Zastanawiam się, jak to wygląda u Was. Czy Wasze dzieci mają obowiązki i w jakim wieku są? Czy traktujecie dzieciństwom jako czas całkowitej swobody i braku jakiejkolwiek pracy czy macie podział obowiązki rozłożone także pomiędzy dzieci?
Moje dziewczyny maja po 8 lat i mają swoje małe, bo małe ale obowiązki. Muszą w każda sobotę odkurzyć mieszkanie i wytrzeć kurze, codziennie dbać o porządek w swoim pokoju, rano pościelić łóżka, wieczorem posegregować swoje ubrania do prania. Ich rolą jest też nakrywanie do stołu. Pewnie gdybyśmy mieli podwórko grabiłyby liście i podlewały kwiaty, ale niestety... :)Moim zdaniem uczą się, że wszystko się samo nie zrobi i pracę należy szanować. Mała ma prawie 3 lata jej zadaniem jest rozkładanie sztućców i układanie zabawek na miejsce.
Mają też oczywiście obowiązek przykładania się do nauki, choć nie maja obowiązku przynoszenia najlepszych stopni.
Mam syna 14 lat, który już od kilku lat ma obowiązek w sobotę odkurzyć mieszkanie i posprzątać swój pokój. Ok. 3 lata temu ( mieszkamy w bloku) doszły mu jeszcze schody na korytarzu.Wynosi śmieci. Czasem musi zmyć naczynia. Jeżeli mąż robi coś w mieszkaniu To mu pomaga. Czasem się trochę burzy, ale generalnie spełnia obowiązki. Uważam , że ręce mu od tego nie odpadną, a w przyszłości będzie bardziej samodzielny. Nie wiem , możę gdybym nie pracowała to nie miałby tyle obowiązków.
noo to ja chyba będę tą surową mamuśką - moja mała ma 2 latka i...zbiera swoje zabawki, wkłada swoje brudne ubranka do kosza na pranie, sama zanosi śmieci do kosza, sama zmywa to co rozlała na podłodze.
generalnie powiem iż w żaden sposób nie wymuszam tego na na niej, młoda sama chce wszystko robić, czasem pojawia się problem bo lubi na przykład miksować blenderem ... no i jak teściowa to zobaczyła to miałam karczemną awanturę.
Sądzę iż każde dziecko jest inne i do każdego trzeba mieć swoje podejście... jednak pewne zasady powinny być bezwarunkowo wpojone... beztroskie dzieciństwo kończy się niestety twardym lądowaniem bo mamusia nie może całe życie wyręczać dziecka.....wiem to bo ucze w szkole przedmiotów zawodowych i wiele osób niestety ma ze mną problem...bo mnie nie interesuje iż jej się tipsy połamią (16 latka ) ...nie zrobi nie zaliczy i nawet mamusia nie pomoże...bo szybciej odejde ze szkoły niż przepuszcze taka/takiego co nie umie wykonac czynności
Małe dzieci kochają pomagać, szkoda, że z wiekiem to mija :/ 2 latka sama z siebie kocha pomagać we wszystkim ale starsze bez pokazania paluchem pracy nie widzą... W związku z tym, żeby nie wyrosły na leniuchy maja stałe obowiązki. A jak za długo nic nie robią to zaraz im cos wynajdę, bo z nudów nic dobrego do głowy nie przychodzi. :)
Współczuję , rozumiem, że straciła Pani pracę na uniwersytecie, skoro uczy teraz w szkole przedmiotów zawodowych. A co z magistrantkami?
nooooooooo na całe szczęście nie......trochę po komplikowała mi sie sytuacja osobista ....i niestety musiałam podjąć drugą pracę ...........w szkole...........dodatkowo
Podobnie uczyłam swoją latorośl. Teraz nie ma problemu jeśli nawet trzeba sprzatnąc dom i podwórko.
Staram się nie obarczac jej zbyt wieloma obowiązkami, może dlatego, że jestem dużo w domu i mogę zrobic wiele rzeczy sama ale takie minimum jak zmycie garów od czasu do czasu, lub posprzątanie w sobotę swojego pokoju, łazienki i pokoju gościnnego, zmycie schodów, czasem korytarza i uprzątnięcie kostki przed domem jest bezdyskusyjne. Poza tym tak jak piszesz nauka i doraźne porządki. Reszta to już jej własna inicjatywa. Lubi czasem coś upiec, do garów szczególnego zapędu nie ma i nie zmuszam, jeszcze się w zyciu zdąży nagotowac a z głodu jakby co nie umrze. Aaaaaa teraz doszło jej jeszcze odkurzanie auta. Młoda ma 16 lat, może to nie za wiele, ale i nie mało biorąc pod uwagę ilośc nauki., w końcu czas na odpoczynek i swoje przyjemności też jej się bezdyskusyjnie należy.
Hmmmm, to jestem chyba najbardziej zwyrodniała z was. Młoda (prawie 17) robi w domu praktycznie to wszystko, co dorosła kobieta: sprząta, zmywa, nastawia i rozwiesza pranie, w zimie odśnieża, rozpala w kominku... Do tego przed szóstą rano biegnie ze swoim psem na spacer a wieczorem na drugi, a niekiedy trzeci - z moim psem :). Czasami mam wyrzuty sumienia, że może za dużo a potem sobie mówię sobie, że tylko jej to na dobre wyjdzie. Uczy się jak każdy i biega na dodatkowe zajęcia. Nigdy nie powiedziała "nudzę się".
Oczywiście te wszystkie rzeczy to nie tylko i wyłącznie jej obowiązek. Do pracy była zaganiana od małego, żeby wiedziała, że nic w domu się samo nie robi. Oczywiście wtedy miała inne obowiązki: kurze, śmieci, segregacja rzeczy do prania.
Moja obecnie 18-letnia córka od przedszkola wdrażana była do domowych obowiązków. W zasadzie potrafiłaby poprowadzić dom. Nie powiem, że zawsze chętnie sprząta, gotuje, zajmuje się bratem. Ostatnio na mój tekst, że jak ja miałam 18 lat, to moja matka nie wiedziała co to sprzątanie odpowiedziała, że jej koleżanki nadal nie wiedzą, co to sprzątanie. A zajęć pozalekcyjnych trochę ma. Podobnie wychowuję młodszego 6-latka. Nie mówię o obowiązku nauki. Ale jego pokój to jego sprawa. Jak sobie nie posprząta, to nie może zaprosić kolegów. I nie ma "pomiłuj". Ja mogę mu pomóc, ale to on wykonuje pracę. Poza tym pomaga np. wyjmować naczynia ze zmywarki, podlewać kwiaty (biedne kwiaty....), rozwieszać pranie, układa swoje ubrania w szafce. Lubi układać buty w szafce w przedsionku. Oczywiście, najbardziej rwie się do tego, do czego jest za mały. Uważam, że obowiązki w domu to szkoła życia i zaradności.
Moja latorośl bardzo dużo jeździ po kraju. Do jego obowiązku należy kupować w "terenie"po buteleczce ciekawego regionalnego piwa i dostarczać go ojcu (czyli mnie)
No tak, tobie to już pewnie prawo jazdy zabrali.
Bardzo słusznie postępujesz. Najważniejsze to skutecznie egzekwować aby dzieci robiły to do czego są zobowiązane. Uczysz je życia po prostu....
Tak szczerze, to nie wymagałam. Miałam mało czasu , pracowałam do 18 , przed 19 byłam w domu i nie chciałam żeby te godziny były wyliczaniem co córka zrobiła a czego nie. Mogę jednak powiedzieć, że osiągnęłam pedagogiczny sukces, bo Młoda dość szybko przejęła opiekę nad psem. Z czasem zaczęła pomagać w sprzątaniu, ba od gimnazjum jak przychodziłam miałam zawsze odgrzany obiad. Jako licealistka nieraz sama z siebie proponowała i że ugotuje i gotowała obiad Teraz Młoda u siebie na stancji jest samodzielna, w każdym razie potrafi ugotować, uprać i posprzątać. Jest jedna rzecz w której nam za nic nie pomoże, choćby nie wiem co, działka organicznie nienawidzi grzebania się w ziemi. dla niej jest to koszmar i nie zmuszam jej . Nie narzucałam jakiegoś grafiku obowiązków, po prostu samo wyszło . Myślę, że jak dzieci widzą, że matka jest zabiegana i nie ma czasu żeby usiąść i wypić spokojnie herbaty, to same z siebie starają się jej pomagać.
Nie mam ciśnienia to się przyznam na zawalenie dziecka obowiązkami, ale.... każde moje dziecko ma obowiązki i uważam że wpajanie obowiązkowości od małego to podstawa dobrego wychowania
starszy 15 l - sprząta swój pokój, odkurza cały dom, oczywiście kosi trawę, pomaga w pracach przydomowych itd. dodatkowo jego obowiązkiem jest zająć się młodszym bratem, zostać z nim, nakarmić go i położyć spać jak jest taka potrzeba (czasem się tak zdarza), nie mam z tym problemów, ani on nie ma - ostatnio obowiązkiem jest wyczyścić toaletę..... tak ! bo za chłopaków zawsze mama myje - a potem nie wiedzą jak się za to zabrać nawet :)
maluch 4 lata, ma obowiązek sprzątania po sobie zabawek, rupieci (najlepiej razem z mamą) , oczywiście po rozebraniu wieczornym przed kąpaniem sam wkłąda ubranka do kosza........, uwielbia pomagać mi w kuchni, kroić, lepić, jak każde dziecko- ale to raczej forma rozrywki niż obowiązek
Dodam tylko, że moje dzieci od maleńkości są uczone porządku w domu, mój syn nastolatek nigdy nie zostawia brudnych ubrań w pokoju, zawsze wszystko ląduje w koszu...nie wyobrażam sobie sytuacji, jak niektóre matki sprzątają brudne skarpetki i gacie po swoich synach i mężach rozrzucone po pokoju - u mnie to się nigdy nie zdarzyło, każdy ma zdrowe ręce i może sam po sobie sprzątnąć ubrania
Nie przesadzam z obowiązkami....dzieciństwo rządzi się swoimi prawami, teraz dorosłe życie jest bardzo cięzkie i stresujące - syn ten starszy wczoraj wyszedł z domu o 7.45 - wrócił po 16.00 zjadł obiad i pojechał na trening - wrócił o 20.00 i zasiadł do nauki, położył się spać o 23.15 - więc na obowiązki nie ma zbyt wiele czasu