Czesc.
Temat moze sie wydawac troche dziwny jak na dziedzine gotowania, ale... Generalnie jestem gosciem, ktory jak sie za cos zabiera, lub miec (przynajmniej) jakies podstawowe pojecie o tym jak cos dziala "z tylu". A nie tylko, ze to dziala tak i tak jak sie tam nacisnie i to co sie dzieje w srodku - mniejsza z tym.
Wracajac wiec do gotowania... nie jestem kompletnie zielony w temacie, ale zrobienie omleta, nalesnika, jajecznicy, czasem lecza od swieta, lub spaghetti nie nazwal bym jak cos nawet dla sredniozaawansowanego. Wiec... chce sie zabrac za gotowanie troche na wyzszym poziomie (powiedzmy, zebym dotarl od tego amatora do intermediate ;) ) i tak jak sie zabieram za wszystko chcialem sie zabrac i za gotowanie, czyli zaczac od tych technikaliow.
Starczy gadania, do meritum. Czy ktos z was moglby polecic jakas ksiazke, lub moze strone www, oczywiscie cos najlepszego w temacie, a nie pierwsze lepsze, gdzie moge nabyc wiedze o podstawach gotowania pod wzgledem technicznym? Czego szukam to np... smazenie tlustych mies czasem nie wymaga w ogole tluszczu na patelni(olej, smalec itp), gdyz mieso samo w sobie jest tluste i z niego wycieknie tluszcz. ALE... nie mozna miesa wrzucic na rozgrzana patelnie, gdyz od razu wierzch sie zetnie, i caly tluszcz zostanie w srodku. Powyzsze tez zalezy od typu patelnii stosowanej itp, itd...
Gdyby nie Gordon Ramsey, o powyzszym nawet nie mialbym pojecia, chociaz jak juz sie o tym dowiedzialem, ma to jak najbardziej sens.
Z powyzszego mysle, ze mozecie dostrzec tego czego szukam. Generalnie technikalia odnosnie gotowania, technik (duszenie, pieczenie, smazenie, czym sie kazda rozni, na czym polega ten proces) i tym podobne.
Czy jakas dobra dusza, ktora moze ma podobnie okablowany mozg jak ja, i rowniez czegos takiego kiedys szukala przed jego/jej powazniejszym wejsciem w gotowanie, moze cos polecic?
Z gory dzieki za poswiecony czas.
Cóż mogę Ci napisać.. Technik gotowania uczyłam się w szkole gastronomicznej. Jest tego tyle,że nie da się napisać tego w kilkunastu zdaniach. Ja uczyłam się tego trzy lata w zawodówce, trzy lata w technikum i kilka lat na studiach. I kilkanaście lat doświadczenia jako gospodyni domowa. Tak się zastanawiam i myślę,że odpowiedzi na swoje pytania znajdziesz w książkach zawodowych.Chociaż w tej chwili przychodzi mi do głowy tylko jeden tytuł '' Kuchnia polska'' wydanie z lat 80-tych. Takową posiada moja mama do dziś. Zaglądałam do niej często jako dziecko. Podobały mi się kolorowe ilustracje,techniki rozbioru mięsa. No i techniki gotowania. Mogę napisać,że ta książka wciągnęła mnie w świat gotowania. Życzę Ci powodzenia .
"Kuchnia polska" to podstawa, pierwsze wydanie wyszło chyba w latach 60 ubiegłego wieku, ja mam z roku 1970, można dostać na allegro.
Ja mam 2 sztuki z 53 roku. :)
Dopisano 13-12-21 8:25:37:
Sprawdziłam i okazało się, że kłamałam. :) Z 63 roku.Ja też mam taką, ozdobną, oprawioną w płótno- po mamusi. Niestety rozpada się ze starości i używania. To praca zbiorowa pod red. Stanisława Bergera.Niestety kartka ze stopką gdzieś przepadła= zgubiła się.Kiedyś wyciągnęłam ją w obecności kilku znajomych -plastyków. Zachwycali sie nad jej graficznym wydaniem, rysunkami, grafikami, obwolutą. Chcieli tę książkę ode mnie odkupić , żeby inspirować się nimi w twórczości. Taka była klasa dawnych książek kucharskich. Nawet graficzna. Oczywiście kazałam im "spadać na drzewo")) Za nic nie pozbędę się takiej książki, choć zniszczona.
Pamiętam, że jako dzieciak siedziałam i namiętnie oglądałam w niej zdjęcia. Teraz mnie już tak nie fascynują. :) Jedną mam po babci, a drugą wysępiłam od teściowej, której nawet Kuchnia Polska w gotowaniu nie pomoże. :/ Będzie dla córki.
Witaj,nie wiem,gościu,czy "gościówo",bo w danych masz "kobieta".
No,ale mniejsza z tym.Trochę znam ten temat,bo sama uczyłam się gotować z książek.Tyle,że nie podchodziłam do tego aż tak"laboratoryjnie".Jak najbardziej uważam,że powinno się znać nie tylko techniki gotowania,ale i zasady,ale choćbyś skończył studia w tym kierunku to zawsze byłoby za mało.
Wprawdzie moją pierwszą pomocą była książka mojej mamy,z lat pięćdziesiątych,ale,z całym przekonaniem mogę również polecić,przynajmniej na początek książkę,o której napisała "andzik".Tez ją mam od wielu lat i do tej pory mi się przydaje.Moja to wydanie 31,z 1990 roku,Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne.
Tak ogólnie,to gotowania,jeśli chcesz,będziesz się uczył całe życie,i tak,jak w medycynie,co jakiś czas będą pojawiały się inne informacje i teorie na ten sam temat,często sprzeczne.Moim zdaniem,trochę wiadomości teoretycznych,nieco umiejętności i odrobina serca da super efekty.
To,co napisałeś o smażeniu mięsa zakrawa mi troszkę już na przekombinowanie.Jeśli położysz go na zimną patelnie i nie zesmaży się z zewnątrz,ucieknie nie tylko tłuszcz,ale i soki i mięso będzie suche.Coś za coś.Chcesz mniej tłuszczu,ugotuj-w wodzie czy na parze,Chcesz rumiany i soczysty,smaż,jak Ci odradzano .Chyba chcesz mieć coś nie tylko zdrowego,ale i smacznego na talerzu,a nie tylko uprawiać sztukę dla sztuki?
Pozdrawiam.Jolka
Powiem krócej niż moje szanowne koleżanki .. Książki kucharskie owszem poczytaj nawet do poduszki . Nie mniej sam (a) wypracujesz swoją technikę i taktykę kuchenną . W myśl maksymy '' trening czyni mistrza '' . Aaaa zbyt dużo wiedzy książkowej paraliżuje w kuchni , przyjemna muzyka , serce do pichcenia i ... Gordon Ramsey może od Ciebie się uczyć ..
Powodzenia a o postępach kulinarnych , wtopach i sukcesach informuj nas ..
Toś cała Ty,,chociaż autor oczekiwał innej porady.No i nie plagiatuj,o sercu to ja napisałam pierwsza
Jolcia ... Ja tylko do 4 zdań czytam ... ))) nie doczytałam ..
Ot podałam swoją receptę ,bo tak sama zaczynałam potyczki kuchenne ale to w czasach kiedy nie było Ramseya , Ugotowanych , Oddaj Fartucha . Im więcej poradników , Kucharzy - celebrytów .. tym większy mętlik u początkujących ..ech ...
soyo ... idź na żywiół , nie spinaj się ... a niech pierwsza polędwica będzie podeszwa od kozaczka ... masz do tego prawo a później rozwija się kulinarnie .. ))
Dokładnie jest tak jak piszesz, człowiek całe życie uczy się gotować. Teoria to nie wszystko, znam osoby które ''po gastronomiku'' teorię mają opanowaną,że ho ho.. ale gorzej z praktyką. Gotowanie trzeba lubić i nie zrażać się niepowodzeniami:) Moja pierwsza zupa pomidorowa była tak gęsta ,że tata jak łyżkę postawił pionowo to stała jak maszt na talerzu:):)
Korzystając z fachowej książki zrobiłam swój pierwszy sernik wiedeński. Przepis był na małą tortownicę z użyciem 75 dkg sera i... 2 szkl. cukru! Możliwe, że był błąd w druku, ale ja bezkrytycznie podeszłam do zaleceń i wyszedł taki ulepek, że nikt go nie chciał jeść
Przez lata kucharzenia błędów znalazłabym dużo więcej, ale kto ich nie ma na swoim koncie...?
A swoją drogą... Moja siostra jest po szkole gastronomicznej i swego czasu, choć krótko, pracowała w dużej wrocławskiej restauracji. Tak jej tam skutecznie obrzydzono gotowanie, że serca do tego nie ma i... nie wychodzi jej ta czynność. I co z tego, że teorię, i owszem, zna, kiedy przełożenie tego na codzienne gotowanie ma się nijak.
Oj,wybaczam.Ja wprawdzie z tych,którzy lektury (niekoniecznie obowiązkowe) czytywali "od deski do deski",ale tych wszechobecnych kulinarnych nie w takich ilościach.Teraz napiszę "na szczęscie",bo jest teraz taki ich zalew,że początkujący "adepci"mogą naprawdę mieć problem.
Dlatego początkujący adepci powinni sobie poczytać do poduszki tą starą "Kuchnię polską" napisaną przez anonimowy zespół (anonimowy w sensie nie obtrąbiony w mediach) a omijać wszelkich kucharzy-celebrytów co to na dzień dobry więcej zamieszania wprowadzą niż to wszystko warte, bo sprzedaje się nazwisko i wielka ilość kolorowych ilustracji.
Fajna lektura ... mam takową w lnianej okładce wydanie 1972 r czyli biały kruk )). Polecam
Hmmmm, nie przebiję Cię. Lniana Kuchnia Polska, ale z 1974...
Lniana Kuchnia Polska A.D. 1953.
Dopisano 13-12-21 8:25:59:
Poprawka - 63 rok.Ja też, ja też Lniana 1980 Wspaniała pomoc na początku w kuchni, a i teraz inspiracja!
Ja mam książkę "Praktyczna kuchnia" z roku 1957. Można w niej przeczytać jak urządzić sobie kuchnię, gdzie ustawić miskę z wodą do mycia rąk (tzn. w którym miejscu względem pieca węglowego ;-)) oraz jak korzystać z dogotowywacza.
Tak, miske z woda do mycia rak, z szafką pod spodem, bo to jest rozdział o urządzaniu nowoczesnej kuchni, z miejscem na opał i na dogotowywacz, ktory jest bardzo sprytna drewniana skrzynka i tez trzeba mieć na nią miejsce. Kiedyś znalazlam w tej książce opis sposobu przechowywania żywności w bryłach lodu, bo o lodówce mowy w niej brak... Książka należała do mojej babci i po prostu była wydana w innych realiach niż obecne. Bardzo ciekawa i pouczająca lektura.
Wiesz co,Marzenka,ale natchnęłaś mnie w tej chwili na (chyba) bardzo ciekawy temat ,nie tylko na WŻ.Czy Ty go zainspirujesz,czy ja,czy kto inny,zobaczymy.Na razie temat główny,to przecież Święta
Jolu, inspiruj :-) Bardzo jestem ciekawa co to za temat :-) Pozdrawiam świątecznie :-)
Nasze babcie, mamy to były prawdziwe KUCHARKI. Wyobrażacie sobie taką Nigellę, czy Ramsey'a w tamtych realiach??
Ha ha, dobry punkt widzenia:-) Rzeczywiście trudno sobie wyobrazić obecnych super kucharzy w tak "nowoczesnym" otoczeniu ;-) Swoją drogą, zobaczcie jak wiele się zmieniło w ciągu kilkudziesięciu lat, począwszy od drobnych sprzętów kuchennych, nie mówiąc już o tzw. dużym AGD... A i garnki sprytne mamy także - parowary, termomiksy i inne takie cuda... ;-)
Bingo,Marzenka.Właśnie o to chodziło.
łoooooooooooooooo jaki rarytasik ....
Witaj,
dla mnie "technicznie" wpasowałby się Herve This, Wojciech Modest Amaro i... moja ukochana Julia Child
Technicznie i mentalnie niedościgłym wzorek w kuchni była babcia Władzia ... kluseczki lane z pokrywki + przyśpiewka '' Cimci - rymci dałabym ci ale dzisiaj nie mam chynci '' ... tworzył klimat kuchni .. Jako dziecię mieszałam , wlewałam , jajca rozbiajłam ( niekoniecznie w makturze ) .
Uczyłam się i gastronomii i folkloru .. Czy są jeszcze takie babcie ? (makuś kochana a Ty co nucisz wnusi ) ?
Upss ale chyba zbaczamy z tematu ..
Megi, chylę czoła przed babcią Władzią. Dwa lata temu dostałam świątecznie od Menża biżu-piękne, w moim guście. Ucieszyłam się, jak nie-wiadomo-co. Ale Siostra moja starsza znalazła przypadkiem kajecik babcin, z dopiskami naszej Mamy i stwierdziła, że jest to prezent dla mnie akurat. Menżu nie czyta, więc mogę ciiiii! napisać, jak się upajałam lekturą atramentem pisaną. Nawet zapachy piekarnika odżyły... Echhhhh! Tata ucierał masę, a ja wpierniczałam się w okolice makutry z sakramentalnym pytaniem: "czy mogę paluszek masy?". W kuchni toczyło się życie (ostatnio coś takiego widziałam w telewizorni: "Spacer w chmurach", chyba Polsat). Biżu piękna, ale podarowany kajecik...
Lecz pytanie było "techniczne"
Och Paolo ... jaki to już inny świat ... prawda. ? Mniej techniki w kuchni było ale więcej radości i uśmiechu .. Jeszcze coś fajnego przypomniało mi się . Piekarnik , westfalka w której wcześniej polana sosnowe suszyły się a potem wjeżdżał ... jabłecznik lub drożdżowe .. Ten smak i ten zapach nie do odtworzenia .. )) I mamina ręka jak wsuwa się do piekarnika i ocenia na czuja '' można wkładać placek ''.. a termometr był tylko okienny i w apteczce na gorączkę ... .Nigdy nic nie było spalonego lub zakalcowatego .. ))
No to techniczne pytanie ( cobtym po uszach nie dostała ) czy ktoś bez termoobiegu i termometru regulując ciepłotę piekarnika spalanym węglem czy drewnem potrafi upiec ciacho ..? Qurcze sama zastanawiam się nad tym ....
Moja siostra. Kupili kawał ziemi na wsi z rozlatującą się chałupiną. Chałupinę wyremontowali a w niej był/jest stary piec chlebowy. Nauczyła się piec w nim chleb i ciasta. Na czuja, bo nie miał jej kto wyjaśniać co i kiedy.
Brawooo dla siostry .. piec chlebowy .. jak taki murowany to już wyższa szkoła techniki pieczenia ..
Niom, z przypieckiem. Śmiali się, że teściowa będzie tam sypiać.
Jeśli język nie jest problemem, sprawdź to http://www.amazon.com/What-Einstein-Told-His-Cook/dp/0393329429
A jak przeczytasz, to daj znać czy odpowiada na te pytania, bo ja coś nie mogę się za nią zabrać, zawsze coś pilniejszego do przeczytania...
A może "Gotowanie dla geeków"? Książka dosyć ciekawa, jedyny minus to kiepski papier i obrazki w skali szarości. Tu masz recenzję -> http://www.kulinarnaczytelnia.pl/2012/07/nie-tylko-dla-komputerowych-geekow-potter.html
Przede wszystkim, dziekuje Wam wszystkim za chec pomocy. Troche off-topicu, ale nic nie szkodzi.
Dzieki wielkie, o to dokladnie chodzilo.
Dodam tylko tyle, ze naturalnie teoria bez praktyki przy takiej dziedzinie jak gotowanie to tyle co nic, to doskonale rozumiem. Ale jak mowie, lubie sie zabierac za rozne rzeczy najpierw od strony teorii. Nie znaczy to wcale, ze najpierw bede studiowal ksiegi przez kilka lat, po czym zabiore sie za praktyke, a tyle, ze przeczytam sobie w pare tygodni/miesiecy kilka ksiazek, po czym poczuje sie pewniej robiac powazniejsze kroki w sztuce gotowaniu. Ot, to wszystko.
Po tym dopisku, odniose sie juz bezposrednio do niektorych z Was.
Cóż mogę Ci napisać.. Technik gotowania uczyłam się w szkole
gastronomicznej. Jest tego tyle,że nie da się napisać tego w kilkunastu
zdaniach. Ja uczyłam się tego trzy lata w zawodówce, trzy lata w
technikum i kilka lat na studiach. I kilkanaście lat doświadczenia jako
gospodyni domowa. Tak się zastanawiam i myślę,że odpowiedzi na swoje
pytania znajdziesz w książkach zawodowych.Chociaż w tej chwili przychodzi
mi do głowy tylko jeden tytuł '' Kuchnia polska'' wydanie z lat
80-tych. Takową posiada moja mama do dziś. Zaglądałam do niej często jako
dziecko. Podobały mi się kolorowe ilustracje,techniki rozbioru mięsa. No i
techniki gotowania. Mogę napisać,że ta książka wciągnęła mnie w świat
gotowania. Życzę Ci powodzenia .
Bardzo mi się podoba takie podejście i jestem ciekawa jakie będą efekty Twoich działań. Mam nadzieję że pochwalisz się na forum swoimi postępami :-) Trzymam kciuki i pozdrawiam:-)
A ja pozwolę sobie skorzystać z Twojego zaangażowania i zaufać Twoim wyborom - kupię sobie to samo (oprócz Kuchni Polskiej, bo to już mam). Smacznego gotowania :-)