrobię herbatę z sokiem - chcecie?
Pójdę po pracy do siłowni, ale nie powiem, że mi się chce. Przerwa zrobiła swoje i paskudnie się rozleniwiłam. Hm...lekko nie będzie. No nic, byle jakoś przetrwać ten dzień. Potem powinno wszystko wrócić do normy.
Miłego, nowego tygodnia
Ooooo! Wszyscy wpadli w tym samym momencie Nawet siebie nawzajem nie zauważyliśmy.
Dzien dobry! jestem tu nowa alezawsze tu zagladam przynosze talerz z reszta ciasteczek ze swiat i herbatka malinowa
Witaj Aniu. Na herbatkę malinową, to ja zawsze się piszę Zaglądaj częściej i nie sieć cichutko w kąciku. Będzie miło razem pogawędzić
Ciesze sie bardzo i moge robic herbatke w duzych ilosciach bo wyrobow z malin mam pelne polki.
Witam Cię również, zaglądaj jak najczęściej :) To ja poproszę syrop z malin :)
Dzisiaj dzionek wolny, zaraz zbieram się na zakupy, muszę zobaczyć jakieś spódniczki bo wszystkie na mnie wiszą. A jest ich sporo. Ale skoro są za duże to nie będę po nich płakać, co innego gdyby były za małe :):):) Zastanawiam się ciągle nad wizytą u fryzjera, obowaiązkowo muszę podciąć końcówki ale kusi mnie znowu grzywka. Tylko jak znam siebie to za chwilę zacznę ją zaczesywać i tyle z niej będzie. No i zastanawiam sie kolejny miesiąc. W piątek popsułam światełka z choinki więc dzisiaj pora ją rozebrać... Smutno mi. Potem muszę Młodemu machnąć obiad na 2 dni no i obowiązkowy trening wieczorem. No i pewnie będzie już po wolnym dniu. A jutro jeszcze musze wstać godzinę wcześniej, nie lubię wtorków na tym punkcie. Czekam na wieści od teściowej, dzisiaj mają ruszyć z badaniami. Wczoraj wyglądała bardzo dobrze i też czuła się lepiej więc jestem dobrej myśli.
Zostawiam mandarynki, dorzucam do kominka i miłego dnia życzę.
Mysha, pewnie Cię nie pocieszę, ale przyłączę się do Twojego żalu choinkowego. Ja też wczoraj rozebrałam swoje drzewko. Srebrny świerk, ale sypał się jak zwykła jodła więc nie było na co czekać. Wykorzystałam to, że Połówek mógł wczoraj pomóc, bo tak to kto wie czy bym się zmobilizowała. Trochę pusto się zrobiło. Na szczęście mam jeszcze taki stożek świecący i on mi rekompensuje brak choinki.
Trzymam kciuki za teściową. Teraz są jakieś zawirowania ciśnieniowe i pewnie one nasiliły różne reakcje organizmu. Dobrze, że jest w szpitalu, to przynajmniej konkretnie przebadają. Będzie dobrze.
i ja witam we wtorek:)
i kawę przyniosłam...bo za godzinę do pracy idę na drugą zmianę...i nawet mam całłą miskę piernikowych serduszek(zabunkrowałam na "po nowym roku" dla dzieciaków...
i oświadczam,że moja "choinka" ma się świetnie:) pogubiła ciutkę igieł,ale dzielnie się trzyma-to chyba dlatego ,żeby mi wynagrodzić to,że ona taka mizerna jest-to dlatego się trzyma i szkoda by było wyrzucić...mam nadzieję,że doczeka do MB Gromnicznej-bo ja wtedy rozbieram choinkę...a jak nie to trudno-spali się ją w kominku....
Myshko-kartka dotarła dziękuję ślicznie:)
Beatko-Tobie też dziękuję...
i już zaczynam się tłumaczyć...kartki w tym roku miałam przepiękne-malowane przez ludzi,którzy nie używają rąk,tylko ust...i wszędzie napisałam cudne wierszyki od siebie..i spakowałam wszystkie Ślubnemu(bo przecież jest listonoszem i z pewnością szybciej będą wysłane i dojdą na święta)...ale zapomniałam o jednym najważniejszym....otóż...mój osobisty Ślubny ma pieruńską sklerozę...i kartki owszem,zabrał z domu...ba,nawet na pocztę dotarły...i...
leżą sobie grzecznie u niego w szafce-niewysłane oczywiście....jaki wstyd...:( idę sobie,bo się pod ziemię zapadnę....ze wstydu oczywiście...
a no właśnie...gdzie ten poniedziałek?????
a to wszystko przez to,że ja ciężko pracuję w Łikędy i nie mam wolnego-to mi się dni zlewają i mylą...
Witam ponownie, przyszłam wątek wyprostować hihi
Mnie ten wtorek Ady nie wzruszył :) Chyba za szybko czytam! A bardzo dobrze wiem, że jest poniedziałek, bo we wtorek odwiedzają mnie robocze baby a dziś ich nie ma, więc musi być poniedziałek. Ewentualnie mogłaby być środa, ale jeszcze ich nie było więc musi być poniedziałek
Przyszłam z popołudniową kawą. Skończyłam robić ciacho na jutro. Miało być orzechowe, ale najpierw zauważyłam, że nie mam orzechów. No wprawdzie miałam niełuskane i nawet wzięłam się za ich obróbkę, ale okazały się gorzkie, że hej! Zgarnęłam Boba i poszliśmy do sklepu krok od bloku, gdzie wisiała kartka "polecamy bakalie", widać reklama dobra, bo orzechy się skończyły. No to zrobiłam chałwowe :) A że biszkopt był wysoki to go ciachnęłam na pół i zrobiłam jeszcze śliwkowo-mandarynkowe. Między tym powinny być jeszcze banany, ale nie mam w domu bananów :)))
Wczoraj nauczyłam Boba grać w Piotrusia. Karty oczywiście z autkami z bajki i tłumacząc zasady gry, pokazałam Bobowi 13-tkę i mówię, że to właśnie piotruś. A Bob na to, że to przecież nie piotruś tylko Francesco :) Na 6 rozdań udało mi się wygrać cały jeden raz!
A dziś rano zaliczyliśmy drugie testy alergologiczne, które pokazały, że jeść Bob może wszystko. Zobaczymy w czwartek, czy również może sobie oddychać, czym chce :) Mam jednak wrażenie, że nie będzie tak różowo...
No to posiedzę sobie i podelektuję się kawusią. Ktoś się dosiądzie? Przyniosłam biszkopciki z różową pianką. Wyglądają jak piersi i smakują fantastycznie, choć gotowce :)
A ja sobie z Tobą klapnę :)
Melduję, że podjęłam "męską" decyzję co do włosów w 3 minuty i do samego końca się jej trzymałam. Więc od fryzjera wyszłam z piękną grzywką i świetną odżywką. Tylko bolało bo sama odżywka kosztowała 5 dych ale jak mam mieć po niej piękne włosy to niech będzie. Dziewczyna, która mnie obcinała bardzo miła, doradziła jak najlepiej obciąć grzywkę, nałożyła mi na próbę tą odżywkę i faktycznie wszystkie moje niesfornie sterczące we wszystkie strony kosmyki, nagle się pięknie ułożyły. Później udało mi się kupić 2 śliczne spódniczki w ślicznym małym rozmiarze i w jeszcze mniejszej prześlicznej cenie. Akurat zaczęły się wyprzedaże :) No to skorzystałam jeszcze i kupiłam sobie płaszczyk. Mam co prawda ten, który dostałam od mężusia na urodziny 2 lata temu, ładny, w bardzo dobrym stanie ale w chwili obecnej mam jakieś 6kg mniej niż wtedy więc nieładnie się na mnie teraz układa. A ten jest śliczny, dopasowany i w przepięknym, żółtym kolorze. Dosyć mam już tych szarości, brązów i czerni. Będę sobie wyglądała jak cytrynka :) z piękną grzywką oczywiście :):):)
Z mało wesołych rzeczy informuję, że choinka już śpi, goła i nie koniecznie wesoła. Więc troszeczkę się zbuntowałam i jeszcze zostawiłam sobie wszystkie inne ozdoby :)
Trening zaliczony, zupka dla Młodego pyka sobie w garnku a ja cały wieczór mam jeszcze dla siebie. Teściową zaczęli intensywnie badać i coś tam już może jutro będziemy wiedzieli. Także dzisiejszy dzień uważam za wyjątkowo udany.
Aloalo trzymam kciuki za "oddychanie: Boba :)
No fajnie, że przyszłaś :) Poczęstuj się "piersią" i nie dołuj mnie tymi 6 kilosami w dół, Babolu niedobry :))) Gratuluję udanych zakupów i życzę, żeby teściowa szybko w dobrym zdrowiu wróciła do domu. No i fryzury gratuluję!
Mnie korci, żeby iść do takiego fryzjera (jest w mojej rodzinnej dzielnicy), który szczyci się tym, że dobiera indywidualnie fryzurę do twarzy. Ale kurde, ja jestem z tych cykorowatych co to przychodzą z chęcią zmiany a pani pyta "tak jak zwykle" a odpowiedź brzmi "taaaak". I w dodatku to facet. Jeszcze nigdy nie obcinał mnie facet. Może czas na zmianę? Hmmm
6 kilo mniej. Po świętach i sylwestrze... Ech...
Nasza choinka ma się świetnie :) Ani igiełka nie spadła, głównie przez to, że jest sztuczna :) Ale jest śliczna - przynajmniej dla nas - i świeci i jeszcze poświeci. No i z Bobem gada hihi
6 kilo. No weź...
6 kilo mniej przez ostatnie 2 lata, nie tak hop siup nagle :) Ale kosztowało mnie to wiele wyrzeczeń, ćwiczeń i potu.
Co do fryzury, czasem chyba warto cos zmienić. Przede wszystkim dobrze by było żeby Ci pokazał np. podobną w jakiejś gazecie. Ja nigdy nie trafiłam na takiego fryzjera, zawsze chciałam żeby coś doradzili to było "tam ma pani gazety, proszę sobie coś wybrać". Idź na całość :)
Olu, mnie obcinał facet...nie tylko z włosów ;)
Moja córka ma 18 lat...więc na jej Pierwszą Komunię Świętą ....to jest 9 lat temu...postanowiłam, że pójdę do " Pedałków". Sorry za nazwę, ale tak się przyjęło w mieście, że zakład fryzjerski, w którym obcina 2 facetów- dodam, że super specjalistów w tym fachu, to są pedałki i tyle. Bo nikt inny tam nie pracował...tylko tych dwóch facetów.Ha, żebyś wiedziała, jak panowie władali nożyczkami, farbami...i te ruchy. Jestem pełna uznania.
2 dni przed komunią jeden z panów machnął mi farbę. Potem w sobotę machnął mi super bordowe pasemka, ciup włosy przyciął, elegancja-Francja, włosy ułożył. Trwało to może z pół godziny. Wyglądałam jak bogini. Mina mi zrzedła, kiedy pan wymienił sumę. Za czwartek 100zł, za sobotę 150zł, łącznie...płaci pani 250zł. To było 9 lat temu. Myślałam, że padnę, tylko świadomość, że jutro muszę wyglądać super, powstrzymał mnie od omdlenia. Więcej nigdy do pedałków nie poszłam...Dziś mam moją Anetkę i jest suuuper za 70zł.
No,ale robił Ci włosy na Komunię...i farba była ..i pasemka...i czesanie...
ja po przeprowadzce do Szczecina-3 lata temu...wpadłam do pierwszego lepszego fryzjera w centrum handlowym....i za samo mycie i czesanie popłynęłam całe 140zł!!!(dziękowałam Bogu,że jestem po wypłacie i kasę mam na koncie)
ostatnio u fryzjera byłam w trakcie chemioterapi i opitoliłam się na zapałkę....od tamtej pory włosy cały czas rosną(wydałam całe 30 zł)
Dobry wieczór!!
Lajanie, Ty myślisz, że ja nie chciałabym tu bywać częściej? Ano chciałabym, ale w naszym domu jest dziwna zależność. Mężowski zasuwa na syna, a ja na córkę. Wiesz...chciałabym ją wydać za mąż, to muszę nieco krwawicy uciułać . Wolałabym siedzieć na necie, a nie za biurkiem w pracy, ale to tylko moje pobożne życzenie.
Myshko, mam nadzieję, że chora służba zdrowia jednak pomoże Twojej teściowej. Życzę jej duuużo zdrowia, bo pamiętam, jak moja mama tułała się po szpitalu...
Hope, Ty się nie przejmuj kartkami, grunt, że Ślubny wykazał chęci...bo wiesz, On był jak ten Grześ, ten, co list wysyłał....i jak go wrzucał to kucał , wrzuć na luz Dupciu !!!! A jak byś mogła to zaczaruj jutrzejszy dzień, żeby był piątek! jestem za!
Aloalo, ja bym chciała taką choinkę, co gada..mojej już nie ma, bo Mężowski stwierdził, że ma dość igieł w naszym długowłosym dywanie. I tak go uprosiłam, żeby jeszcze na Trzech Króli ją zostawił..Aczkolwiek inne ozdoby stoją, więc nieco klimatu się uchowało.
Smakosiu, nie smutaj, przytulam Cię mocno. Wiem, że ja to nie Połówek, ale z racji tego, że i tylnią kulę i 2 kule przednie mam całkiem przyzwoitych rozmiarów,to chętnie oddam trochę ciepełka i miękkości ;)
Anka53, witaj i czuj się dobrze.A z malin, to ja najlepiej lubię te prosto z krzaczka :)
A tak poza tym....jestem wypełniona po brzegi....makaronową zapiekanką. Wiem, wiem, łakomstwo to grzech, ale co ja mogę za to, że do Boba mówiła choinka a do mnie ten makaron w naczyniu? Normalnie mówił do mnie...zjedz mnie, weź dokładkę...to się napchałam jak głupi osioł. Idę na spacer,żeby co nieco spalić, bo jak nie, to kula znów będzie większa .
Jak się uda, to wdepnę później. Miłego wieczoru !
Beatko, Ty dobra Kobieto...potrzebowałam tego przytulenia. Połówek zadzwonił więc rozmawiałam, rozmawiałam...i...nagadałam Mu. Kiedy mi smutno gdy wyjeżdża, to albo sobie cichutko "pobuczę" albo się wściekam i wtedy jestem kąśliwa i...męczę Go, że znów jest tak daleko a ja sama... Ech! Niepotrzebne to było. Teraz nam obojgu jest źle.
Aloalo, jak Wy macie fajnie - możecie sobie patrzeć na choinkę i to na dodatek "gadającą" . Może powinnam się rozejrzeć za taką na przyszłe święta? Tylko znając moje upodobania do światełek, to pewnie stała by tak do Wielkanocy.
Mysha!!! Aż 6 kilo? Gratuluję! Przez jaki okres czasu gubiłaś tę cyferkę? Ja myślałam, że takie "szczuplaki", to kiedy schudną 3 kg, to już jest rekord a tu proszę!
Wracałam w deszczu. Ale pogoda! Pomęczyłam się na siłowni, po powrocie zjadłam odmrożone, świąteczne pierogi i pewnie zaraz "klapnę".
Dobrej nocy
no więc witam wtorkowo-znowu...ale dzisiaj na pewno jest wtorek bo sprawdziłam:P
przyniosłam świeżej kawusi i herbatkę z wiśniami i cytryną...i trochę pierników zostało...i jeszcze byłki cynamonowe mam ze swojego przepisu...i zaraz do pracy lecę...chociaż chęci szczególnych na to nie mam....i wdepnę później...miłego dzionka
No to i ja melduję się z rańca
Tak tak - jest wtorek na 100%, bo właśnie zerknęłam na kalendarz więc znów wszystko wróciło do normy
Tylko niech ta nasza Hope wreszcie zwolni, bo jak tak dalej pójdzie, to w czwartek pomyślimy, że się zaczął "łikęd" a wtedy to dopiero będzie
Zaczynamy dzionek. Komu herbaty, komu?
ja na szybko łyknę kawki i wychodzę na autobus...
i jeszcze chciałam się pochwalić,że jest mnie mniej o całe 8 kg:) tadam!!
idę sobie
Ja pierdziu! 8 kilo?! Kolejna "mistrzyni". Gratuluję!
Taaaa,mistrzyni.....mistrzyni to ja będę ,jak jeszcze 25kg zrzucę do Komunii syna...wtedy to ja dopiero będę mistrzyni....
a tak....krew,pot i łzy....a tak serio-4razy w tygodniu siłownia po 2 godziny...i osobisty trener...i dieta.....
teraz już sobie idę bo mam za chwilę autobus...
do miłego....
Smakosiu-dzięki:) to tak mile połechtało moje ego:)
Coooo?!!! 4 razy w tygodniu? Jeeeeny. Ja się zmobilizowałam do 2 razy i już myślałam, że to "coś". Kurna Olek! Z Ciebie to jednak niesamowita Kobieta. Na dodatek trzeba się nieźle zorganizować żeby znaleźć na to wszystko czas, bo przecież dom, praca, wypieki na zamówienie i jeszcze ta siłownia Brawo!
Ja mam trening 3x w tygodniu po godzince a trenera mam nie tyle osobistego co wręcz prywatnego i w dużej mierze właśnie jemu zawdzięczam to, że się udało :)
Ja się zmobilizowałam do 2 razy w tygodniu po 1,5 godziny. Trenera sobie odpuściłam, bo urządzenia do ćwiczeń nie są skomplikowane. Ogólne pojęcie o treningu fizycznym mam. Kiedyś skończyłam kurs instruktora rekreacji o specjalności "gimnastyka i jej formy". Resztę sobie doczytałam. Też już myślałam o tym żeby chodzić na siłownię 3 razy w tygodniu, ale jakoś krucho z chęciami. Zawsze mam w głowie sto innych spraw do zrobienia i załatwienia - tzw. super wymówki
Aleście się rozpisały! :) Myshka 6kg mniej cię mamy??? No po prostu jajca... niby się odchudzasz, a tak na prawdę powoli nam znikasz. Hope-tyż??? całe 8kg??? Jakie szaleńsstwo... :D aloalo pamiętaj, kto nauczy dziecię grać w Piotrusia od pokera się nie wymiga :) co do fryzjerów i cen to ja się nie wypowiadam... Wczoraj zadzwonił ex z wiadomością, że on mi jak najbardziej pozwala (!) wyjechać z dziećmi ale musi mieć wyrok sądu gwarantujący mu kontakt z dziećmi. W tym miesiąc wakacji. Rozmawiałam w kuchni, mimo wszystko Młode podsłuchiwały. Tucha wpadła krzyknąć "po moim trupie do niego pojadę!" po czym z takim impetem z jakim wpadła do kuchni z niej wypadła. No i co ja mam zrobić? Młode do niego nie pojadą bo nie chcą. Ja gwarantuje mu weekendowe wizyty raz w miesiącu wraz z noclegami i wyżywieniem i tydzień w czasie wakacji, gdy będziemy w Polsce. A jemu ciągle mało... tylko to nie ja nie chcę, aby widywali się częściej tylko dzieci...
Dawno temu miałam problem z paszportami dla moich chłopaków i jedna mądra osoba mi powiedziała, że jezeli były mąż podpisał wniosek na wydanie paszportów to mogę jechać z dziećmi gdzie chcę i kiedy chcę . Pdpisanie wniosku na dowód osobisty lub paszport jest równoznaczne ze zgodą na wyjazd. A tak wogóle to według mnie, w tej kwesti najwazniejsze jest zdanie dzieci, facet chce żeby go znienawidziły? Mój były utrudniając wydanie paszportów przerąbał sobie do końca życia, a chodziło tylko o tygodniowy wyjazd.
Dobro dzieci jest najważniejsze. To on zapracował sobie na to, że Młode nie chcą z nim być. Teraz widują się w co drugą sobotę pod moim nadzorem w miejscu zamieszkania. Taki był wyrok sądu. Teraz na jego warunki czyli miesiąc wakacji i tydzień ferii i co drugie święta ja się nie zgodzę a to oznacza minimum 2 rozprawy czyli przynajmniej 6 miesięcy, a my chcemy już w maju-czerwcu wyjechać. Zgodę na dowody i wyjazd łaskawie wyraził. Tylko, że to policjant i to taki jak z kawałów... musi mieć na wszystko papierek.
Ciekawe mój też był policjantem, krótko, ale był.Niech dziewczynki same mu powiedzą, jak widzą spotkania z ojcem po wyjeżdzie. Jezeli były lubi papierki, spróbuj spisac jakaś umowę u adwokata.Masz dowody dziewczynek i to najwazniejsze. Mój były był jakiś czas temu tak bezczelny, że chciał alimenty od starszego syna, ale ja matka Polka okazałam sie matką lwicą i zrezygnował, więc swietnie Cię rozumiem. Życzę powodzenia.
Za całą sprawą z kontaktami wychodzi z kąta sprawa... tuszu do drukarki. 2 lata temu chciałam owe tusze zakupić, jako że nie pamiętałam, jakie były dokładnie wpisałam nick mojego ex z allegro, żeby sprawdzić, gdzie je kiedyś kupowaliśmy. Tu następuje coś strasznego... jako jeden z wyników google wyrzucił mi ogloszenia "matrymonialne" i dodatkowo nagie fotki szanownego ex. Sam je w sieci zamieścił szukając "przygód". Zapisałam, wydrukowałam, poinformowałam samego zainteresowanego. Tyle razy ile przez niego płakałam.... a teraz on klęczał i płakał. Tak się nie zachowuje ojciec, tak się nie zachowuje policjant. Nie szantażuję go tym ale... jeśli spróbuje zagrozić dzieciom albo będzie je zmuszał do pobytu u niego, nie będę tego dłużej ukrywać. Może uznacie, że to podłe z mojej strony. Może. Jednak dla dobra dzieci mogę zrobić znacznie więcej.
Wcale nie podłe, ja uważam, że dla dobra dzieci wszystkie chwyty dozwolone.Moja szwagierka będąc ,żoną pierwszego męża zafundowała sobie dziecko z panem który jest teraz jej mężem. Dziecko jako urodzone w małżeństwie miało nazwisko aktualnego meża - zresztą myslał, ze jest jego . Szwagierka rozwiodła się i wyszła za mąż za ojca dziecka, ale były mąż nie chciał zgodzić się, żeby dziecko miało nazwisko biologicznego ojca, wystarczyło że powiedziała- chcesz być ojcem to płać alimenty i były poddał się. W firmie Twojego byłego jak mu wystawisz opinię to nie ucieszą się. Ale niektórzy faceci to patafiany.
Dziewczyny, to co robicie, że takie laski się robicie ? :)
Ja z rozmiaru L na M za sprawą tarczycy...
Dario, moja znajoma kilka lat temu wyjeżdżała z dzieckiem na stałe do Niemiec. Tatuś, owszem, wyraził zgodę, ale w zamian za niepłacenie alimentów. Fajnie to wymyślił, co?
Może zrób konfrontację z byłym i z dziećmi, niech wyrażą swoje zdanie, żeby nie było na Ciebie, bo Ty jesteś tu OK, Ty chcesz dobrze...
I tak to wkręciłam się do kawiarenki :)
"Wybaczymy" Ci to wkręcenie się pod warunkiem, że będziesz się częściej "wkręcać"
Witaj w naszej, przytulnej i bezpiecznej Kawiarence!
Ja się nie odchudzam ja tylko dbam o linię :):):) Co do byłego, powiem jedno, głupota często nie zna granic. Nie martw się, przejdziesz to wszystko i za jakiś czas będziesz miała z głowy. A najważniejsze będzie to, że to Ty wyjdziesz z tej całej sytuacji uśmiechnięta i z wysoko podniesioną głową :)
Dobry wieczór!
Aż kipię ze złości, więc dziś chyba odpuszczę sobie jakiekolwiek pisanie. Zaginęła paczka którą tydzień temu, priorytetem wysłałam Młodemu. Bagatelka ze 3 tysiące poszło ...gdzieś. Wisiałam pół dnia na telefonach i ...hugo wie, co się z tym cudem stało. Normalnie się upiję, żeby nie czuć bólu...O jakim bólu ja piszę??? Jestem totalnie wściekła! Polska rzeczywistość poraża mnie coraz bardziej. Aha, żeby było fajnie Młody wykupił dziś receptę po nowemu- insulina+paski na 2 tygodnie...raptem 180 zł. Co to za śmieszna kwota...tyle,że wcześniej za to samo płacił złotych 67. Czy ten rząd i całe Ministerstwo Zdrowia jest...Zdrowe?
Idę se, bo mnie trzęsie.....
Myshko, zwrot kosztów za jakiś czas nie zmienia faktu, że zaginął frak,2 garnitury + cała reszta...To jest Młodemu potrzebne niejako od zaraz...Ta paczka ważyła ponad 9 kg, przecież się nie rozpłynęła..Do kitu
Ja rozumiem i potrafię sobie wyobrazić jaka jesteś wściekła. Chodziło mi o to czy odzyskasz kasiorkę. A może jednak się jeszcze znajdzie...
kochana moja Dupciu...
napisz mi na PW numer przesyłki-Twoje dane mam... postaram się może coś zrobić...,.
Ada, dziękuję, z samego rana uruchomiłam już pewne znajomości. Mam być cierpliwa. Osoba, która obiecała pomoc, powiedziała, że zadzwoni, ale trochę potrwa to sprawdzanie...Więc czekam...
Dostałam pocztą list na którym była pieczatka - nie zginać - list był złożony na pół, od tamtej pory wszystko co się da wysyłam kurierem, chciaz wiem,że dojdzie.Mam nadzieję, ze znajdziesz paczkę, mozna dostac wscieklizny.
Ale tę paczkę poczta dostarcza za pośrednictwem....kurierów. Szukają tej paczki. Na ten moment wiem, że do Warszawy dotarła (jest coś takiego jak śledzenie przesyłki), ale w miejscu gdzie powinna być zdeponowana- tam jej nie ma. Bałagan na całego. Ja się łudzę, że znajdą to prawie 10 kg zawiniątko.
Witajcie środowo
Hope, u Ciebie jest czwartek?
Chyba Lajana nie było, bo w kominku ledwo się żarzy. Tradycyjnie dokładam drewienek i stawiam herbatę z sokiem i cytryną.
Dowiedziałam się, że w lipcu jedziemy na wesele. Przyszło mi do głowy, że chyba się zmobilizuję i pierwszy raz w życiu uszyję sobie sukienkę na tę okazję. Zazwyczaj nic mi się nie podoba w sklepach więc może czas pójść w tym kierunku? Tylko, że zwyczajnie obawiam się tego kroku, bo jak już będzie gotowa i wtedy się okaże, że po założeniu źle się w niej czuję albo co gorsza niefajnie wyglądam...? Kurna Olek, tak to jest jak człek nie chodził nigdy do krawcowej. A Wy szyjecie sobie coś? Jesteście potem zadowolone? Wiecie może (tak na oko) ile teraz kosztuje uszycie sukienki (do kolan)? Ale się przejęłam, co? Nie nie, to nie to. Tak tylko zaczęłam sobie myśleć
Ooo, już wypiłam herbatę. Jak to? Kiedy? A może ktoś się do mnie po cichu przysiadł?
Nasze zwierzaczki jeszcze śpią. Trochę im zazdroszczę. Jakoś nie chciało mi się dzisiaj wstawać. Szaro za oknem i tak by było przyjemnie przytulić się do poduszki
Beatko, fatalna sprawa z tą paczką. Chodzi mi po głowie, że po tym zamieszaniu jednak się znajdzie. Oby tak się stało. Trzymam kciuki. Kurcze! Musi się znaleźć!
Aloalo, co nowego u Boba? Nic ostatnio nie wymyślił? Zadowolony z przedszkola? Jak Ty się czujesz?
Lenka! Zatęskniłam. Gdzie jesteś?
Miłego dzionka
No i właśnie... napisałam się i zeżarło. No to jeszcze raz, bo w historię w pracy chłopa nie mogli uwierzyc i na dowód musiał biedak dzisiaj laptopa zanieść. Pandowata miała ostry pazurek, który postanowiłam obciąć, wyrywała się i buczała więc ją uwolniłam. W tej samej chili Młode zaczęły sie kłócic, już do rękoczynów dochodziło, rzuciłam laptopa na fotel i poszłam rozdzielać towarzystwo. Mezowski uznał, że co się komp będzie poniewierać i go zamknął. W środku utknęły nożyczki do paznokci Pandowatej. Komputer można spokojnie wyrzucić. Ja oczywiście musiałam się z żalu rozpłakać, że jak ja teraz z chłopem rozmawiać po jego wyjeździe będę, że taki dobry komputer i wszystkie dane... (te akurat da się odzyskać). Mężowski pomruczał, że znowu do pracy musi iść i po godzinie dostałam jako spóźniony prezent urodzinowy nowiuśkiego laptopa, który teraz się ze mną oswaja. Chłopisko weczorem już w łóżku stwierdziło "Ty mnie na prawdę musisz kochać... bo pierwsze co powiedziałaś to' jak ja będę z tobą rozmawiac'" :) I tak to małe nożyczki z dodatkiem każdego członka rodziny rozwaliły mój kochany komputer :)
Jestem i ja
Dziś moje emocje nieco opadł.... dziekuję Bogu, że mam pracę, duuuużo pracy, przynajmniej jest odskocznia od tych wszystkich problemów. Zanurzam się w papierzyskach...i staram się nie myśleć o niczym innym.
Życzę wszystkim bez wyjątku dobrej środy, zostawiam do kawy nieco mojego podstarzałego piernika. Jak się coś ruszy, to zapewne się odezwę.
Już chyba czas abym odpoczął, pogoda mnie dołuje. Gdzie na wczasy jechać?
A Tobie nie za dobrze? Jak nie sanatorium, to wczasy. Ja nie wczasy, to relaks na działce. Ja my się uwijaliśmy w święta, to Ty pisałeś, że się nudzisz i chętnie byś sobie gdzieś wyskoczył nowym autkiem. Nawet nas nie rozdrażniaj.
Smakosiu........ nadal się nudzę a pogoda mnie dobija.
Dobry wieczór :) dorzucam do kominka, zostawiam earl greya z różą i życzę miłego wieczoru :)
Witam czwartkowo.....
zostawiam gorącą kawę i herbatę z truskawkami....słodkiego dzisiaj nie mam nic.....nic,a nic...bo do pracy zabieram 2 grejfruty i owsiankę(dieta)...
do miłego....
Dzień dobry!
Już czwartek. Jutro kończę moje chorobowe i mam nadzieję od poniedziałku pochodzić dłuższy czas do pracy. MAm nadzieję, że Bob pochodzi dłuższy czas do przedszkola. Wiem już, że jego ciągły katar i kaszel nie ma wiele wspólnego z przeziębieniami, bo dzisiejsze testy wziewne ujawniły, że organizm Boba bardzo nie lubi... roztoczy kurzu domowego.... Tego się spodziewałam, ale miałam nikłą nadzieję, że może jednak co innego. No nic. Nie on jedyny przecież. Na razie mam się stosować do zaleceń i przyjść za 3 miesiące.
Smakosiu - ja znam najlepszą krawcową na świecie :) Z tym, że ma już 82 lata niestety. Moja Babcia - mistrzyni krawiectwa. Starczyło do niej przyjść z fotką albo rysunkiem i ona odtwarzała to z dokładnością więc niemożliwą. Za zapłatę chciała buziaka :) Teraz kupuję już gotowce i nie byłam nigdy u żadnej innej krawcowej, więc nie wiem, ile biorą za uszycie sukienki. Strasznie za to żałuję, że nie odziedziczyłam talentu mojej Babci. Wiesz, że ona w wieku 12 lat (!) znalazła gdzieś na polu kamizelkę jakiegoś wojskowego pilota, spruła ją na nitki i zrobiła sobie na drutach skarpety! Do dziś wspomina z uśmiechem, ze wszyscy jej zazdrościli, że miała skarpety :) A ja co? Potrafię tylko kasę wydać na gotowce :(
Lenka - mam nadzieję, ze ten warszawski prezes Cię oddał?! JAk tam w nowej pracy?
Zosiu - Ty to w nowej pracy musisz być strasznie zapracowana, co? Przyjdź na chwilke!
Darai - gratuluję nowego laptopa :) Niespodziewane niespodzianki są fajowe nie?
Hope - jakoś mi ten grajfrut do Ciebie nie pasuje :)
Spadam, bo Bob pragnie zupy :)
Do potem!
Tak sobie myślę i się dziwuję.
Co za pogoda, co jest z nią do licha,
deszcze, deszcze i wciąż się kicha.
Pogoda z deszczem chyba oszalała,
zimę przegonić tak wcześnie by chciała?
Na działkach anomalie, kwiaty wyrastają,
wyszły z ziemi i ciekawie się rozglądają.
Pąki na drzewach dumnie się prezentują,
chcą rozkwitać czy się tylko dziwują?
Krety zawody chyba sobie urządziły,
co kawałek kopczyk ziemi utworzyły.
W lesie dziwy, grzyby w styczniu zbieramy,
smaczne kurki, zielonki i sos z nich mamy.
Klucz żurawi nad jeziora już nadciąga,
coś się pomyliło, czy kalendarza nie mają?
Więc My działkowcy też sobie zaszalejemy,
narzędzia, nasiona już teraz przygotujemy.
Z niepokojem jednak w niebo spoglądamy,
czy mrozu na działce przypadkiem nie mamy?
Na nic mogą być te wszyskie starania,
gdy przyjdzie wiosna i zacznie od zamrażania.
Wszyscy więc kciuki mocno zaciskamy,
na ciepłą wiosnę z tęsknotą już czekamy.
Oj jak ja tu dawno nie byyyłam...
Cieszę się że ciągle tu w kawiarence jest tak wesoło. Dziewczyny się odchudzają, biegają na siłownie, Bob z mamusią tez mają się dobrze :)), nowe twarzyczki się pokazują.
Lajan wiersz super. Mam nadzieję że jednak wiosna będzie wiosną a nie zimą. W maju mam córki komunię więc chcemy mieć słoneczko i ciepło a nie śnieg z deszczem.
Co do kopców kreta to zwariowały bestie, kopią jak szalone. Tak wygląda mój ogród za domem
Kochani chciałam się Wam pochwalić że od soboty mieszkamy już w domu. Przeprowadzka nastąpiła nagle i niespodziewanie. Mieliśmy przewieźć najcięższe rzeczy a poszło prawie wszystko ;)
Roboty mamy jeszcze do piernika i trochę ale już w domu są takie warunki że da się żyć i nie zwariować ;)) Ale najważniejsze że dom wewnątrz zaczyna przypominać dom. Jak to mówi mój mąż byle do wiosny a potem zobaczymy co będzie. ..
Ściskam Was wszystkich mocno i cieplutko pozdrawiam :))
Dzień doberek w poniedziałek
Dziś będzie dobry dzeń. Będzie, bo ja tak sobiew pomyślałam. To ta przecudowna aura sprawiła, że mi się humor poprawił i nawet do pracy szłam jak uskrzydlona. Śniegu z 15 cm, 5 stopni mrozu i to słońce!!!! Jak ja się cieszę, że świeci. Od razu akumulatory się ładują. Ja taka światłolubna, wyłączona przez tę pseudo zimę, a tu taki zastrzyk światła. Yuhu....chociaż jak zobaczyłam stertę papierów, która mnie przywitała...to nieco się wystudziłam. Ale te papiery to moja rzeczywistość, więc jęczeć nie będę.
Postanowiłam, że zmniejszę się kubaturowo. Co z tego wyjdzie, tego nie wiem, ale chciałabym, żeby było mnie mniej...musi być mniej, bo czuję ciasno tu i ówdzie, a to znak, że święta i nie tylko zbytnio się na mnie odłożyły . Zero pichcenia, dogadzania sobie i nie tylko sobie, więcej snu!!! Wyczytałam ostatnio, że jak się mało śpi to się tyje. chyba muszę poeksperymentować z tym spaniem. Może od spania ubywa kg?.
Hope, Ty musisz zwolnić obroty!! Wpadasz tu, wypadasz...ani pogadać nie ma jak! Weź tyle nie tortuj!
Lenko, jak ja Ci współczuję , co za brzydal ten żeberkowy, że Ci tyle krzywdy narobił! Tfu! Chciałabym, żebyś go kopnęła, ale bojam siem, że byś może coś jeszcze połamała. Posakruj na ten grzejnik i leż!! Mam nadzieję, że wszystko w pracy się ułoży. Toć taka inicjatywna babka, nie może mieć problemów większych niż już ma...z paluchem...Kuruj się!
Aloalo, jak tam pierwszy dzionek w pracy?Mam nadzieję, że na dłużej będziecie zdrowi i Ty i Bob, bo mam wrażenie, że limit chorobowego już wykorzystaliście na ten sezon
Smakosiu, pamiętaj, że dziś musisz odespać wczorajsze zaległości. Co byś jutro rano wstała i nie smutała. Mój Boże...5.15, normalnie Ci nie zazdroszczę....
Lajan, a Ty gdzie przepadłeś? Wyjechałeś na urlop...w góry, do Marci?
Anka, ta Twoja chińska róża pomyliła pory, ale chyba wiem dlaczego...zima też jest mocno spóźniona. Moja chińska kwitła, kwitła...i zdechła, bo ja głupia nie pomyślałam, że ją przeciąg może zabić... I tylko mi piękna doniczka pozostała.
Mysha, a Ty porządnie się wyurlopuj przez ten tydzień.Smokosia dobrze napisała...Ty nie sprzątaj, Ty odpocznij, za te półłikędy należy Ci się .
Zaparzyłam herbaty, takiej zimowej z nutką cynamonu i kardamonu. I nie mam nic słodkiego..Buziaki dla wszystkich , a ja zmykam popapierzyć. Pa, pa!
Piątek! Kochany piątek, piąteczek, piąteluniek
Witam!
Dzisiaj idąc na przystanek autobusowy zastanawiałam się czy jest jakaś piosenka, która radośnie opiewa nadchodzący weekend albo chociaż piątek i nic sobie nie przypomniałam. A może nie ma? Z braku laku wymyśliłam na szybko jedno zdanie i nuciłam je na jakąś melodię "dziś kochany piątek - weekendu początek"
Już mi nawet nie przeszkadza, że za oknem szaro i wiatr chce urwać głowę, bo jutro rano będę sobie smacznie spać i nie trzeba będzie nigdzie się spieszyć - juhu!
Lajan, Ty nie szukaj wiosny, bo zima czeka za rogiem. Cos czuję, że przyjdzie późno i dość łagodnie, ale przyjdzie
Agulek!!! To ja Ci gratuluję przeprowadzki i życzę tylko szczęśliwych chwil w nowych "czterech ścianach". Małymi kroczkami, spokojnie uwijecie sobie śliczne gniazdko. A my potem pooglądamy sobie zdjęcia, tak?
No to teraz już mogę się zabrać do pracy A nie! Jeszcze tylko pogłaszczę naszych "przyjaciół mniejszych" i zostawię dla Was gorącą herbatę z cytryną (ma się rozumieć).
Miłego piątku, piąteczku...
Ps. Dziś zjadłam ostatni kawałek świątecznego piernika. Ależ celebrowałam tę chwilę
Witajcie sobotnio
Tak tak, dwa uśmiechy od rama, bo wreszcie wolny dzionek i można było się wyspać.
W całym mieszkaniu pachnie bigosem :-) Wczoraj sobie zrobiłam takiego "świeżego" tzn. nie z resztek poświątecznych tylko kupiłam kawałek łopatki i wędzonego boczku. Poszłam też do sklepu ze zdrową żywnością i tam nabyłam suuuuper kiszona kapustę.
Od dziś mam gościa na cały weekend więc mało czasu na pogaduchy kawiarenkowe. A no właśnie! A gdzie Wy som?!!! Co to ma znaczyć! Kawiarenka pusta?
Przytule i pogłaszcze nasze zwierzaczki, bo jak tutaj tak "cicho", to one jakieś smutne.
Lajan, drewno się kończy - widziałeś?
Miłego weekendu
ja byłam chwilkę...właśnie wydałam ostatni tort i idę do pracy do 21.....dobrze,że chociaż Ty się wyspałaś...ja całą noc tortowałam.....
to paaa...miłego Łikędu
Dobry wieczór
Jakże się cieszę, że dziś sobota. Co prawda odwiedził nas dziś księciunio ( czyt.była kolęda), ale fajnie, że nic na ten moment nie muszę. Od czwartku miałam takiego powera, że zrobiłam generalne porządki w takich zakamarkach, do których zaglądam no może raz w roku. Doszłam do wniosku, że moje dorosłe dzieci przechowują tu i ówdzie skarby z dzieciństwa i chyba czas część z tych skarbów przenieść w inne miejsce...np. na ...śmietnik ;) Inaczej nasza chałupa zamieni się w składnicę rzeczy zbędnych. Ależ się działo. Utytłana, ale zadowolona stwierdziłam dziś, że chyba idzie wiosna ( a za oknem sypie i zawierucha, że ho, ho), skoro robię takie gieneralne purządki . Acz..przydało się to szaleństwo.
Paczka, ta co jej usilnie szukałam, znalazła się !!!. Była w stanie opłakanym, oberwana, zniszczona zewnętrznie, ale w środku nikt nie grzebał, uffff. Wiecie jak ja się cieszyłam. Z jednej strony byłam wściekła, na kurierów, na Pocztę, na wszystkich...na samą siebie też, że nie kontroluję emocji. Okazało się, że jakiś pan kurier, odhaczył, że paczkę awizował, ale...faktycznie nie awizował, na liście paczek awizowanych tej paczki nie było, to po co panie w urzędzie miały jej szukać, skoro nie ma jej na liście....a nikt nie pomyślał. że ta paczka jest zdeponowana w jakimś pomieszczeniu, przywalona całą stertą świeższych, niedostarczonych paczek. Napisałam oficjalną skargę na....i czekam na odpowiedź zwierzchnika tej firmy kurierskiej, która sprawę zawaliła.
Przyniosłam czekoladowe muffiny i herbatę z cytryną. Zwykła Liptonka z cytryną,ale z babeczkami smakuje wybornie. Podrzuciłam drew do kmominka, siadam se w fotelu i mam wszystko w nosie...., siem będę lenić...
Fajnie ,że paczka sie znalazła, kupe kasy zaoszczedzisz nie wydając na nowe rzeczy; koniecznie muisz sobie w nagrode kupić coś ładnego .
No to miałabym chęć kupić:
mieszkanie pod Warszawą- żeby nie trzeba było wysyłać paczek
nerwosol-żeby nikogo nie obsztorcować
a tak na poważnie, to chyba wykupię karnet w SPA, tyle mojej przyjemności .
Jak Cię w tym SPA pomaglują to na nerwosol sił braknie, baw się dobrze.
Witam i ja sobotnio. Dzisiaj oczywiście byłam w pracy ale tylko do 14. W poniedziałek też idę więc weekend tylko jutro ale od środy tydzień urlopu :) Bardzo się cieszę bo ciężkie 2 tygodnie za mną. Potrzebuję tego urlopu bardzo.
Beatko ja wczoraj dostałam takiego powera, posprzątałam, upiekłam sernik i umyłam schody u poręcze na klatce.
Smakosiu życzę miłego klachania przez weekend.
Rozpalam w kominku, dorzucam sernik z polewą czekoladową i idę się pobujać .
Witam wszystkich razem i każdego z osobna :)
Trochę mnie nie było, ale.....no wiadomo, brak czasu ;-) A teraz nic nie robię....nie pracuję, nie gotuję, nie sprzątam, tylko sobie leżę i pachnę i się zamartwiam..... W piątek 13- tego złamałam sobie palca u nogi..... i co teraz będzie......? We wtorek Duża ma 15 urodziny, wykupiłam tor do kręgli na 2 godziny, remont kuchni nabrał rozpędu, za 2 tygodnie mam jechać do Wrocka, za cztery mamy wesele, a ja mam zakaz chodzenia..... No właśnie, to ten remont złamał mi palca. W końcu przyszedł pan ściągnąć mi grzejnik w kuchni i położył go na podłodze w przedpokoju, ponieważ inny pan ma przyjść w poniedziałek i odczytać stan licznika i od razu zdemontować podzielnik. Ja nie przywykłam do walających się wszędzie kaloryferów i zapomniałam, że wychodząc z kuchni muszę iść dużym łukiem.....I wyszłam rozpędzona, a zaraz za drzwiami czychał on - żeberkowy kolos i nagle, jak mnie nie zaatakuje, jak nie rzuci się mi pod nogę.....i trafił.... ;-)
W szpitalu wysłali mnie na zdjęcia rtg, otrzymałam płytkę z całą moją sesją zdjęciową i pytam lekarza, czy chciaż ładnie wyszłam....., a on mi na to, że bardzo ładnie, ale przyglądając się mojej pękniętej kości zaraz dodał : oj, to będzie bolało..... Gipsu mi nie zakładał, tylko przez 10 dni nie powinnam chodzić, a 4 tygodnie najlepiej stawać tylko na pięcie.... I co ja teraz pocznę....? Zima za oknem, a ja nawet do buta nogi nie mogę włożyć...w szpitalu byłam w klapkach :)))
A co będzie z moją pracą ? Teraz nie wiem. Z prezesem jestem umówiona na telefon w środę, ma zadzwonić, ciekawe, czy będzie pamiętał.... W Warszawie był całkiem przyjemny. Przywitał się oficjanie uściskiem dłoni, zaproponował mi kawę i pogadaliśmy prawie godzinę, ale przy pożegnaniu odprowadził mnie do drzwi, wyszedł ze mną i pocałował mnie w rękę, co mnie nawet zaskoczyło, jak na służbowe spotkanie..... Tylko pstryknął na kierowcę, że ma mnie odwieźć na dworzec i ten nawet się nie ubrał, tylko poleciał mi drzwi samochodu otwierać. Chodzą tam wszyscy, jak w zegarku, a prezes jest ich bożkiem ;-) Ciekawe....
Oj, namieszało mi się teraz.....
Na pocieszenie mam białe michałki, kooomu ?
Oj matulu ale sie tu dzieje z remontami zlamanymi palcami roznymi nastrojami i cala reszta...alergie dzieci masakra sama przez to przechodze z lekami masciami codziennie....goscie sa tak na pol gwizdka ale dobrze ze cos w ogole jest....Lajan jaki deszcz....ja mam zime na calego:)) zapraszam jak zawsze:)) dzieci zaczely ferie wiec ani momentu spokoju nei bedzie hi hi pies juz coraz mniej "robi" po katach a wiecej na dworze je wszystko(włacznie z moimi kapciami:)) dokladam do kominka stawiam jablecznik mojej madzi a... no i madzia zdawala na prawko ale oblala:(( teraz na 1.02 mam nadzieje ze bedzie lepiej:)) poglaszcze zwierzyne i lece robic kolacje dzieciakom i czekam na gosci mam nadzieje ze dojada:))
Witajcie w nowym tygodniu
A co tu tak zimno! Lajan, czemu rano nie dołożyłeś drewienek do kominka? Zaniedbujesz Kawiarenkę? Dobrze, że nasza zapracowana Marcia była wieczorem, bo dzięki temu jeszcze ogień się tli. No to dokładam...ooo, jak ładnie się pali. Już jest milej. Nawet zwierzaczki się w kapciu poruszyły. Budzą się powolnie i leniwie. Ja niestety nie miałam na to szans. Poszłam spać późno i kiedy zegarek zadzwonił o 5.15 poczułam lekki smutek. Na szczęście rozkręciłam się. Idąc na przystanek autobusowy wspomogłam się parasolem, bo padało coś z nieba na wzór śniegu, ale to coś nie zasługiwało na taką szumną nazwę. kałuże pozamarzały. A co to - zima tej zimy? Nie może być
Lenka, kurna Olek, ale Ci się przytrafiło. Hm...mam nadzieję, że to nie wpłynie na tę nową pracę. Jak czytałam o zachowaniu szefa, to trochę mnie zatkało. Ciekawe na ile to poza a na ile faktycznie jest taki "kulturny"...? Może to jakiś rodzaj testowania...? A może Mu wpadłaś w oko, hmm? Trzymam kciuki żeby palec szybko wrócił do normy, bo nie da się ukryć, że strasznie Ci namieszał. Mam nadzieję, że już się pozbyłaś tego "żeberkowego kolosa" i nie czeka on za rogiem na drugą nogę?
Anka, Twoja róża chińska wyraźnie poczuła wiosnę. Ślicznie zakwitła. Ja też mam w pracy takiego kwiata, który pojawia się jedynie na wiosnę - no i się pojawił
Marcia, goście dojechali? Śnieg w górach sypie więc zakładam, że będziesz miała fajny sezon feryjny. Tego życzę.
Mysha, jeszcze tylko dziś i jutro a potem LABA! Masz jakieś plany odpoczynkowe? Tylko mi nie pisz, że będziesz sprzątać Zorganizuj sobie fajny relaks. Długi będzie ten urlop?
Beatko, szczerze cieszę się razem z Tobą, że ta paczka się znalazła. Samo się wszystko rozwiązało, czy to tylko dzięki tej pomocy znajomej osoby? Uf!
Hope, przyszło mi do głowy, że Ty nie odpoczywasz w weekendy, bo wtedy "tortujesz i ciastujesz" więc skoro zaczyna się nowy tydzień, to ja Ci wreszcie mogę życzyć miłego odpoczynku
Aloalo, Bob chętnie wstawał do przedszkola? Zatęsknił za nim? A Ty za pracą? Dobrego, zdrowego startu w nowy tydzień
Miłego dnia dla Wszystkich!
Darai, gdzie jesteś?!!!
Dzień dobry!
U mnie zima na całego :) Choć brakuje blasku słońca, jak u Beaty, ale Beacie się bardziej przyda :) Fajnie jest, biało, mroźno, moze te pierońskie choróbska przymarzną nieco?
Bob ostatni raz był w przedszkolu 23 grudnia... Wczoraj zagoniłam go o 20-tej do łóżka pomimo protestów "nie jestem jeszcze zmęczony na spanie", żeby był w stanie o 6,00 wstać. Połozyłam się również i udawałam, że śpię. Na co Bob orzekł, że idzie do tatusia, bo nie chce mu się spać. Na co ja, że tatuś też zaraz przyjdzie spać a że długo nie przychodził, co nie jest dziwne, bo było po 20-tej więc go zawołałami kazałam mu grzecznie spać :) No i Mąż zasnął grzecznie tak na prawdę. Ja nadal udawałam, że też śpię a Bob stał na łóżku, twierdząc, że nie będzie spał tylko stał i odśpiewał przybieżeli do Betlejem, pójdźmy wszyscy do stajenki i kolędę z przedszkola. No a potem zrobiło się cicho więc pewnie zasnął :) Rano na moje słodkie "Bobeczku! Wstawaj" odrzekł równie słodko "nie budź mnie". Ale wstał i ładnie poszedł do przedszkola i jak założył papcie to polały się strumienie łeż, jak jeszcze nigdy się nie laly.... Boziu, ale mi go było szkoda. Mam nadzieję, że już mu przeszło i jest dzielny. Oby nigdy więcej takich długich przerw.
Smakosiu - jak widzisz, Bob nie za bardzo zatęsknił za przedszkolem :) Tyle czasu z mamusią w domu to jest piekna rzecz, aczkolwiek bardzo nie wskazana. Jutro mają bal przebierańców, wiec mam nadzieję, że się jakoś rozbuja.
Lenka - aleeee sie na Ciebie naczekałam! A Ty tu z takimi wieściami :( Mam nadzieję, że prezes faktycznie Cię polubił bardzo i zaczeka na Ciebie. Mimo wszystko cieszę się, że remont kuchni ruszył bo nowa kuchnia to jest fajna rzecz Zwłaszcze urządzenie zwane zmywarką ;) Co innego płyta gazowa na szkle. Ojjjj, walczę z ta czarną bestią codziennie i szału dostaję nad tymi smugami. Powoli dochodzę do perfekcji a jak mi braknie sił to wyłączam światło w okapie i nie widać :))))
Marcia - strasznie się cieszę, ze masz śnieg na ferie! I że goście są! Ściskam serdecznie!
Beata -ciesz sie słońcem, ładuj baterie, cieszę się, że "pakiet" się znalazł. Moje święta też się na mnie odłożyły i szpecą nieco mnię a ide na zabawę i się w kieckę nie zmieszczę. Chyba czas zakończyć znajomość z cukrem.
Mysha - Ty się wyleniuchuj na tym wolnym i NIE SPRZĄTAJ! No.
Hope - wiesz, że mnie ostatnio olśniło? Że ja przecież mam piekarnik teraz, gdzie wiem, ile w nim jest stopni i mogę zrobić ten bezowy tort z Twoich przepisów! Kurde, a miałąm przestać przyjaźnić się z cukrem... A Ty tyle nie pracuj! No.
Lajan - a Ty co? Przysnąłeś z nudów? :)
Agulek - bardzo się cieszę, że już mieszkacie w domu! Niech Wam tam będzie przedobrze :)
Idę pracować, bo mam dwutygodniowe zaległości. Ale nie płakałam, jak zmieniłam obuwie. Bob wypłakał się za nas dwoje :)
Na razie!!
Aloalo, tak cos czułam, że Bob będzie smutkował. Długo był z Mamunią, to teraz się rozkleił. Jestem przekonana, że jutro już będzie wszystko OK, szczególnie, że przed Nim bal. A taki bal, to nie byle co
Dobrze, że chociaż Ty się powstrzymałaś od buczenia i zaczęłaś dzielnie pracę
Już Was widzę jak grzecznie z mężem udajecie, że śpicie a Bob w najlepsze wyśpiewuje kolędy stojąc niczym na scenie On jest niesamowity
A! Masz rację ta czarna, szklana płyta od maszynki, to spore wyzwanie U mnie też najlepiej się sprawdza gaszenie światła od okapu Ale jak już się zmobilizuję, to najpierw wycieram na mokro taką ściereczką gąbkową a potem tą (prawie suchą) z mikrofibry. Ona nie zostawia smug i w miarę szybko udaje się zakończyć tę syzyfową pracę
Z rozpędu, z niewiedzy, z kurzej ślepoty...podpięłam się dziś pod zupełnie innym wierszem Lajana...dobra jestem , no nie?
Dobra jesteś :) Dzięki Tobie, o palcu Lenki dowiedziałam się zanim przeczytałam jej post :))
Witam poniedziałkowo :)
Przyszłam posiedzieć chwilkę z Wami, bo od leżenia już mnie moje chude boki bolą . Ale długo nie mogę mieć nogi w dół, ponieważ zaczyna strasznie narywać.... Ślubny przyniesie mi dzisiaj kule dla stabilności większej i nieoczekiwanie będę miała dwie ZGRABNE I SZCZUPŁE nowe nogi :)))))))) Jeszcze tylko rzekłam Ślubnemu, że musi je dostosować do mojej wysokości, na co odrzekł mi dostojnie : " Oczywiście, że dostosuję je do Waszej Wysokości "..... No proszę, jak to wystarczy sobie palca złamać, a już się ma awans społeczny oraz szacunek i poważanie u rodzinnych podwładnych .
Jutrzejsze kręgle przeniosłam w czasie na "niewiadomokiedy", a w ramach urodzinowej uczty jedziemy do restauracji na suszi....alem siem bendem tam piknie prezentować ;-) Rodzice do nas nie przyjadą, bo by musieli sobie wszystko sami szykować, więc poświętujemy razem przy okazji ich 40 rocznicy ślubu za dwa tygodnie, takie 2 w 1. A ja jeszcze nie mam dla nich prezentu.... Wszystko przez tą kuchnię, bo zajęłam się kupnem zmywarki, okapu, zlewozmywaka czy innych baterii, a na prezent był jeszcze czas.... I co ja teraz kupię ?
Beata, jak już się Tobie słonko znudzi, to podeślij mi trochę..... ;-)
Smakosiu, jeżeli to nie wielki problem, to ja się oferuję do pomocy i mogę się za Ciebie wyspać :))) Ćwiczę się właśnie w przewracaniu z boku na bok, więc takie umiejętności nie mogą pójść na marne .
Aloalo, nikt tak dobrze nie dmucha, jak Ty... Już prawie nie boli... A za Twoją radą uparłam się na zmywarkę 60-tkę. Biedny był mój pan stolarz. Nie chciała mu wejść nigdzie, lodówce już groziła eksmisja do przedpokoju, więc trzeba było wybrać mniejsze zło. Mianowicie zrezygnowałam z kuchenki do zabudowy, która miała mieć 60 cm, a pozostałam przy starej, wolnostojącej, która ma 50 cm szerokości, jeszcze 5 cm kosztem uciętego parapetu i...... tadaaam ! Mam zmywarę 60-tkę ! Stoi sobie w dużym pokoju, prawie na środku, zasłania część telewizora i w ogóle mi nie przeszkadza :))))))))) Szczególnie, że to Ślubnemu zasłania, a z mojej części sofy wszystko widać super . Ja sobie na nią patrzę, pogłaszczę, do środka zaglądnę..., nawet jak nie zmywa, to ja już ją kocham ;-) Służy nam póki co za dodatkowy stolik, jest bardzo przydatna i sprawdza się w tej roli znakomicie, a ja staram się jej nie kopnąć, ale pal sześć złamany palec, żeby tylko jej się nic nie stało i nie uszkodziło :)))))))))))
Kto mi przyniesie kawy....? Bo ja rozleję wszystko zanim dokuśtykam do pokoju ;-)
To ja za ten dobry uczynek - wyspania się jutro za mnie z przyjemnością zrobię dla Ciebie kawę . I jeszcze mi tak do głowy przyszło, że skoro teraz będziesz miała cztery nogi, to nie zapomnij tego wykorzystać, kiedy będziesz w tej japońskiej restauracji. Chodzi mnie o to, żebyś wypiła sake na każdą nogę a nie tylko na prawą i lewą. No! Potem możesz już nigdy więcej nie mieć takiej okazji - czego Ci życzę
Gratuluję zmywarki. A mówią, że jak pomieszczenie jest małe, to przecież się tego nie da zmienić. Chcieć, to móc! Dzięki Waszej wrodzonej inteligencji teraz macie dużą kuchnię, z dużą zmywarką, lodówką a nawet parapetem. Brawoooooooooooo!
Smakosiu, życie mi ratujesz tą kawą :)))) Tak siedzę i o niej myślę, ale zrobić sobie i wypić na szybko na jednej nodze w kuchni, to nieee, nie o taką przyjemność tu chodzi ;-) W nagrodę pojutrze też się za Ciebie wyśpię , a jak będziesz jeszcze zmęczona, to i popołudniową drzemkę uskutecznię :))))))
A z sake, czy aż tak ryzykować.... Myślisz, że jak dbam o dobrą formę.....kuli, to mnie Ślubny potem do samochodu zakula :)))))) A może spróbuję się tym znieczulić....palec nie będzie tak bolał i wypiję za mojego nieszczęśnego prezesa..., co on ze mną zrobi ? Udaję, że się tym nie martwię, bo najwyżej będzie po staremu, ale trochę mnie to gniecie....ciekawe....
I postanowiłam sobie, że moja kuchnia będzie piękna nawet jak nie będzie piękna ;-) Ja nie planowałam w sumie żadnego remontu, tylko marzyłam sobie o zmywarce i chciałam zmienić meble..., a że do mojej klitki nic się nie da kupić gotowego, więc pozostała zabudowa, a ona pociągnęła za sobą lawinę zmian.... Tak czy siak będzie lepiej niż jest teraz, bo gorzej być nie może :)))) Mojej kuchni nie da się urządzić ładnie, jedynie wygodniej i praktyczniej, ale dobre i to.
Ty sobie gadaj a ja jestem przekonana, że będzie baaardzo ładnie i już nawet Ciebie widzę jak podskakujesz z radości na tej zdrowej nodze
Nie mogę powiedzieć, że się cieszę, iż masz "niedysponowanego" palucha, ale radości też trochę jest, bo w końcu będę wyspana, nie?
A z tą sake, to trzeba opracować jakiś plan (na zaś). Na jedną nogę napijesz się w toaście urodzinowym. Na drugą nogę - za zdrowie nogi. Na trzecią nogę ku ogólnej wesołości a na czwartą dla równowagi trzech pozostałych. A Luby tak Cię kocha, że z pewnością będzie Ciebie nosił jak najsłodszy ciężar. Skąd to wiem? No przecież jakby Ciebie nie kochał, to by dla Ciebie nie powiększał tego, co wszyscy mówią, że nie da się powiększyć, bo małe i już.
A co to nikt sie nie dziwi, że ja się dzisiaj tak rozgadałam?
No ja właśnie jestem zszokowana! :) Że się tak rozgadałaś :))
I widzę Smakosiu, że masz bardzo dobrze rozwinięty zmysł organizacyjny w temacie jak wlać w siebie dużo sake :))
Fajnie w Kawiarence jak jest tyle klachania, nie?
" No przecież jakby Ciebie nie kochał, to by dla Ciebie nie powiększał tego, co wszyscy mówią, że nie da się powiększyć, bo małe i już. "
.....o ja ciee Smakosiu, ale się wystraszyłam w pierwszej chwili, jak pomyślałam, że on jeszcze sobie to powiększy i po co i skąd Ty wiesz takie rzeczy i czemu ja nic o tym nie wiem i dopiero potem załapałam i przegoniłam skojarzenia....
A ja się dziwić nie będę, tylko cieszyć się będę, że się tak rozgadałaś :) Faktycznie fajnie tak poklachać ;-)
Cieszę się, że dobrze dmucham :)))
A wiesz, że ostatnio mysłałam o Tobie w przymierzalni? Jak zobaczyłam wieszaczki na wysokości prawie dwu metrów i nie bylo ze mną Męża, który by mi pomógł i się musiałam porozkładać na ławeczce. Dla kogo to jest taka wysokość?! (mam nadzieję, że wiesz, dlaczego skojarzyłaś mi się właśnie w tym miejscu :) )
I omal co nie kupiłam sukienki w megapromocji. Z przodu byłam śliczna, ale ta przymierzalnia miała lustra wszędzie tak, ze widziałam swój bok, zad i przód jednocześnie i zad właśnie wyglądał dużo mniej ślicznie niż przód i ja się zniecheciłam. Wyszłam taka niska, ze szpetnym zadem i bez sukienki.
I gratuluję zmywarki dużej. Ja jak się żywię sama z Bobem, któy praktycznie ostatnio żyje powietrzem to zbieram naczynia nawet trzy dni :) Ale jak przyjdzie duży gar to żadnego problemu. Dlatego nie będziesz żałować!
A wiem i pamiętam, dlaczego się Tobie skojarzyłam z przymierzalnią.....to był nasz pierwszy raz... i mam tylko nadzieję, że nie rozrabiałaś tak, jak ja :)))))))))
Informacyjnie dodam, że skojarzenie ze mną nie ma nic wspólnego z odbiciem w lustrze, jakie zobaczyła Aloalo... Jeszcze może ta śliczna z przodu by pasowała, ale taka niska, ze szpetnym zadem, to przecież nie mogłam być ja i to nie może mieć ze mną nic wspólnego.... To musiał być jakiś fotomontaż lub inksza fototapeta :))))))
Nas do zmywarki jest czwórka, więc myślę, że damy radę ;-) Oby i ona dała nam radę :))))) Napaliłam się na taką wszystkooszczędną, co to zostawia wodę z ostatniego płukania i wstępnie myje nią następne gary, używa wtedy 6,5 litra na cykl, ale ta dostępna, nie była do zabudowy, więc kupiłam podobną, innej firmy, która w swej rozrzutności zużyje 7 litrów, a co, stać mnie, kto bogatemu zabroni .
jestem i ja:)
właśnie dzisiaj złożyłam w pracy wypowiedzenie....i czuję się strasznie lekko z tego powodu...chyba z tego...bo chyba nie z tego,że mnie z dnia na dzień ubywa coraz bardziej?....obiecałam sobie,że nie stanę na wagę częściej jak raz w tygodniu-to zważę się w czwartek:P
i mam nadzieję,że ciutkę zwolnię tempo...nie wiem jeszcze jak to zrobię,ale mam taki zamiar....z tym,że może być trudno...bo ja pokochałam swoje szybkie życie....
pewnie zajrzę do Was potem,na razie muszę coś zjeść...
coś-znaczy talerz mieszaniny sałat,pierś kurczaka na parze i pół woreczka kaszy jęczmiennej....
to na razie....
Ale się tutaj dzieje dzisiaj :):):) aż miło wejść :)
Ja już po pracy, zaraz mały trening, wieczorkiem zakupy i jeszcze tylko jutro do pracy i laba:) Urlopu mam tydzień Smakosiu, planów żadnych. Zostało mi jeszcze 11 dni starego urlopu a że teraz trochę mniej roboty a więcej ludzi to sobie tak pomału wybieram po trochu.
W tamtym tygodniu wróciłam z pracy a tu nie te drzwi co zawsze na klatkę. Zdziwiłam się bardzo bo ta nasza klatka bardzo zaniedbana a tu takie porządne drzwi. Na drugi dzień jakieś kable na klatce więc domyśliliśmy się, że będzie domofon. Ale że nikt nie chodził i nie chciał od nas żadnych pieniędzy to już w ogóle szok. Chyba wspólnota sponsoruje a to tym bardziej cieszy bo my jeszcze do niej nie należymy, na razie musimy poczekać jakiś tam czas zanim będziemy mogli wykupić. Dzisiaj patrzę, że "urządzenie" domofonowe już działa, ciekawa jestem kiedy będą w domach podłączać. A ja jeszcze klucza nie dorobiłam. Najwyżej jutro Młody do domu nie wejdzie :):):) nie no, podskoczy do pracy najwyżej :) Co do moich planów na urlop, to oprócz obijania się mam zamiar przejść się pooglądać suknie bo w maju idziemy na wesele i chciałabym zobaczyć w czy mogłabym najpiękniej wyglądać :) W każdym bądź razie uspokoję Was, nie mam zamiaru sprzątać :)
Beatko bardzo się cieszę, że paczka się znalazła.
Lenko, sierotko kochana, ja też podmucham...
Aloalo ja też sobie wyobraziłam Boba śpiewającego kolędy, stojącego na baczność w piżamie i Was udających spanie :) macie ubaw z tym Waszym szrabem.
Smakosiu czyżby sake tak Cię pobudziła ??:):):)
Dorzucam do kominka, zostawiam kiwi i życze miłego dzionka.
Noooo, to skoro wreszcie raczyliście zauważyć (bo Wam podpowiedziałam-pchi!), że się rozgadałam, to Wam powiem dlaczego. Uwaga!!! Mój szef wyjechał na tydzień urlopu! Hurrrrrrrrra!!! Dziś mogłam spokojnie wypić kawę, zjeść śniadanie, zaglądnąć do Kawiarenki i przy tym wszystkim znalazłam jeszcze czas na pracę Grunt to dobra organizacja - a co! Jak mi nikt nie przeszkadza, to jest czas na pracę i na przyjemność. Okazało się, że w pracy może być baaaardzo miło. A jak cichutko miałam. Nawet włączyłam sobie przez internet stację RMF Jazz i poczułam się zrelaksowana. Dacie wiarę, że takie odczucia można mieć w "robocie" uczciwie pracując?
Hope, coś czuję, że musieli Cię czymś mocno wkurzyć...hm... Ale skoro Tobie zrobiło się lekko, to znaczy, że nie mamy się czym martwić. Tak??? Jak Ciebie znamy, to zaraz będziesz miała nowe miejsce "na oku". Jak nastrój teraz?
A skoro mowa o zmywarkach...udało Ci się coś załatwić z tą swoją? Jest wreszcie w serwisie?
Mysha, mi nie było dane pić dzisiaj sake, ale powiem Ci, że jakby mi tak ktoś teraz nalał i podał do tego sushi, to z przyjemnością
Myshko dobre to sake ? bo nie wiem na ile nóg jutro sobie pozwolić ;-) Smakosia namawia mnie pić na cztery....
A mój Ślubny musiał dzisiaj sam pojechać na zakupy i dzwonił już z 8 razy z ważnymi pytaniami ;-) Najważniesze było - jaki mamy pin do karty ? Dobry jest, szczególnie, że na to konto tylko jego wypłata wpływa :)))))
Lenko, ależ to dowód na bezwzględne zaufanie. Nie zna pinu do własnych pieniędzy? Normalnie wzór małżonka
Ale opłacało się podać mu ten pin....właśnie wrócił i kupił mi szampana na pocieszenie i na znieczulenie nogi . Kto ma ochotę na lampkę bąbelków ;-)
moja zmywarka nadal stoi w przejściu do kuchni i za cholerę nie działa...jak już przed świętami wybrałam sobie nową w sklepie-to mi kazali dopłacić za przywiezienie nowej i ponownie zapłacić za odebranie starej....teraz siedzę w serwisie praw konsumenta i podejrzewam,że sprawa zakończy się w sądzie konsumenckim....wwwrrrr...
martwić się nie musicie...bo ja zawsze mam cuś na oku:P...na razie idę na zwolnienie l-4....tak jakoś wyszło,że zabieg mnie czeka...:(
ale idę potem do nowej pracy...więc dobrze będzie....musi
Zabieg jak potrzebny, to niech robią. Będzie dobrze! A jak coś, czyli gorszy dzień, to wiesz gdzie mnie szukać. Niczym się nie martw. Oooo, proszę - już nowa praca na oku. Cała Ty! :-))
Mysha, nie mam sake, ale nim przyniesiesz to sushi mogę polać japoński aperitif Plum Chiew. Lubisz? :-)
witajcie snieg sypie ale cos z goscmi srednio a poza tym na opiniach jakis babon napisal jak to bylo zle w 2010 roku a ja od listopada 2011 i teraz jest inaczej ale slowa poszly....mam nadzieje ze ludzie doczytaja ze chodzi o stare dzieje...pale w kominku postawilabym cos ale nic nie mam moze chociaz herbate:))
Marciu, a może masz mośliwość umieścić w informacji internetowej taką wzmiankę, że od 2011 roku jest nowy właściciel. W komentarzach nie da sie wszystkiego wyjasnić a taka wzmianka może tez być pewnego rodzaju reklamą dla Ciebie.
O jej, ale mi się już zachciało spać. Kurczę, przecież dopiero dochodzi 20-ta. Byłam dziś po pracy u fryzjera. Kiedy wracałam, to musiałam jechać 40 minut autobusem. Ciepło w nim było i czułam jak zaczynam "odpływać". Pewnie to dlatego, że zarwałam dzisiaj noc. Ja jak dziecko potrzebuje ośmiu godzin snu. Ciężko to zrealizować kiedy się wstaje po piątej. Na dodatek od nowego weekendu mam gościa i to na dwa tygodnie więc zapowiadają się dłuuuuugie wieczory, odwiedziny innych znajomych i u znajomych itd. itp. Lenka, dobrze, że mam Ciebie, to może chociaż Ty się za mnie wyśpisz
Smakosiu, skoro już robisz....znaczy robimy się śpiące, to ja lecę....znaczy kuśtykam się umyć :))))))) Nie martw się, spokojnie rano wstawaj, ja pośpię do godz. 10...., a może potrzebujesz dłużej ? ;-)
Mysha, dmuchaj ile wlezie, może i Twój chop na tej potrzebie dmuchania skorzysta . Sukienką się nie martw i tak będziesz super wyglądać ;-) A my tydzień temu dostaliśmy jednego dnia 3 ( słownie : trzy ! ) zaproszenia na wesela, a najbliższe już 18 lutego i to chrześniaka...., a my tacy trochę spłukani przez tą naszą kuchnię.....
Hope, a Ty co ? Tak się nie odzywasz...? Ja ciągle na torta bezowego czekam pod drzwiami...
Uf! Ja też się już wykąpałam i jestem gotowa do spania. Lenko, wystarczy jak pośpisz do 8.30. To jest moja godzina na wstawanie więc pewnie będę już wypoczęta
Myśmy mieli w 2010 roku,jednego lata dwa wesela. Oba u chrześnic mojego Połówka. Ładnie nam wtedy przetrzepało kieszenie U Ciebie przy tym remoncie z pewnością lekko nie będzie. Tylko się teraz nie odchudzaj, bo potem tak, jak Mysha będziesz musiała biegać po sklepach za nowymi kreacjami a to też potrafi poluzować kieszenie :-)
Eee, odchudzanie to nie dla mnie.... Ja mam zbyt silną wolę i ona robi ze mną co chce ;-) A że odchudzać się moja wola nie chce, więc cóż ja biedna mogę... :)))))
A z tym prezentem, oczywiście w postaci gotówki, też mam teraz problem.... Tym bardziej, że planowaliśmy dla rodziców na rocznicę coś do 1000 zł i nie chcę z tych planów rezygnować, bo oni w pełni zasłużyli....
Masz rację - Rodzice są najważniejsi! A może to "coś", to mógłby być jakiś wyjazd na np. na dwa czy trzy dni do jakiegoś kurortu czy coś w tym rodzaju...? Może hotelik w Jeleniej Górze?
smakosiu ja ci dam hotelik w Jeleniej!!!!!A Karpacz tak blisko jeleniej!!!!:))
Ło kurna Olek! Jakieś zaćmienie umysłu, czy co?!!! Ty byś pewnie przygotowała super pokój z szampanem i kwiatami i to by był fantastyczny prezent. Taki wypoczynek i niespodzianka w jednym.
No postarałabym się jak nie wiem co!!!!!Nawet ze śniadaniem do pokoju!!!!
Dziękuję :) A to jest moje pierwsze wesele od..... 25 lat :):):)
Ale Wy tu se poklachałyście, tak beze mnie...i suszi, i sake, i dmuchania odchodziły...ja się nie bawię tak. Smakosiu, ja się za Ciebie trochę już wyspałam (za siebie notabene też). Oglądałam teleexpres, ale dlaczego po tym była "Jaka to melodia"?? Chyba mnie się przykimało...a teraz mogłabym posiedzieć, bo oczyska mam wielkie jak reflektory.Dołożę drewna do kominka, se klapnę z książką w fotelu i sobie poczytam.
Lajanie!!!! Gdzieś Ty jest?????
Witajcie wtorkowo
Dziś jakoś lepiej się wstawało. Wyraźnie czuję, że Ktoś się za mnie wyspał
O! Woda sie ugotowała, to zrobię herbatę. Zaraz wracam...
No! To możecie się częstować. Będzie pyyyyszna, bo z cytryną i sokiem z czarnego bzu (od mojego Taty).
Beata, jak dobrze, że zadbałaś wczoraj o kominek, bo pewnie dzisiaj by było zimno w Kawiarence a tak...dokładam drewienek i już jest miło No właśnie - co się dzieje z naszym Lajanem? Wyjechał gdzieś i nic nie powiedział? Oj, dostanie mu się po powrocie.
Dziś znów dzień bez szefa więc cichutko w biurze, z radia internetowego sączy się delikatnie RMF Jazz. Zapaliłam światełka na małej choince, "podgrzewacz" w ozdobnym pojemniku więc ładnie świeci i lampkę na biurku żeby mieć światło, ale nie tracić przytulnego nastroju. Dookoła mnie pełno papierów ale wszystko pod kontrolą. Praca idzie, bo czuję spokój i oby tak było do końca pracy.
Muszę sobie zaplanować jakieś rozsądne zakupy, bo mam pustki w lodówce. Jednak nie mogę kupić zbyt dużo, bo w piątek trzeba będzie się na świeżo przygotować na gościa, który dawno nie był w Polsce i pewnie zatęsknił za naszym "jedzonkiem". Dziś siłownia. Wczoraj nie poszłam, bo miałam termin do fryzjera. Fryzjerka tak mi nastroszyła włosy, że mam teraz na głowie istne szuwary, ale jest OK.
O jej, ktoś mi wypił herbatę? Już pusta szklanka? A może ja sama to zrobiłam...?
Oooo, Koralik z Faworkiem poruszyli się w kapciu. Ale Koralikowi świecą się oczy. Łypie na mnie, bo chyba zbyt głośno się zachowywałam. Pogłaszczę ich i przytulę, to będą mieli miły dzionek.
Jeśli Was też ma kto przytulić, to koniecznie to wykorzystajcie a będziecie mieli fajny poranek
Tego życzę
Gorzka łezka oczka paniom wyżera,
nie ma lajana, czy nuda już doskwiera?
Żadna nuda, żadne zmartwienia nie dokuczają,
panie w kawiarence doskonale się zabawiają.
Siedzę przed kominkiem, nerwy mnie zżerają,
pomimo diety, boki mi sadłem zarastają.
Na nic starania, tyle wyrzeczeń było,
popijam wodę lecz znów mi się utyło.
Pocieszać i radzić wcale mi nie musicie,
chyba, że kratę przed moją gębą zrobicie.
Stwierdzam jednak, że tylko wtedy się poprawi,
na nic zakazy, póki w głowie się nie przestawi.
Dość, już temat zakończyć wypada
a może jak w rodzinie, nad lajanem narada.
Pozdrawiam zatem, życzę uśmiechu, radości,
niech szybko wszyscy zdrowieją i goją się kości.
Lajan!!! Ależ Ci to fajnie wyszło. Gorzko-zabawny ten wiersz. Brawo!
Ty się nie zamartwiaj tuszą, tylko podnoś tyłek z fotela i bez względu na pogodę dużo się ruszaj. Na wiosnę wróci praca na działce a teraz kup sobie "kije" i maszeruj. Moja koleżanka mówiła, że tyje od powietrza i ma już tego dość. Jadła mało więc pozostał Jej tylko sport. Aż w końcu "poszła z kijami w las". Efekty są widoczne. Tobie też tego życzę.
Zrób sobie dietę rozdzielną, jedz częściej a po troszku, do tego długie, energiczne spacery i znów zaczniesz się uśmiechać.
Smakosiu, spacerów mam dość, mam taką pracę, że cały dzień na powietrzu w patrolu pieszym wrrrrr.
Tylko ja nie o takim ruchu myślałam. Ten energiczny krok z kijkami, naprzemienne wymachy rąk,to wcale nie jest takie "nic". A patrol, to chyba zaledwie powolny spacerek, co?
Smakosiu, energiczny wymach rąk..... przypadkiem nie wiesz, że przecieli mi klatkę piersiową? hahahahahaha
Ale ręce Ci zostawili? Jeśli tak, to przeczytałam, że po 6 miesiącach możesz już zacząć nimi machać całkiem swobodnie a nordic walking wzmacnia serce, wspomaga pracę układu krążenia i limfatycznego, wzmacnia mięśnie oddechowe i ma jeszcze wiele innych zalet. Dodatkowo spalasz przy takim (prawidłowym) chodzeniu ok. 400 kalorii na godzinę i angażujesz 90% układu mięśniowego. Myślę, że możesz się dla pewności podpytać swojego lekarza przy najbliższej wizycie. ja coś czuję, że Ciebie dopada jesienna nostalgia. Brak Ci słońca, ruchu a przez to energii życiowej. Na dodatek zbyt dużo myślisz o tym, co przeszedłeś. Operacja już za Tobą jesteś dzięki temu zdrowy i sprawny. Ciesz się życiem i dbaj o swoja kondycję. Z wiosna odchudzanie będzie łatwiejsze, ale do tego potrzebny jest mały, regularny wysiłek. Wierzę w Ciebie!
Witam wtorkowo :)
I jak Smakosiu, dobrze się wysypiam, nieee ? Nawet do godz. 9 poleżałam z herbatką przy łóżku, a teraz już szykuję się na obiad do restauracji....na przystawkę planuję sake, na pierwsze danie sake, na drugie suszi, a na deser.....może sake ? ;-)
Umyłam właśnie głowę i nie prostowałam wcale a wcale własów i co myślicie, ładnie wyglądam...? ;-) Po którymś fryzjerze pięknie "wyprostowana" poszłam do pracy i nawet głową mocno nie ruszałam, żeby się nic nie popsuło, ale usłyszałam krótkie : o, włosy ścięłaś.... Natomiast kiedy po 3 dniach umyłam głowę z tych ton lakieru i zostawiłam moim niesfornym kosmykom wolność, to po wejściu do biura od razu z kilku stron poleciało : ooo, jaka dzisiaj ekstra fryzura, chyba wyjście się jakieś szykuje.... I bądź tu mądry ;-)
Idąc więc tym tropem, dzisiaj z włosami nie robiłam nic :)))
Lajan, super wierszyk, nawet moje kości na końcu się załapały :)))))) Ja widzę, że Ty również masz silną wolę, która jest silniejsza od Ciebie, coo ? ;-) Ale Ty już masz też doświadczenie i skoro wcześniej dałeś radę kilogramom, to i teraz dasz :-)
Beata, dzisiaj nie zaśpij na klachy ;-)
Nawet do godz. 9 poleżałam z herbatką przy łóżku, a teraz już szykuję
się na obiad do restauracji....na przystawkę planuję sake, na pierwsze
danie sake, na drugie suszi, a na deser.....może sake ? ;-)
No no, przy takich planach, to zakładam, że jutro też sobie poleżysz z herbatą przy łóżku (przynajmniej do 9-ej)
Życzę udanego świętowania i SIUP-ania
jestem i ja:)
mam całe 9 dni zwolnienia L-4....i co ja bidna będę robiła????NIC:) leżała i pachniała ...i czekała aż mi się skończy wypowiedzenie..... a co!:)
wieczorkiem wdepnę na ploty/klachy....
Jak zdazylam zauwazyc na forum jest pani zapracowana ponad norme[za co podziwiam]i wierze ze ma pani w planie kilka tortow lub jakies ciasto .Pozdrawiam
oj tam zaraz zapracowana...i Aniu, jaka PANI???? my tu wszyscy sami swoi:)
udzieliłam Ci porady w Twoim wątku dotyczącym dipladenii....w razie co-pisz ,jak w dym
aaaa.i ciasta...i torty...no tak,nie pomyślałam teraz o tym...mam na sobotę 5 torcików i 2 na niedzielę...do tego ciacho dla Młodych(ale to standard)
A tak zapowiadały klachanie, alem się napaliła...dobrze, że umiem w kominku palić...bo mi od tego czekania na klachanie nogi zmarzły...nie wspomnę, że ktoś kawiarenkę wietrzył i okna nie zamknął...
Zaparzyłam herbatę żurawinową, może ktoś się skusi, póki ciepła. A ja niestety muszę se już iść...jutro muszę wstać raniutko, i ciężki dzionek przede mną. Dziś się wyśpię. Za Smakosię też .
Lajan, nie smutaj!!!! Znam tę walkę podjazdową, kiej Ty chcesz, a to co duże niekoniecznie chce się zmniejszyć. Ale pamiętaj, za moment będzie wiosna, i będzie nam łatwiej i pić wodę i łykać powietrze i schuść...Głowa do góry chopie. Jestem z Tobą i ciałem i duszą!
To ja dorzucę do kominka, wpadam na chwileczkę pokazać się :):):) Mam już urlop, urlopik, urlopeczek, urlopunio :):):):) Mogę obiecać, że jutro wyśpię się za Was wszystkich :) Dobrej nocki.
Beata, dziękuję za czochranie.
Po cichu dostarczyłem dzisiaj drewna do kominka, dokładam na ogień i czekam rano na gości . Wstąpię jeszcze do piekarni / znajomy piekarz/ kupić ciasto drożdżowe z owocami. Piecze je doskonałe. Kawałeczek zjem, trudno, coś mi się należy. Pozdrawiam wszystkich śpiochów. Czy ktoś widział zimę? Za oknem u mnie czarno, plus 4 stopnie i nareszcie nie pada deszcz.
Witajcie środowo
Ooooo, jak cieplutko w Kawiarence. Już od progu czuć, że Lajan zadbał o kominek. Ja też bym zjadła takiego świeżego, drożdżowego ciasta. O jej...z taką kruszonką Mmmmm....niam.
Mysha, pewnie jeszcze śpi. Zazdraszczam. Niestety znów obudziłam się paskudnie niewyspana. Ścieląc pościel obiecałam sobie, że dziś pójdę spać o 22-ej. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować.
Teraz robię kawę i zmykam do księgowej, bo mamy coś do zrobienia. Potem wpadnę sprawdzić czy Ktoś się jeszcze obudził
Dzień dobry, choć powinnam napisać dzień czarny! Czy ktoś widział słońce??? Zapomniało wstać...i jest ciemno jak...no wiecie gdzie , dobrze, że choć w kawiarence i ciepło i jasno.Lajan, spisałeś się na medal!
Przede mną dziś tyle zadań, że pewnie tu nie zaglądnę, może wieczorem, jak te ciotki co są na L-4 czy na urlopiku wpadną poklachać....tylko czy wpadną??
Lajan, u mnie zima właśnie się kąpie i bystrym strumieniem odpływa gdzieś. Aczkolwiek deszcz pada dopiero dziś. Wcześniej było pięknie, zimowo. Całe 3 dni!
Smakosiu, muszę Ci rzec, że ja wczoraj położyłam swoje gnaty do łóżka o nienormalnej porze...tzn.przed 23, a rano miałam problemy by trafić nogami do kapci. A jak idę spać koło 1 w nocy, to o 6 wstaję niczym skowronek. Głupie to, no nie? Ale Ty śpij więcej, bo jak widzisz ja na zapas wyspać się nie umiem.
Lenko, Hope, jak tam Wam??? Zdrowiejeta???
Mysha, jak ja Ci zazdraszczam....że Ciebie ten urlopik odwiedził.
Marcia, pracusiu! Jak tam wasza zima i goście? Zakładam, że dopisują. Mimo wszystko masz fajnie.
Aloalo, Zofked gdzie przepadłyście?
Zostawiam krakersy i herbatę z cytryną i ...już mnie tu nie ma. Za drzwiami petenci, więc czas kończyć te pogaduchy. Miłego dzionka i do zaś
A nie możesz napisać kartki "jestem w Kawiarence - zaraz wracam"? To ja biegnę do Ciebie, że o mały włos gnaty bym pogubiła a Ty mi zwiałaś. No nie! W takim razie naleję sobie tej Twojej herbaty, zerknę do gazety i tez zabiorę się za pracę.
Aaaa, zapomniałam dodać, że w moim mieście nie pada. Gdyby tak było do końca zimy, to wcale bym się nie pogniewała. Nie tęsknię za śniegiem. Wiem, że ładniej wszystko wygląda, kiedy jest białe, ale zazwyczaj kończy się to paskudną, szarą breją. jak tak, to ja już wolę te szare, suche chodniki a zimę jedynie w kalendarzu.
Noo to ja wam powiem ze ta zima przeniosla sie na poludnie kraju bo u nas sniegu po kolana i nadal sypie i jest mrozno . przynioslam herbatke z malinami dla wszystkich "smarkajacych" i zmykam odsniezac chodnik.
Zima nam dokopoała śniegu pod dostatkiem tylko ludziki albo o tym nie wiedza albo z pieniędzmi maja krucho bo obłożenie średnie:(( ale mam wiarę w ludzi więc może bedzie ok:))
Lenka!!! Dosyć tego spania! Melduj prędko, co dobrego jedliście na obiad. Sake piłaś? Palec nadal mocno boli, czy choć troche odpuszcza? Masz jakieś wieści z pracy od swojego "kulturnego" szefa?
Masz już prezent dla rodziców? A może skusisz się na zorganizowanie im wyjazdu do Marci? Ona by Im przyszykowała kwiaty, szampana i inne niespodzianki :-)
Aloalo, co u Boba? Jak mu się podobała zabawa w przedszkolu? Mam nadzieję, że już nie płakał?
Popijam herbatę z sokiem, pracuję i w przerwach zaglądam do kawiarenki. Fajnie jest, kiedy nie ma szefa
Bbuuuuuuuuuuuu, niestety dzisiaj nie było ciasta drożdżowego. Na jutro mam zamówione. Nadal piękna mglista pogoda z drobnym deszczykiem. Śniegu nawet na lekarstwo jeszcze nie było. Chyba ruszę w Polskę szukać tego białego szaleństwa.
Start leci szybko, może jakieś propozycje do następnego startu?
Jestem, jestem, już nie śpię ;-)
Wczoraj jadłam coś takiego, co to wszystkiego najlepszego i aż nam było mało :))))) Zamówiliśmy co kto chciał i były przeróżne uramaki, hosomaki, futomaki, nigiri i sashimi - pyszności ! ( oczywiście najbardziej dla mnie i dziewczynek, ale Ślubny też stwierdził, że już zaczyna się do tego "kaczego żeru" przyzwyczajać ;-))
Sake było również, przynieśli mi i owszem, cieplutkie, ale nie powaliło mnie na kolana - poza ceną oczywiście :) - nastawiłam się na mocny trunek, a to takie jakesik rzadziuśkie było to winko i zalatywało drożdżami ;-)
Po powrocie do domu odwiedzili nas dobrzy znajomi i na jednej nodze przygotowywałam sałatki i przekąski, żeby posiedzieć przy czymś z okazji urodzin Dużej :))))
Palec boli momentami mocno, ale równocześnie już mnie porządnie swędzi, więc chyba się zaczyna goić, co mnie bardzo cieszy, chociaż powodów do tej nieuzasadnionej radości jeszcze nie mam, bo prezes nie dzwonił.....
Co do prezentu, to ja nawet myślałam o jakimś wyjeździe, bo mnie by coś takiego ucieszyło, ale nie chcę, żeby podarunek wiązał się z dodatkowym kłopotem. Mój tato ma 72 lata i nie wyrywa się do wyjazdów, jak nie musi ;-). To nam wypadałoby ich zawieźć na miejsce i zorganizować im pobyt, np jakieś zabiegi zdrowotne czy coś, a nie mam na to czasu. Myślałam o kupnie telewizora, albo aparatu fotograficznego lub takiej maty na fotel do masażu kręgosłupa ( około 700 zł ), ale nie wiem czy to dobre i faktycznie działa. No sama nie wiem.....a czas leci.....
Jejuś......... zadzwonił.......i co....i nic.... Ma zadzwonić jeszcze raz 31.01 z ostateczną decyzją, co ze mną będzie.... Pojechałam po bandzie i powiedziałam mu, że chyba lubi o mnie myśleć skoro tak długo się zastanawia, ale wtedy zaczął się tłumaczyć, że on nie ma do mnie żadnych zastrzeżeń, że jest absolutnie pewny, że bardzo mu się podobam, że taka energiczna i bystra i w ogóle i że mają jedynie problem naury technicznej, który muszą najpierw rozwiązać i stąd prosi jeszcze o cierpliwość......
I bądź tu mądry i pisz wiesze.....
Witam, witam. I ja wstałam :) i nawet się wyspałam :) W kominku się tli to dorzucam drewna. Kawusię przyniosłam i czekoladki nadziewane. Jak ktoś prowadzi to proponuję góra dwie zjeść :)
Jak ktoś szuka zimy to jest u mnie, od kilku dni leży śnieg, w ciągu dnia trochę sypie ale już się uspokoiło. Za to mgła dzisiaj okropna aż gęsto za oknem. Pranie nastawiłam, za chwilkę idę na małe zakupy, oglądanie kiecuszek zostawię sobie na jutro albo nawet piątek.
Lenka wiedziałam, że Ci sushi zasmakuje :)
Smakosiu ja też lubię jak szefa nie ma w pracy, co prawda nawet troszeczkę go lubię ale jak go nie ma to tak luźniej jest :)
Beatko spokojnego dnia miło wszystko.
Miłego dzionka życzę :)
Helloł! :)
Ja też wstałam! O 5.40... ale tak wszyscy z radością piszą, ze wstali i się wyspali to też chciałam :)
Co do szefów. W moim zakładzie pracy właśnie dziś pojawił się nowy dyrektor. Bo stary już nie chciał być. I ten nowy przyszedł ot tak nie wiadomo skąd i nikt nic o nim nie wie na 100 procent ale opisów już było, że hoho. Ogólnie każdy w stresie bo wiadomo, że nikt nie chce wylecieć. Ale zostawmy ten nieciekawy temat.
Wczorajszy bal przebierańców Bobowi bardzo przypadł do gustu. Zostawiłam go w przedszkolu przebranego i zalanego łzami, ale jak wróciłam to był mocno odmieniony :) I dziś już nie płakał i niech mu tak zostanie. W domu opowiadał, kto był za co przebrany, ze indianki, że kowboje, że scooby doo a jakaś dziewczynka była "guszką". No to ja mówię, że za gruszkę się przebrała a Bob, ze tak, za guszkę. Wieczorem ogladaliśmy Disney Junior i tam pokazują wróżkę od zębów a Bob "o! Julka była guszką" :)))) No, się wyjaśniło. Bob źle usłyszał a na wróżkach to się przeca nie zna. Tylko na Zygzaku. I Bobie. I Mańku Złotej Rączce i Myszce Miki. Ale na wróżkach dopiero się poznaje :))
Lenka - ten prezes Cię pragnie :) W pracy znaczy. Ja jestem dobrej myśli. I kompletnie nie wiem, co mogłabyś dać Rodzicom. Wierzę jednak w Ciebie, że wymyslsiz coś fajnego. Kopniete serduszko też Ci pięknie się udalo :))
Lajan - ja to bym Cię przełożyła przez kolano i przetrzepała tyłek :)) Najpierw buczysz nad wagą, potem buczysz na poruszanie się, a potem idziesz po drożdżówkę (!!!) i buczysz, że nie było. To był znak! Odrzuć drożdżówki! I posłuchaj Smakosi - dobrze mówi :)) Trzymam kciuki!
Marcia - za Ci3ebie też trzymam, żeby turyści wiedzieli, dokąd jechać.
Smakosiu - chciałam Ci przesłać śniegu trochę, ale doczytałam, że nie brakuje Ci go :)
Beata - ja jestem przecież! To Zofked zaginęła!
Zooooosiaaaa!!!!!
Miłego dnia. Ja idę spłodzić pismo :)
Aloa coraz czesciej sie zastanawiam czy ta niepewnosc i te nerwy to dla mnie ....noce zarwane:(( ale wiara czyni cuda podobno:))
To ja......przyszłam znowu ;-) i to ze śpiewem na ustach :
bo z prezesami nigdy nie wie, oj nie wie się, czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle...... - a w du... to mam ;-)
Przytarabaniłam wieeelki dzbanek z herbatą, ale nie nastawiajcie się na duże ilości napitku, ponieważ w dzbanku jest ino 1/2 litra :))))) Zaparzyłam w takim dużym, bo pić mi się chciało, a z wielkiego naczynia trudniej wychlapać, jak się niesie i kuśtyka ;-)
Mysha, że mi sushi posmakuje, to ja też wiedziałam, bo już byliśmy ze trzy razy, tylko bez sake wtedy, ale tutaj mieli wyjątkowo dobre jedzonko :))))
Aloalo, ja właśnie już całkiem nie wiem czego pragnie ten mój prezes....., ale nic to.....fajnie, że bal się Bobowi udał, jak kiedyś wrośnie trochę z tych autek i będzie gotowy na coś innego, to mogę pożyczyć Wam strój ducha Kacperka. Moje dziewczyny go uwielbiały i w ogóle z niego nie mogły wyrosnąć, tylko z każdym rokiem więcej nóg im wystawało spod stroju, oczywiście więcej po długości, nie po ilości .
Z tej złości na prezesa chyba się zacznę odchudzać ;-) Co prawda ja systematycznie chudnę w oczach i tylko w oczach, a poznaję to po coraz cieńszych powiekach, bo mi światło prześwituje, nawet jak je zamknę, ale czy to wystarczy......
A komu białego michałka, bo mam 4 sztuki ( słownie - tylko cztery :))))).
A komu białego michałka,
bo mam 4 sztuki ( słownie - tylko cztery :))))).
To juz zostały tylko trzy. Siem poczęstowałam
Ps. Zjedzcie resztę nim Lajan przyjdzie. musimy Go odchudzić. Ja sie jutro poświęcę i wyjem całego placka drożdżowego żeby nie miał pokus. Oczywiście wszystko to tylko dlatego, że Go lubię.
Docieplę trochę kawiarenkę, bo do rana ostygnie..................
Przyszłam z ziarnami słonecznika i to już wyłuskanymi ;-) podsuszyłam na paltelni bez tłuszczu, bo tak mnie jakoś na słonecznik naszło... :-)))))
.......a tu puuustooo......
No dobra śpiochy, zutylizowałam michałki i słonecznik i idę sobie, bo nie ma z kim gadać ;-)
Ślubny już umyty i pachnący i do gadki chętny......, więc wybór jest prosty....
Dobrze dobrze, poszły sobie. Dokładam do kominka, wstawiam wodę i czekam aż piekarz upiecze ciasto. Lenka, nie będę dociekał tematu rozmowy hahahahahaha
Witajcie czwartkowo
Nie udało mi się wczoraj pójść spać o 22-ej. Miałam poślizg 30 minutowy, ale już dziś lepiej się wstawało więc 22.30, to też dobra godzina.
W pracy cisza. Zrobiłam kawę, ale już wypiłam - sory. W takim razie zrobię nam teraz herbatę z cytryną i sokiem z czarnego bzu.
Dziś przeczytałam, że moje miasto zdobyło pierwszą nagrodę w plebiscycie miast na najłdzniejsze oświetlenie świąteczne. Jak chcecie zobaczyć fotki, to są na tej stronie http://swiecsie.pl/
Fajnie, że zadbaliście o ciepło w Kawiarence. jak ja lubię takie poranki. Zwierzaczki jeszcze śpią więc usiądę sobie cichutko i popatrzę na ogień w kominku.
Lenka, ja też nie dociekam tematu rozmowy, ale mam nadzieję, że sobie wystarczająco miło porozmawialiście
Lajan! Przynoś "drożdżaka" do Kawiarenki i ćwicz silną wolę. No doooobra, kawałek możesz zjeść. Ponoć ciasto drożdżowe jest najbardziej dietetyczne ze wszystkich słodkości. Tylko kawałek!!!
Hope, jak się miewasz? Jak upływa dzionek na zwolnieniu lekarskim? Coś mało Ciebie w Kawiarence - buuu.
Miłego dnia
Drożdżówkę dostarczyłem do domu, nawet nie wiem jak wygląda/ pachnie cudownie/ tak jak przyniosłem zawiniętą tak zostawiłem ją na stole. Po co na mnie krzyczycie? Nawet palców nie oblizałem buuuuuuuuuu Za karę, że sam jej jeść nie będę to Wam też jej nie przyniosę.Ćpam teraz sałatkę jurajską z warzyw chyba taką mogę?
Myślcie nad tematem następnego startu bo przy tej pogodzie i stresie głodowym nic mi nie przychodzi do głowy.
Lajan!!! Ja pierdziu! Nie zjadłeś nawet kawałeczka. Brawo!!!!!!!!!!!!! Jak mówiłam, że wierzę w Ciebie, to wiedziałam co mówię
Wiesz...jak szybko nie schudniesz, to nic nie szkodzi. Grunt żeby już nie przybierać na wadze. Na wiosnę będzie Ci łatwiej, bo warzyw i owoców sporo. A nawet jak się skusisz na grilla, to możesz sobie zrobić super rybę albo cukinię, bakłażana czy ziemniaki. Czasami chudszy kawałek mięsa w nagrodę za dobre sprawowanie więc głowa do góry i do przodu! Aaaa, pomyśl o tych długich spacerach z kijami. Ale byś rodzinę zaskoczył! Uuuu.
Dziękuję, że nie przyniosłeś tej drożdżówki. Aloalo z szarlotką, Ty z drożdżówką, ktoś jeszcze z czymś tam, to by dopiero była pokusa.Lepiej o tym nie myśleć.
Co to za sałatka jurajska??? To jest smaczne, czy raczej takie za karę??? Jestem na 1 etapie wyszczuplenia mojej kuli. Na wielkie cuda nie liczę, ale chcę zrzucić choć trochę, bo tu i ówdzie czuję ciasno...oj ciasno. A tak na marginesie>? Grasz w kary, scrabble, czy coś z innych gier? Może się umówimy na partyjkę czy 2 przy....wodzie mineralnej?
Na słoiku pisze,że jurajska. Jest tam kapusta, marchewka, cebula, papryka,ogórek. Nawet to smaczne. 0,5 l kosztuje 2 zł, delikarna zalewa octowa.
Na słoiku pisze,że jurajska. Jest tam kapusta, marchewka, cebula,
papryka,ogórek. Nawet to smaczne. 0,5 l kosztuje 2 zł, delikarna
zalewa octowa.
Ja nie jem niczego z dodatkiem octu. Cierpię na takie dziwne coś, co nazwałam Plamosia Pyscatis....zjem coś kwaśnego, dostaję plamy na twarzy, szyi, dekolcie jakbym przechodziła szkarlatynę. Wolę nie ryzykować, bo niestety pracuję w takim miejscu, że byłabym narażona na dziwne pytania albo dziwne komentarze. I chyba w żadnym sklepie nie natknęłam się na taką sałatkę...
Ja na jutro planuję machnąć surówkę z białej kapusty, na 2-gie śniadanie jak znalazł.
Ja żyję po tej sałatce. Niestety mamuty wyginęły.
Bahus...... Ty chyba chcesz........ .........l.
Witam i ja. Ogień jeszcze jest więc dorzucam solidnie. U nas dzisiaj znowu prószy śnieg, ale taki maciupeńki. Obiad na dzisiaj mam naszykowany, Młody później kończy więc spokojnie mogę wybyć na poszukiwania sukienki. Wczoraj weszłam do kilku sklepów i jestem załamana. Wszystkie kiecki takie jakieś zwyczajne, na jedno kopyto. Przejrzałam kilkadziesiąt a ani jedna nie wpadła mi w oko. Na dzisiaj mam 2 sklepy i na jutro ewentualnie takie duże centum z ciuchami i jak tam nic nie znajdę to nie wiem co zrobię. Niby mam jeszcze dużo czasu bo 3,5 miesiąca ale specjalnie zaczęłam teraz szukać bo są jeszcze kiecki po sylwestrze i już na studniówki a tu lipa... Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania :)
Lenko to teraz się mówi "gotowy do gadania", tak ??
Smakosiu życzę kolejnego, spokojnego, bezszefowego dnia :)
Hope gdzie jesteś, zapadałaś w sen zimowy czy przyrosłaś do piekarnika ??:)
Aloalo jak dzisiaj odprawa przedszkolna ??
Lajan gdzie ta drożdżówka ??
Wesołego dnia życzę :)
A właśnie że już jestem i też pytałam Ciebie o ciacho, ale już wszystko wiem, że się na nas wypiąłeś z drożdżówką :))))))
Witam..... jakoś tam w tygodniu, bo już nie chce mi się myśleć, jaki to dzień ;-)
Dobrze, że nie wnikacie w temat nocnego gadania ze Ślubnym, ale że ja nie mam przed Wami tajemnic, to powiem. Gadaliśmy o ..... o starych Polakach . A to temat rzeka i gadać o nich można kiedy się chce, ile się chce i ile sił wystarczy na gadanie....bo to dość męczący temat . Ale najważniejsze, żeby osoba do rozmów była odpowiednia, najlepiej baardzo bliska i kochana....
Mysha, za granicę się wybierasz ? Pewnie do Sosnowaca do Fashion House, co? A paszport masz ?
Lajan i co z drożdżówkami, ja tak bardzo chciałam zadbać o dobrą formę... ;-)
Smakosiu, jak ja lubię, jak nie ma Twojego szefa..... ;-)
Aloalo i dzie Ty ?
Nie jeżdzę do Sosnowca :P Chciałam skoczyć do Gwarka w TG. U mnie nie znalazłam nic, tzn. znalazłam jedną ale nie chcę wydać tyle kasy. Zwłaszcza, że dla mnie jest to sukienka na jeden raz i wyląduje w szafie bo nie będę już miała kiedy i gdzie jej ubrać. Jeszcze przechodziłam wracając koło mojego nowefo, świetnego fryzjera a tam pożar. Karetka, policja, 3 straże pożarne. W środku ciemno więc za dużo nie widziałam i smród spalonych kabli. Mam nadzieję, że to odratują bo jak nie to się załamię. Kiecki nie ma, fryzjer się spalił. Do pośladków z tym wszystkim.
Zostawiam soczek marchewkowy i idę się relaksująco pobujać.
Dobry!
Jo je tu :))
Po tym, co Lenka napisała, to strach napisać "przyjdźcie pogadać do kawiarenki"
Lajan niedobry nie przyniósł drożdżówki, ale spokojnie, dziś o Wasze kule, wazony, klepsydry zadbam ja, bo wczoraj zrobiłam jabłka pieczone :) W innym języku to sie nazywa szarlotka, ale ja mam tam strasznie dużo jabłek a mało ciasta, wiec śmiało można to nazwać daniem dietetycznym. A co!
Lajan - nie wiem, co to jest to jurajskie coś co jesz, ale mam nadzieję, że się nie zmienisz w T-Rexa? :)
Mysha - odprawa przedszkolna poszła ok, od wczoraj bez łez. Życzę Ci, Dziołcho, żebyś znodła piykno kiecka. Choćby za granicą :))
Smakosiu - ja też bardzo lubię, gdy nie ma Twojego nadzorcy :)
Lenka - przykuśtykasz na jabłka pieczone? Pomysł na prezent jest już wyraźniejszy?
Beata - dla Ciebie
Odebrałam grupowe zdjecie Boba z Mikołaja. Jenyyyy, to ć takeigo brzydkiego Mikołaja to ja jeszcze nie widziałam! Przedszkolaki musiały być odważne, żeby odebrać paczke od takiego straszydła :)
To ja już chyba sobie pójdę. Ale powinnam wpaść jeszcze :) Baj baj!
Po tym, co Lenka napisała, to strach napisać "przyjdźcie pogadać do kawiarenki"
To Ci się udało!
Ps. Ja bym chciała zobaczyć tego paskudnego Mikołaja
Eeee tam, strach..... Pogadać zawsze można i z każdym, ale o starych Polakach, to już tylko z wybranym....
Na jabłka pieczone to ja biegiem kuśtykałam.....zdążyłam, co niee ? :))))))) Uwielbiam jabłka pieczone....
A z prezentem jakoś nic mi się nie klaruje....zaczynam się denerwować.....
O oo oooo... zapomniałam o tych pieczonych jabłkach - to ja też się piszę!
Lenko, a co z tym telewizorem. Byłaś sprawdzić, czy jest coś w rozsądnej cenie? No tak - noga. Poproś tego "starego Polaka" - niech się zorientuje w temacie A Ty możesz to "obadać" przez internet i już będzie jakaś podpowiedź dla Połówka.
No właśnie trochę mnie to męczy, bo ogólnie jestem tym zainteresowana, ale z rodzicami mieszka jeszcze moja roczna siostrzenica, którą rodzice wychowują całkowicie bezstresowo i nawet uwagi nie zwracają, jak mała stuka zabawką w ekran albo mokrą rączką się opiera. Pewnie, nie ich telewizor i im nie szkoda i faktycznie tym "starym" ekranom nic się nie dzieje, ale LCD są dość wrażliwe, a chciałabym żeby prezent rodzicom dłużej posłużył...... i ciągle myślę......i myślę....
Wiesz...ja tak sobie myślę, że jakby TV był nowy, to zaraz by wszyscy pilnowali dziecka. Wiadomo...szkoda żeby się prezent zniszczył. A jeszcze przyszło mi do głowy...może jakaś fajna lampa stojąca, albo wisząca?
A to może na ścianie by go zawiesili? Bo można chyba nie? Wtedy Bąbel nie dosięgnie :) Chyba...
Z powieszenie i nowymi lampami nie będzie problemu, ale najwcześniej za 7 - 8 miesięcy, kiedy zrobimy rodzicom remont salonu i jak wyprowadzi się siora z rodziną.
Jednak pomimo moich wątpliwości najbardziej skłaniam się do telewizora....wiem, że przyda im się i że już o nowym myśleli.....teraz tylko nie wiem czy 32 czy 37 cali.....
Wiadomość dnia : za tydzień o tej porze będę zapewne już szczęśliwą posiadaczką nowej kuchni !
W czwartek z rana przychodzą montować....... i już zaczynam się bać, jak ja dam radę z tą nogą. Wcześniej musimy opróżnić stare meble, wywalić je za drzwi, uciąć betonowy parapet, poprzestawiać lodówkę, kuchenkę, przerobić gaz i wodę, podłączyć zmywarkę, syfon, baterie i jeszcze kupić ten nieszczęsny prezent, bo w piątek wyjeżdżamy, więc nawet nie zdążę chyba zapakować się do nowych mebli........ Muszę się zastrzelić.... ;-)
Ale i tak się cieszę, chociaż wszystko naraz zwala mi się na głowę ;-)
Dzisiaj jeszcze zamawiałam od wnuczek bukiet z bilecikiem i dostawą do domu z okazji Dnia Babci i Dziadka i mam nadzieję, że ucieszą się z niespodzianki, bo jeszcze nigdy nie otrzymali kwiatów dostarczanych przez kuriera.
Jejuś jaka ja zmęczona się zrobiłam....i strasznie swędzi mnie złamany palec....i boli, jak go drapię....
Za promyczki dziękuję, ale tej szarlotki vel jabłka pieczone...no nie chcę. Zaparłam się jak dziki osioł i nie ruszę nic, co smaczne, słodkie i takie przyjemne dla podniebienia. Ja się łączę z Lajanem, może nie tyle w bólu...ale trzymam z nim sztamę jedzeniową ;)) Do lata dycha musi zniknąć z moich odważników.
I JA TEŻ TRZYMAM Z WAMI:)do 3 czerwca muszę jeszcze zgubić 24kg....bo bo przedchwilejszym ważeniu wyszło mi,że zgubiłam już 11:) tadam! a teraz idę sobie zrobić michę sałaty....
a tak wogóle to jestem-tylko trochę zajęta jestem...i czasu mi brakuje na pisanie...ale cały czas słucham o czym dyskutujecie....
Hope, jeśli wyglądasz teraz tak jak na avatarze to przeca znikniesz! I odpocznij!
Ada, czyś Ty oszalała??? 35 kg razem...toć cień z Ciebie ostanie...ja bym tak nie kciała Ciebie nie widzieć...z powodu Twojej mizernej kubatury. Mój syn powiedziałby, że jesteś KOKSEM , że w takim tempie i dajesz radę "normalnie" żyć.
Ja też się zamierzam zaprzeć. Bo jak się zaprę to nie ma bata - nie zjem. Ale jakoś mi szkoda się zapierać :)
Ja muszę zgubić dwa kilogramy poświąteczne. Karpik, makówki, trochę moczki i się poszerzyły boczki :)) Tak ogólnie to musiałabym zgubić dużo więcej, ale ja zawsze dochodzę do pewnego momentu i koniec. A teraz mam ten moment i dwa kilo na plusie.
Ja jedząc przez święta tyle co wróbel, przytyłam ze 3 kg. Wiesz z jakiego powodu? Ano się wysypiałam, regularnie jadłam...i po co? Chyba jednak mi nie potrzeba jedzenia ino zapierdziel w pracy i brak czasu na jedzenie ;)
To dlatego,że jadłaś jak wróbel. Dieta wcale nie oznacza mniej jeść, tylko syto ale z głową :)
Tu akurat się z Tobą nie zgodzę. Ta zasada dotyczy zdrowych ludzi. Ja cierpię na taką jedną przypadłość, że bardzo muszę uważać i na ilość i na jakość jedzenia, bo moja przysadka mózgowa niekiedy odmawia posłuszeństwa...tzn.pracuje po swojemu a nie tak jak powinna. Ale to już zupełnie inna historia. Pamiętam takie zdanie p.endokrynolog- "Nie wszystko jest dla wszystkich". Staram się o tym pamiętać :))
Przyjmuję takie zwroty . Zawsze to powtarzam, że w tym całym ambarasie cieszę się, że mam ślubne zdjęcia. Wiesz dlaczego, no nie? Miałam 36 rozmiar :))
Miałam jutro skoczyć do tego centrum ale oczywiście dzisiaj popołudniu nie umiałam usiedzieć na miejscu i pojechałam. Sklepów z kieckami w trzy pośladki, niestety część zamknięta :( ale przechodziłam koło jednego, przymkniętego na chwilkę, spojrzałam i .... zakochałam się. Piękna, niebieska, gorsetowa, krótka. Dół z kilkudziesięciu warstw, dzięki którym była mega rozkloszowana. Czekałam na panią ekspedientkę niecierpliwie wysyłając sukieneczce miłosne sygnały. Po jakichś 10 minutach przyszła a raczej przypłynęła jaśnie pani sprzedająca z miną "czego ta tutaj chce". Jak tylko otworzyła prawie, że rzuciałam się w stronę sukienusi. Pierwszy rzut oka- "kocham Cię", drugi rzut oka w okolice ceny -"O kur.... !!" Przymierzyłam 3 inne, które niestety nie były tak piękne a ja nie wyglądałam w nich oszałamiająco i stwierdziłam, że w tej niebieskiej też nie będę dobrze wyglądać bo.... ja nie idę na studniówkę i nie mam już 18 lat.... I w tej chwili miłość umarła... Ale :):):) chwilę potem zakochałam się znowu. Piękny kolor, idealnie dopasowana, świetnie podkreślająca to i owo a nawet to gdzie tego owo mam trochę mniej to wydaje się, że jest go więcej (wiecie o czym piszę ). Mało tego, sukienka postanowiła połechtać moje ego i weszła na mnie w ślicznym rozmiarze 34 :):):) Cena odrobineczkę wyższa niż chciałam wydać ale góra taka, że już nie będę musiała kupować żadnego naszyjnika więc zabrałam ją do domu. Odetchnęłam z ulgą. Na drugi miesiąc ruszam na poszukiwania bolerka i torebki :)
Ale Ty kochliwa jesteś.... i zmienna, jak to kobieta... ;-)
Gratuluję nowego nabytku :))) Ale bym w życiu takiej sukienki nie kupiła..................no bo i po co mi kiecka w rozmiarze 34.....przeca za duża na mnie by była....
Oooo, post numer dwiesta zaliczyłam ;-) Co wygrałam ?
Taaa dwiesta dwiesta...
Kurde, już się nie mogę doczekać Waszej kuchni :) Nie zazdroszczę wymiatania starych szafek, znaczy ich zawartości, ale potem jest fajowo! A tak w ogóle, czy Ty już pochwaliłaś moją kuchnię?
No gratuluję! Co to znaczy piękny kolor? 34 mówisz... Hmm, też będę miała 34! Za dwa lata. Na karku...
Ja potrzebowałabym sukienkę odwrotną do Twojej - czyli taką, w której wydawałoby się, że mam mniej nawet tam gdzie mam więcej :))
Spód jest różowy a na to nałożona taka przeźroczysta, czarna część i do wszystko daje taki piękny, błyszczący kolor, ni to bordo, ni to fiolet.
Noo, jak się robi bordowo-fioletowo to dla mnie też jest to kolor piękny :)
Ja se normalnie Ciebie wyobrażam w tej ciuputkiej kreacji. 34 rozmiar...o mateczko, taki to pewnie miałam w podstawówce.... A jakbyś chciała tego OWO nieco więcej, to ja z chęcią oddam. Mam problem z kupnem bielizny na to owo, mało tego, bajońskie ceny powalają....ostatnio wybuliłam bagatelka 180 zł. Przesłać kurierem trochę owo ?
Poproszę jeden pełny rozmiarek, może być nawet pocztą :)
Posyłam kurierem 1 duuuuży rozmiar a tu na falach wysyłam .
Nowa sukienka - brawo! A to farciara z Ciebie. Tak szybko kupić kreację, to jest coś :-) Poprosimy o zdjęcie :-)
Nowa kuchnia - owacje na stojąco! Już się jej nie mogę doczekać (na fotkach). Hm...a co Ty masz powiedzieć :-)) Nie martw się niczym na zapas, bo mąż zaraz sobie kogoś do pomocy zorganizuje i zobaczysz, że wszystko pójdzie bez większych problemów. Ty się tylko ciesz i zdrowiej.
A skoro wszystko nowe, to i czas na nowy lot. Lajan szukał natchnienia...hm...co by tu...? Może nowe nadzieje (np. na odchudzenie ), nowe marzenia (o kuchni i nie tylko), nowe sukienki i nowa energia z nowym rokiem
A śpiochy pędzą do łóżka - czyli ja
Ja nie śpię ;)))) Oglądam 40-latka i ....właśnie mnie oświeciło, że jutro piątek!!!! Hurrra! W nosie, pośpię tradycyjnie godzin 5 i jakoś przetrzymam ten piąteczek.
Dobrej nocy, karaluchy pod poduchy a śpiochom smacznego chrapania !
Witam o poranku. Miałam zamiar sobie pospać ale obudziły mnie dziewczyny z pracy. To dopiero 3 telefon od kiedy jestem na urlopie więc nie ma źle, tylko czemu kurna zawsze rano ??:) Zimno, w kominku wygasło więc biorę się za rozpalanie. Kawusię ze śmietanką przytargałam, słodkiego nic nie mam. Za niedługo się zbieram na shopping z panną młodą, musimy wybrać jej buciki. Jedziemy najpierw do Silesii, której szczerze niecierpię no ale poświęcę się. Nie mogę pozwolić żeby polazła na swój ślub na bosaka, nie??:) a przy okazji może i mi wpadną w oko jakieś sandałki. Oby nie dosłownie :):):)
Witam łikędowo ;-)......... już prawie.....
Ja co prawda mam łikęd od tygodnia, bo przez prawie 8 dni, tylko raz wyszłam z domu i to w uroczych podskokach i o kulach. Jak jakiś areszt domowy, tyle że bez popełnienia przewinienia ;-) Już mi się nie chce odpoczywać......
Ja dla odmiany o odchudzaniu postanowiłam nie wspominać, żeby nie było, że wszyscy tylko o tym, bo jeszcze jakiś kompleksów się na stare lata nabawię . Za to mam warzywa z patelni z kurczakiem, więc jak kto głodny, to dokarmię ;-)
Jejuś, Aloalo, jak ja mogłam Twojej kuchni nie pochwalić . Takie niedopatrzenie.... Gapa ze mnie i paskuda okropna i pewnie to przez zazdraszczanie ani dobrego słowa nie skrobnęłam . A przecież Twoja kuchnia o nieprzeciętnej urodzie jest po remoncie :)))))) Cud, miód i malina i ja tylko sobie pomarzyć o takiej mogę...... No, nadrobiłam zaległości... :))))))))
Właśnie napisałam następny odcinek o Gudrun. Zapraszam do lektury.
Witam łikędowo :))))
Dziś chyba nie powinnam tu wchodzić. Ciągnie się za mną smród...smród ludzi, którzy żyją jak troglodyci, myją się wcale i przychodzą załatwiać sprawy....np.u mnie. Ło mateczko, nie nadaję się do prostowania brudasów, bo gdybym miała taką moc i siłę, to wsadziłabym ich do balii z lodowatą wodą (za karę) i potraktowała jakimś szrobrem. A tak se ludzie przyjdą jak gdyby nigdy nic, nasmordzą i se wyjdą. A ja później godzinami stękam i wietrzę gabinet...tfu. Aż mi ulżyło.
Jak odtajam z tego paskudnego zapachu to się przywlokę.
Pozdrawiam cieplutko - u mnie śnieg z deszczem, deszcz, wiatr...bleeee, byle jaka ta zima.