Język na brodzie, w gardle nas suszy,
upał, duchota, może po piwo ktoś ruszy?
Panom gorąco, panie wręcz się radują,
odkryły ciała i jeszcze coś tam zdejmują.
Na plażach ścisk, wczasowicze odpoczywają,
lecz pracujący, urwanie głowy wręcz mają.
Schować się przed żarem tak by się przydało
lecz słońce grzeje a cienia jest tak mało.
Do urlopu jeszcze kilku dni nam brakuje,
mamy dość upałów, chłodu ktoś nam żałuje?
Płyny nie pomagają, lody wstrętnie się kleją,
na czole już siódme poty z każdego się leją.
A życie wolno,naprzód swoim torem się toczy,
musimy się przystosować, ono nigdy nie zboczy.
Burza za burzą, pogoda ciut ciężka,
iść czy nie iść po piwo, decyzja to męska.
A może z ekspresu na dobrze warzoną
zaprosić Żarłoków na kawę mrożoną?
z poniedziałkowymi pozdrowieniami (a teraz odmeldowuję się szorować kabinę prysznicową i pisać o turnieju rycerskim w Gniewie)
Upał i spiekota, ze mózg sie lasuje,
ale chyba nie wszystkim taki skwar pasuje.
Wkn i Lajan rzucają pomysły
moze kawa mrożona ostudzi nam zmysły?
Dobra na orzeżwienie, kiedy żar od rana
nich będzie wszystkim chętnym serwowana.
Z drugiej strony zaś piwko kusi nas i nęci
ale polecieć po nie jakoś nie ma chęci,
właściwie chęci owszem, tylko gdzieś znikła siła,
duchota i spiekota flaki z ludzi zrobiła!
Ale już meteorolodzy nadają chłodniejsze prognozy, więc jakoś przeżyjemy :))
Wkn...czytając ten Twój wierszyk (jakże różny stylowo od Lajanowych ) zastanawiam się czy w przeszłości nie miałaś czegoś wpólnego z polonistyką?
albo z populistyką
ewentualnie z motyką...
... i słońcem (to byłam, ja Wkn, tylko podszywam się pod Pampasa)
Czapki z głów, kawa na stół, Dyrekcja w odwiedzinach.
albo z populistyką ewentualnie z motyką... ... i słońcem (to byłam, ja
Wkn, tylko podszywam się pod Pampasa)
Bez serc bez ducha to szkieletów ludy...a może same "ludy" bez szkieletów? Populistyka to sztuka sięgania tam gdzie podobno wzrok nie sięga...Czyżbyś Ty stronniczka (jak piszesz powyżej) motyki i słońca sztukę tę zgłębiła? Jeśli tak to chylę czoła...mi się to niestety nigdy nie udało ..
PS. Pampas mógłby zmienić awatarek... na tym wygląda co najmniej o 10 lat młodziej. A to może wprowadzać w błąd co młodsze użytkowniczki Wielkiego Żarcia .
Stałe bywalczynie wypięły się na kawiarenkę. Trudno.
To pewnie przeze mnie, obiecuję, że zaraz sobie pójdę do Kaduka, czyli odmelduję się do codziennych rzemieślniczych zajęć i nie będę zaśmiecać atmosfery :)
Jestem , jestem trochę mnie nie było. Odpoczywałam a już w ogródku ogórasy narosły. I znów koniec laby.
Helloł!
Ja się tam na nic ani na nikogo nie wypięłam, ja nie mam czasu!
Przylazłam tylko powiedzieć dzień dobry, zyję, wierszyk świetny, właściwie "oby troje" jak mówi Bob i musze już spadać i nie mam czasu nawet na kawę.
Jak się odnajdę to wrócę :)
PS. Wkn, tak to wszystko przez Ciebie! Nie ma innej opcji :))
To ja się tak szybko podpiszę pod wszystkimi słowami Aloalo i też "spadam".
Ps. Ale ja tu wrócę!
Lajan, ja również deficyt czasowy odczuwam i żadna gimnastyka, w postaci wypinania czegokolwiek mi nie w głowie ;-)
Miałam dzisiaj wypadek samochodowy...........nikomu na szczęście nic poważnego się nie stało ( oprócz samochodu rzecz jasna ), ale nawet nie potrafię już o tym myśleć..... Dzieci najbardziej nam się zestresowały, a przecież powinne już być zahartowane w boju ;-) i Ślubny mocno się przejął, bo on prowadził, a ja się zresetowałam i po wszystkim zabrałam dziewczyny na zakupy i na lody.... Czy już powinnam zacząć się leczyć ? Teraz idę odespać stres.... Masakra, co za dzień....
Ps. Wkn, to wszystko pewnie też przez Ciebie.... ?
Widzisz Dorotka coś narobiła gdyś kawiarenkę sama zwiedziła.
Jesteś jak najbardziej NORMALNA !!! Cieszę się, że tylko autko ucierpiało. A zakupy i lody należały się tak na odstresowanie Kochana :)
Witam wieczorowo,
jakiś dzień dziś taki, ze wszyscy się spieszą i mają pene ręce roboty. Właśnie wróciłam z pracy i dowiedziałam się, ze syn dostał się na studia! Jestem bardzo dumna, a jednocześnie już przeżywam, że jedno dziecko mi z domu ucieka Jak ten czas leci, dopiero co do przedszkola posyłałam....
Lenka, dobrze, że Wy jesteście cali, samochód rzecz nabyta. Ty jednak jesteś silna babka, zareagowałaś pięknie, naprawdę podziwiam. Wszyscy to bardzo przeżyliście, ale może zakupy i lody zatrą trochę negatywne wrazenie w pamięci dziewczynek.
Na razie uciekam,mam jeszcze duuuuuuuuuużo do zrobienia. Buźka!
Witam szybciorkiem :) Zaczęły się urlopy więc w pracy gonitwa, ostatnio nie mam czasu nawet książki skończyć. Jutro mam wolne więc wpadnę oczywiście na dłużej. Pogoda coś nam się już popsuła, ciepło jest ale słoneczko się ociąga. Zresztą zapowiadali spadek temp. o 10 stopni no i duuuużo deszczu niestety :( czyżby to już koniec upałów ?? Zostawiam świeżo mieloną kawusię i życzę miłego dnia.
Lenko najważniejsze, że jesteście cali.
Witajcie środowo
Jakiś nerwowo zaczął się ten tydzień. W pracy nieustająco wisi coś w powietrzu. Czy wiatr to rozgoni...? Już środek tygodnia - myślę sobie, że to najwyższy czas na zmiany, poprawę atmosfery. Musi się wreszcie coś zmienić. Wczoraj byłam u koleżanki. To było bardzo dawno umawiane spotkanie. Zjadłyśmy kilogram czereśni i paplałyśmy o urokach wsi. Trochę się "zresetowałam" i dziś wstałam z lepszą energią. Oby ona wpłynęła na resztę dnia.
Lenka, przeraziło mnie, że znów musieliście doświadczać tego "samochodowego" stresu. Faktycznie, nic nie jest ważne i liczy się tylko to, że wyszliście z tego cało. Jestem pełna podziwu dla Ciebie - jak Ty dajesz radę udźwignąć to wszystko? Przecież to nie pierwszy raz. Nie wiem czy ja bym sobie z tym tak poradziła. Coś czuję, że auto poszłoby w odstawkę. Jak się dzisiaj czujesz? Jak rodzina?
Aloalo, czy dzisiejszy dzionek zapowiada się u Ciebie spokojniej?
Bonieś, dumna Mamo - gratulacje dla syna i dla Ciebie. Nie myśl o tym co będzie. Studia z dala od domu uczą życia i tez pozwalają docenić dom rodzinny i rodziców. Będzie dobrze
Mysha, pogoda zmienia się chyba wszędzie. U nas też zapowiadają jakieś deszcze i ochłodzenie. Oby tylko było jeszcze trochę lata, choćby w ostatni weekend lipca, bo muszę się wystroić na wesele a mam bardzo zwiewną sukienkę Odpocznij dzisiaj. Hm...a Ty chciałaś dokończyć tę książkę w pracy?
Ależ Wam wczoraj fajnie wyszło to rymowanie. Najbardziej przypadł mi do gustu tekst Bonieś
Gadam, gadam a zapomniałam, że nie ma kawy ani herbaty. No to już robię. Nim się woda zagotuje posprzątam trochę i pootwieram okna. Niech wpadnie dużo dobrej energii. O! Zwierzaczki wygramoliły się z kapcia :-) Czas na śniadanie. Mam fajne okruchy z chleba słonecznikowego. Niech sobie podjedzą.
Miłego dzionka
Witajcie!
Dzis na zamowienie rodzinki robie golabki. Wczoraj syn kupil glowke kapusty o wadze prawie 6 kg w mysl tego, ze im wieksza kapusta tym wiecej golabkow a ja bidula teraz sie mecze bo skad wziac taki gar do obgotowania lisci? Wymyslilam wiec sposob, na duzej misce polewam kapuste wrzatkiem, zdejmuje po lisciu i dopiero wtedy obgotowuje.
Pogoda u mnie typowo angielska 15 min slonce, 15 deszcz i tak na okraglo no i raz mocno zagrzmialo.
Pozdrawiam i lece robic dalej te golabki, wieczorem przyniose do posmakowania. Pa pa.
Są już gotowe? Jeszcze nie jadłam takich tradycyjnych z młodej kapusty. Wciągnę dwa ogromne nie patrząc na dietkę.
Witam środowo :)
Boroweczko, ja już siedzę i czekam na gołąbki, ale dawno nie jadłam..., bo dawno nie robiłam ;-)
Bonieś, również gratuluję, dołączyłaś więc do grona dumnych matek i tak trzymaj, to bardzo miłe uczucie :)
Mysha, mam podobny problem ostatnio z książkami..., coś nie mam kiedy ich skończyć ;-), ale Ty jutro możesz też poczytać w wolnym czasie ;-)
Smakosiu, widzę, że będziemy razem tańcować, ponieważ ja również wybieram się na wesele w ostatni łikęd lipca :) Już się denerwuję, bo dodatkowo mam bojowe zadanie wykonania wiązanki ślubnej dla młodej i świadkowej oraz przypinek dla panów i dwa kosze kwiatów dla rodziców..., a potem dwa dni zabawy z noclegami nad jeziorem..... :)))
A dzisiaj już dość fajnie było... Zaliczyłam tylko czterech lekarzy, w tym trzy przychodnie z Małą, ale jest ok. Do biura nawet nie pojechałam, bo nie było kiedy, ale pozałatwiałam ważniejsze sprawy. Wybrałam się nawet do Jaworzna, które tak mi było po drodze zupełnie do niczego, ale dawno już to przekładałam. Dziewczyny pocieszone nową sukienką, żakiecikiem, butami i bluzeczką, nie wspominają już o wypadku...przynajmniej przy mnie. I życie toczy się dalej....Ale zmęczona już jestem....i od wczoraj ciągle boli mnie głowa....Na łikęd pojadę w góry, to może przejdzie ;-)
Poczekam na gołąbki :)
Lece z golabkami, zrobilam 29 ogromnych sztuk wystarczy dla wszystkich. Smacznego
Oj, ja nie wiem, czy wystarczy dla wszystkich ;-) Jak zacznę "zajadać" stres pysznymi gołąbkami, to może być problem . Ale się cieszę, że jestem pierwsza przy korytku :))) Pyszności....., jak będziecie się ociągać, to mogę opowiedzieć wszystkim spóźnionym, jak smakowały ;-)
Podziwialabym Ciebie jakbys wszystkie zjadla moje chlopki z ledwoscia zjedli po 2 szt. Ale prosze niech idzie na zdrowie.
My z Lenką ostatnio miałyśmy nerwówkę trochę. A teraz załączył się wielki głód. Będziemy jeść aż nie pękniemy :)
Mam nadzieję, że jeszcze zostały. Już wyciągłam talerz i widelec. Obejdę się bez noża szkoda ich niszczyć. O jakie idealnie pozawijane :)
Witam czwartkowo :)
Jestem, żyję nie mam niestety zbytnio czasu. Zajęcie mam ciągle.
Miłego dnia :)
Jestem i ja :) wyspana do oporu, jedyny plus ze spadku temperatury taki, że można spać normalnie. Dzisiaj w planach mam kolejny słoik małosolnych, zakupy i bibliotekę. Ostatnio w pracy urwanie głowy. Ledwo nadążamy ze wszystkim bo jest nas o jedną osobę za mało, no ale urlopy to można się trochę poświęcić. Wczoraj byliśmy standardowo na basenie a potem na kolacji ze znajomymi, ustalaliśmy szczegóły wakacji. Wyjeżdżamy na kilka dni do Białegostoku razem z nimi i już czuję, że szykuje się fantastyczna zabawa.
Mimo delikatnego deszczu uchylam okna, zostawiam kawkę z mlekiem, arbuza i brzoskwinie ufo i życzę miłego dnia.
Smakosiu nie czytam książek w pracy, po prostu pisałam hurtem :D
Witajcie czwartkowo
No tak - gołąbki były ale się zmyły. Ładnie to tak nie zostawić nic dla koleżanki? Dobrze, że Mysha na pocieszenie zostawiła arbuza i te brzoskwinie, co to wyglądają jakby ktoś na nich usiadł. Ale smaczne są i arbuza uwielbiam, to sobie usiądę i trochę podjem. Coś za mną chodzi. Wcale nie musi to być cukier, ale chodzi tak, że nie mogę przestać myśleć o jedzeniu. Na dodatek zobaczyła takie zdjęcie, gdzie na wielkim talerzu leżała grillowana cukinia a na niej łosoś i do ozdoby dwa kawałki sushi. Ja to chcę!!! Zrobiłam sobie kawę. Może ona mi trochę odwróci uwagę od jedzenia...? Nie chcę się zapychać byle czym a do obiadu jeszcze taaaaak daleko.
O! Pada deszcz. Chyba lipna pogoda się szykuje na weekend i nowy tydzień.
Mysha, jeśli to nie tajemnica, to gdzie będziecie nocowali w Białymstoku?
Hm...byle do 15-ej. Już mi się dzisiaj nie chce pracować.
Miłego dnia
Nocować będziemy u rodziców koleżanki. Moja koleżanka pochodzi właśnie z Białegostoku. Kilka lat temu przyjechała na Śląsk w poszukiwaniu samochodu, przemiły chłopak, który jej wtedy pomógł tak bardzo ją zauroczył, że została już tutaj a ślub, na którym bawiliśmy się teraz w maju to właśnie był ich :)
Pytałam, bo pod koniec lipca będziemy się bawić na weselu w Białymstoku. Warto mieć orientację gdzie można fajnie i niedrogo przenocować. Mam nadzieję, że wybawię się tak dobrze, jak Ty :-)
Niestety tu Ci nie pomogę. My będziemy tam dopiero 14 sierpnia. A co do zabawy to jestem przekonana, że będziesz się bawić świetnie :)
A ja też będę niedługo w Białymstoku i w okolicach Bielska Podlaskiego i Siemiatycz i Suwałk, ale zapewne gdzieś tam w sierpniu... Natomiast żeby fajnie i niedrogo przenocować, jak co roku, odwiedzam rodzinkę ...no i mamy tam rodzinny dom taty, więc na dłuższe pobyty nikomu nie musimy siedzieć na głowie ;-)
Smakosiu wybawisz się wybornie, bo razem ze mną ;-) Też będę wtedy na weselu....chociaż na innym :)))
Smakosiu wybawisz się wybornie, bo razem ze mną ;-) Też będę wtedy na weselu....chociaż na
innym :)))
Witam czwartkowo :)
Smakosiu, gołąbki zostały, ale schowane, żeby im za gorąco nie było ;-) A wiesz, że za mną też coś tak chodzi ? I nie wiem co. Cukier wykluczam w pierwszej kolejności, bo on nie ma nóżek i za mną nie nadąża, ale coś takiego dobrego bym zjadła, a nie wiem co....
Vanessa, ile udało się Tobie "wciągnąć" gołąbków ? Pyszne były, ale zostało jeszcze trochę na dzisiaj, bo ja najwięcej bym zjadła oczami, ale nie umiem przeżuwać powiekami :))))
Boroweczko, zjedzenie takiej ilości gołąbków chyba nie poszłoby mi na zdrowie, a raczej bezpośrednio w biodra, ale co tam, grunt że dobre były niesamowicie, bo nie musiałam ich sama robić ;-)
Pogoda dzisiaj idealna do życia :) 25 stopni i trochę chmurek, żeby ciągle słoneczko nie grzało, a wychodząc z budynku nie dostałam nawet w twarz gotowanym asfaltem, z tych nagrzanych ulic i chodników i to od razu poniosło mnie na duchu ;-)
Muszę dzisiaj kupić sobie nowy depilator, bo mój stary padł....pewnie z gorąca...upały go wykończyły....i to zaraz na początku drugiej nogi, co mnie doprowadziło do białej gorączki, bo jak tak z jedną nogą chodzić....
Przyszłam z kawą rozpieszczalną i mlekiem i mam sałatkę z kurczakiem. Kto głodny ?
Kurczę!!!! Tak czytam, tak patrzę.... no gdzie wy macie te upały!!! :) Ziiiimno, wstrętnie, pogoda, nawet ta ducha, niebawem mnie opuści a wam gorąco?! :D No ale nic to! Mam dobry sposób na zakup nowej części garderoby wymyslony przez moją Ryśkę... tak sie wysmarowac, że rodzice kupią cuś, by do domu bezpiecznie, bez szwanku dla otoczenia małego stwora dotargać :) Za tydzień usmaruję się czymś, co groźnie wygląda ale łatwo się spiera i zobaczymy czy mąż z równą radością pogna ze mną do sklepu po nową sukienkę... :) Pozdrawiam serdecznie, przepraszam, że sie taaaak długo nie odzywałam, darai :)
U mnie dziś upał się skończył. Przez 2,5 tyg miałam ponad 30 stopni. Nawet 35 stopni w cieniu.Żadnego deszczu. Żadnej burzy chociaż w niedalekich miejscowościach coś padało. Dziś tylko 26 stopni.
A u mnie pada, grzmi, pada, grzmi... od niepamiętnych czasów. Cała gama sukienek wisi w szafie, nad morze wybrać się bez kamieni w kieszeniach nie ma po co... A jeszcze strasza ochłodzeniem! Lato wróóóóóć!!! :)
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek
Wiecie ile było stopni gdy wychodziłam do pracy po 6-ej? Tylko 11. Brr! Co dziwniejsze wyszło słońce a mimo to wyraźnie czuło się chłód. Wczoraj zaś wracając z pracy zaliczyłam niezłą ulewę. Oby tylko za dwa tygodnie było ciepło i słonecznie, bo moja sukienka na wesele jest bardzo cieniutka i rajstopy do niej nie pasują a ze mnie straszny zmarzluch. Jeszcze tydzień pracy i urlop. Nie jestem przepracowana czy zmęczona, ale tęsknię za takim "luzem w głowie".
Przyniosłam pyszną herbatę - jest lekko kwaskowa, bo dodałam soku żórawinowego i cytryny.
Miłego dzionka
Tak dla przypomnienia.
Lato, wakacje, dni radośnie upływają..Świetny, radosny wierszyk, przypomnienie jak najbardziej na czasie. Dzięki Lajanku.
Witam piątkowo :)
Właśnie siedzę na tarasie w moich górach i popijam kawkę :))))) Tylko telefony czasem przeszkadzają, ale co tam. Sekreterka wzięła na dzisiaj urlop, a że nikomu nie chciało się jej zastępować, to zapadła decyzja, że biuro będzie dzisiaj zamknięte z powodu.....piątku 13-go ;-) Nowemu nakazano pracę w terenie, więc ja również w "teren" się wybrałam . I jaki trudny teren, bo górzysty... ;-)
Może mój internet da radę i pozwoli mi poczęstować Was leśnymi poziomkami i malinami, które same rosną na moim polu :) Mówię Wam - PYSZNOŚCI, a jakie pachnące.....
Lajan .
Totalnie mnie rozbroiłaś. Nie dość, że patrzysz na góry, to u stóp ścielą Ci się poziomki.
Ja też chcę do tej bajki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Witam i ja w piąteczek 13-tego.
Nigdy nie byłam przesadna ..ale chyba zacznę.
Dziś mi zalało trochę pracownie po wczorajszych ulewach,a do tego padł silnik w bardzo ważnej maszynie strach się bać co jeszcze dziś mi wyskoczy z kapelusza.
I dalej straszą burzami u mnie.Ale cóż ...jutro wolne -sobota, to odsterować się jadę nad jeziorko z wędką (och..jak ja lubię taki relaks)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, nie zostawiam nic bo nie mam nic obok poza pustym kubkiem po kawie ;))
Idę doczytać teraz co tu się działo w kawiarence :)
miłego weekendu
Ja nie jestem przesądny ale żadnych ważnych decyzji w piątek 13 tego nie podejmuję . Strzeżonego Pan Bóg strzeże..
Za tydzięń zaczynam urlop w Mielnie (nad morzem) Mam w planie randkę z Krysią64 ale czy zechce tego nie wiem
W Mielnie powiadasz.... a do Ustki, Rowów, czy Poddąbia to nie zawitasz ?! :)
Bahus....podobają mi sie Twoje plany .Już zamawiam pogode dla Was.
Choc póki co to zaczyna padać i zrobiło sie zimno.
Ja sie szykuje jutro na rybki,napiekłam rogalików ,naszykowałam na grilla wszytsko i coś mi się zdaje ze moje plany pójdą w diabły....zaczyna padać i to bardzo a o 5 rano mamy zaplanowany wyjazd nad jezioro .mam nadzieję ze przestanie padać do rana.
Przyniosłam gorące rogaliki ,takie prosto z piekarnika .Troche póżno ,ale pachną wybornie.Częstujcie się .
Dobrej nocki życze wszystkim
od 24.07 do 14 .08 jestem w Kołobrzegu w,, Perle bałtyku.,,
Dobry wieczór!
Wpadam dać znak życia, jutro powinnam wydusić coś wiecej, dziś już nie mam siły.
Zdążyłam przeczytać wszystkie wieści i kurczę, Darai, to na prawdę Ty?! Jejku, ale się cieszę, że jesteś :)
Lenka a Ty miałaś opisać jaja znad morza a nie wypadek! Boziu, co to się tak na Was uwzięło?! Dobrze, że jesteście w całości, uff
I nie wierzymy w piątki trzynastki koty drabiny bzdety, itd :)
No idę bo zasnę przy laptopie.
Do jutra!
poranek zaczął się słonecznie i mam nadzieję, że tak pozostanie przez resztę dnia. Otwieram okienka, bo po nocy lekki zaduch się zrobił, ale zaraz wpadnie powiew świeżości i będzie dobrze. Zrobiłam gorącą kawusię, dziś dla odmiany z koglem-moglem. Kto ma ochotę?
Aloalo, nie wierzę w zadne piątki 13-ego, czarne koty na drodze i tgo typu bzdury i to, że wczoraj rąbnęłam na ulicy jak długa, to też przypadek. No, może nie przypadek, raczej gapowe. Trochę potłukłam sobie kolanko i teraz boli, ale najgorsze,ze narobiłam obciachu, bo szłam z sąsiadem i naszymi synami ( nie wspólnymi :)) . Ale sąsiad w porządku, zaraz rzucił się do podnoszenia mnie z chodnika
Mam na dziś trochę planów, więc trzeba się zwijać. Mam nadzieję, ze ktoś wpadnie zamknąć okienka w razie deszczu, ja odezwę się później. Ciao!
Dzień dobry!
No, wreszcie mogę na chwilkę przysiąść w Kawiarence. Jeny, ja w ciągu całej mojej pracy w obecnym zakładzie nie miałam tyle pracy, żeby ne móc przyjść poklachać. A jak wróciłam do domu to już mi się w ogóle nie chciało w kmonitor patrzeć.
Ochłodziło się. Nawet było słonecznie, ale teraz jakieś chmurska się zbierają. Mam nadzieję, że to wszystko się pięknie wypogodzi na czas naszego urlopu nad polskim morzem, gdzie stracę dziewictwo, jak wiadomo I właśnie dziś udało mi się znaleźć strój kąpielowy - z serii idealnych, Takiego chyba jeszcze nie miałam. W takiej cenie na pewno jeszcze nie miałam. Ja mam problem z górą, bo mało w obwodzie "pod" a "w" już niekoniecznie mało i nie mogłam nigdzie znaleźć odpowiedniego stroju, bo żeby miseczka była ok to musiałabym kupić obwód ponad 80 a mam 70. I dziś się udało. Cena na metce spowodowała wytrzeszcz oczu, zawał i wylew, ale pani ekspedientka widząc mnie taką schorowaną, pospieszyła z informacją, że cena jest nieaktualna, bo jest rabat. No to przymierzyłam i kurna pasował! I pytam, ile po rabacie. Podana cena spowodowała wytrzeszcz oczu, zawał i wylew, ale kurna pasował! Pierwszy od wielu lat! I ponoć chlor go nie niszczy i kolor się nie spiera i mam gwarancję niby jakąś i kurna pasował! Ja tam nie mówię, że wygladałam pięknie, bo moja figura nie jest piękna, ale kurna pasował! I wzięłam i kupiłam. Bo, kurna, pasował. Pani jeszcze zaczęła świergotać o pareo, ale w tym sklepie już wolałam nie ryzykować. W Realu są po 10 zł :)) I jak teraz nad tym morzem będzie zimno to ja się zdenerwuję a umiem denerwować się mocno :) Zubożała, ale z pasującym strojem wróciłam do domu, zjedliśmy obiad i teraz przyszłam. Naleśniki przyniosłam. Z serkiem waniliowym i dżemem pomarańczowym, podsmażane na klarowanym maśle. Bob orzekł, że bardzo smakowite.
A propos Boba, wczoraj leżeliśmy wszyscy troje na łożku (tak, tak Mąż był też :) ) i Bob mówi "Ja was bardzo lubię obydwa". Za chwilę mówi "Tato, a my tu mamy jedną dziewczynę, prawda?" No to Mąż, że tak, mama jest dziewczyna a Bob za chwilę "NAs jest tu trzy, to mamy trójkąt" hehe. I jakby tak ktoś z boku słuchał to hoho :))
Pobujam się troszkę, bo dawno się nie bujałam a potem pobujam się z mopem po mieszkaniiu :)
Pięknej soboty!
Cieszę się, ze kurna zrobiłaś sobie fajny prezencik i że kurna pasowny jest Zdrowo sie uśmiałam czytając Twoją relację z zakupów , ale najważniejsze, że po dwóch wylewach i zawałach, z wytrzeszczem oczu na dodatek, nadal myślisz o stracie cnoty z morzem :)) Życzę, żeby się to odbyło w sprzyjającej atmosferze, w promieniach gorącego słońca, na miękkim piasku, w otoczeniu morskich fal, żebyś miała piękne wspomnienia z tego pierwszego razu
Witam sobotnio :)
Ale zmachana jestem, bo machałam dzisiaj łopatą ;-) Słoneczko świeciło cudnie, wiaterek chłodził przyjemnie, a małe, białe obłoczki dawały czasem, choć żadko, dodatkowe przerwy w grzaniu, bo nic by się nie dało zrobić... A my postanowiliśmy dzisiaj prostować góry....łopatami :) Pierwszą przerwę w kopaniu urządziliśmy ze Ślubnym już po 5 minutach, bo pot zaczął zalewać nam oczy, a to nic przyjemnego, bo piecze... Życie uratował nam cień na tarasie "klimatyzowanym" od Babiej Góry i czynił to jeszcze kilkakrotnie podczas prostowania naszej góry, dzięki czemu mamy teraz dodatkowe metry prostej działki, na których mogę położyć kocyk i opalać się bez konieczności trzymania się trawy, żeby nie sturlać się w krzaki :))))
Smakosiu, zapraszam na poziomki, bo mnie to nawet schylać się po nie już nie chce, tak mnie łupie w kręgosłupie ;-)
Aloalo, już zaczęłam pisać listy gończe za Tobą ;-) I cała moja pisanina do kosza pójdzie, bo żeś przyjszła . Ale nic to, wolę jak żeś jest, niż jak Ciebie nie ma, bo cosik tęskno mi wtedy :))))))))))))
Darai, a ja nawet nie doczytałam chyba do końca, że to Ty ;-) O jeju..., jaki to teraz masz nick..? ;-) Zaraz sprawdzę.
Bonieś, ale mi smaka narobiłaś na kawę z koglem-moglem... Kiedyś zawsze na wakacjach u babci mojej przyjaciółki pijałam taką kawę i całkiem o tym zapomniałam....i miała taką pyszną piankę na wierzchu..., to smak moich wakacji z czasów liceum i lat studenckich... Ale było pysznie.... :)
Mogę zaproponować poziomki, maliny albo kilka jeżyn, bo też już się pojawiły, ale idźcie sobie nazrywać ;-)
Lenka! Ano ja, darai teraz pod nazwą Bahati, co znaczy szczęśliwa :) Tak sobie powtarzam.... babo, masz fajną rodzinę, wszyscy zdrowi, mąż przyzwoity, dzieciaki też, sukienkę nową kupiłaś, ciastek upiekłaś bez liku, to przestań marudzić!!! No i na dwie minuty przestaję, ale zapalenie gardła przypomina... lato jest a ty charczysz babo... do czego to podobne. No i marudzę znowu. Mąż mnie przez to chyba porzuci i pójdzie w diabły, byle dalej od takiej marudnej zołzy. No!!! Sama się dziś z soba dogadać nie mogę. Wrzucam zdjęcie Ryśki, urosła trochę :)
Eee tam, takie marudzenie, to nie marudzenie, nie liczy się ;-) Musisz tylko ciszej charczeć i mąż Cię nie porzuci :))) No i częściej stosuj te dwie minuty ;-)
A Ryśka to tak bardziej trochę urosła :))) Super zdjęcie !
Bahati, podziwiam Twój talent do robienia zdjeć! Najpierw urzekła mnie zebra, potem coś tam jeszcze na tle niebieskich kwiatków w wazonie, a teraz fotka córci. Cudne są!
Jeeeeny, jakie to zdjęcie jest urocze. Az nie chce sie odrywać oczu od tej Twojej "kruszynki".
Fajnie, że znów się pojawiłaś w Kawiarence
Witam niedzielnie ,
musiałam wstawić słoneczko, bo nie ma go za oknem, a wakacje bez słońca są smutne, gdzie by sie ich nie spędzało. Niech więc sobie świeci i grzeje wirtualnie :))
Lajan, zalałam dziś mietę wg Twojego przepisu. Nie wiedziałam, czy mogę wrzucic całe pędy, więc na wszelki wypadek oberwałam i zalałam same listki.Mam jednak pewne wątpliwości co do dalszego postępowania. Napisałeś, że ładujesz dużo mięty do słoja, a wlewasz tylko 1 litr wody.Ta ilość nie przykryła mięty, mnóstwo listków wystaje ponad poziom płynu. Czy tak powinno być, czy coś poknociłam? Daj znać kochany, zebym nie zmarnowała takiej ilości.
Dzionek jakis senny, zasiadam więc do kolejnej kawusi, robie rozpieszczalną Smakosi + mleczko. Przyniosłam placek rabarbarowy, który Megi odkryła jakiś czas temu. Ty Bahati na pewno wiesz, o który chodzi. W moim domu też zrobił furorę i upiekłam znowu, bo musiałam zwolnić miejsce dla fasolki w zamrażarce. Kto chętny?
Na razie uciekam, pora na obiad. Dziś syn robi schabowe, pierwszy raz zupełnie samodzielnie. Na studiach mamusi nie będzie, a on akutat do kuchni ma dwie lewe ręce. W domu zawsze sie zajmował porządkami, bo to mu lepiej wychodziło.
Pozdrówka dla wszystkich kawiarenkowiczów, miłej niedzieli
.
Jak jest więcej to daj więcej wrzącej wody. Podstawą jest zawsze litr. Zwiększasz kwasek jak i potem cukier.
HEjo!
Cóż, człowiek czasem coś palnie bez zastanowienia a potem żałuje. Napisałam coś jakiś czas temu, że chciałabym mieć na chwilę 16 stopni i mam. I ponoć nie będzie w najbliższych dniach wiele więcej. Cóż, najważniejsze, by było cieplej wiadomo kiedy, wiadomo kurna z jakego powodu :))
Staram się właśnie Boba przekonać, żeby szedł do wanny, ale nie mamy w łazience tv ani nic z obrazem a Disney Junior strzela kretyńskimi bajkami bez przerwy i używam już argumentów, że stopy mu śmierdzą i ręce i włosy i uszy i nos i czoło a on ryczy ze śmiechu ... ORzekłam stanowczo, że jak agent Oso skończy misję to idziemy do wanny, znaczy Bob. Teraz muszę być konsekwentna i nasłuchuję, kiedy misja się skończy :)
A ja od wczoraj bardzo lubię iść spać, bo poza kostiumem kąpielowym w cenie złotego pierścionka (ja muszę dać wycenić zapięcie, może ono jest z karatem? hmm) kupiłam sobie piżamę i jest tak zarąbiście piękna, że aż mi szkoda, że Mąż odjechał wczoraj z rana i nie miał mnie szans zobaczyć jeszcze :))) Słucahjcie, spodenki mają wzór sierści żyrafy a na bluzie są właśnie dwie żyrafy ona i on i w oczach mają miłosną radość i mają splecione szyje a z boku tryskają serduszka. Taaaa, ja wiem, ile mam lat i to jest właśnie piżama dla mnie :)) Piżama pelna miłości :)) A co! :))
Agent skończył misję. Idę zlać moje Dziecko. Wodą oczywiście :))
To narazicho :))
Witajcie poniedziałkowo
Od rana zaliczałam kontrolne spotkanie z panią doktor. Wykańczają mnie emocjonalnie takie wizyty. Na szczęście wszystko ok. Następne badania w listopadzie więc teraz mogę odetchnąć. Mogę już zacząć myśleć o drugiej części urlopu, która zacznie się za tydzień. Wcześniej emocje nie pozwalały mi cieszyć się ta myślą. Czuję się trochę "wypompowana". Po pracy idę na siłownię, to może tam odreaguję stresy.
Posiedzę sobie trochę w fotelu. Jutro przyniosę kawę i lepszą energię
Miłego dnia
Ps. Uf! Uf...
No to ja też powiem : uff... :) Bardzo się cieszę, że jest dobrze i dzięki temu urlop będziesz miała jeszcze lepsiejszy ;-)
Witam wieczorową porą :)
Co tu tak pusto...? Przyszłam z arbuzem i tak sama mam go jeść...? Potem będę musiała dużo sikać..., a co mi tam..., lubię sikać, to zjem ile wlezie ;-)
Mój Ślubny wybrał się dzisiaj pobiegać. Nie protestowałam, bo nie zabraniam mu mieć dobrą kondycję i nie przeszkadza mi, że dba o nią samodzielnie i nie potrzebuje w tym mojej pomocy ;-) Ubrał się w firmowy dresik ( który kupił ze 4 lata temu i przez ten czas pięknie prezentował się w szafie ) i w nowe adidaski, które kupił kilkanaście dni temu z nadzieją, że jednak uda mu się je wykorzystać ;-). I wyszedł. I po 3 minutach wrócił.... Stwierdziłam, że baardzo szybko biegał i widocznie nie najgorzej z jego kondycją, a on mi na to, że dopiero był w piwnicy po buty ;-) Ale jak wrócił już po prawdziwym bieganiu, to wszystkie trzy od razu zauważyłyśmy, że brzuszek już mu spadł i schudł chyba tak ogólnie troszeczkę... :))) A co, trzeba motywować faceta, nie ;-)
To kto chce ze mną trochę posikać ?
Ja przysiadam się z sałatką z łososiem. Uwielbiam lato za pyszne warzywa. Mogłabym na okrągło jeść sałatki z mięsem, rybami albo pyszne, dojrzałe pomidory z mozzarellą. Mniam.
Weekend minął bardzo przyjemnie ale też strasznie szybko, zwłaszcza że niedziela oczywiście robocza. Jeszcze jedna i następne dwie najprawdopobniej wolne :) Jutro mam nielubianą, głupią dniówkę, od 10 do 18, nic z tego dnia potem nie mam. No ale cóż.
Siadam w fotelu, dawno się nie bujałam. Miłego wieczoru :)
Lenka, dawaj tego arbuza. A co mi, też sobie posikam.
Nic tak podobno nie zbliża jak wspólne sikanie. Ja jednak wolę to robić po pysznym piwku niż po arbuzie
Co fakt, to fakt..., ale mniej istotne jest po czym..., ważny jest sam akt .
ło ludu! przeczytałam WOLĘ TO ROBIĆ POD PRYSZNICEM
Witajcie wtorkowo
Obudziłam się radosna i wyspana. Jak to dobrze nie mieć nic na głowie Po tych wczorajszych stresach a potem po odreagowaniu wszystkiego w siłowni poczułam wieczorem takie zmęczenie, że zasnęłam już po 20-ej i spałam do rana Tym sposobem przegapiłam grupowe sikanie a chętnie bym sie przyłączyła, bo uwielbiam słodkie i soczyste arbuzy.
Szef mi dzisiaj przeszkodził w drodze do Kawiarenki więc kawę wypiłam bez Was, ale za to teraz przychodzę z pyszną herbatą. Kto się napije?
Trochę mokro za oknem i wyraźnie czuć wilgoć. Mimo to otwieram wszystkie okna żeby przewietrzyć tę naszą kawiarenkę. Mam dziś tyle energii, że wysprzątam wszystkie kąty, pozmieniam serwetki i wypiorę kapcia naszym "przyjaciołom miejszym". Taka będę Jeszcze ich nakarmię, bo mam fajne i smakowite okruchy z ciemnego chleba ze słonecznikiem.
No to zabieram się do pracy.
Miłego dnia
Samych radosnych dni bez deszczu. U mnie nie tylko ja sikam ale też aniołki z nieba leją jak z cebra.
Witam wtorkowo :)
U mnie też bangla deszcz ;-) Ale nic to, ten fakt działa jedynie moczopędnie, więc kto nie załapał się na wczorajsze sikanie, to jeszcze ma szanse ;-)
Przyszłam z kawą rozpieszczalną, która również w sikaniu pomaga, a do tego mam pyszne, domowe bajaderki. Szkoda, że drugi raz takie same mi nie wyjdą, bo "resztki" ciast i ciastek już będą inne...
Robota....
Dobry wieczór!
Na początku,zanim cokolwiek, to Emilko! Kurde, ale się cieszę i pozwolisz, że Cię wyściskam mocno z tej radości!!!!! Jupi! I buziole jeszcze do tego :)
Pogoda nieładna. Znaczy ładna chwilowo, jak słońce jest a jak nie ma to nieładna i chłodna. I lejąca. Rano zaledwie 14 st, dobrze, że na plusie :) ALe od czwartku ponoć 27. Skoki, że hoho.
W pracy nie mam czasu przyjść, to znaczy dziś nawet przyszłam, ale już odezwać się nie zdążyłam a po pracy, gdy Bob wraca od dziadków (czemu nie mówi się od babciów nie? ) to jest tak we mnie zakochany, że muszę być z nim i tylko z nim, co nie jest trudne, bo nikogo innego nie ma. Więc bawimy się od grania w piłkę, przez układanie puzzli, przez jeżdzenie strażami pożarnymi i wyciu w niebogłosy po czytanie bajeczek. A dziś chciałam się pobawić groźnym dinozaurem, któty robi "grauauuuuauu", ale Bob powiedział, że to nie jest dla "kobietów" i dał mi kucyka. A teraz, ja sprytna matka wyręczyłam się pudłem telewizyjnym i puściłam mu bajki i przybiegłam szybko do Was :))
Tymczasem chaiałam wyrazić swoje ubolewanie z przeoczenia wspólnego sikania, bo ja też potrafię i nawet w nocy a w dzień to już w ogóle :)) No cóż. Może jeszcze kiedyś uda nam się razem zsikać do kupy :)) Myślłam, że Bahus wpada do Kawiarenki tylko jak tulą i głaszczą, ale teraz wiem, że i do sikania chętny :)
A wspominałam, ze mam konttolę z ZUS? No to już mówię. Mam kontrolę z ZUS. PAni przemiła. Mam nadzieję, że tak jej zostanie. JAkby ktoś miał kciuki to może ścisnąć za pomyślny protokół, bardzo proszę. I dziękuję z góry.
Tymczasem spadam do wanny. I z wlosami bym chętnie coś zrobiła. Moja nowa fryzjerka nakazała mi nie ruszać grzywki, bo ponoć mam ją zapuszczać, przez co stanę się piękniejsza, ale kobieta nie ma pojęcia jak mnie te kudły na oczach wkur... denerwują! Gdzie ja je niby mam wsadzić?!
Idę. Dobranoc!
Auuć! Aleś mnie mocno kobieto ścisnęła Jako, że ja nadal bardzo ale to baaaardzo się ciesze, że mam kolejne kontrolne badania za sobą, to jakoś to przeżyję
Uważam, że pomysł żeby nam się udało "razem zsikać do kupy" jest rewelacyjny
O ludzie! Na jutro znów zapowiadają deszcze. Dzisiaj rano była taka ulewa, że przed godz. 6-tą pognałam do piwnicy szukać kaloszy. Tam jest kantorek naszej pani, co sprząta. O mały włos a dostałaby kobieta zawału jak Jej wyszłam zza rogu. No bo kto to chodzi po piwnicy o takiej porze. Pewnie na Jej miejscu też bym była zszokowana
Dobrej nocy! Przyjdźcie rano na kawę
Witajcie środowo
Ech, jak dobrze, że już jest środek tygodnia
Każdego dnia zamiast budzika włącza mi się rano i ono zawsze stawia mnie do pionu. Już drugi raz rozpoczynam dzień słysząc bardzo mądre słowa Beaty Pawlikowskiej. Są tak mądre, że uśmiecham się do siebie optymistycznie nim postawie obie nogi na dywanie. Dziś np. powiedziała, że szczęśliwym jest ten człowiek, który potrafi cieszyć się danym dniem, potrafi docenić to, że jest samodzielny, zdrowy, widzi, słyszy, czuje zapachy... Jeśli umiemy sobie to uświadomić i czerpać z tego radość, to tylko tak możemy poczuć się szczęśliwi. Tak więc cieszmy się tym wszystkim, co nas otacza i uczmy się być szczęśliwymi Wcale nie jest nam do tego potrzebna super słoneczna pogoda, urlopy i wypchane portfele.
Zostawiam pyszną herbatę z miodem, cytryną oraz odrobiną soku z żórawiny i wracam do swoich papierów.
Ja jestem szczęśliwa a Wy?
Jeszcze dwa dni i WCZASY DO 14.08.2012 W KOŁOBRZEGU
Smakosiu, a ta herbata to zielona?
Oj oj, czuję, że będziesz zawiedziony. Niestety u mnie herbata zawsze jest czarna. Coś mi nie podchodzi ta zielona. Czasami (od wielkiego dzwonu) piję zieloną jaśminową i na tym koniec.
Ja też jestem szczęśliwa :)
Bo żyjemy, bo dzieci zdrowe, bo ciągle mam powody, żeby się uśmiechać, bo Ślubny każdego dnia mnie całuje, bo nic a nic nie przytyłam, a przecież mogłam ;-), bo mój ekspres pyszną kawę mi robi, a ulubiona ( bo jedyna ;-)) zmywarka za mnie zmywa i wyciera, bo umiem odpoczywać i umiem się męczyć, bo mam kawałek swoich gór, bo kochających rodziców mam, bo kiedyś zdałam maturę i na studia, bo mój służbowy długopis dzisiaj nie przerywa, bo winda dzisiaj działała, bo już wiem, co ugotuję na obiad, bo teraz nie pada i nie widzę z biura gór ( nawet Tarnowskich :)) i.... bo mam Was :)))) i wiele, wiele innych mam powodów :))).
Pięknie to ujęłaś Smakosiu, bardzo mądre słowa. Na co dzień zwykle nie doceniamy tego wszystkiego,o czym piszesz. Zabiegani staramy się by żyło nam się jeszcze lepiej, wygodniej i nie widzimy najważniejszego, tego wszystkiego, co daje nam życie bez naszego udziału. Warto może wyrobić sobie taki nawyk radosnego witania dnia, który właśnie się zaczyna i dziękowania za to, co mamy, włączając w to śpiew ptaków, zieleń traw i inne uroki natury... Tak, mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. I to bardzo.
Smakosiu, chętnie dotrzymam Ci towarzystwa przy herbatce, ale czarnej nie piję już kilka lat. Najczęściej zieloną, miętową, mieszanki owocowe lub ziołowe. Czasem czerwoną, zwłaszcza po obfitszym posiłku, ponoć przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej :))
Pięknie wysprzątałaś Kawiarenkę, okna pomyte, na stolikach bielusieńkie serwety, kwiaty w wazonach, podłoga lśni , ze przeglądać się można. Jesteś Wielka
Lajan, zielona herbatka dla Ciebie, proszę bardzo. Ja lubię z plasterkiem limonki lub cytryny, nie czuje się goryczki. Aha, syrop miętowy rewelacyjny! Zrobiłabym chętnie więcej, ale teraz trzeba poczekać aż mięta podrośnie.
Lenka , Szczęśliwa Kobieto, wspaniały przykład. Tak trzymaj!
Pięknie to ujęłaś Smakosiu, bardzo mądre słowa.
Chętnie bym się podpisała pod tymi słowami, ale to nie ja tak mądrze mówiłam tylko Beata Pawlikowska. Mądra kobitka, co? Hm...może by Ją zaprosić do Kawiarenki? Przeca tu sami fajni ludzie. Jakby przeczytała, co Lenka napisała, to sama by pewnie doszła do takiego wniosku.
A wracając do zielonej herbaty - trzeba przyznać, że w naszym kawiarenkowym towarzystwie dużo osób ją pije. Muszę jeszcze kiedyś spróbować się przełamać. Parzyłam ją tak, jak trzeba a mimo to smak jakiś taki...myszowaty(?) (Ups! żeby tylko Koralik tego nie usłyszał).
Za pół godziny koniec pracy! A potem jeszcze tylko dwa dni i...urlop! A jak urlop, to przyjedzie Połówek. Juhu!
Mąż raz chciał spróbować zielonej herbaty i powiedział, że smakuje jak wędzona ryba:D Ja czasem piję zieloną herbatę ale jego nie zmuszam.
Dolewając do butelki alkoholu, należy wlać nie więcej jak 15g
witam wszyskich-tych,co za mną czekali i tych,którzy o mnie nie wspominali....
jestem...żyję...po badaniach...po szpitalach....
po przeprowadzce...teraz bliżej mam Lenkę,Aloalo,Myshę niż Smakosię.....wróciłam na Dolny Śląsk...
przeprowazdzałam się w piątek 13-go.....najpierw zepsuł się bus do przeprowadzki.....potem okazało się,że kolejny jest CIUT przymały,ani nie chce się rozciągnąć,a meble skurczyć....trzeba było dostawić drugiego busa....potem w pociągu okazało się,że jadę do Warszawy a nie do Wrocławia(zamienili składy i każdy pojechał z innego peronu) a ja siedziałam w tym niewłaściwym.....musiałam się przesiadać w Poznaniu...a tam....moje wielkie psisko strasznie się zraniło w łapę ..i wszędzie pełno krwi...ja jakieś opatrunki konstruowałam na poczekaniu.....dojechaliśmy do Wrocławia ...a potem do nowego domu.....
w niedzielę przyjechały meble......a ja zaraz do szpitala..... i teraz już,jak wróciłam ,to nie mogę dojść do końca rozpakowywania.....muszę się odgruzować.....bo mnie szlag trafi....
jeśli zaś chodzi o moje zdrowie....obie nerki mam spalone(zgrilowane) w 70% po ubiegłorocznych naświetlaniach(własnie lekarze doszli do wniosku,że było ich za dużo(12) i seanse trwały za długo!
teraz łykam sobie leki...ale najpewniej czekają mnie dializy....cóż...moje dziecię(11lat) wpadło na pomysł,że mi jedną nerkę odda,ale przyjdzie mi czekać na nią jeszcze z 7lat....na razie jestem szczęśliwa..otaczają mnie ludzie których kocham i którzy mnie kochają....staram się więcej odpoczywać i nie zajeżdżać się pracą(najpierw trzeba ją znaleźć)..
cieszę się,że już jestem....z Wami....
pozdrawiam i miłego popołudnia....
ja jestem ta co czekała i wspominała...
cieszę się,że się odezwałaś...będzie dobrze...musi być...dobre fluidy zasyłam
ściskam Cię mocno mocno
Witaj Hope, miło Cię widzieć. Nie uwierzysz, ale właśnie dziś, kiedy czytałam Smakosiowe powitanie dnia, pomyślałam o Tobie. I oto jesteś. Myślę, ze wszyscy tu serdecznie Cię wspominali, nawet jeśli tylko w myślach.
Przeprowadzkę miałaś naprawdę 13-piątkową. Jakby kto chciał fatalistyczny film nakręcić, nie wymyśliłby lepszej fabuły. Ale już jesteś na miejscu, wśród kochających Cię osób, to najważniejsze.
To co piszesz o zniszczeniu nerek, jest chyba ewidentną winą lekarzy, którzy prowadzili radioterapię. Jeśli w przyszłości czekają Cię dializy z powodu czyjegoś błędu, może należy Ci się jakieś odszkodowanie od szpitala? Wiem, że to zdrowia nie wróci, ale leczenie jest kosztowne..
Piszesz o swoich bólach tak spokojnie, jesteś bardzo dzielna. Tak trzymaj! Pozdrawiam cieplutko :))
Witaj Aduś! Jak dobrze mieć wieści od Ciebie. Od poniedziałku "chodziłaś" mi po głowie... Wiem, że lekko nie jest i nie łatwo być dzielną kiedy ma się tyle na głowie. Jednak jeśli mimo tego wszystkiego (jak widać) potrafisz znaleźć pozytywy i cieszysz się tym, co Cię otacza, to jestem przekonana, że poradzisz sobie ze wszystkim. Jesteś tam, gdzie są wszyscy, którzy Cię kochają więc nie może być inaczej. Teraz już masz diagnozę, zacznie się leczenie i powoli wszystko się "poskleja w szczęśliwą całość". Wierzysz w to, prawda? Trzymaj się dzielna Kobieto. Przytulam i zasyłam dużo ciepłych myśli.
Ps. O pracę się nie martw. Kiedy się trochę zregenerujesz przyjdzie czas i na nią.
Ja rowniez czesto o Tobie myslalam i sle dobre fluidy ,zebys odzyskala zdrowie ,Ty taki tytan pracy dasz rade, a jesli masz wokol siebie kochajacych ludzi to polowa sukcesu .Powodzenia
Aduś, przytulam cieplutko, myślę o Tobie, zapewne to czujesz;) Dasz radę kochana, kto jak kto,,, zasyłam całuski
Witajcie czwartkowo
Poranek bez deszczu ale za to z ciężkimi chmurami, z których podobno będzie deszcz. Czemu nie jestem zdziwiona?
Coś ostatnio nikt nie brudzi w Kawiarence, zero okruchów a to oznacza zero ciasta. Czyżby nikt, niczego nie piekł? Nakarmię Koralika i Faworka swoją bułką ze śniadania.
Zaraz muszę zrobić mały spacer do banku więc kawę zrobię jak wrócę. Nooo, chyba, że mnie ktoś ubiegnie Najlepszą "rozpieszczalną" robi Lenka
Może by tak z powodu takiej dziwnej pogody zrobić kawiarenkowy dzień przytulania?
Witam serdecznie!
Jeju, juz czwartek! Szok. Czwartek - póki co - bez deszczu i cieplejszy, niż dni poprzednie.
Ale choć u mnie nie siąpi i nie jest za chłodno, jestem jak najbardziej za dniem przytulania kawiarenkowego :)
No to zaczynam:
Smakosiu - przytulam Cię za to, że jesteś. Za Twoje spokojne, wyważone słowa, dobroć, łagodność, piękne opisywanie prostych rzeczy, za to, że cukier też za Tobą tupie i nie jestem w tym taka samotna, za to, że tęsknisz za Połówkiem i tu też nie jestem sama. Tulę Cię za to, ze poświeciłaś czas dla mnie i wyszukiwałaś mi wtedy te zdjecia w odpoweidnim kolorze i tulę Cię za całokształt, bo pieruńsko Cię lubię :)
Lenka - Ciebie tulę, bo jak tu Cię nie tulić?! :) Za to, że czytając Cię mój otwór paszczowy jest rozciagnięty i odchudzam się wstrząsami mięśni, które śmech wprowadza w ruch, za to, że kochasz zmywarkę, jak ja swoją i za to, że masz fajne zdolne dzieciaki i że potrafisz w trudnej sytuacji nie dołwoać się, tylko przec naprzód i tak dalej i tak dalej, Ty już wiesz, za co Ci się przytulasy należą :)
Hope - Ciebie za optymizm, za brak narzekania, za siłę, za odwagę, tulę, żeby wszsytko poukładało się z nerkami i w ogóle z zyciem i żeby fajnie Ci się meszkało na Śląsku. Ściskam, sorry tulę mocno :)
Mysha - Ciebie też przytulam, szczególne za to, że pozwalasz się pobujać w swom fotelu, za sushi Cię nie przytulę bo nie lubie (choć może lubie? hmm) i przytulam, żebys tu częściej wpadała!
Bonieś - Ciebie znam mało,ale też przytulam, bo fajna babeczka z Ciebie :)
Krysiu - Ciebie tulę, zeby Ci pięknie się zaklad roziwnął i nowa nazwa przyciagąła ogrom klientów :)
Lajan - Ciebie tulę, bo wymysłasz takie fajne rzeczy, jak dzień przytulania i za te wszystke świetne rymy :)
Vanesso - Ciebie tulę, żebyś zdała prawo jazdy i znalazła pracę!
I właśnie muszę skończyć się tulić, bo praca woła, jeny, na razie!
Postaram sie wpaść jeszcze poprzutulać później :)
O Mamusiu kochana... Olu, czuję się tak cudownie przytulona i taka (naprawdę) wzruszona i jest mi teraz na serduchu ciepło i...o jej...
Ja też przytulam całą sobą, ale nie wiem jakich słów użyć, bo to wcale nie jest takie proste...
Ech! Cieszę się, że jesteście. Przytulam
Aloalo, że też nie mieszkasz koło mnie. Już ja bym Cię wyściskała i Boba też (jakby mi na to pozwolił) I pewnie byśmy razem zjadły beczkę cukru
i ja też jestem.....nie przyniosłam ciasta...bo mam w tym domu zepsuty piekarnik i na gwałt muszę sprawić sobie nową kuchenkę bo ludzie zaczynajądzwonić i torty zamawiać:)....
mam za to kupne delicje i wafle przekładane kajmakiem.....dla tych,co cukier za nimi tupie....
kawę też mam....sypaną ino,innej nie pijam....ale mleko w lodówce mam:)
przytulam Was wszystkich razem i każdego z osobna....buziaki Kochani
Jestem przekonana, że każdy z nas ma dla Ciebie przeznaczone specjalne przytulanie. Tak sobie myślę, że Ty to z pewnością czujesz, prawda?
Ps. To ja się poczęstuję tymi waflami domowej roboty
Witam w dzień przytulania :)
Hopuś, a ja Ci sms-a wysłałam po łikędzie przeprowadzkowym i nic..., ale dobrze, że już się w kawiarence odezwałaś, to jestem spokojniejsza :) No i przytulam mocno ;-)
Aloalouś ( ale zdrobnienie wymyśliłam, niee ? ), aż mnie się łachi wygnietły od takiego wspaniałego przytulania, ale nic to, grunt, że dobrze wyściskana jestem i teraz poprzytulam Ciebie za cały całokształt Twój ;-) No i przytulam ;-)
Smakosiu, dla Ciebie specjalna kawa podwójnie rozpieszczalna dzisiaj :) No i przytulam ;-)
Jejuś, obowiązki chcą żeby je poprzytulać.... Ale myślę, że na przytulanie wpadnie dzisiaj więcej gości... Ja przytulam jeszcze pozostałych kawiarenkowiczów, o których w tej chwili pamiętam ( ale jak o kimś zapomniałam, to nie dlatego, że zapomniałam i nie pamiętam, tylko w tym momencie zaćmienie mnie dopadło jakieś ), no to przytulam : Lajana, Myshę, Bonieś, Vanessę, As, Wkn, Bahusa, Boroweczę, Bahati, Krysię, Kokardę i wszystkich czytających :)))
Oj. To ja jako czytajaca czuję sie przytulona :)) I mocno przytulam was wszystkich :)) Jesteście cudowni :))
Dziękuję za przytulenie :) Padam na pysk. Postanowiłam zmienić wygląd kuchni (malowanie, odświeżanie, przemeblowanie, zmiana kolorystyczna ścian, mebli... i od wczoraj latamy z pędzlami, farbami, klejami (zapomniałam kupić, musiałam posiłkować się gotowanym z mąki z dodatkiem wikolu) poza tym jako że nieznoszę wymieniać rzeczy, jeżeli jeszcze mogą mi służyć, więc odnawiam ławę metodą decoupage. No i teraz dopiero mam 2minuty odpoczynku, więc mogę coś napisać. Młode nadal u babci a Ryśka "pomaga" tak, że mam jej po dziurki w nosie :) za to jak oblepi mnie łapkami i szepnie "MOJA" to wszelkie szachrajstwa jej wybaczam.Pozdrawiam i przytulam wszystkich :)
Dobra o mnie zapomniałaś, ale i tak ustawiam sie w kolejce do przytulania
Mam tak szerokie ramiona, że przytulam wszystkich. Od razu jest radośniej.
My z Lajanem przytulamy się tylko w przypadku ponadnormatywnego spożycia słynnej (poniekąd) lajanówki ...chociaż myślę, że tak naprawdę to przecież nie płeć jest ważna...w tym przypadku uczucie i mirage z promilami są atrybutami wiodącymi, poniekąd usprawiedliwiającymi te nieco nieobyczajne zachowania
Poproszę zdjęcia na priwa - inaczej nie uwierzę - oczywiście nie w spożywanie ponadnormatywne
W życiu...w życiu bym o Tobie nie zapomniała ! To było właśnie to chwilowe zaćmienie, ale za to teraz przytulam jeszcze mocniej ;-) I teraz spróbuj się wyrwać z moich ramion .
I Beatę przytulam...tulimy... ;-)
W życiu...w życiu bym o Tobie nie zapomniała ! To było właśnie to
chwilowe zaćmienie, ale za to teraz przytulam jeszcze mocniej ;-) I teraz
spróbuj się wyrwać z moich ramion . I Beatę przytulam...tulimy...
;-)
Witam, jestem i wszystkich przytalam za to, ze jestescie, za to, ze zawse mozna liczyc na Wasze rady, za humor i opowiesci.Przytulam w chwilach smutnych i w tych wesolych. ;)))))
Witam przytulająco :)
Dzionek jak to wolny minął zdecydowanie za szybko :) Jeszcze dobrze rano nie zaczęłam pić kawy a już koleżanka ciągnęła mnie na następną. Oczywiście nie mogłam sobie odmówić przyjemności poklachania więc się spotkałyśmy. Potem owocowe zakupy, nakupiłam co się dało i cały dzień wcinam borówki, jeżyny, agrest, nektaryny, śliwki, itd. :) Potem skoczyłyśmy po prezent dla jej taty i do domu. Coś tam ogarnąć, obiad dla Młodego i już w sumie wieczór pomalutku stuka. Cały dzień mieliśmy piękne słońce, cieplutko było, jedynie koło 16 zerwała się taka ulewa, że w domu w moment zrobiło się ciemno. Na szczęście długo nie trwała. Zaraz jeszcze lecę na małe zakupy, z których zawsze odbiera mnie mężuś w drodze powrotnej.
Ja Was wszystkich przytulam za to, że jesteście, że się dzielicie swoimi problemami, radościami, że pamiętacie :)
Smakosię za wielkie serce, Lenkę za szaleństwo, Hope za wytrwałość, Aloalo za bycie cudowną mamą, Makusię za życzliwość, Krysię za zaradność, Lajana za marudzenie :), Beatę za ciepło a Wkn za to, że dzięki niej tu możemy być .
Zostawiam kosz owoców i miłego wieczoru życzę :)
A mnię to nie przytulisz ? Nie ma za co tak?...no cóż Bahus się nie liczy...Bahus niepotrzebny...nieprzytulalny...odrzucony...
Oj przepraszam, biję się w piersi, wybacz sklerozę starej kobiecie :):):) Ciebie również przytulam, za poczucie humoru i za to, że lubisz piwo :)
A do mnie właśnie dotarło, że pół kawiarenki to jakoś tak niedługo wybiera się nad morze...Jakiś zlot planujecie, czy coś...? Tak beze mnie . Jak ja się pluskałam w Bałtyku, to nikt nie przyjechał... Wiem...baliście się mojego wejścia do morza i możliwego w związku z tym tsunami ...A ja nie zrobiłam takiego cyrku, zrobiłam inny ;-)
A tak poza tym, to radzę Wam jechać w sierpniu... Będzie wtedy też Chuck Norris, który dostał spory kredyt, to będzie miał z czym szaleć...i śmiesznie będzie :)))
Lenka..... pytałem gdzie i kiedy będziesz, odwiedziłbym Ciebie. Nie odezwałaś się.
Bo ja na wczasach nie miałam już internetu, ale pisałam wcześniej gdzie i kiedy będę, bo ja zawsze się melduję posłusznie...
Teraz jestem we Wrocku, a Hope nie ma...A ja mam tylko łikęd....
Jeeeeeny, jak ja Was lubię! Mogę jeszcze raz przytulić wszystkich?
witam wieczorowo podeszczowo-burzowo-tęczowo
dziś Dzień Przytulania? bo w radio nadawali, że Dzień Czerwonego Kapturka...
jakkolwiek do przytulania się przyłączam, przytulam każdego z osobna, bo ja raczej z patyczaków, więc nie ogarnę, ale siłę mam, a i Kapturka przytulę, niech ma ;)
Cześć Wieczorkiem
I ja Was przytulam wszystkich bez wyjątku. Jestem duuuuża, niewiele mniejsza od Lajana ;) więc zasięg ramion mam ogromniasty. Tuli, tuli, tuli...
Na razie nie mam możliwości bywania w kawiarence. Zasuwam na 2 etaty od 7 do 21 ( łącznie z łikędami, niestety) i jak wracam do domu, to padam na pyszczor ze zmęczenia. Wobec tego zostawiam moc gorących buziaków i lecę do trzeciej pracy...tzn..lecę ogarnąć chałupę i ugotować cosik na jutro. Paaaaaaaa!
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek a dziś jeszcze piątelunieczek
Od jutra luuuuuuzy! Nie chcę żeby było przykro tym, którzy nie mają urlopu więc na tym zakończę swoje radosne wywody
Ale są jeszcze inne powody do radości. No np to, że jutro przyjeżdża Połówek. Pewnie wieczorem, ale to nic, bo przynajmniej będzie czas żeby coś smacznego upichcić O ile nie przesolę
Wczoraj dopadła mnie ostra ulewa. Przeczekałam trochę w sklepie, bo moja parasolka by nie wytrzymała takich porywów wiatru, ale i tak mocno mnie zmoczyło. Dziś wskoczyłam w kalosze - nawet jeśli nie będzie miało padać. Nic to! Moje zamszowe buty nie mają płetw i nie mam zamiaru znów ryzykować.
Nie wiem kto przyniósł tak wcześnie rano kawę, ale melduję, że była bardzo smaczna. nawet nie zauważyłam kiedy ją wypiłam :-) Za to teraz tradycyjnie przynoszę czarną herbatę z sokiem i cytryną. Sok z czarnej porzeczki. Pyyyycha. Kupuję od lat z firmy "Polska Róża", która się całkiem niedawno reklamowała na naszej stronie. Mają faktycznie bardzo dobre produkty. Polecam.
Jak się czujecie po wczorajszym przytulaniu? Ja wspaniale
Miłego dzionka
Dobry!
Nie zdążyłam już wczoraj się poprzytulać do reszty, ale co tam, kto powiedział, że nie można zrobić porpawin nie? No to tule tych wszystkich, których wczoraj nie zdążyłam wymienić, a którzy znaczą dla mnie dużo :)
Tak, łikęd, uff. A potem jeszcze dwa dni i urlop!!! Mąż ma przyjechąć we wtorek wieczorem a w piątek w nocy wyjeżdżamy tralala. I oczywiscie będzie piękna pogoda!
Wczoraj byłam u mojego ulubionego gina :)) Wiecie, to jest na prawdę szczęście znaleźć takiego lekarza w tej specjalizacji. Oczywiscie bardzo się zasmcił, że mój brzuch jest pusty a potem jeszcze bardziej, że Mąż gdzieś tam pracuje i zapytał, ze jak to sobe wyobrażam? Że mi pocztą będzie przysyłał? Bo on bardzo chciałby, żebyśmy zmajstrowali drugie dziecię, bo z pierwszym sprawnie nam ciąża poszła :)) Znaczy z Mężem mam majstować a z nim prowadzić ;)))
Lenka - jeszcze nikt tak pięknie mnie zdrobnił :) Jestem wzruszona :) LEnuś Ty moja!
Smakosiu - oj, ta beczka cukru z Tobą to byłaby super. Szkoda, widzisz, że tak się z tym miejscem zamieszkania rozminęłyśmy :)
Beatko - przytulam Cię Ty Kobieto pracująca! Ale chodzisz spać?
Aduś - Ty masz rękę do interesu :) Nowe miejsce a już klienci spieszą. Buźki.
Bahati - ja chcę widzieć odnowioną szafkę! Pokażesz? proszę proszę proszę
Mysha - u nas też są takie krótkie dni mimo, że tak długo jasno jeszcze :)
Aaa, pójdę już sobie. USiadłabym w fotelu, ale bujanie mogłoby mnie uśpić a Bob jeszcze nie wymyty :)
To dobranoc i miłego łikędu!
No noooo, nie ma co - dzisiaj uczciwie w domu popracowałam. Wysprzątałam kąty i zrobiłam zakupy, Jutro muszę siebie ogarnąć Byłam u fryzjer więc już zapoczątkowałam swoją renowację.
Wiem co trzeba zrobić żeby była trochę lepsza pogoda tzn. żeby nie padało. Trzeba zwyczajnie założyć kalosze i mieć przy sobie duży parasol. Wcale nie gadam od rzeczy. Ja tylko wyciągam wnioski. Dzisiaj wystroiłam się w gumiaki, zabrałam najsolidniejszy parasol i nie spadła nawet jedna kropla. A wczoraj miałam zamszowe półbuty, składaną parasolkę, to zaraz mnie ulewa dopadła. No! Tylko nie wiem jak to rozwiązać, bo zależy mi żeby za tydzień było pogodnie a nijak kalosze nie pasują do mojej jedwabnej sukienki. Hm...? Co teraz?
Dobrej nocy
Witam wszystkich łikędowo :) No i z okazji poprawin...przytulam ;-)
Ale mnie wywaliło i już nie chce mi się powtarzać...
witam wszystkich sobotnio....łikędowo.....
u mnie pochmurno....ale gdzieś tam,między chmurami siedzi sobie słonko-ja to wiem:P
przyniosłam kawę,jakby ktoś miał ochotę...i mam nawet biszkopt z kremem śmietankowym i własnymi brzoskwiniami z ogrodu:)
zamelduję się pewnie później-na razie życzę wszystkim miłego dzionka
ps.Lenko-co się odwlecze.....spikniemy się pewnie niedługo:)
..... u mnie pochmurno....ale gdzieś
tam,między chmurami siedzi sobie słonko-ja to wiem:P
Witam wieczorkiem,
oderwałąm sie na chwilkę od roboty, żeby mózg przewietrzyc, bo siedze w papierzyskach, a końca nie widać. Ogromnie załuję, że ominęło mnie takie czułe przytulanie, ale załapałam sie na poprawiny u Lenki, więc sie dołączam i przytulam wszystkich, którzy czują sie jeszcze nie dotuleni Lajan, to był świetny pomysł.
U mnie pogoda całkiem przyzwoita, nie padało dziś, słoneczko odważyło się pokazać i nawet troche popracowac dla naszej przyjemności. Nie mozna narzekać. Jeszcze tylko zeby ktoś zrobił za mnie te papiery, to juz by było idealnie. A może jest jakiś chętny co lubi pisać, rozpinać, dziurkować, liczyć, uzupełniać, wpinać i kombinować, żeby sie wszystko zgadzało? Mnie juz głowa od tego boli.
Hope, biszkopcik pyszny, nie mogłam sobie odmówić kiedy go zobaczyłam. I wiesz, jak pomogło? Zaraz cukier mi sie poprawił i głowa już nie taka ciężka, więc wracam do swojej roboty, a Wam zyczę pięknego sobotniego wieczoru
Witajcie sobotnio i już wieczornie
Dzisiaj dzionek spokojny ale pracowity. Trochę pichciłam na przyjazd Połówka. Niech poczuje juz od wejścia, że jest w swoim domu Zakładam, że już niedługo powinien dotrzeć do domu. Nie trudno się domyślić, że bardzo się cieszę
Dziś dzionek bez kropli deszczu. Chmury chwilami były tak ciężkie i grafitowe, że wyglądało, iż ulewa nas nie ominie, ale...wreszcie przerwa od kaloszy
Jutro laba, ale w poniedziałek mam parę spraw do załatwienia. Postanowiłam sprawdzić swoje uzębienie. Jeeeeny, jak ja nie lubię chodzić do stomatologa.
Pewnie teraz nie będę miała zbyt dużo czasu na Kawiarenkę, ale jak tylko znajdę chwilę (przed wyjazdem), to z pewnością przyjdę się przywitać i nakarmić naszych "przyjaciół mniejszych"
Miłego, weekendowego odpoczynku
Witajcie niedzielnie Kochani
Miałam malowanie pokoju i brak dostępu do kompa. Wszystko przeczytałam i cieszę się , że wreszcie jestem z Wami. Za dwa tygodnie wesele brata. Od jutra akcja porządki aby był błysk na ten dzień. 4 sierpnia ślub. A my 16 lipca obchodziliśmy pierwszą rocznicę ślubu. W grudniu minie 5 lat jak jesteśmy razem. Po weselnych tańcach zapisuje się na teorię i chce jak najszybciej zdać prawko aby móc dalej działać. Podjeliśmy Kochani decyzję z mężusiem , że wyjeżdżamy za granicę.Kierunek Austria- Wiedeń. Tam praca dla mnie czeka muszę tylko podszlifować niemiecki i przypomnieć sobie angielski. Nie jest to łatwa decyzja jednak jesteśmy młodzi i to dla nas szansa życiowa. W Polsce nie mam pracy niestety.Do jednego stanowiska mam za wysokie kwalifikacje do drugiego za niskie i nie mam znajomości jak inni. A tam mam kuzynkę z mężem. Nie edziemy zupełnie sami.
Miłej niedzieli
Witam serdecznie w piękne, poniedziałkowe popołudnie :) Weekend upłynął niestety za szybko ale bardzo sympatycznie. W piątek zrobiliśmy sobie z mężusiem wieczór wspomnień. Siedzieliśmy praktycznie do rana i po prostu gadaliśmy. Uwielbiam takie chwile :) W sobotę wieczorem byliśmy u mojej mamy na urodzinach i "sprzedaliśmy" jej Młodego na tydzień, pojechali w góry. Niedziela niestety znowu w pracy ale następny weekend już w końcu wolny :):):) Dzisiaj w pracy byłam sama samiuteńka ale nie było źle, roboty było dużo ale wszystko poszło sprawnie. Po drodze wstąpiłam do sklepu bo jutro wraca koleżanka, z którą pracuję z urlopu a że miała niedawno urodzinki to robiłyśmy "zrzutę" na prezent, no i padło na mnie, że to ja mam kupić. Mam nadzieję, że będzie zadowolona z zapasu kosmetyków a i kolorowe procenciki się tam też zaplątały :) Zaraz ogarniam kuchnię, trening i luuzik do wieczora.
Zostawiam moją obiadową sałatkę z lodowej, rukoli, pomidorków, rzodkiewki, cebulki, papryki, fety i wędzonej piersi z kurczaka a na deser koktajl z malin, nektaryn i arbuza zmiksowany z lodem.
Witam wieczorem!
Łikęd minął szybko, ale poniedziałek też. Jeszcze tylko jutro do pracy i dwa tygodnie wolnego. Już się nnie mogę doczekać, bo mam dość! Takiego nawału roboty nie mialam chyba nigdy i jak już słyszę jak ktoś wchodzi i z takum błagalnym "Olaaaaa" to mnie coś bierze a że nie potrafię być wredna to tłamszę wszystko w sobie, co się niedobrze odbija na moim zdrowiu. Jeśli ktoś zna, co to jest nerwica, to wie, o czym mówię. W sobotę miałam tak fatalne samopoczucie, że mi się ryczeć chciało. Dzień z glowy. Wczoraj lepiej, dziś też nawet za to z jednej dziurki nosowej leci mi jak z kranu. Kurde, mam nadzieję, że to jakaś alergia a nie pocztek jakeigoś przeziębienia tfu tfu!
No dobra koniec marudzenia. Jutro Mąż przyjeżdża :))
Mysha - zazdroszczę Ci takich "pogdanek" z Mężusiem. Mój jest fajny facet niestety do romantycznych i sentymentalnych nie należy, ech :))
Smakosiu - miło z Połówkiem, co? :)
Vanessa - życzę powodzenia i sukcesu w podjętej decyzji. Jeny, jak mnie to wkurza, że młodzi muszą szukać godziwego życia poza swoim krajem.... A nie mogę się wkurzać, już kończę :)
LAjan - wypocznij!!!!!
Rogaliki przyniosłam. Z Bobem upiekliśmy. Z marmoladą. Kruchutkie. Pyszne. Dzielę się z Wami, bo będę nad tym morzem wyglądać jak baleron :)))
No to miłego wieczoru!
cześć...
to ja zeżrem razem z Tobą i we dwie będziemy wyglądać jak po pół baleronu...:P
witam wtorkowo....;upalnie....popołudniowo....
u mnie w zacienionej części ogrodu(od wschodu) jest w tej chwili 27stopni...
zamówienia na torty spływają....a mój piekarnik.....cóż.......obejrzałam z każdej strony moją starą kuchenkę i doszłam do wniosku,że nie może ona być aż tak stara,żeby nie działał piekarnik...i co? wystarczyło włączyć wtyczkę do prądu(bo piekarnik jest elektryczny) i kuchenka całkowicie działa!!!!
teraz tylko muszę upiec próbnego biszko[pta i zobaczyć co z tego wyniknie....w najlepszym wypadku uda mi się zaoszczędzić tysiaka na nowej kuchence...a w najgorszym-zjemy zakalec i wydam ten tysiąc na nową kuchenkę....
przyniosłam koszyk soczystych brzoskwiń-są z mojego ogrodu,miseczkę czarnych wiśni(też z ogrodu) i garść czerwonych porzeczek-resztę sama zeżarłam.....
postaram się zajrzeć później...ale nie obiecuję...
Ja również witam upalnie i..ten...no...wtorkowo też :)
Zaczynam proces umierania z gorąca... Na sobotę obiecują mi 34 stopnie... i jak ja mam w takiej temperaturze na weselu tańczyć, pić i tańczyć... o jedzeniu już nie wspomnę ;-) I jeszcze wiązankę ślubną zrobić dla młodej...
Jutro muszę skoczyć znowu do Wrocławia, ale tylko na jeden dzień... Tylko ta płatna autostrada mnie dobija, bo ponad trzy dychy dokładam do podróży...
Hope, częstuję się owocami i w nagrodę mogę zaoferować fasolkę szparagową ( z działki moich rodziców ) i ogórki ( z tej samej działki ) i cukinię ( również...) i jabłka, i gruszki, i borówki...wszystko "domowe", bo w domu to już mam, więc jest domowe, niee :))
Heja!
Poproszę domowych owoców :))
Urlop!!! Mam nadzieję, że Bob da mi jutro pospać a nie tak jak zawsze w dzień wolny o 6 rano "mamo, otwórz oczy i już nie zamykaj dobra?" :)
No to tyle, lecę, bo Mąż właśnie przyjechał!
Baj baj!
Aloalo ja mam nadmiar papierówek. Jak chcesz to bierz ile tylko uniesiesz :))
WITAM W ŚRODKU TYGODNIA...WŁAŚNIE WRÓCIŁAM Z OGRODU....KOSIŁAM TRAWKĘ....
i przyznam,że idę od razu pod prysznic bo upalnie u mnie i trawnik przeogromny do koszenia był....
przyniosłam swoje ciasto jabłkowo-kokosowe(papierówka obrodziła) i torta urodzinowego-mój Najmłodszy kończy dzisiaj 9 lat.....
teraz tylko prysznic..i zabieram się za poieczenie biszkoptów-na piątek i sobotę mam kilka zamówień...zaplanowałam sobie dzisiaj robienie kwiatów z lukru królewskiegi i masy cukrowej-obiadu miałam nie gotować,ale machnę pizzę na dużej blasze i będzie po kłopocie:)
zostawiam dzbanek kompotu z wiśni i czarnej porzeczki z lodem i parzoną kawę w termosie....jak się wyrobię to może jakieś ciastka jeszcze machnę...
na razie życzę wszystkim miłej,słonecznej środy...
uuuuuuuuuuuuuuuuuuuu-jakie puchy!!!! normalnie wymiotło wszystkich....
urlopujecie się ,a ja tu sama z kawą i ciastem siedzę......
nic....zatem idę sobie....piec biszkopty na zamówione torty...
Witajcie :)
Raczej Was nie doczytam. Ale postaram się choć troszkę poczytać co u Was słychać.
Pogodę mamy do kitu, od dwóch dni jest pochmurno a wczoraj cały dzień padało:(
Widzę że Ada przeniosłaś się bliżej mnie ;)
Ja wróciłam z "urlopu". Byłam z dziećmi u rodziców. To był mój debiut w samodzielnym prowadzeniu auta do rodziców. Pierwsze 10 km czułam jakieś nerwy a potem już szło jak za zwyczaj:)
Kochani pozdrawiam Was Wszystkich bardzo cieplutko.
Witam wszystkich obecnych i nieobecnych czwartkowo :)
Padam na pysk... W tym tygodniu prawie nie wysiadam z samochodu, a od upału, to kierownicę chyba będę miała przyklejoną do rąk. Dobrze, że wszystkie samochody, które prowadzę mają klimę, bo bym tu już zwłoki swoje musiała przyciągnąć ;-)
Hope, machnij tak w wolnym czasie schabowego bez cukrowych kwiatków i bez lukru, to go chętnie wciągnę ;-) Ale to tak tylko gdybyś się nudziła ;-)
Jadę kupić odkurzacz. To ma być terminator wśród odkurzaczy, który nie będzie darował życia wszystkim pająkom i odpuszczał większym paprochom, tylko wszystko wciągnie :)))
Witam w czwartkowe popołudnie,
nie mogę sie nadziwić, jak ten czas pędzi, już czwartek, mało tego, już lipiec ma się ku końcowi! Kiedy to zleciało? Pgoda znowu upalna, wierszyk Lajana uaktualnia się co jakiś czas. Wszystkim, którzy wypoczywaja w pięknych miejscach i lubią wylegiwac sie na słońcu życzę by nieustannie swieciło tam, gdzie się znajdują. Ja wolę lekkie ciepło i chłodny cień, skwar mnie męczy.
Jak odchudzanie koleżanki? Przyznam sie, ze ciężko mi to idzie. Ograniczyłam pieczywo, makarony itd, ale ciasta nie potrafię sobie odmówić, a tu ciągle czyjeś imieniny... Wiedzę na temat właściwego żywienia mam naprawdę dużą, ale wprowadzenie jej w czyn, to zupełnie inna sprawa.
Agulek, gratuluję debiutu na dalszej trasie! Ma to swoje dobre i złe strony. Jeżdzenie autem jest przyjemnością, która wciąga i uzależnia. Patrz: Lenka - już się przykleiła do kierownicy. Z drugiej strony, faceci często wykorzystują na imprezach fakt posiadania prawa jazdy przez połowicę, przez co tracimy przywilej wznoszenia wszystkich toastów .
Lenka, zwolnij trochę, daj też innym pojeździć :))
Aloalo, Ty juz pewnie to dziewictwo straciłaś? Ciesz się chwilą, niech trwa i trwa. Udanego urlopu i wspaniałego wypoczynku!
Hope, widzę, ze masz pełne ręce roboty. Biszkopt za biszkoptem, tort za tortem. A rzeczywiście pięknie Ci to wychodzi. Wiem, co to masa cukrowa, co to sztuczny marcepan, ale o lukrze królewskim nie słyszałam. Możesz mnie troszkę wtajemniczyć? Jutro będę dekorować ciasta na imieniny mamy, może skorzystałabym z Twojej pomocy
Lajan, Ty też gdziesik nad morzem się urlopujesz. Jak wszyscy już wrócicie z tych wczasów, to w Kawiarence będzie się roić od ciemnoskórych przyjaciół
Vanessa, mam nadzieję, że Wiedeń przyjmie Was z otwartymi ramionami. Ja już nie zdecydowałabym się na szukanie pracy poza granicami kraju, ale młodych, odważnych, zdeterminowanych ludzi podziwiam i życzę niech się wszystko uda zgodnie z planem.
Smakosiu, Mysho, gdzie sie podziewacie?
Na razie uciekam, zostawiam napój karmelowy z cytryną, mocno schłodzony. Pycha!
Dzień dobry. Cały wolny dzień spędziłam w łóżku. Dopadła nas wczoraj grypa żołądkowa. Masakra, nie mogę nic jeść, czuję się fatalnie... Mam nadzieję, że jutro już odpuści bo do pracy trzeba iść.
Współczuję. Może sparz sobie miętowej herbatki, jest łagodząca dla żołądka. Mnie też chwyciły grypowe nerwobóle, ale pobrałam trochę naproxenu i przeszło, został tylko katar.
Piję rumianek i teraz wmuszam w siebie jakieś chrupkie pieczywo bez smaku. Mam nadzieję, że chociaż tego nie zaniosę do ubikacji :)
Agusia, nie rumianek...ma właściwiości rozrzedzające. Zwykła czarna herbata, ale taka mało wysycona kolorem+sucharki. Ewentualnie ryż na sypko. Do tego Loperamid, w razie biegunki. Życzę Ci, by Cię to coś opuściło. Nie jedliście czasem lodów z lodziarni???
A to nie wiedziałam, zawsze go piłam na żołądek zamiennie z miętą. Wieczorem w końcu brzuch już przestał boleć i nawet zjadłam trochę wędzonego łosoia do tego chrupkiego pieczywa. No i wcinam Nifuroxazyd. Nie jedliśmy żadnych lodów, wydaje nam się, że mąż z pracy przytargał bo niedawno jego szef był chory. Dobrze, ze Młodego nie ma, przynajmniej jego ominęło. Dziś już mi lepiej ale nie miałam odwagi jeszcze zjeść śniadania, udało mi się za to wypić kawę. Wejdę przed pracą do sklepu po zwykłe pieczywo i coś tam będę przegryzać w ciągu dnia. Dziękuję za dobre życzenia :) Miłego dnia.
Witam wszystkich upalnie...
Od poniedziałku upał nie do zniesienia...ale jak się zasuwa na 2 etaty, to nawet człowiekowi za bardzo to nie przeszkadza...tylko żal tyłek ściska, jak się wieczorkiem widzi ludzi, którzy wyglądają jak pociągnięci czekoladą. A z drugiej strony...jak ktoś nad morze przyjeżdża, to niech ma pogodę, bo ostatnie 2 tygodnie lało jak z cebra i było zimno. Aż żal mi było turystów, którzy szwendali się po Łebie w kaloszach i kurtkach p/deszczowych, i nie bardzo wiedzieli co ze sobą począć. Takie to uroki urlopowania nad naszym Bałtykiem.
Nasmażyłam kopę naleśników. Przełożyłam białym serem z dodatkiem wanilii. Dokładam do tego słodką śmietankę i konfiturę z jagód. Kto nie ma zapędów jak Lenka...no na schabowe, niech się częstuje. Smacznego :)) A ja idę dziergać agrest na kolejną konfiturę.
Buziaki i do usłyszenia :)))))
A ja naleśniki też bardzo lubię, a co . I się poczęstuję ;-)
Ja jeszcze mam do przerobienia fasolkę szparagową, ponieważ ogórki w pięciu postaciach, cukinię i wiśnie z chrzanem już popełniłam, ale jak mi się nie chce.... Jutro muszę wstać o godz. 4 nad ranem..wróć...w nocy, żeby na giełdę kwiatową pojechać, a pojutrze nie mogę pospać, bo z rana wiązanki muszę popełnić i na wesele się uszykować i bawić przez dwa dni.... Oj ciężkie jest życie ;-)
Przyszłam z zimnym piwem, bo mnie naszło, a że telewizor mi powiedział, że wieczorem żubr, a nie kawka, to ja się go słucham ;-). Tani ten mój telewizor nie był, więc pewnie jest mądry i się zna :)))
A do dobrego piwa najlepiej pasuje............więcej piwa, więc kto żyw i ma ochotę, niech się częstuje ;-)
Pozdrawiam z Kołobrzegu z Perły Bałtyku, pogoda cudowna, woda cieplutka lokum super, jedzonko jeszcze lepsze. Serdecznie wszystkich pozdrawiam. Dbać o kawiarenkę, podlać kwiaty nakamić zwierzaki.
Bonieś dla Ciebie osobne uściski za pamięć.
Bardzo to miłe, ale się lekko zarumieniłam. A o Kawiarenkę się nie martw, pod naszą opieką jakoś przetrwa ten sierpniowy okres bezkrólewia :) Baw się dobrze!
Helloł!
JEsteśmy spakowani! Uff, pewnie i tak czegoś nie spakowałam, ale i tak było juz tego bardzo dużo .... Nad ranem wyjeżdżamy, jutro przestanę być dziewicą bałtykową :)
Lenka ze Smakosią już pewnie kreacje praują :) Emilko, chyba rajstopy nie będą konieczne, jak prognozy wkazują :)
To ja uważam się za odmeldowaną. Idę porozglądać się po mieszkaniu, może jeszcze mi się coś rzuci w oczy, co należałoby zabrać :))
Do zobaczenia w sierpniu!!
Witam serdecznie Kochani :)
Wróciłam jednak pewnie zaniedługo znów mnie nie będzie. Mam zajecię przed weselem. Wczoraj było tak parno, że nić nie zrobiłam co zaplanowałam. Dzisiaj po obiedzie miałam dalej porządki robić a wodę zakręcili. Ucięłam sobie drzemkę a teraz czuje, że żyje. Jutro wieczór panieński i kawalerski dwa w jednym. Znów nie będę mieć czasu aby napisać. Byłam we wtorek w mieście, ponieważ siostra nie miała kreacji na wesele. I co? I kupiłam sobie przy okazji śliczną sukienkę w biało granatowe i szare pasy. Szyta jak na mnie. Za stówkę, ale jestem zadowolona. Martwiłam się, że na moje 181 cm nic nie kupię. A mam trzy kreację! Pierwszy dzień beżowa z żabotem, na sali cytrynowa a na poprawiny ta w pasy. Jeszcze pasemka zrobię w poniedziałek , później balsam brązujący makijaż, pazurki i czesanie w sobotę u fryzjera i jestem gotowa . Mam nadzieję, że 4 sierpnia nie będzie upału . Dzisiaj zjadłam lody , ponieważ mam imieninki. Chwila przyjemności od życia się należy.
Olu my nie mamy wyboru. Aby żyć i pracować musimy wyjechać. Ciężko w serduchu bo tutaj są wszyscy nasi bliscy a tam nieznany nam świat. Jednak tu nie mamy perspektyw. To smutne. Życzę udanego urlopu i abyś wrociła opalona i zadowolona.
Lajanku wypoczywaj i myśl już nad nowym lotem
Bonieś moja dieta stanęła w miejscu. Tak jak waga. Staram się nie objadać jednak ani grama nie zrzuciłam. Mam 8 kg na minisie a chciałabym jeszcze 7 kg. Po weselu wracam na prawko i znów będzie stres. Muszę się pilnować bo mam wtedy apetyt za duży.
Hope super masz widok i ten domek. Pisz co u Ciebie i jak zdrówko
Pozdrowienia dla wszystkich :)
Przyniosłam bukiet słoneczników do kawiarenki. Kojarzą się one ze słoneczkiem.
Vanesso, wszystkiego najlepszego z okazji imienin! Niech Ci się słoneczko uśmiecha nie tylko w słonecznikach, a wszystkie zamierzenia realizują bez przeszkód. Powodzenia!
Witam w upalne sobotnie południe
jak nic będzie burza, bo normalnie nie ma czym oddychać. Na zewnątrz od czasu do czasu poruszy się jakiś listek, ale żeby konkretnie zawiało można tylko marzyć. Wpadłam otworzyć okienka i nakarmić naszych małych przyjaciół, bo ostatnio ludzi tu jak na lekarstwo. Włączyłam wiatrak, inaczej nie da się wytrzymać. Wypiję zieloną mocną schłodzoną herbatke i zaraz zmykam.
Życzę udanej zabawy naszym koleżankom, które dziś balują na weselach, nie połamcie obcasów dziewczyny! Ja się wczoraj wyimprezowałam na imieninach, dziś odpoczywam. Wszystkim pozostałym radosnej soboty!
Zostawiam arbuza i wodę cutrynową, dorobiłam też trochę kostek lodu, przydadzą się na upały :))
Witam i ja
Chata sprzątnięta. Obiad zjedzony. Mój ulubiony makaron i dwie porcje.Rozpusta na 102 !Do wieczora nic bo potem gril panieński i kawalerski. Teraz maska na twarzy i butelka staropolanki . Nie piekę nic bo gorąco i zawsze dodatkowe kalorie wpadną. Mam nadzieję, że za tydzień w sobotę takiego skwaru nie będzie. Bo się usmażę i zaraz będzie błyszczeć się twarz.
Bonieś dziękuje za życzenia.Jak Twoja dietka? Pewnie lepiej ode mnie. Ja wczoraj zjadłam loda i wafla i mnie ,,zmuliło" aż. Ograniczyłam cukier i wystarcza mi jego odrobina aby zaspokoić ochotę na słodkie.
Miłej soboty
Ja niestety pozwoliłam sobie na wczorajszych imieninach, więc dietkę diabli wzięli , ale się nie poddaje i co dzień zaczynam od nowa. Żeby tylko wwszystkie ciasta na świecie przykrywały się same jakąś czapką niewidką na sekundę wcześniej nim pojawią się w zasięgu mojego wzroku .
Ja za ciastami nie przepadam . Takie z kremami i galaretkami mogą dla mnie nie istnieć. Nigdy ich nie lubiłam. Wczoraj jednak upiekłam piaskowca z owocami i zjadłam trzy kawałki ciepłego bo głodna byłam. Miałam nie piec nic jednak mąż powiedział:,, Jak niedziela tak na sucho?". Wczoraj na grilu w miarę grzeczna byłam jednak za tydzień w sobotę na weselu będę jeść i tańczyć ile dusza zapragnie. W końcu brat raz w życiu ślub bierze i okazja wielka aby świętować.
Witam w ostatni dzień cudownego weekendu :) W piątek choroba już odpuściła bawiliśmy się wieczorem, sobotę spędziliśmy z mężusiem całą sam na sam z tysiącem różnych tematów. Dzisiaj pojechaliśmy ze znajomymi do Ojcowa, było bardzo sympatycznie, a przed chwilą odebraliśmy z dworca Młodego. Szkoda, że jutro znowu trzeba iść do pracy no ale cóż wszystko co dobre szybko się kończy...
Przynoszę sałatkę caprese i bagietkę czosnkową i życzę wszystkim miłego wieczoru :)
Dzień dobry. Przychodzę otworzyć na oścież okna bo piękna pogoda, zostawiam zimnego arbuza dla chętnych. Idę pobujać się w fotelu bo bardzo mi źle... Pokłóciłam się dzisiaj ostro z szefem, tak bardzo że aż polały się łzy. Niby wyciągnął pierwszy rękę ale najgorsze jest to, że wiem, że będzie jeździł po innych punktach i obgadywał na każdym zmieniając wersję wydarzeń. Ehhh, ręce mi opadają jaki on czasem potrafi być egoistyczny i podły... Spokojnego wieczoru życzę, sobie również.
Cóż Agniesiu, szefowie mają nad nami tę przewagę, że nawet jeśli nie mają racji, to i tak ich zawsze jest na wierzchu. Ja też miałam kiedyś z szefem nieprzyjemną rozmowę, przy której nie wytrzymałam emocjonalnie i rozpłakałam się. A on zareagował jak ostatni dupek. Powiedział, że moje łzy nie robią na nim żadnego wrażenia i że tym nic nie osiągnę! Kompletny idiotyzm! A co do mijania sie z prawdą, to szefowie mają ogromny talent w tym kierunku niestety
Witam wszystkich...
Mysha, wiem, jak się czujesz... Ja co prawda odeszłam z lekkim uśmiechem, nad jego dziwnym i godnym pożałowania zachowaniem, ale szkoda mi było pracy.... A szczególnie współpracowników.... Za to ten nowy nie będzie miał lekko... A ja mam teraz sporo wolnego czasu....znaczy - wakacje. Może do jutra mi żal przejdzie....
Jak pusto tu i cicho, Nikt dzisiaj nie zaglądnął. Towarzystwo sie urlopuje, odpoczywa, a reszta zaiwania jak motorki i nie ma czasu na pogaduchy. Trudno. Wypiję herbatkę w samotności, pokołyszę się w sławetnym fotelu i przygotuję papiery do jutrzejszej pracy. A jakby kto jednak zajrzał, to zostawiam pudełeczko ptasiego mleczka (niestety ze sklepu). Nie chcę, żeby mnie kusiło w domu - dietka.
Pozdrówki na dobranoc :))
Posuń się, ja też klapnę. Jak wstałam o 6.30 tak dopiero teraz siadłam sobie. Cały dzień na nogach, praca, basen, zakupy itp. Jestem wykończona. Przynoszę mozzarellę z pomidorkami i wodę z cytryną. Spokojnej nocy.
Witam w gorące przedpołudnie :) Temperatura bardzo wyskoa ale słońca nie widać. Może się to jeszcze zmieni. Dzisiaj oczywiście wolne, w planach dzień pielęgacji :), muszę skoczyś po jakieś owoce a wieczorem z koleżanką na kawkę. Jeszcze 1,5 tygodnia i urlop :) co prawda tylko tydzień bo z drugiego zrezygnowałam bo ciężko strasznie w firmie by było ale za to we wrześniu idę na 2 tygodnie. I może uda nam się wtedy skoczyć do mojego kochanego Zakopanego. Póki co żyję odliczaniem do 12 lipca, ostatnia dniówka :)
Otwieram szeroko okna, zostawiam kawkę z mlekiem i życzę pięknego dnia.
Matko, no przecież, że sierpnia. Zakochana jestem jakaś dzisiaj strasznie :) Na zakupach dzisiaj miałam wspaniałą historię. Poszłam sobie obejrzeć jakąś torebkę i krótkie spodenki, takie jeansowe. Ceny mnie zaskoczyły, bo ceny króciusieńkich spodenek takie jak długich spodni. Zgłupieli. Torebki jak tanie to brzydkie, jak śliczne to ceny dosyć wysokie. Machnęłam ręką na torebkę ale na spodenki się uparłam. Już weszłam do ostatniego sklepu w naszej Agorze, przymierzam spodenki, oczywiście coś mi tam nie pasuje, taka zrezygnowana ubieram spódniczkę, zapinam a tam mi zamek się rozjechał. Coś mi mówi, zostaw zamek i idź do domu ale oczywiście musiałam chcieć go naprawić i sru... cały zamek się rozwalił a był taki dosyć długi, majcioszki mi wychodziły :D W torebce mam wiele rzeczy ale agrafki czy szpilki ani widu. Naciągnęłam jakoś bluzkę, dobrze że miałam ze ściągaczem i do następnego sklepu. A tam w progu przywitała mnie śliczna spódnisia po cudownej przecenie. No musiałam kupić :) Pierwszy raz to ciuch wybrał mnie a nie ja jego. Normalnie bym jej nie wzięła ale w tej sytuacji nie miałam wyjścia. Jeszcze przed samym wyjściem ze sklepu wyleciał mi telefon z ręki. Bateria w jedną stronę, klapka w drugą a sam telefon w trzecią. Jak ostatnia pierdoła :) Za to spotkanie kawowe z koleżanką zamieniło się w kolację z naszymi mężami i mały spacer na dobranoc. Pora szykować się do spania bo ciężki dzień jutro przede mną. Spokojnej nocki :)
jestem...!!!....
przyczłapałam się.....super jest mieć dom,bo w domu fajnie chłodno,a w bloku to już niekoniecznie...ale dzisiaj u mnie w ogrodzie ,w miejscu od wschodu,teraz zacienionym jest w tej chwili 34 stopnie....a ja pół dnia w kuchni przy tortach....mam siostrzyczkę z cholestaza w szpitalu i biegam codziennie z obiadkami z diety wątrobowej-bo to moja młodsza siostrzyczka...i nosi pod serduszkiem mojego chrześniaka....i ją kocham przeogromną miłością siostrzaną...to jak mam nie ganiać z obiadkami w upał?....
ogłaszam,że po mojej przeprowadzce....rozwiązał się worek z zamówieniami na torty...nie ma dnia,żebym nie piekla dla kogoś....
a moje nerki.....łupie mnie...łupie.....ale nie leżę i nie umieram....wolę coś robić....
przyniosłam cały pakiet(12 sztuk) zmrożonego leszka.....wodę mineralną z lodem i miętą i sałatkę caprese.....aaa..mam jeszcze chłodnik o0górkowy(też zimny)...bo pić się chce...a jeść niekonieczkie...
do miłego wszystkim...:) buziaki
jezeli chdzi o Saarland sero lata a jesien a ze duszno to co innego :P
Pozdrowienia z Dzikiego Zachodu. Pogoda cudowna. Koń jeszcze nie padł pod moim lekkim ciężarem. Obejrzałem dziką zwierzynę, zjadłem parę indiańskich dań / ciekawe gdzie się nauczyli robić ruskie pierogi/ Poprowadziłem dyliżans, strzelałem z łuku i do tego zaliczyłem jeszcze wiele innych atrakcji. Na koniec za to wszystko wysłali za mną list gończy ale nagroda tylko 5000 dolarów. Zdjęcia po powrocie.
Zapraszam do zwiedzenia Dzikiego Zachodu w Zieleniewie/ przedsionek Kołobrzegu/.
Czekam na propozycje nowego Startu 2012/11
Widzę, ze bawisz sie na całego i świetnie! Ale musiałeś nieźle narozrabiać, że list gończy Cię ściga Przyznaj się, zdemolowałeś saloon, czy napadłeś na szeryfa?
Witam niedzielnie :)
Jakoś mniej czasu posiadam odkąd nie pracuję, ale się poprawię.....za tydzień jakoś, bo w środę wyruszam na wschód Polski, na Podlasie i nie będę miała...czasu ;-)
Dzisiaj wróciłam z gór...zmęczona, ale zrelaksowana i wyciszona :) Kocham swoje góry...
Lajan, dobrze że już jesteś :), a w przyszłym locie może być o wspomnieniach wakacyjnych, o wyjazdach, o zmieniającej się pogodzie, o lodach ( tych zimnych ), o klimatyzacji, o wiatrakach i może o kwiatkach...
pusto tu i cicho, mało kto zagląda, kawiarenkowicze nie mają czasu, a gości też nie widać. Rozumiem to świetnie - ja też wpadłam na malą chwilunię i zaraz zmykam. W nocy trochę popadało, przez co powietrze jest super, ale obawiam się, że to dugo nie potrwa, na termometrze już 20stopni, a dzień dopiero co wstał.
Popijam kawusię, nasze stworzonka spragnione pieszczot towarzyszą mi od samego wejścia. Słodkie małe. Nakarmię, wygłaszczę i znów zostaną same na gospodarstwie.
Aromatyczna kawka zaparzona, przyniosłam też śmietankę dla chętnych.
Pogodnego poniedziałku!
Witam wtorkowo :)
Pootwieram okna i tlenu trochę wpuszczę do kawiarenki..., można się już zaciągać powietrzem ;-)
Piłam wczoraj ze Ślubnym pyszne wino, przegadaliśmy pół nocy i bardzo przyjemnie było, a później wino wpadło na pomysł wyjazdu w Góry Świętokrzyskie..., bo jeszcze mnie tam nie było :)) I trzeba będzie teraz znaleźć wolny łikęd.... ;-)
Witam i ja :) Po wczorajszej nocnej burzy dzisiaj delikatne ochłodzenie ale przynajmniej da się normalnie oddychać. Po ostatnich wydarzeniach jestem już tak zmęczona, że często popołudniami padam na jakąś godzinkę. Oj czuję, że ten tydzień urlopu to będzie mało.
Lenko wiem o czym mówisz, my z mężusiem od kilku tygodni mamy takie "szczere" weekendy kiedy siedzimy i gadamy pół nocy, o swoim życiu, marzeniach, obawach. Od tej pory muszę powiedzieć, że lepiej się rozumiemy. Jednak rozmowa między najbliższymi jest najważniejsza. Mam nadzieję, że nigdy tego nie stracimy.
Mysha, nie stracicie.... My ze Ślubnym od kilkunastu lat spędzamy noce na rozmowach ( i to nie tylko o starych Polakach ) i jeszcze nam tematów nie zabrakło.... Najczęściej są to nieplanowane pogaduchy ;-). Jeżeli potraficie ze sobą tak spędzać czas i sprawia Wam to przyjemność, to tak zostanie...z małymi przerwami oczywiście, bo nie da się zarywać wszystkich nocy przez ileś tam lat ;-)
Dobry wieczór!
Wróciłam. Rozdziewiczona :) Bałtyk zaliczony. Zarąbałam ważną sprawę, bo blisko był Lajan gdzieś tam a namiary zostały w domu. Wróciliśmy w sobotę, ale Bob jak zobaczyl laptop, to ciężko się było przepchnąć, zresztą nie było nawet czasu.
Nad morzem było pięknie, pogoda nawet nawet, inne szczegóły później. Idę spać, bo jutro do pracy a chce mi się jak cholera (przepraszam).
Lajan - przyjrzałam się teraz Twojemu avatarowi i jeśli powiesz, że w niedzielę 29 lipca (pogoda deszczowa) byłeś miedzy 13 a 14 w aquaparku w Kołobrzegu to chyba się spotkaliśmy. W szatni stał koło mnie facet, który kogoś mi przypominał, a ten avatar utwierdza mnie, że to był gośc podobny do Ciebie! Ja byłam z małym facecikiem, czyli Bobem, bo większy facecik, czyli Mąż był w przebieralni. Byleś tam?
Bonieś - jutro Ci odpiszę, ok?
Dobranoc! Postaram się wpaść jutro :)
Witaj rozpustna kobieto . Gdzie jeszcze nie straciłaś dziewictwa ? Może ze mną w Świętokrzyskie pojedziesz ? A Bobusiowi podobała się największa piaskownica w Polsce ? ;-) I jakim cudem Lajan był z Tobą w damskiej szatni ?
Witaj, niestety, to nie byłem ja. Nie chodzę na ten basen bo mam dość kąpieli u siebie /54kąpiele/ , masaż podwodny, hydromasaż, kąpiel perełkowa, kąpiel w CO2, basen solankowy, gimnastyka. Patrzę kiedy mi płetwy wyrosną. Jeszcze do 14.08 pobyt tutaj, mam już dość CHCĘ DO DOMU !
Witam środowo,
no, zaczyna się zapełniać nasza Kawiarenka, jak miło! Nawet Ci, co jeszcze hen w świecie zaglądają.
Lajan, Ja bym się z Tobą chętnie zamieniła, bo nigdzie nie wyjadę na urlop, a Ty już masz dosyć kąpieli perełkowych i masaży. Jak to mówią, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma :))
Aloalo, na spkojnie. Co do pracy - rozumiem. Teraz od nowa trzeba się rozbujać i wejść w ten rytm, a głowa jeszcze pełna wakacji...
Lenka, Mysha, szczęśliwe kobiety, gdzieście znalazły takich partnerów? Jak Was czytam, to na myśl przychodzą mi stare filmy, On i Ona wpatrzeni w siebie, zakochani, właściwie nikt więcej nie jest im potrzebny, sami sobie wystarczają... Myślałam, że to bajki, ale widzę, że życiem pisane. Pięknie dziewczyny, niech ta idylla nigdy się nie skończy
Na razie tyle. Mam do napisania pracę i prakykę muszę odbyc, jeszcze nie zaliczyłam semestru a tak mi sie nie chce za to brać...
Miłego dnia!
Dzień dobry!
Przyszłam odbudowac Kawiarenkę, bo się zapadła na sam dól strony prawie! Może to po tych strasznych ulewach i burzach? :)
Pierwsze moje pytanie brzmi - gdzie jest Smakosia?! Zaczynam się martwić, czy Ktoś ma z Nią kontakt? No chyba, że ten urlop z Połówkiem taki długi to ok.
Bardzo się cieszę, że w szatni to nie byłeś Ty, Lajanie, bo bym się chyba pochlastała, że miałam Cie tak blisko i się nie skapnęłam, że to Ty. Ale mielibyśmy spotkanie nie? W strojach kąpielowych hihi.
W skrócie, wczasy były fajniste, pensjonat super, pogoda znośna, opalenizna u Męża afrykańska u mnie skandynawska, Boba ugryzła osa i plazę powalił ryk cierpiącego dziecka, Bob wsadził stopę między pale i plażę powalił ryk cierpiącego dziecka, Bob przekopał pół plaży, polubił też taplanie się w wodzie (zimne to takie, brr hehe), droga na plażę wiodła wśród dziesiątek sklepików, stąd też przyjechaliśmy z większym ładunkiem do domu, płynęłiśmy statkiem w Kołobrzegu, bez zadyszki :))) pokonalismy 218 schodów morksiej latarni i 218 z powrotem oczywiscie, zachwyciliśmy się ogrodami Hortulus, jedliśmy półmetrowe zapiekanki i gofry pierońsko dobre, udało mi się nie przytyć, Męzowi się nie udało, Bob przeżył na powietrzu i lodach i trzech łyżkach zupy i tak upłynął tydzień i musieliśmy wpakować gnaty w długą podróż do odmu i do dziś mnie łupie w kręgosłupie. Koniec :)
Komuś herbatki? Wody? Kawę musiałam rzucić. Chodźta ludziska pogadać :)
Nie chcecie gadać? Trudno, poczekam :)
Zapomniałam napisać, że mój strój kąpielowyw kosmicznej cenie zakładałam prawie każdego dnia, czyli nie powiem, ze koszt się zwrócił, ale nie został zmarnowany :) Przyznałam się także Mężowi do tego, ile z aniego zapłaciłam, jak widać, skoro jestm i piszę to znaczy, że żyję, to znaczy, że Mąż ma dobre serce.
Na moment wyznania kwoty wybrałam najodpowiedniejszą chwilę, czyli Jego powrót z delegacji tak zaraz po, bo wtedy kocha mnie najmocniej, bo wiadomo. No i założyłam to moje cudo i pytam, czy się podoba, oczywiscie, ze się podoba i dobrze, że sobie kupiłaś. Więc ja mruknęłam, że jakby znał cenę to może mówiłby inaczej, wiec On zapytał ile? A ja na to a ile byś dał, wiedząc, ze nie było tanio. No i Mąż wymienił kwotę o 50% mniejszą i ja poczułam strach... Ale przecież tęsknił za mną to mnie nie zabije, myslę, więc kręcę głową, że wiecej. Oczy mu nieco się otworzyły i wtmienił kwotę wyższą, ale gdzie mu tam było do ostatecznego wyniku. Więc, żeby złagozić szok, poweidziałam, ile kosztowął przed rabatem, na co Mąż słodko jęknąl "ja pier..." i ja tu szybciutko podałam cenę, któą zapłąciłam faktycznie co było znacznym złagodzeniem cierpienia. Potem jeszcze tam coś napomnknęłam, ze nie piję, nie palę i w ogóle, ale już to nie było konieczne aż tak bardzo :)
Pobujam sie do 15 w foltelu Myshy i spadam :) Lenia mam.
No to zdążyłam :) Pobujam się z Tobą. Dzisiaj wolne, jeszcze tylko 2 dniówki i urlop :):):) Wyspałam się dzisiaj nawet nawet. Co prawda obudzili mnie śmieciarze przed 7 bo byli sprzątać gruz wyrzucony z remontowanego mieszkania. Ja rozumiem, że nie wszyscy mogą się wyspać i niektórzy już machają łopatami przed 7 ale kurde drzeć się przy tym tak nie musieli, jednak niektórzy to tylko na siebie patrzą, no ale trudno, grunt, że później udało mi się jeszcze przydrzemać :) Machnęłam już zakupy, prezent urodzinowy dla koleżanki mam. Przynoszę na obiad michę lodowej z warzywami i kurczakiem. Zaraz się biorę za małe porządki, chcę zmienić pościel, machnąć podłogi i upiec jagodzianki i malinianki :) Pranie jedno ściągnąć, drugie zawiesić, przygotować mięsa na obiad dla mężusia no i taki to mój jak zwykle wolny dzień :) Wczoraj coś zaczęło mnie w kościach łamać ale w odpowiednim momencie wzięłam gripex i na szczęście pomogło. Dobra, zmykam do roboty :)
Przyszłam i ja. Może załapię się na sałatkę, bo jestem strasznie głodna, a nie mam nic lekkiego na szybko. Właśnie wróciłam od lekarza, ale nie było wizyty. Podobno z mojej winy. Okazało się, że godzina się zgadza, ale na badanie byłam umówiona na wczoraj Nie mam pojęcia jak to się stało, głowę dam, ze to miał być 9.08. Cóż trudno, choć tak naprawdę to jestem zła, bo będę się musiała od początku stresować, a tak miałabym to już za soba.
Nie chce mi się nic szykować dla samej siebie. Chłopaki pojechali do ojca, nie będzie ich tydzień, chata wolna, trzeba porobić to, czego się nie da przy dzieciach. O nie, nie! NIe myślę wcale o grzeszeniu :)) Mam na myśli wywalenie wszystkich rzeczy, które nie używane gniją po szafach, ale z sentymentu trudno ich się pozbyć. Rozumiem, ja sama też chomikuję pierdoły- zawsze się może przydać.
Fajnie Olu, że jesteście zadowoleni z wyjazdu, mam nadzieję, że Bob już nie cierpi, ugryzienie osy boli przez kilka dni. Mnie w poniedziałek też spotkała ta wątpliwa przyjemność i do dziś mam czerwony placek i dziurkę po żądle. Ale już nie boli, tylko trochę swędzi.
Co do Smakosi, nie odzywa sie już dawno. Sprawdziłam wpisy - ostatni z 21lipca, gdzieś wyjeżdżała z Połówkiem, pewnie odpoczywają gdzieś na Malediwachal albo na Kostaryce Coś mi się też kojarzy jakieś wesele, ale nie wiem, kiedy to miało być. Jest nadzieja, ze wkrótce wróci nasza Smakosia i przestaniesz się martwić.
Agni, mnie kiszki marsza grają, a Ty takie zapachy wpuszczasz? Pachnie ciastem z malinami, ło matko, nie wytrzymam. Uciekam z resztą lodowej, kto nie zdąrzył jego strata
Pa!
Aloalo,gdzie zdjęcia?
Pozdrawiam wszystkich. Jeszcze parę dni i do DOMU !!!!
Wybieram się znowu na Dziki Zachód. Te pierogi.... i kroma chleba ze smalcem..... rozkosz dla podniebienia.
Halo, jest tam kto?
Zimno, wietrznie, deszczowo, wpadłam się ogrzać i pogawędzić, może kto zajrzy... Kawusię już piłam, na lody za chłodno, przydałoby sie coś mocniejszego Niedawno pożegnałam gości, dawno się nie widzieliśmy i tak żeśmy trochę powspominali stare, dobre czasy jak to się było młodym, odważnym, człowiek się mało zstanawiał, dużo robił ( czasami bezmyślnie ) ale to było fajne. Od tych wspominek lekko mi zaszumiało i nabrałam ochoty na drinka,takiego z dawnych lat (nawet założyłam wątek :) )
Lajan jak zwykle nawiedził nas bardzo porannie, od razu widać, że ma we krwi zryw do pracy i nawet na urlopie nie wyleguje się do południa. Jak tam wypad na Dziki Zachód? Lajan, musisz sobie kupić ogromny kapelusz, nie wiem, czy kowbojski wystarczy, raczej wieeeeeeelkie sombrero, zebyś za bardzo nie zmoknął. Kurczę, a może nie zmókł?
Szkoda, ze nie ma z kim pogadac, idę szukać swojego drinka. Ciao!
Halo! Jo tu je :))
Nie mam drinka, ale za to pyszną tartę z nadzieniem z mascarpone i jagód - miodzio, zapraszam chętnych do konsumpcji.
Dziś mam sobotę z serii tych, których nie lubię. Bo skończyłam sprzatnanie dopiero przed godziną. A lubię skończyć szybko rano i mieć święty spokój, Ale tak to jest, jak się d... nie chce ruszyć z łóżka, potem zakupy, potem obiad, potem ciasto, potem dopiero ścieranie kurzy i zmywanie podłóg, jeszcze naprawiłam lawetę w międzyczasie. Serio. Taką z lego, ale jednak :)
Że też kurde, nie dojechaliśmy na ten Dziki Zachód, a reklamę widziałam
A posiedzę sobie trochę. Mąż wpadł wczoraj po południu a rano już wypadł i wróci dopiero za trzy tygodnie! Jak ja to wytrzymam?!
Lajan - specjalnie dla Ciebie :))
Smakooooosiaaaaa!!!!!
Idę się pobujać, to może znowu Myshę ściągnę :) I Resztę Bandy :))
To fakt. Mysha ma niesamowity instynkt jeżeli idzie o jej fotel, jak tylko ktoś w nim siedzi, zaraz się zjawia . W tym meblu na pewno są jakieś czujniki zainstalowane, mówię Ci :))
A jak :) Mam takie pager, reagujący na ciężar :P Ja przychodzę z kawą bo niedawno wstałam :D ale te rozmowy męczące. Ludzie jak się cieszzę, jeszcze jutro dniówka i 8 dni urlopu :):):)
Wiedziałam, że z tym fotelem jest coś nie tak, dlatego rzadko się w nim sadowię!
Jak to dopiero wstałaś? To w nocy też te męczące rozmowy prowadzisz? A co do jutra, też idę do roboty niestety, może Ci będzie raźniej
Na dziś chyba skończę, odezwę się może jutro wieczorem. Trzymajcie się!
P.S. Nieobecni urlopowicze, może któregoś dnia zajrzycie na chwileczkę, dajcie znać o sobie choć tycio, tyciuteczko, choć jedno słóweczko, jak to robi nasz brat z Kołobrzegu :)) Niektórzy naprawdę poważnie się martwią (patrz: Oleńka), a inni też troszkę.
Dobrej nocki.
Skoro widziałaś, że z nim coś jest nie tak, że wręcz ściąga innych to właśnie powinnaś częściej z niego korzystać :) Co do rozmó to wiesz, zaczynają się późnym wieczorkiem więc kończą się też często gęsto nad ranem :):):)
witam z rana
upału może nie ma, ale duchota jakaś w kawiarence, zatem wrota otwieram, niech się wietrzy...
kawę parzę, ciastka stawiam, drożdżowego nie podam, bo się wstydzę, choć smaczny gniotek...
ogórki konserwowe zrobione, obiad gotowy, nawet włosy ufarbowane, jak ja to wszystko zrobiłam nie wiem, a słonko świeci, może na leżak wskoczę....zapowiada się ładny dzionek...miłego zatem, następny niech wrota zamknie, bo przeciąg jakiś i ciastka wywieje :D
Udało mi się wcześniej skończyć, w razie czego jestem pod telefonem, więc wpadłam do Kawiarenki na latte macchiato z wielką pianką. Przewietrzyło się już wystarczająco, zamknę okienka, bo jakoś chłodno sie zrobiło. Słoneczko nieśmiało wygląda zza chmur,chyba już dziś nie pogrzeje za mocno.
Czarny Kocie, Twoich ciastek nie ma nawet śladu, nie sądzę, żeby wiatr je wywiał, bo na dworze wyjątkowo spokojnie, Faworek i Koralik też nie daliby rady. Podejrzewam, że w międzyczasie ktoś tu zaglądał i łasuchował, tylko się nie przyznał
Witam serdecznie w pięknym okresie zwanym urlopem :) W końcu :):):) Wczoraj oststnia, baaardzo ciężka dniówka, wyjątkowo dużo roboty było na do widzenia. RAno musiałam jeszcze podzwonić po dziewczynach bo oczywiście szef mi się musiał wtrącić w ustalone przeze mnie dniówki i o mały włos w jeden dzień jeden punkt nie byłby obstawiony odpowiednią ilością osób. Ale na szczęście już wszystko załatwione. Teraz sobie siedzę, wyspana i popijam kawusię. Za chwilę idę jeszcze na małe zakupy, dokupić parę rzeczy na wyjazd.
Idę się pobujać w fotelu. Miłego dzionka :)
jestem i ja.....nie odzywałam się bo czasu starczało mi jeno na czytanie Waszych wpisów.....wciąż urywa mi się telefon...i była cała masa perturbacji rodzinnych...
moja młodsza siostra była w 36 tygodniu ciąży....okazało się,że ma cholestazę ciążową i leciałyśmy na łeb,na szyję do lekarza ponawiać próby wątrobowe...potem z wynikami do innej przychodni...nazajutrz z powrotem do tej wcześniejszej przychodni po skierowanie do szpitala....ze skierowaniem odsiedziałyśmy swoje 5 godzin na izbie przyjęć i we wtorek w ubiegłym tygodniu wreszcie ją przyjęli na oddział....a że wątroba ledwo zipała...to ja latałam do szpitala z obiadkami dieto-wątrobowymi...piekłam jej chlebek....i znowu z obiadkami....
aż do piątku 3 sierpnia....
wtedy to...o godz.17.40 na świat przyszedł przez cesarskie cięcie mój ukochany chrześniak-Szymon....
i ja znowu z obiadkami...do tego szpitala...i do siostruni...i do chrześniaka....
w międzyczasie dzwonią ludzie i torty zamawiają......
więc ja pieke zamiast odpoczywać....i piekę.....w tę sobotę dowoziłam na wesele 5-piętrowy tort angielski-malowałam lukrem królewskim i temperowaną czekolada wzorki z szablonów na poszczególnych pietrach...i róż z czekoady plastycznej wylepiłam cały ogromny bukiet....i dowiozłam tort...:)
i teraz znowu odbieram telefony-zamówienia mam już do połowy września i wciąż ktoś dzwoni lub pisze....
stęskniłam się za Wami...wszystkimi:P
kto się jeszcze urlopuje-niech wypoczywa i cieszy się z tego:) a kto już po urlopie...cóż-w kawiarence też miło...
przyniosłam na osłodę rurki z kremem,całą paterę winogrona z ogrodu i miseczkę borówek....aaa.z borówkami to ja mam jeszcze tartę na kruchym spodzie....i zimnego browara mam:)(zalecenie lekarza-minimum pół litra piwa dziennie)
na razie....
Witajcie poniedzialkowo i urlopowo
Tak tak, jeszcze ciagle jestem na urlopie. Najpierw spedzalismy go na wsi kolo Bialegostoku gdzie bylo wesele a potem po gdzes 9 dniach ruszylismy przed siebie. W planach byly Mazury i kajaki, ale pogoda nagle sie "zwiesila" i jak uslyszelismy o tych gradobiciach i wichurach, to zatrzymalismy sie nad Biebrza. Ech, piekna ta nasza Polska jak...nie wiem co. Znow zrobilismy od groma kilometrow i kazdego dnia cos nas zachwycalo. Zakladam, ze mnie bardziej, bo Polowek juz zaczal przewracac oczami, kiedy enty raz slyszal te moje ochy i achy Ze wzgledu na zalamanie pogodowe stwierdzilismy, ze wracamy do domu, ale tutaj akurat tez zrobilo sie jakos szaro wiec dlugo nie myslac zaproponowalam Polowkowi, ze zabiore sie z Nim na tydzien do Dusseldorfu. To byl strzal w dziesiatke, bo dzieki temu mamy jeszcze mozliwosc przedluzyc troche nasze wspolne "urlopowanie". Tak wiec od soboty kursujemy od rana do wieczora i cieszymy sie wolnoscia. Jutro smigamy na caly dzien na rowery. A od srody Polowek pewnie wroci do pracy wiec tradycyjnie zrobie sobie spacery nad Ren i zerkne na resztki przecen. Moze trafie na jakies buty? Do domu wroce w sobote, bo w poniedzialek trzeba bedzie smigac do pracy.
Wybaczcie, ze sie nie odzywalam. Kiedy bylismy na wsi, to lacze internetowe mielismy bardzo cieniutkie. Sygnal slaby i wiecznie nam przerywalo polaczenie a potem gdy bylismy kazdego dnia gdzie indziej, to juz zwyczajnie brakowalo nam czasu na komputer.
Odkrylismy przeurocze miejsce noclegowe nad Biebrza. Nie mam na mysli wystroju wnetrza pokoju czy domu ale okolice w jakiej on zostal postawiony. Cisza taka, ze az uszy bolaly. Dookola las a z drugiej strony pola i zero domow przed oczami. A wystarczylo przejsc 2,5 km i juz sie bylo przy Biebrzanskim Parku Narodowym. Bedziemy chcieli tam pojechac w przyszlym roku. Kajaki wypozycza gospodarz domu wiec wszystko jest na wyciagniecie reki.
Zaraz zerkne do aparatu Polowka i moze znajde jakies zdjecia z tamtych rejonow (bo swoj aparat zostawilam w domu).
No to tyle - tak na szybko jesli chodzi o fotki. A! Wesele bylo udane. Faktycznie obylo sie bez rajstop Pogoda dopisala. Moja przypadkowo kupiona sukienka budzila zainteresowanie. Mowiono, ze przypominam "barwnego motyla". Ladnie to brzmialo wiec bylam cala dumna Wybawilismy sie z Polowkiem tak, ze gdy wrocilismy do domu, to sie okazalo, ze moje buty nadaja sie juz do wyrzucenia. Jemu zas (nie wiedziec jakim sposobem) calkiem wyszla wkladka i zatrzymala sie na swojej koncowce. nie wypadla tylko dlatego, ze przesuwajac sie schowala sie pod nogawka. Jak to w domu zobaczylismy, to o malo nie popekalismy ze smiechu. Zrobilam nawet zdjecie. Pokaze Wam innym razem, bo jest w moim aparacie.
Fajnie byc znow w Kawiarence i moc Was usciskac Jeszcze tylko przytule Faworka i Koralika i zmykam. Juz godz. 20-ta a my jeszcze nie jedlismy obiadu. Dzis jakis zwariowany dzionek. Zaraz cos sobie zmontujemy na szybko. Do tego rozane wino i troche odpoczniemy przed jutrzejsza wyprawa rowerowa.
Dobrej nocy. Usciski dla wszystkich
Hej ho,hej ho! Zguba się znalazła!
Miło Cię widzieć Smakosiu, ak to dobrze, że sie odezwałaś! Serce rośnie, gdy sie czyta Twoje opowieści wyjazdowe, a zdjęcia cudowne! To Połówek robił? Z powodzeniem możecie sprzedawać jako pocztówki. Cieszę się, że jesteście zadowoleni z urlopu, życzę, by ta reszta wolnego, która została była jeszcze ciekawsza i równie radosna :))
Hope, gratuluję chrześniaka! Niech rośnie zdrowo i będzie pociechą dla rodziców i chrzestnej matki.
Podziwiam, tort 5-cio piętrowy? Uwielbiam oglądać takie cudeńka, mam nadzieję, że zrobiłaś zdjęcia tego giganta? Bardzo Cię proszę, wstaw je tutaj albo na swój profil. :))
Mysha, szczęśliwa urlopowiczko, doczekałaś się. Nie wiem, jakie tam synoptycy przewidują pogody na najbliższy czas, ale liczę, ze tam, gdzie się wybieracie będzie słonecznie i gorąco. Życzę udanego wypoczynku i samych ekscytujących wrażeń :))
Wybaczcie,ze tak krótko, ale padam ze zmęczenia, a przede mną jeszcze kilka dniówek.
Pozdrowienia dla wszystkich, którzy tu zaglądają. Spokojnej nocki!
Dzień dobry!
Ja tylko na sekund pięć!
Smakosiu - dobrze, ze się odezwałaś, bo ja juz chciałam listy gończe za Tobą wysyłać! Co ja nerwów przez Ciebie straciłam! :)
Hope - gratuluję siostrzeńca!
Wszystkich Was pozdrawiam i spadam. Ide na ścięcie. I na farbowanie.
Lenak - a Ty co za wagary urządzasz?
Paaaa!
ja tez na chwilkę wpadłam.....wydałam już tort ze spidermanem,tort lalkę i tort z hello kitty....do skończenia mam jeszcze pupę w stringach,tomka na torach i tort łóżko-bo są na jutro do wydania...
Dzisiaj odwiedziła mnie moja panna młoda z soboty od tego 5cio piętrowego torta,oddać podstawę i podziękować-nie została ani jedna porcja torcika,tak wszystkim smakował:) i dostałam wódeczkę weselną..
Po południu przyjechała kolejna panna młoda,tym razem z siostrą i zamówiła 4-piętrowy tort na 22 września...
na 25sierpnia mam tort w kształcie bębna...ale nie takiego jak ma dobosz....to ma być bęben konkretnych rozmiarów.....
a do końca września mam całą masę "drobnych" urodzinowych i jubileuszowych torcików....
w moim nowym domu mieszka mi się super:) ogród ładny,tylko trawę trza kosić bo wciąż rośnie:P ale od tego jest Połówek.....pięć pokoi...taras....i cisza...spokój...chociaż to centrum miasta....
przyniosłam kruche babeczki z kremem i owocami....i piwo mam:P bo ja całkiem poważnie stosuję się do zaleceń lekarskich:P
witam świątecznie w środku tygodnia....przylazłam z kawą,ale tu pusto i cicho-nikogo nie ma:(
zostawiam więc kawulca i biszkopt z kremem,truskawkami i galaretką i wracam do swoich tortów...
miłego dzionka:)
Witajcie po długiej nieobecności.
Zwierzaczki głodne bo od dwóch dni nikt ich nie odwiedził. Okna otwieram żeby wpadło troszkę świeżego powietrza.
Pozdrawiam Wszystkich bardzo ciepło:)
Witaj Agulek, miło Cię widzieć
Wydaje mi się, że Lajan zaczął nowy Start, dlatego tu nikt nie pisze, choć ten nie został oficjalnie zamknięty. Oto link http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=502822&post=502822
Pozdrawiam :))