Cześć! Od razu przyznam, jestem nowa na tym forum. Ale chciałam Was zapytać, bo mam rozterki ostatnio. Czy korzystanie z tych wszystkich gotowych pulpetów, gołąbków i tak dalej, to na prawdę oznacza, ze się jest złą matką? ostanio mąż mi zarzucił, że mogłabym coś sama ugotować... ale ja już nie mam siły. A te danie nie są takie złe mi się wydaje jak się coś tam doprawi...
Mąż też ma rączki dwie i pewnie oboje pracujecie w takim samym zakresie. Dania gotowe nie są takie złe, jednak powinno się je traktować jako rodzaj awaryjnego obiadu. Umiejętność gotowania jest przydatna nie tylko ze względu na zdrowie, ale i zasobność naszej kieszeni, która tak szybko nie pustoszeje, gdy gotujemy ze świezych sezonowych produktów! A więc:
1. posłuchaj męża
2. również zapędź go do kuchni
:)
Dziękuję Ci bardzo za radę. Z zapędzeniem męża do kuchni, to raczej nie mam szans. Nigdy nie gotował, i chyba tego nie zmienię. Moją rolą jest zapewnić rodzinie obiad.
ale próbuję przygotywać zdrowie jedzenie, na prawdę! Staram się na przykład przygotowywać makarony z warzywami, które znajduje tutaj w przepisach i inne smaczne rzeczy, ale dla mojego męża i dzieci z resztą też, musi być obiad z mięsem i ziemniakami. A tylko schabowe mi wychodzą, no i da się je szybko przygotować. Po pracy już nie mam siły na przygotowywanie gołąbków, mielonych na różne sposoby.
Przez 5 lat mieszkaliśmy z moją Mamą, która przyzwyczaiła rodzinę do pysznych obiadków. Ja nie jestem w stanie jej dorównać.
No ale rozumiem, że nie mam wyboru. Muszę próbować dalej. Ale szkoda, że to tak dużo czasu zajmuje i przez to mniej spędzam czasu z dziećmi niż bym tego chciała.
Wiec małymi kroczkami... dzisiaj coś zrobię, jutro gotowiec, za jakis czas znowu sama pokombinuj... powoli, jak dojdziesz do wprawy, zobaczysz, że nie jest to wcale takie pracochłonne... a czasem można pokombinować, coś zrobić na zapas, zamrozić.
Dobrze chłodząca lodówka wiele przechowa... np. ciasto na pizzę.. przygotowujesz na noc, siup do lodówki, wracasz z pracy, wyciagasz wyrośnięte, wałkujesz, zostawiasz do rosnięcia, szybko machasz sosik, coś na sos wrzucasz i masz domowa pizzę i wiesz co w niej jest ;)
Nie, nie jestes złą matką, ale takie jedzenie nie wyjdzie wam po prostu na zdrowie. Ilość konserwantów, którą sobie fundujecie...sztucznycyh dodatków smakowych, soli, tłuszczu...
A dzieciaki możesz wziąć do pomocy :) Dzieci uwielbiają pomagać w kuchni. Spędzicie razem czas na przygotowaniu posiłku i beda miały frajde... hmm o ile są w odpowiednim wieku ;)
Daj sobie czas pomału tak jak koleżanka radzi. Może zacznij robić obiady wieczorem kiedy dzieci śpią albo w między czasie między zabawami. W końcu jak się mięsko dusi nie trzeba nad nim stać i pilnować. Czas przygotowania pulpetów z dodatkiem proszków z torebki nie różni się od wymieszania mięsa i przyprawami jajkiem. Widzę że masz troszkę mało chęci i nastawienie troszkę nie takie. Musisz dać rodzinie i sobie czas na zmiany. Zacznij od rzeczy prostych od karkówki czy innych mięs jak lubią a z czasem zacznij wprowadzać inne potrawy.Może na początek zamiast makaronu z warzywami zrób makaron z mięsem kurczaka. Zmiany muszą być pomału. I pomyśl może warto robić zupy z wkładką mięsną lub dania jedno garnkowe są proste. i głowa do góry i powiedz sobie że UMIESZ POTRAFISZ I przede wszystkim że CHCESZ. Nie zniechęcaj się marudzeniem rodzinki zmiany są czasem trudne ale z czasem wychodzą na dobre.
Wg mnie korzystanie z gotowców nie oznacza, że jesteś złą matką, chociaż zdrowe to na pewno nie jest. Nie zadręczaj się, rozumiem, że masz dużo pracy (każda z nas chyba ma ;) i po powrocie z pracy nie masz siły wchodzić do kuchni, dlatego zacznij od małych kroczków. Wejdź do kuchni w weekend, wypróbuj kilka przepisów, traktuj to jak zabawę. Nie wyjdzie - trudno, próbuj to zrobić po swojemu, wg swojego smaku, a dzieciaki i mąż niech CIę dopingują i Ci pomagają. :) I rób dania na kilka dni - kotlety, zupy, zapiekanki, makarony, strogonowy. Mnóstwo tego jest.
Karolino, będąc w ciąży z pierwszym synem dostałam od męża książkę "W oczekiwaniu na dziecko", tam poza wszystkimi poradami ciążowymi był jeden rozdział poświęcony temu jak nie zwariować mając maleńkie dziecko i chcąc jakoś normalnie prowadzić dom. Otóż przeczytałam tam między innymi cudowną poradę - korzystaj z mrożonek (np. mieszanek warzywnych - po co stać i obierać, a potem kroić skoro można tylko wrzucić z torebki), jeśli masz trochę czasu przygotuj jedzenie na zapas i zamróź - do dziś z tego korzystam, a dziecię już prawie pełnoletnie :)
Sporadycznie korzystam z "gotowców", bo jak czytam ich skład to nie jestem zachwycona ;)
Jak robię gołąbki, to na 3 obiady - jedną porcję zjadamy, 2 do zamrażarki. Gulasz - do zamrażarki, nawet mielone zamrażam, nie wspominając o pulpetach, kurczaku itp. Przy moim trybie pracy z reguły w tygodniu mam 1/2 godziny na przygotowanie obiadu - tyle ile gotują się ziemniaki :) do tego jakiś "zapas" z zamrażarki i jazda. Zapasy uzupełniam przeważnie w sobotę.
Robię też zupy z tzw. "wkładką", czyli przeważnie na udku z kurczaka, gęste i sycące. Można je przygotować dzień wcześniej i tylko następnego dnia odgrzać, przeważnie smakują nawet lepiej. Z zup "konkretnych" świetna jest gulaszowa, zbójnicka albo bogracz.
Poza tym na pewno wiesz, że nikt z nas nie urodził się mistrzem kuchni i wszystko przychodzi z czasem.
A jeśli chodzi o dzieci to należy je zachęcać do wspólnego gotowania, przynajmniej w przyszłości będą sobie umiały same coś ugotować.
Karolinko,przygotowuj obiad z dnia na dzień,np.mięsko uduś wieczorem,a jak przyjdziesz z pracy to tylko dokończ i wszyscy będą zadowoleni.Ja tak robie i jest ok.A mąż no cóż mój też nigdy nie gotował i lubi tylko kuchnię wtedy gdy jest coś smacznego.....pozdrawiam i życzę smacznego....!!!!
Ktoś chyba kupuje te gotowce, jak są w sprzedaży, kilka razy też kupiłam klopsiki w słoiku, ale to dawno i powiem Ci, że nawet po doprawieniu czułam ten zmywakowy dla nich smak. Więc wcale się nie dziwię że im to nie smakuje.
Zamiast stać codziennie przy garach, zaproś męża i dzieci na rodzinne sobotnie gotowanie i zróbcie sobie zapasów trochę.Kup więcej łopatki, zmiel ją i zrób trochę pulpetów w sosie pomidorowym, trochę gołąbków z ryżem i kotletów mielonych.Włóż w pojemniki i do zamrażarki, lub gotujące zapakuj do słoików, dobrze dokręć, do góry dnem i niech tak wystygną. Potem do lodówki i już masz porcje obiadowe, tak samo sprawdza się gulasz, fasolka po bretońsku.
Teraz jest zimno, gotuj więcej zup z mięsem na 2 dni, kotlety schabowe czy piersi, rozbij wieczorem , przyjdziesz z pracy o panierujesz szybko i usmażysz, możesz też wieczorem obrać ziemniaki, nic im się nie stanie , jak będą stały w zimnie do następnego dnia.Surówka to szybka piłka, też możesz zrobić na dwa dni, tylko nie przyprawiaj sosem całej , a pokrojoną włóż do lodówki lub chłodne miejsce.
Musisz sobie to wszystko jakoś sprawnie zorganizować i jak jest taka możliwość , niech rodzina Ci pomaga, a nie sama wszystko robisz.
MR a Ty nie zastanawiałaś sie nad książką porady perfekcyjnej Pani dumu.;)
Nic dodać nic ująć z Twojej wypowiedzi. Sama bardzo często tak robię jak napisałaś. Kupuje np 1,5 kg łopadki i robię pulpety mielone i np. gołabki bez zawijania na obiad. Mrożę i mam na inny dzień obiad jak znalazł. Zupy można gotować na 2 dni a jak człowiek nie ma czasu to raz na jakiś czas polecam nie dania słoikowe a wyroby garmażeryjne z polecanego źródła.
Aggusiu, nie będę pisać żadnej książki:)Tutaj napisałam , bo sama tak robię i to własnie ułatwia mi życie:)
Napisz książkę takie rady są bardzo cenne dla kobiet:) poważnie Ci piszę
Daj spokój,:))) za leniwa jestem na pisanie książki.
ja popieram- książka na temat podawania, dekorowania itp. Dla mnie jesteś mistrzem pomysłowości w kuchni, chętnie podpatruję. Pomyśl MR:)
Gotowce kupuję bardzo rzadko, ponieważ uzależniłem się od gotowania :)
Wracam z pracy po osiemnastej i prawie codziennie coś przygotowuję, np. przedwczoraj od 19 do 23 gotował się wywar z porcji rosołowej i włoszczyzny. Wczoraj po pracy ciasto na naleśniki, pół godziny postało, a w międzyczasie pierś z kurczaka w kostkę, sól, pieprz, czosnek w proszku, tymianek i do lodówki. Naleśniki na patelnię, pieczarki pod nóż w ćwiarteczki, cebulę w piórka. Dzieciom naleśniki na talerze do tego cukier do posypania lub dżem do posmarowania i niech się obsługują :) Cebulę na patelnie następnie pieczarki potem mięso i gotowy farsz nakładam do naleśników plus pokruszony ser Lazur i gotowe krokieciki odsmażam. Dziś i jutro będą z poniedziałkowego wywaru żurek i szczawiowa.
Zdaję sobie sprawę, że ten czas mógłbym spędzić z moimi dziećmi i kobietą ale coś za coś. Córka (7lat) czasami przygotowuje coś razem ze mną jak ostatnio sos do spaghetti, stała przy rondlu i mieszała, mieszała i za cholerę nie chciała oddać łyżki. I tak dwie godziny oczywiście z przerwami, a że kolację zjadła o dziewiątej... wiem, może niezbyt zdrowo (sami jadamy późno), ale uszy się tak trzęsły, że aż miło. Więc jeśli chodzi o zdrowie to wolę niezdrowo przez to, że jem później niż niezdrowo, przez to, że jem gotowce naszpikowane chemią.
Czas, który mógłbym z Nimi spędzić nadrabiamy sobie później, przy stole, przy kolacji, która przygotowania przezemnie - faceta(!) - kiedy widzę jak pałaszują, smakuje jeszcze bardziej :)
Dopisano 12-12-07 15:59:48:
Pomocnica :)
Dziękuję Wam bardzo! Jesteście wspaniałe. Aż się wruszyłam, bo nie sądziłam, że dostanę aż tyle dobrych rad od serca. Czuję się na prawdę podbudowana! Nie wiem jak mi wyjdzie z zachęceniem rodziny do wspólnego gotowania ale na pewno to co do mnie napisałyście bardzo mi pomogło!
Dziękuję raz jeszcze i dziękuję wielkiemużarciu, że są tutaj tak dobre duszki, które wspierają, nawet tych niezdolnych jak ja!
Karolino i pamietaj o tym czy gotujesz sama czy starasz się rodzinie zapewnić obiad i kupisz jakiegoś gotowca to NIgdy nie jesteś złą matka ani zoną :):):)
Jesli masz male dzieci to wiecej mają radości jak się z nimi godzinę pobawisz, niż z ulepionych własnoręcznie pierogów. Nic na siłę, gotowce też są dla ludzi. Na przykład dobre są sosy pomidorowe Lubelli. dodaejsz pokrojone i podsmażone mięso albo wedline, gotujesz makaron i już jest obiad.
A ja się wolę z dziećmi godzinę mniej się pobawić, a nalepić im pierożków żeby zjadły smaczne i domowe jedzenie, zawsze w tym czasie może się z nimi pobawić mąż. No cóż, jednemu smakuje rosół z kostki , a drugiemu rosół z kury:)
Zgadzam się z Tobą MR.Dzieciom wystarczy,że słyszą i wiedzą mamę i czują jej bliskość,niepotrzeba koniecznie nonstop sie bawić w sytuacji gdy mamy obowiązki domowe.Bo trzeba również zwrócić uwagą na to,że dzieci będą chciały coś smacznego zjeść i trzeba o tym także pomyśleć.To naprawdę jest wszystko do pododzenia.Wystarczy chciec aby móc.
Nie wiem jak mi wyjdzie z zachęceniem rodziny do
wspólnego gotowania ale na pewno to co do mnie napisałyście bardzo mi
pomogło!
Powodzenia!
A jak mąż mówi, że nie umie gotować.... to przecież nóż w rąsi umie trzymać, zatem ziemniaczki obierze, jarzyny... pokroi - przy tym zawsze najwiecej czasu schodzi :)
Trzymaj się! Smaczengo gotowania :)
Napisz mezowi krok po kroku co ma robic, ile sztuk, ile dag, co w ktorym momencie robic, wkladac i sie nauczy gotowac, proste ;)
No wlasnie niektorym facetom trzeba rzeczywiscie napisac krok po kroku.Troche z innej beczki,bo nie o gotowaniu-szwagierka napisala mezowi,zeby wyciagnal pranie z pralki,jak sie skonczy prac,bo wychodzila do pracy,a jeszcze nie bylo gotowe.Wiec szwagier wyciagnal.Jak wrocila z pracy patrzy pranie wyciagniete,ale nie powieszone,wiec go pyta ,dlaczego-on na to,trzeba bylo napisac.I to naprawde nie ze zlej woli,ale jemu trzeba dokladnie powiedzic co ma zrobic to zrobi.Bardzo scisly umysl,pamieta rzeczy,jeszcze ze szkoly,regulki itd,ale jesli chodzi o prace domowe,oczywiscie zrobi tylko wlasnie bardzo dokladnie i szczegolowo trzeba mu napisac
Ja jeszcze zostawiam kartke w takim miejscu zeby maz zauwazyl, czyli monitor komputera :)))
ja też mam taki sposób :) smutne ale prawdziwe... piszę swojemu dokładnie, ale niestety mężczyźni czasem naszego języka nie rozumieją, a my ich :)
Nie jestes zla matka tylko leniwa matka. Zawin rekawy i zacznij od czegos prostego.Twoja mama byla wystarczajaco dlugo z wami zebys podejrzala co robi i jak robi, wiec wykorzystaj ta wiedze, a zaoszczedzisz pieniadze i rodzina bedzie happy
Nie jestes zla matka tylko leniwa matka. Zawin rekawy i zacznij od czegos
prostego.Twoja mama byla wystarczajaco dlugo z wami zebys podejrzala co robi i
jak robi, wiec wykorzystaj ta wiedze, a zaoszczedzisz pieniadze i rodzina
bedzie happy
Nie jestes zla matka tylko leniwa matka. Zawin rekawy i zacznij od
czegosprostego.Twoja mama byla wystarczajaco dlugo z wami zebys podejrzala co
robi ijak robi, wiec wykorzystaj ta wiedze, a zaoszczedzisz pieniadze i
rodzinabedzie happy Nie jesteś leniwą matką. Dzieci nie umrą jak raz na
jakiś czas zjedzą cos z półproduktów. Staraj się gotować
proste rzeczy i nie zmuszaj się do gołąbków czy innych potraw.
Ewentualnie po prostu domagaj się pomocy, mąż tez ma dwie ręce i potafi
pokroić mięso na gulasz na przykład
Nigdy nie kupuję gotowych pulpetów, gołąbków czy czegoś w tym rodzaju - wiem jakie mięso tam dają więc nie polecam. Zrobienie klopsów czy pulpetów to naprawdę nie jest wielka sztuka i nie zabiera aż tyle czasu a wiesz co jesz. Moim zdaniem - a szczególnie dla dzieci - te potrawy są okropne, w smaku, jakości itd. jeśli naprawdę nie masz czasu rób większe ilości np w weekend zamroź i masz swoje. Tez niekiedy nie mam czasu albo mi się po prostu nie chce ale jednak zmuszam się i robię swoje klopsy, pulpety, gołąbki, kotlety, makarony pod rożną postacią, gulasze, lecza , zupy, wiele jest potraw łatwych szybkich i smacznych.
Dokładnie ....
Też nigdy nie kupuję czegokolwiek gotowego...staram się robić potrawy szybkie ,mało pracochłonne,niedrogie i w miarę efektownie podać ...obiad często gotuję na dwa dni a zdarza się ,że i trzeci dzień czasami ktoś coś jeszcze dojada ...
Na wż jest mnóstwoooo takich przepisów wystarczy poświęcić jakiś dzień -spisać je lub wydrukować lub zapisać ....
Dokładnie .... Też nigdy nie kupuję czegokolwiek gotowego...staram się
robić potrawy szybkie ,mało pracochłonne,niedrogie i w miarę efektownie
podać ...obiad często gotuję na dwa dni a zdarza się ,że i trzeci dzień
czasami ktoś coś jeszcze dojada ... Na wż jest mnóstwoooo takich
przepisów wystarczy poświęcić jakiś dzień -spisać je lub
wydrukować lub zapisać ....
Nie osądzam tutaj Karoliny ...czy jest dobra czy zła,czy jest leniwa czy nie...myślę tylko ,że przyzwyczaiła się do zrobionych przez mamę obiadów ...i teraz sobie trochę nie radzi ...znam w swoim życiu parę osób,którym "pomagała" w dorosłym życiu mama ....gdy jej zabrakło nie potrafiły sobie same poradzić ....ciężko im było .
Ostatnio bardzo czesto gotuje zupy na dwa dni, drugie danie juz staram sie aby bylo codziennie inne, ale roznie to wychodzi :)))
No właśnie ...mam podobnie ...wszystko zależy ile mam czasu :) w tygodniu :)
Ja ostatnio też zacząłem gotować wywar na dwa dni z tym, że na dwie różne zupy :)
Karolina ..dasz radę ...pomalutku dojdziesz do wprawy ....tutaj na Wż jest dużo fajnych przepisów ,korzystaj z nich ! ...A i na pewno znajdziesz dużo osób,które Ci tutaj pomogą ! ...pozdrawiam :)
Szczerze powiem nigdy w zyciu nie jadlam gotowych rzeczy oprocz flakow ale one tez nie byly ze sloika, powiem tez ze chyba nigdy nie podalabym takiego obiadu zwlaszcza dzieciom. Ja tez pracuje ale nie codziennie wiec moze mam wiecej czasu, ale nawet jak pracuje to mam dla rodziny obiad. Albo gotuje dzien wczesniej, albo robie cos szybkiego ale zawsze sama. Patrzac na takie gotowe rzeczy przychodza mi na mysl te wszystkie "ulepszacze" ktore z nimi przychodza i wole po prostu tego nie jesc. Ja rozumiem ze od czasu do czasu mozna zjesc "gotowca" ale dla mnie bylaby to ostatecznosc.
Dzis np pracowalam ale po pracy ugotowalam zurek z kielbasa i jajkiem i mialam z dnia wczesniejszego nalesniki ze serem ktore odsmazylam na masle. Jutro tez pracuje ale juz w planach mam rybe smazona do tego ziemniaki , w czasie gdy ziemniaki beda sie gotowaly bede miala wystarczajaco czasu zeby zrobic surowke z czerwonej kapusty.
Ja rozumiem ze pracujesz i masz malo czasu a czasem i checi ale tak jak pisaly poprzedniczki mozesz robic "hurtowo" i potem mrozic albo po prostu gotowac na dwa dni. Troche checi i bedzie dobrze.
Może nie jesteś złą matką, ale, mówiąc oględnie, trochę Ci się nie chce... Pamiętaj, że dania gotowe są konserwowane chemicznie. Po co serwujesz rodzinie tablicę Mendelejewa? I czy ugotowanie obiadu ze świeżych produktów jest w dzisiejszych czasach problemem? W sklepach dostępne jest wszystko, czego dusza zapragnie. Jedzenie przyrządzone w domu jest zdrowsze, smaczniejsze i znacznie tańsze. A przede wszystkim wiesz co jesz. Powodzenia!
Może nie jesteś złą matką, ale, mówiąc oględnie, trochę Ci się
nie chce... Pamiętaj, że dania gotowe są konserwowane chemicznie. Po co
serwujesz rodzinie tablicę Mendelejewa? I czy ugotowanie obiadu ze
świeżych produktów jest w dzisiejszych czasach problemem? W sklepach
dostępne jest wszystko, czego dusza zapragnie. Jedzenie przyrządzone w domu
jest zdrowsze, smaczniejsze i znacznie tańsze. A przede wszystkim wiesz co
jesz. Powodzenia!
Najlepiej wszystko zwalić na brak czasu i jeść gotowce, ale jak ktoś lubi to niech je::)
Najlepiej wszystko zwalić na brak czasu i jeść gotowce, ale jak ktoś lubi
to niech je::)
Na wszelki wypadek mam ugotowane wcześniej i zamrożone gołąbki, fasolkę i 2 x 4 porcje lazanii. Więcej wszelkch wypadków nie przewiduję :) Nie żywię rodziny gotowcami :)
Moglam sie podpisac pod Ciebie, rowniez tak mam :)))
Też staram się swojej rodziny nie żywić gotowcami, ale niestety nie dysponuję dużą zamrażarką, która pomieściłaby zapasy na wszelki wypadek ;) Dlatego też zdarza mi się czasami ugotować coś z pół-produktu ale uważam na to co kupuję :)
Moja rodzina nie jest tak duża, żeby w jednej szufladzie zamrażalnika nie pomieścić 3 zapasowych obiadów. Nie lubię mrożonek, nie smakują mi, ale też zdarza mi się np. rozchorować, wtedy katuję mrożonką rodzinę :) Gotowe zdarza mi się kupić ciasto francuskie.
Nie zawsze wszystko jest konserwowane chemicznie, trzeba
tylko czytać uważnie etykiety. A co do gotowania to nie zawsze jest na to
czas
Zamiast czytac wszystkie etykiety w sklepie, czas mozna wykorzystac na gotowanie w domu ;)
Szczerze to nie znam takich produktow, moze podzielisz sie informacjami. Ja w kuchni nie uzywam juz nawet wegety, kostek itp
Zamiast czytac wszystkie etykiety w sklepie, czas mozna wykorzystac na gotowanie w
domu ;)
Zamiast czytac wszystkie etykiety w sklepie, czas mozna wykorzystac na gotowanie w
domu ;) Szczerze to nie znam takich produktow, moze podzielisz sie
informacjami. Ja w kuchni nie uzywam juz nawet wegety, kostek itp
Wystarczy spojrzeć na skład przy okazji zakupów i jeżeli coś nas zainteresuje to kupić, żeby mieć w pogotowiu. Chyba lepiej mieć w zanadrzu coś do czego można jeszcze dołożyć swoich składników i mieć smaczne i pożywne danie, niż zamawiać np. pizzę na obiad gdy akurat nie mamy czasy na gotowanie?
A co do produktów to ostatnio natknęłam się na nowość Lubelli - Szybko z Patelni, wg producenta bez konserwantów i wzmacniaczy smaku, więc czasem warto poświęcić chwilkę na przeczytanie składu produktu przy robieniu zakupów ;)
Nowość z Lubelli może i bez konserwantów i wzmacniaczy jest ale i tak odbiega smakiem od "normalnego" jedzenia ....
Chyba lepiej mieć w zanadrzu coś do czego można jeszcze dołożyć swoich składników i
mieć smaczne i pożywne danie, niż zamawiać np. pizzę na obiad gdy akurat
nie mamy czasy na gotowanie? ;
U mnie w zamrazalce zawsze jest zapas dan jednogarnkowych (fasolka, bigos itp itd) mam tez jakies kluski ziemniaczane lub pierogi. I staram sie zeby bylo, aby rodzina mogla zjesc. Miesko tez dla mnie nie problem rozmrozisz szybko i z warzywami udusic w piekarniku. A szczerze to pizzy moje dzieci nie jedza na obiad.
No dobrze, bardzo fajnie, że masz zapas dań w zamrażarce, ale nie każdy dysponuje dużą zamrażarką i pewnie nie każdy mrozi zapasy :) A dla tych, którzy talentem kulinarnym nie grzeszą przyda się mieć coś na szybko na wszelki wypadek :)
Wydaje mi sie, ze moja zamrazalka jest mala, ma tylko dwie półki. Nie miesci sie duzo ale po pare pojemnikow zapasów (przewaznie po lodach, margarynie) zmiesci sie. A talentu nie potrzeba do mrozenia zapasow jedzenia, bardziej checi :))) Powiem szczerze ze robiac dania jednogrankowe (fasolka bigos strogonow) specjalnie robie wiecej zeby wlasnie byl ten zapas.
No talent do mrożenia to ja mam: kiedyś mroziłam wszystko co się dało :D Gorzej z tym kulinarnym :)
Po co mrozić, jak można gotującą potrawę wsadzic do słoika dokręcić , do góry dnem i niech wystygnie.Potem do lodówki i niech czeka w kolejce na obiad:)Robię tak fasolkę po bretońsku, różne zupy, kapuste młodą , bigos, gołąbki i co sie da:)
Ile trzymasz takie sloiki w lodowce? Moze zrobilambym tak na wakacje, sadzisz ze 3 tyg bedzie ok i nic sie nie stanie z tym? Mam lodowke podrozna wiec nie bedzie problemu z przewozem.
Może możesz zamówić jedzenie na wynos. Jeśli weźmiesz jakiś obiad domowy, to będzie i lepszej jakości niż gotowe pulpety i smaczniejsze.
A mąż pomyśli, że sama ugotowałaś :)
Może możesz zamówić jedzenie na wynos. Jeśli weźmiesz jakiś obiad
domowy, to będzie i lepszej jakości niż gotowe pulpety i smaczniejsze. A
mąż pomyśli, że sama ugotowałaś :)
Jest taki dział (albo był : kuchnia dla leniwych ) nie znaczy to ,że uważam Cię za leniwą ! :)
Jest tam jednak wiele przepisów ,które są tak skonstruowane ,że naprawdę robi się je tak jakbyś pstryknęła palcami ,zawsze znajdziesz tam przepisy pomysłowe, dla zapracowanych mocno, ( jak ja )
Kupienie gotowców to jeszcze nie przestępstwo .Gotuj potrawy smaczne alee raz na powiedzmy 2 dni .
Bazy do wielu przepisów są takie same ,potem doprawić dodać inne dodatki i Tadam ! masz super potrawę w 10 min :)
Czytaj forum ,tam jest skarbnica wiedzy doświadczonych kuchareczek i kucharzy :) I pytaj ,pytaj i....pytaj :)
Daj sobie spokój nie każdy musi być alfą i omegą. Dawno, dawno temu jedna osoba cięgle mi dogryzała,że co to za gospodyni jeśli makaron kupuje w sklepie, jak mu nagotowałam swojskiego makaronu z 3 kg mąki to go musiał przez tydzień wpiep.... i więcej słowa na ten temat nie powiedział nikomu. Jesteś dobrą matką i niech się cieszą że głodni nie chodzą. Pozdrawiam.
jak mu nagotowałam swojskiego makaronu z 3 kg mąki to go musiał
przez tydzień wpiep.... i więcej słowa na ten temat nie powiedział nikomu.
Odrazu widać, że to Polak a nie np. Włoch...
dania gotowe zawieraja zbyt duzo chemii,nie sa zdrowe....
Oprócz chemii, wyczuwa się tam taki zmywakowy posmak.
Może...nie kupuję nic takiego,stosuję tylko vegete(niestety,robiłam swoją ,ale zarżnęłam maszynkę i robota,więc zrezygnowałam),oraz wszystkie zioła-kupne-suszone,mam też w doniczkach świeże:)nie kupuję też gotowych klusek,pierogów,staram się nawet makaron robić sama...
O dzięki że mi przypomniałaś:) Mam tępy nóz i sitko , muszę dać mężowi żeby naostrzył.
Nie zmywakowy tylko Gluta-minian nasz "kochany "
Jeśli nie była tego świadoma, to znaczy, że jest leniwa. Jeśli była to znaczy, że nie chce, żeby dzieci zdrowe były, a wtedy to zła matka jest ;) Niestety życie nie jest proste i czasem trzeba się zmęczyć dla dobra innych.
Dokladnie, ja nieraz jak wroce z pracy to doslownie nogi "wlaza mi do d..." jak to sie mowi :) ale dla dobra rodziny pomimo zmeczenia jestem w stanie wiele zrobic. Zdarzy sie ze maz zamowi dzieciom I sobie pizze, przewaznie w soboty jak pracuje do poznego popoludnia I nie zdaze nic w piatek przygotowac ale moze jest to raz na 2 m-ce. Zawsze jesli wiem ze bede pracowala I nie zdaze ugotowac obiadu to dzien wczesniej robie cos co mozna odgrzac, czasem mam cos zamrozone a czasem zdarzy sie ze maz ma ochote zrobic np kotlety ktorych wykonanie nie jest skomplikowane, do tego ugotuje ziemniaki I surowke jakas zrobi. Moim zdaniem trzeba po prostu troche checi I czasem trzeba zrezygnowac z wlasnych przyjemnosci zeby byl czas na gotowanie .
Cześć! Od razu przyznam, jestem nowa na tym forum. Ale chciałam Was
zapytać, bo mam rozterki ostatnio. Czy korzystanie z tych wszystkich gotowych
pulpetów, gołąbków i tak dalej, to na prawdę oznacza, ze się
jest złą matką? ostanio mąż mi zarzucił, że mogłabym coś sama
ugotować... ale ja już nie mam siły. A te danie nie są takie złe mi się
wydaje jak się coś tam doprawi...
a ja nie widze w tym nic złego skoro sa takie udogodnienia to czemu z nich nie korzystać
a ja nie widze w tym nic złego skoro sa takie udogodnienia to czemu z nich
nie korzystać
Karolina śledź forum - dużo się nauczysz. Pytaj. Zobacz dział dla leniwych. Czasem przygotowanie dania jest szybsze niż gotowca. Zupa, pieczeń, kotlety z kaszą, ryżem czy warzywami, dania z parowara, dania jednogarnkowe to prościzna. I nie pochłania dużo czasu. A gotowce to faktycznie świństwo i nie dziwię się mężowi. Tyle tylko, że mógłby pomóc, a nie wymagać. Mój też nie jest reformowalny. Kuchnia to mój rewir. Reszta jego.