W Polsce spadł pierwszy śnieg, naszło mnie na rozważania przedświąteczne...
Do sklepów wyłazimy, choć tego chcemy czy nie chcemy. Nie da się, choćbyśmy się za przeproszeniem skichali, nie zauważyć sklepowych alejek, lub choćby półeczek, no... niech będzie, jeśli nie półeczek, to maniunich wystawek przy kasie, zawierających mikołaje, świeczuszki, lampunie, srampunie i inne zimowe błyskotki. Idę do jakiegoś tam sklepu po zakupy powiedzmy że pierwszej potrzeby, ściągam z półki wodę niegazowaną, spoziera na mnie choinka przygnieciona mięciutką czapą śniegu. Zachciało mi się mąki pszennej, a tam z opakowania Makłowicz kiwa zachęcająco palcem spod zielonej świerkowej gałązki. No to może w przeciwnym kierunku. Ruszam w drugą stronę, otwieram lodówkę, ale w niej nawet kabanosy jakieś wigilijne. Cholera jasna, toż jeszcze listopad nie wykaszlał się do końca, a my brniemy po kolana w wirtualnym śniegu, otuleni choinkowymi łańcuchami, którymi owinięte jest nawet łaciate mleko.
Ba... skrzeczę tu krytykancko, a sama wyciągnęłam z balkonu skrzynkę z szyszkami przeznaczonymi na budowę kolejnej choinki Anno Domini 2014. No i co tu ten tego w takich okolicznościach więcej pisać...
A Wy, jak nastawiacie się do przedświątecznego szału zakupowego? Kusi Was, nie kusi, podjudza troszeczkę, czy wciąga na całego? Przyznać się natentychmiast!
Na mnie w sierpniu w Niemczech spoglądał Mikołaj,różnego rodzaju pierniczki świąteczne i nawet kalendarz adwentowy już był.
Święta jak co roku przyjdą i sobie pójdą,pozostaną co niektórym kredyty bo przecież polska gościnność mówi zastaw się a postaw się.
A w sierpniu to nie była czasem jakaś wyprzedaż spożywczych produktów ze świątecznymi etykietami? U nas też latem można było spotkać masę pomieszania zajęcy z poplątaniem reniferów - czekoladowe szyszki i kurczaczki w pozłotkach rządziły w koszach przy kasach
Nie moja droga to nie była żadna wyprzedaż,to już były tego roczne święta.Niemcy jakoś tak dziwnie mają,widocznie jest na to zapotrzebowanie już w sierpniu inaczej nie byłoby latem gwiazdki w sklepach jakby ludzie nie kupowali.
Tak,Kasiu,bywają i w sierpniu.Tylko,że nie chodzi o zapotrzebowanie,a o podaż.Wiesz pewnie,że też pracuję w Niemczech,to i jestem w temacie.Zresztą...u nas też już tak jest. To handel naciska,żeby być pierwszym.Tak,jak narzekają znajomi z pracy,też im się to nie podoba.Jaka to atrakcja przeżywać pół roku święta?No i zakupy..nie chcą ludzie przedwcześnie kupować,ale póżniej bywa,że nie dostaną tego,co chcieli.
Kto,czytał,to czytał,bo już pisałam o tym.Nie pamiętam już,ze 2-3 lata temu.w Normie,w Niemczech,byłam świadkiem takiej sytuacji.
Mama z synkiem,tak chyba nie więcej niż czteroletnim,robiła zakupy.No i chłopczyk coś chciał ze świątecznego zestawu.Mama na to..jeszcze nie teraz,to się kupuje przed świętami.No,a maluch...to dlaczego teraz jest w sklepie???
Mogłam przekręcić jakieś słowo,ale sens na pewno zachowałam.
A mnie te ozdoby świąteczne w marketach nie ruszają...nic a nic. Może dlatego, że świeciły po oczach już od początku listopada i się przyzwyczaiłam. Sądzę, że markety psują całą przedświąteczną magię.
Chyba rzeczywiście psują. Choć muszę przyznać, że tak od połowy listopada bardzo lubię myśleć o świątecznych wypiekach, próbować nowe przepisy na tę okazję, żeby w święto właściwie na pewno jako tako się udały. Lubię czekać na dzień wyprawy na giełdę kwiatową po świąteczne ozdoby do wykonania stroików do domu i na cmentarze - tam jakoś nawał mikołajów i bombek nie razi, a wprost przeciwnie, szczególnie że na giełdę jeździ się po tak zwanym "ciemoku i zimnioku"
A w ogóle to koniec świata, właśnie polazłam do kuchni upiec pierwszą blachę migdałowych gwiazdek i wiecie co? Za oknem prószy pierwszy, jeszcze mocno leniwy i ledwo zauważalny... śnieg
Ja lubię ten blichtr świąteczny w sklepach, ale nie wpadam w szał zakupów. Wiem, że mam w domu co mi potrzeba i już. Lubię ogladać i się zachwycać i to mi stracza. Jesli cos porzebuje kupuje jak nie to nie. Ale czemu nie - niech będą światełka, wystawki i zapachy - to miłe. Problem jest w nas - musimy nauczyć się dystansu do tego wszystkiego.
Jestem zupełnie odporna na reklamy wszelakie, w tym świąteczne. Jak dla mnie to mogą nawet udekorować półki martwymi Mikołajami. Byle mi na łeb nie spadali. Natomiast wkurza mnie głośna, świąteczna muzyka w sklepach. W sumie - jakakolwiek głośna muzyka w sklepach.
A propos muzyki - moje dziecko określiło jeden z podziemnych supermarketowych parkingów jako "jakiś taki straszny". Dlaczego, pytam? "Bo tu gra muzyka, to jest dziwne, nie sądzisz? Upiorne takie... wolę te ciche parkingi". Coś w tym jest...
W listopadzie dekoracje w marketach mnie nie ruszają. Nie myślę też o świątecznych ozdobach , co roku powtarzam sobie , że w tym roku nie robię żadnych ozdób świątecznych , bo cała masa leży na strychu i ograniczę się tylko do stroika na stół.
Jednak przychodzi grudzień i nagle zwrot. Lecę po ozdoby i robię choinki , stroiki i roznoszę po sąsiadach i rodzinie , bo u mnie już nie ma miejsca. No cóż , taki urok świąt.
Mi tam wszystko jedno, grunt, ze moje ukochane ciasteczka w puszce z Mikolajem moglam kupic juz w pazdzierniku. :) ozdoby, dekoracje nie robia na mnie wrazenia, do sklepu dla wynajmujacych i lubiacych skrecami pojade talerzy dokupic i foremek do piernikow... :D Mikolaj w tym roku ma wakacje, wiec co ja sie bede przejmowac.
bardzo lubię pooglądać błyszczące pierdołki na choinkę ale nie kupuję co roku nowych, ponieważ wolę w to miejsce powiesić ciasteczka upieczone przez dzieci i cukiereczki... Swięta Bożego Narodzenia uwielbiam ;-))
Może to dziwne, ale ja w ogóle nie lubię zakupów, ani tych przedświątecznych, ani tych częstych, dlatego jestem przeszczęśliwa, że codziennie rano przed mój dom zajeżdża samochód z piekarni ze świeżutkim pieczywem i nie muszę chodzić do sklepu. Kolejnej "przepięknej" ozdoby nie kupię, bo nie zabieram ze sobą nadmiaru gotówki, a kartę przezornie zostawiam w domu. Jeżeli coś mi się podoba i nie zmienia się to przez parę dni, po prostu po to wracam. Wtedy nie ma" o Boże, po co mi ten kolejny kurzołap". Rozsądnych zakupów bez drażniącej muzyki Wszystkim życzę.
Dla mnie to towary w sklepach - jak chcę kupić to chodzę i oglądam, jak nie - pomijam alejki.
Nie przeszkadza mi to - przynajmniej bez tłoku mogę kupić co mi potrzeba, na spokojnie pomyśleć o prezentach itp.
Ozdoby choinkowe zawsze lubiłam oglądać, teraz też - choć to tylko oglądanie, bo przy kocie szklane bombki nie przeżyją.
W przyszłym roku powinno być trochę więcej szaleństwa zakupowego - teraz wyjeżdżamy i nikt nie będzie kupował na ten rok choinki.
Dla mnie to towary w sklepach - jak chcę kupić to chodzę i oglądam, jak
nie - pomijam alejki. Nie przeszkadza mi to - przynajmniej bez tłoku mogę
kupić co mi potrzeba, na spokojnie pomyśleć o prezentach itp. Ozdoby
choinkowe zawsze lubiłam oglądać, teraz też - choć to tylko oglądanie,
bo przy kocie szklane bombki nie przeżyją. W przyszłym roku powinno być
trochę więcej szaleństwa zakupowego - teraz wyjeżdżamy i nikt nie będzie
kupował na ten rok choinki.
Moje koty (teraz już tylko jeden) wyznają zasadę, że one są największą ozdobą i bombki i łańcuchy nie potrzebne. Trixi doskonale sobie radziła z rozebraniem choinki zaraz po Nowym Roku
totalny bezszał :) ciasto na piernik dojrzewa, ze sklepu przytacham duuużo Klementynek, połówek dostanie uszka z barszczykiem, a dla mnie kapusta z grochem, święta spędzamy ze znajomymi i niestety Wigilia pracująca do godz 16 ;/
totalny bezszał :) ciasto na piernik dojrzewa, ze sklepu przytacham duuużo
Klementynek, połówek dostanie uszka z barszczykiem, a dla mnie kapusta
z grochem, święta spędzamy ze znajomymi i niestety Wigilia pracująca do
godz 16 ;/
A mój mąż na 16. dopiero idzie do pracy, więc wieczerza będzie u nas w porze obiadu, ale co zrobić?
O, jeszcze lepiej :( Nie wiadomo, co gorsze :/ Ale tak na dobrą sprawę, najważniejsza jest dobra atmosfera, godzina mniej istotna :)
Mój mąż wyjeżdża na tygodniową delegacje od 19 do 26 grudnia . Mam dwie możliwości :zostać w domu zorganizować swięta dla siebie i rodziny zostawiając męża samego , czy też dołączyć do męża przed samymi świętami i towarzyszyć Jemu ryzykujac jednocześnie , że święta spędzę sama w jakimś podrzędnym pokoju hotelowym , gdy mąż zostanie wezwany do pracy.To jest dopiero przedświąteczny problem I naprawde nie ma znaczenia czy wigilia jest o 8 rano czy o 22/ bo i tak bywało / grunt ,że razem w gronie najbliższych.
Ja bym jechała. Co rodzina w pobliżu to rodzina
I prawdopodobnie tak zrobię , tylko problem polega jeszcze na tym , że po śmierci mojego Taty mieszkamy wspólnie z mamą , która w tej sytuacji też zostanie na sama w święta Oczywiście mój brat zabierze mamę do siebie na wigilię ,ale nie ma mowy o tym, żeby mama zgodziła się tam zostać na święta .Niestety należy do tych osób co posiedzą u kogoś godzinę lub maksymalnie dwie ,ale póżniej już do domu , chociażby pustego
pozdrawiam i zycze wytrwalosci ja tez w pracy do 15 wiec trzeba wszystko przygotowac wczesniej(to co mozliwe) a ludzi ktorzy kupuja na ostatnia chwile , bo mysla ze beda mieli swieze poprostu nie trawie , kazdy chce miec swieta nawet ten kto pracuje w sklepie
Ja mam bezszał...nie wzrusza mnie nic, dekoracje i towar są mi obojętne .No powiedzmy świecidełka na choinkę to moja słabość.Kupuję po trochu już teraz przeważnie z promocji by potem już tylko dokupić to o czym zapomniałam.Z pewnością zasobność portfela ma duże znaczenie bo wyzwala lepsza ochotę do wydawania kasy :D
Hm...zastanowiłam się czy to, co napiszę będzie do końca szczere, czy faktycznie tak jest...? Taaaaak, będzie szczere
Nic, ale to nic nie czuję kiedy mijam kolorowe regały. Powiem więcej - czasami nawet nie dostrzegam, że pojawiły się jakieś świąteczne artykuły. O co chodzi, czemu tak się dzieje? Chyba mam w sobie taki mechanizm, że jak czegoś nie potrzebuję, to zwyczajnie mijam to obojętnie. Nie drażni mnie to "przyspieszenie", bo jak jakiś artykułów nie potrzebuję, to nie sięgam po nie. Czasami rzuci się w oczy produkt, który ma dłuższy termin przydatności i wiem, że wykorzystam go przed świętami (np. mielone orzechy laskowe na masę do piernika), to sięgam po niego, bo nie lubię wielkich zakupów robionych "na jeden raz". Tak jest wygodniej. Dzięki temu ręce nie wyciągają się do kostek :-)
A dekoracje, ozdoby, światełka i inne błyskotki, to dla mnie element, który niesie w sobie coś bardzo pozytywnego. Pewnie, że przegięcia też bywają (jak głośna muzyka), czasami spora dawka kiczu dekoracyjnego, ale o gustach się nie dyskutuje. Nie przeszkadza mi również, że witryny się zmieniają już pod koniec listopada. Ogólnie nie rusza mnie to. W moim domu króluje minimalizm, bo ja to lubię. Nooo, może zbyt mocno umiłowałam światełka, ale to też kwestia gustu. Odpalam je na choince, w kuchennym oknie i stroiku w sypialni. Już odliczam dni do pierwszego dnia adwentu, bo wtedy wystartuję z adwentowym świecznikiem. To dla mnie taki niesamowity czas - magiczny i bardzo nastrojowy. A już moment, gdy ubiorę choinkę, to szczyt radości. Wtedy mogla bym nie wychodzić z domu
Zawsze z tyłu głowy mam taką myśl, że są na tym świecie ludzie, którzy nie są pewni jutra, dla których nie istnieją takie tematy jak ten nasz dzisiejszy i którzy wiele by dali żeby móc spokojnie cieszyć się kolorowymi regałami w listopadzie.
Podsumowując - autentycznie nic mi nie przeszkadza. Nie potrzebuję - nie kupuję. Będę się cieszyć jeśli te kolorowe opakowania choć trochę wpłyną na nasze często skrzywione miny A jeszcze fajniej by było gdyby każdy mógł ze spokojem sięgać po artykuły nie martwiąc się o zawartość portfela.
Hm...czy napewno doceniamy to, że mamy wybór i możliwości...?
Ja myślę, że przynajmniej część osób docenia różnorodność i wybór. Mnie jednak razi mnogość wszechobecnego tandetnie wykonanego plastiku - takie to... nieekologiczne. Kupić, wywalić, kupić następne, wywalić. Po co tak... Utoniemy w śmieciach :(
A masz tak, Smakosiu, że gdy nadchodzi 27 grudnia, to zaczynasz odczuwać kurczącą się nagle w sobie magię świąt? Ten nieubłaganie nadchodzący czas, gdy po Nowym Roku ozdoby niby jeszcze wiszą i niby jeszcze świecą, ale jakoś tak już... inaczej, smutniej, ze świadomością, że zaraz ktoś je z powrotem do pudła wsadzi, i może nawet zapomni przed upchnięciem w szafie, na strychy czy piwnicy odkurzyć...
Ja chyba jakaś dziwna jestem, bo tych poświątecznych odczuć też nie posiadam Zastanawiałam się przez chwilę i sądzę, że to dlatego, iż mocno jestem skupiona na swoim domu, rodzinie i cieszę się z tego, co udało mi się stworzyć żeby było miło i nastrojowo. Nie analizuję, nie zagłębiam się i nie skupiam nad tym, na co nie mam wpływu. Magia świąt kończy się wtedy, gdy moje ozdoby lądują na regale, w piwnicy i wiem, że sięgnę po nie dopiero za rok.
Staram się żyć w miarę możliwości ekologicznie i chyba między innymi dlatego jestem taką "minimalistką". Nie lubię kiczu, ale on jest i będzie i nie dotyczy to wyłącznie świąt. Ten tandetny plastik, to odpowiedź na zapotrzebowanie rynku. Sama wiesz - jest popyt, to i jest podaż.
I dlatego u nas choinka stoi do 5 lutego! I to nic, że pod koniec igły przyjmują pozycję "spocznij"...
Nasze Święta to mieszanka tradycji, religii, kolorów i zapachów. I na to czekam. Zakupowe szaleństwo mnie drażni, bo potykanie się o bombki w pasażu, z którego nie zniknęły jeszcze znicze jest nieco irytujące. Za szybko, za wcześnie. Jako dziecko zawsze czekałam na ten okres i teraz staram się nie poddawać szaleństwu i z godnością ignorować napastliwą politykę. Dziś zerknęłam jedynie na mojego salonowego fikusa i stwierdziłam, że trzeba mu nowe światełka zafundować, bo strasznie wybił w tym roku. Rozświetlony na złoto fikus wygląda rewelacyjnie! Polecam. A, i zastanawiałam się, z czego wykonam wieniec na drzwi. Już wiem, ale do pracy jeszcze nie siadam. Świątecznego szaleństwa chwilowo wystarczy...
powiem szczerze,mnie to wk....wia.....mamy listopada połowe,w grudniu moze pomyśle o świętach jak będę miała natchnienie
Kiedyś mnie bardzo dziwilo dlaczego w listopadzie już jest swiatecznie ale teraz już chyba do tego przywyklam bardzo lubie sobie poogladac swiateczne gadzety czasami jak mi sie coś bardzo spodoba to kupuje ale staram sie być odporna na reklamy wiem ze potem trzeba gdzieś to wszystko pochować a dom nie jest z gumy . Magię swiat zaczynam czuć dopiero jakieś dwa tygodnie przed wigilia i jakby wtedy jeszcze był śnieg to było by idealnie
Z tym śniegiem przed Świętami od lat jest w Polsce krucho, szczególnie w północnej i środkowej. Na przełomie listopada i grudnia prószy i mami naiwnie wierzących, że Boże Narodzenie będzie skrzące i puchate, pełne roześmiany gąb dzieci fikających na sankach ciągniętych przez niezniszczalne mamusie i tatusiów w płaszczach z szyjami owiniętymi przez eleganckie szaliki oraz z okularami zaparowanymi od zmęczonego dyszenia... A potem spuszcza zasłonę milczenia na to, co ze niego zostaje w okolicach 15 grudnia, czyli wilgoć, błoto i pogwizdujący przenikliwy wiaterek, który wali w ryłetka deszczośniegiem.
No i stało się! Niby nie ulegam, ale ulegam... Nie dość, że przed chwilą naskrobałam artykulik o moich ubiegłorocznych kominkowych aniołach, to jeszcze otworzyłam szafkę w pracy, wyciągnęłam z niej "pracową" choinkę, którą kilka lat temu sama robiłam z szyszek i przygotowałam do wywiezienia do... pracy koleżanki. Na jej miejsce przywiozę swoją domową, ubiegłoroczną, z orzechów, a do domu zrobię kolejną, bo jakżeby inaczej... chyba jestem uzależniona od dłubaniny wszelakiej
Szał przedświąteczny A.D 2014 uważam za otwarty :)
Za oknem co jakiś czas przelatuje między kroplami deszczu płatek śniegu i przypomina o zimie i Świętach.
Właśnie w garnku pyrkają grzybki na uszka, kilka ozdób choinkowych wydziergane, folia do pakowania pierników zakupiona, na razie tyle. Muszę usiąść pomyśleć na menu, ciastami i innymi okołoświątecznymi zakupami, przygotować listę i zawczasu kupić co się da, by później uniknąć tłoku.
Jeśli chodzi o dekoracje jakoś nie robią na mnie wrażenia, są bo są i w żaden sposób nie wpływają póki co na moje zakupy. Reklamy i promocje przedświąteczne skrzętnie omijam i staram się ( z naciskiem na staram :)) kupować tylko to co jest mi naprawdę potrzebne, choć czasem zdarzy się, że kupię mniej potrzebną ale np. ładną rzecz na którą mam pomysł.
Ja tak trochę z innej beczki:) gdy na zakwasie buraczanym, pojawiła się biała piana, to normalne?
Tak, buzuje, zakwasowe bakteryje się mnożą i chędożą, nie wychlupuj, pieść
Bardzo dziękuję, a razowiec po jakim czasie wyrzucić z kamionki?
Na razie tylko dziergane dzwonki, jeszcze nie usztywnione więc szału nie ma. Gwiazdki, bombki i janiołki jeszcze na motku :)))
W tym roku dekoracje chcę zrobić sama,chcę żeby w domu pachniało piernikiem,cynamonem,pomarańczami,goździkami.Już kupiłam śliczne czerwone świeczki,które będą w stroiku na stole,kupiłam też dużą foremkę w kształcie śnieżynki-zrobię z niej piernikowe śnieżynki,które rozwieszę w kuchni,przedpokoju.Nawet nie patrzę w stronę plastików,no bo i po co-tego jest mnóstwo wokół nas na co dzień,a święta niech będą inne,wyjątkowe.Na pewno na święta nie będzie córki ale zostawię dla niej puste nakrycie.Planuję w tym roku pospacerować przed świętami po mieście i pozaglądać ludziom w okna bo to lubię-lubię patrzeć kto już ubrał choinkę,kto i w jaki sposób ozdabia dom i okna na świąteczny czas.Może dla kogoś to dziwne lub śmieszne ale tak mam.I jeszcze chcę pochodzić po sklepach,tak bez celu i bez potrzeby robienia zakupów,czy tak się da?
Tylko uważaj na kalafiora - ten jest jak z Lalki Prusa - potrafi przegonić nawet najdojrzalszy stary piernik I już za nic nie zdążysz zbudować zapachu świąt Wiem, co piszę, na miesiąc przed świętami w trudno-wietrzących się mieszkaniach można gotować wyłącznie pachnidła, inaczej aromato finito, dupa, klapa, kaput
Jutro kupuje pierdolki i ubieram choinke :) powaznie, powaznie. Pierniki juz zjedzone.
Bez cienia ironii i fałszu (szczera jezdem aż do bólu ): kusi mnie wiele, aż zbyt wiele wystaw sklepowych, bo
A zakupy stopniuję, coraz więcej, coraz konkretniejsze, a czy doczekają Świąt, to już inna sprawa...
Najbardziej lubię dobierać detale i drobiazgi, bo to i wydatek mały i frajda ogromna, a efekty nieraz "bajkowe". No i nie lubię tłoku/pośpiechu, zwłaszcza gdy strażnik domowego budżetu stoi nade mną (dosłownie i w przenośni - wielki jest, albo ja taka malutka). Pozdrawiam i powodzenia życzę w trudnym wybieraniu przedświątecznym :)))
Ozdoby świąteczne mnie nie ruszają ale zaczynam kupować produkty do dań wigilijnych, takie co mogą spokojnie poleżeć.
Szał w końcu i mnie dopadł - w najbliższych dniach jadę na giełdę towarowa zakupić produkty na ozdoby :)
Choinka ubrana, pierniki upieczone :) takie slodkie pojemniczki swiateczne zakupione, marcepan do piernikow, ser na sernik, dzis rybki w occie popelnie, bo maja stac miesiac przed konsupcja.
Ja dziś, jadąc do pracy, zobaczyłam w jednym z prywatnych okien sznur złotych lampek choinkowych. Mignął i zgasł. Przez moment zastanawiałam się, czy to była próba generalna przed 1 grudnia, czy świeciły się przez całą noc, a akurat w momencie, gdy przejeżdżałam, ktoś wyłączył, bo dzień nastał :P
Sama dziś zajrzę do pudła sprawdzić, czy moje "lumpki" działają, jeśli nie, trzeba będzie dokupić coś zamiennie.
Moje wszystkie działały, poza jednym sznurem ulubionych gwiazdek, na szczęście M. przyniósł trzy walizki narzędzi, odstawił swoje czary-mary i moje gwiazdeczki działają! :) Teraz drukują się szablony papierowych balerin, Młode powycinają po powrocie ze szkoły. Nielubiane cytrynowe cukierki zostały podzielone, 3/4 wisi na choince, reszta będzie szybami w domkach z pienika :). Później zrobimy też zawieszki na choinkę z patyczków w kształcie małych choineczek. Pierniczki udekorowane już wiszą, pod choinka stoją dwa pudełka ciastek i pudełko pianek, które fajnie wrzuca się do gorącej czekolady, gdy podziwia się choinkę. :)
Te pierniczki to chyba za długo nie powiszą, no wiesz, z czystego rozsądku, no bo jak to tak, pozwolić im się kurzyć i w dodatku mięknąć aż same z tasiemek ozdobnych spadną, trzeba zawczasu zeżreć!
A w ogóle to domagam się zdjęć choinki!
Wieczorem obfocę dla lepszego świetlnego efektu :) póki co zdj choinki sa jeno z zamiatajaca obok niej Tamarą :)
Ja ją widzę - tę gwiazdę :D
A ubranko młodym całkiem całkiem wyszło - tak chciały tak ubrały :)
A takie lub podobne widoki kojarzycie, jak młodociane chujanki w łańcuchy owijają? hihihihi
Cudna jest!
Zadyszki przy Tobie kobieto dostaję. Ja dopiero w sobotę wieniec adwentowy będę popełniać
Ładna ci ona, najważniejsze że dzieciaki miały frajdę i mogą się cieszyć efektem własnej pracy.
Ladnej choinki nie mialam juz laaadnych pare lat, bo Mlode dekoruja. :) tu jeszcze pare ozdobek przybedzie,beda updaty ;)
Bahati czy mogę w imieniu córki prosić o " sposób wykonania" ? Bardzo jej się spodobała twoja balerina i może coś by się z tego urodziło nawet, jednak nie mamy pomysłu jak to zrobiłaś. Chodzi mi o to czy to jest z jednego kawałka papieru czy może jakoś łączone.
Dopisano 14-11-27 22:17:34:
Znalazłyśmy :):)
Dzięki za inspirację.:)
A gdzie ją można znaleźć- taka balerina też mi się podoba i też taką chciałabym mieć na choince.Bardzo proszę o podpowiedź.
http://krokotak.com/2012/11/snowflake-ballerinas-for-little-hands/ Na przyklad tu :)
Piękne! Też takie chcę! Może zdążę zrobić jakimś cudem z jedną :D
A ja się biję w piersi i potwierdzam,że wczoraj kupiłam 3 sztuki baniek na choinkę w kształcie cukierków.
Skoro już musisz się bić to proponuję między a nie "w"
Staram się nie szaleć. Ale dziś kupiłam choinkę (poprzednia miała kilkanaście lat i już była nieco zużyta ) i bombki - takie białe gwiazdki . Czyli mnie jednak pokusiło mam słabą silną wolę chyba. Jednak muszę się pochwalić , jeszcze nie sięgnęłam po żaden świąteczny smakołyk. Ominęłam wszystkie marcepanowe cuda w Lidlu i w Aldim
Ha,
jak napisałam, tak zrobiłam :) czyli pojechałam w piątek na giełdę kwiatową (relacja później, bo w pokoju malowanie ścian i nawet nie ma jak planu zdjęciowego rozłożyć, co mnie doprowadza do białej gorączki, ale może za dni parę uda się coś z tym zrobić :D)
No więc pojechałam i... nie uległam szałowi zakupowemu. A to z tej prostej przyczyny, że nie mieli prawie nic z zaplanowanych przeze mnie artykułów :( Kupiłam niewiele potrzebnych na prezenty pierdułków (cyprysików, świątecznych osłonek na doniczki). Szmerów i bajerów tyle co kot napłakał - zwyciężyły względy praktyczne, czyli konieczność wykorzystania ubiegłorocznych resztek ozdób. A z tych resztek powstało to, co na zdjęciu, czyli wykończenie ubiegłorocznej orzechowej choinki z lampkami. A także ślicznościowy stroik z grubaśną czerwoną świecą - uwielbiam go i muszę się nim szybko nacieszyć, bo za dni parę wyskoczy z domu, żeby stać się mikołajkowym prezentem :)
Jak dla mnie to żaden szał, ale głównie stres
Czemu stres?
Sama bardzo nie lubię przedświątecznej krzątaniny po sklepach...Dlatego co tylko mogłam, kupiłam prawie miesiąc wcześniej, na koniec zostawiając już tylko produkty, których nie mogłabym zamrozić albo by się popsuły. Prezenty też kupiłam odpowiednio wcześnie i uniknęłam tego szaleńczego latania po sklepach w tłumie pragnących wydawać swe pieniądze :D A wczoraj, na spokojnie, kupiłam parę fatałaszków na wyprzedażach :-)
Ty chyba żartujesz . Wczoraj , to wszędzie były tłumy na wyprzedażach .
Chyba źle mnie zrozumiałaś. Pisząc, że na spokojnie, miałam na myśli to, że JA kupowałam i chodziłam po galeriach na spokojnie, bez nerwów, nie patrząc na zegarek i nie śpiesząc się do domu, bo idą święta i dużo roboty, o :-) A ludzi oczywiście od groma. Jeszcze sylwek się zbliża, to wiadomo.