Serek ricotta i jajka ubić mikserem na gładką masę. Dodać mąkę, proszek do pieczenia, sól, cynamon, cukier i wanilię. Ubić wszystko mikserem.
Do płytkiego garnuszka lub patelni wlać 2 - 3 cm oleju. Rozgrzać. Łyżeczką wykładać na rozgrzany tłuszcz. Smażyć z obu stron jak pączki (w średniej temperaturze, by zdążyły 'dojść' w środku). Przed podaniem posypać cukrem pudrem.
Bardzo grzeczne te ciasteczka, bo przy smazeniu obracaja sie dookola same! :) Ale niestety, juz same sie nie wloza i nie wylowia, wiec swoje trzeba odstac przy kuchence. :( Bardzo rosna, wiec czubate pol lyzeczki na porcje wystarcza w zupelnosci. A, i po jedzeniu zostawiaja posmak proszku do pieczenia, ktorego nie kazdy jest fanem.
Przepis znalazlam przypadkiem na blogu
www.mojewypieki.blox.pl 'Baci di ricotta'. A oryginalnie pochodzi on najwyrazniej od bogini kuchennej Nigelli Lowson. Oto, co ona sama ma do powiedzenie (na stronie:
www.nigella.com ), na temat stania po obiedzie, przy patelni pelnej goracego oleju, i smazenia 30 lyzeczek sera ricotta:
''I don't deny that having to stand stoveside frying 30 teaspoons of ricotta at the end of dinner is a slight drawback, but these are so good, I really do think it's worth it. Besides, there's no getting around it. Somehow, that makes things easier for me. I just accept what has to be done, and get on with it. I wouldn't want to have to get up in the middle of some formal dinner and start deep-frying (or maybe I would: escape can be appealing for both host and guest at those sorts of gathering), but when it's just a case of your friends sitting around a table, it's not such a big deal. Go easy on the drink over dinner, though.''