Kiedyś poczęstowano mnie wspaniale kruchym, mocno jabłkowym i wściekle pomarańczowym plackiem. Piszę wściekle, ponieważ nie dało się obok tego ciasta przejść obojętnie. Ba... nie dało się obok niego siedzieć przy stole, nie jedząc jednego kawałka za drugim. Było to ciasto znikające natychmiast. Najsmaczniejsze były najmocniej chrupiące brzegowe kawałki. Z tęsknoty za tym chrupaniem, za tymi zapachami świątecznymi pomarańczowymi, za prostym, oklepanym, a jednocześnie niepowtarzalnie grudniowym smakiem zaczęłam przygotowywać ciasteczkową wersję kruchego placka z jabłkami. Oto ona przed Wami. Ale ostrzegam - dobrze przyrządzona uzależnia.
Mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia posiekać z masłem i cukrem pudrem. Dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść gładkie ciasto.
Oprószając mąką rozwałkować placek o grubości ok. 4 mm. Dużą foremką wycinać ciasteczka lub radełkiem wykrawać kwadraty, romby, prostokąty. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Jabłka obrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Wymieszać z drobno pokrojoną skórką pomarańczową, aromatem pomarańczowym oraz z wcześniej namoczonymi we wrzątku, a następnie odsączonymi rodzynkami.
Na każdym ciasteczku równomiernie rozłożyć warstwę masy jabłkowej.
Piec około 20 minut w temp. ok. 170 stopni. Już upieczone ciasteczka posypać cukrem i zostawić na 3-4 minuty w zamkniętym wyłączonym piekarniku.
Najsmaczniejsze pierwszego dnia po upieczeniu.