Kochani !
Czy odczuwacie ,że jesteście szczęśliwi , zadowoleni , spełnieni . Odczuwacie poczucia szczęścia , takiego zwykłego wynikającego z ... chwili tej chwili , tego momentu w życiu ?
Jak to jest u Was ... czy w sercu i umyśle troska , obawa o pracę , zdrowie , finanse , dzieci .. itp. ... )
Czy taki stan jest w ogóle osiągalny niezależnie od naszej sytuacji .. Jak myślicie ?
Ja powiem tyle: niezależnie od tego, jak mnie tu odbieracie jestem szczęśliwa i czuję się spełniona. A największa w tym zasługa mojego Męża i Przyjaciela.
Stan jest osiągalny jak najbardziej. Parę lat temu byłam tak bardzo szczęśliwa, że wydawało mi się, że to jest niemożliwe i pewnie tryśnie owy czar, a ja umrę śmiercią tragiczną.
Troska o najbliższych, finanse, to naturalna kolej życia, ale wbrew temu potrafię coś urwać dla siebie czasami...
Szczęście to.....świadomość, że jest się potrzebnym, że....kochasz i kochanym jesteś. A że niekiedy w kąciku cichutko szlochasz...cóż.....życie nie je bajka;) Tak, jestem szczęśliwa!
A ja mam wrażenie, że jeszcze trochę i cos z sobą zrobię , z kazdej strony masa problemów, po prostu żyć mi sie odechciewa:(.chyba nawet piernika nie upiekę w tym roku
Każdemu się czasem coś wali na głowę. A nie jest prawdą, że nieszczęścia chodzą parami - one chodzą całymi stadami. U mnie, kiedy coś się posra, staram się znaleźć coś bardzo pozytywnego wokół mnie i tego się trzymać. Zepsuła się pralka, lodówka i odkurzacz? No i ch**, ważne, że zdrowi jesteśmy.
Gabi - trzymajcie się razem i wspierajcie - to najważniejsze. Wszystko inne powoli się naprostuje! Uśmiechnij się, będzie lepiej. :) A piernika i ja nie upiekę. Lepiej ci?
Osiągalny stan mimo wszystko! Choć się wali i pali- nie pozwolę już sobie na zwątpienie w moje życie i szczęście. Jestem choleryczką, wrzaskunem ale umiem cieszyć się z drobiazgów i dostrzegać szczęście, które mnie otacza. Mam kilka talentów, kilka osiągnięć, 3 zdrowych dzieci, które napawają mnie dumą, chłopa, który aż za bardzo mnie kocha, kilkoro sprawdzonych przyjaciół. Mi wystarczy fajny krajobraz,"kocham cię mamo", ładne buty, dobra kawa, kilka słów wyszeptanych do ucha, przez które się rumienię, dobre wyniki...
Tak naprawdę to jestem szczęśliwa wtedy, gdy wszystkich mam w domu, ponieważ jestem bardzo nadopiekuńcza.W tej chwili gdy to piszę, nie jestem szczęśliwa, bo moja mama jest znów w szpitalu i bardzo się o nią martwię:(
Mam swój własny wymarzony dom, kochającego męża, kochane i zdrowe dzieci i fajne zwierzaki, powinnam się cieszyć, ale uśmiech powróci na moją twarz wtedy, gdy będzie z nami moja kochana mama.
Moja mama też w szpitalu i bardzo się martwię.
Oby jak najszybciej. Trzymam kciuki za obie mamy!
Myślę, że taki stan jest po części zależny od osobowości. Są osoby, które wolą mieć problemy, bo wtedy "coś się dzieje", jak problemów nie mają to sobie szukają.
Ja poza codziennymi troskami, wkurzeniami i załamkami widzę jeszcze moją super rodzinkę, to że "jakoś idzie", że jest w miarę przyzwoite zdrowie, a to mnie cieszy. A przede wszystkim umiem cieszyć się małymi sprawami, czego wszystkim życzę.
Myślę, że wszystko zależy od tego w jaki sposób postrzegamy każdą sytuację, tzn. czy szklanka jest w połowie pełna czy w połowie pusta ;-)
Ja czuję szczęście kiedy siedzę na tarasie mojego domu i patrzę na ogródek, który nie jest może jakiś wielki czy wspaniały, ale poświęcamy mu z mężem trochę pracy i czasu i po prostu miło jest popatrzeć jak wszystko pięknie rośnie i kwitnie. Zimą zawsze mi tego brakuje...
Lubię także rozmawiać z moimi dziećmi i tu nawet najkrótsze chwile dają całą masę szczęścia. Rodzina to wielki dar...
Szczęście to... kiedy marzenia stają się rzeczywistością.
To też poczucie bezpieczeństwa i spokoju.
Szczęśliwa. . . .bywam:)))Nie jest to stan permamentny.Najczęściej z powodu dzieci moich,cudnych klonów naszych,ponieważ coraz bardziej widzę na jakich fajnych ludków wyrośli,ile fajnych idei im zaszczepiłam i jakie to ciepłe człowieki powyrastały:)Bywam szczęśliwa niezmiernie gdy moim przyjaciołom się wiedzie,gdy zdrowie posiadają wszyscy mi bliscy i chodzą z rogalikiem na twarzy:))))Generalnie lubię ludzi i jakaś taka życzliwośc wobec siebie też jakoś mnie zawsze uszczęśliwia. . .Stan posiadanie niekoniecznie,życie przewrotne jest i jak to mówią fortuna kołem się toczy,więc różnie z tym bywa.Ciepło drugiego człowieka. . .tak . .to chyba to:))
Najczęściej u mnie , to odczucie takiego błogostanu . Siedzę z książką przy kawie i nachodzi mnie właśnie takie miłe ciepło na sercu. Poczucie pełnego bezpieczeństwa.
Co do ostatniego zdania , to sądzę, że w chwilach troski człowiek nawet o tym nie myśli. Jeżeli mam głowę zajętą troską o zdrowie rodziny, przyjaciół, to wtedy nie myślę o sobie , więc takie odczucie jak dla mnie w tym momencie jest niemożliwe.
A mnie bozia czściej doswiadczaj jak bohaterów " M jak miłość". I zawsze jeste tak, że kiedy powiem, że jest zajebiście lub jestem szczęśliwa to Bozia mi pokazuje palec i ... coś się wali. Znowu się zwaliło. Więc od wielu już lat nauczyłam się być powściąliwa i nie okazywać szczęścia i radości (a to wbrew mojej naturze). Wtedy jest ok, moja rodzina jest spokojna i szczęśliwa, ale czy ja? Nie sądzę. Moje marzenia i potrzeby dawno już umarły na rzecz wszystkich dookoła. Taka prawda.
Oj, to niedobrze. Ja sobie obiecałam, że nigdy nie zrezygnuję ze swoich marzeń i potrzeb na rzecz innych dokoła. Dziewczyno, żyjesz! Coś ci się należy od tego życia. Wykrój dla siebie spory kawałek z tego tortu!
A w tym co napisałaś o pokazywaniu palca coś jest. Ja też tak kiedyś miałam. :( Parę lat temu tak mnie życie (?) pokarało, że dwa miesiące siedziałam i wyłam, poszłam na zwolnienie bo nie byłam w stanie pracować, nie mogłam dać sobie rady ze swoją żałobą... żalem, cierpieniem, którego sprawcami byli ludzie. Teraz, po 6 latach wciąż tak jest, że wspominając tamto mam szklane oczy. Ale postanowiłam sobie, że nie ma takiej siły, która by mnie złamała dopóki mam swoich bliskich. Amen.
Pamiętaj! Nie tylko rodzinie, tobie się też należy! A jeśli oni tego nie widzą i ci w tym nie pomagają, nie wspierają, nie dbają o ciebie, to daj im porządnego kopa w dupę, żeby im rozum do głowy wrócił! Pamiętaj i im przypomnij, mają ciebie jedną.
Kazdy z nas mysli o rzeczach codziennych potrzebnych do zycia to norma. A ja jestem szczcesliwa gdy pomysle i spojrze na moje cudowne dzieci kiedy sie usmiechaja mowia nowe słowa kiedy moge przytulic nie ma wiekszej radosci i szczescia jak dzieci
Miałam różne momenty w życiu i nie zawsze byłam szczęśliwa ale moje spojrzenie na życie się zmieniło od tego czasu potrafię się cieszyć najmniejszą rzeczą.Myślę,że najważniejsze jest to że,żyję ja i moi bliscy.Problemy są i będą bo to jest wpisane w ludzkie życie,ale inaczej do nich podchodzę,spokojniej i rozsądniej a to nie zaburza mojego pozytywnego myślenia.
Ja nie potrafię być szczęśliwa, gdy troski zaprzątają głowę...
Szczęśliwe chwile to dla mnie takie, gdy mam czas, nie muszę się spieszyć, nie muszę się martwić i nie muszę nic robić - robię coś, bo chcę i lubię.
ja tez wtedy kiedy nie musze isc do pracy kiedy mam posprzatane na cacy kiedy siedze odpoczywam i widze usmiech na twarzy mojego meza co ostatnio niestety tak zadko bywa tak jakos mi smutno ale mam syna ktoremu jestem potrzebna to najwazniejsze
Jakie fajne wypowiedzi ... oj tak Was lubię ..A może nasi Koledzy - Faceci coś ciekawego napiszą .. bahusie daj dobry przykład .....
... zdrowe i wesoło bawiące się dzieci ...
Kiedyś, to się nasze babcie naprały, teraz to pikuś, niech się dzieciaki brudzą,byle, były szczęśliwe, mamy pralki automatyczne, więc problemu nie ma.:)
Oj tak, lepsze brudne i uśmiechnięte, niż czyste i smutne:)
Zdrowie, fajna praca, realizacja marzeń, zdrowa szczęśliwa rodzina, włóczenie weekendowe w pidżamie z mężem, rozmowy przy kubku kako, domowe ciasto i gwarny dom ;) a chcąc mieć chwile dla siebie? Świece, lampka winka, dobre czytadło, delikatna muzyka w tle i woda z piana w wannie.. :)))
aha... I moim sposobem na odstresowanie jest... Stanie przy garach i pranie... Uwielbiam !!!!!!!!
Dawno temu myślałam, że szczęście to własny kąt (tułałam się po wynajmowanych mieszkaniach) zapłacone w porę rachunki i jeśli zostaje na spokojne życie po zapłaceniu rachunków. No i mam to wszystko,nawet więcej niż wtedy marzyłam, a jednak czegoś brak... . Cóż praca bezpieczna, ale jestem wypalona i nie daje mi radości, że chce się do tej pracy iść. Tego przez jeszcze jakiś czas nie zmienię, rodzina potrzebuje stabilizacji finansowej. A ogólnie w życiu brakuje mi do szczęście może tego porozumienia dusz, wielkiej miłości a może po prostu uczuciowo też jestem wypalona
Jestem szczęśliwa. Mam kochanego i kochającego męża, fajnego syna ,pracę w której się spełniam, tylko....... czasem mi żle, że dobrymi i tymi złymi też chwilami, nie mogę podzielić się z moją Mamą-Przyjaciółką, która zmarła 4 lata temu w wieku 55 lat. Brakuje mi Jej.
Bardzo pięknie napisałaś , ujęłaś wszystko co w Tobie .. bez patosu i wielkich słów .. Bardzo to w Tobie cenie ..Jesteś po prostu szczerą , prawdomówną a to bardzo rzadko spotykana cecha .. Pozdrawiam .. ))
Protestuję! Ja też jestem prawdomówna
Upss ... Jak śmiałam zapomniałam o Tobie .. kajam się w prochu i popiele ... ale nie nikotynowym .
no wlasnie te wypalone dusze czy da sie z nimi cos zrobic chyb juz nie a jaka szkoda ale! trzeba miec nadzieje a moze ? ja mam?
Szczęście ?
To blask , błysk , grom z jasnego nieba , zatrzymanie w czasie ... na moment ... Moment , który warto pielęgnować ...
Czy jest możliwe , gdy w sercu troska ? Nie sądzę ... Możliwe jest osiągnięcie równowagi , spokoju , zadowolenia , pewności , że prawie nic nas nie złamie ... Ale czy to jest szczęście ? Dla mnie to tylko namiastka .
Czułam to "coś" w lipcu, było fajnie, wszystko poukładane, nic tylko krzyczeć chwilo trwaj. Nie trwała. W sierpniu syn doznał kontuzji kręgosłupa, która trwa do dziś i nic już nie cieszy tak jak powinno. Mam wiele powodów by być szczęśliwą, daję szczęście innym, mniejsze lub większe, ale sama nie potrafię na razie być tak do końca szczęśliwą. Gdyby nie choroba syna wszystko, każdy dzień byłby fajny, ale nie jest. Zwykle tak mam, że jak "coś mnie unosi", to zaraz zdarza się coś, co nijak nie można nazwać szczęściem. To uczy mnie pokory. Na pocieszenie mam czyjeś słowa,że szczęście człowieka nie rozwija, szczęście rozleniwia, zatraca ostrość widzenia. Ale tak szczerze, to fajnie być czasem rozleniwionym z różowymi okularami na nosie.
Mam to samo,dlatego nie popadam w euforie, jak jestem w miarę szczęśliwa i się cieszę, to natychmiast trach, i coś się dzieje.Nie są to jakieś straszne problemy, ale zawsze problemy.Pieniądze są dla mnie na ostatnim miejscu, ważne że stać nas na opłaty, ubrania i wyżywienie.
Więcej mi do szczęścia nie potrzeba, najważniejsze jest dla mnie moje zdrowie i moich bliskich.Zawsze sobie tłumaczę , że jak będzie zdrowie, to i pieniądze się znajdą.:)
Też tak mam, a dzieli nas 860 km. I jest w domu raz na 6 tygodni. Więc największe szczęście jest kiedy staje w drzwiach po tych sześciu tygodniach i mówi nareszcie w domu. I Kiedy córka studentka, po powrocie z akademika opowiada, że koleżanki z pokoju zjadły jej gołąbki, bo w życiu takich nie jadły i zazdroszczą jej mamy. Moim szczęściem są chwile kiedy siedzimy razem przy stole, i nawet chleb ze smalcem smakuje jakoś tak inaczej.
Pięknie to napisałaś :)))))) !!!!!!!!
" Wieczna omyłka jakiej ulegają ludzie, utożsamiając szczęście ze spełnieniem pragnień " L. Tołstoj
te pragnienia mogly by sie spelnic? marzenie
To, że ktoś jest znany na całym świecie nie znaczy, że wszystko, co napisał jest mądre. Bo czym jest szczęście, jak nie spełnieniem pragnień i marzeń właśnie?!
Jeżeli zacytowałam, to znaczy, ze się z tym zgadzam :)
Chyba trudne do zdefiniowania. Podobno obecność endorfin w organizmie powoduje uczucie szczęścia. Czy mamy ich dużo czy mało zależy od czynników zewnętrznych. Super byłoby żyć cały czas w tak błogim stanie, ale czy to możliwe?
Nawet nie wiem, czy chciałabym żyć cały czas w stanie - pewnie przestałabym go doceniać.
Szczęście ?
Myślę,że to zależy trochę od naszego wieku. Czym innym szczęście jest dla malucha a czym innym dla dorosłego.
Moje dziecinne szczęścia teraz mnie samej wydają się czasem śmieszne, młodzieńcze bywały czasem głupie a te na pół dojrzałe to np. ocena dzieciaka, który który wrócił cały szczęśliwy ze szkoły bo kartkówka poszła lepiej niż się spodziewała i szeroki banan już od drzwi :). To że gdy się budzę mam komu powiedziec dzień dobry i mam po co wstac bo przecież trzeba szybciutko zrobic śniadanie, potem przygotowac obiad żeby w końcu móc np. przegrac z najbliższymi cały wieczór w karty, obejrzec fajny film lub pójśc na długi spacer choc nie zawsze się bardzo chce.
Szczęściem jest też promyk słońca nad czasem zachmurzonym domowym niebem i nadzieja, że w końcu słońce znów w pełni zaświeci.
Szczęście to...termin filozoficzny i napisano o nim tomy dzieł. To termin niemożliwy do zdefiniowania, bo dla każdego ze względu na kulture, w której się wychował i doświadczenia życiowe znaczy co innego. Myślę, że najbliżej zdefiniowania terminu "szczęście" są małe dzieci. One np powiedzą wtedy...mamusia.
Był taki psycholog amerykański rosyjskiego pochodzenia. Nazywał się Maslow. On uporządkował potrzeby ludzkie od najważniejszych do mniej ważnych.Twierdził, ze zaspokojenie ich to szczęście. A z kolei inni twierdzą, że najszczęśliwsi na świecie są asceci buddyjscy, którzy wyzbywają się potrzeb i ...są szczęśliwi ot tak z samych siebie. A prawda jest taka, że jak dotąd nikomu na ziemi nie udało się zdefiniować i określić nawet podstaw szczęścia. to termin niedefiniowalny. Ja ostatnio uśmiałam się , kiedy znalazlam nowoczesną piramidę potrzeb Maslowa dla młodzieży.....oto ona
Podstawową, najważniejszą potrzebą dla młodzieży jest teraz wi-fi)))Bez tego nie umieją żyć)))
Mnie osobiście do mojego "szczęścia" niewiele potrzeba.... Uśmiech, mądra rozmowa, głupie kawały, psikusy, które robią mi na co dzień moje internackie urwisy...czasem zwykłe ich słowo-dziękuje. To mi wystarcza do mojego szczęścia.
A co tu można uporządkować, skoro jest to bardzo subiektywne? "Uczeni" to wszystko rozbierają na czynniki pierwsze.
Nie jest subiektywne.Spróbuj nie zaspokoić potrzeby oddychania(tlenu), wody, czy jedzenia.To potrzeby fizjologiczne.Wszyscy je mają. Wszyscy też mają potrzebę miłości- małe dzieci w domach dziecka pozbawione miłości mają chorobę sierocą, kiwają się. W niektórych przypadkach prowadzi ona do skrajnych efektów, nawet do śmierci. A ta gradacja potrzeb jest potrzebna, żeby ludzie wiedzieli w jakiej kolejności np swoim dzieciom zaspokajać potrzeby.Maslow był geniuszem. Jak do tej pory nikt go nie zanegował.Nie da się.
Chodziło mi o to, że odczucie szczęścia jest subiektywne.
Oj tak.Poczucie szczęścia zalezy od naszych jednostkowych wymagań, poglądów.Masz rację. W naszej kulturze wymagamy do tego wielu czynników.A np. w biednych kulturach wystarczy...miska ryżu, czy udany seks. Czasem mysle, że jednak ci ludzie co maja tak wg nas małe wymagania są szczęśliwsi od nas,...Chyba sposobem na szczęście jest jednak ograniczanie potrzeb.
Kochani ! Czy odczuwacie ,że jesteście szczęśliwi , zadowoleni ,
spełnieni . Odczuwacie poczucia szczęścia , takiego zwykłego wynikającego
z ... chwili tej chwili , tego momentu w życiu ? Jak to jest u Was ... czy w
sercu i umyśle troska , obawa o pracę , zdrowie , finanse ,
dzieci .. itp. ... ) Czy taki stan jest w ogóle osiągalny
niezależnie od naszej sytuacji .. Jak myślicie ?