żyjemy w niespokojnych czasach. Jest dużo przemocy, której ofiarami często są dzieci
W tej chwili już nie bo jest dorosła. Ale bałam sie i owszem. A czego ??? Narkotyków, "fali", gwałtów, przemocy, złego towarzystwa. Właśnie podjęła pierwszą pracę i też się martwię jakie ma tam stosunki, czy jej nie wykorzystują ..... teraz takie okropne czasy....
należy troszczyć się mieć nad wszystkim kontrolę,aby nie umknęło nam to co jest istotne, ważne, co by rzutowało na dalsze losy naszego dziecka
myślę,że my rodzice nie zależnie od wieku dzieci, zawsze troszczymy się o nie, nawet jeżeli są usamodzielnione mają swoje dzieci i dzieci ich dzieci/zagmatwałam ale to nic/ Nie mówię tu o " w tykaniu nosa" w życie naszych dorosłych dzieci, ale wydaje mi się, że nasze dzieci powinni mieć tę pewność,że w razie niepowodzenia mogą do nas się zwrócić i że drzwi naszego domu zawsze są dla nich otwarte
pozdrawiam kamaxyz
Chyba nie znajdzie sie rodzic (nawet dorosłego dziecka), który na takie pytanie odpowie przecząco. Kochający rodzice ZAWSZE będą się lekać o swoje dzieci (z czasem może bardziej niepokoic niż bać) nawet jesli tego dziecku i po sobie nie pokazują. Wynika to pewnie z faktu, że czesto nie mamy wpływu czy mozliwości, aby zupełnie ochronic swoje dzieci przed Złym wpływem tego swiata. Ja do śmierci będę gdzieś tam "pod skórą" czuła ten niepokój o to czy moje dziecko znajdzie Dobrych Ludzi na swojej drodze w życiu, czy bedzie miało odpowiedzialnego i kochającego człowieka u swojego boku, czy znajdzie dobrą pracę, czy jego dzieci (a moje wnuki w przyszłości) będą zdrowe i.... mozna tak wymieniac w nieskończoność. Myślę, że lęk o dziecko jest wpisany w Rodzicielstwo.
Tak, bałam się, boję i będę bała dopóki będę żyła. Jestem mamą - kwoką, co nie znaczy, że chcę za nie przeżyć życie, że chcę nimi kierować czy się wtrącać. Ale niepokję się zawsze, bez względu na to w jakim są wieku i co robią. I "stadko" do ogarnięcia ciągle mi się powiększa, bo doszły synowe, wnuki .
Bałam się o swoją córkę jak była mała.Teraz ma 20 lat i boję się chyba bardziej,bo studiuje poza domem.Dzieli nas 300km,więc na odległość mogę jej służyć tylko radą.
Niby jest dorosła,ale dla mnie zawsze będzie małą Kasią.
Ave , podpisuje sie pod tym dwoma rekami .... Cale zycie martwimy sie o nasze dzieci ...
Moja mama ,( mimo ze jestem sama mama trzech synow )martwi sie nie tylko o mnie ale i o moje dzieci i tak samo bedzie ze mna . Mysle ze my mamy i oczywiscie tatusiowie, po to jestesmy zeby nasze dzieci czuly sie zawsze bezpieczne i kochane .
Poruszyłem ten temat, ponieważ całe moje życie zawodowe spędziłem z młodzieżą w szkole. Spotkałem tysiące charakterów, tysiące osobowości i wiele zwykłych oraz dramatycznych sytuacji. Starałem się zrozumieć motywy ale były i takie sytuacje, kiedy podejmowałem błędne decyzje. Nie było to zamierzone a jeśli się tak stało wiedziałem ,że muszę się przyznać i przeprosić. Młodzież jest dobra, jest czujna i o dziwo konfrontująca zachowania nauczycieli i rodziców. Ale bywa tak, że mamy wśród nich jednostki agresywne nie potrafiące zapanować nad emocjami. Bywa tak, że załatwiają między sobą porachunki urządzając tzw. "solówy". Polega to na tym, że przyjmuje się zakłady kto wygra, a walka trwa do pojawienia się krwi lub powalenia i zmuszenia do poddania się. Przecież wśród tych walczących może być nasze dziecko. Bywają też pojedynki dziewcząt. W jednym z nich uczestniczyła córka lekarza a wynik końcowy to złamany noś i uszkodzona szczęka, co zakończyło się wizytą u chirurga. Jej Rodzice to bardzo porządni ludzie. Kochani w szkole może być niebezpiecznie. Czy możemy temu zapobiec? Powiem więcej - nawet w przedszkolu zdarzają się sytuacje z punktu widzenia pedagogiki skandaliczne. Opowiem o takiej sytuacji, w której uczestniczył mój wnuczek. Wszystko we mnie dygotało, nie mogłem się uspokoić, ale o tym opowiem póżniej lub jutro bo muszę teraz wyjść z internetu. Pozdrawiam wszystkich uczestników tego wątku
Oczywiście,że boje się bardzo o moje dziecko.Ona jest bardzo mądrą i rozsądną dziewczynką,wiem,że nie zrobi żadnego głupstwa-bardziej boje się o to że spotka na swojej drodze jakiegoś głupka,psychopate lub ogólnie kogoś kto ją skrzywdzi.
Interesujace, ze taki temat otwiera mezczyzna ......zwykle to my kobiety idziemy przez zycie ze stachem w oczach i dusza na ramieniu, a Wy mezczyzni tlumaczycie nam (pomiedzy drzemka a gazeta) ze przeciez "jakos to bedzie" i nie ma sie o co martwic na zapas ....
Czyzby spotkaly Ciebie lub Twoja rodzine jakies przykre doswiadczenia ????
Nie dziw się lucky - mężczyzna to też rodzic kochający swoje dzieci równie mocno jak matka. Może trochę mniej czule ale prawdziwie. Lubię Twoje wypowiedzi choć miewamy czasami różne poglądy. Myślę, że ta różność poglądów zbliża ludzi i pozwala lepiej zrozumieć drugiego człowieka. Pozdrawiam gorąco i zapraszam do dalszej dyskusji
Nie mialam watpliwosci co do milosci rodzicielskiej mezczyzn, tylko zdziwilo mnie samo myslenie o zagrozeniu, to jednak chyba my jestesmy bardziej sklonne do dramatyzowania. Twoja wczesniejsza wypowiedz o pracy w szkole wyjasnia wiele w tej kwestii. A co do roznicy pogladow ?? Faktycznie jest, ale to rokuje dobra wymiane doswiadczen..... Sa tu na WZ 2 osoby, z ktorymi pierwsze kontakty zaczely sie wlasnie od roznic i to nawet powiedzialabym troche ostrych i jestesmy (wierze, ze moge tak powiedziec) przyjaciolmi wiec nigdy nic nie wiadomo. Uczyc mozna sie tylko od tych co mysla inaczej niz my sami :))
Nie tylko skłonne, ale też mamy zdecydowanie bujniejszą fantazję, jesli chodzi o dostrzeganie wszelkich, mozliwych (w naszym mniemaniu) zagrożeń. Kiedyś podsmiewywałam się z mojej mamy, że histeryzuje, a z jej pomysłów, co to mi sie mogło przytrafić, to mozna by parę niezłych horrorów nakręcić. A teraz co? Jak mój synek się spóźnia (jeszcze do tego jedynak) to ja mam tylko czarne wizje- napadli go, ktos go potrącił, walnał się w pecynę, ma amnezję i nie może do domu trafić. Mój mąż zawsze ze stoickim spokojem pyta,, a nie przyszło Ci do głowy, ze mu tramwaj uciekł?. Proste i logiczne wyjasnienia jakoś do mnie nie przemawiają. Czasy są bardzo niebezpieczne i nasze mądre nauki mogą nie uchronić dziecka przed debilem, który mu włomocze, bo ma nie taką kurtkę, albo tylko dlatego, ze wypił za dużo piwa i energia go roznosi. Mój syn ma podwójnie przechlapane- matka kurator, ojciec policjant- znamy z autopsji więcej zagrożeń, które innym rodzicom- na ich szczęście- nie wpadną do głowy. Ja bym swojego najchętniej prowadzała na długiej smyczy albo w towarzystwie 2 rosłych chłopów. Niestety się nie da!!
Izus, pamietam jak kiedys spedzilam 4 koszmarne godziny (22 letni wtedy syn nie wrocil z pracy) balam sie nawet zerknac w telewizor z obawy ze zobacze jaka tragedie, chodzilam jak w amoku od okna do okna, wczesniej juz obdzwonilam wszystkich Jego znajomych, mialam wizje wszystkiego najgorszego ......a On po pracy poszedl sobie do ......Kina !!! i nie zadzwonil, bo zdecydowal sie na to kino tak pozno, ze jak kupil bilet to wlasnie film sie zaczynal....a ja o malo zawalu nie dostalam ...
Chyba bym go rozdarła po powrocie. Najpierw wysciskała, a potem rozdarła. Albo odwrotnie.... nie wiem.
A! Przypomniało mi się. Mojej mamy jednak nikt nie pobije. Dzwoni do mnie-7 rano- z miesiąc temu i stwierdza stanowczym tonem,, Ty dziecka dzisiaj do szkoły to nie posyłaj (dziecko ma 17 lat, 180 cm wzrostu i waży z 82 kg), bo zapowiadają wichurę!!" Akurat oglądałam TVN 24 i prognozę- a tam cisza o wichurze. Roztropnie spytałam,, Mamo, ale gdzie bedzie wiało?" Ona na to ,, Na wybrzezu!". Mówię,, Mama, przecież my w Łodzi mieszkamy", na co mnie rozwaliła tekstem,, Nie masz gwarancji, że do nas nie doleci". Dobre, nie?
hahahaha. Cudne, taka Babcia/Mama to SKARB ![]()
Uściskaj ją ode mnie
Izus cudna ta Twoja Mama .....moja tez ma takie pomysly, ze dech zapiera.
Wracajac do tego kina, to jak tylko po przyjsciu do domu zobaczyl moja mine, to juz mialam wszelkie prace domowe i prosby zalatwione na 3 miesiace z gory i do tej pory nawet jak mieszka osobno to dzwoni i mowi, ze go nie bedzie "na wypadek" gdybym zadzwonila. Ale sam tez potrafi mi "ojcowac" 2 lata temu dostalismy "opieprz" z Charliem, ze nie zawiadomilismy, ze wyjezdzamy na weekend .....widocznie to rodzinne :))
,,Łatwiej kijek obcinkować niż go potem pogrubasić", mój synuś też ma już obcykane odmeldowywanie sie mamusi, a mamusia jemu.
A moja Mamusia to jest egzemplarz nie do podrobienia. Pojeżdżę dzisiaj po niej, a co! Wiecie jakie ma ulubione zajecie? Z małżonkiem jesteśmy tzw. ,,nocne marki", wiec po południu(po pracy i obiadku) lubimy się zdrzemnąc z godzinkę. Moja Mama wtedy dzwoni - najpierw na stacjonarny-twardo nie odbieramy, za 3 podejściem na komórkę. I tekst ,,Śpicie?", ,,Tak, śpimy!!", ,,No to miłych snów". Kiedyś ją rozerwę na strzępy!!!
Nie rozrywaj, ale nastepnym razem na pytanie "spicie???" wrzasnij "teraz juz NIE" moze pomoze .....
Nie działa! Mój mąż tak parę razy odpowiedział i się zaczęło,,to co robicie, jak nie śpicie?". Teraz już nie ciągnie wątku
Izuś chyba kocham Twoją mamę a Twoje reakcje są też SUPER. Ale kto to jest mama? To ta, która ma zawsze czas dla dziecka, to ta, która nie zawiedzie nigdy, nawet jak wszyscy spasują. K O C H A J M Y M A M Y
Janko dziękujemy że poruszyłeś ten temat tak ważny dla każdsego z nas dla każdego z rodziców mamy, taty, babć czy dziadków. Wszyscy martwimy się o swoje pociechy i takpowinno być jeszcze raz Janko dziękuję. Myślę,żę wiele innych tematów poruszysz tu na forum
dziękuję Ci za zchęcenie mnie do dalszych rozmów. Teraz mam trochę kłopotów zdrowotnych i prawdopodobnie nie będzie mnie przez dłuższy czas. Obiecuję, że wszystkie przeszkody pokonam i wrócę tutaj do Was w dobrej formie. Temat tego wątku jest mi bardzo bliski. Może go jeszcze odkopię po powrocie. Szczególnie interesuje mnie przyczyna, dla której w szkołach jest niebezpiecznie i jak zabezpieczać dzieci przed agresją innych. A może dzieci mają zbyt wiele wzorców przemocy w mediach? Wiadomo nie od dziś o magii obrazu. Większość filmów zawiera drastyczne sceny, rozbudzające wyobraźnię dzieci. Na palcach rąk można policzyć filmy pozbawione tych emocji. Prawie w każdym są mordobicia, gwałty, strzelanina. A co powiecie o grach komputerowych, które młodzież tak chętnie instaluje na swoich komputerach. Jakie umiejętności ona wyrabiają w dzieciach i młodzieży? To wierzchołek góry lodowej. Może warto z tym walczyć? Producenci widzą tylko kasę a wpuszczane w maliny dzioeci są nasze. Nie bójmy się o tym mówić otwarcie. Media mają nam pomagać a nie deprawować.
Janko, niech Twoje kłopoty szybko Cię opuszczą i wracaj w pełnym zdrowiu na "WŻ". Trzymamy kciuki za Ciebie i przesyłamy dużo dobrej energii. Czekamy :-)
trzymajmy...potrzebna dobra energia i pozytywne fluidy
trzymamy janko wracaj
małpko mozesz tak powiedziec.....hihihihi jesli to mnie chodzi....plama bedzie jak nie o mnie
No masz ten nosek nie od parady ;))) malpiatku kochany :))))
Good Luck w Danii !!!!
Lucky niestety nie jade :(:( ospe mam i prawie 40 st na termometrze...teraz wykorzystuje moment obnizenia po lekach ...i to ze maz pojechal po owoce dla mnie... bo nie pozwala siedziec mi tylko lezec :(:(:(:(
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu buczec mi sie chce :(:(:(:(
Miauka, wiesz, nie ma się co martwić...z końcu zawsze lepiej przejść wiatrówkę w młodości (czyli właśnie teraz) niż potem się martwić w jakimś bardziej strategicznym życiowo momencie. Siedź grzecznie w domu i czekaj aż ci przejdzie. Nie buczeć, tylko skupić się na WŻ :)))))))) I nie drapać się :)))))))))))))))
no właśnie strategiczny życiowo moment mam teraz.........:( miedzynarodowe zawody :(:(:( i tak "młodości" - till żmijko dziekuje :):):)
Międzynarodowe zawody... wyobraż sobie, jak drapałoby się pół świata, gdybyś na nie poleciała ;))))))
A póki co http://www.forumdermatologiczne.pl/specjalista/ep,380,Ospa%20wietrzna%20%E2%80%93%20leczenie%20zmian%20sk%C3%B3rnych
Oh shit to chyba jedyne adekwatne i ciagle jeszcze cenzuralne ...... Miaukolu przykro mi, ale przeciez swiat sie nie konczy, wiec beda inne zawody....zreszta, co ja gadam.....przeciez to wiadomo, ze w przyszlym roku wygrasz te krajowe i wtedy juz nie dostaniesz ospy, bo na to swinstwo choruje sie tylko raz ......a do przyszlego roku masz czas zbierac pomysly, cwiczyc .....i co tam jeszcze chcesz :))))
Szczerze mówiąc, jakoś nie mogę powiedzieć, że bałem się kiedykolwiek o córki ...najwyżej nie spałem(!!!) dopóki nie przyszły do domu, gdy już mogły chodzić na"balangi". Już dawno uświadamiałem, że należy być ostrożny(ą)m w we wszelkiego rodzaju zabawach. Pierwsze to było: puszki z napojem nie zostawiaj na stole jesli się na moment odwrócisz to trzymaj ja w rece, jeśli zapomnisz ...wyrzuć ją. Nie pozwól na przynoszenie przez kelnera otwartej butelki nawet z piwem...najlepiej sama kupuj w bufecie,a jeśli robi to ktoś z "paczki" ..to musisz mu ufać bardziej niz sobie .Do domu wracaj "paką" , jeśli taksówką...zadzwoń i powiedz jakim nr-em.
Poza tym mamy "hasło" i jeśli jest wszystko OK to sms wystarczy abym był spokojny.Teraz jeśli gdzieś "wyskakują" od razu po pracy czy zajęciach na uczelni muszą kliknąć" smsa lub zadzwonić...i jestem spokojny. Inaczej po powrocie"joby na główke".
Tak więc jak widać ...nie martwię się.Wcale.A może tak mi się wydaje...
Pozdrawiam
Janek
co prawda mam już dorosłe dzieci (23,22) ale ciągle się o nie boję,jak tylko długo są poza domem to zaraz sprawdzam co się z nimi dzieje ,a i po powrocie bacznie się im przyglądam ,taka ze mnie głupia nadgorliwa matka i chyba się już nie zmienie ,pozdrawiam - rosa