Witam ponownie :) Wyszedł bardzo dobry pasztet! Nie można się jednak nastawiać, że będzie on miał smak klasycznego pasztetu, bo oczywiście cudów nie ma. Smak ma jednak oryginalny, niepowtarzalny, wyważony, po prostu super! Następnym razem zmielę 3 razy, dodam trochę gałki muszkatołowej i rzeczywiście usmażę cebulę na smalcu, bo mój pasztet jest odrobinę za mało zwięzły (ale się nie rozpada). No i obstawiałabym raczej 4 jajka niż 3 na powyższą proporcję. Przepis daje możliwość eksperymentowania z przyprawami. Naprawdę bardzo dobry, gratuluję pomysłu!
Dziękuję za miły komentarz, oczywiście każdy przepis daje możliwość eksperymentowania - tak powstają nowe potrawy. Aby pasztet był bardziej zwięzły dodaję więcej jajek - tych nigdy za dużo w pasztecie. Pozdrawiam !
Pasztet dawał się ładnie kroić w plasterki, więc w sumie był wystarczająco zwięzły, ale rzeczywiście jajek raczej więcej niż mniej. Mam jeszcze pytanie o ten boczek - jaka jest różnica między wędzonym surowym i wędzonym parzonym dla tego przepisu? W sumie i tak pasztet trzeba piec dość długo, więc surowy zamieni się w nie-surowy tak czy owak :)
Jeśli chodzi o mielenie warzyw z rosołu - z pewnością w zależności od ich składu i ilości smak pasztetu będzie się zmieniał. Mój pasztet był bez marchewki, bo została zjedzona razem z zupą, ale zmieliłam całą resztę: pietruszkę, seler i por, całkiem dużo tego pora było ostatnio. Z marchewką pasztet byłby zapewne bardziej pomarańczowy i miałby tę marchewkową słodycz. Muszę wypróbować!
Proszę jeszcze o odpowiedź, co z tym boczkiem :)
Barzdo ciekawy sposob na wykorzystanie miesa oraz warzyw z rosolu :)Pozdrawiam
Myślę, że nie ma wielkiej różnicy między boczkiem surowym a parzonym, może surowy daje większy aromat wędzonki. Marchew faktycznie daje kolor. Pozdrawiam !
Dziś zrobiłam z dodatkiem grzybów suszonych (wcześniej oczywiście gotowałam garstkę w malutkiej ilości wody przez ponad pół godziny aż do miękkości), bo nie miałam wystarczająco dużo boczku i bałam się, że będzie za mało aromatyczny. Zachowałam też tym razem jedną marchewkę i starłam trochę gałki. Mieliłam 3 razy. Mięso miałam bardziej zróżnicowane, bo rosół był wołowy z dodatkiem kury. Dodałam też resztkę duszonego mięsa z obiadu z zeszłego tygodnia (wtedy zamroziłam oczywiście :)) No i wyszedł naprawdę pyszny pasztet!!! Jeszcze raz dziękuję Ci Rzymianko za pomysł :) Znakomity!! ps. w zasadzie nie dodaję soli, no bo mięso z rosołu jest już słonawe; pieprz i papryka z umiarem - zresztą cały czas próbuję podczas doprawiania, żeby smak był w sam raz :)
Ja zrobilam wczoraj,wykorzystalam mieso(glownie kurczaka) oraz warzywa z rosolu(oprocz marchewki),dodalam boczek oraz mleko,nie dodawalam bulki tartej, i dodalam tylko jedno jajko.Doprawilam tez po swojemu.W sumie przepis inny,ale glowny pomysl pochodzi od Ciebie,Rzymianko i dla Ciebie DUZA BUZKA za ten pomysl:)
Dziekuje i pozdrawiam.
A to moj pasztecik,w kawalku :)
Polecam do pasztetu dodać trochę usmażonej wątróbki drobiowej, świetnie podnosi walory smakowe wszelkich pasztetów.
Zrobiłam w sobotę ten pasztecik z mięska "po rosole", nie było w nim warzyw więc dodałam 1 cały seler (lekko podduszony z mięsem), trochę posmazonej momencik wątróbki wieprzowej, cebulę i czosnek. Wyszło mi pasztetu 3 rynienki i powiem TO JEST PYSZNE. Dzięki za przepis na wykorzystanie mięska rosołowego kiedy nie chce się piec naleśników na krokiety (jak w moim przypadku
amie (2009-05-30 03:00)
Odważyłam się, czyżby jako pierwsza?! Ponieważ robię rosół zazwyczaj na dość ładnym mięsie i jest tego trochę, to szczególnie żal mi wyrzucać. Gotowanego mięsa nikt nie chce jeść, choć podobno zdrowe, a na pierogi czasu brak. W każdym razie dziś upiekłam pasztet wg przepisu Rzymianki, niestety z małą modyfikacją - zamiast smalcu - użyłam oleju do smażenia cebuli (wiem, że smalec dodatkowo wiąże pasztet, ale po prostu nie miałam) no i boczek dałam wędzony surowy (w sklepie parzonego nie było, więc postanowiłam zaryzykować). Masa "pasztetowa" gładka, zmielona najpierw przez średnie, potem drobne sito w maszynce, miała bardzo ładny zapach. Przygotowałam mniejszą ilość - na jedną 25 cm keksówkę ok. 80dkg mięsa z rosołu i odpowiednio zmniejszone proporcje pozostałych składników. Pasztet nieco urósł podczas pieczenia i zarumienił się, skórka apetycznie popękała. Wcześniej posypałam wierzch odrobinę bułką tartą, więc wygląda naprawdę dobrze. Teraz stygnie, a jutro degustacja! I relacja :) Dziękuję Ci Rzymianko za przepis i frajdę z wprowadzania go w ,życie :) Jeśli nawet pasztet nie będzie "niebem w gębie" to i tak warto ten przepis znać, jeśli nie lubi się wyrzucania jedzenia. Pozdrawiam!!