No i wystartowaliśmy. 6 dni z obłędem w oczach będziemy ganiać ze szmatkami, siatkami etc. Znowu, jak co roku, dla domowników, gości bliższych i dalszych. No i dla siebie samych. Z dumą będziemy pokazywać jak nam wyrosła baba. Fajne to, prawda? Nie podejmuję się roztszygania, czy bardziej lubię Gwiazdkę, czy Wielkanoc. Uwielbiam choinkę, ale i uwielbiam żonkile. Gdy patrzę na bogactwo kolorów wiosennych kawiatów - od razu "chce mi się chcieć". Ale czasami dopada mnie coś na kształt smutnej refleksji. Czy warto tak dźwigać te toboły, pucować okna, zamykać się w kuchni na wiele godzin? Dla tych kilkudziesięciu godzin rozkoszy w ustach? A potem słyszę, że wszyscy przy stole jęczą, bo się odchudzają, są na diecie, że komuś nie smakuje "nowość" i kręci się szukając starego smaku...A potem - dojadam resztki , bo serce boli wyrzucić... A potem - a potem to niech się nie dziwią, że momentami nie chce się...
Chwilami nie dziwię się, że niektórzy wybierają wyjazd do "wód". Mają spokój, siebie na własność, podane do stołu.
Czy obserwujecie u siebie podobne objawy?
Nie wszyscy , nie wszyscy na szczęście wkręcaja sie w machine handlowo - kuchenno - sprzątająco ..))))
Nie szaleje w kuchni , nie trzepię dywanów , nie wyjeżdżam do wód ..Strona duchowa jest dla mnie ważniwjsza od '' dietetycznego '' majonezu czy babki drożdzowej .. Polecam .. ))))
Przestałam, przynajmniej w tym roku. Wyciągnęłam z kąta zapomniany kosz wiklinowy, pojechałam do pobliskiego ogrodnictwa, kupiłam prymule i miniaturowe żonkile i zrobiłam sobie olbrzymią wiosenną kompozycję kwiatową, dodając gałązki z puchatymi baziami. Cieszy oko i jakoś tak pomaga podjąć decyzję o przygotowaniu mniejszej ilości potraw niż zwykle - bo czy naprawdę trzeba nam aż tak dużego wyboru dań na wielkanocnym stole? Na pewno jak zwykle trudno mi będzie się zdecydować, jakie pieczyste zrobić, a z jakiego zrezygnować, czy lepiej upiec babę czy może jednak mazurka, a jeśli mazurka to, czy orzechowe czy może z masą jabłeczną. Na koniec zamiast wielkich planów stanie na wielkiej improwizacji, która i tak okaże się wystarczająca :)
A można ten kwietny kosz gdzieś tutaj zobaczyć?
To taka prościzna, że aż wstyd pokazywać publicznie - po prostu wsadziłam 4 doniczki z kwiatami do wiklinowego kosza i wetknęłam mu w dupkę 4 pęczki kotków :) Wieczorem wkleję fotkę.
Mam nadzieję, że nie sprawiłam Ci kłopotu moją prośbą :)
Miniaturowe żonkilki prezentują się uroczo :)
Muszę przyznać, że wolę po stokroć oglądać takie "proste" cuda niż kolejny raz np.wielkanocną szynkę :)
Świątecznie pozdrawiam!
O ja tak,niestety,a to sernik za słodki,galaretka za rzadka,mięso za słone,a bigos mało kwaśny,oni nie rozumiją,że człowiekowi przykro tego słuchac...ale mimo,że co rok obiecuje sobie koniec i tak piekę,gotuję i smaże...
Nie... ja na luzie podchodzę do takich sytuacji. Żadnego biegania, szaleństwa zakupów. Zresztą... ja tylko od ciast jestem w rodzinie więc ograniczyłam się do planowania póki co. :) Prezenty w szafie siedzą już od kilku tygodni, zapasy mąk, cukrów i dodatków mam, jajka, mięsa nie-moja "działka". Wielkiego sprzątania nie robię, na codzień mi wystarcza:). W piątek pojedziemy na wieś, umalujemy pisanki, moją rolą jest przygotowanie koszyczka. Później na luzie przygotuje się resztę. Czekam tylko na mój ukochany żurek z twarogiem, wstążkami chrzanu, pokrojonym chlebem i jajkiem. W środę wezmę się za pieczenie miseczek chlebowych- chyba 40. Bardzo kobiece święta w tym roku. 5 kobiet i 2 koteczki. :)
Ja co roku i przed każdymi świętami objecuję sobie wersję minimalistyczną. Potrawy stare i sprawdzone. Ale zawsze podkusi mnie, aby zrobić coś nowego i potem kończę sama.
Ale musicie przyznać, że jest coś w narodzie - tradycje, przyzwyczajenie - co każe nam przygotować wersję "wypasioną". Taką w stylu "postaw się, a zastaw się'. Taka Polska Sarmacka. Może to pozostałości po biednym PRLu. Chcemy mieć pozory dostatku... A tak w ogóle to z podziwem patrzę, ile niektórzy potrafią zjeść. No chyba bym pękła. Jak słyszę, że jakiś mąż zje jednego dnia 1 białej - to już nie zdziwienie, ale przerażenie mnie ogarnia.
Ruszam do marketu, zanim jakaś burza śnieżna doleci nad miasto. Znowu wrócę z pełnymi torbami, bo jak zwykle nie pohamuję się.
Miseczki chlebowe - zaintrygowwły mnie?! U nas jest tylko w sprzedaży okrągły chleb do żurku, który można wydrążyć.
Ps. Chodziło mi oczywiście o 1 kg białej kiełbasy, a nie 1 sztukę. Jeśli do tego dorzuci jeszcze ok. 1o jaj - to klękajcie narody. I Izba Przyjęć pęka w szwach.
moja znajoma potrafi zjesc na obiad calego kurczaka, :) a ile piecze roznych mięs na zimno i salatki ze 3 rodzaje, makowce, sernik i babki. wszystko na 4 osoby w tym corka ktora dba o liniie i niewiele jada. Po swietach umiera z przejedzenia i skarzy się na wątrobę. Ale co roku powtarza sie ten sam repertuar
Moja czteroosobowa rodzina ma kurczaka na 2 obiady(nieraz jeszcze zostaje).
http://wielkiezarcie.com/recipe78088.html robię taki miseczki :)
Vikuniu, dla wszystkich "krewnych i znajomych Królika" :)
Bahati, Twoje miseczki to po prostu mistrzostwo świata. Nie odważę się robić je przed świętami po raz pierwszy. Trudno -pozostanie zakup w piekarni.
U nas..sfera duchowna najważniejsza, ale dom w miarę posprzatany, okna umyte a i w kuchni swoje na pewno przesiedzę. Nie szaleję za dużo,- to dwa dni świąteczne. Mam jednak dwóch synow na etapie ciągłego głodu i nie mogę opękać świąt na pustej lodówce. Nie mamy rodzinki od której dostanę wałówkę,- co kupię, co zrobię tym będziemy się delektować. Więc ja zawsze szykuję wszystko sama ale poźniej mam satysfakcję, ze rodzinka wyjada i im smakuje.
Zazdroszczę rodzinki:)u mnie zawsze jest wszystkiego za dużo,ale zaproszę gości,więc muszą zjeść,przynajmniej obcy doceniają moje starania:)
to ja chyba jakaś inna jestem bo zawsze mnie dziwi podczas robienia zakupów ten obłęd w oczach u innych
okna umyte około 3 tygodni temu więc się jeszcze nie pobrudziły, mieszkanie sprzątane na bieżąco więc też szaleństwa nie ma a żarcie
schab parzony wymagający nie jest, schab pieczony ze śliwką też jakoś nie pomimo że w galarecie, jajka ugotować w cebulaku też nie filozofia, no może chwilkę zajmą te faszerowane, pieczenie chleba to codzienność, babka cytrynowa też lotem błyskawicy wpadnie do pieca, podobnie jak pasztet z pieczarek, może trochę więcej zabawy będzie z tiramisu
rano podczas szykowania się do kościoła ugotuje się zurek i biała kiełbasa, później nim goście dotrą mimochodem przy pomocy moich rąk szparagi w szynkę się zawiną i przewiążą szczypiorkiem
Owszem może część z Was pomyśli święta i tak biednie na stole? A ja wiem z doświadczenie że przy moim zestawie 8 dorosłych osób i dziecka i tak jeszcze jedzenia zostaje, a ile dni później można jeść to samo, tym bardziej że lany poniedziałek poza domem spędzam.
Ja już pisałam, że nie mam takiego "parcia" na święta wilekanocne. Wolę święta w grudniu. Nie latam za zakupami, nie mam planów co i jak. Standardowo będą jajka faszerowane, białe frankfuterki, upiekę jakieś ciasto ale jeszcze nie wiem jakie :) I to tyle, cieszę się bo będą 3 dni wolnego.
Nie dostaje obłędu bo i po co ?
Mieszkanie mam wysprzątane skończyłam z 2 tyg temu.Jutro popołudniu upiekę swój schab ze śliwką i zrobie pasztet. Piatek wypieki w tym roku babka i male babeczki do koszyczka, króliki z ciasta drożdżowego które zrobią dzieciaki ja im tylko ciasto przygotuję. Zrobię jeszcze sernik na zimno tak zwany domek i pychotkę. Jak zdąże to zrobie jeszcze galaretę drobiową w foremce. W Wielka sobota będę robić żur z biała kiełbasą, tradycyjna sałatka jarzynowa ale nie dużo, Jajka nadziewane na pewno pieczarkami i może z łososiem coś wykombinuje do tego sos chrzanowy. Na niedzielny obiad schab z jabłkami. Mam nadzieje że uda mi sie zrobic zdjęcie to wstawie przepis. Jurtro popołudniu mąz z dzieciakami wysprząta górę domu w piątek wieczorem dól. Podlogę na dole umyjemy jak skonczę gotowac. Wszystko u mnie bez stresu, wariacji. Obłęd maja osoby które ze wszystkim czekaja do ostatniej chwili.
A u mnie to juz zupełnie żadnego obłedu nie ma. Mama dzis mi pasztet dała a ja nawet zakupów żadnych jeszcze nie zrobiłam. Jutro mam zamiar babke upiec, jeszcze mufinki zrobię, galaretkę z drobiu i jakąś sałatke. Starczy nie ma co sie przejadać:P
Skłamałabym, kupiłam białą kiełbaske:)